"Kalendarz Majów a Piktogramy" - autor K.B.

Co jakiś czas, ktoś z nas natrafia na błyskotliwe odkrycia - w wyniku swej pracy naukowej, badawczej, intelektualnej, etc. Tutaj szerzej będziemy o nich pisać..
BB
Posty: 182
Rejestracja: czw paź 26, 2006 9:18 pm

"Kalendarz Majów a Piktogramy" - autor K.B.

Post autor: BB » pn lut 12, 2007 2:39 am

:?: Poniżej zamieszam zredagowane opracowanie odkryć jednego z uczestników Warsztatów, który zapragnął pozostać anonimowy. W jego imieniu zarazem proszę Was - osoby zainteresowane tematyką i nie tylko - o dalszą dyskusję nad jego pracą, która - choć w dużym stopniu rozwinięta - nadal pozostaje otwarta i pełna niewiadomych - dalszych pytań bez odpowiedzi.

Jak już w innym temacie wspomniała Roxanne - coś w tym musi chyba być, bo okazało się, że podobnych odkryć, nieco później, dokonał pewien meksykański dziennikarz. Jak na ironię, jego wysiłek został doceniony, podczas gdy nasz rodzimy kolega, zmuszony brakiem zainteresowania ze strony mediów, swoje badania prowadzi w zasadzie do szuflady. Ale.. widocznie tak miało być - odkrycie jako takie do mediów w końcu trafiło i to chyba najważniejsze, jeśli ma to odegrać jakąs rolę w głębszym, powrzechnym zrozumieniu tego zjawiska, natomiast rezultat indywidualnej pracy kolegi - Polaka macie okazję poznać właśnie tu i teraz :) Może z czasem i ona ujży światło dzienne. Życzymy sukcesów!

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

„Kalendarz Majów a Piktogramy”
autor: K.B.

Chciałbym podzielić się moimi spostrzeżeniami o relacji między kalendarzem Majów, a piktogramami, choć nie bardzo wiem, od czego zacząć. W przeciągu roku od mojego pierwszego zetknięcia się z kalendarzem Majów rozsypał się worek zbiegów okoliczności, które po ułożeniu kolejno jeden po drugim stworzyły logiczny ciąg wydarzeń, sytuacji, które, z mojej obecnej perspektywy patrząc, pokierowały moimi zainteresowaniami i sposobem myślenia w odpowiednim kierunku.

Moja wiedza i znajomość tematów, z którymi się zetknąłem jest jak najbardziej ogólna, więc nie miała większego wpływu na moje wnioski.

Najlepiej zacząć od początku, a zatem od niewinnego telefonu pani Joanny, prowadzącej galerię dźwięku w Krakowie, kiedy to zaprosiła mnie do wzięcia udziału w wykładzie na temat Majów. Prawdę mówiąc, miałem już zaplanowane popołudnie tego dnia i chciałem zrezygnować z uczestnictwa. Dopiero dzień przed wykładem po sugestii mojej żony, że mogę jechać i wrócić wcześniej, pomyślałem, że pojadę i przynajmniej zobaczę, o co w tym wszystkim chodzi. Zaliczyłem 3 godziny i wróciłem do domu. Następnego dnia ponownie udałem się na wykład prowadzony przez panią Iwonę z Torunia, ale tym razem zostałem do końca i wiedziałem już po jego zakończeniu, że muszę nową wiedzę w jakiś sposób potwierdzić we własnym doświadczeniu. Kilka dni później kupiłem książkę pt. "Ja Jestem Innym Ty" - głównie z niej pochodzi moja wiedza o kalendarzu Majów. Zaopatrzyłem się także w kalendarz z miejscem na notatki (w tym roku znalazł się reformator, który zepsuł coś tak prostego i nie pozostawił na nie miejsca). Zaopatrzony w takowy egzemplarz i długopis zacząłem zapisywać zdarzenia lub cokolwiek, co przykuło moją uwagę w danym dniu. Wziąłem też pod lupę własne emocje, jakie przeważały danego dnia oraz to z kim się spotkałem i o czym rozmawiałem.

W miarę upływu czasu przybywało coraz więcej różnych informacji w kalendarzu. Zdawały się one być przypadkowe, z resztą pisane przecież były bez jakiegokolwiek klucza, głównie na chybił-trafił - niewiele więc początkowo mówiły. Jestem kimś, kto nie potrafi zajmować się zbyt długo jednym tematem, a tu niespodzianka! Coś wciąż trzymało mnie na tym kursie! Co jakiś czas szukałem powtarzających się, podobnych do siebie sytuacji, zaczynając od kinu 192, w którym to zetknąłem się z kalendarzem. Pierwszą rzeczą, jaka mnie zainteresowała i której poświęciłem więcej uwagi był zapis obok kinu 200.

Przeglądając stronę internetową http://www.lucypringle.co.uk/ , moją uwagę przykuł piktogram, który powstał w Anglii w Hannigton w 2005r. Układ trójkątów wpisany w jego środek skojarzył mi się z układem trójkątów sieci pulsarów. Próbowałem je jakoś dopasować do siebie na różne sposoby, lecz ostatecznie doszedłem do wniosku, że to nie ma sensu, więc odłożyłem to na później. Próbując zrozumieć zasady funkcjonowania kalendarza przede wszystkim na własnym przykładzie, towarzyszyło mi nieodparte pytanie i podziw zarazem: w jaki sposób Majowie doszli do tej wiedzy, jak ułożyli ją w 260 kinów i zapisali kolejno na takiej, a nie innej tablicy? To było dla mnie niepojęte, zwłaszcza że trudno było mi nawet wyciągnąć wnioski według już podanych zasad.

