Odzyskiwanie w rejonie obozu zagłady w Treblince

Tutaj wysuwamy propozycje dla wspólnych odwiedzin osób, będących po tamtej stronie, dokonujemy ich odzyskania, jeśli to konieczne, a także zdajemy relacje z sesji i porównujemy doświadczenia..
ZBW
Posty: 36
Rejestracja: śr gru 02, 2009 8:52 pm

Odzyskiwanie w rejonie obozu zagłady w Treblince

Post autor: ZBW » ndz gru 13, 2009 10:32 am

Sprawozdanie z odzyskiwania (Rejon obozu zagłady w Treblince).

Ok 3: ? 4 nad ranem 4.12.2009.

Położyłem się późno spać zmęczony bo prawie do 1 w nocy (właściwie to był już 4.12.09.) wbijałem do komputera cytaty, które wybierałem aby podzielić się nimi z czytelnikami książek o Anastazji. Miało tego być tylko kilka zdań, ale jak zacząłem zagłębiać w tekst - jestem już w drugiej części – tak cudowna jest ta książeczka: ks. Mieczysława Malińskiego JAN PAWEŁ WIELKI Droga do świętości (dopisałem 10.12.09. wpisując tekst do komputera)

wcześniej wyraziłem zamiar udania się
w rejon Kosowa Lackiego, aby zorientować się co i jak.

postanowiłem poprosić o wsparcie i pomoc
S W J, Ist Św anielskie ist i wszystkich przodków
o pomoc oraz ochronę
następnie naładowałem się max? Światłem mocą
i miłością.

Teraz wyraziłem intencje udania się do kryształu
wg. BM i RM
tutaj okazało się iż jest już trochę istot i
wzięliśmy się za ręce i robiąc kroki do przodu
i do tyłu ....
Następnie wkroczyliśmy jako krąg dalej trzymając się
się za ręce? do wnętrza kryształu.
Z jego środka z każdym z nas utworzył się
strumień światła który poprzez środek kryształu
biegł do góry w przestrzeń. Zostaliśmy naładowani
olbrzymią ilością światła i miłości i wtedy
poprzez w górę poszybowaliśmy w rejon Kosowa Lackiego
w rejon obozu zagłady w Treblince.
Mocą naszych? utworzyliśmy nad terenem obozu
świetlistą piramidę sięgającą nieb a dołem
/podstawą zagłębioną w gruncie./ obejmowała ona
przestrzeń nad obozem, i przyległym terenem,
poziom obszaru gruntu i poniżej gruntu
My byliśmy jakby wokoło świetliste jak pochodnie
czy latarnie morskie. Rozjaśniona była cała
przestrzeń. Zaczęliśmy wirować zgodnie z kierunkiem
wskazówek zegara i wytworzyliśmy wir o olbrzymiej
sile i mocy. Wir który zassał te wszystkie
istoty i duszyczki które uwięzione były tutaj
Niektóre z rozdziawioną buzią /małe dzieci trzymające
się za ręce swoimi rączkami mam i dziadków
młodsi i starsi polacy i żydzi
wszyscy oni niektórzy jeszcze ze strachem
trzymając się kurczowo tego co było w ich
pobliżu zasięgu
i nawet ci co byli oprawcami a tu
też utknęli.
Wszyscy oni pojedyńczo i grupowo
zaczęli być porywani do światła i miłości
i poprzez wierzchołek piramidy znikali
w przestrzeni.
Zrobiło się cicho. Piramida przygasła
a nad nią pojawiła się tęcza . tęcza
zwiastująca nowy dzień , nowy świat
i Nowe możliwości dla tego Regionu.
Powróciliśmy poprzez wierzchołek
piramidy do wnętrza kryształu
tańczyliśmy wokoło z twarzami roześmianymi
a może zadumanymi. I tak trzymając
się za ręce. Powróciłem do TU i TERAZ
jest 6:58 wstałem i zrobiłem
powyższe notatki
Pozdrowiłem wszystkich cieplutko
i mówię Dziękuję wszystkim
Istotom Światła
Ja ZBW .
Au..ma..ma ..
-----------------------------------
za chwilę zabiorę się do wbijania
do komputera dalszych cytatów
z książki
z którą chcę zapoznać
czytelników i umieścić na
stronie www. anastazja.com.pl na forum
-------------------------------------------------------
Może to moje wrażenie, może projekcja
przyszłości też. Ja TU i TERAZ jestem
święcie przekonany, iż to w wymiarze
pozamaterialnym już się wydarzyło, już miało
miejsce a i w wymiarze materialnym też.
/ Tam czas nie istnieje o czym przekonałem
się wielokrotnie i jeśli nawet inni
uczestnicy warsztatów Brucea Moena oraz te wszystkie
Istoty Światła które wzięły lub wezmą w tym
udział w świecie materialnym. Wiem, jestem
Całkowicie przekonany, że To co widziałem
oczami wyobraźni już się wydarzyło.
7:29 4.12.2009r
Barbary i Piotra wymowne
(piątek)
ŚWITA
nowy dzień, nowe możliwości
życie jest jak rzeka
a rzeka płynie
przypomniały mi się te właśnie słowa
w skupieniu, powadze
ale z jakąś pewnością i radością
w sercu
może nie do końca zrozumiałą
zrozumienie przyjdzie później.

Zabrzmiało to być może prosto i łatwo
Ale ile wiedzy i doświadczenia trzeba
mieć aby zrobić to w taki sposób,
skutecznie i bezpiecznie.

Jeszcze ukazał się w moim umyśle obraz
jakby teren opuszczony, hula wiatr
i na ziemi wyrastają pierwsze łodyżki
i pojawiają się kolorowe rumianki i teren
zazielenia się i rozkwita , pojawiają się
ptaki , zwierzęta motyle widzę
radosne istoty może mama ze swoimi
dziećmi trzymając się za rączki wkraczają
na teren zielonej polan ? I Słoneczko
które coraz wyraźniej i mocniej jest
odczuwalne.
WRACAM całkowicie do TU i TERAZ
robię kilka głębokich wdechów i wydechów
zjadam jabłko, otwieram wyglądam za
okno. Ranek trochę zamglony,
wilgotny /ciekawe jaki będzie
dzisiejszy dzień – takie pytanie
przychodzi mi do głowy

/słyszę teraz karetki i przypominam sobie
że w nocy było słychać wyjątkowo dużo
syren jakby karetki straż pożarna?
Inaczej niż zwykle /tzn. dużo większe
natężenie zwracałem na to uwagę ale
już umknęło z mojej pamięci

jest 8:18
Wpisuję tekst do komputera
i jestem właśnie na str. 70
cyt: „w tym miejscu stoi kościółek o.o.
Zmarwychwstańców.”
Przychodzi do mnie taka myśl ile jest
takich miejsc na świecie gdzie ginęli
Polacy i nie tylko oni za wolność
i niepodległość swojej ojczyzny
I tym miejscem i innym koniecznie
musimy się zająć niosąc tam światło i miłość
Za oknem jakby dzień płakał ?
taki zadumany jakby czas się zatrzymał.

