Franciszek N.

Tutaj wysuwamy propozycje dla wspólnych odwiedzin osób, będących po tamtej stronie, dokonujemy ich odzyskania, jeśli to konieczne, a także zdajemy relacje z sesji i porównujemy doświadczenia..
Conchita
Administrator
Posty: 1414
Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:25 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Franciszek N.

Post autor: Conchita » czw lis 30, 2006 10:03 am

Proponuję nowowykształconym odzyskiwaczom i nie tylko zobaczyć co u tego pana słychać. Próbowałam dwa razy go odzyskać. Za pierwszym razem mówił, że jest ciężko chory i umiera i nigdzie ze mną i w ogóle nikim nie pójdzie, bo nie ma sił i umiera. Przedstawiłam mu "lekarza" czyli Pomocnika. Byłam u niego wczoraj, juz nie umiera, ale dalej jest sam w ciemnym pokoju, z tym, że już poruszał się normalnie. Myślę, że jeszcze nie przeszedł w F27, tylko dał się przekonać, że jego choroba była uleczalna...

To co, ma ktoś ochotę mi pomóc? Dysponuję pewnymi danymi do weryfikacji,, znałam go, moze nie bardzo dobrze, ale potrafię zapewnić w pewnym stopniu weryfikację...
Ostatnio zmieniony pt gru 22, 2006 12:32 pm przez Conchita, łącznie zmieniany 1 raz.

amen
Posty: 49
Rejestracja: wt lis 07, 2006 10:04 pm
Lokalizacja: Gliwice

Post autor: amen » czw lis 30, 2006 11:06 am

Cześć!
Oczywiście chętnie włączę się do pomocy. Podaj jakąś wieczorna godzinę, może razem spróbujemy partnerskiego odzyskiwania? Ktoś się jeszcze włączy?
Podaj może kilka szczegółów.
I ciekawa sprawa, przedwczoraj w ramach warsztatów odwiedziliśmy w swojej grupie Krzysztofa Nowakowskiego, nie sądzę jakoś, żeby to był przypadek że to to samo nazwisko.
Pozdrawiam Janusz

jarek
Posty: 4
Rejestracja: wt lis 07, 2006 11:38 pm

Post autor: jarek » czw lis 30, 2006 11:21 am

Ja również chętnie dołączę, ale mogę dopiero wieczorem po 22. Nie podawaj mi szczegółów bo wtedy będzie lepsza weryfikacja.

Conchita
Administrator
Posty: 1414
Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:25 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Conchita » czw lis 30, 2006 11:46 am

Nic więcej nie powiem na temat tego pana.

Amen: Kiedy odzyskiwaliście swojego N. przypomniał mi się ten znajomy i postanowiłam zobaczyć co u niego słychać...

OK. Zróbmy dzisiaj partnerskie odzyskanie wieczorem. Tak jak Bruce mówił dokładna synchronizacja w czasie nie ma znaczenia, gdyż tam czas inaczej biegnie. Liczy się wyrażenie INTENCJI partnerskiego odzyskania to się znajdziemy tam razem.

Do zobaczenia w niefizyce!
Ostatnio zmieniony ndz lip 24, 2011 6:22 pm przez Conchita, łącznie zmieniany 1 raz.
Oby wszystkie istoty osiągnęły szczęście i przyczyny szczęścia

amen
Posty: 49
Rejestracja: wt lis 07, 2006 10:04 pm
Lokalizacja: Gliwice

Post autor: amen » czw lis 30, 2006 11:50 am

Oczywiście, nie zajarzyłem, szczegóły dopiero po relacji w celu weryfikacji.

:!: edit:
Wysłany: 1 grudnia 2006, godz. 11:49 pm
Temat postu: Odzyskanie pana Franciszka



