Księga Snów
Księga Snów
Poprzedniej nocy śniłem o pięknym miejscu można by je opisać tak:
pada ziarno na pola, już zieleni się w glebie, rozjaśniają się twarze, wiatr kłosami kolebie, ciągłe lato je złoci.
Nie można słowami opisać uczuć jakie towarzyszą mi gdy śnię w pięknych miejscach, to „lek” dla duszy, gdy naprawdę na zewnątrz mamy zimę.
Leżę w zbożu ,które błyszczy (złoci) się od promieni słonecznych, podnoszę głowę nad horyzont pola, lekki wiatr chwieje kłosami, idę i wiem że zapragnąłbym tu zamieszkać, gdybym mógł – przecież to sen. Wybrałem miejsce na polanie przed lasem na wzgórzu ,tu bym postawił dom. Z przodu piękny las a za plecami wieczne lato na polach. Nie wiem może jestem przewrażliwiony, ale takie sny traktuję jak inne wspomnienia. Gdy o nich pomyślę ,lepiej się czuję.
Chciałbym zachęcić wszystkich do opisywania swoich pięknych snów w tym temacie i poczytać jak wielkie emocje potrafią w nas wzbudzić sny.
pada ziarno na pola, już zieleni się w glebie, rozjaśniają się twarze, wiatr kłosami kolebie, ciągłe lato je złoci.
Nie można słowami opisać uczuć jakie towarzyszą mi gdy śnię w pięknych miejscach, to „lek” dla duszy, gdy naprawdę na zewnątrz mamy zimę.
Leżę w zbożu ,które błyszczy (złoci) się od promieni słonecznych, podnoszę głowę nad horyzont pola, lekki wiatr chwieje kłosami, idę i wiem że zapragnąłbym tu zamieszkać, gdybym mógł – przecież to sen. Wybrałem miejsce na polanie przed lasem na wzgórzu ,tu bym postawił dom. Z przodu piękny las a za plecami wieczne lato na polach. Nie wiem może jestem przewrażliwiony, ale takie sny traktuję jak inne wspomnienia. Gdy o nich pomyślę ,lepiej się czuję.
Chciałbym zachęcić wszystkich do opisywania swoich pięknych snów w tym temacie i poczytać jak wielkie emocje potrafią w nas wzbudzić sny.
-
- Administrator
- Posty: 1414
- Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:25 pm
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Wygląda mi na opis wizyty w F27 .
A mi się dziś śniło, że pojechałam windą w górę (moja wyobraźnia się nie postarała i budynku w zasadzie nie było ) i zatrzymałam się na "piętrze", gdzie były byty - no świecące białe światła całkowicie oczyszczone. Trochę niefajnie było stwierdzić, jak wiele jeszcze do tego brakuje i moje światełko cosik niedoczyszczone, zaciemnione, ale z drugiej strony bardzo się cieszyłam, że ci inni pozwolili mi tam być i doświadczać tego.
A mi się dziś śniło, że pojechałam windą w górę (moja wyobraźnia się nie postarała i budynku w zasadzie nie było ) i zatrzymałam się na "piętrze", gdzie były byty - no świecące białe światła całkowicie oczyszczone. Trochę niefajnie było stwierdzić, jak wiele jeszcze do tego brakuje i moje światełko cosik niedoczyszczone, zaciemnione, ale z drugiej strony bardzo się cieszyłam, że ci inni pozwolili mi tam być i doświadczać tego.
Oby wszystkie istoty osiągnęły szczęście i przyczyny szczęścia
Były to trudne dla mnie czasy z powodu spraw osobistych. Z trudem zasypiałam, ale sny miewałam piękne... tak piękne, że nie chciałam się budzić. Często mi się przypominają, ale wracają tylko wtedy, gdy przychodzi pora.
Początku nie opiszę - był to wątek osobisty i bardzo nieprzyjemny. W trakcie tych wydarzeń zobaczyłam tęczę i weszłam na nią. Szłam po niej jak po moście, czułam się lekka, swobodna, przepełniało mnie uczucie wyciskające łzy (dziś wiem, że to była energia Bożej Miłości). Byłam tak bardzo szczęśliwa i radosna, lekka, ... Pod koniec mojej wędrówki po tęczowym moście coś zaczęło nim targać, szarpać, jakby był wstęgą, flagą szarpaną wiatrem. Ja jednak nie spadłam, utrzymałam się, unosiłam się w powietrzu, ale od tęczy nie odrywałam się. Wytrzymałam i doszłam na drugi jej brzeg, po drugiej stronie ziemi. Tam spotkałam przyjaciela - kogoś niesłychanie mądrego, kogoś z kim się dobrze rozumiałam i była jeszcze grupka ludzi - wielkich i wiernych dobrych, lojalnych przyjaciół (co się pózniej okazało).