(dopisane ołówkiem) o 9:03 dzwonię do kolegi do
Kosowa
pogoda jak w Warszawie jest

(dopisane później niebieskim pisakiem)
11:38 bardzo ale to
bardzo po woli rozjaśnia
się niebo nad W-wą

Notatki przepisałem do komputera w dn. 10.12.2009 ok. godz.15 (styl i treść dokładnie jak w rękopisie, może z wyjątkiem kilku zdań, które rano w pośpiechu tak nabazgrałem, iż nie mogę teraz odczytać).

Proponuję w przyszłym tygodniu w podobny sposób udać się w rejon Katynia i okolic.

Dodam jeszcze wymowny cytat jaki znalazłem we wspomnianej już książeczce ks. Mieczysława Malińskiego - zastanawiałem się czy jest na miejscu zamieszczenie go tutaj - ale osądźcie to sami.

Str. 103 Cyt. “Przyseł górol do bramy i pyto się takiego pilnowaca, który dawoł pozór, coby wtóry nie ucik: “Ewangelików w piekle mocie a mocie? Prowde godom? “. “Są, bo byli”. “A prawosławnyk tyz nie mało wiela?”. “Ano jest ik trochę”. “A tyk, co nazywajom badacami Pisma Świntygo?”. “Co by nie, som”. “ Ale katolika ni mocie zodnego? Prowde godom?”. Ano nie, katolików tyz jest a jest”. Górol zmarkotniał. Przez pomyłkę powiedział: “Ostańcie z Bogiem” i niewiele myślęcy poseł do góry, pod bramę niebieskom i pyto się świntego Piotra: “Ale u wos w niebie ni mo zodnych ewangelików?”. “Ni mo takik” - świenty Pieter odpedzioł. “To i dobrze. A prawosławnyk?”. “Nie znom takik”. “Tyz pięknie. A adwentyści, metodyści, jacy tacy, nie wspomnę, bo mi się głowy nie trzymajom?”. “Nie widziołek”. “No, ni majom prawa” - górol sie zgodził. “Ino katolicy som w niebie? Prowde godom?”. “Ni mo zadnego katolika”. Tu gazda zaniemówił. Ale po kwili kapelusa uchylił i godo: “Prosem wos pięknie, no to kogo macie w niebie?”. “Som krześcijanie. Som tyz inne dobre ludzie”. Świenty Pieter fcioł jesce tłumacyć, ale ni mioł komu. Bo gazda się obyrtnoł i poseł. Bo na dziś mioł dosyć."

Pozdrawiam cieplutko
Zbyszek

Warszawa, dn.13.12.2009r. 10:37

Daltar
Posty: 632
Rejestracja: czw mar 12, 2009 10:25 pm

Post autor: Daltar » ndz gru 13, 2009 11:37 am

Witaj Zbyszku.
Roxanne pisze: Rzuciłam już hasło Mglistej i Daltarowi, więc to może nie jest przypadek, że teraz się odezwałeś Zbyszku :-)
Jak wiemy przypadków nie ma :)

Natomiast muszę to lojalnie napisać, że sprawa wymienionych przez Ciebie odzyskań zarezonowała we mnie w specyficzny sposób, którego nie umiem na razie rozszyfrować. Coś mi mówi, abym w to nie wchodził, dlatego nie wchodzę, bez wnikania w istotę tego ostrzeżenia, czy też "zawieszenia".
Niedawno chciałem zając się masowym odzyskaniem obozu zagłady w Brzezince, ale rzeczywistość energetyczna doradziła, aby się z tym wstrzymać jeszcze jakiś czas, do czasu o wiele korzystniejszego układu pól wibracyjnych czy też z jeszcze innych powodów. Posłuchałem.

ZBW
Posty: 36
Rejestracja: śr gru 02, 2009 8:52 pm

Odzyskiwanie w rejonie obozu zagłady w Treblince

Post autor: ZBW » ndz gru 13, 2009 7:49 pm

Po sprawdzeniu wieczorem poczty przeczytałem Twój wpis, za umieszczenie którego serdecznie dziękuję.
Zdawałem i zdaję sobie doskonale sprawę z trudności i niebezpieczeństw tego co robimy i może dlatego właśnie w moim przypadku tyle czasu upłynęło od zakończenia warsztatów do dnia gdy ponownie poczułem; iż powinienem „odnowić kontakty”.
Gdy zerkniesz na moje wcześniejsze wpisy; od razu to zauważysz.
Przypomnę jednak (bo było tam troszeczkę skrótów) jak ja to robię aktualnie:

Oczyszczam się dokładnie w sposób następujący:
Biorę do prawej ręki duże wahadło białych energii i wprawiam je w ruch obrotowy zgodnie z ruchem wskazówek zegara nad lewą dłonią. (można to robić wyobrażając sobie wahadło - działa równie dobrze, a gdy ono przestanie się obracać to oznacza; iż już dosyć). Powyższy sposób polecam tylko tym, którzy mają naprawdę DUŻE doświadczenie. JEŚLI KTOŚ NIE WIE O CO CHODZI TO NIECH ZAPOMNI OD RAZU.
To jest też powód, iż po namyśle napisałem tylko 'duże'.
(Lecz dobrze jest mieć przynajmniej jakieś małe wahadło i je używać).
Jednocześnie mówię lub myślę:
Pobieramy TU i TERAZ z Uniwersum i wypełniamy Wibracjami Dzwoniący Cedr , Wibracjami Bezwarunkowej Miłości i Wibracjami Mana czyli chi - Istotę: która nazywa się: (tu imię i nazwisko dokładnie jak jest w metryce urodzenia i dodaję): jednocześnie paląc wszelkie zło i szkodliwe wibracje znajdujące się w energetyce i otoczeniu wypełniam całą Istotę która nazywa się (...)Światłem i Miłością w nadmiarze.

Następnie; jeszcze podczas obrotów wahadła, lub po zatrzymaniu się - mówię lub myślę:
Zwracamy się do Stowarzyszenia Wyższych Ja, zwracamy się do Anielskich Istot z poziomu Awajku, zwracamy się do wszystkich Istot Światła całego Wszechświata i zwracamy się do wszystkich Przodków Istoty; która nazywa się (...) – chcemy ochrony Istoty przed wszelkim złem , chcemy oczyszczenia Istoty ze wszystkich szkodliwych wibracji, chcemy uzdrowienia Istoty na każdym poziomie natychmiast i trwale i chcemy skutecznego przewodnictwa dla Istoty która nazywa się (...)
Jeszcze na głos lub w myślach określam co zamierzam robić.
I dopiero po zatrzymaniu się wahadła rozpoczynamy przemieszczanie się do kryształu i dalsze działanie.

Wracamy też przez kryształ.

Jeszcze UWAGA:
Gdy cokolwiek robię i czuję np. jakiekolwiek negatywne odczucie w swoim ciele materialnym. Przerywam wszelkie działanie i postępuję jak wyżej.
SĄ siły zła, które są stanie wykończyć każdego na odległość wysyłając np. odpowiednie wibracje. Dlatego jakiekolwiek odczucie należy potraktować poważnie. Ci co o tym nie wiedzieli lub to zlekceważyli - są już w innym wymiarze – a szkoda bo sporo dobrego mogli tutaj teraz zrobić.

