Co wiemy o naszych opiekunach

Jeśli masz jakieś watpliwości dotyczące samego obcowania ze światem niefizycznym, lub nie wiesz czegoś o nim, zapytaj tutaj..
Daltar
Posty: 632
Rejestracja: czw mar 12, 2009 10:25 pm

Co wiemy o naszych opiekunach

Post autor: Daltar » czw lip 16, 2009 11:21 pm

Temat założony pod wpływem dyskusji toczącej się dziale Hyde Park.

Jak wiemy każdy z Nas ma co najmniej jednego opiekuna. No Właśnie. Opiekun, przewodnik, mistrz duchowy. Różne źródła używają różnej nomenklatury, określając te niezwykle istotne w naszym życiu byty. Proponuję dogłębniej zmierzyć się z tym zagadnieniem, bo wydaje się, że w tej kwestii jest wiele przekłamań, niedomówień i pomyłek. Kim według Was są opiekunowie? Czy opiekunowie i przewodnicy to te same istoty? W jaki sposób manifestuje się ich działanie?

Xara napisała: "O pomoc prosi się opiekunów i nie w astralu. Każdy ich ma. Zresztą przepraszam ich się nie prosi, lecz żąda się od nich kategorycznie, ponieważ po to są, żeby służyć. Tu proszę odróżniać potrzeby Duszy od potrzeb człowieka."

Czy możesz Xaro rozwinąć to dogłębniej? Na jakiej podstawie twierdzisz, że opiekunowie to istoty które są powołane/przydzielone/przybyłe dobrowolnie ( niepotrzebne skreślić ) aby służyć człowiekowi odbywającemu właśnie inkarnację? Jak się mają do tego mistrzowie duchowi? Jeśli opiekunowie to zarazem przewodnicy, to co z wiedzą na temat ogromnej mądrości, miłości i rozwoju duchowego tych bytów? Co z wiedzą dotyczącą tego, że przewodnicy to istoty ludzkie, które są już na tyle wysokim poziomie rozwoju, że wcale nie inkarnują , lub inkarnują bardzo rzadko (czasem razem z nami )?

Roxanne
Administrator
Posty: 1086
Rejestracja: ndz lis 05, 2006 12:59 am

Post autor: Roxanne » pt lip 17, 2009 7:18 am

Daltarze, piszesz: "przekłamań, niedomówień i pomyłek..."

Wydaje mi się, że obszary niefizyczne to takie przestrzenie, gdzie każdy ma postrzegać na własną rękę, a nie wierzyć w to, co mówią inni.

Czy wprowadzanie w tym temacie prostowania opinii innych, wprowadzanie nowych dogmatów ma w ogóle jakiś sens?
Kto jest w stanie orzec, czy oni inkarnują, czy nie? Może TAM nie istnieją zasady i dogmaty, przepisy, do których tak się tutaj przyzwyczailiśmy. :-)
Dla mnie to trochę dysputy o wyższości świąt wielkiej nocy...

Bardzo cenne są natomiast opowieści o naszych doświadczeniach z istotami wspierającymi nasz rozwój. Super pomysł, żebyśmy się podzielili takimi wrażeniami. Jak to się przekłada na zmiany w Waszym życiu TUTAJ? W świecie materialnym? (Materia to ponoć stan najwyższego zagęszczenia ducha).
"Idź swoją drogą, a ludzie niech mówią, co chcą."
-- Alighieri Dante