Jednym z pomysłów, którego wdrożenie dało mi pewien obraz istniejącej powtarzalności, było zrobienie zestawienia kilku ważniejszych dla mnie wydarzeń, które mogłem zapisać pod konkretną datą. Wynik ukazał mi się szybko - ton 7 w dniu z portalem był podstawowym łączącym je ogniwem. Idąc dalej tym tropem, w dniach zapisanych tonem 2 powtarzały się nerwowe zdarzenia, wprowadzające w ruch negatywne emocje, często nie mające logicznej przyczyny powstałej z mojej strony - po prostu jakby tam były i czekały aż to ja na nie natrafię. Wniosek podobny do innego, który wysnułem wcześniej przy innej okazji: wiedziałem że co jakiś czas trafiam na informacje, które mnie interesują, niby to przypadkiem, ale jednak pod warunkiem, że dzięki temu, co już wiem, w jakimś stopniu je zrozumiem lub wyciągne dzięki nim wnioski w odpowiednim dla mnie kierunku. To tak jakby ktoś podrzucał mi te informacje pod nogi i jakby tylko ode mnie zależało, kiedy i czy w ogóle je zauważę.

Tak doszedłem do dnia, którego numer kinu to 20. Któryś to już raz z kolei oglądałem sobie piktogramy, aż moim oczom ukazał się piktogram, który pojawił się w Anglii w 2005r. w miejscowości Wayland's Smithy. Od razu zauważyłem na jego obwodzie 20 wolnych miejsc, które czekają na 20 pieczęci kalendarza. Wydrukowałem piktogram i zacząłem wpisywać pieczęcie w kolejne okienka piktogramu, zastanawiając się dlaczego tego nie skojarzyłem razem wcześniej!

Tu pojawił się pierwszy problem do rozwiązania: odkąd zacząć i od której pieczęci? Gdy patrzyłem na centralny znak piktogramu otwartą częścią do góry, kojarzył mi się z jakimś wyjściem lub wejściem. Decyzja zapadła: to tu będzie „wejście smoka”! Patrząc na wpisane już pieczęcie, zauważyłem że pieczęcie rodzin solarnych leżą na przeciw siebie, z czego akurat nie wynikało nic szczególnego, ale to utrzymało mnie na obranym kursie. Tak sobie siedząc, patrzyłem na cały ten znak i główkowałem, co by z nim dalej zrobić. Poniżej pieczęci były widoczne jakieś kreski. Nie mając pomysłu, co dalej, zacząłem liczyć owe kreski i wyszło mi 4 razy po 13 kresek: 4 x 13 = 52, jak również 4 razy 7 kropek: 4 x 7 = 28 liczby z kalendarza. Pomyślałem, że to już druga wskazówka! Kilka wieczorów spędziłem na bezowocnym poszukiwaniu znaczenia tychże kresek. W końcu zacząłem wpisywać w tablicę 20 na 13 układ kreska-kropka, zaczynając od zewnętrznego okręgu i tak kolejno. Takie działanie dało zarysy jakiegoś wzoru podzielonego na 4 równe części. Siedząc i wpatrując soę w piktogram, myślałem co teraz zrobić (jeszcze to nie raz napiszę!) - jeżeli to ma związek z Majami to rozwiązanie powinno być proste! Zacząłem szukać tego, co powoduje podział wzoru na 4 części i zauważyłem, że wzór zaczyna się od 3 kolejnych kresek i kończy się 3 kolejnymi - i to był kolejny krok w dobrym kierunku..

(zał. 1)

Obrazek

Jak mogę doprowadzić do powtarzalności wzoru? - było to właściwe pytanie, które przybliżyło mnie do właściwego rozwiązania. Wpisałem w 4 pustych polach kreskę lub kropkę tak, aby uzyskać powtarzalny wzór. No i udało się! Zacząłem wpisywać kolejne kreski i kropki w przyjęty już sposób. Powstał symetrycznie rozchodzący się powtarzalny wzór kreska-kropka. Następnie spędziłem kilka wieczorów na powielaniu wzoru i porównywaniu go z czym tylko mogłem - i nic. Wpatrując się pewnie już setny raz w piktogram, nagle mnie oświeciło! Każda pieczęć ma swój numer, na zewnętrznym okręgu. Przy pieczęci wpisałem więc numer jej przynależny i dalej pisałem tę układankę. Po prawie dwóch tygodniach błądzenia zaczęło się pojawiać coś konkretnego. W miejscach kropek znajdowały się cyfry od 1 do 20. Tablica zapisana tym sposobem pokazywała dwie wielkości kwadratów utworzonych przez cyfry. 4 duże, które dzieliły się na 4 mniejsze, więc w sumie 16 kwadracików.