Jeśli was jeszcze nie znudziłem to przytoczę cytat, który aktualnie wbijałem do komputera bezpośrednio przed sprawdzeniem poczty.

str 120-121 książeczki ks. Mieczysława Malińskiego JAN PAWEŁ WIELKI Droga do świętości
„...Papież powiedział: „Mahatma Gandhi uczył, że jeśli wszyscy mężczyźni i kobiety, bez względu na dzielące ich różnice, obstawać będą przy prawdzie, darząc szacunkiem niepowtarzalną godność osoby ludzkiej, wówczas możliwe będzie stworzenie nowej cywilizacji – cywilizacji miłości. I dziś wciąż słyszymy jego głos, który błaga świat : „«Zwyciężajcie nienawiść miłością, nieprawdę – prawdą, przemoc – cierpieniem»”.
Na drugi dzień na krytym stadionie, mówiąc o podziałach społeczeństwa indyjskiego, Papież cytował Gandhiego: „Wszyscy jesteśmy równi. Plami nas dotknięcie grzechu, nigdy zaś dotknięcie innej istoty ludzkiej. Nie ma wyższych i niższych dla tego, kto pragnie poświęcić życie służbie innym”.
Po południu na tym samym stadionie, mówiąc o istocie religii, znowu odwoływał się do słów Gandhiego: „Tym, co pragnę osiągnąć, czego pragnąłem dopiąć, jest samourzeczywistnienie. Ujrzenie Boga twarzą w twarz. Żyję, chodzę i całym swoim jestestwem dążę do celu. (...) Moc prawdy jest niezwyciężona. Satyameva Jayate («Właśnie prawda zatriumfuje») - jak głosi dewiza Indii. ...
Na zakończenie chciałbym wznieść do Boga wymowną modlitwę, którą wypowiedział jeden z wielkich synów tej ziemi Rabindranath Tagore: «Daj nam siłę kochania, abyśmy mogli to nasze życie ukochać miłością wielką. To nasze życie radosne i smutne, zwycięskie i marne, wzlotów pełne i upadków. Obyśmy umieli dość mocy dobyć z duszy, by wciąż widzieć Twój wszechświat i słyszeć jego harmonię i trudzić się wraz z Tobą radośnie. Obyśmy umieli żyć pełnią, przyjmować pogodnie wszystko, co nam dajesz. Mężnie brać i mężnie dawać»”.”

Pozdrawiam cieplutko
Zbyszek

Warszawa, dn. 13.12.2009r. 19:39

ZBW
Posty: 36
Rejestracja: śr gru 02, 2009 8:52 pm

Odzyskiwanie w rejonie obozu zagłady w Treblince

Post autor: ZBW » pn gru 14, 2009 1:09 pm

Jeszcze uzupełnię swój poprzedni wpis.
Po słowach: „ i chcemy skutecznego przewodnictwa dla Istoty która nazywa się (...)” dodaję na Ścieżce Światła i Miłości Tu i Teraz i Zawsze, Dziękujemy.
(chciałem wczoraj dopisać do zamieszczonego wpisu lecz nie udało mi się).
Dla mnie słowo Istota oznacza łącznie: podświadomość, świadomość, nadświadomość i ciało materialne (a ponieważ jesteśmy Istotami wielowymiarowymi) to też to wszystko czym jesteśmy w innych wymiarach.
Dzisiaj przed szóstą rano przyszło do mnie sporo ciekawych myśli i ta aby uzupełnić wypowiedź w kolejnym wpisie. (Jak widać miało być troszeczkę, a znowu robi się książka).
Polecam uwadze wpisy zamieszczane na forum na stronie anastazja.com.pl – jest tam sporo wiedzy będącej w moim odczuciu uzupełnieniem tej zawartej w Książkach.

W momencie gdy odczuwamy ziewanie lub ziewamy jest to oznaką braku energii.
Niepokojącą oznaką jest też gdy mamy trudność z wzięciem głębokiego oddechu.

Po to mamy: tu cytat z cienkiej książeczki pt. „OSIEM KAWAŁKÓW BROKATU” Jak poprawić i zachować zdrowie Dr Yang, Jwing-Ming (Qigong – zdrowie i leczenie).

str. 19 „Jak już wspomniano, w ciele człowieka znajduje się dwanaście kanałów głównych Qi (Jing), które porównać można do rzek. Sześć z nich połączonych jest z palcami rąk, sześć pozostałych łączy się z palcami stóp. Wszystkie kanały są połączone z organami wewnętrznymi. W ludzkim ciele znajduje się również osiem naczyń Qi (Mai), służących jako rezerwuary (zbiorniki) Qi i regulujących przepływ Qi w poszczególnych kanałach. Miliony maleńkich kanalików (Luo) transportuje Qi z kanałów głównych do wszystkich części ciała – od skóry po szpik kostny. Jeżeli w którymkolwiek z dwunastu kanałów występuje zastój energii, stowarzyszony z nim organ otrzymuje niewielką ilość Qi. Powoduje to jego złe funkcjonowanie lub co najmniej szybszą degenerację, co w rezultacie wywołuje chorobę albo prowadzi do przedwczesnego starzenia się organizmu. Podobnie jak maszyna, która wymaga odpowiedniej ilości prądu, poszczególne narządy potrzebują określoną ilość Qi. Zatem najprostszym sposobem zachowania ich przy zdrowiu jest utrzymywanie silnego i gładkiego przepływu energii. Ta idea leży u podstaw Wai Dan Qigong.
Teoria jest bardzo prosta. Podczas wykonywania ćwiczeń koncentrujesz się na swoich kończynach. W trakcie praktyki, Qi gromadzi sie w rękach i nogach. Gdy zbierze się jej wystarczająco dużo, silnym strumieniem płynie przez kanały, usuwając wszelkie przeszkody i odświeżając organy. Jest to główny powód, dla którego osoby pracujące fizycznie, zwłaszcza na świeżym powietrzu są z reguły zdrowsze niż te, które prowadzą siedzący tryb życia.”....
Jeśli kogoś zaciekawił temat jest sporo dobrych książek w których jest to w sposób profesjonalny opisane – polecam.


Zawsze powinniśmy dbać o to aby opisane przed chwilą naczynia były pełne nadmiaru energii (mana, chi czy jak to kto zwie, czy zwał) abyśmy mogli w momentach krytycznych i nie tylko abyśmy czerpali z tego zapasu.

Warto też jest przynajmniej 1 dziennie sprawdzać swój stan żywotności czy nadmiaru Mana (chi).
Ja to robię w sposób następujący. Kładę przed sobą biometr (-linearny lub kolisty wykres zaopatrzony w skalę służący do pomiarów radiestezyjnych) skala Bovisa (od 0 do 10 000) i sprawdzam wahadłem.
Jeśli odczyt wskazuje na wartość poniżej 6 500 jest to sygnał aby natychmiast oczyścić energetykę i uzupełnić mana (chi).
Jeśli odczyt się zmienia w trakcie sprawdzania oznacza to obecność duchów opętujących.
Jeśli chcę to na innej skali mogę też sprawdzić nadmiar Mana. Lecz w moim odczuciu ten pierwszy pomiar w zupełności wystarcza.


