Moje pierwsze odzyskanie - warsztaty

Tutaj opisujemy swoje doświadczenia związane z odzyskiwaniem i odwiedzaniem osób będących już po tamtej stronie, których dokonaliśmy na własną rękę i dyskutujemy o nich..
beadora
Posty: 1
Rejestracja: pt gru 15, 2006 12:46 am

Moje pierwsze odzyskanie - warsztaty

Post autor: beadora » ndz gru 17, 2006 11:01 pm

Witam wszystkich bardzo serdecznie :)
Tu Beata z ostatnich warsztatów.
Chciałam podzielić się z Wami swoim pierwszym odzyskaniem z warsztatów.
Oto moja relacja, którą napisałam praktycznie zaraz "po" jeszcze w Warszawie.

26.11.2006 (ndz)

Dziś mieliśmy 3 odzyskania.

1. Przewodnik - Dowódca oddziału chorągwi
Cel - dowódca, jakby król Polski, (po weryfikacji z dowodów okazał się nim król Polski Władysław III Warneńczyk)
Miejsce - pole bitwy

Po wyrażeniu intencji zjawił się Przewodnik ubrany w zbroję i jak gdyby pióropusz na głowie (ale nie indiański, lecz rycerski, jak mieli no nie wiem husarzy…), miałam wrażenie, że jest to jakiś dowódca, jakby oddziału chorągwi.

Potem ukazała się moim oczom wizja pola walki, a właściwie pola "po walce". Prawie wszędzie leżały ciała ludzi, którzy już raczej nie żyli. Po prawej stronie zobaczyłam niewielkie wzniesienie (pagórek), na którym stał biały koń i miałam wrażenie, że ktoś na nim siedzi, jakiś mężczyzna... Z początku jednak miałam trudność "przeniesienia" jak gdyby obrazu, tj. swojego postrzegania wyżej. Czułam się tak, jakbym nie mogła podnieść wyżej kamery, by sfilmować tego, co znajduje się powyżej tego konia.
Po chwili udało mi się jednak swój wzrok skierować nieco wyżej…
Moim oczom ukazała się postać mężczyzny w zbroi, lecz nie mogła się z początku jak gdyby "wykrystalizować" głowa tego człowieka, tzn. migała mi w ten sposób, iż zamiennie widziałam tą postać raz w hełmie (przyłbicy) tylko z dziurami na oczy i usta, a raz twarz jak gdyby króla w koronie. Poprosiłam więc, by w końcu obraz bardziej się skrystalizował i przyjął w końcu 1 postać. Stanęło na głowie w koronie. Ujrzałam twarz człowieka starszego, z siwą brodą. Przynajmniej tak mi się wydawało…

Gdy zadałam Przewodnikowi pytanie, jak ten mężczyzna zmarł, to dostałam odpowiedź, iż dostał ranę kłutą w brzuch "dzidą" przez kogoś kto podjechał do niego na koniu i go tą "dzidą" dźgnął.

Na jego ręku zauważyłam zielony, dostojny pierścień, jak gdyby z oczkiem z szafiru.

Jego biały koń miał lejce w kolorze czerwonym z półokrągłymi wykończeniami.

Ja podjechałam do niego na czarnym koniu, jako mężczyzna, też ubrany w zbroję. Przedstawiłam się mu jako jego doradca od spraw strategicznych wojny.
Zasugerowałam mu, że może dobrze byłoby zmienić strategię, taktykę bitwy, że może wziąłby pod uwagę taką możliwość, by wycofać wojska. Powiedziałam mu również, że ktoś chciałby mu coś powiedzieć. Że jest to dowódca chorągwi i czy porozmawia z nim. Zgodził się. Na 3-cim koniu podjechał wtedy Przewodnik, jako dowódca oddziału chorągwi. Powiedział, że wraca właśnie z pola bitwy i że stąd gdzie ON stoi nie widać, ale tam za wzniesieniem idzie uzbrojona armia nieprzyjaciela. Że nie damy rady go teraz pokonać. Że dobrze byłoby, gdyby wziął pod uwagę taką możliwość, by wycofać ludzi z pola bitwy i być może obrać inną strategię walki (obrony), może innego dnia?
Król (lub dowódca stojący rangą wyżej niż dowódca horągwi) posłuchał i dał sygnał do odwrotu. My tymczasem pogalopowaliśmy w 3-kę na koniach do zamku.

