Etyka w odzyskaniach :)

Jeśli masz jakieś watpliwości dotyczące samego obcowania ze światem niefizycznym, lub nie wiesz czegoś o nim, zapytaj tutaj..
Conchita
Administrator
Posty: 1414
Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:25 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Etyka w odzyskaniach :)

Post autor: Conchita » wt sie 04, 2009 9:18 am

Od razu na wstępie piszę, że nie odnoszę się do aktualnych dyskusji na forum, jedynie zainspirowały mnie one do rozważenia problemu etyki w odzyskaniach zmarłych.

Proces odzyskania sam w sobie zakłada przeprowadzenie duszy do F27 (jako nadrzędny cel, wyższe dobro), a pozostawanie duszy w niższych obszarach traktowane jest jako "zło". Oczywiście - wszystko zależy od konkretnego przypadku, gdy dusza jest nieszczęśliwa, samotna, przeżywa swoje żale, krzywdy poza ciałem i jest gotowa do przejścia jak najbardziej taka pomoc jest wskazana, wręcz niezbędna. Jednak zdarza się, że dusze wcale nie chcą nigdzie iść, bo np. zainteresowane są losem swoich bliskich, albo świetnie się bawią na niższych astralnych lub mentalnych poziomach i jeszcze nie spieszy im się do odejścia do poziomów duchowych, właściwych dla duszy. Stosując podejście systemowe, czyli odzyskując wszystkich niezależnie od sytuacji, stawiamy się w pozycji wyższości, bo my wiemy co dla kogoś dobre a nie on/a sam/a. To nieetyczne. Bo niby dla kogo to robimy - dla siebie, żeby nasze ego się ugłaskało, że następny został odzyskany, ale jesteśmy super, czy dla tej osoby. Jeśli dla osoby, to trzeba jej wysłuchać, dostosować swoją pomoc do potrzeb...

Na szczęście czuwają nad tym Opiekunowie/ WJ i zdarza się, że zmarły wcale nie pojawia się lub pojawia się inny potrzebujący pomocy i w ten sposób nasze chęci i zapał są pozytywnie wykorzystywane. :)

Ciekawy problem, powiązany z powyższym, poruszyła też Sara: naginanie faktów i robienie dusz w bambuko w celu skuteczniejszego ich przeprowadzenia do F27. Z jednej strony dusza sama projektuje na nas swoje oczekiwania, ale z drugiej Bruce uczy nas wcielania się w role i opowiadania duszom różnych historyjek w celu wywabienia ich z miejsca, gdzie się zaszyły. Czy to etyczne - nie wiem, chyba zależy od sytuacji...
Jeśli dusza jest w czymś w rodzaju snu, wejść do jej snu jako element tego snu w celu najpierw zwrócenia jej uwagi a potem próby obudzenia jej - nie czuję sprzeciwu w sobie wobec takiej sytuacji. Jednak już podszywanie się pod inne osoby czy świadome wprowadzanie w błąd - to już mi się nie podoba... Chętnie podyskutuję z Wami, jak to widzicie.
Oby wszystkie istoty osiągnęły szczęście i przyczyny szczęścia

Grey Owl

Post autor: Grey Owl » wt sie 04, 2009 12:09 pm

I tu jest Conchi problem : co jest jeszcze snem, a co nim nie jest. Jakby sie na to nie patrzec, jedyny ratunek widze w indywidualnym podejsciu do sytuacji.

Widac tez z naszej dyskusji, ze i tak jakby na to nie spojrzec, dokonuje sie wyborow na wlasna odpowiedzialnosc.
I nie ma mozliwosci, zeby mimo starannego pilnowania sie, choc czasem nie popelnic bledu.

A nie od razu mozna sie o tym dowiedziec. Ale, gdy ktos z boku uzna, ze dojrzal blad, ma prawo sprawe podniesc i nalezy sie temu dokladnie, uczciwie przyjrzec (usypiajac ego :) ).

Pociesza (?) fakt, ze nie tylko na planie realnym bledy wpisane sa w nasz byt.
Siec wokol Ziemi swiadczy o tym. I przekazy Swietlistych, w ktorych mowia Oni o swoich bledach, ktorych konsekwencje rozciagaja sie poprzez przestrzenie do dzis.

Mysle, ze moj glos nie rozmywa problemu, lecz pokazuje jego rozleglosc, zlozonosc.
Nadmienialam, ze sama stale pelna jestem watpliwosci.
Z drugiej strony nie chcialabym, by siebie lub Innych wprowadzic w stan paralizu decyzyjnego przez ich pedantyczne mnozenie.
Staram sie wiec nie czuc zbyt mocno odpowiedzialna za bledy innych, bo przeciez tu tez moge sie mylic.

