Prawda droga i życie

Nic nie jest takie, jakie się nam wydaje.. Gdy odważymy się do tego przyznać i uwolnić z pułapki iluzji, odzyskujemy wolność. Tutaj opisujemy nasze wewnętrzne transformacje, załamania systemów przekonań, ich przyczyny i skutki dla naszego rozwoju, również te nie wynikające z udziału w Warsztatach..
Karol Gustaw
Posty: 38
Rejestracja: czw mar 15, 2012 7:56 am

Prawda droga i życie

Post autor: Karol Gustaw » czw mar 15, 2012 11:08 am

Urodziłem się w rodzinie gdzie nie było Boga, rodzice pamiętali czasy II wojny światowej,mieli źle, przestali wierzyć albo się do tego nie przyznawali. Zapisali się do partii i tak mnie wychowali, bez Boga. Gdy partia się rozpadła i partyjni zaczęli chodzić do kościoła, zapytałem ojca co to znaczy? Odpowiedział – tylko krowa nie zmienia zdania. Przestałem mu wierzyć, zacząłem szukać prawdy.
W wieku 35 lat poszedłem na studia, gdy kupowałem książki w jednej z księgarń, podszedł do mnie pewien gość i zapytał czego szukam? Powiedziałem mu, wtedy pokazał mi jedną z książek, J.A.S. „Droga w światy nadzmysłowe – nowoczesna radża joga”. Powiedziałem że to mnie nie interesuje, nalegał, odmówiłem. Podeszła do niego jedna z pilnujących i zapytała -dlaczego nie ma koszyka, gość rozpłyną się w powietrzu. Duch , duch zaczęła krzyczeć i zapytała mnie kto to był, odpowiedziałem nie wiem. Wyszedłem z księgarni, usiadłem na pobliskim murku, żeby się nad tym zastanowić. Gość się koło mnie zmaterializował, powiedział że jest duchem, wsadziłem rękę w jego ciało, przeszła na wylot, nie uwierzyłem, radził mi kupić tą książkę, nie posłuchałem. Znikł tak jak się pojawił. Parę dni później, podobna sytuacja powtórzyła się w innej księgarni. Stoiska z tzw . wiedzą ezoteryczną zacząłem omijać szerokim łukiem. Po paru latach ta książka trafiła w moje ręce, już miałem inny pogląd na te sprawy. Oprócz tej książki przeczytałem i inne o podobnej tematyce, kilkadziesiąt jeśli nie kilkaset, zacząłem miewać sny. Którejś nocy przed zaśnięciem zmaterializowała się w moim pokoju śliczna kobieta. Okazało się że to moja przyszła przewodniczka.
W tamtych czasach rodzice mieli psa i generalnie raz w tygodniu szedłem z nim do lasu na parogodzinny spacer. W czasie takiego spaceru usłyszałem:
synu, twoim mistrzem będzie Chrystus.
Widziałem Go parę razy w snach.
Obraz(sen):wchodzę do jakiegoś pomieszczenia, wygląda jak sala wykładowa, za katedrą Chrystus, w ławkach uczniowie, wyglądali jak 10 -12sto letnie dzieci,- powiedział mi że nie wolno mi tu przychodzić.
Moja przewodniczka zaczęła mi pokazywać pewne rzeczy które wyczytałem w książkach, szkoły do których później zacząłem chodzić, powrót dusz po śmierci do tzw. nieba.
Dostałem polecenie od mistrza pójścia do kościoła, nie wyobrażałem tam siebie, nauki kościoła były mi obce i nie pasowały do tego co przeczytałem. Nie wykonałem polecenia. Następnego dnia a właściwie nocy postawiono mnie przed sądem.

Obraz(sen): wyglądało to jak sala kinowa, ekran, mój mistrz, ja na krzesełku, w ławkach ci uczniowie których wcześniej widziałem i jeszcze jakieś osoby, których nie znam i na ekranie pokazano mi moje życie i moje uchybienia(grzechy)jedno z których pamiętam to że uchybiłem Duchowi Świętemu. Jako może 10 letni chłopiec zostałem podpuszczony przez rówieśników(byłem niewierzący) i coś tam bąkłem przeciwko Duchowi. Wyśmiałem prowadzącego, powiedziałem ze to śmieszne żeby dziecko za coś takiego sądzić.
Wyrok - winny, tak o mnie powiedzieli wszyscy którzy tam byli, ale Chrystus mi darował.
Właściwie to tylko moja przewodnicza mnie broniła
– to było za wcześnie dla niego, tak powiedziała i dodała że teraz ona będzie mi wydawać polecenia bo za ich niewykonanie mniej mi grozi(generalnie chodziło oto że nie poszedłem do kościoła).
Nie wiem co mi groziło za niewykonanie tego polecenia, ale pewnie czapa.
Dwa lata mnie namawiali. Po 2 latach przemogłem się i poszedłem do tego kościoła. Zapytałem po co tam mam iść, - żeby dać świadectwo prawdzie -usłyszałem odpowiedź.
To nie jest łatwo iść do kościoła którego nie zna się obrządku. Usiadłem w ostatniej ławce i naśladowałem ludzi którzy byli przede mną. Trwało to kilka lat, nie chodziłem do spowiedzi nie brałem eucharystii i nie przyjmowałem księdza po kolędzie.
Któregoś dnia zapytałem co mam odpowiedzieć księdzu jak mnie zapyta o spowiedź? I wtedy usłyszałem
spowiadam się bogu wszechmogącemu i wam bracia i siostry... to wystarczy.

