Opętania - krótka odpowiedź do tematu poprzedniego (zamkn.)

Tutaj opisujemy swoje doświadczenia związane z odzyskiwaniem i odwiedzaniem osób będących już po tamtej stronie, których dokonaliśmy na własną rękę i dyskutujemy o nich..
MadziaKK
Posty: 425
Rejestracja: pt lip 13, 2007 6:22 pm

Opętania - krótka odpowiedź do tematu poprzedniego (zamkn.)

Post autor: MadziaKK » śr sie 20, 2008 8:30 am

Roxana, głupio trochę, że zamknęłaś temat, jakbyś się bała odpowiedzi ;) Zartuję :)

Tak bardzo się różnią doświadczenia każdego z nas... i bardzo dobrze. Nie twierdzę, że ktoś ma większe/mniejsze doświadczenia w temacie opętania. A tylko wyraziłam swoje zdanie, jak uważam bardzo trafne, skąd to się bierze, a nie jak postępować. W skrócie, poruszając sedno sprawy, a nie bogatwo przeżyć jakie może być z tym związane.

Było pytanie, była odpowiedź. I chyba jednak kogoś poniosło. A to co piszę to oczywiście "moje zdanie".

Niemniej, jeśli komuś pomoże informacja, skąd opętanie się wzięło (a jestem pewna żę owszem) to i szybciej może sobie z tym poradzić.

Pozdrawiam. :)

Roxanne
Administrator
Posty: 1086
Rejestracja: ndz lis 05, 2006 12:59 am

Post autor: Roxanne » śr sie 20, 2008 9:28 am

Madziu,
temat zamknęłam, ponieważ był nie na temat. Więcej możesz o tym poczytać tutaj:
http://www.afterlife-knowledge.com.pl/f ... ic.php?t=8
Przez kilka miesięcy nie mogłam tutaj regularnie zaglądać, jednak teraz z pomocą innych moderatorów i mam nadzieję forumowiczów, zaczynamy dbać o to, żeby offtopiców unikać.
Generalnie chodzi o to, że posty w danym temacie powinny tego właśnie tematu dotyczyć, rozwijać go, wnosić coś konstruktywnego.
Tak, jak sugerowałam dyskusje na temat opętań możesz do woli prowadzić w nowym temacie i to będzie na temat tautologizując łopatologicznie;-)
Pisz więc jak najwięcej o swoich doświadczeniach, o tym skąd się opętania biorą i jak z nimi postępować, jakie metody stosowałaś w swojej pracy z jakim skutkiem, które były najbardziej skuteczne i najszybsze itp. Pisz o swoich sukcesach w uwalnianiu innych z opętań. Mam nadzieję, że przyłączą się inni forumowicze i nastąpi wymiana doświadczeń, a przy okazji wszyscy będziemy mogli się czegoś nauczyć.

Pozdrowionka :-)
"Idź swoją drogą, a ludzie niech mówią, co chcą."
-- Alighieri Dante

za_mgłą

Post autor: za_mgłą » śr sie 20, 2008 9:38 am

Dzien dobry,

ponioslo czy nie ponioslo - to juz nie wazne, tego juz nie ma. koniec.


tematu opetan nie nalezy unikac i zaczac glosno o tym mowic. radzimy sobie z problemami dotyczacymi naszego materializmu - dom, praca, towarzystwo - lapiemy sie za nie, bo sa namacalne, widzimy je, mozemy ich dotknac wiec dla nas istnieja.
trudniej jest wylapac osobie byty, ktore sie przyczepily do naszego ciala astralnego, mentalnego itd.
---------------------------------------------------

a jak juz tutaj jestem i mam odrobine czasu posiedziec z Wami,
to sobie tak po cichu uwazam, ze pomysl, aby kazdy proszacy o odzyskanie kogos bliskiego - zrobil sobie dobrze sam - to moim zdaniem jest pomyslem lichym.
juz nie napisze dlaczego i po co, ze zacznie sie fala zanieczyszczen, zalaman nerwowych, lekow. ze bliscy danej osoby beda pukac, informowac, alarmowac.
jednym slowem, jezeli pomysl zrob sobie dobrze sam - odprowadz, odzyskaj - bedzie kontynuowany to to forum poprostu rabnie w cichy kat.
a dlaczego rabnie?
z ludzmi nalezy rozmawiac, pomagac im, swieci pod nogi itd.
i nie oszukujmy sie, to jest nasza praca, a w pracy jest tak, ze nie mozesz uwalic sie na plecy bo ma sie duzo do wykonania.

natomiast osobe ktora prosi, trzeba poinformowac o tym, ze ma myslec o Duszy bliskiej osoby bardzo cieplo. i nie wazne czy sie kochalo za zycia, badz nie, czy sie dogadywalo czy nie.
mysl to energia.