Ukazała mi się wtedy następna scena. Z perspektywy "oddalenia" zobaczyłam szary zamek chyba z „szarej” cegły, z wieżą i basztą, murem obronnym, położony jakby na wzniesieniu, otoczony zieloną trawą oraz fosą.
Później ukazała mi się już scena, jakby " z przybliżenia", gdy stoimy w 3-kę na koniach przed drewnianym, zwodzonym mostem. I Przewodnik, jako ten dowódca horągwi mówi do króla, że On to już będzie się żegnał, że już musi oddalić się, gdyż wzywają go obowiązki i musi być teraz przy swoich żołnierzach, gdyż go potrzebują. Ja tymczasem podążyłam za królem, do środka zamku, na dziedziniec.

Moim oczom ukazał się wtedy już widok środka komnaty. Nastąpiło jakby przeniesienie do innej scenerii. Na środku tej komnaty stało duże, masywne łoże z baldachimem i 4-ma drewnianymi, rzeźbionymi wspornikami w kolorze chyba ciemny brąz.
Król był już bez zbroi, w bawełnianym stroju, który nosiło się jakby "pod spód" zbroi.
Widziałam go jakby w przylegającym do ciała jednoczęściowym "pajacyku" w kolorze ciemnego brązu.
Miał on ranę w brzuchu. Była ona na tyle poważna, że krwawiła i sprawiała ból królowi.
Zasugerowałam mu wtedy, by może wezwał do siebie jakiegoś znachora (medyka), który opatrzyłby mu tą ranę.
Wtedy z prawej strony, przez drzwi wszedł mężczyzna, wyglądający na mnicha (kapucyna) w długiej, brązowej szacie, przepasanej sznurem w pasie. Włosy miał tylko po bokach głowy, a środek jakby wygolony lub łysy...
Położył on na ranę jakąś specjalną maść, zawinął w koło pasa bandażem i zalecił, by król leżał tak z tym lekarstwem w łóżku przez 3 dni. I oddalił się tymi samymi drzwiami, którymi przyszedł.
Wtedy zapytałam się króla, czy nie ma on kogoś, osoby mu bliskiej, która mogłaby pobyć z nim przez ten czas, jak będzie musiał leżeć w łóżku, przynieść mu coś do picia, poczytać... Powiedział, że ma taką osobę. Że jest nią jego służąca. Wezwał więc ją do siebie. Tym razem z lewej mojej strony otworzyły się drzwi i weszła kobieta ubrana w długą suknię i jakiś czepek, czy coś w tym rodzaju na głowie.
Przystawiła ona sobie krzesło do łóżka króla i usiadła obok, biorąc jakąś książkę do ręki, celem poczytania królowi.
W tym momencie ja stwierdziłam, iż będę się już żegnać, gdyż już król ma opiekę i będzie miał się nim kto zająć.
Wtedy król podziękował mi i powiedział, że dzięki mnie zmienił dzisiaj swoją strategię walki. Że nie żałuje swojej decyzji i jest mi wdzięczny fachowej porady, gdyż gdyby nie ja, to pewnie tkwił by tam nadal na polu walki.
Wzruszyłam się wtedy, pożegnałam i oddaliłam.

Spotkałam się jeszcze z moim Przewodnikiem, by zadać mu jeszcze parę pytań, związanych z moją wizja i odzyskaniem.
Odnośnie miejsca i roku wydarzeń, to miałam odczucie, iż dotyczy to Polski oraz co do czasu to lata gdzieś 1400-1500.
Gdy zapytałam o weryfikację, to uzyskałam odp, iż znajdę ją w historii.
A jak zadałam pytanie, dlaczego akurat ja miałam dokonać tego odzyskania, to uzyskałam odp, iż dlatego, że studiowałam zarządzanie i marketing i znam fachowe słownictwo z zarządzania strategicznego i że to był mój atut dzięki któremu mogłam przekonać króla i akcja mogła zakończyć się sukcesem.
Moim głównym celem było właściwie tylko skontaktowanie Przewodnika (dowódcę oddziału horągwi) z królem…
Ja nie powiedziałam mu jednak, że on nie żyje. Udało mi się jednak wyrwać go z tej samej i być może powtarzającej się mu sceny. Że ciągle stoi, tkwi na tym polu walki.
A teraz trafił prawdopodobnie do Centrum Zdrowia odzwierciedlającej znajomy mu zamek, jego komnatę i mnicha kładącego mu lekarstwo na ranę. Będzie poddawany tam zapewne dalszej "hospitalizacji", dalszej pomocy mu w zrozumieniu co miało miejsce.