(zał. 2)

Obrazek

Patrząc na cztery rzucające się w oczy większe kwadraty pomyślałem, że może tu tkwić następna wskazówka. Przepisałem każdy kwadrat z osobna od 1 do 9, od 5 do 13, od 9 do 17 i od 13 do 21, z tym że 21 dopisałem dla pełniejszego obrazu całości. Zastanawiałem się, jaka w tak skonstruowanych kwadratach może być ukryta informacja? Nic nie przychodziło mi do głowy. Zacząłem dodawać do siebie cyfry poziomo, pionowo, zapisałem kolejno sumy mniejszych kwadratów i cyfr, które się powtarzały w danym kwadracie. Po zsumowaniu każdego dodawania z osobna zauważyłem, że sumy w kolejnych kwadratach wzrastają o tą samą liczbę np. o 72, 144 , 56 itd. Były również podzielne przez cyfry w centrum kwadratu, co przyjąłem jako klucz do dalszego działania. Ustawiając kolejne wielokrotności cyfr środka kwadratów w kolumny do 20-tego szeregu zauważyłem, że wcześniej nasuwający się wniosek znaczenia cyfr, znajdujących się powyżej cyfr w centrum wskazuje, o ile wzrasta liczba w kolejnej kolumnie i kolejnym szeregu. W tym miejscu należało ponownie zapytać: co dalej? Coś mi mówiło, że tu brakuje początku, ale jakoś przestało mnie to dręczyć i już próbowałem wyliczyć kolejne sumy do 13-tej kolumny według już widocznego wzoru, gdy suma 20-tego szeregu następnej kolumny wzrosła o 160. Nie mając jednak koncepcji „co dalej?”, poza tym, że końcowe sumy przywodzą na myśl liczby Majów, wpadłem na genialny pomysł: a może ktoś by ktoś tak mi pomógł?! Chwilę później już robiłem ćwiczenie znane mi z warsztatów Bruce’a Moen’a, odwołujące się do inteligencji serca. Poza wrażeniem, że moja prośba o odpowiedź została przyjęta, nie otrzymałem żadnej widocznej wskazówki. Dziwnym trafem pół godziny później miałem wyliczone i kolejno ustawione kiny węża. Zabierałem się za brakujący mi wcześniej początek i słusznie, bo ta kolumna ukrywała pierwszy kin węża. Według tablicy Tzolkin jest to kin 5, ton 5, później kin 25, ton 12 itd. Teraz, będąc pewny słuszności swego skojarzenia z kalendarzem, szukałem pomysłu na wyliczenie pozostałych kinów. Mając wyznaczony kierunek i sposób liczenia, przyglądałem się cyfrom pierwszego kwadratu.

(zał. 3.1)

Obrazek

(zał. 3.2)

Obrazek

Mając wpisaną cyfrę 1, kombinowałem jak powtórzyć poprzednie działanie. 5 w centrum była już wykorzystana, ale 4 miała swój wpływ wskazując, w jakim kierunku i o ile wzrasta kolejne działanie. 1 + 4 = 5, 5 + 4 = 9 itd. do 13-tej kolumny. To samo zrobiłem z kolejnym szeregiem. Już w 5-tym szeregu czekała miła niespodzianka - kolejno ustawione kiny węża koloru czerwonego, jak w działaniu poprzednim. Teraz było już z górki - powtórka tego samego z 2, 3 i 4 dała numery reszty kinów podstawowych kolorów.

(zał. 4)

Obrazek

Podkreśliłem kiny w każdym 5-tym szeregu i szukałem sposobu wpisania tego w tablicę Tzolkin. Cyfry pierwszej kolumny pieczęci czerwonych i kiny węża odpowiadają ułożeniu na tablicy Tzolkin - próby wpisania tym sposobem pozostałych kolorów nie dały rezultatu. Jeśli jednak nie da się wpisać całości, to trzeba spróbować pojedynczo! Wyszło na to, że to nic prostszego - wpisałem kolejne cyfry z pierwszego szeregu następujących po sobie kolorów: 1 - czerwony , 2 - biały , 3 - niebieski, 4 - żółty, 5 - czerwony, 6 - biały. Pierwsze 5 pozycji w 1-szym szeregu określa czasokomórki, do trzynastego miejsca mamy 52 kiny zapisane na poniższym (zał.5) kolorem czerwonym. Pozostałe kiny można wyliczyć rozwijając szeregi do 65 miejsca - zapisałem je kolorem niebieskim.

(zał. 5)

Obrazek

Patrząc na moje dzieło, zastanawiałem się, na co wskazuje taki układ? Rozważając różne skojarzenia, które przychodziły mi do głowy, wziąłem pod lupę jedno z nich - 2 górne pola zapisane na niebiesko są równe, 3-cie ma o 2 numery więcej, 4-te o 4. Taki układ dla mnie wskazywał na: 2 x 2 = 4, 2 x 4 = 8 lub 2 x 2 = 4, 4 x 2 = 8.

