Dziwne przeczucie

Jeśli szukasz możliwości kontaktu z osobą nie znajdującą się już wśród żywych - możesz tutaj poprosić o to innych.
SylwiaG
Posty: 5
Rejestracja: wt paź 02, 2018 12:10 pm

Dziwne przeczucie

Post autor: SylwiaG » pt paź 12, 2018 12:26 pm

Dwa lata temu miałam epizod/ napad leku dotyczące śmierci, nie mojej ale mojego taty... Irracjonalnie przeliczam ile mu jeszcze zostało tak na ziemi, jeżeli zakładałem, ze będzie to 10 lat to probowlaam siebie wyobrazić te lata w skali mojego życia itd. Myśli takie były nie do zniesienia, ciagle przeliczała, sprawdzałam ile żyje statystyczny Polak, pytałam znajomych ile lat maja ich rodzice ... koszmar !! Skończyło się na Mozarinie raz dziennie prze prawie 9 miesięcy... Po mniej więcej 2 miesiącach od tego epizodu zmarł brat mojego taty. Pomyślałam wtedy, ze może właśnie ta smierć wyczuwałam :( Po tym wydarzeniu tym epizodzie, zaczęłam podejmować decyzje, które odkładałam od dłuższego czasu. Zawsze chciałam mieć dzieci ale zawsze było coś, a to nie teraz a to nie ta praca a to co innego i tak z roku na rok ... Postanowiliśmy z partnerem, ze jak tylko skończę leczenie to postaramy się o dziecko. Zaczęłam zabierać rodziców w różne miejsca, żeby zobaczyli trochę świata i trochę innych rzeczy. Spędzałam więcej czasu z rodzina bo miałam taka potrzebę. W lutym następnego roku skończyłam leczenie a w marcu już byłam w ciazy ... prawie jak cud bo nie jestem dwudziestoparolatka, mam 35 lat....sami nie spodziewaliśmy się, ze tak szybko nam się uda. Radość wielka, rodzice nie mogli się doczekać wnuczki... Kilka miesięcy po tym jak okazało się, ze jestem w ciazy, dotarła do nas straszna wiadomość - teściowa ma raka jelita grubego. Z jednej strony radość, ze będzie dziecko a z drugiej smutek po takiej wiadomości, poszukiwania lekarzy, terapia itd... szybka operacja kilka dni przed moim porodem... Urodziłam zdrowa córeczkę, teściowa dochodziła do siebie po operacji, brała chemię żeby wybić całkiem to dziadostwo i nagle smierć teściowej w marcu tego roku... wyrzuty sumienia, ze mogliśmy więcej zrobić ale było małe dziecko i na niej skupialiśmy się .... po śmierci teściowej zaczęły mi się znowu dziwne myśli pojawiać w głowie, projekcje głosowe, ze dzwoni mama i mówi ? tatuś nie żyje? obrzucałam te myśli, ze to jakieś bzdury i ze to pewnie znowu lek przed śmiercią bliskich skoro dopiero jedna nas dotknęła .. Kilkakrotnie się takie coś pojawiało w mojej głowie, razem z myślami co ja zrobię jak moj tata już umrze, jakiś koszmar ... jeździłam często do domu, cieszyalam się, ze tata zajmuje się młoda, ze świata poza nią nie widzi... coś mnie ciagle ciągnęło do domu, żeby się choć na chwile zobaczyć z rodzicami z tata.... Pojechaliśmy w sobotę wieczorem i byliśmy cała niedziele ... wróciliśmy do domu i nie miałam żadnych myśli a już napewno nie takich, albo nie pamietam .... poniedziałek zajęłam się normalnie życiem, wtorek tak samo ... az do wieczora kiedy mama do mnie zadWonila i powiedziała ? tatuś nie żyje?!
Skąd takie myśli już dwa lata przed jego śmiercią? Czy moje myślenie w taki sposób mogło sprowadzić na niego smierć? Przecież nie chciałam tego świadomi, tylko nawiedzały mnie takie irracjonalne myśli, które szybko odrzucałam :(

ODPOWIEDZ

Wróć do „Kontakt ze zmarłymi”