Jakiekolwiek nieprzyjemne odczucie w rejonie głowy lub serca (w okolicy łopatek też) powinno być natychmiast poddane baczniejszej uwadze i działaniu.
Ważne jest przebywanie w pomieszczeniu czy otoczeniu czystego świeżego powietrza.
Jeśli chcecie być szczęśliwi , zdrowi i bogaci MUSICIE WZIĄĆ SOBIE TO CO POWYŻEJ NAPISAŁEM DO SERCA I DZIAŁAĆ.
To takie przysłowiowe BHP

Pozdrawiam cieplutko
Zbyszek

Warszawa, dn. 14.12.2009r. 12:50

Beata1
Posty: 37
Rejestracja: czw sty 29, 2009 2:10 pm

W sprawie opisu doświadczenia

Post autor: Beata1 » pn gru 14, 2009 1:54 pm

Mam przygotowany opis od momentu w którym zrobiłam odzyskanie. Czy mogę prosić o pozwolenie na umieszczenie tego opisu. Proszę też o wskazanie gdzie mam to zamieścić.


pozdrawiam
Beata

Beata1
Posty: 37
Rejestracja: czw sty 29, 2009 2:10 pm

opis

Post autor: Beata1 » pn gru 14, 2009 2:30 pm

Jakoś nie zauważyłam, że już jest zamieszczony opis. Teraz dołączam swój.

Jest trochę inny niż opis Zbyszka, ale może one się nie wykluczają.

data :żółty wojownik 6, godz. ok 20.00 :idea:

Proszę o przybycie przewodnika w celu odzyskań w obozie zagłady Treblinka.

Udałam się do centrum spotkań, wyobraziłam sobie, że wokół kryształu stoją uczestnicy, nie mogłam nikogo rozpoznać, ale stało tam kilka osób. Zapytałam o Zbyszka, powiedziałam do niego, że zaraz dołączę tylko podejdę jeszcze na platformę po wskazówki od mojego mistrza.

Weszłam po schodach. Po powitaniu otrzymałam od mojego mistrz bardzo długi wydruk jak z drukarki igłowej na takim perforowanym papierze. Nie wiedziałam, co z tym będziemy robić, ale schowałam to do torby podróżnej, poprosiłam o błogosławieństwo, gdy go otrzymałam, wróciłam do grupy. :idea:

Teraz już widziałam wyraźnie poszczególne postacie, witałam się z każdym, było siedem osób po mojej prawej stronie i jedna osoba po lewej. Chwilę trwały rozmowy i weszliśmy do kryształu. Tam ładowaliśmy się energią, wtedy zaczęłam się zastanawiać, że nie umawialiśmy się, gdzie się spotkamy po wyjściu z kryształu i jak więc spotkamy przewodnika lub przewodników?

Wtedy niespodziewanie dla mnie już wypłynęliśmy, wyjechaliśmy z kryształu jakby na takim długim motorze, każdy z nas siedział okrakiem na siedzeniu , które przegubowo łączyło się z następnym, co dawało w efekcie ruch płynny jakby płynąć łódką. Wtedy zatrzymaliśmy się i z przodu oraz z tyłu dosiedli się do nas przewodnicy. Nie wiem ilu ich było, ale co najmniej dwóch, gdyż zanotowałam wsiadanie z przodu i wsiadanie z tyłu naszego motoru-łódki.


Już staliśmy na terenie obozu. Od razu przyszło mi, że należy rozdawać odzyskanym chlebki. Były okrągłe wielkości ok. 15 cm. Napotkanym osobom po tym jak wysyłałam miłość, dawałam chlebek i przekazywałam do przewodnika za mną.

Zaczęłam krzyczeć na głos, że można zgłaszać się do punktów po odbiór pieczywa.

Wtedy zobaczyłam punkty do wydawania tego chleba ustawione obok siebie, było ich kilka, nie wiem dokładnie ile. Wyglądały jak małe lady zadaszone a za nimi wyznaczone przejścia, którymi odzyskiwani mogli przejść tam gdzie kierowali ich przewodnicy. To przypominało przejścia jak na lotniskach.

Przy tych stanowiskach trwała identyfikacja. Wtedy z mojej torby wyjęłam wydruk od mojego mistrza podzieliłam go na mniejsze części i dałam do każdego stoiska. Wtedy pomyślałam, że trzeba wszystkich naszych poinstruować o co tu chodzi.

Wtedy spotkałam Zbyszka. Podałam mu rękę,
-cześć Beata jestem- powiedziałam,
-cześć Zbyszek- odparł.
-Wiesz, zobacz to są stoiska w których należy na liście odszukać daną osobę odznaczyć, dać jej chleb i skierować pomiędzy tymi taśmami tam gdzie odbierają ich przewodnicy.
-Proszę powiedz innym o takiej możliwości pomocy, aby pomagali po jednej naszej osobie przy stoisku.

Sama podeszłam do jednego stoiska, już ustawiały się kolejki więźniów. Cały czas wysyłałam miłość w przestrzeń obozu i wołałam na cały głos, że można się tu zgłaszać. :idea:

Po mojej stronie lewej na stoisku stanęła kobieta, dziewczyna z naszej grupy o imieniu Anula, Asiula, Ania, lub coś takiego.

Reszty naszych uczestników nie widziałam, widziałam tylko stoiska ale nie widziałam co dokładnie na nich się dzieje, choć widziałam do tych stanowisk kolejki jak do odprawy na lotnisku, więc wiedziałam , że wszystko to działa.

Na moim stanowisku, podchodzili więźniowie, pokazywali numery na rękach, sprawdzano i odkreślano z wydruku, głównie robili to przewodnicy, oraz ja tam też pomagałam. Dostawała taka osoba chleb i przechodziła dalej. Dokładnie przyjrzałam się może dwóm, trzem takim osobom. Byli ubrani w pasiaki, byli przestraszeni, głodni i nieobecni, ale posłuszni, pełni lęku. Robili to co od nich oczekiwaliśmy. Żadnych protestów, pytań czy uśmiechów.:?

To trwało długo, aż wyczerpała się moja kolejka, i wszystkie osoby przeszły na stronę drugą, tam gdzie kierowali przewodnicy.

Wiedziałam, że jeszcze coś dzieje się na terenie obozu, ale nic już nie mogłam dostrzec. Wskoczyłam do kryształu, potem prysznic i wróciłam, już nie spotkałam nikogo z grupy.