Podczas mszy w których brałem udział(właściwie co niedziela o 8:00)widziałem spojrzenia księży kierowane w moja stronę, nie wiedzieli gdzie mnie zaszufladkować.
Jeden z nich, stary kapłan coś przeczuwał bo podczas jednej z mszy powiedział patrząc się na mnie – kościół katolicki nie uznaje reinkarnacji.
Innym razem chyba odprawiał na mnie egzorcyzmy, widziałem zarys jakby swojego ciała duchowego które próbował ze mnie wyciągnąć, popatrzyłem na niego, przestał. Innym razem, ten sam kapłan, może modlił się za mnie do Boga bo dostał serducho od Pana.
Wygląda to tak, z mojego ciała wyleciało w jego kierunku takie małe czerwone serduszko i on to poczuł, w jego oczach i na twarzy pojawiły się łzy, po tym mi odpuścił.
Na jednej z mszy przed 2008r kapłan powiedział od dzisiaj eucharystie będziemy przyjmowali na stojąco, ja jej jeszcze nie przyjmowałem. Na początku stycznia 2008r dano mi do zrozumienia, żebym przystąpił do eucharystii, powiedziałem ze to zrobię i wtedy usłyszałem
ten człowiek jest poświęcony bogu.
Czym to skutkowało?
Przed 2008r. robiłem odzyskania.
Obraz(sen): Stoję obok jakiegoś zbiornika wodnego, jakiś duży staw albo zalew, widzę 2 samochody jeden popycha drugi, ten drugi wpada do wody, wygląda to jak zabawa, auto tonie, kierowca nie wypływa. Biegnę po tej wodzie, nurkuje, na fotelu kierowcy nie ma nikogo, obok kierowcy na miejscu pasażera widzę ciało, próbuje je objąć i wyciągnąć, i wtedy z tylnego siedzenia przylega do mnie jakaś dusza, obejmuje mnie jak dziecko matkę, rękami i nogami. Wyciągam go z stamtąd, na powierzchni przejmuje je o de mnie jakiś opiekun z nieba.
Moim zdaniem, obrazy były dwa, pierwszy samego zabójstwa, żebym wiedział gdzie szukać i potem już moje działanie.
Obraz: Widzę dwie osoby, są przysypane jakimiś głazami, próbuję je z stamtąd zabrać, nie zgadzają się, boja się że będzie ich bolało jak będę wyciągał je spod tych kamieni. Mówię do jednej z nich, nie bój się zrobię to delikatnie i w tej chwili pojawia się o bok mnie lewarek, taki z poduszką powietrzną która podniesie te kamienie. Jedna z tych osób zgadza się. Wyciągam ją z stamtąd, odbiera ją ode mnie przewodnik. Pojawia się przy mnie dwoje znajomych, to oni mnie tam przyprowadzili, ze bym im pomógł. Ta druga osoba przygnieciona pyta – a co ze mną? Odpowiadam – ty tu zostaniesz(żart). Wtedy jeden z moich znajomych mówi , jak chcesz to choć z nami, zgada się, odprowadzają ją.
Po 2008r.
Dla tych co nie wiedzą. Jak się obudzicie po tamtej stronie, możecie trafić na obszar gdzie zaproponują wam chłopca lub dziewczynkę, tam też są burdele. Alfons nie da się przekonać, z nim trzeba się bić. Nie są w stanie mnie uderzyć, wszystkie ciosy wyprowadzone w moja stronę trafiają w nich im silniej bija tym silniej dostają i dopiero wtedy rezygnują. Parę razy przyprowadzano do mnie takie dusze i dopiero jak sami dostali od siebie, pozwolili się odprowadzić.
Generalnie jak trafie w taki rejon to najpierw widzę błoto, a potem czarnych.
2008r druga lub 3-cia niedziela stycznia, przystępuje w kościele do pierwszej eucharystii, klękam robię znak krzyża, zostaje oświecony – taka biała poświata bije ode mnie . Następna niedziela, druga eucharystia, ponieważ ksiądz powiedział żeby nie klękać i wierni w kościele nie klękali robię to samo. Przy ołtarzu robię znak krzyża i lekki skłon głowy – znowu jestem oświecany(biała poświata).
Wychodzę z kościoła, pytanie z góry dlaczego nie ukląkłeś? Bo nikt nie klęka. Wracam do domu, jem drugie śniadanie, wychodzę na spacer do parku. Otwiera się niebo, słyszę dwa anioły, uważasz że jesteś większy od Boga? Nie, odpowiadam. To dlaczego nie ukląkłeś, bo inni tego nie robią.
I słyszę głos z nieba
- my znamy tego człowieka, on już nie musi niczego udowadniać, ma prawo nie klękać i to zostało zapisane.(chyba znowu groziła mi czapa).

Proszę mi wierzyć, wiele razy prosiłem moich opiekunów, żeby mi pozwolili obudzić się po tamtej stronie, żeby mnie ktoś nauczył(pokazał) jak się zachowywać, bez skutku.
Następna niedziela, przystępuje do 3-ciej eucharystii, klękam, robię znak krzyża zostaje oświecony(taka biała poświata). W następnych już tego nie było, tzn zdarzały się ale sporadycznie, parę razy pojawiło się kółko nad moją głową.
Obraz(sen); widzę Chrystusa, siedzi na jakimś krześle, w koło niego grupa jakichś ludzi prowadzi mnie koleżanka, podchodzi do niego, klęka robi znak krzyża, robię to samo.
W następnych obrazach widzę siebie w jakichś pomieszczeniach, jeżeli tylko przypominały kościół, klękam i robię znak krzyża.
Obraz(sen):widzę tron(takie duże krzesło)na tronie duża postać cała biała, jest nas trzech, koledzy klęczą, ja stoję tylko lekki ukłon głowy. Takich obrazów było kilka i to już bez tronu.

Obraz(sen):Widzę dwa aniołki, pierwszy aniołek wygląda jak matka przełożona, jakiegoś klasztoru, drugi aniołek jak wychowanka. Matka przełożona mówi do mnie - przekonaj mnie do niej, a ja dopowiadam - no przecież ją kocham.
Nie miałem żadnej świadomości, to było dla mnie jak film.
Pan dał mi kobietę aniołka żeby mi się nie nudziło, chociaż jestem żonaty. Wtedy jeszcze nie zdawałem sobie z tego sprawy. Później pytałem jak ma na imię, żadnej odpowiedzi, może jakiś numer, tez nic, nazwałem ją Tania.