4 i 8 - co z nimi zrobić? Wziąłem książkę, żeby zobaczyć, czy mogę to z czymkolwiek porównać. Otworzyłem ją na chybił-trafił, przewróciłem jedną kartkę i przeczytałem: „cztero i ośmioczęściowa struktura noosweryczna”. Zapisując 4 x 260 = 1040, 8 x 260 = 2080. Zastanawiałem się, na ile świadomie wybrałem taki właśnie sposób zapisania kinów w dwóch kolorach, a na ile jeszcze ktoś jeszcze pozna mną maczał w tym palce? Przy zapisie jednym kolorem byłoby już po sprawie - tablica 260 kinów i to wszystko. Następne działanie to mnożenie 52 x 40 = 2080 i tak jeszcze trzykrotnie. Na koniec cztery kwadraty z (zał. 2) ułożyłem niejako nakładając je na siebie, co dalej wskazało na powtarzalność w/w dwóch wielkości, ale nie miałem pomysłu, co z tym zrobić. Siedząc i patrząc na wynik 20-dniowej pracy, moje emocje przechodziły od zachwytu, że mogłem cos takiego w ogóle zrobić, do zwątpienia, że to jest zbyt proste, by było prawdziwe. Próbowałem prześledzić, w jaki sposób to przebiegało. Mam wrażenie bowiem, że ważniejsze jest to jak, a nie co zrobiłem. Mając jakąkolwiek informację, jest to zawsze większa lub mniejsza część wskazująca kierunek rozwiązania. Jeżeli dodamy następny pasujący kawałek, otrzymujemy wynik, który wskazuje na kierunek kolejnego działania.

Postanowiłem skonsultować to wszystko z kimś, kto ma szerszą wiedzę w tym zakresie. Okazało się, że to trudniejsze niż można było się spodziewać. Każdy, kto rzucił na to okiem, traktował to raczej jako ciekawostkę, którą nie wiadomo do czego przypiąć, bądź też zadawał pytania, na które ja sam chciałem znać odpowiedź. Ostatecznie zadzwoniłem do "Czwartego Wymiaru" z zapytaniem, czy byliby zainteresowani tym tematem. Odpowiedzieli, że jeżeli materiał okaże się ciekawy, to może się tym zajmą, więc wysłałem im wszystko i czekałem na odpowiedź, ale nie doczekałem się jej w końcu. Nie mając nic na tapecie, wróciłem do przeglądania zapisków w kalendarzu. Najbliższy temat to ‘informacje związane z Majami’. Zacząłem od poznania samego tematu, a był to kin 192, ton 10, dzień z portalem. Druga informacja, niejako nadająca dalszy kierunek badań, przyszła w dniu o numerze kinu 200, ton 5. Zauważałem piktogram z kalendarzem w dniu o numerze kinu 20, ton 7, dzień z portalem. 20 dni później to kin 40, ton 1 - zagadka była rozwiązana. W kolejnej pieczęci słońca (kin 60, ton 8 ) zadzwoniłem do "Czwartego Wymiaru".

Cykliczność wydarzeń wydaje się być zachowana: 192, 200, 20, 40 i 60, a okresy pomiędzy to 8, 80, 20 i 20 – a więc liczby, które brały udział w rozwiązaniu piktogramu, zwłaszcza jeśli weźmiemy dwa ostatnie okresy jako jeden, czyli 40. W międzyczasie próbowałem wyliczyć jakieś sumy, które mogą wskazywać liczby Majów lub Egipcjan. Najczęściej prowadziło to do liczby precesji 25920. Gdy trafiałem na takie liczby jak 320, 512, 1920, wydawały mi się dziwnie znajome, choć sam nie wiem dlaczego. Próbując pozbierać informacje mogące mieć związek z tym co aktualnie robię, przypomniałem sobie moje pierwsze zetknięcie z tego rodzaju działaniem - był to weekend z Hemi-Sync w Karpaczu, gdzie ostatnie ćwiczenie wywarło na mnie bardzo duże wrażenie. Uzyskałem w jego trakcie obraz niebieskiej kuli znajdującej się wewnątrz dwóch obręczy z dużą czarną dziurą u góry.

Choć nie wiedziałem, co to oznacza, obraz ten utkwił mi w pamięci. Policzyłem ile dni minęło od tamtej pory do dnia pierwszego zetknięcia się z kalendarzem. Dzień z Hemi-Sync to kin 173, ton 4, dzień z portalem. Do dnia z kinem numer 192, ton 10, dzień z portalem było 1839 dni, nie licząc dnia przestępnego. Ponieważ musiałem coś z tym zrobić, toteż podzieliłem 1839 przez 576 i otrzymałem 3,192708. Może to nie ma znaczenia, ale 3 cyfry po przecinku to 192, takie jak i numer kinu 192. Żadne inne działanie dla kinu 192 nie da takiego wyniku, a tylko to przy udziale 1839. Najprostsze, co mogłem jeszcze zrobić, to wziąć najbliższą liczbę 1920 i odjąć od niej 1839. 1920 – 1839 = 81 - no i stało się! Znalazłem sobie następny problem: 81 x 320 = 25920, a więc liczba precesji! Nie wiem tylko skąd to się wzięło i co to daje?! - poza jeszcze jednym - powiedzmy że , wzorem - którego nie da się logicznie powiązać z taką tematyką, a przy pomocy którego można wyliczyć liczby kalendarza i liczbę precesji precesji jak i kolejny już raz liczbę 2080.

