Odzyskanie mojego dziadka

Tutaj wysuwamy propozycje dla wspólnych odwiedzin osób, będących po tamtej stronie, dokonujemy ich odzyskania, jeśli to konieczne, a także zdajemy relacje z sesji i porównujemy doświadczenia..
Roxanne
Administrator
Posty: 1086
Rejestracja: ndz lis 05, 2006 12:59 am

Post autor: Roxanne » pn gru 25, 2006 1:36 pm

Ewuniu,

oczywiście, że tak. :-) Piszmy na forum.
Mariusz poprosił o odzyskanie dziadka na forum, które powstało między innymi po to, żebyśmy mogli wspólnie odzyskiwać.

Sama wrzucę tutaj swoją relację, jak tylko będę miała troszkę czasu pomiędzy rodzinnymi przyjemnościami świątecznymi.

Nikt nie może nikomu zabronić pisania czegokolwiek.

Moje posty spowodowane były jedynie propozycją seryjnego kontaktowania się z naszymi krewnymi w celu zdobywania weryfikacji. Forum stanowczo nie po to powstało. Czuję, że część z Was poczuła, o co mi chodziło, za co jestem bardzo wdzięczna.

Przypomniało mi się też ostatnie wspólne odzyskanie Wandy. Agnieszka na prośbę o weryfikację otrzymała odpowiedź, że nie jest potrzebna, bo nie o to chodzi. (Aga, proszę popraw mnie, jeśli coś pokręciłam.)

Hmm, jak to powiedział pewien mały chłopiec: "Mowa jest źródłem nieporozumień." Według mnie jest nim jakikolwiek przekaz werbalny, bo i tak każdy odbiera go poprzez własne filtry. Marzy mi się już inny rodzaj powszechnej komunikacji.:-)
"Idź swoją drogą, a ludzie niech mówią, co chcą."
-- Alighieri Dante

ewa.fortuna1
Posty: 1160
Rejestracja: wt lis 14, 2006 8:50 pm
Lokalizacja: Kraków

Post autor: ewa.fortuna1 » pn gru 25, 2006 1:56 pm

:) OK
Bardzo mi przykro,ale NIE nawiązuję już kontaktów ze zmarłymi :(

To_masz_tu
Posty: 151
Rejestracja: czw lis 09, 2006 5:07 pm

Post autor: To_masz_tu » śr gru 27, 2006 10:41 am

Witam wszystkich
Podoba mi się ta dyskusja tu i końcowe wnioski jakie z niej wypłynęły. Warto dyskutować aby potem coś podsumować. Ja powiedział bym tak. Najpierw staraj się zrozumieć dokładnie o co chodzi drugiej osobie zanim powiesz swoje zdanie. W tej dyskusji wszyscy mieli rację każdy miał inne cele, doświadczenia i potrzeby ( weryfikacji, doskonalenia swoich umiejętności i sprawdzenia ich w praktyce). Roxanne chciała ustrzec was przed zdryfowaniem na mieliznę własnych przekonań. Werbalny sposób naszego porozumiewania się jest niedoskonały i nieprecyzyjny. Niejednokrotnie mówimy o tym samym używając innych pojęć i słów których inni nie rozumieją bądź rozumieją je inaczej. Dlatego warto pomyśleć o innym sposobie komunikacji, bardziej dokładnym i precyzyjnym. Ale może wybiegam za bardzo w przyszłość. Najważniejsze że ta dyskusja doprowadziła do wniosku że najpierw należy starać się zrozumieć dokładnie drugą osobę a potem dopiero powiedzieć swoje zdanie. Myślę że to ustrzeże nas przed niezrozumieniem się nawzajem i wynikającymi stąd nieporozumieniami.
Pozdrawiam