:idea:
Beata

ZBW
Posty: 36
Rejestracja: śr gru 02, 2009 8:52 pm

Odzyskiwanie w rejonie obozu zagłady w Treblince

Post autor: ZBW » wt gru 15, 2009 10:33 am

Gdy wczoraj wieczorem zacząłem czytać Twoje sprawozdanie uświadomiłem sobie; iż czytałem je wcześniej w czasie snu, a nawet odczucia miałem identyczne i identycznie wyglądały żółte buźki.
Jest coś nad czy proponowałbym zastanowić się dłużej mianowicie: długi wydruk jaki otrzymałaś i który przekazywałaś innym. Jest to Twój odbiór i wiem; że każdy z nas inaczej może to zinterpretować dlatego proszę - abyś zastanowiła się raz jeszcze i napisała nam jakie jest wg. Ciebie znaczenie właśnie tego wydruku. Wydaje mi się, że jest to Bardzo Ważne. A tylko Ty możesz najdokładniej zinterpretować tą wizję.
Jeśli jesteśmy już przy obrazach z naszych snów to polecam swój wpis zamieszczony w internecie na ten temat w: www.anastazja.com.p. ; forum ; dział: CZŁOWIEK ; Szkolenia, Terapie, Ćwiczenia Samo-Uzdrawiania, Rozwój Świadomości ; Wywoływanie świadomego snu metodą Castanedy-2009/12/05 23:42.
Nie będę go tu zamieszczał bo każdy kto chce może przeczytać w miejscu; które podałem. Miałem zamiar na ten temat dopisać jeszcze więcej i z cała pewnością zrobię to (a Twój wpis; za którego umieszczenie dziękuję z całą pewnością przyczyni sie do tego, że zrobię to precyzyjniej).
Jak widać tzw. potwierdzenia może nie są już dla nas istotne pod względem weryfikacji, ale podobnie jak widać to w książkach Bruce'a Moena analiza ich jest często pomocna dla innych, czy pomocna dla nas aby zwrócić uwagę na coś istotnego, co może z początku wydawać się z pozoru mało ważne.
Zwracajmy szczególną uwagę na treść swoich snów, a jeśli potrafimy śnijmy świadomie, lub nauczmy się tego (zaraz po obudzeniu starajmy się jeśli musimy aby wykonywać jak najmniej ruchów – poruszanie się powoduje wykasowanie pamięci snu) analizować sny i przypominajmy je sobie. Trening czyni mistrzem jak to ktoś powiedział. Trzeba mieć oczywiście pewien nadmiar energii, ale bez tego to i tak nic nam w życiu nie wyjdzie (więc warto o to zadbać codziennie – jest to w naszym głęboko rozumianym interesie).
Najlepsza pora na świadome sny to pomiędzy 3 a 6 rano (ale u każdego może to wyglądać inaczej)
Jeszcze taka uwaga na spotkaniach w Polskim Towarzystwie Psychotronicznym ostatnio bardzo podkreśla się wagę zmiany wibracji (częstotliwości drgania) Planety Ziemia i co za tym idzie my wszyscy musimy czy chcemy czy nie musimy się do tego dostosować. Kto tego nie zrobi to albo będzie odczuwał np. bóle głowy, będzie miał co najmniej pogorszone samopoczucie czy zacznie chorować lub ...
Takie są realia i warto zdawać sobie z tego sprawę. Dlatego warto zadbać o jakość przyjmowanego pożywienia (wykluczając najlepiej całkowicie słodycze, jedzenie z fabryk czy supermarketów, o alkoholu i papierosach nawet nie wspomnę. Należy unikać miejsc gdzie zostaniemy oczyszczeni dokładnie z naszych zapasów energii. Co innego gdy chcemy ją sami świadomie komuś przekazać – a czym innym jest gdy bez naszej wiedzy jesteśmy po prostu okradani z naszych sił życiowych.
Sex jest oczywiście super przyjemny, lecz to jest kolejny moment gdy pozbywamy się olbrzymich ilości sił życiowych. W książkach Władimire Megre z serii „Dzwoniące Cedry Rosji” jest jeszcze więcej napisane na ten temat – a skoro jest to ta WIEDZA, która znana i stosowana była w starożytności warto się z nią nie tylko zapoznać ale stosować ją swoim życiu. Jeszcze inne przyczyny tego, że mamy to co mamy; dokładnie wytłumaczenie też jest na w/w stronie i kto chce z pewnością odnajdzie. A warto.
Na zakończenie cytat z książki NAUKI DON CARLOSA Przewodnik po świecie Carlosa Castanedy autor Victor Sanchez (Błyskotliwy poradnik dla tych, którzy chcą poznać magiczną stronę życia).

„Trudność, jaka sprawia nam proste dążenie drogą wiedzy i „powrotu do ducha” wynika stąd, że na ogół nie chcemy pogodzić się z tym, iż tak niewiele potrzeba, aby ruszyć w drogę. Nasze uwarunkowania każą nam wypatrywać instrukcji, nauk, przewodników, mistrzów. Kiedy dowiadujemy się, że nikogo nie potrzebujemy, nie dowierzamy...
Carlos Castaneda

Polecam uwadze wszystkie książki Carlosa Castanedy (są one trudne w odbiorze przynajmniej dla mnie – może tłumaczenie odbiega trochę od ducha oryginału).
Najłatwiej zacząć od ostatniej pt. „Aktywna strona nieskończoności” (polecam przeczytanie całości – ale uprzedzam jest raczej szokująca), z której sporo cytatów zamieściłem na forum: na stronie anastazja.com.pl w dziale: OGŁOSZENIA,SPOTKANIA KONTAKTY; Ogłoszenia Spotkań siedliskowych; Instrukcja Samouzdrawiania; Samouzdrawianie-2008/05/11 21:45.
Bardziej przystępna jest książka: „NAUKI DON CARLOSA” Przewodnik po świecie Carlosa Castanedy autor Victor Sanchez (ale została ona napisana przed publikacją trzech ostatnich książek Carlosa Castanedy: IX Sztuka śnienia, X Magiczne kroki, XI Aktywna strona Nieskończoności ) jest bardo dobra i praktyczna w dosłownym słowa znaczeniu, lecz to co jest może najważniejsze znajduje się właśnie w tych ostatnich, a może ostatniej książce wydanej już po 'śmierci' autora.
Jest to jedyne źródło; które tak precyzyjnie wyjaśnia O CO TAK NAPRAWDĘ CHODZI przynajmniej z tych jakie ja znam. No może nieśmiało też wspomina o tym w swoich książkach Robert A. Monroe.

Jeszcze i to szczególnie dziewczynom polecam też lekturę:
SEN CZAROWNICY Droga uzdrawiania Florinda Donner-Grau
ŻYCIE WE ŚNIE Inicjacja w świecie szamanów Florinda Donner
MAGICZNA PODRÓŻ Droga kobiety wojownika z grupy naguala CARLOSA CASTANEDY Taisha Abelar
Jest jeszcze jedna książka z tej tematyki już przetłumaczona (miała zostać wydana w bieżącym roku). Gdy się ukaże natychmiast przeczytam i wtedy podzielę się odczuciami.

Jedyne co możemy zabrać z tego wymiaru to wiedza; dlatego warto (nie zważając zbyt mocno na problemy bytowe, które w jakimś stopniu dotykają każdego) – i należy skupić się maksymalnie na zdobywaniu i pogłębianiu swojej wiedzy i wykorzystywaniu jej praktycznie w codziennym życiu na przysłowiowej ŚCIEŻCE ŚWIATŁA I MIŁOŚCI.