Daltar
Posty: 632
Rejestracja: czw mar 12, 2009 10:25 pm

Post autor: Daltar » pt lip 17, 2009 7:48 am

Roxanne, sens badania jest zawsze! Jeśli istnieje możliwość zgłębienia i chociaż częściowego zrozumienia pewnych zjawisk, to warto. Przynajmniej warto dla mnie. Co by było, gdyby inni tego nie robili? Monroe, Moen? Czy ich praca życia była bezsensowna? Oni starali się ( Moen oczywiście zapewne robi to nadal ) zgłębić, zbadać, wyjaśnić i przekazać innym to, czego udało się im dowiedzieć. Jedna osoba posiada umysł badacza inna nie musi odczuwać takiej potrzeby. Ja, jak i kilka osób z tego forum na miejscu raczej nie usiedzi spokojnie, zatem pytanie o sens "drylowania" ( tu teoretycznego ) pewnych tematów jest nieco niezrozumiałe.
Czy przewodnicy inkarnują nadal, jacy są, jak ich postrzegamy, to są ciekawe kwestie. Ludzie tacy jak Michael Newton poświęcili większość swego życia, aby to badać. Jeśli ktoś na podstawie "zeznań" hipnotycznych ponad 7000 innych ludzi opisuje zwartą, logiczną i pasującą do prac innych badaczy wizję poziomów astralnych, to nie sposób przejść obok tego obojętnie. Jeżeli np. Xara miała zupełnie inne doświadczenia i uważa coś zgoła innego, to wielce ciekawe jest poznanie podstaw takiej wiedzy.

za_mgłą

Post autor: za_mgłą » pt lip 17, 2009 8:32 am

Witam,
medytacja merkabry
Opiekun w Fiolecie.
wytracajac mnie ze snu w pelni swiadomie, pokazal mi ruch energii i w jaki sposob ja zauwazyc. przyklad byl na tyle idiotyczny, ze w pewnym momencie pomyslalam, ze robi mnie w glaba. pokazal mi zdjecie, wzielam do reki, mialam zauwazyc na nim ruch, jakikolwiek. nic. wtedy uslyszalam, ze mam tak zrobic, taka energie wyslac, aby czolo energii pokazalo mi sie, a dalej mialam pociagnac ta energie wlasna mysla. i poszlo.
pozniej, byla szybka lekcja trzymania energii w dloni, skonczylo sie eksplozja kolorowych iskier, zaprzestal tej lekcji.
nastepnym krokiem, bylo wydostanie sie z zamknietego pudla, wzial wsadzil, usiadl na pudle i mowil. super. kiedy wyszlam, powiedzialam jemu, ze odczuwam pewien dyskomfort co do jego osoby - postaci. wtedy podszedl, poglaskal po glowie i powiedzial ze wie o tym.
jak przyszedl tak i odszedl nie wiem kiedy i w ktorym momencie.
Live.
weszly w real smugi swiatel, no ale tlumaczylam sobie, ze te zajaczki to z lusterek samochodow, okien wystawowych. pozniej kolo jadacego samochodu do przodu, badz opona w rowerze zaczely rozwarstwiac sie, zatrzymywac na chwile i cofac. ogladalam, ogladalam i wjechalam na spory kamien :) od tamtej pory nie ogladam juz opony w swoim rowerze.
po jakims czasie weszly delikatne kolory ludzi, jakby roznobarwne flesze zamieszczone w ich cialach.

Opiekun w czerni, kareta, dlugie wlosy.
podszedl do mnie, zlapal za rece, przytulil do swojego serca i powiedzial, zebym przygotowala sie na najgorsze w moim swiecie. mam byc silna, i nie dawac sie, bo przede mna dluga jeszcze droga z latarniami.
Live.
po tygodniu umarla moja babcia. bylam wsciekla.

Opiekun kobieta kwiat, imie Sara
fajna babka, o melodyjnym glosie, zapodala oczyszczenie zrodla. zrodlo kolor niebieski, delikatna fontanna, ksztalt przypominal mi paproc.
Live.
inne spojrzenie na siebie


na dzisiaj zostala merkabra, bo tylko przy niej nie zasypiam, nie ziewam i nie drapie sie za uchem. tych ktorych spotkalam mimowolnie, probowalam wolac, ale konczylo sie na niczym, badz nie zauwazylam ich. doszlam do wniosku, ze nie ma co na sile budowac sobie ich wygladu, obrazow.
w podswiadomosci jednak zostala wiadomosc, ze ciagle gdzies tam sa, i kiedy bedzie potrzeba to beda obok, a rzeczy o ktorych dowiedzialam sie zostaja dla mnie i mam je ksztalcic w sobie.
ale nie bylabym soba, gdybym w czasie swiadomego snienia, nie zaczela kombinowac, zagladac, wchodzic, zagadywac. konczylo sie roznie, czasami nawet o machanie raczkami do gory i wolanie o pomoc, bo nie radzilam sobie juz we wlasnym snie. wtedy zawsze ktos sie zjawia, szybko i bez pytan.