agnieszka
Posty: 43
Rejestracja: czw lis 09, 2006 11:46 pm
Lokalizacja: Poznan

Post autor: agnieszka » śr gru 27, 2006 5:15 pm

Wrocilam z rodzinnego miasteczka , a tu taka dyskusja:) Roxy potwierdzam to co napisalas czasami po prostu intuicja podpowiada ze zaczynam cos niepotrzebnie mielic, cos co juz nie wymaga dalszego wgladu , bo niczemu to nie sluzy. Co do tej dyskusji to moja opinia jest taka , ze rzeczy ktore sie pojawily tutaj i obrot spraw ktory mial miejsce zwrocil nam uwage na wazne kwestie. Kazdy z nas na swoj sposob spojrzal na swoja prace w rozwoju kontaktu z tam , przypadkow nie ma zatem .... Uwazam ze jesli kontaktujemy sie z tamta strona i mamy czysta intencje to zawsze bedzie to dla nas dobre. Piekne jest to ze tak naprawde- mowie tylko ze swojego osobistego doswiadczenia , nie mozna tam kombinowac i wysylac swoje chciejstwa , intencja i my sami tam ,zawsze stajemy w swojej nagiej prawdzie , bez dodatkow . Z ziemskiego punktu widzenia pewnie mielismy o tym porozmawiac, zeby na cos zwrocic uwage , walnac w system przekonan, z tamtego punktu widzenia byla to kolejna lekcja.
Pozdrawiam serdecznie

Conchita
Administrator
Posty: 1414
Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:25 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Conchita » śr gru 27, 2006 8:35 pm

Najważniejszy jest dziadek Mariusza. Według mojego odbioru był to "trudny przypadek".

ODZYSKANIE

Przy krysztale w Miejscy Spotkań zobaczyłam 5 osób, przez chwilę widziałam tam też Roxanne (ku mojemu zdziwieniu). Polecieliśmy razem do p. Tadeusza.

Znalazłam się nad czubkiem jego głowy - widziałam jedynie jego włosy siwe (wzgl. szpakowate lecz z przewagą siwizny) oraz łysiejące zakola. Był w ciemności i nic nie widziałam w jego pobliżu. Dryfował w ciemności - nieruchomy i niekontaktujący.

Miałam przez chwilę obraz łóżka z białą pościelą. Obok na podłodze z drewna było coś brzydkiego - ciemne, bezkształtne maziowate z bąblami. Zinterpretowałam to po chwili jako twory lękowe p. Tadeusza.

P. Tadeusz chyba nie wierzył w życie pozagrobowe. Tkwił w nicości i nie można było nawiązać z nim kontaktu. Każdy z naszej grupy próbował na swój sposób dotrzeć do niego, ale jego wzrok pozostawał nieruchomy. Otoczyliśmy go tworząc koło i zaczęliśmy wytwarzać energię miłości (zupełnie jak przy krysztale w Miejscu Spotkań), ale nie reagował.

Przyszedł mi do głowy sposób na niego: postanowiłam wniknąć do jego umysłu i pobudzić jego świadomość. Wskoczyłam w jego świadomość: przestrzeń wypełnioną jedynie malutkimi kolorowymi punkcikami. Zaczęłam pobudzać bezwładną świadomość (jakby była we śnie), aby zmusić ją do zwrócenia uwagi na otoczenie. Byłam jakby w nim, więc miałam pewnien (wcale nie znów taki duży) wpływ na punkt jego świadomości. Próbowałam skierować jego świadomość na Mariusza. Faktycznie, p. Tadeusz skupił się na tyle, by dostrzec go. Wyszłam z niego. Wytworzyliśmy falę miłości.

Miałam wrażenie, że fala oślepiającego światła, która pojawiła się w ciemności przestraszyła p. Tadeusza i pomyślał, że to piekło. Wyobraziłam sobie ogromnego anioła (nas w formie anioła), który na skrzydłach zaniósł go do "nieba" czyli na piękną łąkę, gdzie właśnie zachodziło słońce, był tak spokój i ... piękno. P. Tadeusz był świadomy, ale w niezbyt dużym stopniu, jednak miałam wrażenie, że nie wolno niczego przyspieszać, tu sam dojdzie do siebie.

Następnie spotkałam się z Opiekunem. Przy nim otworzyła mi się wyraźnie czakra korony i poprawił Interpretator, więc poprosiłam go o ponowne pokazanie mi całego odzyskania w celu zobaczenia rzeczywistego przebiegu wydarzeń oraz uzyskania danych do weryfikacji.

Moje ciało (niefizyczne) zostało wykręcone o 180 stopni i obserwowałam jak na "żywym filmie" przebieg wydarzeń (taka wykręcona przez lewe ramię). Widziałam jeszcze raz p. Tadeusza i jego lęki, ciemność, jego stan braku komunikacji, nasze próby kontaktu, moje wniknięcie do jego umysłu, pobudzenie świadomości, falę energii miłości, która wyniosła go do F27. Brakowało obrazu piekła i anielskich skrzydeł, które go tam zaniosły.