Pozdrawiam cieplutko
Zbyszek

Warszawa, dn. 15.12.2009r. 10:13

ZBW
Posty: 36
Rejestracja: śr gru 02, 2009 8:52 pm

Post autor: ZBW » wt gru 15, 2009 11:09 am

Jeszcze nawiążę do wpisu Beaty (jak nauczę się jak uzupełniać swoje wpisy na tej stronie to tak będę robił – a może właściwie nie poprawiać?), w którym kilka razy wspominasz o rozdawaniu bochenków chleba.
Jak już wspominałem zajmuję się uzdrawianiem. I powiedziałbym; długo, właściwie zbyt długo zajmuje mi naprawianie zdrowia kolegi, który mieszka właśnie w Kosowie Lackim. Oczywiście z racji swoich zainteresowań i zajęć bywa często i dalej.
Jeśli była poprawa to raczej utrzymywała się przez jakiś czas i znowu to samo. Wcześniej próbował u różnych lekarzy, ale nic z tego nie wychodziło.
Generalnie je za przeproszeniem „jak świnia” i nawet jeśli przez jakiś czas przestawał to po jakimś czasie było to samo i jeszcze jakieś dolegliwości - ale podstawa to brak opanowania się przed nadmiernym jedzeniem.
W pewnym momencie gdy bardziej zainteresowały mnie przyczyny tego stanu – napłynęły do mnie myśli związane z byłym Obozem w Treblince. Ale były one w jakiś sposób wytłumiane.
Będę obserwował aktualne samopoczucie kolegi – choć już raczej czuję intuicyjnie, że przyczyna została znaleziona i raczej zniknęła. Myślę, że maksymalnie do pół roku wszystko będzie jasne. Jeśli potwierdzą się moje przypuszczenia; to będzie oznaczało, że u innych ten wpływ również występował. Warto wiedzieć o tym co powyżej napisałem.

Jeszcze raz pozdrawiam
Zbyszek

Beata1
Posty: 37
Rejestracja: czw sty 29, 2009 2:10 pm

Post autor: Beata1 » wt gru 15, 2009 9:43 pm

Kochani kilka słów o wydruku.

Zbyszek poprosił, bym przemyślała znaczenie wydruku.

Jest coś nad czy proponowałbym zastanowić się dłużej mianowicie: długi wydruk jaki otrzymałaś i który przekazywałaś innym. Jest to Twój odbiór i wiem; że każdy z nas inaczej może to zinterpretować dlatego proszę - abyś zastanowiła się raz jeszcze i napisała nam jakie jest wg. Ciebie znaczenie właśnie tego wydruku. Wydaje mi się, że jest to Bardzo Ważne. A tylko Ty możesz najdokładniej zinterpretować tą wizję.

Zastanawiałam się już wtedy. Ale mizerne są efekty zrozumienia o co tu idzie. Już w momencie, w którym dostałam od mistrza coś napisane na papierze perforowanym jak z drukarki igłowej, nie bardzo wiedziałam do czego to posłuży. Pomyślałam, że my idziemy do obozu zagłady, po cóż więc nam wydruk. :?:

Wielokrotnie wcześniej przy okazji innych odzyskań otrzymywałam od mistrza dziwne rzeczy, których w momencie uzyskiwania ich nie miałam pojęcia jak użyć ani do czego służą. W czasie jednak doświadczenia przychodził taki moment w którym doskonale wiedziałam jak użyć tą rzecz, oraz to, że to jest ten moment.

Tak i było tym razem, najpierw zdziwienie i konsternacja. Następnie w trakcie doświadczenia dokładnie wiedziałam kiedy wyjąć ten długi wydruk, że należy go rozdzielić między stanowiska, oraz, że jest on po to by zidentyfikować daną osobą. Tak jak lista pasażerów na samolot.

Z tej listy osoby zgłaszające się z terenu obozu a odzyskiwane, następnie zidentyfikowane po numerze na ręce zostały na liście odznaczone i mogły przejść dalej, tam gdzie kierowali ich przewodnicy.:roll:

1.Wydaje mi się, że te listy, wydruki pozwalały ustalić, czy wszyscy już zostali odzyskani.
2. Pomagały więźniom myśleć, że wydawanie chleba odbywa się w/g listy, może tak było za czasów Niemców w obozie. Oni byli z pewnością skrupulatni. A takie działanie sprawiało wrażenie,że wszystko jest jak zawsze.
3. Zaskoczyło mnie też to, już przy stanowisku, przy którym pomagałam, że identyfikacja odbywa się nie w/g imienia, czy nazwiska, a właśnie w/g numeru z przedramienia.
4. Nie widziałam co dokładnie było na wydrukach.


Na dziś tyle potrafiłam wymyśleć i sobie przypomnieć.

pozdrawiam :)
Beata

ZBW
Posty: 36
Rejestracja: śr gru 02, 2009 8:52 pm

Odzyskiwanie w rejonie obozu zagłady w Treblince

Post autor: ZBW » pt gru 18, 2009 9:33 am

Swoje sprawozdanie zamieszczę wieczorem w niedzielę (jest raczej długie).

Pozdrawiam cieplutko
Zbyszek

Warszawa, dn. 18.12.2009r 9:22

Beata1
Posty: 37
Rejestracja: czw sty 29, 2009 2:10 pm

Post autor: Beata1 » sob gru 19, 2009 3:55 pm

Hej

Myślałam, że ty Zbyszku już zamieściłeś swoje sprawozdanie. Więc jest miła niespodzianka, że coś jeszcze będzie,

Z niecierpliwością oczekiwałam na sprawozdania od innych. W/g mnie udział w tym odzyskaniu wzięło dziewięciu uczestników z naszej grupy.

pozdr
Beata :)
Ostatnio zmieniony ndz gru 20, 2009 7:50 pm przez Beata1, łącznie zmieniany 1 raz.

ZBW
Posty: 36
Rejestracja: śr gru 02, 2009 8:52 pm

Odzyskiwanie

Post autor: ZBW » sob gru 19, 2009 7:09 pm

Powinienem zmienić nazwę. Ale nie byłem do końca pewny czy mój wpis znajdzie się w tym miejscu, dlatego zostawiłem poprzednią.
Oczywiście moje sprawozdanie będzie dotyczyło odzyskiwania w rejonie Katynia .

Pozdrawiam
Zbyszek

ZBW
Posty: 36
Rejestracja: śr gru 02, 2009 8:52 pm

Odzyskiwanie

Post autor: ZBW » ndz gru 20, 2009 7:21 pm

18.12.2009 (piątek rano)
W ubiegłym tygodniu miałem wiele myśli związanych z tymi wszystkim miejscami w Polsce i na świecie gdzie walczyli i ginęli nasi rodacy. Myślałem o MonteCassino, o Powstaniu Warszawskim, i o wielu wielu innych miejscach gdzie toczone były walki z wrogiem.