tak sobie mysle, oczywiscie.



duzo ciepla zycze
za_mgłą

Roxanne
Administrator
Posty: 1086
Rejestracja: ndz lis 05, 2006 12:59 am

Post autor: Roxanne » śr sie 20, 2008 9:54 am

Mgielko,

wprowadziłabym tutaj rozgraniczenie na dwa rodzaje próśb o kontakt i odzyskanie. Pierwszy, w którym komuś potrzebna jest pomoc. Po to (między innymi) powstało to forum. Natomiast, pamietajmy jeszcze, że każdy potrzebuje wewnętrznej zgody na to, co robi. Czasami zgody takiej nie ma. Nikt nikomu nie zabrania pomagać i Ci, którzy chcą robią to tutaj.

Drugi, ciekawość, szukanie weryfikacji, co dla mnie stanowi trochę sportowe podejście i już o tym pisałam. Poza tym, jeśli ktoś szuka jedynie potwierdzenia (lub często zaprzeczenia i choćby dostał 1000 znaków to i tak doszuka się dziury w całym), to według mnie powinien to zrobić sam, bo tylko jego własne doświadzenie powinno być dla niego wiarygodne. Poza tym, uważam, że istnienie Drugiej Strony można sobie udowodnić też w inny sposób.

Opętań (jako tematu) nikt tu chyba nie unika, poprzednia dyskusja zbyt jednak twórcza nie była, dlatego też zasugerowałam otworzenie osobnego tematu i tak się stało.

Podziel się swoimi doświadczeniami na ten temat. Jeśli przeczytają to osoby, z podobnymi problemami, na pewno będzie im łatwiej na przykładach.

serdeczności

Roxanne
"Idź swoją drogą, a ludzie niech mówią, co chcą."
-- Alighieri Dante

Conchita
Administrator
Posty: 1414
Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:25 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Conchita » śr sie 20, 2008 11:17 am

Ja też chętnie poczytam o osobistych doświadczeniach innych w tej sprawie. Jest to właściwe miejsce.

Może na dobry początek ja zacznę.

Opiszę moje pierwsze doświadczenia w tej sprawie, bo jakoś akurat mi przyszły na myśl.

Gdy jeszcze studiowałam, na 5 roku (w czasie nasilonego podróżowania poza ciałem), podjęłam pracę na pół etatu w szkole - uczyłam dzieci angielskiego. Dzieci jak to dzieci - różne, ale jedna klasa była wyjątkowo paskudna. Jeden z chłopców na pierwszej lekcji pomachał mi łańcuchem przed nosem i mówiąc, żebym pozwoliła im się bawić i stawiała dobre stopnie jak poprzedni nauczyciel. Wygoniłam go do ławki, ale to nie on zwrócił moją uwagę. On tylko próbował swoich sił (co jakiś czas), ale generalnie promieniował normalnie (czyli huśtawką hormonalną). Był tam niewysoki chłopiec, który był wyjątkowo odważny w dokazywaniu, czułam od niego coś innego - coś bezwzględnego, inną energię. Tak nie patrzą dzieci. Pomyślałam, że zajrzę do niego w OBE, żeby się przekonać, co to jest. Odzyskałam świadomość w nocy walcząc z jakimś półprzejrzystym agresywnym małolatem, który chciał mi się wyrwać by dopaść celu, człowieka, którego mógłby kontrolować. Nawet udało mi się uzyskać jego imię - Emil czy Eryk, jakoś tak. Śmiejąc się cynicznie powiedział, że przyczepi się do mojej mamy. Musiałam złapać go i zamknąć w moim pokoju, z którego zrobiłam tymczasową energetyczną klatkę. Nie wiedziałam co dalej. Wróciłam do ciała i poprosiłam NP o pomoc, przeprowadzenie go. Podziałałam trochę mentalnie wtedy. Nie byłam pewna efektu i znaczenia tego wszystkiego.
Następnego dnia w szkole patrzę i własnym oczom nie wierzę - chłopiec z ostatniej ławki przeniósł się do drugiej, siedział grzecznie (w miarę) przez całą lekcję a z jego spojrzenia zniknęło to coś, ta inna energia. Później jeszcze rozrabiał, ale nie bardziej niż inni, nawet zdążyliśmy się trochę polubić i pouczył się poprawiając ocenę...

Nie mówię, że chłopiec był aniołkiem - przeciwnie. Po prostu jakiś byt wyczuwając u chłopca podobne skłonności wzmacniał je w nim, podsycał emocje, podrzucał myśli - w efekcie kontrolując jego zachowanie. Zabrakło siły sprawczej to i chłopak się uspokoił, gdyż sam z siebie był skłonny do dużo mniejszego rozrabiania i odczuwania także pozytywnych emocji (w stosunku do nauczyciela także, co było dla mnie dużym zaskoczeniem hehehe).

