Neutralizacja lęku

Jeśli masz jakieś watpliwości dotyczące samego obcowania ze światem niefizycznym, lub nie wiesz czegoś o nim, zapytaj tutaj..
Conchita
Administrator
Posty: 1414
Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:25 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Neutralizacja lęku

Post autor: Conchita » sob mar 03, 2012 2:46 pm

Jest fajna metoda na neutralizację lęku (przed ciemnością, przed nieznanym, przed OBE, przed jakimś człowiekiem itd.) - przepracowanie go w wizualizacji.

Zasiądź w spokoju, zrelaksuj się i wyobraź sobie czynnik, który wywołuje Twój lęk (ciemność dookoła, początek OBE, twarz osoby wzbudzającej lęk, itd.) . Pojawił się lęk – super! To znaczy, że metoda zadziała! Zapomnij na chwilę o czynniku wzbudzającym lęk – masz właśnie przed sobą swój lęk w całej okazałości. Skoncentruj się na nim, obejrz wzrokiem wewnętrznym, jakie doznania powoduje. Następnie pozwól niech się rozpuści (możesz wchłonąć jego energię – dodatkowa porcja własnej uwięzionej energii zawsze się przyda). Następnie przywołaj w sobie uczucie miłości i poczucie bezpieczeństwa (jakieś wspomnienie, gdy było Ci dobrze, związane z odczuciem miłości, harmonii). Skoncentruj się na tym odczuciu, niech wróci do Ciebie to co dobre, kochane, bezpieczne.

W dalszej kolejności od nowa: zobacz jak najrealistyczniej swój czynnik wywołujący lęk (założę się, że lęk, który się pojawi będzie dużo mniejszy niż za pierwszym razem) i potem znów asymilacja energii i przywołanie miłości i poczucia bezpieczeństwa. Po kilku razach lęk przestanie wracać.

Ćwiczenie możesz powtórzyć następnego dnia i/lub za kilka dni dla utrwalenia efektów (tyle trazy ile potrzeba).
Po czymś takim powinien się zmienić zapis w podświadomości…

Czasami potrzebne jest przypomnienie sobie, przywołanie pierwszego wydarzenia – przyczyny, które spowodowało kiedyś lęk, o ile nie jest to lęk irracjonalny, ale wynikający z jakiejś przeżytej traumy… Wtedy na początku przywołujemy z pamięci do doświadczenie jak najwyraźniej, koncentrujemy się na odczuciach – asymilujemy jego energię, przywołujemy miłość i poczucie bezpieczeństwa, wybaczając sobie i innym aktorom, którzy wzięli udział w naszej traumie. W końcu sami karzemy siebie lękiem, negatywnymi emocjami za zło, które ktoś nam kiedyś wyrządził – dla nas lepiej jest wybaczyć, oczyszczamy się w ten sposób. Jeśli dobrze przywołamy poczucie miłości to może nawet pokusimy się o próbę zrozumienia sercem motywów kierujacych tą osobą, pewnie się okaże, że sama była ofiarą braku miłości i traumatycznych doświadczeń…

http://nienazwane.net/neutralizacja-leku-dla-pajdy.html
Oby wszystkie istoty osiągnęły szczęście i przyczyny szczęścia

pijawka

Post autor: pijawka » sob mar 03, 2012 2:49 pm

OOOoooo :!: Tego mi było trzeba. Dziękóweczki :)

Shining Light

Post autor: Shining Light » sob mar 03, 2012 3:52 pm

Opowiem Wam moje doświadczenia, z pozbywania się strachu, według metody jaką nauczył mnie brat. Ja miałem wtedy 3-4 lata, brat 8 lat więcej.

Balem się w dzieciństwie tak wielu rzeczy, że było ono, nie pięknym okresem beztroski, a strasznie ciężkim czasem, w którym przeżywałem realnie wszystkie możliwe lęki, zazwyczaj dane dorosłym, z pełną świadomością własnej dziecięcej słabości i niemożności przeciwstawienia się czy pokonania strasznych czynników.

Bałem się ciemności, duchów, istot - zombie, wojny, rozwodu rodziców, utraty domu, pożaru i wielu innych czynników.