Właśnie wróciłem z odzyskania, przekażę swoje spostrzeżenia na gorąco. Od razu po rozpoczęciu medytacji stało się oczywiste, że nie jest to już to samo, co na warsztatach, poza tym jednak kupię sobie raczej kompakty z ćwiczeniami. Medytacja przeprowadzana samemu to już nie to samo:( przynajmniej na razie.
No ale do rzeczy.
Przewodnik zaskoczył mnie niepomiernie, ponieważ pojawił się w przebraniu diabła:) Zrozumiałem to jednak w ten sposób, że i tak nasz Franciszek nie widzi na razie przewodnika, więc ma to mi tylko uzmysłowić, że dusza ta utkwiła w przekonaniu, że jest w piekle. I faktycznie, kiedy pojawilismy się u odzyskiwanego wrażenie atmosfery było przytłaczające, ja również widziałem i czułem ciemność. Poprosiłem przewodnika o radę. Polecił mi zapalić świecę. Było to dobrym pomysłem, od razu zrobiło się sympatyczniej:) Zaraz potem dostałem informację, że jest w tym miejscu już 5 lat (byc może umarł 5 lat temu?) Zapytałem przewodnika o przyczynę śmierci. W tym momencie poczyłem ból głowy, więc skojarzyłem, że umarł na wylew lub na raka mózgu.
Zacząłem rozmawiać z panem Franciszkiem (no właśnie, jak opisywać odzyskiwanego, jak wypada to robić, żeby bez końca nie używać słowa "odzyskiwany")
Przekonałem go, że Bóg jest miłością i że z pewnością nie skazał go na wieczne potępienie i że nie zasłużył na piekło. Pojawił się przewodnik, który z pewnością nie był diabłem:) Wszyscy opuściliśmy to miejsce. Po przybyciu do Focusa 27 (lub wyobrażonego nieba) spotkaliśmy żonę pana Franciszka, też już nieżyjącą.
Spytałem przewodnika co spowodowało wyrzuty sumienia, dostałem przekaz że była to jakaś sprawa związana z synem.
Na pytanie czym się zajmował w życiu zobaczyłem wewnętrznym wzrokiem chleb, krojony na kromki. Więc może był np piekarzem? A może to fantazja:)
To wszystko. Medytacja z kilku przyczyn nie była zbyt głęboka, więc i opis jest powierzchowny. Nie mam również zdolności literackich, w szkole z polskiego zawsze miałem zaledwie ocenę dostateczną:)
Najwazniejsze, ze mam wrażenie, że został przeprowadzony. Więc może nam sie udało, prawda?...
Pozdrowienia i dobranoc

rychu_m
Posty: 59
Rejestracja: wt lis 14, 2006 1:03 pm
Lokalizacja: wrocław

Post autor: rychu_m » pt gru 01, 2006 2:41 am

to wygląda na to że odzyskałeś tą osobę z terytorium systemu przekonań :) brawo

co do nagrań to zauważyłem że jak robię wszystko słuchając głosu nagranego to mnie to trochę mniej dostraja niż jak wszystko robię bez pomocy.

Conchita
Administrator
Posty: 1414
Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:25 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Conchita » pt gru 01, 2006 10:59 am

Poczekam tylko jeszcze na relację Jarka i podam weryfikację. Chociaż mało danych uzyskałeś jednak jakieś fakty się pojawiły.

Mi też odzyskania idą trudniej niż w czasie warsztatów. Brakuje tej energii grupy.

A mi wczoraj się nie udało. Nie wiedziałam, że jestem tak zmęczona, dopóki nie rozluźniłam się, przy krysztale jeszcze byłam, pojawił się Pomocnik, ale niestety poczułam takie zmęczenie i senność, że przestałam walczyć... Odniosłam wrażenie, że faktycznie dalej był w ciemności...

Dzięki ogromne, że udało Ci się go odprowadzić!

Wieczorem napiszę weryfikację. Ciekawe jak Jarkowi poszło...
Oby wszystkie istoty osiągnęły szczęście i przyczyny szczęścia

jarek
Posty: 4
Rejestracja: wt lis 07, 2006 11:38 pm

Post autor: jarek » pt gru 01, 2006 11:55 am

Ja również stwierdziłem, że samodzielne ćwiczenia są znacznie trudniejsze niż na warsztatach, może to z powodu powrotu do codzienności. Początkowo miałem trudności z dostrzeżeniem czegokolwiek, potem pojawił mi się obraz starego mężczyzny, leżącego w łóżku w małym pokoju, w półmroku. Wydawało mi się, że więzi go w tym miejscu strach przed tym co go czeka oraz przywiązanie do miejsca i żony, nie był w penłni świadomy tego, że umarł. Miałem też wrażenie, że zmarł na serce i że jego żona żyje. Jak zwykle nie spotkałem żadnego przewodnika ani pomocnika. Chciałem go zabrać ze soba, ale nie chciał się ruszać z łóżka, więc zrobiłem mu dodatkowe drzwi w pokoju prowadzące do innego miejsca gdyby się jednak zdecydował. Chyba nie poszło mi najlepiej, ale spróbuję jeszcze w weekend, może uda mi się spotkać przewodnika.

Conchita
Administrator
Posty: 1414
Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:25 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Conchita » pt gru 01, 2006 12:21 pm

Oki - weryfikacja.

Ogólnie: Amen: trafiłeś do niego, to na pewno był on. Jarek: chyba tym razem odzyskałeś kogoś innego.

Pan Franciszek umarł na raka mózgu - Amen: BINGO!!!!! Nie jest to jakaś częsta choroba, więc tym większe trafienie!

Żona faktycznie odeszła przed nim, więc mogła go przywitać w niebie.

Miał on tylko jednego syna - znowu Bingo!

