czy ktos moze mi pomoc -szukam kontaktu z Tata

Jeśli szukasz możliwości kontaktu z osobą nie znajdującą się już wśród żywych - możesz tutaj poprosić o to innych.
starszacorka
Posty: 2
Rejestracja: pn sty 20, 2014 11:40 am

czy ktos moze mi pomoc -szukam kontaktu z Tata

Post autor: starszacorka » pn sty 20, 2014 12:16 pm

Witam wszystkich,
Czy ktos bylby w stanie pomoc mi dowiedziec sie czegos o moim tacie? Nawet nie wiem jakie informacje bylyby przydatne do kontaktu, imie Tadeusz, ur.11 maj 1949 we Wroclawiu, umarl dn. 22 listopada 2013 w Sanoku w swoim domu przy ul Glowackiego, chorowal na raka i byl po amputacji udowej nogi, smierc wskutek przerzutow raka do mozgu, przed smiercia srednio swiadom, spiaczka, widzialam sie z Nim na niecaly miesiac przed zgonem, potem dopiero po smierci w zakl. pogrzebowym :placze: Mam podstawy by sadzic ze bardzo chcialby sie skontaktowac ze wzgl. chociazby na bardzo silna wiez z moja corka swoja wnuczka jedyna Anita.
Przepraszam jesli inf. sa nieprzydatne/niepelne/zbedne lub opisane w zagmatwany sposob!nie znam sie na tym ale...jest jeszcze cos...na pare tygodni po pogrzebie, juz po powrocie do mojego mieszkania w Irlandii obudzilam sie ok 6 rano (tato zmarl ok 6 wieczorem) i przy mnie spala corka lat 5. Malzonek moj wyszedl w srodku nocy do pracy - w domu bylam ja i spiace wtulone do mnie to biedne dziecko. uslyszalam cos jakby ktos wode pil (?) a na parapecie stala woda w kubeczku jakkolwiek corka widzialam ze spi i zreszta sama by po ta wode nie siegala zawsze prosi mnie...wiec uslyszalam ze ktos wode pije jakkolwiek to dziwne sie zdaje i USLYSZALAM Tate swojego ktorego glos byl baaardzo charakterystyczny tak jak np glosu Ireny Kwiatkowskiej czy Andrzeja Grabowskiego nie pomylimy z innym bo sa nietypowe..Tato nietypowy taki glos mial i sposob mowienia wiec WIEM ze to On a nie np za sciana telewizor czy inne dzwieki...tate slyszalam na 100procent. Zwrocil sie do mnie i do Corki mojej DZIECI a On zawsze do 3 osob:do mnie do mojej siostry i mojej corki slowem dzieci mowil albo dziecinko...Mial to do siebie ze zawsze mnie z siostra lagodnie traktowal jak dzieci male... powiedzial do nas dzieci, to ja dziadzius-on za zycia siebie dziadziusiem nazywal bo tak do niego wnuczka mowila-przyszedlem sie przytulic (?) i tu wlasnie slowa przytulic mniej jakby pewna jestem, ale wiem na 100 procent ze glos jego, ze slowa dzieci i to ja dziadzius padly...tak spokojnie mowil spiewnie jak to On, mowil jakby nas chcial uspokoic i nie nastraszyc...ja oczy mialam zamkniete, ale nie spalam, natomiast bylam jak zdretwiala zamrozona czy cos takiego, dziwny niemily stan...Dodam ze lozka jest bardzo duze a my z corka mniej jak polowe zaajmujemy lezac na nim, od kraja bylo sporo wolnego miejsca a glos jakbym stamtad slyszala?nie znam sie laikiem jestem....po chwili glos umilkl jakby odplynal a ja bodajze usnelam, a ok siodmej wstalam...bylam smutna troche sie balam lecz najgorzej zla na siebie ze nic Tatusia nie spytalam i nie odezwalam sie, pewnie nie moglam... :zawstydzony:
dodam ze Tato sam w sobie to spokojny czlowiek byl, taki rodzinny, dobry, nigdy zlego nic nie robil, nie wiem zaco Go pokaralo zaczym zachorowal???????? zlego licho nie bierze a czlowieka uczciwego zdjelo i umieral w cierpieniach w nie takim az podeszlym wieku...
W listopadzie biedny zmarl ale juz latem dowiedzial sie o raku, padaczce i o rokowaniach a wlasciwie o ich braku :[
nie wydaje mi sie aby chcial umrzec bo nawet po tej amputacji nogi to walczyl o siebie, na protezie chodzil troche, zalezalo Mu...Moja siostra opiekowala sie i poswiecala niemal heroicznie i zdrowiem przyplacila ale nigdy nie wypominala!!! tkaie zycie...
Wracajac do nocnego zdarzenia to nikt z otoczenia nie umie mi tego zinterpretowac, Matula zrzuca wszystko na karb stresu i traumy ale ja w to nie wierze, ze to niby urojenie? Coz, mam poza tym zycie wcale udane, meza i corke, nie jestem jakas zalamana z innych powodow, nie mam niczego na ksztalt depresji/zalamania nerwowego...
BLAGAM NIECH MI KTOS POMOZE, NIECH MI KTOS SWIATLO NA CALA SYTUACJE RZUCI, CO TO MOGLO ZNACZYC, CZY TO FAKTYCZNIE TATO MOGL BYC, I - NAJWAZNIEJSZE - JAK SIE Z NIM SKONTAKTOWAC???????????/
blagam tutaj o pomoc, Ala z Dublina
Tesknie za Tatusiem