Strach przed ciemnością pokonałem tak:
Zamykałem się w pokoju kładąc rękę na wyłączniku światła. Wyciszałem się wewnętrznie, po czym gasiłem światło. Trwałem tak długo, aż ogarnął mnie strach, którego nie mogłem opanować. Wtedy miałem po prostu zaświecić światło z powrotem i rozejrzeć się po pokoju, upewniając się, ze tam nie ma nic strasznego. Pierwszy raz nie zdążyłem go zaświecić. Z krzykiem i płaczem wyrwałem drzwi klamką i uciekłem jak najdalej od strasznego pokoju. Potem było łatwiej. Po włączeniu światła za każdym razem uważnie rozglądałem się dookoła. Potem robiłem to samo w ciemności. Terapia trwała - uwaga! - TYLKO dwa tygodnie. Potem już się nie bałem. Powiem Wam, że świat ciemny i jasny nigdy nie stały się dla mnie identyczne... Jednak oswoiłem się z ciemnym na tyle, że bylem świadomy, że jeśli się nie boję, to nic złego w ciemności nie może mi się stać. Tylko strach w istocie jest zły ...

Z zombie było inaczej.
Tu już bylem nieco starszy, 4-5 lat. Pewnego słonecznego dnia zobaczyłem na rozświetlonej ulicy zombie. To była bogato ubrana, opalona kobieta, obwieszona zlotem, ubrana w kremową suknie, chyba w egipskie jakieś wzory haftowaną.

Szedłem z mamą naprzeciwko niej i nagle to zobaczyłem. Przy pewnym ułożeniu oczu, był widać kobietę, przy nieco innym, jakby zakrzywionym, widać było straszliwe zombie, kościotrupa ubranego w te szmaty. Starałem się patrzeć tak, by nie widzieć jej jako zombie, jednak nie dawało się to łatwo. Ryczałem z przerażenia. Mama nie rozumiała w ogóle co się stało. Pani wiedziała wszystko i patrzyła na mnie z pogardą. Usłyszałem mentalnie, że, teraz mnie mama chroni, ale "Oni" mnie jeszcze dopadną.
Uśmiechała się okrutnie.
Zacząłem wyć i mama skończyła rozmowę i pociągnęła mnie w dalszą drogę.

Potem zobaczyłem po drugiej stronie ulicy jeszcze jednego zombie, tym razem faceta.
To było straszne. Przed powrotem do domu bałem się, że takie zombie znajdę wśród członków rodziny, na szczęście byli czyści. Potem bałem się wyjść z domu i nie pozwalałem się wyprowadzić. Po chyba 2 -3 dniach zwierzyłem się z tego bratu. Ten pokiwał głową, zapytał jak ja to widzę te zombie i wyjaśniłem mu. Poradził mi, bym nigdy więcej nie patrzył w ten sposób, tak krzywo. Zacząłem to ćwiczyć, by ustawić sobie wzrok normalnie. I od tamtej pory przez kilkadziesiąt lat widziałem normalnie. Unikałem astralu i "widzenia ". Wolałem "czuć". Tak też jest do dziś. Nie widzę, lecz czuję. I widzenia nie potrzebuję. Widzę mentalnie, z zamkniętymi oczami, czyli tak jak to w pewnym stopniu robi Krzysztof Jackowski.

Dlaczego unikałem astralu? Bo stamtąd przychodziły moje strachy. A zapewniam was, że było ich więcej i naprawdę były bardzo złośliwe, złe i przerażające. Nauczyłem się z pewnej pięknej polskiej baśni, że wystarczy nie oglądać się za siebie, zatkać sobie uszy i spokojnie iść swoją drogą, a strachy nie będą miały udziału w moim życiu.
Ćwiczyłem to wędrując nocą do starego drzewa w parku, gdzie mieszkałem. Wtedy miałem już chyba 6 lat :)
W późniejszych latach stanu wojennego, szedłem w czasie godziny policyjnej bocznymi drogami, odmawiając i medytując Różaniec. Niczego się nie bałem.