Bo mozliwosc bledu wpisana jest w kazde dzialanie, na kazdym szczeblu zakresu dzialan.
Wsrod wszelkich praw jakie mamy, mamy tez wiec i prawo do bledu, szczegolnie popelnionego nieswiadomie. A wiemy jeszcze bardzo niewiele, wiec z pewnoscia popelniamy ich sporo, nadal do teraz o tym nie wiedzac.

Zupelnie inna sprawa jest zla wola. Ale ona nie jest przedmiotem naszej tu troski.
Wspomnialam tylko dla porzadku.

Conchita
Administrator
Posty: 1414
Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:25 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Conchita » wt sie 04, 2009 1:10 pm

Hehe - dobre pytanie o to, co jest snem. Ale wywinę się: chodzi mi o senny stan umysłu, który nie jest zdolny do autorefleksji, ma zaburzoną pamięć, kolejność zdarzeń i cechuje się niską samoświadomością (czyli jak w nieświadomym śnie).

Oczywiście, że popełniamy błędy, nie wiemy wielu rzeczy - uczymy się, właśnie po to wzbudziłam temat, żeby sobie sprawę przemyśleć, to co przyjęliśmy bezkrytycznie od pionierów podróży poza ciałem czy podróży mentalnych.

Czy to ograniczy decyzyjność? Hmm... wydaje mi się, że nie, raczej otworzy nas na inne możliwości, na większe słuchanie, większą analizę sytuacji... Bo można właśnie wsłuchać się w siebie, zapytać swego wnętrza WJ/Opiekunów, jakie działanie będzie optymalne w tej sytuacji.

Dobrym rozwiązaniem jest też proszenie Przewodników o zaprowadzenie do wybranych przez nich osób, które potrzebują odzyskania, przeprowadzenia, są na to gotowi. Mi się zdarzało w spontanicznych oobe przeprowadzać zupełnie obcych mi ludzi i faktycznie byłam w stanie im pomóc, tak zostało to zorganizowane przez WJ, właściwie nawet WJ niosło mnie do nich... Nie zawsze było to pełne przeprowadzenie (nie wiem czemu, ale termin "przeprowadzać" bardziej podoba mi się od dziwnego "odzyskać"), czasami były to znaki, że jest coś poza tym co widzą, były to przesłania, wiadomości na kartce papieru, które przygotowywały dopiero do przeprowadzenia... Czasami było to ratowanie duszy pogrążonej w ciężkich emocjach nie poprzez bombardowanie CBMem czy światłem, ale poprzez szukanie w niej dobra, dobrych zdarzeń z jej przeszłości, aspektów (WJ działała przeze mnie), które sprawiały, że dusza była w stanie sama transformować się. Innym razem znów była to podróż do wypartych aspektów, które po uzdrowieniu i uświadomieniu dopiero pozwoliły duszy wyzwolić się z depresji i autoagresji. Innym razem wystarczyło długie spojrzenie w oczy z całą pełnią świadomości, którą miałam w sobie (jakby dzieląc się nią z duszą). Tych rozwiązań pojawia się właśnie dużo więcej, gdy wzrasta otwartość.

Sama nie wiem, czy nie rozmydlam tematu. Hmmm...
Oby wszystkie istoty osiągnęły szczęście i przyczyny szczęścia

Grey Owl

Post autor: Grey Owl » śr sie 05, 2009 9:51 am

W setkach opisow, do ktorych dotarli w swoich badaniach Moody i Kübler - Ross (najbardziej znani badacze relacji osob przywroconych do zycia), a zbierali je, gdy Monroe odzyskiwal tylko swoje wlasne wcielenia i nie znal Moena - powtarza sie nastepujacy schemat : bedacy w czasie smierci klinicznej widza Jezusa lub Swietych i rozmawiaja z nimi, nie bedac wyprowadzanymi z bledu.
Zebrane relacje pochodza z roznych okresow czasowych, pochodza z pierwszej reki, lub sa opowiesciami przekazywanymi pokoleniowo w rodzinach.

Jest to zjawisko powszechne i wielowiekowe. Prace w/w badaczy swiadcza o tym, ze nie jest ono sposobem wymyslonym przez ktoregos z Panow M. Oni zostali z nim zapoznani.
Nie czuje sie na silach, by je reformowac. Ledwo mi ich starcza na reformowanie samej siebie ;)
To zadanie dla wiekszych i silniejszych ode mnie.

Wiem tyle, ze terytoria przekonan tez sa oszustwami potrafiacymi wiezic przez wieki.
Rezygnujac z wolnosci tworzenia, otwierajacej mozliwosc powstania korzystniejszych umow, podtrzymuje stare umowy hamujace rozwoj.
A polega on na wedrowaniu po ciagu coraz bardziej uwalniajacych umow, podczas ktorych wedrowcy lacza sie w coraz pelniejsze Istoty powstale i dzielace sie niegdys w czasach pierwotnego tworzenia, gdy nie bylo jeszcze materii.