Zrezygnuj z mięsa na śniadanie i kolacje, rezygnuje.
Odpuść sobie słuchania radia i oglądania telewizji, odpuszczam.
Zrezygnuj z alkoholu, rezygnuje.
W tym właśnie czasie moja nowa pani zaczyna próbować przejąć władze na de mną.
Obrazy(sny):chodzę do jakichś szkół, na jakieś wykłady, do dzisiaj nie wiem na jakie i czego mnie uczą.
Jak wyglądają egzaminy? Podobnie jak tu, są pisemne, (ściągać nie idzie) lub wykładowca zadaje pytanie, siada obok ucznia i wie co ten myśli w danym temacie.
Gdy tylko zaczynam osiągać świadomość po tamtej stronie zaraz ją tracę lub budzę się w ciele.
Jak wygląda Pan?
Na tronie a więc oficjalnie jest duży i cały biały. Mniej oficjalnie gdy są przy nim jakieś istoty(ludzie) podobny jest do Chrystusa z malowideł. Gdy byłem z nim sam, wygląda jak człowiek, dobrze zbudowany około 2,2m może więcej, ale ma inna twarz niż my, może się wam nie spodobać.
Obraz(sen):duże białe biurko w kształcie litery L, za nim Chrystus, tez biały, naciska jakieś guziki, wydaje polecenia(chyba nie miałem tego oglądać)
Obraz(sen):widzę Chrystusa, stoi przy tym biurku i macha rękami że jeszcze nie, za wcześnie włączyli mi wizje, nie był jeszcze gotowy żeby mi się pokazać.
Nie pisze tego żeby kogoś ośmieszyć, chce wam tylko pokazać jak to wygląda, jak mi to pokazano, bo to też jest swego rodzaju przedstawienie.
Obraz(sen):wychodzę z jakiegoś pomieszczenia z grupą znajomych, oni w lewo ja w prawo, wchodzę w strefę zmroku i wpadam na łapkę. Wyobraźcie sobie ludzka rękę wysoką na 3m, kończy się zaraz za nadgarstkiem. Łapka mnie zwija(łapie) i za chwile stawia przed Panem. Pan ma ludzką postać, koloru niebieskiego, siedzi w pozycji zamyślonego człowieka, łapka mnie nie wypuszcza, trzyma mocno, zaczynam się dusić, odzyskuje powoli świadomość, budzę się w ciele. Pan parę razy korzystał z łapki żeby siebie mnie pokazać.
Dlaczego łapka, w wcześniejszych snach widzę że uciekam przed nim i nie tylko ja.
Nigdy nie udało mi się z nim świadomie porozmawiać, pewnie dlatego ze Bóg wszystko wie, więc co mu można powiedzieć, nigdy mi się nie przedstawił.
Obraz(sen):jadę jakimś odkrytym pojazdem, widzę niebo, chmury, a na tym niebie dwie postacie od pasa w górę, bardzo duże. Jedna z nich posyła w moim kierunku gwiazdkę, gwiazdka wpada w moje ciało, robię się cały biały.
W swoich snach(obrazach)czasami na jakichś spotkaniach jestem cały biały, nie tylko ja moi koledzy również.
Dostaje polecenie czytania biblii, czytałem tą książkę już wcześniej z własnej inicjatywy i muszę przyznać jak czytałem o tych mordach i rzeziach to nie dawałem rady, parę razy rzucałem to w kąt i jak mi przeszło to po paru tygodniach czytałem dalej.
Po 2008r czytam tylko biblie jak skończę zaczynam na nowo. Podczas czytania o Eliaszu, usłyszałem - Eliasz to ty. Parę dni później na mszy -jak wszystko pójdzie dobrze, pozwolimy ci ogłosić Dzień Pański.
Tego samego dnia na spacerze w parku mówię, proszę - pozwólcie mi się obudzić, przecież ja nic nie wiem, pokarzcie mi to, co będzie jak się pomylę, albo jak źle coś usłyszę – to i my się pomylimy – słyszę odpowiedź.
Obraz(sen):rozmawiam z jakimś facetem, czymś mi się chwali i ja to aprobuje, po chwili słyszę, to jest Hitler, i ten sam głos z boku, o idzie Hirohito, to były japoński cesarz i budzę się w ciele.
Obraz(sen):stoję na czymś co ma kształt spodka, jest naprawdę duże, co najmniej kilkadziesiąt metrów jeśli nie kilkaset i widzę Ziemie, jestem na orbicie. Nie jestem sam, jest ze mną kilka osób, naciskam jakiś przycisk, otwiera się właz, wchodzimy do środka, wygląda to jak mała klatka schodowa, na przeciwnych schodach widzę przedstawiciela innej cywilizacji, widzieliście ich na zdjęciach lub rysunkach, ludzkie kształty, łysa głowa i duże czarne oczy.
Parę lat wcześniej koleżanka która prowadzi odzyskania, mówiła mi że takiego gościa ktoś odprowadzał z Ziemi.
Widziałem jeszcze inna rasę, wyglądali jak strusie, tylko mieli mniejsze kupry, jednego widziałem jak go prowadzili po jakimś korytarzu, drugą taką samą osobę i to chyba odmiennej płci widziałem w pomieszczeniu w którym pracowała, wszedłem tam przez przypadek bo powoli odzyskiwałem świadomość, naskoczyła na mnie i wygoniła(wypchnęła)mnie z tego pomieszczenia.

