Odzyskanie z pożaru w hotelu w Szczecińskim

Tutaj opisujemy swoje doświadczenia związane z odzyskiwaniem i odwiedzaniem osób będących już po tamtej stronie, których dokonaliśmy na własną rękę i dyskutujemy o nich..
Beata1
Posty: 37
Rejestracja: czw sty 29, 2009 2:10 pm

Odzyskanie z pożaru w hotelu w Szczecińskim

Post autor: Beata1 » pt maja 01, 2009 2:15 pm

To ciekawy przypadek :?

Bardzo chciałam pomóc ofiarom pożaru w hotelu, w Kamieniu Szczecińskim Zrobiłam to dopiero dzisiaj. Tyle że wypowiadając intencję pomyliłam nazwę miejscowości Na myśli miałam ten niedawny pożar, a intencję wypowiedziałam nieświadomie przekręcając nazwę miejscowości. :zawstydzony:

Sesję przeprowadziłam nieświadoma pomyłki, Czy miało to wpływ na przebieg sesji i kogo tak naprawdę odzyskaliśmy, nie wiem.
Dopiero gdy chciałam to opisać, by z Wami się tym podzielić odkryłam, że pomyliłam nazwę miejscowości. Ale jeszcze raz podkreślam w myślach wypowiadając intencję miałam ten hotel, który niedawno płonął.:roll:

Białe zwierciadło 9.
Proszę o przybycie przewodnika i udania się do momentu pożaru w Stargardzie Szczecińskim i odzyskanie utraconych aspektów oraz odzyskanie istot, które tam uległy spaleniu. Proszę też o otrzymanie potwierdzenia prawdziwości odbytej sesji. ( Tym razem nie zapomniałam o prośbie potwierdzenia prawdziwości, tak jak zwykle zapominając o tym).

Tradycyjne rozpoczęcie, potem udanie się do mego mistrza po zgodę, tam otrzymałam coś na kształt rozpylacza, jaki używa się w sadownictwie. Na plecach jakby pojemnik z wodą, płynem, rura zakończona końcówką rozpylającą.

Podziękowałam i wskoczyłam do kryształu. Wtedy okazało się się, że mój mistrz wybrał się ze mną. Nic wcześniej nie sygnalizował, a ja też nie miałam żadnych odczuć, czy informacji, że się ze mną wybiera, ale to zupełnie jest poza moją kontrolą i percepcją Nawet teraz gdy to się działo, tak naprawdę tylko się domyślam, że idzie ze mną i zupełnie nie wiem jak długo będzie mi towarzyszył w tej sesji i jaki jest cel jego wyprawy. (tyle dygresji).

Udałam się do mojego miejsca, tam dokonałam rozdzielenia na kilka Beatek i ku mojemu rozbawieniu odkryłam, że mój mistrz też dokonał rozdzielenia, towarzysząc każdej Beatce. To było zabawne i zaskoczyło mnie powodujac rozbawienie, skoro ja umiem się rozdzielać na kilka , no to dla niego to przecież pestka :D
.
Trochę czasu spędziliśmy w moich miejscach i ruszyliśmy na spotkanie z przewodnikiem. Przewodników przyszło trzech. Podaliśmy sobie ręce,ja z nimi, ale nie wyjawili swoich imion, a ja tez nie pytałam. Jeden ujął mnie za rękę i pociągnął, chwilę nic nie wiedziałam i już byłam w budynku.

Czuć było dym, ale jeszcze się nie paliło. Zaglądałam do pomieszczeń, podawałam rękę i jakby wyciągałam istoty ( a może aspekty) istot, było ich kilka 6-8. Wtedy pomyślałam, że to takie tylko, takie proste.

Wtedy po mojej myśli coś się zmieniło. Weszliśmy w lewą część budynku, po prawej stronie korytarza były drzwi, w środku spała kobieta. Nie mogła się obudzić. Wtedy ja jakbym zawsze to robiła i wiedziałam jak, użyłam rozpylacza na plecach. Wokół wszystko spryskałam jakby wodą, mgłą, światłem. Stworzyła się przestrzeń wolna od dymu, wolna od czegokolwiek. To był jakby bąbel w którym byliśmy bezpieczni.
Kobieta oprzytomniała, pobiegła od razu do łóżek dzieci, wzięła dwójkę, ich też spryskałam, wydawali się zdrowi, bez żadnych problemów ze skórą, z poparzeniami, czy czymkolwiek. Przekazałam ich do tyłu do przewodników, nie patrzyłam co się z nimi dalej dzieje.