Kazdy kolejny fokus stworzony jest na bazie swojej miejscowej umowy. W kazdym kolejnym odbior rzeczywistosci jest inny. Wedrowka po nich przyrownywana bywa do opadania kolejnych lusek mirazu.
Czy roznice w postrzeganiu miedzy nimi, to roznice w formach forteli bytu ?

Czy jesli Istota uwolniona od rodzinnego pasazera staje sie niepelna, kaleka - to czy lepiej pomoc Jej przywracajac pasazera, czy dowiedziec sie JAK wypelnic Jej osobisty niedorozwoj rozbudowywaniem samodzielnosci istnienia ? Moze Swietlisci to juz dawno robia tylko bez naszej wiedzy i naszego wspoludzialu, bo najpierw musielismy sie o to ZAPYTAC ? Postawione pytanie jest sygnalem gotowosci do przyjecia nowego i podjecia nowych zadan.
Na taka wyprawe szkoleniowa podpisuje sie obydwoma rekami i nogami.
Z checia przyczynilabym sie w ten sposob do zmian.
Do tego zbiorowego dzialania czuje sie juz na silach.

Jestem Sarze niewypowiedzianie wdzieczna za zaczecie, a Conchi za kontynuacje tematu. Zanurzylam sie w medytowaniu o sprawach, ktorych nie bylo w moim polu widzenia. A byly jak zazwyczaj...przed samym nosem...:( :)
Ostatnio zmieniony śr sie 05, 2009 11:26 am przez Grey Owl, łącznie zmieniany 2 razy.

Conchita
Administrator
Posty: 1414
Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:25 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Conchita » śr sie 05, 2009 11:06 am

Hehe - cóż zrobić jeśli Ci zmarli sami projektują na świetlistych swoje oczekiwania (albo świetliści sami przyjmują te kształty?), jak świetlisty to MUSI być Jezus, anioł albo Maryja. W sumie nie ma w tym nic złego...

Strasznie na mnie zniechęcająco działa ta iluzja światów astralnych i mentalnych.... Gry pozorów, błędy interpretacyjne, własne kreacje, działania zewnętrzne bez dojrzenia wewnętrznej natury, bajzel i misz masz. Ale to jest i jesteśmy w tym też.

Tęsknię za czymś innym (dziś mam nastrój melancholijny)...
Oby wszystkie istoty osiągnęły szczęście i przyczyny szczęścia

Grey Owl

Post autor: Grey Owl » śr sie 05, 2009 11:22 am

Conchi, gdy uzupelnialam mojego posta o ostatnia porcje zredagowanych juz przemyslen - wpisalas swego dzisiejszego.
Zagladnij do tego uzupelnienia (dolne 2/3 mego postu).
Nastroi Cie moze mniej melancholijnie... :)

Sara

Post autor: Sara » śr sie 05, 2009 2:06 pm

Cześć dziewczyny :)

Nie za bardzo mam od kilku dni czas na wpadanie tutaj, i czytanie nowych postów ( i zapowiada się, że dalej tak będzie ) , dlatego wypowiem się tylko skrótowo ( do tego, co już napisałam w tym temacie w wątku Ani - Megrafa ) ;

Na początku się zastrzegę : napiszę trochę o mnie , nie dlatego, abym była taka egocentryczna , ale dlatego, że wtedy moich słow nikt inny nie odniesie do siebie ( mam taką nadzieję )

Dla mnie najważniejsze jest przestrzeganie moich własnych zasad , choćby nie wiem, jak były 'ostrzejsze ' od zasad innych.
Wszystko, co wypracowywuję sama, albo 'kupuję 'od innych, staram sie przesiewać przez własne sito najwyższych wibracji w danym temacie, do których staram sie w sobie dogrzebać ......

Nie zawsze mi sie to jeszcze udaje oczywiscie, ale bardzo sie staram ...

i to byłoby sedno całej mojej 'etyki '.

Dlatego kiedy rozmawiam z duszami, stale i stale staram się, aby były calkowicie świadome swojej sytuacji tutaj, na Ziemi, aby były swiadome tego, jakie są nasze 'lekcje' , jako dusz ( ogolnie ) , aby były świadome, jak wygląda ' niebo ' w róznych jego miejscach, czyli aby świadomie decydowali się potem w F27 , gdzie chcą w nim po powrocie przebywać : czy na poziomach Terytoriów Przekonań, czy może zechcą zostac 'odzyskiwaczami ' dusz, albo może będą chcieli od razu urodzic się ponownie ....