Rok 2010 powodzie w Polsce. Tania próbuje przejąć władzę.
Czwartek, po pracy wracam do domu, mieszkam nad Odrą ,wołają do sypania wałów idę. Sypię piasek do worków do puki jest.
Piątek to samo.
Sobota, też to samo tyle że od rana, jestem już zmęczony, każą mi zostać i sypać( w 2010 miałem 54lata).
Niedziela nim poszedłem na wały sypać piasek miałem sen:widziałem wał, przerwała go woda.
Jestem nad Odrą, sypie piasek do worków. Piasek się kończy, mówią ze więcej nie będzie, siadam zmęczony na trawie, podjeżdża auto osobowe, wysiada z niego jakiś miejscowy WIP i mówi przerwało wał tam i tam, szuka chętnych, w koło jest dużo młodych ludzi, wiem ze mi nic się nie stanie i wiem ze to po mnie, buntuje się nie jadę, mam dosyć. Przez te 4 dni schudłem 3 kilo. Inni tez się mogą wykazać. Dostaje naganę z góry , olewam to.
Lipiec, wczasy w Grecji, 2 dni przed wyjazdem, nie jedz, nie jem, żona patrzy na mię jak na idiotę. Dzień przed wyjazdem, nie pij, nie pije. Tego żona na szczęście nie zauważa. Wracam do polski wytrzymuje jeszcze jeden dzień bez picia i sięgam po wodę. Znów jem i piję.
Za parę dni znowu to samo, nie jedz i nie pij. Po 2 dniach nie mam siły wejść po schodach na 3 piętro. Nie wiem do czego to miało doprowadzić, chyba Tania chciała mnie sama karmić i totalnie od siebie uzależnić. W te dni postu od czasu do czasu dostawałem jakiś płyn, spływał do gardła gdzieś ze środka podniebienia. Powiedziałem że chce wyjść z ciała, z kimś porozmawiać. Cisza. Buntuje się, przestaje chodzić do kościoła bo jeśli mam dać świadectwo prawdzie to chcę wiedzieć jakiej prawdzie, i powiedziałem ze nie pójdę do puki mnie nie wypuszczą, nie słucham głosu z góry.
Parę dni później słyszę głos, ale nie do mnie – rób z nim co chcesz możesz kłamać ale ma przeżyć.
Zaczyna się piekło. Faszerują mnie w wibracjami(uczucie) strachu, nienawiści, niechęci, robią mi niesamowity mętlik w głowie, wygląda to tak jakby 10 osób do mnie mówiło w jednej chwili. Parę razy doprowadzili mnie do takiego stanu że mało nie oszalałem, usłyszałem tylko – uważaj zaraz ci zwariuje – i wtedy fizycznie czułem jak ktoś coś mi robi w głowie, raz pościli mi nawet to sławetne OM które się powtarza podczas medytacji, żeby mnie krew nie zalała.

Idę na spacer do lasu. Widzę zwierzęta w lesie, boja się mnie, próbuje im przesłać czystą bezwarunkową miłość, jestem blokowany, nic ze mnie nie wychodzi. Zatrzymuję się na leśnej ścieżce, chce się integrować z przyrodą, wchłonąć w siebie spokój i cisze lasu, nie pozwalają mi na to,
słyszę - to mój spokój, tobie się nie należy.
Idę dalej, robię wszystko żeby ich nie słyszeć, sam powoli doprowadzam się do szaleństwa, zatrzymują mi akcje serca na parę sekund, z chwile serce rusza i słyszę – witaj wśród żywych.
Obraz (sen):widzę swoich kolegów po tamtej stronie, traktują mnie jak wroga, nie wiem czy są świadomi czy tylko sterowani. Wchodzę do jakiegoś pomieszczenia gdzie jest jakaś grupa ludzi, znają mnie tam i wyrzucają – nie wolno ci tu przychodzić słyszę. Totalne sekowanie, nie boje się.

Obawiam się że nie zdajecie sobie sprawy jak łatwo sterować człowiekiem. Zaczynają do mnie przychodzić różne myśli nawet takie które obrażają moich znajomych, nie które potrafię wyczuć. Może zdarzyło się wam zrobić coś pod wpływem impulsu albo słyszeliście o tym . To tak właśnie wygląda. Czasami jest tak, ktoś poleca wam jakąś książkę, bierzecie ja do ręki, zaczynacie czytać, i czujecie że to nie to , że ta książka jest nie dla was. To też jest sterowanie. Obecnie jest wiele rzeczy w moim życiu, których nie chce robić, a jestem do nich zachęcany. Córka na gwiazdkę kupiła mi grę komputerową(Skayrim), pod wpływem impulsu, 6 może 8 lat temu grałem w gry, powiedzieli żebym przestał, przestałem. Nie chce w to grać ale przychodzi do mnie na to ochota, normalnie zachęcają mnie do tego, pokazują mi obrazy z tej gry i różne opcje z których jeszcze w niej nie skorzystałem.
Dlaczego gra, bo nie chcą żebym wychodził poza ciało, jak tylko się położę i próbuję osiągnąć spokój, zaczynają rzucać moim ciałem, latają mi ręce albo nogi czasami barki, lub silne skręty w okolicach brzucha. To nie jest kundalini.
Jak otwierano mi czakrę splotu słonecznego to wtedy poczułem jak ktoś wchodzi w moje ciało, czułem inną świadomość, ale nie protestowałem, przecież byłem pod opieką Pana.

Jeżeli robię coś, co im się nie podoba widzę uśmiech lekceważenia i pogardy. Pod moim adresem padają takie epitety jak gnój, przybłęda. Co im się nie podoba?
Spacer do lasu, ćwiczenia jogi, wyjazd w niedzielę do krewnych, wypicie puszki piwa(nie pije alkoholi wysoko procentowych), widocznie Tania w grafiku miała inne zajęcia. Życie z tym aniołem to jak życie z czekistą.
Potrafią sprawić że płacze kiedy nie chcę, śmieje się kiedy nie chce, nawet erekcje miałem wtedy kiedy nie miałem ochoty na seks, może Tania miała. Powiedziałem Tani żeby doprowadziła do wytrysku(złośliwość z mojej strony), bo to mi sprawia przyjemność, nie zgodziła się.
Zamiast tego zaczęła mi podnosić jakąś energię podobną do seksualnej od dolnej czakry w górę, można się rozlecieć z zachwytu, trwało to bardzo krótko bo pewnie bym tego nie wytrzymał, powiedziała że jak będę grzeczny to mi to pokarze, nie byłem grzeczny.

Obraz(sen): idę z moim dozorcą(opiekunem) do ręki mam przywiązany sznurek, albo jakąś linkę, podchodzi ze mną do drzewa i przywiązuje koniec tej linki, odchodzi i zostawia mnie, odzyskuje świadomość, budzę się w ciele.