Przy obiedzie opowiedziałam tą swoją wizję, gdzie siedziało ze mną przy długim stoliku kilka osób. Jeden z uczestników podał mi datę 1444 rok, bitwa pod Warną, podczas której zmarł król Polski Władysław III Warneńczyk. A ja w wizji jeszcze miałam obraz rzymskiej 3-ki.
Nie załapałam jednak wtedy, że to faktycznie może chodzić o tą bitwę.

Potem wieczorem w internecie znalazłam, iż faktycznie w 1444 r. odbyła się bitwa, podczas której zmarł nasz król. Było napisane, iż na skutek źle podjętych działań strategicznych poniósł on klęskę. Że liczył na pomoc, na wsparcie sojuszniczych mu wojsk, a pomoc ta nie nadeszła.

Jeszcze w wizji miałam odczucie tego króla, iż będzie tu tkwił dopóty, dopóki będzie tu w tej bitwie choć 1-en jego żołnierz. Że jego obowiązkiem jest stać na straży swych ludzi i że honorowo nie opuści on pola walki.
No chyba, że z nimi…

Jeszcze co ciekawe. Było napisane, iż prawdopodobnie sułtan turecki po tej bitwie nabił on na pal głowę owego króla i chwalił się nią jako swoją zdobyczą wojenną, traktował ją jako swoje trofeum wojenne. A potem nawet przez okres kilku lat przechowywał on ją w dzbanie z miodem... Tragiczne. Może dlatego dusza Jego nie zaznała spokoju...
Może dlatego też mi tak migała ta głowa?
Ale zadziałał też i mój interpretator, gdyż zrobił nakładkę, iż król, to od razu kojarzy mi się ze starszym, sędziwym człowiekiem, to ujrzałam człowieka starszego, z siwą brodą, a tymczasem wg historii w/w król został królem w wieku 10 lat, a zmarł jak miał raptem 20 lat...

amen
Posty: 49
Rejestracja: wt lis 07, 2006 10:04 pm
Lokalizacja: Gliwice

Post autor: amen » ndz gru 17, 2006 11:35 pm

Witaj Beatko!
Piękny, bogaty opis jak epika, pieknie to napisałaś...

ewa.fortuna1
Posty: 1160
Rejestracja: wt lis 14, 2006 8:50 pm
Lokalizacja: Kraków

Post autor: ewa.fortuna1 » pn gru 18, 2006 11:10 am

Opis niesamowity! Jestem pełna podziwu.Faktycznie takie odzyskanie musiała dokonac osoba z siła przbicia. :o
Bardzo mi przykro,ale NIE nawiązuję już kontaktów ze zmarłymi :(

mariusz s
Posty: 93
Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:07 pm
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Post autor: mariusz s » śr gru 20, 2006 10:38 am

Ale zadziałał też i mój interpretator, gdyż zrobił nakładkę, iż król, to od razu kojarzy mi się ze starszym, sędziwym człowiekiem, to ujrzałam człowieka starszego, z siwą brodą, a tymczasem wg historii w/w król został królem w wieku 10 lat, a zmarł jak miał raptem 20 lat

Beatko! W wieku 20 lat można mieć już niezłą brodę. Mógł być też blondynem. Co do wieku, mieć 20 lat wtedy, to zupełnie co innego niż dziś. Także może niepotrzebnie uważasz to za nakładkę, może ;)
Myślę Prawie, Mówię Prawie, Czynię Prawie
Pozdrawiam z Miłością
Mariusz S

Aamir
Posty: 1
Rejestracja: sob gru 20, 2014 8:13 am

Post autor: Aamir » sob gru 20, 2014 8:15 am

To jest takie cudowne po bardzo doceniane umieszczenie go ... !!


__________________________
Unlock the key of your success by SY0-401 and testking.By using our latest 642-813 braindumps and hodges study material, you can easily pass www.quincy.edu

ODPOWIEDZ

Wróć do „Odzyskiwanie i odwiedzanie osób po tamtej stronie”