kto uleczy duszę mą...

Jeśli straciłeś kogoś bliskiego, lub przeżywasz trudne chwile z innego powodu i potrzebujesz pocieszenia lub po prostu chciałbyś, aby ktoś Cię wysłuchał, możesz opowiedzieć swoją historię tutaj.
r-e-n-a-t-a
Posty: 57
Rejestracja: pn sie 25, 2008 9:26 pm

kto uleczy duszę mą...

Post autor: r-e-n-a-t-a » sob paź 11, 2008 10:20 pm

Mam pytanie, dla mnie bardzo ważne, a mianowicie:

W jaki sposób można uleczyć swoją duszę?

Czy może mi ktoś w tym pomóc? Proszę... :(

My, ludzie drugiej polowy XX wieku
wstydzimy sie cieplych spojrzen
czulych usmiechow
..........................
Dopiero pozna noca
przy szczelnie zaslonietych oknach
gryziemy do bolu rece
umieramy z milosci

Ten wiersz świetnie to ujmuje.

Czy życie na ziemi to czyściec na ziemi, abyśmy mogli byc szczęśliwi po śmierci?

Chciałabym przestac istnieć...rozpłynąc sie jak bańka mydlana...i wrócić do Ojca...

Bardzo proszę o pomoc... :(
"najpierw uzdrowiona jest dusza, potem ciało"...

Grey Owl

Post autor: Grey Owl » sob paź 11, 2008 10:40 pm

Renatko !
Gdy Ty tu pisalas, ja odpowiadalam Ci w temacie "Prosze o kontakt z babcia".
Powiedz cos blizej o nietrafionej milosci, wtedy mozna cos zaradzic.

r-e-n-a-t-a
Posty: 57
Rejestracja: pn sie 25, 2008 9:26 pm

Post autor: r-e-n-a-t-a » sob paź 11, 2008 10:46 pm

...chyba rozlatuje sie moje 16-letnie małżeństwo...

tzn. małżeństwem jesteśmy 8 lat, mieszkamy razem 16 lat
"najpierw uzdrowiona jest dusza, potem ciało"...

Grey Owl

Post autor: Grey Owl » sob paź 11, 2008 10:59 pm

Przygotuje Ci podreczny zestaw pierwszej pomocy, ale to troche dzis potrwa zanim bedzie gotowe do wysylki jutro rano. Mysle, ze lepiej na PW. Podumaj nad uruchomieniem sztalug w miedzyczasie, jak nie mozesz spac.

A teraz tylko maly wklad w Twoja przyszlosc : w 95 % wypadkow, najpozniej do 2 lat stwierdza sie, ze dobrze iz zostalo sie uwolnionym, choc wbrew wlasnej niegdysiejszej woli.

r-e-n-a-t-a
Posty: 57
Rejestracja: pn sie 25, 2008 9:26 pm

Post autor: r-e-n-a-t-a » sob paź 11, 2008 11:15 pm

Czy mogę zapytać, co znaczy że, w moim przypadku "dobrze, iż zostało się uwolnionym?"

Z góry dziękuję za zestaw pierwszej pomocy.

Pozdrawiam.
"najpierw uzdrowiona jest dusza, potem ciało"...

Grey Owl

Post autor: Grey Owl » sob paź 11, 2008 11:33 pm

Od zwiazku, ktory nie budowal wzajemnie.

O sztalugach pisze dlatego, iz mysle ze Babcia, ktora pare razy Cie przygotowywala przez innymi trudnymi chwilami, moze dlatego podsuwala obraz Ciebie przed sztalugami. Jest to czynnosc TWORCZA, wyciszajaca, zmuszajaca do myslenia o czyms innym, a nie w kolko to samo. Przynoszaca tez satysfakcje, a Twoja dusza potrzebuje teraz sukcesu w tym morzu poczucia kleski. Masz to pod reka, mozesz zaczac od zaraz.

mazur.foto
Posty: 111
Rejestracja: śr cze 06, 2007 11:20 am

Post autor: mazur.foto » ndz paź 12, 2008 11:20 am

Coż mogę Ci Renatko poradzić? Moje małżeństwo trwa 5 lat i uważam, że jest udane, pomimo, że moja żona nie podziela w zaden sposób moich zainteresowań. Tak naprawdę nie chodzi chyba o to. Można czytać porady we wszelkich mozliwych wydawnictwach, a i tak człowiek nie bedzie mądrzejszy, bo do każdego tego typu problemu nalezy podejść indywidualnie.