Opętanie to trochę staroświecka nazwa - są różne rodzaje wpływu: z tego z czym się spotkałam, to może być to:
- zwykła (o różnym natężeniu) kontrola osoby niefizycznej, która często lub stale znajduje się w polu energetycznym osoby i projektuje na nią emocje i myśli (jak sądzę ww. przykład),
- może być doczepienie się do ciała energetycznego z podsysaniem energii bez większego wpływu na psychikę "nosiciela" (oprócz osłabienia) (zdarzało mi się znajdować na sobie poaza ciałem różne byty, niekoniecznie ludzi, chociaż ludzi także),
- może być doczepienie z podsysaniem i kontrolą (znajomy mojej rodziny - w pewnej chwili "odbiło mu" - miał podwójną osobowość, zaczął nawracać wszystkich, topić pieniądze i kosztowności w imię fanatyzmu religijnego, też miał to „inne spojrzenie”),
- mogą to też być częste odwiedziny niefizyczne, podczas których osoba niefizyczna powoli uzależnia od siebie osobę żyjącą, która w efekcie zmienia światopogląd, realizuje zalecenia niefizyczniaka w imię jakichśtam celów, zwykle początkowo wygląda to bardzo różowo, na pomoc, przyjaźń, potem okazuje się być próbą podporządkowania (moja przyjaciółka i jej niefizyczny przyjaciel, od którego też zebrałam niezłe cięgi przy przeganianiu go, gdy moja przyjaciółka straciła zainteresowanie życiem i miała myśli samobójcze),
- mogą to być próby dręczenia przez negatywne jednostki niefizyczne - słychać to przy okazji różnych świętych, nieraz zmaltretowanych fizycznie po takiej konfrontacji. Nie wiem jakie jest tło tego. Słyszeliśmy też o sprawie Anneliese Michel (czyli filmowej Emily Rose), która podobno sama więziła w sobie negatywne byty, aby uchronić innych przed ich wpływem.
- i na koniec dla odprężenia najpopularniejsze zjawisko - zmarli krewni, rodzina, która zamiast się uzdrowić i trafić do właściwego istotom duchowym miejsca, przebywa albo w miejscu poprzedniego zamieszkania albo idzie za rodziną próbując odziaływać "zza grobu", reagując na nasze działania, decyzje (szczególnie te sprzeczne z wolą zmarłego), lub też próbując dać znać o swojej obecności na różne sposoby. Tych wystarczy zwyczajnie odprowadzić - wysłuchać, obdarzyć miłością i szacunkiem, wytłumaczyć bezcelowość ich działań...

Poza tym jest całą masa innych zjawisk – począwszy od chorób psychofizycznych, które przypominają opętania, do uaktywnienia tłumionego przez wiele lat aspektu – wtedy tłumione emocje wybuchają i osoba zachowuje się jak ktoś nam nieznany ( a to tylko nieznany nam stłumiony aspekt osoby wzmocniony nienaturalnie wybuchem emocji)... Czasami mogą być to nasze projekcje – kiedy lęk „materializuje się” w dręczących nas myślokształtach (często we śnie czy w obe u początkujących obe-podróżników). Czasami wreszcie, jak wspomniała Madzia, może być to obecność niefizycznej istoty (często neutralnej, np. przechodzącej sobie przez nasz pokój, albo nawet może być to śniące ciało naszego znajomego/znajomej), na którą projektujemy lęk i jawi się nam jako diabeł z piekła rodem:). Dlatego też należy podchodzić indywidualnie do każdego przypadku, na ile się da trzeba sprawdzić, co też się kryje za symptomami.
Oby wszystkie istoty osiągnęły szczęście i przyczyny szczęścia

za_mgłą

Post autor: za_mgłą » śr sie 20, 2008 11:35 am

Witaj,

tutaj masz racje, weryfikacje nie sa wazne.
a wiem, ze innym potrzebne potwierdzenie czy na pewno to ta Dusza itd. a przeciez wiemy o tym, ze energia jest plastyczna, zmienia swoj wyglad, pole widzenia, zmienia wymiary. a w tych roznych wymiarach wygladamy sobie inaczej , chociaz kierujemy sie jak nam na poczatku sie wydaje tym samym stanem swiadomosci, takim samym poziomem swiadomosci.
ale tez i nie dziwie sie, dlaczego te weryfikacje sa na cene zlota.
kiedy jeszcze nie wiedzialam o co chodzi, tez chcialam wiedziec czy ta Dusza to na pewno Babcia. ladowalam w jej kierunku tysiace pytan, na zadne z nich nie bylo odpowiedzi. po uplywie jakiegos czasu, zamknelam jadaczke i zaczelam sluchac.........