Dane do weryfikacji: p. Tadeusz cierpiał na zwężenie naczyń krwionośnych w mózgu (sklerozę, demencję).
Obraz: drewniany fotel bujany.

mariusz s
Posty: 93
Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:07 pm
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Post autor: mariusz s » czw gru 28, 2006 8:22 am

Dzięki Conchitka !!!

Na razie nie komentuję. Czekam na resztę opisów. Na koniec dam swój opis. Potem wszystko podsumujemy !!!

Dzięki :)
Myślę Prawie, Mówię Prawie, Czynię Prawie
Pozdrawiam z Miłością
Mariusz S

ewa.fortuna1
Posty: 1160
Rejestracja: wt lis 14, 2006 8:50 pm
Lokalizacja: Kraków

Post autor: ewa.fortuna1 » czw gru 28, 2006 12:12 pm

Ja jeszcze nie zrobiłam odzyskania i przegladajac posty specjalnie nie czytałam postu Conchity.Postaram się zrobic dzisiaj to odzyskanie.))

:!: Edytujemy ;)


Wysłany: Dzisiaj, godz. 1:44 pm

Kolej na mnie.
Przy krysztale zobaczyłam dwóch mężczyzn i trzy kobiety.
Odzyskanie robiłam sama,ponieważ chyba nie potrafiła bym sie skupic maijąc inne osoby obok siebie.
Do pomocy w odzyskaniu przybyło dwóch pomocników;kobieta i męzczyzna wiek +- 30 lat.
Zaprowadzili mnie do T.był to mezczyzna niskiego wzrostu 165,ubrany w brazowe spodnie,koszule i szelki.Wiek około 60 lat.Za zycia mieszkłał w jednorodzinnym domu,dawno zbudowanym.Chorował na płuca lub serce,widziałam jak mocno kasłał.Przebywał w szpitalach,ale mam takie wrażenie,że umarł w domu,w starym drewnianym łóżku.Miał zone i dwoje dzieci chłopca i dziewczynke.Dziewczynka starsza ale chwilami miałam takie wrażenie,że to nie są dzieci tylko wnuki.Zona ma imię rozpoczynajace sie na litere M lub T.
Zapytałam pana T czy wie,ze umarł? Powiedział,ze wie,ale nigdzie ze mną nie pójdzie,bo musi kontrolowac wszystko co dzieje się na ziemi,czyli u niego w domu i czasem sobie tam zagląda.Pozdrawiam
Siedział sobie na ławeczce,zawieszonej miedzy niebem a ziemia.Powiedziałam do niego,ze z nieba tez może sobie to wszystko obserwowac,że w niebie pewnie ma jakies bliskie mu osoby,które na niego czekaja.Odpowiedział,ze ma brata..Jaśka.
Mimo wszystko zdecydował isc sie ze mną,ale musieliśmy zabrac jego ławeczkę.
W drzwiach Focusa przywitał go brat i odeszli.
Potwierdzeniem naszego kontaktu i tym że jest już bezpieczny był obraz;balonu z koszem takim przeznaczonym do powietrznych wycieczek,szable lub szpady wiszące w pokoju lub jakiejś izbie i młoda kobieta w ciąży.)) :)
Nie wiem jak to sie stało,ale slowo POZDRAWIAM,wskoczyło mi dośrodka tekstu :?:
Bardzo mi przykro,ale NIE nawiązuję już kontaktów ze zmarłymi :(