Nie wytrzymuje, chce popełnić samobójstwo, kupuje 2 opakowania jakichś tabletek uspokajających, połykam ,nic się nie dzieje. Na drugi dzień wstaje normalnie. Decyduje się wpaść pod tira, dedykuje tą śmierć moim opiekunom – moja krew na wasze ręce. Zaczynają pompować do mojego organizmu wibracje szczęścia, człowiek wtedy robi się szczęśliwy, jest mu bardzo dobrze, ze wszystkiego jest zadowolony. Wiem że to lipa, przełamuje się, wychodzę na drogę, wytrzymałem tam ok 20min, tir nie nadjechał. Trochę mi odpuszczają.
Czytaliście w środkach masowego przekazu o tej mamie co jej porwali córeczkę a potem się okazało ze ją sama niechcący zabiła. Mówię do swoich opiekunów, zamiast mnie męczyć wypuśćcie mnie to ją znajdę.
Nic jej nie będzie, słyszę odpowiedź.
Dwa dni później dowiaduje się z prasy że dziecko nie żyje. Parę lat wcześniej koleżanka puściła do mnie maila, 12 latek uciekł z domu, matka tego chłopca prosiła ją żeby go znalazła.
Obraz(sen):chodzę z tą koleżanką po astralu i wykrzykujemy imię chłopca, tam szybciej można znaleźć kogoś niż tutaj(oczywiście jeśli Pan pozwoli). Zatrzymuje się koło nas samochód, wysiada z niego jakiś gość i mówi, nie szukajcie go i tak go nie znajdziecie, przestaje szukać.
Jeśli kto do niewoli jest przeznaczony, idzie do niewoli, jeśli kto na zabicie mieczem - musi być mieczem zabity . - Apokalipsa wg Św Jana.
Aniołki mają inną mentalność niż my, jesteście gotowi na śmierć swoich bliskich, ojca, matki, brata, siostry, męża , żony, syna lub córki. Dzień Pański to dzień straszliwy. Czy jak was to spotka, też wtedy zaoferujecie miłość, potrafcie się z tym pogodzić?

Dwom moim Świadkom dam władzę, a będą prorokować obleczeni w wory, przez tysiąc dwieście sześćdziesiąt dni. (4) Oni są dwoma drzewami oliwnymi i dwoma świecznikami, co stoją przed Panem ziemi. (5) A jeśli kto chce ich skrzywdzić, ogień wychodzi z ich ust i pożera ich wrogów. Jeśliby zechciał ktokolwiek ich skrzywdzić, w ten sposób musi być zabity ...Apokalipsa wg Św Jana.

Wiecie jak to będzie wyglądało, Świadek powie ogień i wróg się zapali.

A tak na marginesie, ci ludzie będą prorokowali trzy i pół roku i chyba ich jeszcze nie było.

Dla mnie rozwój duchowy, to miała być przygoda, sposób na życie, nowe doświadczenie. W książkach jest napisane – jak uczeń nie chce czegoś zrobić to nie musi, zrobi to ktoś za niego, jest wielu chętnych, okazuje się że nie do końca tak jest.

Ja jestem droga ,prawda i życie. Tak powiedział Pan.

Ja w tym zdaniu nie znalazłem słowa o miłości, natomiast całe jest o władzy.

Poprosiłem swoich opiekunów o zobaczenie życia Chrystusa w Kronikach Akaszy. Nie jesteś godzien – usłyszałem. To pokażcie mi moje życia, chcę wiedzieć kim byłem – nie wolno ci.
Chciałem zobaczyć życie Jezusa i porównać z tym co o nim napisano, chciałem zobaczyć to niepokalane poczęcie i poród.
Z tego co napisano w książkach to tak naprawdę poród, rozprawicza kobietę.

Nie róbcie sobie świętych, bo później będziecie się z ich powodu prześladować i zabijać.

Do dziś nie wiem co stoi pod pojęciem – grzechu pierworodnego i co takiego dał za mnie Chrystus że mam być jego niewolnikiem.

Czy przykazanie – kochaj swego bliźniego jak siebie samego – obowiązuje tylko na ziemi?

W biblii jest napisane – poznaj prawdę a prawda cie wyzwoli, wiecie kto to powiedział.

To jak mam ją poznać (chyba powoli ją poznaje)skoro mi nie wolno albo nie jestem godny a przecież jak powiedział głos z nieba
my znamy tego człowieka, on już nie musi niczego udowadniać.

Pozdrawiam szukających prawdy.

hahahel
Posty: 215
Rejestracja: wt sty 03, 2012 11:25 pm

Post autor: hahahel » czw mar 15, 2012 2:13 pm

Genialny tekst :D Chociaż jak się zastanowić, że to wszystko to prawda to aż się włos jeży na głowie. Jak dla mnie jest to nauka o tym, aby się nie dawać kontrolować nikomu z drugiej strony. To my mamy władzę nad swoim życiem, a nie ktoś inny. Tak ja to widzę, ale wiadomo, są różne drogi i każdy wybiera jaką chce iść. Pozdrawiam :)

moni2012
Posty: 19
Rejestracja: ndz sty 08, 2012 2:15 pm

Post autor: moni2012 » czw mar 15, 2012 5:03 pm

Bo ja wiem? Trochę zagmatwane to wszystko. W te burdele nie wierzę, to na pewno, a resztę trzeba kilka razy przeczytać, żeby się ustosunkować. Najdziwniejsze dla mnie jest to, że autor pisze z przeświadczeniem, że wszystkiego doświadczył, że wszystko już wie, a jednak na końcu popada w wątpliwość.

Shining Light

Post autor: Shining Light » czw mar 15, 2012 6:06 pm

hahahel pisze: jest to nauka o tym, aby się nie dawać kontrolować nikomu z drugiej strony. To my mamy władzę nad swoim życiem, a nie ktoś inny.
Tak.
Karolu Gustawie, wydaje się, ze po to się spotykamy, byś dał nam okazję do takich refleksji jak ma hahahel.

Jakieś 30 lat temu, miałem podobne akcje.
Nie byłem wtedy jeszcze w pełni przekonanym katolikiem i dużo medytowałem, a raczej rozmyślałem. Rozwijałem się w kierunku chrześcijaństwa. Przychodziły takie myśli, wizje i ... postacie, o jakich piszesz, choć w moim przypadku nie były one tak wyraziste.