Do tego charakterek miał nieszczególny, uprzykrzał życie żonie (ciągle się nam na niego skarżyła), skąpił jej, żałował wszystkiego, całą kasę dawał synowi i żyli z jej renty... Ciągle ten syn im tam jakoś bruździł, bo dla niego liczył się tylko syn. Żona umarła w depresji chyba z braku miłości (rak narządów okolic serca). Nie dziwię się, że w swoim mniemaniu zasłużył na piekło. W końcu był katolikiem i grzesznikiem.

Jeśli chodzi o chleb: hmmmm.... nie wiem. Ale popytam mamę, odkąd pamiętam był emerytem, więc nie pamiętam jaki zawód wykonywał. Piekarzem raczej nie był, ale może robił coś innego co może się z tym kojarzyć...

Zmarł w październiku tego roku, nie wiem jakiego dnia, ale mogę też się dopytać. Przyszło mi do głowy, że skoro Bruce odzyskiwał czasami ludzi jeszcze żyjących, a ktoś tam w czasie warsztatów też był w przyszłości, więc może dusza pana Franciszka była w ciemności 5 lat zanim uznała, że można ją odzyskać. W sumie musiał mieć czas, żeby przemyśleć to życie.

Ogólnie super. Popytam jeszcze mamę o zawód, może wyjdzie nam ten cheb....

Dzięki!

Dodam tylko, że gdy pierwszy raz go znalazłam to przeraziłam się, takie cuda energetyczne działy się nad nim. Tumany czarnej energii, jakaś ziejąca elektryczną czernią dziura w głowie. Próbowałam przesłać mu światło, ale zniknęło w mroku. Zaczęłam więc z nim rozmawiać. Okazało się, że czekał na śmierć (oj, nie doczekałby się...), był ledwie przytomny, umierający - czyli chyba taki jak przed samą śmiercią. Korciło mnie, żeby powiedzieć, że już umarł, ale postanowiłam zdać się na przewodnika. Widać odwalił kawał świetnej roboty, bo potem spotkaliśmy go już w normalnym stanie nie licząc tego piekła...

amen
Posty: 49
Rejestracja: wt lis 07, 2006 10:04 pm
Lokalizacja: Gliwice

Post autor: amen » pt gru 01, 2006 11:26 pm

To ja dziękuję, Conchita za miłe słowa i za okazję do samodzielnej pracy. Tym bardziej, gdy udaje się osiągnąć jakieś wyniki. Z tym bólem głowy to wskazówka była bardzo wyraźna, ja rzadko kiedy mam jakieś bóle, a tutaj on się pojawił na kilka, kilkanascie sekund po zadaniu pytania o przyczynę śmierci. Symptomatyczne jest to, że podobno ból przy guzie na mózgu jest największym z możliwych i czasem chorzy wolą wyskoczyc przez okno, by uniknąć dalszych cierpień.
Ciekawe, o co chodzi z tym chlebem krojonym na kromki, w sumie gdyby był piekarzem chcleb byłby w całości, co to może symbolizować? Może pracował w stołówce? Albo w sklepie spożywczym?
Dzisiaj miałem ciekawe zdarzenie, mianowicie chciałem poćwiczyć koło 22 odzyskiwanie jakieś osoby wskazanej przez pomocnika, niestety około 21 wysiadł mi router i przy konfiguracji straciłem dobrą godzinę. No i oczywiście nie miałem już sił do medytacji:) Pewnie to "sprawka" podświadomości, ona zdaje sie nie lubi zmian, zwłaszcza systemu przekonań;)
Energia grupy ma duże znaczenie, znaczenie ma też fakt, że jesteśmy w swoim domu. Siłą rzeczy słyszymy pewne odgłosy, które odrywają nas od tematu. A to koty biegają po domu, a to syn coś woła do żony. Wydaje mi się, że przy następnych odzyskiwaniach przynajmniej na początku dobrze byłoby ustalić jednak w miarę możliwości jakąś wspólną godzinę rozpczęcia medytacji, działa to mobilizująco i dodaje mocy świadomośc, że oprócz nas również inne osoby w tym samym czasie udają się w to samo miejsce. A może by tak wyznaczyć sobie jakiś jeden wieczór w tygodniu na wspólne eksploracje, zadając sobie zawsze jakiś temat?Przeznaczyć conajmniej jeden dzień w tygodniu na systematyczną pracę nad tym, co przecież powinno byc najwazniejsze...
Jarku, nie zapomnij o mnie, gdy będziesz rozdzielał zdjęcia Bruce'a...
Zyczę miłej nocy, śpijcie dobrze...