amen
Posty: 49
Rejestracja: wt lis 07, 2006 10:04 pm
Lokalizacja: Gliwice

odzyskanie dziadka Mariusza 23.12.2006

Post autor: amen » czw gru 28, 2006 8:13 pm

Opiszę swoje wrażenia sprzed 5 dni:
Trudne odzyskanie...Ciemność, brak kontaktu z Odzyskiwanym. Nie mogłem go zobaczyć, z pewnością wymagał odzyskania. Nie pomogło nawet zapalenie świecy (mój stary spasób:) nie widziałem na początku, jedynie czyłem, ze jest gdzieś koło mnie. W końcu światłó rozdarło troche mrok. Znalazłem się w jakimś pomieszczeniu, coś jakby pywnica lub krypta. Zobaczyłem niewyraźnie mężczyznę, łysego lub o krótkich, siwych włosach. Zapytałem o przyczynę śmierci. Poczułem, że było to związane z przewodem pokarmowym (jelitem grubym). Pewnie nowotwór z przerzutami. Umarł w wieku 64 lat. Na pogrzebie była żona. Grała orkiestra, był kimś ważnym za życia, dyrektorem?
Dał się przekonać, żeby zostać odprowadzonym przez pomocników (było ich dwóch). Został przez nich wyciągnięty z jakiegoś dołu. Przenieśliśmy się wszyscy do jakiegoś miejsca, które zinterpretowałem jako szpital polowy, w postaci wielkiego namiotu. Czekała na niego rodzina i znajomi. Wszystko nadal widziałem bardzo niewyraźnie. Został wprowadzony na łóżko a ja wyszedłem na zewnątrz, aby nie przeszkadzać. Od jednego z pomocników dowiedziałem się, że miał jedno małżeństwo a potem drugie, z babcią Mariusza (duża różnica wieku) którą bardzo kochał. Z nią miał dziecko, matkę Mariusza ale to raczej bez sensu, bo przecież miał to same nazwisko:) Jako dowód weryfikacji zobaczyłem bilet na mecz jakiegoś klubu łódzkiego, może był zapalonym kibicem?
Następnie podziękowałem i udałem się do kryształu.
W trakcie odzyskania i potem czułem się nie najlepiej co jest dziwne, bo przedtem miałem spokojny, miły dzień..

Conchita
Administrator
Posty: 1414
Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:25 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Conchita » czw gru 28, 2006 10:27 pm

Amen: zacznij może stosować tarcze ochronne... Nie przeciwko komuś tam (bo zawsze jak jest przeciwko komuś to wtedy na 100% pojawi się), ale takie, które przepuszczają jedynie korzystne dla ciebie energie.

amen
Posty: 49
Rejestracja: wt lis 07, 2006 10:04 pm
Lokalizacja: Gliwice

Post autor: amen » czw gru 28, 2006 11:12 pm

dzięki, miło,że o mnie pomyślałaś...

agnieszka
Posty: 43
Rejestracja: czw lis 09, 2006 11:46 pm
Lokalizacja: Poznan

Post autor: agnieszka » pt gru 29, 2006 12:09 am

było mi troche trudno , moj interpretator strasznie duzo gadal i nie moglam sie skupic na osobie p. Tadeusza. Bylo to bardzo nowe dla mnie doswiadczenie .
Po puszczeniu intencji z prosba o kontakt w ktorej prowadzilam dluga dyspute o slusznosci spotkania ze swoim wew ja ,rozpoczelam od wejscia do miejsca spotkan. Od jakis dwoch tygodni zaraz po wejsciu do tego miejsca po prawej stronie gdzie w moim wyobrazeniu znajduje sie miejsce z biblioteka , taka domowa wyposazona w cenne pozycje literackie o szerokiej tematyce , na czerwonym skorzanym fotelu siedzial mezczyzna. Do tej pory nie wiedzialam kim byl i czemu tam siedzi . Byl za kazdym razem wyraznie niezadowolony ze swojego uziemienia na tym fotelu . Siedzial jakby czekajac na kogos . Byl wychudzony , mial oslabione rece i nogi , siedzial a czasami fotel zamienial sie w wozek inwalidzki. Pan byl zniesmaczony, uzalezniony od pomocy innych.Do tej pory nie wiedzialam jak mu pomoc. Tym razem po wejsciu miejsce w fotelu bylo puste. Moim kolejnym miejscem w tym rytuale odwiedzania miejsca spotkan , byla zawsze krotka wizyta przy ogromnym kominku (takim bez szybek , z otwartym paleniskiem ,w takim zamkowym stylu) I tym razem`usiadlam na pomaranczowej kanapie tak jak zwykle , zeby troche popatrzec na ogien i sie wyciszyc . Wtedy obok pojawl sie starszy pan. Byl to w moim mniemaniu p.Tadeusz. Tym razem mial okolo 65 lat , siwe zaczesane do tylu wlosy (tak jak to panowie w tym wieku maja w zwyczaju zaczesywac wlosy),mial rumiana twarz, usmiech , byl dosc kurpulentny. Mogl juz chodzic i wlasnie z zainteresowaniem zwiedzal zakatki tego miejsca.Uswiadomilam sobie ze byl to ten czlowiek z fotela w bibliotece Byl pelen radosci , bardzo energiczny i przedsiebiorczy, snol plany co do dalszych odwiedzin w innych miejscach , bardzo towarzyski i bardzo rozmowny , mialam wrazenie ze juz z wieloma osobami rozmawial i zdobywal informacje.Byl juz niezalezny i czulam ze nie potrzebuje dalszej pomocy.
To tyle
Pozdrawiam serdecznie