To wtedy dotarłem do refleksji, że Bóg przebaczy Szatanowi - o ile ten pożałuje swego grzechu. I że dla dobra świata, dla uratowania świata przed ciężką zagładą, powinniśmy modlić się za nawrócenie Szatana. Zacząłem to robić. To był przełom. Przełom nie tylko w moim życiu, to był przełom w rzeczywistości świata. Świat napełnił się jasnością, życiem i zaczął rozwijać się bez strachu. Pojedyncze epizody, katastrof i dramatów ludzkich i społecznych nie zmieniały już tego pochodu świata do dobra.

Tak jest cały czas.

Co do tych istot.
Mam Przewodnika i wielu Opiekunów i Opiekunek.
Nigdy, żadne z nich nie wydawało mi rozkazów. Oni wiedzą, że nie mogą. Przewodnik doradza mi na moje życzenie, a Opiekunowie i Opiekunki prowadzą w bezpieczne, wartościowe obszary i dziedziny działania.
Wiem, że Przewodnik ma szczególną pozycję w historii świata i w rzeczywistości duchowej. Kilka razy prosiłem, by powiedział kim jest. Nie chciał. I teraz też niech to pozostanie w naszej dyskrecji.

Karolu Gustawie.
Nikt, nawet Bóg nie może Ci niczego rozkazywać i żądać byś wykonał wbrew Twojej własnej woli. Istoty, które Ci nakazują różne rzeczy nie pochodzą od Boga. Raczej przychodzą z przeciwnej strony...
Bóg stworzył Cię wolnym i On szanuje swoją decyzję i szanuje swoje stworzenie.
Medytuj Zwiastowanie Maryi Pannie - tam najdoskonalej przejawił się szacunek Boga wobec wolnej woli człowieka. Jednocześnie był tam dialog człowieka z Bogiem i swobodna, mądra decyzja człowieka - jako odpowiedź na wezwanie i prośbę Boga.

Pomodlę się za Ciebie i za Twoje uwolnienie do pełni wolności.
Z Bogiem :)

Conchita
Administrator
Posty: 1414
Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:25 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Conchita » pt mar 16, 2012 9:59 am

Niestety, drogi Karolu ja również uważam, że padłeś ofiarą manipulacji wykonanej przez byty niefizyczne... To ani anioły, ani jakieś siły zła, ale jakieś byty, które zainteresowane są możliwościami wpływu na ludzi poprzez ich energetykę - uczą się na Tobie. Połączyliście się energetycznie. Wygląda na to, że stymulują Cię ku oczyszczeniu energii, ale nie dla Twojej wolności i wzrostu duchowego, ale do swoich celów...

Proszę Cię - nie myśl o samobójstwie itp. zamiast tego spróbuj zwyczajnie odciąć się od takiego wpływu, to wystarczy by wrócić na własną drogę. To może zająć trochę czasu, bo wczepiły się w Twoją energetykę (sam ich wpuściłeś). Ale pomyśl sam - zrobili sobie z Ciebie zabawkę trzymając Cię w niewiedzy i pod kontrolą.

To wszystko wcale tak nie wygląda jak Ci przedstawiają. Opiekunowie czy Bóg nigdy nie ingerują w ten sposób w życie człowieka...

Przez jakiś czas współpracowałam intensywnie z wysokorozwiniętymi istotami (unikam określenia anioł czy Opiekun - wolę Niefizyczny Przyjaciel). Nigdy nie było tak jak u Ciebie. To było raczej stwarzanie dobrych warunków, abym mogła wzrastać i poznawać i samodzielnie wybierać. Nigdy nie doświadczyłam żadnej krytyki czy potępienia, jak się pojawili, a ja np. w tym czasie się zapierałam w żalu to było to kwestią dezycji czy dostroić się do miłości i światła, które płynęły w moją stronę czy zostać w swoich złościach. Nie zawsze wybierałam tą lepszą opcję :). Poza tym właśnie dużo uczono mnie i pokazywano (dużo poza ciałem, ale i w ciele napływało zrozumienie i zwiększona świadomość), głównie po to by zrozumieć i zgodnie z jedną z nauk pomóc ludziom rozwijać w nich to, co najlepsze. Po osiągnięciu przeze mnie jakiegoś etapu towarzystwo zwinęło się i ślad po nich zaginął. :). Też trochę odzyskiwałam ludzi, nieraz zwyczajnie budziłam z astralnych snów.

Obecnie nie współpracuję już w ten sposób z żadnymi NP. Pracuję sobie powoli nad oczyszczeniem - wszystko jest tam gdzie powinno i w swoim tempie otwieram się na to, kim naprawdę jestem.

Wbrew pozorom dużo zależy od Twoich decyzji, czy godzisz się na taką formę współpracy, czy nie. Jeśli w pewnym momencie powiesz "nie" i zrobiusz to z pełnym przekonaniem, mocą wewnętrzną, to nie będą mieli wyjścia i odejdą robiąc miejsce na prawdziwą duchowość.
Oczywiście mogą próbować Cię podpuszczać, przekonać, zmanipulować, ale tylko po to by sprawdzić, czy ta decyzja jest na stałe.

Dziękuję, że opisałeś swoją historię ku przestrodze młodych fascynatów RD i oobe.

Oby udało Ci się podążać dalej bez przeszkód drogą miłości i wolności.

PS. A ja mogłam bardzo ogólnie podejrzeć swoją drogę życia, nawet była tam data śmierci (ciekawe, czy się sprawdzi...). I jakieś wybrane wcielenia i takie tam ciekawostki.

