Pierwsze samodzielne odzyskanie

Tutaj opisujemy swoje doświadczenia związane z odzyskiwaniem i odwiedzaniem osób będących już po tamtej stronie, których dokonaliśmy na własną rękę i dyskutujemy o nich..
Grey Owl

Pierwsze samodzielne odzyskanie

Post autor: Grey Owl » czw wrz 11, 2008 4:07 pm

Wykonalam w domu procedure poznana na warsztatach. Z pomocnikiem, szczuplym radosnym 30-latkiem, znalazlam sie nagle w szarej celce sredniowiecznych czworokatnych zabudowan klasztornych otoczonych murem. Cela byla w wysokiej wiezy. Gole sciany, drzwi zamkniete od zewnatrz, jedno otwarte okno. W prawym rogu przy oknie zelazne lozko. Nic wiecej. Na lozku stary wychudzony mezczyzna z zamknietymi oczami. Podeszlismy, usiadlam na lozku. Mezczyzna otworzyl oczy, jakby mnie rozpoznal i ucieszyl sie smutno. Zapytany odpowiedzial, ze nazywa sie Karol. Na pytanie dlaczego tu jest, otrzymalam rote.
Ja bylam opatem, Karol zwyklym mnichem. Pokochalismy sie ukrywajac swoja milosc. Sprawa sklonnosci Karola wyszla na jaw. Zostal za to ukarany zamknieciem w tej celce z lozkiem, dostarczanym skapym jedzeniem i calkowitym zakazem rozmow. Decyzje podjelo zgromadzenie, ktoremu przewodniczylam/ lem.
Samotny, wykluczony, bez zadnego zajecia, cierpial latami. Nie dosc, ze sie wyparlem mojej milosci do niego i sam nie przyznalem sie do takich samym sklonnosci, to jeszcze skazalem go. Zalamany kara i zdrada umarl ktoregos dnia nie zdajac sobie z tego sprawy. Tkwil w cierpieniu, w takich samych dniach bez zdarzen, w celce z zamknietymi drzwiami i oknem dziesiatki metrow nad podworzem.
Gdy pojelam tresc rote, przytulilam sie do niego lezacego, a lzy poplynely mi z oczu tam w celi i tu, w domu. Z zalu nad jego olbrzymia krzywda i moim postepkiem. Nad konsekwencjami. W mym sercu wybuchlo nagle bolesne uczucie milosci do Karola. Przytuleni plakalismy. Poczulam jego przebaczenie i niesmialy przekaz milosci. Bal sie zaufac calkowicie. Rozumialam go.
Razem z przewodnikiem poprosilismy go, by wyszedl z nami. Zdziwiony, bo jemu nie wolno wychodzic, podal nam rece zachecony nasza radoscia i pewnoscia. Wyjasnilismy mu smiejac sie czym sie zajmujemy w nowszych czasach, ze my nie jestesmy u niego w naszych cialach fizycznych, ze on sam juz nie zyje, i ze wszyscy mozemy bez problemu opuscic to miejsce chocby przez okno. Ze on sam jest juz wolny i mozemy zaprowadzic go w miejsce gdzie bedzie szczesliwy i traktowany jak wszyscy z szacunkiem. Usmiechniety, dal nam sie wyciagnac z lozka i poszybowalismy przez okno. Zrobilismy pare radosnych kolek i skierowali nad inne zabudowania o wygladzie swieckim. Tam przewodnik z Karolem obnizyli lot, a ja zostalam w gorze obiecujac Karolowi, ze go bede odwiedzac. Obraz zciemnial i znikl.
Gdy kiedys wybralam sie w odwiedziny, Karol siedzial w parterowym kruzganku ciagnacym sie wzdluz glownego budynku i reperowal na drewnianym stole chyba lapcie. Rozluzniony, pozbyty kompleksow i poczucia winy, bez zalu do innych. Usmiechniety zdrowy mezczyzna w srednim wieku. Swiadom swej pozytecznej i cenionej roli dla spolecznosci. Wszystko to odebralam w formie rote, natomiast o cokolwiek pytalam, odpowiedzi nie slyszalam, mimo ze Karol cos mi odpowiadal. Przekazalam mu Milosc i powiedzialam, ze znow go odwiedze.
Przy drugich odwiedzinach ujrzalam podobny obraz, ale nie odebralam nawet rote. Powiedzialam Karolowi, ze dzis cos mi nie wychodzi i sprobuje niebawem jeszcze raz. Przekazalam Milosc i wykliknelam sie.
Trzecia proba skonczyla sie ujrzeniem jakby tylko nieruchomej fotografii poprzedniej sytuacji. Zrezygnowalam.
Moze Karol poszedl dalej ? Zycze mu tego i sobie goraco.