mariusz s
Posty: 93
Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:07 pm
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Post autor: mariusz s » pt gru 29, 2006 8:03 am

Dzięki za kolejną relację !!! :)

Jescze relacja Roxanny i Rycha_M. Oczywiście nie spieszcie się :)
Myślę Prawie, Mówię Prawie, Czynię Prawie
Pozdrawiam z Miłością
Mariusz S

rychu_m
Posty: 59
Rejestracja: wt lis 14, 2006 1:03 pm
Lokalizacja: wrocław

Post autor: rychu_m » pt gru 29, 2006 11:57 pm

W końcu i na mnie pora :)

Więc odzyskanie tak wyglądało Mariuszu.
Przewodnik który usiadł koło mnie na ławce był w wieku koło 60 lat sympatyczny osobnik.
Zaprowadził mnie do pomieszczenia. Najpierw widziałem podłoge była stara drewniana z desek ale powiedziałem sobie że jeszcze raz i dałem ostrość. I wtedy moim oczom ukazała się ładna kuchnia urządzona kolorystycznie pod czerwony. Okap na gazówką obok krzesło i na nim siedziała osoba która była Tadeuszem Szaneckim. Człowiek w wieku koło 60 lat albo trochę więcej (zapomniałem spytać upss ;] ). Siwe włosy, łysiejący, koszula w krate, kapcie na gołych nogach, spodnie zwykłe domowe dresy ciemne. Jeszcze kuchnie oglądnałem dokładniej. Stojąc twarzą do kuchni miałem na wprost chyba okno, po prawej była kuchenka gazowa szafka i to krzeszło z Twoim dziadkiem. Po lewej była się zdaje się lodówka. Wszystko takie pod czerwony kolor i pod pastelowe barwy (moze kremowe). Powiedziałem że przyszedłem od Ciebie uśmiechnął się i powiedział ah ten Mariusz :). Powiedziałem mu czy wie, że umarł a On nie zdawał se sprawy pokazałem mu przewodnika i opowiedziałem mu o co chodzi. Szybko załapał. Spytałem go jak umarł i miałem taką wiadomość że zawał potem serce zobaczyłem i chyba upadek ale nie jestem pewien było to odczucie ruchu. Spytałem co lubiał robić za życia to powiedział że grać w karty (remik), i nie wiem czy dobrze skojarzyłem ale coś z kolejkami chyba takie na prąd kolejki. Spytałem go o jakieś wrażenie za życia gdzie był z Tobą to widziałem małego chłopca i dziadka jak siedzą i łowią ryby. Poprosiłem o jakiś dowód zobaczyłem się zdaje się taki stary ogromny zegar taka szafa duża z wachadłem. Miałem już kiedyś w jednym odzyskaniu zegarek tym razem byłem uważny i przyjżałem się godzinie była albo 2:25 albo 3:25 no może 27 coś koło tego. Tylko nie wiem co to znaczy może godzina śmierci ?. Dziadek Twój poszedł razem z pomocnikiem do F27 i tam przywitała go starsza kobieta spytałem kto to i dostałem wiadomość jakby żona ale nie jestem pewny.

To tyle albo aż tyle.