Gdybym miała znależc jedno słowo wspólne dla tych wszystkich działan ,to napisałabym , ze to jest pomoc w uzyskaniu przez jakąś duszę ŚWIADOMOŚCI ( nie w sensie 'jazni', ale w sensie bycia świadomym czegoś ) i przestrzeganie prawa WOLNEJ WOLI w stosunku do niej .

Kiedy gromadziłam wiedzę na tematy zwiazane z nami, jako duszami, bardzo wiele rzeczy mi sie nie podobało : stale i stale pytałam Opiekuna czy WJ, dlaczego tak jest cos tam zorganizowane , skoro nie potrafię dogrzebac się w sobie do tego, zeby to byla najwyższa wibracja w tym temacie. ( bo najpierw mnie tego 'zaglądania' nauczył , , a potem stale o nim przypominał ) ...

Opiekun mi wtedy odpowiadał : własnie po to pytamy Was, na Ziemi , jak sobie pewne rzeczy wyobrazacie, aby cos 'u góry ' zmienic, poprawic .... bo tam wiele dusz jest już tak przywykłych do pewnych rozwiązań, że nic ich nie inspiruje do szukania nowych, lepszych .....

No i dlatego fajnie jest , że w tym temacie zaczęlismy sie wzajemnie inspirować ... może cos 'dobrego' wymyslimy ?


******

Jolu , w pewnych Twoich slowach znalazłam odniesienie do pewnego tematu , poruszonego przez mnie w wątku Ani . Piszesz :
Czy jesli Istota uwolniona od rodzinnego pasazera staje sie niepelna, kaleka - to czy lepiej pomoc Jej przywracajac pasazera, czy dowiedziec sie JAK wypelnic Jej osobisty niedorozwoj rozbudowywaniem samodzielnosci istnienia ?



Spieszę wyjaśnić , że pisząc o pewnych moich doświadczeniach w wątku Ani, w większosci pisałam o sytuacjach , w której jakieś osoby - uwolnione od 'pasażerów ' - nie mogłyby w jakikolwiek sposób uzupełnic swoich ' osobistych niedorozwójów ' rozbudowywując samodzielnośc istnienia ..... ' ...

Pisałam o sytuaucji , w której taka osoba, po przeprowadzeniu od niej wszystkich 'dodatkowych' dusz, wogóle nie mogłaby wykorzystywać dalej tego swojego ciała ludzkiego do ŚWIADOMEGO w nim życia ( ostatni opisywany przypadek ) ...

Mialam też na mysli podobną sytuacje, w której inna osoba - przez niedomogi tego ciała ludzkiego, w wyniku trwałych, 'inwalidczych' zmian w jej mózgu, spowodowanych byłą obecnością w nim wielu dodatkowych dusz, - nie mogłaby nie dośc, ze zrealizować załozonych na to wcielenie celów , to jeszcze mogłaby zacząć w wyniku odczuwanych cierpień fizycznych i psychicznych niszczyc swoje ciała energetyczne .... .... .......

Pisalam wtedy tez o sytuacjach , w ktorych nie dostaję zgody od Opiekunów na przeprowadzeniu wszystkich dusz od danej osoby, bo taka była WOLA tych dusz jeszcze przed urodzeniem sie na Ziemi , aby sobie wzajemnie pomóc .,.,.albo taką WOLĘ - po ocenie obecnej sytuacji danej osoby - okazuje jej WJ, albo jej Opiekun
....

Wierz mi, pisałam te słowa bardzo świadomie , i jestem świadoma ich konsekwencji i wymowy
( znowu wiem, ze napisałam cos niepopularnego , ale trudno, takie są moje doświadczenia w tym zakresie ...)

buzka dla wszystkich :)

PS. Jolu, zyczę Ci wspaniałego ,udanego urlopu (bo juz nie zdąże Ci napisac na PW )
<przytul>
Ostatnio zmieniony czw sie 06, 2009 6:26 am przez Sara, łącznie zmieniany 2 razy.

Grey Owl

Post autor: Grey Owl » śr sie 05, 2009 2:21 pm

Dzieki Saro !

Tak. Z pewnoscia bywaja przypadki zbyt glebokiego okaleczenia.
I przypadki umow przedurodzeniowych.
Z tym, ze umowy nawet na tej "nieludzkiej" Ziemi wolno zmieniac za obopolna zgoda stron.
I dlatego tak waznym jest przypominany postulat, ze kazdy przypadek winno sie traktowac indywidualnie.
A we wspolna podroz do np. Centrum ksztalcenia, by dowiedziec sie jak postepowac w lzejszych przypadkach okaleczen "pasazerskich", czy umow - wartoby sie bylo wybrac...
Tegosmy jeszcze nie probowali, a przygotowane miejsce tematyczne jest...