My poszliśmy w głąb korytarza. Kolejne drzwi a w środku mężczyzna, znowu opryskałam go tym czymś z rozpylacza , który miałam na plecach, szarpałam go aby go obudzić, był jakby zaczadzony dymem, w końcu oprzytomniał. Był jakby na kacu, szczupły dość młody ok. 35-40 lat.

Przewodnicy wzięli go, a my dalej posuwaliśmy się korytarzem, kolejne drzwi. Znów mężczyzna, znów rozpylacz, cucenie go, już zaczynało się palić, mocno rozpylałam niby wodą, mgłą, płynem, światłem by stworzyć wolna przestrzeń od ognia i dymu Mężczyzna się ocknął, był poparzony. Zaczął krzyczeć- moja siostra, obok, Marysia -Otworzyliśmy kolejne drzwi, leżała na podłodze była poparzona, znów rozpylałam. Mój mistrz dotknął jej a szczególnie mężczyznę i wszystkie oparzenia zniknęły Wtedy gdy się odwróciłam , gdy przekazywaliśmy ich do pomocników, okazało się , że przewodnicy to strażacy, nienagannie ubrani w hełmy i kombinezony, (gdybym umiała rysować, narysowałabym ich, byłi pięknymi strażakami ). Wtedy zobaczyłam, że wszystko wygląda jak akcja ratownicza Jedynie mój mistrz wyglądał tu dziwnie w swojej długiej pomarańczowej szacie, ale może Oni go nie widzieli, albo co.

Potem wydaje mi się, że skierowaliśmy się w lewo ( niestety dużo się działo, a ja spisuję te wydarzenia już po sesji z pamięci, a ta jest niedokładna, ta moja pamieć, wiele mi się zatarło). Tam odzyskaliśmy rodzinę 4 osoby, matka, ojciec, dzieci. Już mocno się paliło, trzeba było dużo mgły z rozpylacza by pokonać ogień ( gdy tak opisuję, właśnie pomyślałam, że zupełnie nie czułam ciepła, czy gorąca, tak jakby pożar w astralu nie miał nic wspólnego z temperaturą, reszta objawów występowała, tzn ogień, dym, skutki gorąca czyli poparzenia, ale nie samo gorąco, przynajmniej ja go nie czułam) już waliły się od pożaru belki, Ci ludzie byli mocno poparzeni, Mistrz ich uzdrawiał, od razu mijały poparzenia, czy spalenia Ci ludzie ta czwórka byli już dość mocno spaleni Po uzdrowieniu, wzięli ich pomocnicy (strażacy).

My dalej całą ekipą pięć osób przeszukiwaliśmy budynek. Znów zaczęłam jak na początku wyciągać istoty, podając im rękę i przekazując dalej ( Nie napisałam ale cały czas wysyłałam miłość, gdy tylko włączała mi się pamięć o tym) Mistrz stał obok mnie, spokojny, skupiony, pełen miłości
Próbowałam zlokalizować następnych, jakby skupiając się i nasłuchując, choć pewnie nie ma to nic wspólnego z naszym ludzkim nasłuchiwaniem :?

Przeszliśmy w prawą cześć budynku Tu już była ściana ognia, jakby pochodnia, udało mi się „namierzyć” mężczyznę Rozpylałam mocno wodę, mgłę, światło Mężczyzna był mocno nadpalony, mistrz pochylił się nad nim i go uleczył, ale ku mojemu zaskoczeniu to jakby nie pomogło, choć natychmiast zniknęły skutki spalenia i poparzeń, mimo to już widziałam jak pomocnicy przekładają go na szpitalne łóżko i wiozą go na salę szpitalną by go uzdrowić Może to jego przekonania go zmusiły do takiej rzeczywistości albo była inna przyczyna, tak czy inaczej widziałam jakby centrum uzdrawiania (tak myślę). On bał się, leżał, coś mówił Choć mój mistrz go całkowicie uzdrowił, On chyba nadal czuł się chory, potrzebował szpitala i całego tego ambarasu z leczeniem, szpitalem itd.