Nic ciekawego się nie działo. Chyba przyszedł już czas na wyciągnięcie jakichś ostatecznych wniosków. Nasuwa mi sie jeden: to te 3 godziny na wykładzie o Majach w tym właśnie dniu zakotwiczyły mnie w strumieniu dających się połączyć informacji nasuwających skojarzenia z kalendarzem, jak również pokazujących kolejne kierunki drążenia przeze mnie tematu. Będąc uczestnikiem kolejnych warsztatów Bruce’a Moena w Krakowie, zauważyłem że kilka osób posiada wiedzę o kalendarzu, a zwłaszcza jedna z uczestniczek, która z pamięci potrafiła powiedzieć na jego podstawie, co i w jakim okresie życia może się zdażyć. Była w tym tak dobra, że nawet sam chciałem zapytać ją o niektóre sprawy, ale było to jak przez szybę. Mentalnie można było od niej wyczuć "spadaj facet!" i tak też zrobiłem. W czasie przerw pomiędzy zajęciami, wymieniając miedzy sobą doświadczenia i zainteresowania, okazało się że tłumacząca zajęcia Asia, jak i kolega Wojtek też interesują się kalendarzem i tu już nie było "spadaj facet" :-), więc postanowiłem skonsultować moje dzieło z nimi. Pokazaliśmy piktogram kilku osobom. Uczestniczka, z którą próba wymiany informacji nie dała wcześniej żadnych efektów, przykrywając palcem środkową kreskę wzoru kodu obok 6-stki stwierdziła, że to, co wtedy pozostaje, pasuje do szóstki, czyli kreska i kropka, ale że nie pasuje to do 16-stki leżącej naprzeciw. To utkwiło mi w pamięci jako wskazówka do sprawdzenia. Dzięki Asi i Wojtkowi w czasie warsztatów wypłynęła również kolejna: zajęcie się tym tematem może przynieść efekty (dla mnie to już druga tego typu informacja), choć jakie – to nadal pozostaje tajemnicą. Warsztaty dobiegały końca. Dałem Wojtkowi wszystkie obliczenia i umówiliśmy się z Asią, że spróbujemy dalej coś z tym zrobić. Numer kinu w tym dniu to 150, ton 7, dzień z portalem, więc w moim przypadku rokowało to nadzieję na dalszy ciąg akcji.

Kilka dni po warsztatach zająłem się wskazówką co do 6-stki - poszło szybko i było to tak proste, że aż dziwne, że tego nie zauważyłem przedtem. Liczby parzyste mają ten sam wzór: 3 kreski lub 2 kropki, liczby nieparzyste natomiast mają 2 wzory: 4 kreski lub 1 kropkę i 3 kreski, lub 2 kropki. Przyjmując, że para parzysta to 6 kresek lub 4 kropki, to równa się to dwóm parom nieparzystym, tzn: 14 kresek lub 6 kropek. To, co jest wspólne w takim działaniu, to 6 kresek i 6 kropek. Nic mi to nie mówiło, ale taki wniosek wydawał się być słuszny.

Zastanawiam się, na ile świadomie lub nie realizujemy jakieś szersze działanie, skoro nawet osoba, od której nie da się otrzymać najmniejszej informacji, sama w końcu potrafi podsunąć bardzo znaczącą wskazówkę..


-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

:->: http://www.afterlife-knowledge.com.pl/f ... ogramy.pdf
- Kliknij na powyższy link, aby pobrać opracowanie w formacie PDF (840KB).

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

BoleslawSwiecicki
Posty: 18
Rejestracja: śr lis 08, 2006 9:23 am
Lokalizacja: Warszawa

Na co wskazuje piktogram

Post autor: BoleslawSwiecicki » wt lut 27, 2007 12:50 pm

Moim zdaniem piktogram, który pojawił się w Anglii w 2005r. w miejscowości Wayland's Smithy odnosi się do Kalendarza Majów. I tyle o piktogramie. Te wszystkie piękne zależności numeryczne to już właściwości tego kalendarza.
Jedyne, co nie jest dla mnie oczywiste to czy piktogram wskazuje na konkretną datę czy po prostu na kalendarz.
Jeśli data, to zachęcam autora do dalszej analizy i odpowiedzi na pytanie: na jaką datę wskazuje piktogram.
Jeśli piktogram nie wskazuje konkretnej daty (tak ja to widzę), to twórca piktogramu chciał zwrócić naszą uwagę na Kalendarz Majów jako taki. A kalendarz Majów mówi o przełomie w końcu 2012 roku. I to w moich niefachowych oczach jest cała treść przekazu: "2012 nadchodzi!".

Bolek
:) ;) :D

rychu_m
Posty: 59
Rejestracja: wt lis 14, 2006 1:03 pm
Lokalizacja: wrocław

Post autor: rychu_m » wt lut 27, 2007 3:00 pm

Ja mam takie pytanie bo zainteresowałem się kalendarzem Majów. Mam książkę - HANNA KOTWICKA" JA JESTEM INNYM TY. "PRZEWODNIK..." I "KLUCZ DO KALENDARZA MAJÓW" ale dzisiaj natrafiłem na stronę Boski Plan - Kalendarz Majów (Autor strony bywa tutaj czasem na forum) poczytałem trochę i teraz widzę, że to co znajduje się na tej stronie i w książce Callemana, a to co u Kotwickiej różni się. Rozbieżność z tego co zdołałem przeczytać jest duża 28 dni a 30-31 to już zmienia położenie w kalendarzu co pociąga za sobą całą reakcję łańcuchową.

Moje pytanie jest proste która z tych dwóch stron jest prawdziwa ??