Saro, dzieki za zyczenia.
Obys sie tylko nie zanudzila beze mnie brakiem problemow... ;)
Kochana jestes :D

Przytulam Twoja kiece, bo niedlugo lece... do busa... :)

Sara

Post autor: Sara » śr sie 05, 2009 5:15 pm

Jolanta Niemczuk pisze: Obys sie tylko nie zanudzila beze mnie brakiem problemow... ;)
:)
Myślę , że całe forum 'zanudzi' się bez Ciebie, a tak na poważnie to myślę, że będzie Cię tu bardzo brak....

I tak miałyście czasami wszystkie 'pracy' 'po pachy ', a bez jednej 'pary rąk ' będzie jej znacznie wiecej 'na glowę ' ....

( Niestety nie mogę pomóc w tym czasie pozostałym dziewczętom , bo zgodnie z moimi planami, o których wspominalam już , gdy zaczęłam pisać na tym forum, z powodu innych zobowiązań mogę tu wpadać jedynie na małe chwilki , na takie male 'otarcie' komuś łez )

Wracaj więc jak naszybciej, i odciąż je :)

Conchita
Administrator
Posty: 1414
Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:25 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Conchita » czw sie 06, 2009 7:41 am

Na moją melancholię astralno-mentalną odwiedziła mnie dziś w śnieniu za_mgłą i zrobiłyśmy (jeszcze z dwoma miłymi gentlemanami) rozpierduchę astralną z użyciem wszelkich posiadanych mocy, z gadaniem pozawerbalnym, z lataniem i panowaniem nad energiami. Ktoś szepnął mi w ucho, że Mglista szalała już tak w Rzymie (zrozumiałam, że chodzi o czasy antyczne). Gentlemani byli uroczy, musiałam panować jednak nad myślami pozawerbalnie, bo mi podteksty wyskakiwały.
Nad ranem siedziałam znów na dachu świata (w Tybecie) i gapiłam się w kosmos, który pokazał mi jakiś miły pan. Planety, mgławice, gwiazdy - coś pięknego.

Streszczając: poprawił mi się humor w sprawie iluzji astralnej!
Oby wszystkie istoty osiągnęły szczęście i przyczyny szczęścia

Grey Owl

Post autor: Grey Owl » czw sie 06, 2009 8:53 am

Zafrapowalo mnie to :?: :idea:

Jesli to bylo np. w XI wieku, gdy Rzym byl tyglem narodow, Cesarstwo Rzymskie wspomnieniem, a Kosciol zdezorganizowany...
Nauczali juz nie tylko nastepcy Sokratesa, ale uczeni arabscy...
Mialam byc wtedy jedynym dzieckiem mieszczki rzymskiej Konstancji i przybylego z Plw. Iberyjskiego Ismaila Mucios. Uczyl mnie, jakby uczyl syna. Podobno miialam na imie Abigail.

I znow poszlas w gwiazdy, galaktyki... :)

A tak gnostycznie, z usunieciem belkotow :
Swiatlo Najwyzszego rozdzielalo sie wiele razy w kolejnych rozpryskach jak pekajacy fajerwerk.
W dalszej drodze po linii zmniejszajacej ilosc swiatla, czesc kolejnych generacji Istot stracila je.
Od wiekow trwa staranie o przywrocenie swiatla w ich wnetrze i powrot do wyzszych sfer.

Buddystycznie :
Przechodzimy ze snu w sen. Wracamy ze snu w sen.
By powrocic do snu Najwyzszego, ktory sni Swiat.

Tak mnie jakos naszlo...nie calkiem w temacie...

Conchita
Administrator
Posty: 1414
Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:25 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Conchita » czw sie 06, 2009 9:55 am

To trzeba zapytać Mglistej, czy wie coś o swoich rzymskich rodowodach :). Twoje są ciekawe... :) . Ja w średniowieczu siedziałam w jakimś katolickim klasztorze wdając się w dysputy teologiczne. Przynajmniej tak mi się przypomniało, gdy kiedyś w medytacji zaczęłam sobie śpiewać i nagle stwierdziłam, że już to kiedyś robiłam - w wizji pokazał się klasztor i moje zapędy mistyczne jak na dłoni...

Twój opis gnostyczny to też teoria tzw. upadłych aniołów, które tęsknią za światłem ale nie potrafią do niego wrócić. Nigdy nie czułąm się upadłym aniołem, raczej odkrywcą-podróżnikiem, ale w ostatnie dni powaliła mnie taka fala tęsknoty, że już sama nie wiem. Wiem, że z ziemskiego punktu widzenia to jakaś paranoja, wydumane kosmiczne mrzonki, ale jakoś męczy mnie tęsknota na przemian z rezygnacją, że się nie uda, że znowu zmarnuję swoją szansę...