Obudziłem się najpierw ok. 2-3 w nocy, a późnej gdy wstałem i poszedłem do łazienki była 5:08. Położyłem się znowu lecz nie zasypiając – zacząłem gromadzić energię życia i wyrażając intencję udania się w rejon Katynia i okolic – jednocześnie poprosiłem S W J, A I z P A, w I Ś c W oraz wszystkich moich przodków, a w szczególności mojego dziadka Jana Zdyb ułana z czasów Piłsudskiego i jego kolegów; poprosiłem o pomoc, wsparcie i udział w Odzyskaniu w Katynie i innych miejscach.
Następnie wyobraziłem sobie czy miałem takie odczucie, (wyobrażałem sobie to częściowo, a częściowo docierały do mnie takie myśli czy obrazy) iż udaję się do kryształu, (gdzie się spotykamy przed odzyskiwaniem czy innymi działaniami w świecie niefizycznym czy pozamaterialny, a może materialnym też) gdy przemknąłem przez moje wejście w kształcie odwróconej litery V było ono tym razem jakoś świątecznie wyjątkowo udekorowane (przystrojone). Zobaczyłem kryształ; ale był taki trochę przygaśnięty (po raz pierwszy tak to wyglądało), a wokół niego w około jakby zamknięty pierścień trudny do uchwycenia (opisania) po prostu go czułem jakby za szarością oczekując na pojawienie się zorzy porannej wschodu słońca taka mocna szarówka przed poranna.
Gdy bardziej skupiłem się się na tym kręgu wokół kryształu, zobaczyłem, iż są to postacie na koniach (byli to ułani koń przy koniu, wyprostowani i z lancami skierowanymi pod kątem do przodu i w górę – w stronę kryształu, było ich tak dużo, iż nie byłem w stanie ich zliczyć. Gdy patrzyłem z dalszej perspektywy mimo, że był to raczej krąg o określonej średnicy
tak jakby byli w pomniejszeniu dopiero gdy chciałem się bliżej przyjrzeć tak jakbym patrzył przez lunetę na pojedyńczą postać? To tak jakbym widział dostojną postać ułana z lancą (na jej koniec coś było nasunięte jakby zasłaniając szpic) i jakby wstęga wiła się do dołu.
Rozejrzałem się aby zobaczyć gdzie są pozostali „odzyskiwacze” z naszej grupy. Zamiast nich, a może to byli oni pod postaciami latających (unoszących) się w przestrzeni aniołów ze skrzydłami, w około tych postaci wyczekujących na koniach.
Kryształ był inny niż zwykle, był przygaszony jakby brakowało mu oddechu.
Gwałtownie zaczął pulsować coś jak bicie serca – ale się nie rozjaśniał (oczekiwałem jakichś świetlistych promieni – ale ich nie było) dopiero po jakimś czasie zaczął rozjaśniać się jak jarzeniówka coraz mocniej i jaśniej, że zrobiło się tak, że był tylko jeden blask białego przenikającego wszystko światła.
Postaci na koniach zaczęły wirować wokół kryształu z coraz większą prędkością. Zobaczyłem teraz jakby teren zalesiony nad którym pojawiło się jakby piramida ale to było coś na kształt stożka tak jak Wietnamczycy czy Chińczycy noszą słomiane kapelusze na głowach.
Czy to była piramida, która bardzo szybko się obracała nie wiem. Takich stożków początkowo w powietrzu było 1 później kilka wszystkie się obracały, a wokoło ci ułani jakby na straży.
Odczułem coś jakby wir, który zasysał wszystko w swoim zasięgu i wciągał do tych obracających się stożków.
Miałem odczucie czy obraz - jakby lej po bombie, czy miejsce po wydobyciu piasku czy żwiru – ale jest już puste ???
Inny obraz; jakby na tobaganie ciągniętym przez konia leżał ranny żołnierz z przewiązaną bandażem głową i jechali w kierunku stożka.
Coś na kształt czwórek (a może było ich więcej w jednym szeregu) żołnierzy karnie kroczących w ciągu w stronę horyzontu (tak jak przesuwały się napisy z wojen Gwiezdnych) tak się przemieszczali.
Wywołane wiry powodowały tumany pyłu w powietrzu, widoczność była słaba.
Teraz mam obraz planety Ziemia a nad nią potrójna piramida ale też raczej zamglona, bez odczuwalnego blasku.
Widzę coś na kształt olbrzymiego dysku, może statku kosmicznego, też w kształcie takiego stożka lecz ogromnego, a z niego z dołu wylatują mniejsze stożki; jest ich dużo i lecą, kierują się w różne kierunki (miejsca) na Ziemi widzę (czy czuję?) na nich napisy: Monte Cassino, Lenino, Wał Pomorski, Powstanie Warszawskie ...
Widzę jak do ułanów dołączają Wedrussowie na koniach, konno rycerze spod Grunwaldu i walczący w szeregach Napoleona.
Widzę małego chłopca w hełmie z biało-czerwoną wstęgą z butelką (może z benzyną) pochylony biegnie w stronę czołgu.
Widzę jak taki stożek nad wodą nad morzem czy oceanem jest otoczony pyłem z wody, a z pod powierzchni wyłania się jakby cały statek (okręt podwodny) stożek z nim odlatuje. Dalej inny stożek jest nad jakimś statkiem, chyba handlowym, który transportował zaopatrzenie. Ten statek też jest zasysany do takiego stożka.
Mam obraz z Afryki – pustynia, tumany pisku i kurz; tu też zasysane są postaci i odbieram obraz unoszącego się transportera częściowo na gąsienicach.
Widzę połaci lasu jakby przypruszonego śniegiem chyba Syberia; tu też tumany wirującego śniegu w powietrzu, też coś się dzieje.
Ziemia z kosmosu wygląda jak ruszające się mrowisko wszędzie coś się dzieje
Wracam myślą do Katynia
był obraz jakby wychodzących żołnierzy w zielonych mundurach może z zarośli??? .....
były to pourywane obrazy, które trudno mi jest teraz opisać...
Znowu przenoszę się w przestrzeń kosmiczną i z pewnej perspektywy widzę kulę Ziemską z za której zaczyna wyglądać słońce? A pomiędzy Ziemią a miejscem z którego mam obraz; stoi ułan, stoi jak na defiladzie dostojnie z pionowo trzymana lancą, stoi i czeka, a może obserwuje, czy pilnuje lub dogląda wszystkiego. Obok niego widzę małego chłopca tego co biegł z butelką w kierunku czołgu. Stoi on obok ułana też patrząc w stronę Ziemi i ma wyciągniętą rączkę w stronę ułana na koniu (właściwie opiera się o brzuch konia) jest taki mały, że ledwo sięga do siedzącego na nim jeźdźca, czy trzymają się za ręce nie wiem.
Może kiedyś powstanie taki pomnik (przychodzi mi taka myśl do głowy).
Cały czas mam łzy w oczach i czuję wilgoć w nosie
Widać jak coraz więcej spodków-statków z kierunku ziemi kieruje się do olbrzymiego spodka Matki i znika w jego wnętrzu.
Mam jeszcze obraz jakby samolotu, który walczy, a który nagle wybucha w powietrzu i jakby cofnięcie filmu samolot leci do tyłu znowu jest cały.
Widzę jakby w Afryce może cywile, ktoś trzyma dziecko za rączkę może chłopca ale raczej dziewczynką i to wirujący tuman porywa wszystko do góry.
Widzę jak jakiś samolot chyba z biało-czerwoną charakterystyczną szachownicą wykonuje (ale to już w przestrzeni kosmicznej) beczkę (spiralę) zwycięską nad Ziemią.
Inne samoloty w szyku piszą na niebie jakby napis Nowa Cywilizacja ale jest a mgłą raczej bardzo słabo widzę (może mi się tylko tak wydaje)
Kierują się one wszystkie w kierunku olbrzymiego statku kosmicznego i znikają w jego wnętrzu.
Ułan dalej stoi wyczekująco (sylwetka ułana na koniu, a obok chłopczyka – patrzą w kierunku Ziemi i czekają
powoli z za Planety Ziemia wychodzi Słońce.
Ułan zawraca w prawo konia i kieruje się w stronę statku (chłopiec siedzi razem z nim na koniu - czy za ułanem czy przed nim nie widzę. I dokładnie właśnie w tym momencie słyszę pyknięcie w telefonie. Jest dokładnie 6:00 (zawsze o tej godzinie jest taki sygnał w moim faxie) nie muszę nawet sprawdzać tak jest codziennie.
Teraz pojawia się na tle Ziemi na białym tle, jak na materiale czerwony olbrzymi krzyż. (tak jakby obrusem zasłoniono Ziemię)
Po chwili pod nim widzę szpital może polowy (wszystko jest w bardzo białym kolorze) Widzę śliczne młode pielęgniarki krzątające się wokół żołnierzy pacjentów. Atmosfera pogodna, czuje się dużo chyba słońca.
Widzę scenę w jakby parku bo są drzewa, ale też jest aż za jasno (nie wiem jak to określić pora jak w południe ale nie widać zieleni lecz wszystko w bardzo białym odcieniu). O jedno oparty jest młody żołnierz rozmawiający beztrosko z roześmianą dziewczyną pielęgniarką.
Ale nagle pojawia się jakby kolumna żołnierzy tułaczy (idących jakby bez celu) ciągnąca się za horyzont nad nimi przelatuje w przeciwnym kierunku ich marszu na bardzo małej wysokości pojedynczy samolot. Co to oznacza???
Są raczej bez broni