Pozdrawiam Serdecznie i dobrej nocy wszystkim życzę :)

ewa.fortuna1
Posty: 1160
Rejestracja: wt lis 14, 2006 8:50 pm
Lokalizacja: Kraków

Post autor: ewa.fortuna1 » pt sty 05, 2007 4:34 pm

Witam Wszystkich :lol:
Roxane,Mariusz,może napiszecie jak poszło nam odzyskanie.
Nie pisze tego broń Boże,żeby Was popędzac,ale zapanowała na forum nuda.
Nic się nie dziej,nie ma o czym podyskutowac. Mysłę,ze fajnie by było wymienic się spostrzeżeniami,odnaleśc wspólne wątki i dojśc do jakiś końcowych wniosków))
Bardzo mi przykro,ale NIE nawiązuję już kontaktów ze zmarłymi :(

mariusz s
Posty: 93
Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:07 pm
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Post autor: mariusz s » ndz sty 07, 2007 5:57 pm

Witajcie w Miłości Najbliżsi !!!!

Na wstępie ponownie chcę jeszcze raz podziękować za to, że poświęciliście swój czas mojemu dziadkowi. Wszyscy się zgodziliśmy, że dziadek Tadeusz potrzebował odzyskania i to była prawda. Pomogliśmy, więc kolejnej zawieszonej energii w jej ewolucji. Dziękuję Wam Gorąco!!!!!

Moja relacja:

Piątek 22.12.2006 (To już zeszły rok)
Początek odzyskania 22.00, Koniec 22.50

Wszyscy spotkaliśmy się przy krysztale. Po mojej prawej była Conchita. Ewa i Agnieszka, (chociaż Agnieszkę najsłabiej „czułem”) po lewej. Dalej chłopaki. Zobaczyłem też Roxannę. Ponadto czułem obecność Bruce’a. Zrobiliśmy 3x „WUA” i wylecieliśmy wszyscy przez otwór w sklepieniu kopuły w budynku miejsca spotkań.
Grupa wybrała mnie na „kierownika”
Pojawił się przewodnik jako biała kula, (ale czułem, że to jest mój ojciec)

Przewodnik poprowadził nas wszystkich do miejsca, gdzie była czerń, z której wyłoniły się na dole ludzkie, żyjące głowy, wystające z błota/czarnej mazi (tak jak na filmie „Między Piekłem i Niebem”. Dziadek Tadeusz wisiał nad tymi głowami. Ubrany był w szary garnitur. Wzrok nieobecny.

Historia dziadka, (jaką zobaczyłem)

Zobaczyłem dziadka w mieszkaniu (takie mieszkanie na parterze, małe 2-u pokojowe, jako część budynku szkolnego).
Dziadek sprzątał w domu cały czas. Mył wannę, mył naczynia, muszlę klozetową. Biegał po domu w fartuchu gospodyni domowej, robił też ciągle porządki w piwnicy. Babcia była tak „z domu” wychowana, że takich rzeczy nie robiła. Dziadek z wyglądu przypominał trochę Edwarda Dziewońskiego (tak w wieku 50 lat).
Był taki okres, że strasznie dużo nas było w tym mieszkaniu (dziadek, babcia, mój ojciec, siostra ojca, moja matka i ja (jako niemowlę). Dziadek, jako nauczyciel w technikum musiał przygotowywać się do zajęć. Biedaczek musiał chodzić z książkami do parku, aby mieć spokój i tam uczyć się. Ogólnie mój dziadek, jako bardzo silny człowiek, pomimo takich warunków (z żoną – moją babcią też mu się nie układało), nie załamywał się. Miał jeszcze czas, aby działać w Łódzkim „Starcie” – klubie sportowym. Tak było do czasu, aż pojawiła się w szkole córka jednego, wysoko-postawionego komucha, której trzeba było postawić „trójkę”, aby dopuścić ją do matury. Dziadek Tadeusz jej nie dopuścił, niestety. I zaczęło się szykanowanie. Zakręcali nam w mieszkaniu dopływ ogrzewania, światło, wodę (mieszkanie było podłączone do szkoły). Zdegradowali dziadka i przydzielili do szkoły zasadniczej. Obarczyli go tyloma przedmiotami, że nie nadążał się do nich przygotowywać. No i dziadek się załamał.
Pewnego majowego popołudnia odkręcił gaz i udało mu się opuścić ten świat.
Tu mi się pojawił 29 maj 1969 roku, wiek dziadka 54 lata, (ale nie wiem – będę weryfikował)
Obraz zaraz po samobójstwie – dziadek leży w kuchni, przy kuchence gazowej – w garniturze, na którym ma opasany fartuszek kuchenny. Znalazła go moja matka, jak wracała ze mną ze żłobka. Widziałem siebie, że stoję i płaczę. Drzwi pootwierane, – aby gaz wywietrzał. Widziałem też, że dziadek bardzo zdziwiony, wisi nad swoim ciałem i na nie patrzy (miałem wrażenie, że dziadek nie wierzył w Boga i był zszokowany tym, co widzi)
Zabraliśmy dziadka wszyscy w kupie do F27, nie stawiał oporu (teraz po tym, co zobaczyłem, jako jego historię). Wylądowaliśmy w parku – tam czekała na niego żona i mój ojciec (jego syn (też już nieżyjący).