---edit--------

przeczytałem sporo na stronie i tyle jest rozbieżności że masakra - wygląda na to że Kotwicka po swojemu wszystko rozpisała i sprzedaje jak ciepłe bułeczki,

Conchita
Administrator
Posty: 1414
Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:25 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Conchita » śr lut 28, 2007 10:39 am

Ja nie wiem, przeczytałam w sieci z anglojęzycznych stron, że kalendarz u nas nazywany "MAjów" - na zachodzie Dreamspell (czyli przedstawiany także przez Kotwicką) został wymyślony dosyć niedawno przez pana Argüelles.

Rzeczywisty kalendarz Majów Tzolkin (czy jakoś tak) jest zupełnie inny, a poza tym nie jest dobrze poznany. Ja nie wiem, nie znam żadnego z nich, ale od tej pory traktuję z dużą rezerwą ten kalendarz.
Oby wszystkie istoty osiągnęły szczęście i przyczyny szczęścia

buratynski
Posty: 8
Rejestracja: czw mar 01, 2007 6:28 pm

Post autor: buratynski » czw mar 01, 2007 7:06 pm

Interesuje się kalendarzem Majów i moje informacje na ten temat też pochodzą od Hanny Kotwickiej. Nie wszystko rozumie ,ale np. kin urodzenia i cały jego opis do mnie pasuje. Osobiście mam inne podejście do tego typu informacji ,interesuje mnie przede wszystkim co jest napisane a dopiero później kto to napisał .O Boskim Planie dowiedziałem się dopiero z postu Bolka, od razu co prawda pośpiesznie ale go przeglądnąłem i rzeczywiście rozrzut jest duży jak po bombie. Musze przyznać że większość rzeczy o które tam się kłócą, nie rozumie i dotąd nie brałem ich pod uwagę. Przynajmniej zgadzają się co do 260 dni kalendarza, co dla mnie ma podstawowe znaczenie. Po zaliczeniu warsztatów Bruce, moje proste pytanie brzmi ,Co na tych dwóch stronach jest prawdą [a co interpretacją ]. Kalendarz traktuję jako wskazówkę z której już skorzystałem, a Nie jedynie słuszną prawdę. Uważam że Bruce nie bez powodu kładzie nacisk na własną indywidualną interpretację doświadczeń. Co do piktogramu to na pewno wskazuje na kalendarz ale co do daty to może trzeba jej poszukać. Tylko kilka liczb było użytych do jego rozwiązania a sześć kresek i sześć kropek, może znaczyć w naszym zapisie 6*6=36 jak i mnożąc znaki Majów 6*5=30 6*1=6 co razem też daje 36, dwa razy ten sam wynik, może coś w tym jest.

Roxanne
Administrator
Posty: 1086
Rejestracja: ndz lis 05, 2006 12:59 am

Post autor: Roxanne » pn maja 28, 2007 8:44 am

Podobnie jak Wy od wielu miesięcy miałam ogromny dylemat: komu wierzyć? Dotyczyło to generalnie wszelkich przekazów, nie tylko kalandarza majów. Co jest prawdą? Co jest zafałszowane?
Jedyną prawdą na dzień dzisiejszy jest chyba to, że po prostu... mamy dostęp TYLKO I WYŁĄCZNIE DO INTERPRETACJI. Szukamy "PEWNOŚCI" i to nas gubi.
Miałam okazje osobiście poznać "obie strony". Początkowo, gdy uzyskałam bliższe informacje na temat "kulisów" niekonsekwencji w dostępnych interpretacjach kalendarza rósł we mnie bunt i chęć oceniania. Do tego wszystkiego Hanna Kotwicka nie wzbudzała mojego zaufania, a znałam ją wówczas tylko ze zdjęcia ;-) Oczywiście mój Interpretator ostro pracował, szukając kolejnych argumentów. Jeszcze bardziej aktywowały go wzajemne oskarżenia i ataki obu stron "konfliktu." Chcąc uzyskać szerszy obraz sytuacji po prostu udałam się na spotkanie z Kotwicką. Udało mi się odłożyć na bok chęć oceniania. Poszukiwałam tego, co jest wspólne. Najważniejszym argumentem świadczącym o tym, że kalendarz ma sens jest dziś dla mnie fakt, że ludzka ciąża trwa właśnie 260 dni. W tym czasie doświadczamy wszelkich energii, o których traktuje kalendarz. Rozumiem to jako coś w rodzaju "szczepionki", przygotowania do lekcji, jakiej jesteśmy poddawani po urodzeniu. Hanna Kotwicka powiedziała jedna rzecz, która do mnie przemówiła. Stwierdziła, że nie jest ważne, z którym kalendarzem pracujemy, ponieważ tak naprawdę znamy tylko dwie wersje: Dreamspell wg Arquillesa, oraz wersję Calemana, natomiast w kulturze Majów takich wersji kalendarza było co najmniej osiem. W każdym przypadku początek roku określała zupełnie inna data. Ważne jest to, żeby pracować z którymkolwiek, ale pracować naprawdę. Posunęłabym się dalej. Obecnie mamy do dyspozycji tysiące narzędzi, szkół, ścieżek duchowych. To, co prezentował Robert Monroe, a co kontynuje Bruce, jest odarte magii i starych rytuałow, ale to też tylko interpretacja. Kluczem jest chyba tylko i wyłącznie DOŚWIADCZENIE. Nie dojdziemy PRAWDY z tego poziomu. Próba dotarcia do niej, a następnie udowodnienia swojej racji, to pułapka. Każdy, kto zaczyna pracę z jakims konkretnym narzędziem i twierdzi, że jest ono lepsze niż inne, prędzej, czy później w nią wpada. Ważny jest tylko rozwój, wzrost i "puszczanie" kolejnych przekonań. Co jest oczywiście tylko moją interpretacją :-)
Od wielu miesięcy usiłowałam zainteresować odkryciem Krzysia osoby specjalizujące się w tematyce kalendarza, oraz kręgów zbożowych. Patric Geryl odpowiedział mi, że nie ma czasu sie tym zająć, aczkolwiek samo spostrzeżenie jest ciekawe. Miałam dla niego kontrargument, przypomniałam mu mianowicie, że na początku swojego wykładu żalił się na Ericha von Denikena, który odmówił mu współpracy w analogiczny sposób. Nie był zainteresowany odkryciami dotyczącymi projektu Cheopsa, mogącego przecież przynieść odpowiedź na wiele pytań i zagadek, których rozwiązania od tylu lat szukał.
Jakkolwiek by tego wszystkiego nie "interpretować" najpewniejsze (z mojego punku widzenia) wydaje się, że jeśli każdy z nas skoncentruje się na swoim wzroście (zamiat tracic energię na udawadnianie innym czegokolwiek, na krytykę otoczenia, rządu etc.), to wyniki będą o niebo lepsze. Jeśli jeszcze do tego wszystkiego nasze "ega" pozwola nam łączyć siły, odnajdywać we wszystkich uzyskanych informacjach i interpretacjach rzeczy wspólne, które doprowadzą nas do kolejnych odpowiedzi, to naprawdę możemy gdzieś dotrzeć.Jeśli oczywiście koncentrować się będziemy na rzeczach wspólnych, nie na różnicach. Różnice to interpretacje, krytykując i oceniając dany materiał tylko dlatego, że jest odmienny od innych zaprzeczamy naszej ludzkiej naturze i zapominamy, że nie ma dwóch osób, które postrzegałyby nawet najdrobniejszą rzecz w dokładnie ten sam sposób. (Przy okazji po raz n-ty polecam obejrzenie "What the bleep do we know", jeśli ktoś by miał wątpliwości :-) Koncentrując się na różnicach wzmacniamy je, osłabiając tym samym to co jest WSPÓLNE. Podążamy za różnicami oddalając się choćby o "otarcie" się o cień prawdy.
Biorąc pod uwagę datę 2012 czasu nie mamy zbyt wiele :-) Z drugiej jednak strony wydarzyć się może jeszcze WSZYSTKO.