Twoja dusza cierpi. Rozumiem.
Jest tego jakaś przyczyna i to na odnalezieniu tej właśnie, moim zdaniem, polegać będzie uleczenie. Jeśli pojmiesz istotę tego, zrozumiesz dlaczego tak się dzieje, to albo zaakceptujesz to i zmienisz, albo nie zmienisz i "uwolnisz" się (jak napisała Jola).
Takie moe przemyślenia.
Pytanie Przewodników o dalszą drogę i przyczynę jest prawie zawsze skazane na niepowodzenie. To ty masz dotrzeć do sedna, to ty masz sie czegoś nauczyć, czegoś doświadczyć. Gdybyśmy mieli ze wszystkiego gotowce, to tak naprawdę nie skorzystalibyśmy z niczego.

Może moje "domorosłe" porady są nieco oschłe, ale sercem jestem z Tobą. Wierzę, że odzyskasz równowagę. Tymczasem pójdź za radą Joli - nie dołuj się bardziej, weź się za coś, co sprawiało Ci kiedyś dużą frajdę. Daj sobie czas i kiedy nabierzesz juz nieco dystansu, to spróbuj dostrzec moment kiedy zaczęło sie coś psuć.

Tak nawiasem mówiąc nie jestem pewien, czy to twoja dusza wymaga "leczenia". Byc może to Twój mąż powinien pewne sprawy gruntownie przemyśleć?

Conchita
Administrator
Posty: 1414
Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:25 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Conchita » ndz paź 12, 2008 11:20 pm

Renatko - niech nie opuszcza Cię spokój i siła wewnętrzna. Wszystkie okoliczności i zdarzenia są na zewnątrz, ich wartość, znacznie, duchowy sens odkrywamy zwykle dopiero z czasem. Chciałabym Cię otoczyć miłością, żebyś na chwilę mogła wyjrzeć poza swoje emocje i spojrzeć na swoje doświadczenie z kilku perspektyw. Doświadczasz trudnych chwil, ale w życiu wbrew pozorom nic nie jest stałe, na zawsze, "wszystko pożyczone" jak mówi poetka, więc i kończy się by zrobić miejsce nowemu. Najlepsze co możesz zrobić (o ile nie uda się Wam dojść do porozumienia z mężem) to podziękować mu za wszystkie piękne i wyjątkowe chwile, które udało się Wam razem przeżyć, za wspólną drogę - czas, gdy szliście razem obok siebie. Nie musi być to tak dramatyczne odczucie - żegnamy jedno by zrobić miejsc na nowe. Kluczowym aktem jest akceptacja (także swoich emocji, cierpienia) i zaufanie.

"Wszystko płynie" - nie zatrzymamy czasu, ludzi, to iluzja przynosząca ból.

Masz w sobie dużo duchowej mądrości - może teraz czas na lekcię o wolności?

Zajrzyj do swojej duszy, tam jest wszystko, emocje są silnymi zewnętrznymi falami zagłuszającymi wewnętrzny głos duszy - uwolnij je a dopiero wtedy usłyszysz swoją Duszę i Opiekunów... Trzymam kciuki!
Oby wszystkie istoty osiągnęły szczęście i przyczyny szczęścia

Grey Owl

Post autor: Grey Owl » pn paź 13, 2008 10:22 am

Renatko Droga !