Niedawno sen mi się przypomniał, jak widziałam patrząc z astralu na ziemię na punkciki złociste, które wysyłały energię złocistego promienia. Ta energia łączyła się tworząc złocisty most który z czasem zaczął mienić się kolorami tęczy. Ci co go zbudowali są dziećmi indygo - budzącymi się ratownikami ziemi.
Początku nie opiszę - był to wątek osobisty i bardzo nieprzyjemny. W trakcie tych wydarzeń zobaczyłam tęczę i weszłam na nią. Szłam po niej jak po moście, czułam się lekka, swobodna, przepełniało mnie uczucie wyciskające łzy (dziś wiem, że to była energia Bożej Miłości). Byłam tak bardzo szczęśliwa i radosna, lekka, ... Pod koniec mojej wędrówki po tęczowym moście coś zaczęło nim targać, szarpać, jakby był wstęgą, flagą szarpaną wiatrem. Ja jednak nie spadłam, utrzymałam się, unosiłam się w powietrzu, ale od tęczy nie odrywałam się. Wytrzymałam i doszłam na drugi jej brzeg, po drugiej stronie ziemi. Tam spotkałam przyjaciela - kogoś niesłychanie mądrego, kogoś z kim się dobrze rozumiałam i była jeszcze grupka ludzi - wielkich i wiernych dobrych, lojalnych przyjaciół (co się pózniej okazało).
Niedawno sen mi się przypomniał, jak widziałam patrząc z astralu na ziemię na punkciki złociste, które wysyłały energię złocistego promienia. Ta energia łączyła się tworząc złocisty most który z czasem zaczął mienić się kolorami tęczy. Ci co go zbudowali są dziećmi indygo - budzącymi się ratownikami ziemi.
Doświadczyłem przepięknej wizji. Nigdy w życiu nie widziałem piękniejszej krainy. Ogrom kolorów, wszystko świeciło, park, dzewa, trawa. Gdzieś zboku był betonowy, skalisty lub brukowany krąg, pośrodku którego znajdowało się światło-tunel(komory?) .skópiłem się na zewnątrz kręgu i zobaczyłem ławki!(czyżbym znalazł się w 27f?) Tam została zaprowadzona dusza która wymagała oczyszczenia, wokół niej była ciemna energia która wyglądała jak stado much.
Te kolory które emanowały z tej krainy były przecudowne, cała kraina mieniła się taką tęczą przeplataną z złocistym kolorem.
Musze przyznać że ta wizja przyszła sama, podczas wysyłania energii która miała oczyścią ową duszę. Nawet nie nastawiałem się żeby mentalnie udać się Tam!
<3<3<3
Te kolory które emanowały z tej krainy były przecudowne, cała kraina mieniła się taką tęczą przeplataną z złocistym kolorem.
Musze przyznać że ta wizja przyszła sama, podczas wysyłania energii która miała oczyścią ową duszę. Nawet nie nastawiałem się żeby mentalnie udać się Tam!
<3<3<3
Moje zdanie na temat barw jest takie że w snach i wizjach (hipnagogiach przedsennych) są nie do opisania. Tak jak napisałeś "ogrom kolorów", i może się śnić "kamień" lecz w sennej scenerii jest piękniejszy od wszystkiego ze znanego nam świata codziennego.
Dzięki, ciekaw jestem czy ktoś z was doświadcza w snach chłodu, uczucia temp. ?
Żadko się mi to zdarza.
Dzięki, ciekaw jestem czy ktoś z was doświadcza w snach chłodu, uczucia temp. ?
Żadko się mi to zdarza.
Jak "wyrosłam" z koszmarów sennych zaczęły mi się śnić piękne rzeczy. Zaczęłam często unosić się nad ziemią. W swoich snach byłam lekka, swobodna, nie z tej ziemi. Nie chodziłam, zamiast tego poruszałam się nad ziemią, nad schodami, teleportowałam się w inne miejsca, do których chciałam dojść, ... Nawet przyzwyczaiłam się do conocnego lewitowania i polubiłam je. Na początku byłam zdziwiona, zaskoczona, nie rozumiałam tego, co się ze mną dzieje, ale z czasem...
Ja bardzo często miewam świadome sny, czasem jest jeden, czasem cała seria jednej nocy. Czasami próbuje nawiązać kontakt z Opiekunem, ale skoro się nie udaje to pewnie jeszcze nie czas. W owych snach zazwyczaj latam.. Newton w "Wędrówce Dusz" mówił że kiedyś mieliśmy rózne formy fizyczne, pływające, latające i czasem ich przebłyski ukazują się nam w snach. Fajna sprawa