pozdrawiam
za_mgla

ewa.fortuna1
Posty: 1160
Rejestracja: wt lis 14, 2006 8:50 pm
Lokalizacja: Kraków

Post autor: ewa.fortuna1 » pt lip 17, 2009 10:41 am

Zgadzam sie całkowicie z postem Roxany.
Napisze jak ja to widzę.
Od dziecka uczono mnie że jest Bóg.Jezus,Matka Boska,Anioł Stróż.
Gdy dorosłam dowiedziałam się,ze są też Opiekunowie Duchowi. Potem dowiedziałam sie,że są jeszcze Przewodnicy
Kim oni sa,tego nie wiem i nigdy za bardzo mnie to nie interesowało. Nie wiem czy to sa nasi zmarli,czy jakies istoty astralne,czy to jest tylko cos,ktoś o czym usłyszeliśmy od kogoś "bardziej mądrego" i uznajemy to za pewnik.
Dla wielu ludzi Bóg nie istnieje.Istnieje jakas Energia którą ludzie nazywają Bogiem,no bo trzeba jakoś nazwać.Ja używam określenia Bóg ponieważ gdy o cos proszę wybrażam go sobie jako człowieka.Starego Pana z brodą.Tak sobie to od dziecka w głowie zakodowałam i tak pozostanie.Nie wyobrażam sobie,modlić sie do jakieś energii,bo kojarzy mi sie to z prądem elektrycznym,albo słupem białego światła.
W Matkę Boska wierze,ze była,ze żyła nie wnikam czy Cudowne Wniebowstąpienie jest prawdą czy mitem,bo po co mi to wiedzieć jak i tak ta wiadomość nie zmieni niczego w moim życiu.
Gdy parę lat temu było mi tak strasznie cieżko życ,gdy miałam ogromne problemy z dziećmi modliłam sie do Boga,do Matki Boskie [bo ona tez jest kobietą i prędzej zrozumie co czuję.Tak sobie to tłumacze],modliłam sie do Opiekunów Duchowych,żey czuwali nad moimi dziecmi. Nie zastanawiałam sie nad tym czy to ktoś z astralu i skąd on przyjdzie? Wierzyłam,że gdy wymieniam te wszystkie postacie to przyjdzie ktos dobry. W ogóle nie zakładałam,ze moge wezwać kogos złego,bo moja modlitwa prośba była wypełniona po brzegi miłością,dobrem więc dla czego miał by przyjść ktoś inny?
Modlitwy moje zostały wysłuchane i zycie wróciło do normy.
Obecnie gdy cos chce w sobie zmienic,gdy nie akceptuje jakiejś sytuacji, też te wszystkie postacie proszę o pomoc.Proszę,zeby momogły mi ozwiazać zaistniały problem i ZAWSZE dostaje pomoc. Albo cos przeczytam,albo usłysze w TV,albo trafie na obcego człowieka który powie własnie TO zdanie które mi wszystko wyjasni.
Prosze tez o materialne rzeczy,z tym że zaznaczam....
Boże .i ...inni...potrzebuje tego czy tamtego i jezeli jest to dla mnie dobre to niech sie tak stanie żebym to miała,jezeli nie jest mi to potrzebne do mojego rozwoju,to niech tego nie dostane.
Gdy tego czegoś nie dostane,to akceptuje to i sie nie załoszczę,bo wierze,że ktos tam w górze wie lepiej. Może z dwa razy nie dostałam tego co chciałam,co nie oznacza ze nie dostane,ale moze to cos bedzie mi pozniej bardziej przydatne niz w chwili w której prosiłam.
Moen nas uczył o Focusach. Nie wiele z tego pamietam,a własciwie to nic. Wiem tylko ze jest focus 27.
Wyparłam to info z pamieci bo nie jest mi do niczego potrzebne.Przy nawiazywaniu kontaktu nie wnikam gdzie zmarły jest,bo i po co mi to.
To co widział Moen to jest jego prawda,a nie moja.Ja moze wcale tych focusów bym nie widziała,moze ich nie ma,może to tylko jego sposób patrzenia mu je ukazywał?
Nie wnikam kim sa Przewodnicy,Opiekunowie i skąd przychodzą,mogą przychodzic nawet od sąsiada. Wzywam ich w uczuciu miłości i wierze,że gdy sie ktos pojawi jest dobry. :D
Bardzo mi przykro,ale NIE nawiązuję już kontaktów ze zmarłymi :(