mazur.foto
Posty: 111
Rejestracja: śr cze 06, 2007 11:20 am

Post autor: mazur.foto » czw wrz 11, 2008 9:51 pm

Historia trochę niesamowita, ale przekonałem się na warsztatach i w samodzielnych (nieśmiałych na razie) podróżach, że losy ludzi kiedyś żyjących mogą być niezwykle zawiłe. Czy to zatem wyobraźnia płata nam figle? Chyba nie, bo moje odczucia po większości odzyskań są takie, że nie mógłbym, nie potrafiłbym wymyśleć czegoś takiego gdybym chciał. Zresztą od czego sa weryfikacje?

Jolu, gratuluję. Jestem tylko ciekawy, czy odzyskanie to wykonywałaś teraz, czy miało ono miejsce dużo wcześniej, a teraz je po prostu opisałaś?

Grey Owl

Post autor: Grey Owl » czw wrz 11, 2008 10:47 pm

Dobry wieczor Piotrze !
Teraz dopiero opisalam, kiedy z ostatniej ksiazki Bruce`a dowiedzialam sie o forum i uzyskalam dostep do internetu. A odzyskanie mialo miejsce niedlugo po warsztatach II st. (17 - 21.06.2006), czyli lipiec/sierpien 2006.
Ubolewam, ze coraz mniej udane wizyty w mp. Karola odebraly mi wiare we wlasne umiejetnosci. Wszyscy przez to prawie przechodzimy, ale to bardzo deprymujace.
Tak. Sam by czlowiek tego nie wymyslil, ale w tym przypadku nie mialam jak
zweryfikowac z innymi. Poniewaz Karol byl mocno zwiazany ze mna w "przeszlosci", spodziewalam sie podwyzszenia mego ogolnego nastroju choc przez pare dni, co potraktowalabym jako weryfikacje posrednia. Nic takiego jednak nie nastapilo.

Dobrej nocy. Jola

mazur.foto
Posty: 111
Rejestracja: śr cze 06, 2007 11:20 am

Post autor: mazur.foto » czw wrz 11, 2008 11:22 pm

Jolanta Niemczuk pisze: Poniewaz Karol byl mocno zwiazany ze mna w "przeszlosci", spodziewalam sie podwyzszenia mego ogolnego nastroju choc przez pare dni, co potraktowalabym jako weryfikacje posrednia. Nic takiego jednak nie nastapilo.
Wiesz, może sprawa nie jest jeszcze zakończona. To, że jest Ci coraz trudniej uzyskać jakiekolwiek informacje, to może być, moim zdaniem, efekt rosnącego zwątpienia. A może na chwilę obecną wiesz tyle, ile powinnaś wiedzieć. Spróbuj następnym razem uzyskać jakieś "fizyczne" informacje np. nazwę miejscowości, w której był klasztor, może w przybliżeniu rok lub nazwe zakonu. Można by potem pokusić się o próbę potwierdzenia tej historii na miejscu. Pozdrawiam. A może ktoś z nas pokusi się i wybierze się do Karola?

ODPOWIEDZ

Wróć do „Odzyskiwanie i odwiedzanie osób po tamtej stronie”