Reasumując, moje metody polegają na oswojeniu się ze strachami i zredukowaniu ich do realnego ich wymiaru. Ponadto, staram się nie zajmować mało realnymi, lub mało znaczącymi strachami, tylko robić swoje.
W strachach realnych i znaczących podejmuję środki prewencji, które mnie uspokajają. Konkretnie, w czasie, gdy bałem się pożaru, trzymałem na balkonie linę do spuszczania się na dół w razie wystąpienia tego kataklizmu. Od lat już nie trzymam tej liny, bo przestałem się bać. Zagrożenie wprawdzie duże, jednak mało realne. No i umiem przejść do mieszkania sąsiada po balkonie, więc dam radę w razie czego.

Wojny się nie boję tylko biorę udział w modlitwach o pokój. Modlitwa ma ogromną siłę sprawczą i wiem o tym. Tak samo, nie boję się tzw. końca świata tylko aktywnie staram się działać na rzecz świata, po końcu. Bo przecież przeżyjemy ten koniec i trzeba będzie wtedy normalnie funkcjonować. Normalnie, a nawet lepiej, niż teraz.

Pozdrawiam słonecznie :)

pijawka

Post autor: pijawka » sob mar 03, 2012 3:59 pm

Bardzo fajnie to opisałeś Marcinie :)

Shining Light

Post autor: Shining Light » sob mar 03, 2012 4:11 pm

Uff, dzięki.
Przy okazji, wyrzuciłem to z siebie :)

Conchita
Administrator
Posty: 1414
Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:25 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Conchita » sob mar 03, 2012 11:07 pm

Dzięki, że się z nami podzieliłeś tym...!
Oby wszystkie istoty osiągnęły szczęście i przyczyny szczęścia

hahahel
Posty: 215
Rejestracja: wt sty 03, 2012 11:25 pm

Post autor: hahahel » czw cze 21, 2012 6:14 pm

Dorzucę do tego swoją wersje opisu radzenia sobie ze strachem poza ciałem.

Leżę w op i wiem, że zanim zacznę zajmować się strachem muszę się podbudować jakimiś dobrymi emocjami. Jak już się podbudowałem widzę swój strach w postaci stworzonej z ciemnej mgły gęsto splecionej w kształt dużego hmm batonika ;). Powoli się zbliża a ja go łapie i zaczynam zjadać, nom nom nom . Zjadane elementy zostają zneutralizowane przez cząsteczki dobrych emocji, które można porównać do systemu odpornościowego organizmu - dlatego na początku trzeba było zająć się skoncentrowaniem na dobrych emocjach, bo w ten sposób stworzyliśmy sobie te cząsteczki w sobie, dzięki czemu mogą nas one chronić przed strachem.

Nie wszystko udaje mi się zjeść, odrobina ulatuje i przelatuje obok ciała - brr. Szybko jednak znika, bo jest za mała, żeby cokolwiek zrobić. Misja zakończona powodzeniem :)

szeptu
Posty: 1017
Rejestracja: ndz maja 20, 2012 8:51 pm

Post autor: szeptu » pn cze 25, 2012 9:08 pm

Jack Daniels dobrze neutralizuje leki ,polecam
Uwaga: informuję iż nawiązuję kontakty z homo sapiens.

hahahel
Posty: 215
Rejestracja: wt sty 03, 2012 11:25 pm

Post autor: hahahel » pn cze 25, 2012 9:44 pm


asiula2k
Posty: 959
Rejestracja: czw paź 29, 2009 10:59 am

Post autor: asiula2k » sob cze 30, 2012 10:50 am

Oj to mi się przyda bo od 8 lat boje się ciemności. Dziwne nie boje się oglądać filmów o duchach wampirach horrory itp Nie boje się poruszać wieczorami po mojej dzielnicy która nazywa się przedmieście oławskie ale mówią na nią trójkąt bermudzki. ( kto jest z Wrocławia ten wie .... ) a boje się ciemności w domu. :)
Słabi się mszczą , wrażliwi wybaczają a inteligentni ignorują

ODPOWIEDZ

Wróć do „Problemy dot. świata niefizycznego”