Nie chcę wciąż przechodzić ze snu w sen, to wszystko jakieś puste, bez treści, zawsze tak było, w dzieciństwie czy młodości miałam problem z zaangażowaniem się w jakieś idee, działania, cele - wszystko było bez esencji. Dopiero w dalszej młodości odkryłam drugą stronę medalu, czyli esencję wszędzie w każdej chwili, gdy każda chwila nabierała treści i znaczenia rozgrywającego się dramatu(komedii) energii i świadomości, gdy to zaczęło "mówić". Ale nie uleczyło mnie to z melancholii, wciąż to za płytkie, wciąż śpię i śnię swoje sny...

PS. Miłego urlopu! Ja też niedługo idę na urlop...
Oby wszystkie istoty osiągnęły szczęście i przyczyny szczęścia

za_mgłą

Post autor: za_mgłą » czw sie 06, 2009 12:38 pm

witam cieplo,

a ja juz po urlopie, trafilam w super pogode, wiec Ustka byla upalna z cieplym i CZYSTYM baltyckim morzem. jak juz sie porozkladam z ciuchami i pralka to wsadze zdjecia.....co do spotkania z Conchi ( to bylas TY udalo sie i haaaa, napisze w nocy)

a co do podrozy medytacyjno przypominajacej :)

najswiezszym takim wcieleniem w czasie medytacji to bylo....
metalowy wagon, z ludzmi i zolnierzem ktory strzela mi w skron ( z badan wynika ze to ponoc rosjanin, bo niemcy strzelali w przod albo w tyl glowy ) miedzy wystrzeleniem kuli, a jej wejsciem w skron, mowie do kolesia
- wybaczam Ci (ciekawe) , ale i tak nic Ci to nie da, bo ja zaraz wroce

kolejne, ktore widzialam, a nie bylo juz tak stanowcze i wiedzace ze wroce :)
jakas skala, wisze zaczepiona palcami o kawalek wystajacego kamienia, nade mna mezczyzna, palacy stos.......podchodzi drugi mezczyzna, mowi ze kocha, ale musimy sie rozstac na jakis bardzo dlugi czas....


i ostatnie, jakie udalo mi sie zobaczyc
to Egipt poplatany z sumerem
kiedy stoje obok ptaka, placze w jakies naczynie
przychodzi swiadomosc, ze chce poznawac wciaz nowe.....



co do Odzyskan, to napisze w nocy.
Bardzo niewdzieczna praca, atakowana dosc czesto przez tych, ktorzy uwazaja swoje doznania i rozwoj nad i ponad, a nie maja swiadomosci ze odzyskania to poczatek sciezki wojownika, ktorym tak bardzo czesto okrzykuja sie.
Ale o tym to tez pozniej.


buziole
Ewka

Grey Owl

Post autor: Grey Owl » czw sie 06, 2009 12:45 pm

A o Tobie w Rzymie, o czym pisala Aneta - wiesz / pamietasz cos niecos ?

Calusy :)

Zbyszek.
Posty: 532
Rejestracja: pt wrz 26, 2008 5:30 pm

Post autor: Zbyszek. » czw sie 06, 2009 5:43 pm

Kiedys podleciala do mnie Mgielka, byla jakas wielka i poszerzona. Nie pisalem gdyz przerazila mnie twoja objetosc. Potem dowiedzialem sie , ze oczekujesz bobaska.:)
Msze ci pogratulowac, bylas bielutka, jak jakis smakolyk.
Hej, Conchi, twoj dobry nastroj czuje sie u mnie w ogrodzie, Zapraszam czesciej na takie poranne wizyty.
Jak dla mnie.- jesli ktos przysnie w astralu, to mozna go troche ponaberac, bo moze sie zaszyc we wlasnym umysle zanim sie cos wyjasni.

za_mgłą

Post autor: za_mgłą » pt sie 07, 2009 12:13 am

Dobry wieczor Panstwu,
na poczatek delikatna widokowka z Ustki, ze szczegolnym podziekowaniem dla Conchi, w trakcie pisania wyjasni sie dlaczego :)
Obrazek[/img]

Nastepna widokowka to dla Joli En, bo dobrze pamietam drzwi :)
Obrazek[/img]
i drzwi
http://www.youtube.com/watch?v=2yjQ3fd55_I
prawie co sie nie udusilam, ale wytrwalam :)

po szybkim zwiedzaniu miasteczka, pierwsze kroki to kosciol ( i kto by pomyslal ) nie weszlam do srodka, bo kątem oka zauwazylam biala kartke informujaca o bractwie Krzyza,przedstawiony byl Krzyz duhakow wedlu boskiej proporcji i zlotego podzialu w symbolach trojcy swietej.