Zobaczyłem też sceny z wcześniejszego życia dziadka, ale nie są one istotne dla odzyskania.

Dostałem przekazy do weryfikacji dla rodziny (będę sprawdzał).

Dostałem informację, że każdy z grupy też dostanie coś do weryfikacji.

Moja weryfikacja – samochód marki „Warszawa” coupe – mam zobaczyć na ulicy (coś moi dziadkowie mieli wspólnego z tym samochodem – mój ojciec też).

07.01.2007

Weryfikacja: Rozmowa z córką dziadka (moją ciocią).

Przejrzałem Wasze i mój opis, a po wypisaniu istotnych szczegółów ustaliłem ….

Dziadek urodził się 24.12.1914.
Samobójstwo 31.05.1969.
Wiek w chwili samobójstwa 54 lata.
Wzrost lekko poniżej 180 cm.
Włosy – zakola, mało włosów, jasny blondyn.

Dziadek chodził do kościoła, ale czy wierzył w życie pozagrobowe – nie wiadomo.
Miał dużo braci – jednym z nich był Jasiek.
Szable, szpady – nie wisiały w pokoju, ale dziadek z Niemcami sobie „pogrywał”.
Młoda kobieta w ciąży – to prawdopodobnie moja matka ze mną, jak mieszkali razem „na kupie” w domu, u teściów.
Pogrzeb (orkiestra) – nie było orkiestry, ale był tłum uczniów ze szkoły ubranych na galowo.
Dyrektor za życia i tu śmieszna historia. Mój ojciec strasznie chciał, aby mój dziadek był tytułowany „dyrektor”, a poprzez to, że najpierw dziadek pracował w dyrekcji Poczty Polskiej Okręgu Łódzkiego, miał na pieczątce, że pracuje w dyrekcji, - „dyr.” Pomimo tego, że był tylko kierownikiem działu spedycyjnego, wszyscy wołali na niego „dyrektor”.
Bilety na mecz – tak. Dziadek pracował jako amplifikator na łódzkim „Starcie” i załatwiał czasem wejściówki na imprezy na stadionie.
Rozkład kuchni – rychu_m, trafienie 95% - idealnie. Te 5% to ten okap – nie było okapu, tylko kratka wentylacyjna w ścianie, (ale myślę, że to chodziło o gaz, który dziadka przeniósł na tamtą stronę. Kolor mebli – kremowe, malowane olejno. Dziadek siedział w czasie samobójstwa przy kuchence (ja zobaczyłem, że leży), był ubrany w pidżamę, bez fartuszka gospodyni domowej. Faktury i kolory pidżamy ciocia nie pamięta.
Zegar – „z duszą”, – ale stał na kredensie i był z tych mniejszych.
Remik – owszem grywał sobie z kolegami w karty, ale ciocia nie wie, w jakie gry.
Godzina zgonu, – jeżeli, pisząc 2.25/3.25 Miałeś na myśli 14.25 czy też 15.25, to 14.25 jest bardzo prawdopodobna, (chociaż na cyferblatach nie ma 14, czy 15 – jest cyfra 2, 3 itd. Ciocia jako ostatnia z dziadkiem rozmawiała przez telefon ok. 13.00, a moja matka wychodziła w sobotę z pracy przed 14.00. Potem wzięła mnie ze żłobka i myślę, że w domu byliśmy około 15-ej. Dziadek już z zaświatów zadziałał na moją matkę, bo coś poczuła i nie weszła do domu, tylko odstawiła mnie do sąsiadów (tak, więc nie stałem i nie płakałem w drzwiach), dopiero potem weszła NIE DZWONIĄC do domu.
Kolejki elektryczne - to ja się uwielbiałem nimi bawić.
Dziadek ryb ze mną nie łowił, ale brał mnie w wózku na spacery do parku, nad staw, gdzie uczył się do zajęć.