I jest to w naszych rękach, całkowicie niezależnie od wszystkich kalendarzy, horoskopów, wizji i przepowiedni.
"Idź swoją drogą, a ludzie niech mówią, co chcą."
-- Alighieri Dante

buratynski
Posty: 8
Rejestracja: czw mar 01, 2007 6:28 pm

Post autor: buratynski » pn cze 04, 2007 4:31 pm

Miło jest poczytać kogoś kto w podobny sposób postrzega świat i nasze miejsce w tym świecie . Od jakiegoś czasu uważam że wokoło nas jest wystarczająca ilość informacji potrzebnych do poszerzenia naszej świadomości , i każdy z nas trzyma w ręku kawałek puzzla który mógł by dołożyć do obrazu lepszego świata , mam nadzieję że znajdzie się Ktoś kto chociaż zacznie układać te kawałki w całość . Sam potrafię szybko zrozumieć ogólny sens jak i zauważyć szczegóły z tematów które na pierwszy rzut oka nie mają ze sobą nic wspólnego , ale moim problemem jest poukładanie tych szczegółów we właściwej kolejności , może znajdzie się Ktoś kto trzyma w ręku odpowiedniego puzzla z brakującą u mnie częścią .Wspomniałaś że Patric Geryl nie miał czasu zająć się piktogramem , możliwe że On swoje zrobił w tym temacie .Z tego piktogramu i jeszcze jednego też z 2005 r. jak i prostokątnego zodiaku z Dendery który jest pokazany w Proroctwie Oriona , można w prosty sposób wyliczyć większość liczb które ON tam podaje . Liczby poniżej to tylko jedna z możliwości , 65 to ilość kresek użytych do konstrukcji wzoru kodu kreska kropka wewnątrz znaku , 325 to 65 razy kreska czyli 5 według pisowni Majów co nie jest podane w opisie .

36 * 16 = 576

576 * 65 = 37440
576 * 325 = 187200

187200 ; 360 = 520
187200 ; 260 = 720

65 * 16 = 1040
325 * 16 = 5200

36 * 1040 =37440
36 * 5200 = 187200

36 * 65 = 2340 *8 = 18720
2340 * 16 = 37440

1366560 ; 37440 = 36,5

36,5 * 16 = 584
36,5 *36 = 1314

36 * 65 * 584 = 1366560
2340 * 584 = 1366560
liczby Wenus z Kodeksu Drezdeńskiego

Gdyby zagadka piktogramów nigdy nie została rozwiązana , to jednak zmusza do myślenia i szukania odpowiedzi ,przez co zaczyna się widzieć więcej wokół siebie a nie tylko instrukcję obsługi .