Wczoraj i dzisiaj usilowalam wyslac do Ciebie obiecane PW z podrecznym zestawem ratunkowym.
Dzis zauwazylam to, co wczoraj musialo mi umknac : w czesci "wiadomosci do wyslania" pojawia sie informacja "nie ma takiego uzytkownika". A adresuje tak jak zapisana jestes na liscie uzytkownikow. Zglosilam sprawe w dziale technicznym.
Prosze o cierpliwosc. Cus nie jest uruchomione w drodze do Ciebie.

Jak sie nie uda, to w ostatecznosci wysle Ci zestaw otwartym tekstem, choc jest to wg mnie dosc intymne. Ja wiem, ze zwracajac sie do nas z prosba o pomoc, dalas nam niejako prawo do tego, ale...

To co przezywasz to nie czysciec. To lekcja w klasie zycia, z ktorej po pierwszym szoku wyjdziesz zwyciesko, bo jestes prymusem. W porownaniu z Toba jestem Starsza Czarownica i wiem co mowie. Przezylam cos podobnego i dzis jestem wdzieczna bylemu, ze uwolnil mnie, bo mnie nie bylo wtedy na to stac. A nie zaluje ani przez minisekunde.
Zauwaz jak cenna jestes dla innych. Chociazby dla nas. Olej skreslajace Cie koniunkturalne oceny wydawane przez niedojrzalego pojedynczego osobnika, w ktore on sam po cichu nie wierzy. Po prostu po swojemu niedojrzalemu chce z tego wszystkiego wyjsc z twarza wobec swiata.
Jestes nauczycielka, wiec wiesz doskonale co znaczy dla dziecka poczucie odrzucenia. I jakie bywaja tego konsekwencje, gdy ktos mu nie ZOBIEKTYWIZUJE sytuacji. Ale dla Ciebie teraz znaczy to to samo ! Dla kazdego doroslego znaczy to samo, jesli czyni to osoba znaczaca w naszym zyciu. Nie chce sie wtedy zyc, czuje sie skreslanym, nawet jakby niegodnym zycia. A Ty przeciez nadal jestes taka jaka bylas ! I zostalas kiedys WYBRANA ! To tylko sytuacja sie zmienila i mapa interesow. Nie Ty.

Razem z Innymi trzymam kciuki i przytulam z Miloscia forumowego Skarba, Jola

r-e-n-a-t-a
Posty: 57
Rejestracja: pn sie 25, 2008 9:26 pm

Post autor: r-e-n-a-t-a » pn paź 13, 2008 12:17 pm

Dziękuję za tyle ciepłych słów. Jesteście kochani. :) :)

To prawda, co napisał Piotr, w tym "że nawiasem mówiąc nie jestem pewien, czy to twoja dusza wymaga "leczenia". Byc może to Twój mąż powinien pewne sprawy gruntownie przemyśleć?"

Czy mogłabym dowiedzieć się coś więcej na ten temat. Wiem na pewno, że wiesz jeszcze coś więcej, że "dotarłeś" do mnie i do mojego męża - skoro tak napisałeś. Co powinnam zrobić, żeby było tak jak kiedyś? Czy dać sobie już spokój. A może ja jestem po prostu za dobra. A może powinnam skorzystać z rady pani Wandy Prątnickej, jestem w trakcie czytania jej książki, Egzorcyzmy... Może ona jakoś "poustawia" to "coś" u niego. :?

Jolu prosiłabym bardzo, żebyś napisała mi szerzej o tych jak to nazwałaś "skreslajace Cię koniunkturalne oceny wydawane przez niedojrzalego pojedynczego osobnika, w ktore on sam po cichu nie wierzy" Dlaczego on to robi? Po co? Czy ma po prostu kompleksy, czy może uczucie do mnie zamienił na interesy (pieniądze)?

Czy można tu jeszcze coś zrobić.? :?
Bardzo proszę o odpowiedź.
"najpierw uzdrowiona jest dusza, potem ciało"...