pozniej weszlam na muzeum mineralow, ktore znajduje sie w schronie PL ( przeciw lotniczym ) gdzie udalo mi sie przytulic krysztal gorski.

po tak duzym naladowaniu energia poszlam lezec na plazy, i wtedy sie zaczelo..... -astral- .....
podeszla kobieta ze zlotymi wlosami, loki, jej ubranie promienialy tecza, stala twarza w twarz ze mna, za jej plecami chodzili mezczyzni Opiekunowie, badz Przewodnicy, chodzili i ciagle rozgladali sie, jakby pilnowali i Jej i mnie. rozmowa byla szybka, moze trwala kilka sekund, szybkie przedstawienie
- tak, to ja za_mgla, witaj, a Ty kim jestes?
- przeciez wolalas swoja znajoma, zeby Ci pomogla
i przypomnialo mi sie, pierwszy wieczor na plazy, a ja szukalam Naszego statku ktory plynie po Baltyku dla Dusz.
znalazlam w tej chwili i statek i poznalam Conchi stojaca na przeciw mnie. i faktycznie informacja jaka dostalam to taka, ze
- energia i jej praca
- ciemna strona, jakies byty
- latanie
probowalam sobie jakos to wszytsko posklejac
umowilysmy sie, ze polatamy razem w towarzystwie Panow, ktorzy zaczeli nam podawac informacje tu oczyscic, tam wejsc, to ominac. szlam za tym jak dziecko trzymajace ich rekawy pieknych dlugich szat.
ale deser od Conchi WJ dopiero nadchodzil, zatrzymala sie i mowi
- wszystkiego nie moge Ci powiedziec, zrozumiesz dzien po dniu, nie bedziesz sama, rozgladaj sie
i astral odszedl, z plazy pogonila nas delikatna zawierucha, usiadlam w knajpie z herbata :) oparlam brode o dlonie i ciegla myslalam
~ Conchi pamietaj, pamietaj, to jest wazne
na drugi dzien, po nocy spedzonej - astral - na statku, po przemieszczaniu sie w tunelach, dawaniu energii Duszom, te lezace obejrzalam dokladniej wyciagajac z nich czarne plamy, demony i rozne takie nadajace sie do wyzszych istot, aby zaczely cos z nimi robic. pamietam dobrze demona, ktory zaczal wchlaniac i mnie, wiedzialam dobrze, ze mocowanie nic tutaj nie da, rozlorzylam rece i przytulilam, wtedy moje cialo odwiedzil paraliz, trzymalam go tak do rana, ciagle odczuwajac jego sile i miekkosc, w poludnie juz odchodzil z Aniolami.
Ciegle obecna w informacji od conchi Ja, mijalam rozne obrazy te sztuczne podrzucane przez wyobraznie, badz nadawane nie wiadomo zkad wygladaja jak tekturowe konstrukcje mizernie stworzone prze kogos/cos na biegu, kiedy przyjzymy sie blizej widac sznurek zaiweszony na obrazie. roznica miedzy sznurowka? piorunujaca, sznurowka nasz i Ist wyglada jak pepowina jest gruba i zyje energia.
po odsianiu glowy z tzw sztucznosci, przejechal obok powoz Gladiatorow, wskoczylam na ten powoz, ubrana w jasna skore, wzdloz nogi rzemienie. w takim astralnym stroju poszlismy na obiad. zaczela sie manifestacja mojego Ja. szukalam wody - astral - przypomnialo mi sie, ze mam morze w fizyczniaku, kolacje jadlam juz na plazy :).
Gladiator myl sie, ciagle ktos podchodzil, ktos cos kazal, ktos czegos, kogos szukal, machalam palcem wskazujac droge, pozniej wszedl szum morza, wytracil mnie.
minal tydzien, wrocilam do domu, pierwsza noc po powrocie, pod baldachimem z merkabry, zasnelam...sen nie przyszedl, a moze nie dalam szansy na jego wejscie - astral - stoje na plazy na jasnym kamieniu siedzi Trzeci mezczyzna od conchi WJ, ubrany na bialo zloto, usmiecha sie, podchodze. i co dostaje? jasnego wilczura w pieknymi niebieskimi oczami, a na koniuszkach siersci zawieszone kremowe muszle.
- niech bedzie przy tobie tyle ile bedzies go potrzebowala
wyglaskalam psine, dalam pic, [podziekowalam i odeszlismy.
Gladiator dostal ciecie w lewa stope. obudzilam sie.
a fizycznie?
opuchnieta lewa stopa, piekny obazanek wokol kostki, nie boli, nie kuleje, ale jest. i zasmialam sie szczesliwie, bo akcja powtorzyla sie, kilka lat temu, kiedy zaczelam szukac siebie i odzyskiwac siebie ta sama stopa tez byla opuchnieta, a pozniej w gipsie, bez zadnych fizycznych, bolacych urazow.
wylize sie,
maniafestacja nadal trwa, ksiezyc swieci okragla buzka
a ksiezyc, z wiadomosci od malarza ponoc ma szesc czesci, ktore w czasie pelni lączą sie otwierajac "kosmos".
zycze Wam cieplej nocy, przemilych wypoczynkow w ruchu i na lezaco, kochajcie sie do utraty tchu :)