Conchita
Administrator
Posty: 1414
Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:25 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Conchita » ndz gru 03, 2006 12:03 am

Mam dane dotyczące jego zawodu: był inspektorem na kolei. Nie wiem, co dokładnie robił: coś tam nadzorował sobie na PKP. Więc nie wiem, o co chodziło z tym chlebem....
Oby wszystkie istoty osiągnęły szczęście i przyczyny szczęścia

To_masz_tu
Posty: 151
Rejestracja: czw lis 09, 2006 5:07 pm

Post autor: To_masz_tu » ndz gru 03, 2006 4:57 pm

Witam Amen
Przede wszystkim gratuluje wglądu i nawiązania kontaktu z odzyskiwanym.
Pozwolę sobie na pewną uwagę odnośnie postrzegania i otrzymywania przekazów oraz ich interpretacji. Z własnego doświadczenia wiem że jeżeli otrzymujemy obraz jako odpowiedź na nasze pytanie i nie jest on dla nas jasny od razu to warto zapytać swojego przewodnika o co chodzi? Co on oznacza? Wtedy najczęściej pojawia się rozwinięcie i uzupełnienie tematu powodujące jego zrozumienie. Życzę powodzenia w następnych odzyskaniach.

amen
Posty: 49
Rejestracja: wt lis 07, 2006 10:04 pm
Lokalizacja: Gliwice

Post autor: amen » ndz gru 03, 2006 10:17 pm

Dzieki za radę, na pewno zapamiętam!
Pozdrawiam!

Zbyszek
Posty: 84
Rejestracja: wt maja 22, 2007 3:45 pm

Post autor: Zbyszek » wt maja 22, 2007 7:52 pm

Przypadkiem tez bylem wczoraj w piekle .Ciemnica byla calkowiata- zrobilem swiecacy krzyz w tle . Kiepsko sie swiecil - raczej iskrzyl.Jeden duch chwycil mnie za noge .Po ostatnich doswiadczeniach ze strzygami dalem drapaka. Pozniej bylo mi szkoda.Pare razy po kursie widzialem - spotkalem Conchite w astralu .Chciala mnie zlapac a ja jej uciekalem.Miala zaciecie i wlazila za mna do roznych miejsc.Nie wiem czy byla wystarczajaco swiadoma by to zapamietac.A moze ona miala oobe a ja w LD-mowila ze to ona zrobila.Ciekawe czy pamieta.PAMIETASZ !!
Powodzenia badacze.

Conchita
Administrator
Posty: 1414
Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:25 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Conchita » śr maja 23, 2007 8:20 am

Qrcze - nie pamiętam! Ale myślałam o Tobie, więc prawdopodobne... Za to pamiętam, że łażę jak cień za Moenem - już dwa razy nawiedziłam go we śnie i ciągle robi warsztaty - w różnych miejscach, z różnymi ludźmi...
Oby wszystkie istoty osiągnęły szczęście i przyczyny szczęścia

Zbyszek
Posty: 84
Rejestracja: wt maja 22, 2007 3:45 pm

Post autor: Zbyszek » pt cze 29, 2007 5:22 pm

Teraz odwiedzilem osobe i zaraz po tym zemdlilo mnie.Nie znosze tego ubytki energi. Nie powiem kogo! .
Prazy na calym ciele.Widac tej innej nie idzie za dobrze.
Jak ciezko pracuje sam podbieram zonie. Mowie wtedy razem zarabiamy!
Ale zeby tak odwiedzajacego kijami potraktowac !!!!

Conchita
Administrator
Posty: 1414
Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:25 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Conchita » sob cze 30, 2007 2:08 pm

Nie wiem o kim piszesz, ja agresywna nie jestem. Ale weź tylko pod uwagę, że czasami jakieś niefizyczniaki mogą podszywać się pod znane Ci osoby - do stwierdzenia dopiero w przypadku intensywnemu przyjrzeniu się osobnikowi, odczuciu jego energii, identa energetycznego.

Spotkałam w taki sposób "Castanedę", który nie potrafił podać tytułu swojej książki po angielsku (nie było tego w mojej podświadomości, ale było w książce na drugiej stronie małym druczkiem). A jak się popisywał - ale kto to był? Raz jakiś facet wyglądający jak mój znajomy ostro się do mnie przystawiał, ale tknęło mnie coś - stoję i gapię się i szukam: maska opadła i była to jakaś nieznana mi kobieta! Jakaś taka cała ciemna...
Oby wszystkie istoty osiągnęły szczęście i przyczyny szczęścia

Zbyszek
Posty: 84
Rejestracja: wt maja 22, 2007 3:45 pm

Post autor: Zbyszek » sob cze 30, 2007 6:44 pm

Nie mialem na mysli naszej konwersacji.
A tak po za tym to rozmawialismy sobie co-nie-co.

Kolo szpitala czesto prazy mnie tak samo.Ups.
To te bubki nie wiedza kim sa.Ciekawe za co tak jest?

ODPOWIEDZ

Wróć do „Odzyskiwanie i odwiedzanie osób po tamtej stronie”