PS'. Jak masz czas to jest tu mój pamiętnik z kilku lat życia w tamtym okresie. Od momentu, jak to się zaczęło.
http://nienazwane.net/ebooki/conchita.pdf

PS''. Moje deklaracje z tamtego okresu na własny temat trzeba podzielić przez 100 :):). Młodzieńczy entuzjazm mnie porywał...
Ostatnio zmieniony sob mar 17, 2012 12:47 pm przez Conchita, łącznie zmieniany 1 raz.
Oby wszystkie istoty osiągnęły szczęście i przyczyny szczęścia

ORAN
Posty: 916
Rejestracja: ndz wrz 12, 2010 8:47 pm

Post autor: ORAN » pt mar 16, 2012 2:49 pm

:) SZEFOWO-SUPER... :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!:

Karol Gustaw
Posty: 38
Rejestracja: czw mar 15, 2012 7:56 am

Post autor: Karol Gustaw » ndz mar 18, 2012 8:55 am

1 Pan skierował do Jonasza, syna Amittaja, te słowa: 2 "Wstań, idź do Niniwy - wielkiego miasta - i upomnij ją, albowiem nieprawość jej dotarła przed moje oblicze". 3 A Jonasz wstał, aby uciec do Tarszisz przed Panem. Zszedł do Jafy, znalazł okręt płynący do Tarszisz, uiścił należną opłatę i wsiadł na niego, by udać się nim do Tarszisz, daleko od Pana. …..
1 Pan zesłał wielką rybę, aby połknęła Jonasza. I był Jonasz we wnętrznościach ryby trzy dni i trzy noce ..

Jeżeli czytaliście księgę Jonasza, to wiecie że Pan go wreszcie przekonał(zmusił)do wykonania polecenia. Ja nie wierze że gość wytrzymał 3 dni i noce w tej wielkiej rybie, chyba ze to był okręt podwodny, ale przekaz jest chyba jasny.


2 Gdy rozpoczął Pan przemawiać przez Ozeasza, rzekł do niego:
"Idź, a weź za żonę kobietę, co uprawia nierząd, i [bądź ojcem] dzieci nierządu;
kraj bowiem uprawiając nierząd -
odwraca się od Pana".
3 Poszedł więc i wziął za żonę Gomer, córkę Diblaima,
a ta poczęła i urodziła mu syna. Księga Ozeasza

Resztę doczytajcie sami, czy ten gość miał wybór? Ciekawy jestem ile osób z tego forum zagrało by role Ozeasza.

9 Biada temu, kto spiera się ze swoim twórcą,
dzbanowi spomiędzy dzbanów glinianych!
Czyż powie glina temu, co ją kształtuje:
"Co robisz?"
albowiem jego dzieło powie mu: "Niezdara!"
10 Biada temu, kto mówi ojcu: "Coś spłodził?"
albo niewieście mówi: "Co urodziłaś?"
11 Tak mówi Pan,
Święty Izraela i jego Twórca:
"Czyż wy Mnie będziecie pytać o moje dzieci
i dawać Mi rozkazy co do dzieła rąk moich?
12 To Ja uczyniłem ziemię
i na niej stworzyłem człowieka,
Ja własnoręcznie rozpiąłem niebo
i rozkazuję wszystkim jego zastępom. Księga Izajasza

Jest parę fragmentów w biblii gdzie porównuje się nas do garnków i tak się zastanawiam za jaki ja garnek robię.
Jak się czyta biblie to o tej wolności tam za dużo nie ma.

Moje pierwsze spotkanie z Chrystusem tez było miłe.
Obraz(sen): widzę świetlistą postać, od pasa w górę przypomina Chrystusa z malowideł, od pasa w dół wielka kula światła. Wysyła mi energie miłości, che wejść w nią i połączyć się z nią na zawsze. Budzę się w ciele.
Obraz(sen):widzę jakąś białą mgłę, wchodzę w nią, robi mi się coraz lepiej, widzę zarys jakiejś postaci, jest cała biała, robi mi się bardzo słodko, rozpuszczam się jak cukier w herbacie, czuje szarpniecie, budzę się w ciele. Nie wiem gdzie byłem.
Ale później już nie było tak słodko.
Moja pierwsza przewodniczka też mi podała swoje imię. Natomiast Tania mówi do mnie tylko:
-nie ma cię z nim
-nie będzie cię z nimi
-nie pozwolę ci w nim żyć.
Czasami też słyszę inny głos – nie wypuszczę cię z niej.
Nie tak dawno usłyszałem.
-nie martw się, jak wrócisz, będziemy się z tego śmiali.

Ale dzisiaj nie jest mi do śmiechu.

Obraz (sen): coś robię i widzę nad sobą 3 białe postacie, jedna z nich nie jest zadowolona z tego co robię, ale to niezdara- słyszę. Widzę jak spływa z góry, wchodzi we mnie i już robię tak jak trzeba.
Obraz (sen)ale to już gdy zacząłem się buntować:prowadzą mnie gdzieś, próbuję gdzieś wejść ale drzwi zamknięte.
Budzę się w ciele i wiem że chcą mnie nastraszyć, wyśmiewam ich.

Podsumowując, mój Pan jeśli jest prawdziwy, bardziej przypomina tego z biblii niż ezoterycznych opisów.
Moi przewodnicy ,jeśli są prawdziwi, zrobią to co im powie Pan.


I może parę zdań na temat kundalini.

Jakieś 8 lat temu.
Obraz(sen):widzę coś co przypomina szpital, jakieś drzwi i kolejka przed nimi, ktoś mi każe usiąść na krześle, siadam, po chwili słyszę swoje nazwisko. Wstaje i wchodzę do jakiegoś pomieszczenia. Widzę dwie postacie, każą położyć mi się na stole, robią mi jakieś nacięcie w kroczu i każą odejść.
ale mi to zeszyjecie później,
dobra, idź, nie bój się.
Parę dni później poczułem jak coś mi próbuje rozszerzyć kość ogonową.
Parę miesięcy później.
Leżę na łóżku i czuję jak ktoś wpuszcza mi do brzucha węża, łazi gadzina po całym brzuchu, próbuje to złapać i słyszę - zostaw, nie ruszaj. Gadzina ulokowała się na dole brzucha po prawej stronie.

Obraz(sen):widzę 3 węże jeden z nich, ten w środku długi jak ręka od palców do łokcia i taki gruby jak ręka, te dwa po bokach, krótsze i cienkie jak palce.