Wstaje idę do łazienki, a następnie zaczynam spisywać to co jeszcze pamiętam (jest ok 6:11)
Jest ranek, wszystko w śniegu, później pojawia się Słońce i jest piękny słoneczny chociaż mroźny dzień.
Swój udział w tym odzyskiwaniu określiłbym jako tego, który przyczynił się może w jakimś stopniu do uruchomienia całej procedury jednak w czasie trwania samego odzyskiwania był tym który rejestruje i następnie i relacjonuje jego przebieg.

Jeszcze co działo się wieczorem wczoraj;
Cały tydzień jakbym nie czuł potrzeby nawet myślenia o planowanym odzyskiwaniu. Dopiero wczoraj wieczorem podczas przesyłania wibracji. Przyszła do mnie taka myśl, że może zrobić to teraz.
I zacząłem gromadzić wibracje: Bezwarunkowej Miłości, Mana (czyli chi), koloru białego, Dzwoniący Cedr, zieleni dodatniej ...
Oraz zwróciłem się o wsparcie i uczestniczenie w udaniu się w rejon Katynia i okolic; Stowarzyszenie Wyższych Ja, Anielskie Istoty z poziomu Awajku, Istoty Światła całego Wszechświata, oraz wszystkich moich przodków – a w szczególności zwróciłem się o pomoc do mojego dziadka Jana Zdyb ułana Pisudskiego – od którego za waleczność otrzymał nawet m in. lasy w podzięce – dziadek przekazał je w latach pięćdziesiątych Państwu Polskiemu.
Wyraziłem intencje udania się w te wszystkie miejsca na Ziemi gdzie w różnych okresach walczyli o wolność i niepodległość naszej słowiańskiej Ziemi na przestrzeni dziejów Synowie tej Ziemi Słowiańskiej Ziemi. Mając na myśli i Monte Cassino i Wał Pomorski i Grunwald , Borodino, Berlin, Powstanie Warszawskie, Lenino, Afrykę, rejony mórz i oceanów świata, rejony walk powstańczych ...
Przesyłając cały czas wibracje Bezwarunkowej Miłości i Mana (czyli chi) do Istot Światła całego wszechświata, które uczestniczą w tym Odzyskiwaniu – cały czas starałem się gromadzić energię i przesyłać ją dalej ...
Gdy wahadło po dość długim czasie zatrzymało się, a nastąpiło to po tym jak pomyślałem, iż tak będę siedział i gromadził i przekazywał wibracje Światła i Miłości jeśli będzie trzeba całą wieczność.
Wahadło powoli zatrzymało się co oznaczało, iż wystarcza już. (nawet teraz gdy to piszę robi mi się mokro pod powiekami)
Powróciłem następnie do innych zajęć.

Pozdrawiam wszystkich cieplutko
Zbyszek

Warszawa, dn. 18.12.2009 10:00

Dopisuję 19 grudnia (sobota) 15:05
Dzisiaj nad ranem długo zastanawiałem się nad znaczeniem ostatniego obrazu jaki pojawił się w mojej wyobraźni mianowicie ten ciągnący się szereg żołnierzy. Dzisiaj ok 10 uzmysłowiłem, iż podobny jest do końcowej sceny z filmu wojennego wyświetlanego już kilka razy w TV. Filmu, którego tytułu w tej chwili sobie nie przypominam, ale który zapadł mi w pamięci. Był z bardzo dobrą obsadą, a którego akcja rozgrywała się gdzieś na terenie Belgii czy Holandii; gdzie wojska amerykańskie toczyły walki z niemieckimi. Głównym wątkiem były walki chyba dywizji czołgów niemieckich z wojskami amerykańskimi. Było też pokazane bestialstwo niemieckich żołnierzy np. pokazano sceny rozstrzeliwania żołnierzy amerykańskich, którzy poddali się w czasie toczonych walk. W pewnym momencie jest scena w której dowódca niemiecki wyjaśnia swojemu ordynansowi, iż nie tyle chodzi o zakończenie lecz o to aby wojna trwała. Ordynans starszy żołnierz, który stracił już synów w walkach mówi o bezsensie tego co się dzieje i odmawia dalszej służby. Pod koniec filmu gdy Niemcom braknie paliwa, jest widok porzuconych czołgów i sprzętu. Na zakończenie filmu pokazano właśnie taki ciągnący się pod horyzont sznur żołnierzy, wśród których jest właśnie ten ordynans.
Nie wiem co myśleć o tych, którzy mimo wszystko nie zrozumieli zła w jakim uczestniczyli.
Myślę jednak, iż jest to czytelny sygnał, że powinniśmy udzielić pomocy; tym z wrogów, którzy zrozumieli bezsens wojny – a którzy utknęli gdzieś w świecie pozamaterialnym, skąd bez pomocy z zewnątrz będzie im trudno jeśli niemożliwe się wydostać.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Odzyskiwanie i odwiedzanie osób po tamtej stronie”