Conchita
Administrator
Posty: 1414
Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:25 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Conchita » pt lip 17, 2009 1:02 pm

Przypadek, do którego odnosi się Xara: niefizycznych pomocników służących pomocą na żądanie, kojarzy mi się ze sprzymierzeńcami Castanedy. Rzeczywiście taki pomocnik nie da pomocnej rady, nie zwiększy zrozumienia, nie przekaże miłości, tylko czeka na rozkazy :) . Służy on dobru jednej osoby i może być wykorzystywany także przeciwko innym ludziom. To eteryczno-astralny świat szamanizmu.

Na forum generalnie mówimy o innych rodzajach istot jako o Pomocnikach czy Przewodnikach - stąd może nieporozumienie. Często mamy na myśli ludzi, którzy kiedyś tam umarli i przeszli przez różne fazy rozwoju duszy, dzięki czemu teraz mogą i chcą służyć pomocą innym. Są oni różni - czasem podobni do zwykłych ludzi, czasem wyraźnie bardziej świetliści, subtelni, czasem tak świetliści, że w astralnych oobe ich nie widać, dopiero po przesunięciu świadomości na wyższe ciała niefizyczne, czyli po oobe w oobe :) :) . W podróżach mentalnych czy medytacjach łatwiej ich dostrzec, bo mamy komplet aktywnych ciał, a w oobe posługujemy się nimi selektywnie.

Z mojej historii - to od Niefizycznych Przyjaciół poznałam CBM - na ziemi tego nie było w moim życiu. Moje pierwsze spotkanie w jednym z pierwszych oobe - czułąm, że znam tą panią od baardzo dawna, od czasu, w porównaniu z którym ludzkie życie to kilka ostatnich dni. Jak mnie "poczęstowała wtedy CBMem, to nie mogłam się zebrać do kupy :) . Potem przychodziła do mnie w medytacji (i nie tylko, w życiu czasami też), czemu zawsze towarzyszyło rozszerzenie i oczyszczenie świadomości, jakby ktoś mi załączał jasny czysty umysł i włączał reflektor. Powstawałą jakaś wspólna przestrzeń świadomości, w której można było bezsłownie, ale bardzo precyzyjnie porozumiewać się. Nieraz byłam rozbrajana z moich negatywnych postaw: strzelało szerszą/wspólną świadomością, zrozumieniem z innej perspektywy i w tle czuć było zaraźliwą wesołość. Trwało to kilka lat aż się wygrzebałam z beznadziei, w którą wpędziły mnie moje doświadczenia i brak zrozumienia. Zawsze miałąm wolną wolę - jak się zaparłam w moim złym humorze to mogłam kontynuować na niskiej wibracji mimo że w środku już miałam dostępną inną postawę. Czasami właśnie wybierałam takie zachowanie naburmuszonego dziecka :) .
Po kilku latach skończyły się te kontakty. Nie wiem do końca dlaczego, pamiętam tylko, że czasami w oobe robili mi testy na odzwyczajenie się od ziemskich schematów zachowań i być może po którymś teście uznano, że nauka dobiegła końca.
Teraz nie mam jakoś potrzeby takich kontaktów. Jakoś czuję, że nie powinnam uzależniać się od zewnętrznej pomocy, tylko kreować swoje życie sama (oczywiście różne rozwijające kontakty są mile widziane, jak to w życiu - pojawiają się, odchodzą a ja nie mam z tym żadnego problemu, bo nie zależy nic od tego).
Oby wszystkie istoty osiągnęły szczęście i przyczyny szczęścia