Mirek1
Posty: 706
Rejestracja: wt lut 08, 2011 12:43 pm

Post autor: Mirek1 » sob lut 01, 2014 10:21 pm

Życia tacie nie wrócisz, a jak będzie chciał i będzie gotów, to sam się skontaktuje z Twoją córką. Musi najpierw całkowicie wyzdrowieć po tamtej stronie.
Najpierw wiara, później dowód.

Grey Owl
Posty: 154
Rejestracja: wt sty 18, 2011 1:14 pm

Post autor: Grey Owl » śr lut 12, 2014 6:27 pm

Wszystko wskazuje Alu na to, że już się z Wami Tato skontaktował.
A że było to niedługo po opuszczeniu ciała, zaś same okoliczności snu mówią, że się w nim swobodnie poruszał i miał świadomość tego że zmarł - świadczy o tym, że okres powtórnej adaptacji do życia po śmierci przebiega u Niego szybko i świadomie. Z Twego opisu wynika również, że był dobrym i łagodnym człowiekiem, a więc, że błądzenie po niskich wibracyjnie przestrzeniach, pełnych smutku, pożądań, czy złości, Mu nie grozi :)

Znajdziesz tu wiele materiałów na temat przygotowywania się do kontaktu ze zmarłym. Ale najlepiej jak podam Ci linka do rad dawanych przez Bruce Moen'a :

http://www.afterlife-knowledge.com.pl/i ... &Itemid=41


Pozdrawiam serdecznie :)
Zeglujacymi lampionami jestesmy... wsluchujacymi w tchnienia... przez eony... w drodze...

starszacorka
Posty: 2
Rejestracja: pn sty 20, 2014 11:40 am

dziekuje za odp...

Post autor: starszacorka » czw mar 06, 2014 12:43 pm

przepraszam ze dopiero tera pisze Wam podziekowac za odp ale 1. corka ma ospe, 2.Babcia zmarla (mama Taty wlasnie) 3. znow sie Tato ''kontaktowal'' na dwa dni przed Babci odejsciem, niewiem, roztrzeslo mnie to troche bo wydawal sie smutny wlasnie i przygnebiony... :placze:
Bardzo tesknie mimo ze w domu nie mieszkam tylko w Irlandii, wspolczuje matuli ze w domu jest i wszystko jeszcze bardziej przypomina...
Tato zaiste byl wspanialym czlowiekiem i nic zlego nie robil, typ prostoduszny, poczciwy zajety tylko rodzina domem i praca...tez sie wlasnie pocieszam ze nie ma za co cierpiec tera po smierci, zreszta za zycia sie mysle nacierpial za wszystkie czasy: wozek inwalidzki, prawie slepota a na koniec to przeklete raczysko...skad to sie bierze te nowotwory cuda, ludzie padaja jak muchy? moze to zawsze istnialo tyle ze nie diagnozowano tego i ludzie nie wiedzieli????? :? straszna obezwladniajaca choroba i juz....
martwi mnie tylko ze Tato jak umieral to juz taki mial mozg bardzo rakiem zajety ze to takie swiadome juz nie bylo, byl pograzony w takiej spiaczce, kto mial do czynienia z rakiem ten wie...
Tesknie za Tatusiem

ODPOWIEDZ

Wróć do „Kontakt ze zmarłymi”