Budzę się, leżę na łóżku, widzę węża, który pełznie wzdłuż brzucha w ciele, przebija serce, bardzo boli, nie mogę się ruszyć. Wąż lezie dalej, włazi w głowę i wybija z posady czakrę korony. Widzę jasno błękitny brylant.
Jakieś 2 lata później.
Obraz(sen):mam strzykawkę w ręce, a w niej jakiś przeźroczysty płyn, wbijam w nogę i robię sobie zastrzyk, moi koledzy obok mnie robią to samo.
Parę miesięcy później.
Obraz(sen):jestem z kolegami w sali która przypomina szpital, ktoś leży na stole i robią mu ten zastrzyk w serce. Koleżanka przede mną mdleje, łapie ja na ręce i pytam kolegów jest tu gdzieś jakieś pięterko:). Z chwile ja ląduje na stole, walą mi zastrzyki w serce i odprowadzają do pomieszczenia obok gdzie na krzesłach siedzą moi koledzy i się trzęsą(mają drgawki)siadam i ja, i też się trzęsę.
Parę miesięcy później.
Jestem na wycieczce w Sandomierzu godz. 22:00 mamy imprezę. Czuję bul w okolicach czakry serca, powoli się nasila ok 24:00 nie wytrzymuje wychodzę z imprezy idę do pokoju, boli coraz bardziej, niesamowity tępy ból w okolicach czakry serca. O godz 3:00 udaje mi się usnąć, o 5:00 pobudka boli jak diabli. Idę na śniadanie, po śniadaniu zwiedzanie miasta, nie wytrzymuję rezygnuje ze zwiedzania, wracam do hotelu i dogorywam , bul przechodzi dopiero wieczorem.
Parę miesięcy później.
Jestem w pracy, idę korytarzem biurowca widzę jak otwiera mi się czakra serca, kwiatek jest tak duży że płatki wystają poza ciało. Nie boli ale czuje dużą dziurę w klatce piersiowej i przeciąg. Wracam do biura, siadam na krześle, krzyżuje ręce na piersiach i kule się w sobie żeby jakoś zatkać ta dziurę.
Parę miesięcy później.
Ból w okolicach czakry gardła, zaczyna się ok 22:00, bolą mnie wszystkie zęby nawet te których nie mam. Uczucie jest takie jakby ktoś tępym narzędziem sprawdzał dziąsła od środka. O godz 3:00 udaje mi się usnąć, o 5:00 pobudka. Idę do pracy, cały dzień na nogach i cały czas boli. Wiecie jak boli ząb to sobie wyobraźcie że bolą was wszystkie. Wracam z pracy, jem obiad i padam jak przecinak na kanapę, zasypiam.
Parę miesięcy później.
Ból podobnie jak wyżej tyle że w okolicy, czakry splotu słonecznego i tez cały dzień, później czakra 3 oka, tu bolało najmniej. I na koniec usłyszałem - te dwie na dole już tak nie bolą. Proces trwa dalej, bez przerwy szarpią moim ciałem, czuje ból w różnych częściach ciała, ale jest lżejszy i nie trwa tak długo. Czakra korony jeszcze mnie nie bolała.
Czasami wygląda to tak jak był bym chory, był okres w moim życiu ze kaszlałem 3 tygodnie bez przerwy, po 2 tygodniach żona nie wytrzymała, poszła do apteki i kupiła mi lekarstwa. Wziąłem te lekarstwa do ręki i usłyszałem – zostaw to świństwo. Próbowałem ograniczyć ten kaszel, zacząłem go wstrzymywać i wtedy usłyszałem – on nie chce współpracować.
Leże na kanapie i nagle widzę rękę, jest niebieska, kończy się za nadgarstkiem i gmera mi w meridianach.
Dlaczego o tym piszę, bo moim zdaniem człowiek nie jest sam w stanie tego zrobić. Jeżeli ktoś wam powie że zrobi wam to za miesiąc, za tydzień lub za dzień to znaczy że jest lepszy od Boga.
Nie mam nadprzyrodzonych zdolności, jakiś rok temu gdy zastanawiałem się nad księgą Apokalipsy pojawił się przed moimi oczami taki biały ekran, ale nim zaczął się film to ekran mi zabrano i wtedy przestałem czytać biblię.
Kończąc pisać ten tekst słyszę kobiecy głos
nie odpuścimy ci w sobie, słyszysz, nie odpuścimy ci w sobie.
Głoś jest spokojny i ciepły ale wiem że właścicielka tego głosu potrafi być bezwzględna.

Pozdrawiam szukających prawdy.

hahahel
Posty: 215
Rejestracja: wt sty 03, 2012 11:25 pm

Post autor: hahahel » ndz mar 18, 2012 11:55 am

Może i nie przeżyłem tego co Pan, ale w przeszłości miałem pewne doświadczenia w których połączyłbym się energetycznie z niefizyczną istotą. Nie zrobiłem tego gdyż przed tymi wydarzeniami zostałem ostrzeżony przez swój bliźniaczy płomień. Ostrzeżenie mówiło, iż jeśli połączę się z tą obcą istotą, stracę swój bliźniaczy płomień, a tego bym nie chciał. Jednak myślę, iż nawet po połączeniu nie jest wszystko stracone, a Pana istoty, które zaczęły mówić co ma Pan robić, zrobiły sobie z Pana chowańca. Istotę, którą będzie się uczyło nowych rzeczy dla własnych korzyści. Teraz nie będą chciały odpuścić, nie po tym wszystkim. Odejście może nie być łatwe, ale na pewno jest to wykonalne. Wszak nikt nie może mieć władzy nad inną osobą, jeśli ta na to nie pozwoli. To, że jednak tak się dzieje to inna sprawa. Wszystkie dusze należą do Boga, a on z tego co wiem nie mówi co mamy robić i jak się zachowywać. Wolna wola. Pozdrawiam.

Szawełło
Posty: 41
Rejestracja: sob lut 25, 2012 8:21 am

Post autor: Szawełło » ndz mar 18, 2012 8:35 pm

http://www.youtube.com/watch?v=AEhO3j2- ... re=related

Oto prawda, droga, życie. Ten, kto to zrozumie jest juz po stronie światła, którego mrok mu żaden nie zasłoni. Miłość i Prawda dają siłę i wolność. Długo szukałem tej drogi, błądziłem, lecz ku swemu zdumieniu odnalazłem, choć...nigdy nie chodziłem do kościoła...i nie chodzę. Sam pojąłem dlaczego to jest ta droga - moja droga, czego i Wam zyczę.
Szukam prawdy

ODPOWIEDZ

Wróć do „Zmiana przekonań”