tak Zbyszku, masz racje, nic nie da sie ukryc w naszych astralnych wizerunkach.
A Conchi w astralu pachnie mi zielona herbata :)


buziolki wielkie

Saro, z Toba tez rozmawialam, przytulalam sie do Ciebie jak do kogos bardzo, bardzo bliskiego.


snijcie spokojnie

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

etyka odzyskan

zawsze szukam Dusz i wszedzie, nie wiem dlaczego poprostu tak mam. kiedy dusza jest aktywna, zawsze rozmawiam pytajac o jej wolę. kiedy nie jest aktywna, a Opiekun jej jest nie obecny, badz mam zablokowany dostep do Niego. przeszukuje Dusze, szukajac podczepionego negatywnego bytu, egzorcyzm nauczony od swojego Opiekuna - Przewodnika i wszytsko swieci.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

dobranoc


[/img]

Conchita
Administrator
Posty: 1414
Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:25 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Conchita » pt sie 07, 2009 8:45 am

O, ja się wcale nie dziwię, że pachnę zieloną herbatą - codziennie wypijam co najmniej jeden kubek, to mój ulubiony napój (porzuciłam picie kawy, bo mi szkodziła, a zwykła herbata nie smakuje mi, znów biała jest trochę za słaba - nie to co zielona! Zielona rulez! Przetestowałam prawie wszystkie jej odmiany i mieszanki smakowe). Tak apropos to właśnie ją piję (polecam z dodatkiem pigwy) :).

To chyba moje WJ tak namieszało:) Qrcze, Mglista, ja myślałam że to może Twoi Opiekunowie?
Z tego, co pamiętam to faktycznie była akcja z jakimiś demonopodobnymi bytami (które w moich oczach wyglądały jak kąsające wilki), ale jak nasza grupka latała i jakoś sobie radziliśmy z nimi. Większość roboty odwalili Panowie i Mglista, bo ja niestety ograniczyłam się do obrony. Co ciekawe, mimo gwałtownej akcji wszyscy mieli dobry humor... Pamiętam, że w pewnej chwili stwierdziłam, że latam jako facet, ale później znów byłam kobietą. Potem była krótka rozmowa z Mglistą (ale nie pamiętam treści, wszystko inne dobrze pamiętam, a tu mnie wycięło). No i jeden z Opiekunów - była między nami śmieszna niewerbalna rozmowa.

Dziwne te Twoje rany, Mgiełko! Coś nieźle narozrabiałaś - czy to Ty byłaś tym gladiatorem???

W ostatnich dniach trochę narzekałam na swoje zamknięcie, ograniczenia, na Opiekunów i wyobraźcie sobie, że wczoraj postanowiłam losowo wybrać bajkę do czytania dla dzieci ze zbioru bajek i wyszła mi bajka z tekstem o motylu, który będąc w kokonie utwardza swoje skrzydła i przygotowuje do lotu. Gdy człowiek rozciął kokon chcąc pomóc motylowi, motyl owszem wyszedł, rozłożył skrzydła ale nie mógł latać, bo skrzydła były niedojrzałe. Pomarszczyły się i motyl już nigdy nie mógł ich użyć. Dlatego potrzebne są trudności, by zahartować skrzydła. :D

PS. Wczoraj późnym wieczorem czytałam sobie książkę i poczułam jakiś wpływ, zaczęło mnie nieco fazować spontanicznie do astrala. Myślę sobie, co to i skąd to. Dziś zaglądam na forum i okazuje się, że Mgiełka pisała maila w tych okolicach czasowych :).
Oby wszystkie istoty osiągnęły szczęście i przyczyny szczęścia

Zbyszek.
Posty: 532
Rejestracja: pt wrz 26, 2008 5:30 pm

Post autor: Zbyszek. » pt sie 07, 2009 5:56 pm

Ale fajnie wam wyszlo:) wyczyn pierwszej klasy.
Znalazlem na innym forum,-fajne filmiki
http://www.youtube.com/watch?v=ksLnbmSa ... re=related
4 czesc
http://www.youtube.com/watch?v=--nOfacW ... re=related

ODPOWIEDZ

Wróć do „Problemy dot. świata niefizycznego”