Co jeszcze się działo w tym pożarze, już nie bardzo pamiętam Dużo się działo, a i te opisane zdarzenia, musiałam sobie w trakcie sesji co i raz przypominać, by pamięć, tych wydarzeń donieść do realu.:(

Potem wyszliśmy na zewnątrz, budynek już spłonął Mistrz długo stał w miejscu pożaru, coś robił z rzeczywistością, coś zmieniał, naprawiał, ale kompletnie nie wiem co robił, ani jak to robił, ani dlaczego, czułam tylko, że ma to związek z tym by uleczyć to miejsce, by to miejsce nie generowało kolejnych pożarów, tak jakby to nie miał być koniec tej historii. Dopiero trzeba było ingerować w szczęśliwe zakończenie.

Oczywiście cały czas, gdy tylko pamiętałam wysyłałam miłość.

:| Zmieniła się sceneria, był to moment przed pożarem, budynek stał i nic nie zapowiadało pożaru. Wtedy z pomocnikami, zaczęliśmy wszystkich budzić i wyprowadzać z budynku, wszystkich, którzy tam mieszkali wyprowadziliśmy przed budynek, paliło się tam duże ognisko. Złapaliśmy się wszyscy za ręce i zaczęliśmy wirować, kręcić się w taki sposób ( znam ten sposób, jak przy odzyskiwaniach utraconych aspektów).

Potem wszystko się rozwiało , wróciłam do kryształu, wzięłam prysznic, rodzaj oczyszczenia gdy powracam, oddałam rozpylacz, i już byłam tu i teraz

Mój komentarz: Co znaczyła scena przy końcu sesji, gdy wybudziliśmy wszystkich przed pożarem?

A może ktoś z Was był odzyskiwać z tego pożaru? to było znane wydarzenie. Czekam na relacje.:D

I jeszcze jedno. Na końcu zupełnie zapomniałam o wzięciu potwierdzenia prawdziwości wydarzenia, choć o to prosiłam na początku. Może jeszcze przyjdzie potwierdzenie.

Jedyne fakty jakie się pojawiły to: rodzeństwo, siostra miała na imię Marysia.
Rodzina czteroosobowa, matka z dwójką dzieci. Reszta raczej nieweryfikowalna.

Z miłością :D
Beata

Grey Owl

Post autor: Grey Owl » pt maja 01, 2009 3:15 pm

Moze ta akcja przed pozarem, to wybudzanie wraz ze wszystkimi aspektami, zanim utrata przytomnosci, bol i panika uniemozliwia to ? Bo to ulatwia pozniejsze pelne odzyskanie ?
Jesli tak, bylby to kolejny przyklad na wedrowanie po gobelinie w czasie.

Uff...ale akcja...

Przytulam.

za_mgłą

Post autor: za_mgłą » sob maja 02, 2009 8:18 pm

witam,

w Kamieniu Pomorskim bylam dokladnie w swoje urodziny, stol zastawiony, swieta, goscie a ja zerwalam sie z biesiady zeby tam byc.....
info dostalam z TV , az mna targnelo, pilam wode...odkleilo mnie od ciala, wyszlam z pokoju stalam juz pod hotelem, nad nim unosil sie wielki , czerwony wąż. ustawilam sie przed jego nosem i zaswiecilam. zrobilo sie ciemno.
male swiatelko pokazywalo ktoredy mam isc, weszlam przez wentylacje.
ustawiam sie miedzy scianami z intencja polaczenia Opiekuna , mowil mi ze Dusze schowaly sie pod lozka.
tak, wiem, jestem po wszystkim, posprzatam, powiem im ze pomoc juz idzie, zeby czekaly, zeby sie polozyly i nie baly sie, ze jestesmy.
w sciany puscilam zywiol wody i zywiol powietrza. czerwony wąż zatrzymal sie pikujac w moja strone, rozlozylam rece na boki. z czakry serca poszla energia lekko przytykajac mnie, zlapalam go i wylecialam razem z nim nad budynek.
zostawilam go, niech dalej dzieje sie jasnosc,
zeszlam na dol, wyszlam drzwiami na dole, miajalam strazakow, ustawilam sie przodem do budynku, zaczelam obracac sie , pod stopami powstal ogien. zatrzymalam sie, oczyszczal mnie, wyszlam z niego, dolozylam patykow.
zagwizdalam, podbiegl pomocnik
pilnuj ognia, zaraz przyjdziemy
wychodzilismy z hotelu, kiedy podszedl Opiekun
- musicie poczekac na reszte, dowiesz sie z czasem.
czekalam, czekalam, czekalam i nic
az do dzisiaj
dziekuje Kochana :)

Beata1
Posty: 37
Rejestracja: czw sty 29, 2009 2:10 pm

potwierdzenie prawdziwosci?