I to by było na tyle.
Jak Wam przypomni się coś jeszcze – piszcie

Odzyskanie dziadka po prawie 38 ziemskich latach „zawieszenia” jest naszym ogromnym sukcesem. A weryfikacja – oceńcie sami. Uważam, że gdyby nie Wy, nie udałoby mi się tego zrobić. Z tego, co pisaliście, że było Wam trudno, a także z powodu Waszych dolegliwości „po” na planie fizycznym wynika, że trudna to była misja.

Niech Moc i Miłość będzie z Wami – Dzięki, Dzięki, Dzięki !!!!!!!!!!!!!!!!

Jeszcze jedno – ciocia dostała do weryfikacji obraz czarnego kota – weryfikacja potwierdzona!
Ostatnio zmieniony ndz sty 07, 2007 8:08 pm przez mariusz s, łącznie zmieniany 1 raz.
Myślę Prawie, Mówię Prawie, Czynię Prawie
Pozdrawiam z Miłością
Mariusz S

ewa.fortuna1
Posty: 1160
Rejestracja: wt lis 14, 2006 8:50 pm
Lokalizacja: Kraków

Post autor: ewa.fortuna1 » ndz sty 07, 2007 7:22 pm

:lol: Jestem pod wrażeniem.Fajnie,że pomogliśmy następnej błąkającej się duszyczce.))
Bardzo mi przykro,ale NIE nawiązuję już kontaktów ze zmarłymi :(

rychu_m
Posty: 59
Rejestracja: wt lis 14, 2006 1:03 pm
Lokalizacja: wrocław

Post autor: rychu_m » ndz sty 07, 2007 9:43 pm

Mariuszu wielkie dzięki za tą weryfikację powiem Ci, że jak to przeczytałem to się zawiesiłem na moment :D co do zegara to chyba interpretator narzucił jego rozmiar bo czasem mam Tam problem ze skalą przedmiotów jak nic obok nie ma do porównania i ten zegar mógł być mały jak piszesz. A godzina to trudno mi powiedzieć czy to popołudniu czy w nocy bo to jak piszesz analogowy zegar :). Jestem pod wrażeniem i czuję wewnętrznie że takiej weryfikacji potrzebowałem.

Pozdrawiam

ewa.fortuna1
Posty: 1160
Rejestracja: wt lis 14, 2006 8:50 pm
Lokalizacja: Kraków

Post autor: ewa.fortuna1 » ndz sty 07, 2007 10:45 pm

Wiem,że są osoby które nie potrzebują weryfikacji,ale jak sami widzicie,są one na potrzebne.Możemy nasze wizje skonfrontowac z rzeczywistością.
Rychu u Ciebie wyniknął" problem" z zegarem i po zastanowieniu się doszedłeś do wniosku dla czego ta wielkośc zegara mogła się nie zgadzac.Juz jest to dobra lekcja.
Ja w swojej wizji zobaczyłam balon z koszem pompowany GAZEM i też nie dawało mi spokoju,czemu pojawił mi się balon.Dopiero p przeczytaniu Mariusza postu,zrozumiałam!
Przecież dziadek otruł sie GAZEM! Wydawało mi się,że umarł z powodu choroby płuc,bo widziałam go jak kasłał.Może kasłał z powodu gazu który dostał mu się do płuc.
I właśnie te wszystkie weryfikacje,to jest dla nas najlepsza nauka i zachęta do dalszej pracy.Przecięż,są ludzie dla których nawet niewielkie sukcesy są OGROMNYMI sukcesami.
Analizując każdy post,we wszystkich znajdują się trafienia.
Wiem,że niektórzy się ze mnę niezgodzą,ponieważ przyświecał nam inny cel,bardziej szczytny niż weryfikacje,ale pozwólcie nam,tym niedowiarkom cieszyc sie z tych małych sukcesików.
:zawstydzony:
Bardzo mi przykro,ale NIE nawiązuję już kontaktów ze zmarłymi :(

ODPOWIEDZ

Wróć do „Odzyskiwanie i odwiedzanie osób po tamtej stronie”