co do oczyszczen, robienia porzadkow - pomysle............... dobra?
czy w ten sposob, a moze w inny bardziej cichy, zeby osoby zwracajace sie o pomoc nie czytaly durnych komentarzy pod swoim problemem.
no i, zeby tutaj zaraz swieta inkwizycja sie nie rozpoczela hehehehehehe.


pozdrawiam i duzo ciepla zycze
Ewka

demios
Posty: 89
Rejestracja: ndz maja 06, 2007 3:08 pm

Post autor: demios » śr sie 20, 2008 11:54 am

Po lekturze książki pani Wandy, jak to mam niestety w zwyczaju zacząłem główkować i analizować. Narodziła mi się nawet pewna wątpliwość zawiązana z "przyzwoleniem" naszych Opiekunów Duchowych na opętania (założyłem nawet temat w hyde parku - wybór duszy a opętania). Niestety zagadnienie to nadal jest dla mnie dość enigmatyczne.
Zaintrygowało mnie natomiast w poście Conchity to: "mogą to być próby dręczenia przez negatywne jednostki niefizyczne - słychać to przy okazji różnych świętych, nieraz zmaltretowanych fizycznie po takiej konfrontacji. Nie wiem jakie jest tło tego. Słyszeliśmy też o sprawie Anneliese Michel (czyli filmowej Emily Rose), która podobno sama więziła w sobie negatywne byty, aby uchronić innych przed ich wpływem."
No właśnie, zawsze mysłałem i chyba nie tylko ja jeden, że wszelkie negatywne byty to "myślokształty", "projekcje naszego strachu" - po prostu nasze dzieła, bądź też zmarli, którzy za życia byli osobami złymi (w naszym pojęciu) i takową negatywną energią duchową po śmierci się stali.
Więc Conchita (i oczywiście wszyscy inni) jak to z Waszego doświadczenia jest z tymi złowrogo brzmiącymi negatywnymi bytami?

za_mgłą

Post autor: za_mgłą » śr sie 20, 2008 12:03 pm

.... dwa tygodnie temu wracalam pociagiem, bylo pozno, po kilku podroznych w przedzialach. od dluzeszego czasu dalo sie uslyszec trzaskanie drzwiami i glosne tupanie. chyba wszyscy zostali troche wystraszeni, odczuwalo sie dziwnie geste powietrze w pomieszczeniu, bylo tak cicho ze slyszalam jak kobiecie siedzacej obok serce bije. ok zaczelam latac po przedziale - oczywiscie po wyjsciu z cialka - po zrobieniu paru okrazen siatka z energia juz sie blyszczala. wrocilam.
siedze sobie dalej, pale glupa, ze nie dotyczy mnie sytuacja, patrze sie w okno.
jest.
wszedl mezczyzna przed czterdziestka, glosno zamknal za soba drzwi, szedl glosno, tupiac i szurajac butami o podloge. pani siedzaca obok wbila palce w siedzenie. mezczyzna doszedl do mojej wysokosci, ciagle patrzylam sie w okno, otworzyl drugie drzwi, kiedy byl juz w polowie spojrzalam w jego oczy i wyszlam z ciala.
oczy fizyczne byly czarne tak jak i jego hebanowe wlosy, piesci zacisniete, cialo spiete, przygotowane.
podlecialam do niego, zlapalam za glowe i powiedzialam tylko zeby wylazil. widzialam ciemny dym, ktory jasnial i formowal sie w blizej nie okreslony wyglad. zaczely ksztaltowac sie rysy twarzy itd.
jasna mgła zaczela latac przy suficie, a mezczyzna lekko zamknal drzwi za soba, wszedl do WC.
reszte podrozy spedzilam na mocowaniu sie z jasna mgłą, na przesunieciu siatki dalej, zeby byt nie wtopil sie w nastepna osobe.
wysiadlam, razem ze mna wysiadl i byt i mezczyzna.
pozegnalam ich sobie wzajemnie i chyba pierwszy raz tak szybciutko wracalam do domku na kawke.
pozniej bylo odzyskiwanie bytu itd. skonczylam po dwoch dniach.



pozdrawiam.

to co przeczytaliscie juz tego nie ma, nie istnieje, nie atakuje. mozna sobie tylko obejrzec - poczytac - jak film, jak bajke.


duzo milosci zycze

ODPOWIEDZ

Wróć do „Odzyskiwanie i odwiedzanie osób po tamtej stronie”