Sten
Posty: 2
Rejestracja: czw cze 07, 2007 10:45 am

Post autor: Sten » ndz cze 10, 2007 1:14 pm

Pierwszy raz na tym forum. Witam Wszystkich.
Zdawałem egzamin komisyjny z matematyki po drugim roku studiów (P.Gd.).
Doc. Kw.. złapał mnie za ramię i powiedział coś, co zapamiętałem na całe
życie: Sz.Świat jest opisany matematycznie...
Był to rok 1971. Zgodziłem się z Jego twierdzeniem po kilku latach.
Byłem na pierwszym spotkaniu z p. Kossnerem w Warszawie i od tamtej
pory rodzinnie korzystamy z kalendarza. Po opublikowaniu powyższego piktogramu zauważyliśmy, że jest to kalendarz i cieszymy się z tego.
K.B. jest dla nas wiarygodny w swojej działalności i uważamy,
że efekty Jego pracy przybliżą i udoskonalą nasze starania rozwojowe.
Sten.
Życie jest światłem.

Manik
Posty: 3
Rejestracja: ndz wrz 02, 2007 1:27 pm

Witam. Pierwszy raz na forum.

Post autor: Manik » ndz wrz 02, 2007 2:26 pm

Podoba mi się to co pisze Roxanne. Jestem tego samego nauczany ... tj Wszelka walka i konflikty wywołują tylko zbędne napięcia i niepotrzebne wikłanie się w sprawy związane z ego. Naszym domem jest ten świat i tyle, zbyteczne jest przejmowanie się i wikłanie w jakieś sprawy kosmiczne, etc. W ostatecznym rozrachunku nie ma to wpływu na nasz osobisty rozwój i nasza osobistą moc. Liczy sie praca która robimy, a nie swary i kłótnie kto ma racje, bo to jest obszar ego i nic się wtedy nie buduje tylko dzieli ludzi.
*
A teraz w skrócie napisze to co mam do powiedzenia o kalendarzu Majów.
Kalendarz istnieje po to bo ludzie zawsze bali sie tzw końca świata. Narazie nie nadejdzie. Noc świata gdy stwórca śpi jeszcze sie nawet nie zbliża. Jest wielce prawdopodobne, że ta popsuta cywilizacja sie załamie i tyle. Arguellas i Calleman sie mylą i co z tego? Nic. Nauka dla nas płynie taka, że ci panowie poszli na swe ego i sie lansują oraz "trzepia" kasiorke .... bóg z nimi. Jak Akasza dawała w latach '80, to nie oni jedni na świecie dostawali wiedzę. Kalendarz istnieje, pomimo wielu błędów i rożnych pomyłek. Jest OK. Np barbarzyńcy Aztekowie wyszarpali tylko niezbędna cześć żeby sie odczepili ... dlatego aztecka wersja Callemana tez ma ogromny błąd ... Jednak to wcale nie zwalnia nas od pracy i wysiłku. A przesłanie artystycznego kalendarzyka Kotwickiej jak i aztekiego kalendarza pana C. mówi wyraźnie O CZYMŚ .... Może wreszcie pora zęby sie wziąć za prace nad sobą, a nie siać już u podstaw zamęt, jak to się aktualnie odbywa.
*
Co z tego że jakieś 'tam' latają w kosmosie?
Tak się składa, ze jesteśmy przypisani tu do tej ziemi i tu w tym układzie sił ziemia-księżyc mamy tkwić zanim nie 'wzrośniemy' na tyle by poleźć gdzieś dalej. To tutaj mamy sie uczyć i wzrastać do góry, a te jakieś kosmiczne ecie-pecie są zwyczajnie ŻENUJĄCE. W butach i z marszu nikt do 'nieba' nie zostanie zabrany jak to sobie wielu roi w swych głowach, trza niesłychanej pracy i dyscypliny by zdobyć energie potrzebna do utrzymania wiedzy i świadomości pozwalającej faktycznie gdziekolwiek dalej wyruszyć ... reszta to konfabulacje pochodzące z dzieciństwa.
*
Teraz coś pozytywnego: Kalendarz Kotwickiej tj ten Kosnera dobrze synchronizuje w teraz bo jakiś indianin wygadał się w temacie tego jaki mamy obecnie prawdziwy bieg dni. Co do reszty to są niestety bzdury ... Szyk kilku Kinów też w dreamspellu został poprzestawiany przez autora bo wtedy wyszedł dla niego i małżonki lepszy kin urodzeniowy, wiec niektórzy nie powinni zbytnio sie przywiązywać do swoich KINÓW. A tam! I tak ludzie traktują kalendarz Majów jak kolejny fajny bo ezoteryczny horoskop, wiec wtedy nie maja szans by zobaczyć cokolwiek więcej ponad to co dostali ....
*
Serdecznie pozdrawiam wszystkich użytkowników tego ciekawego forum.
INTENCJA

Adam
Posty: 83
Rejestracja: wt lis 17, 2009 11:36 am

Post autor: Adam » wt lis 24, 2009 7:34 pm

Ja mam pytanie dotyczące synchronizacji kal Majów z datowaniem solarnym stosowanym przez nas tym bardziej że, o ile nasz kalendarz ma jakiś historyczny początek, o tyle nie możliwe jest ustalenie początku datowania kal. Majów ? Skąd więc wzięło się, wskazanie konkretnej daty wg naszego kalendarza?
carpe diem

ODPOWIEDZ

Wróć do „Nasze odkrycia”