Post autor: Beata1 » pn maja 04, 2009 10:52 am

Miło mi :D

Czy to jest to moje potwierdzenie prawdziwosci o które prosiłam w intencji a które zapomniałam za końcu sesji zabrać? :roll:

Na końcu mojej sesji, w momencie, gdy zmienia się sceneria, jakby pojawia się coś z innego doświadczenia: wtedy pisząc tę relację namyślałam się czy to umieszczać, bo to jakby trochę nie pasowało.:!:
Ale jedno mnie wtedy uderzyło, gdy stałam przed budynkiem paliło sie coś co ja nazwałam ogniskiem. To cos było tam gdy ja się tam pojawiłam. wtedy opisujac zastanawiałam się, to trochę bez sensu -ognisko, gdy tu taki pożar, taka pochodnia, miałam ochotę tego nie pisać, ale coś powiedziało we mnie, pisz jak było, to nic, że tego nie rozumiesz. No i napisałam.

A w twojej opowieści jest ten element, że palisz ten ogień, ognisko, dokładając patyków i czekasz na nas :? , czekasz na coś :?


pozdrawiam z miłoscią :D

Beata

za_mgłą

Post autor: za_mgłą » pn maja 04, 2009 12:01 pm

witam,


bardzo czesto spotykalam sie z informacjami, ze potwierdzenie badz zrozumienie przyjdzie z czasem. i chyba powinnam sie juz przyzwyczaic i nie dziwic sie, ze one rzeczywiscie przychodza. tylko trzeba nauczyc sie je widziec.

Daltar
Posty: 632
Rejestracja: czw mar 12, 2009 10:25 pm

Post autor: Daltar » pn maja 04, 2009 10:22 pm

Odnośnie tego, co opisywała Beata1
Podobno dusze często samoczynnie opuszczają ciało przed pewną, gwałtowną nadchodzącą śmiercią, aby uniknąć uszkodzenia i poszarpania energii. ( chodzi tu o przypadki drastycznych zgonów niszczących ciało fizyczne ) Być może wtedy, kiedy zdarzenie jest z góry zaplanowane, opiekunowie celowo "wyrywają" dusze z ciał, aby oszczędzić im niepotrzebnego pokiereszowania. Wszak wszelkie poważne naprawy substancji energetycznych są czymś kłopotliwym i sprawiają trudność nawet młodszym doświadczeniem opiekunom. Dopiero doświadczeni mistrzowie uzdrawiania radzą sobie z nimi bez problemów.

paul 023
Posty: 736
Rejestracja: śr maja 21, 2008 4:22 pm

Post autor: paul 023 » wt maja 05, 2009 11:59 am

Skoro tu mówimy o nagłej śmierci to jest mowa w tym artykule na portalu Fundacji Nautilus. Tam bowiem jest artykuł związany z tragedią jaka wydarzyła się kilka dni temu w Kamieniu Pomorskim. Byłem i jestem pewny, że po owej tragedii w Kamieniu Pomorskim za jakiś czas pojawiać się zaczną duchy.

Pozostawiam link do art. o tragedii w Kamieniu Pomorskim.

http://www.nautilus.org.pl/article.php?articlesid=1781

Beata1
Posty: 37
Rejestracja: czw sty 29, 2009 2:10 pm

Post autor: Beata1 » wt maja 05, 2009 1:21 pm

Właśnie na tym polega nasza praca Odzyskujemy te istoty, ich duchy, po to by się właśnie nie błąkały.

A może ta Magda, to właśnie Marysia z mojej sesji, o której mówił jej brat?

A moze ktoś inny, nienazwany w tej sesji. :roll:

pozdrawiam
Beata

ODPOWIEDZ

Wróć do „Odzyskiwanie i odwiedzanie osób po tamtej stronie”