demios
Posty: 89
Rejestracja: ndz maja 06, 2007 3:08 pm

Post autor: demios » pt lip 17, 2009 3:48 pm

Conchita, pewnie gdzieś tam są w pobliżu, z tego co najczęściej słychać NP są zazwyczaj bardzo dyskretni i raczej mało rozmowni, ale różnie też z tym bywa.
Jakoś też ciężko w naszym sytstemie przekonań wyobrazić sobie Niefizycznego Przyjaciela np. Hitlera - zresztą w większości przypadków Ich robota i tak do lekkich nie należy:)

Grey Owl

Post autor: Grey Owl » pt lip 17, 2009 4:42 pm

jak się zaparłam w moim złym humorze to mogłam kontynuować na niskiej wibracji mimo że w środku już miałam dostępną inną postawę.
Dzieki Conchi :( :)

Leoncio
Posty: 323
Rejestracja: czw sty 22, 2009 9:26 am

Post autor: Leoncio » ndz lip 19, 2009 11:55 am

A czasami NP może się okazać kimś takim:
Dybuk (hebr. דיבוק, dibuk – "przylgnięcie") – w mistycyzmie i folklorze żydowskim zjawisko zawładnięcia ciałem żywego człowieka przez ducha zmarłej osoby. Dybukiem nazywa się też samego ducha, duszę zmarłego, która nie może zaznać spoczynku (czy też, wśród zwolenników kabały, reinkarnacji) z powodu popełnionych grzechów, i szuka osoby żyjącej, aby wtargnąć w jej ciało. Wedle niektórych mistyków, podatnymi na opanowanie przez dybuka miały być osoby grzeszne, zaś duchy przejawiać miały szczególną aktywność w noc święta Jom Kippur (Dzień Pojednania, Sądny Dzień).

Wiara w dybuki znana była wśród Żydów, zwłaszcza środkowoeuropejskich, począwszy od epoki talmudycznej, ale sam termin "dybuk" pojawił się dopiero w XVII wieku. Wtedy też wiara w dybuki stała się wyobrażeniem powszechnym.

Opanowując daną osobę, dybuk powodował zmianę jej osobowości, przemawiał jej ustami, ale swoim głosem. Należało wówczas znaleźć rabina, aby odprawił egzorcyzmy, dzięki którym dybuk opuszczał ciało przez mały palec u nogi. Aby dybuk znalazł spokój i nie opanował kolejnej osoby, trzeba go było przy egzorcyzmach namówić do wyjawienia swojej tożsamości i przeprowadzić tikun (naprawę) poprzez poczęstunek wiernych alkoholem przez rodzinę ujawnionego dybuka. Osoby cierpiące na choroby umysłowe lub nerwowe uważano często za nawiedzone przez dybuka i leczono je poprzez egzorcyzmy. Szczególny rodzaj dybuka opanowywał niektóre kobiety. Nie był on duszą zmarłego, lecz demonem, który czynił z opanowanej czarownicę. Pomimo wzajemnej izolacji współżyjących środowisk, żydowskie opowieści o dybukach miały wpływ na ludowe wierzenia chrześcijan.

Do zaznajomienia nieżydowskiego świata z dybukami przyczynił się Szymon An-ski (właśc. Szlojme Zajnwel Rapoport), który napisał na początku XX wieku "legendę dramatyczną" pt. Dybuk.

Dybuk jest bohaterem jednego z odcinków serialu o tematyce paranormalnej Czynnik PSI. Tytuł Dybuk nosi również piosenka polskiej grupy rockowej Exodus oraz polskiego folkmetalowego zespołu Żywiołak. Motyw dybuka występuje także w horrorze Nienarodzony (2009).

Źródło „http://pl.wikipedia.org/wiki/Dybuk

ODPOWIEDZ

Wróć do „Problemy dot. świata niefizycznego”