Grey Owl

Post autor: Grey Owl » pn paź 13, 2008 1:20 pm

Napisalam czemu to robi : bo chce po swojemu wyjsc z twarza.
Chyba stajesz sie dla niego za mocna. Rozwijasz sie, a on stanal w miejscu, wiec relatywnie sie cofa. Potrzebuje partnerki na swoja miare.
Chodzi tu nie tyle o interesy pieniezne, co o interesy ego, ktore czuje potrzebe bycia co najmniej rownym.

Czekajac na naprawienie dojscia do Ciebie na PW, z szacunkiem i wsparciem energetycznym, Jola
Ostatnio zmieniony sob paź 18, 2008 8:10 am przez Grey Owl, łącznie zmieniany 1 raz.

r-e-n-a-t-a
Posty: 57
Rejestracja: pn sie 25, 2008 9:26 pm

Post autor: r-e-n-a-t-a » pn paź 13, 2008 6:52 pm

Przyznam, że mam bardzo dla mnie trudną lekcję do przerobienia w tym wcieleniu, a mianowicie: brak miłości.
Wiem co mówię i nie chodzi tu tylko o męża. Nie wiem co robiłam wcześniej na ziemi, ale teraz uczę się, jak to jest żyć bez miłości.

1. Brak miłości macierzyńskiej (matczynej i ojcowskiej ) - rodzice porzucili mnie (nie chcieli) i w wieku czterech lat trafiłam do babci, osoby surowej, z zasadami, bez okazywania uczuć, bez ciepła rodzinnego - jak ja zazdrościłam koleżankom w klasie rodziców i normalnego domu! Mamy, mimo że żyje, nie widziałam do tej pory.

2. Brak miłości partnerskiej - zakochałam się kiedy miałam 15 lat z wzajemnością, ale niestety z różnych względów nie mogliśmy być razem (pierwsza licealna czteroletnia miłość).

3. Miłość i przywiązanie do moich czworonożnych przyjaciół psów (kolejne jamniki ginęły tragicznie, a 12-letniego wilczura musiałam niedawno uśpić - tragedia. Aktualnie przygarnęłam jamnika ze schroniska, a po ogrodzie biega półroczny wilczurek.

4. Brak miłości w małżeństwie - brak uczucia męża.

Mimo to jestem bardzo ciepłą, otwartą, wrażliwą, wesołą, dobrą i lubianą osobą. Ciągle się rozwijam. Lgną do mnie ludzie i uczniowie, lubią ze mną rozmawiać, ciężko mi niekiedy popracować w pracy w samotności (bez uczniów).

Za to największym skarbem, chyba w nagrodę, jest moja pięcioletnia córka. Jest całym moim światem. Choć przyznam, że nie chciałam mieć dzieci, żeby czasem nie spotkało je to, co mnie, że może mi się kiedyś coś stać i ono zostanie same. Kiedyś takie dzieci jak ja były w szkole traktowane przez rówieśników zupełnie inaczej niż teraz. Obecnie to normalne zjawisko- brak rodziców, matki albo ojca.

Jak to mówią - "co cię nie zabije, to cię wzmocni" - pasuje chyba do mnie idealnie. :)
"najpierw uzdrowiona jest dusza, potem ciało"...

Conchita
Administrator
Posty: 1414
Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:25 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Conchita » wt paź 14, 2008 10:36 am

Renatko: lekcja zawsze jest dwubiegunowa - przez jakiś czas przerabiasz jeden biegun, im bliżej "dna" tym większe zrozumienie i wiedza (decydują się na nie dusze starsze). Potem przychodzi czas na pozytywny biegun doświadczenia. Być może niedługo stwierdzisz, że miłość jest wszędzie (to język komunikacji ze zwierzętami, roślinami, naturą ale i ... ludźmi), że jest podstawą tego świata i zaczniesz obdarzać miłością wszystkich a szczególnie tych, którzy najbardziej jej potrzebują zatopieni w poczuciu braku, bo wiesz dobrze co czują i rozumiesz ich...

Twój mąż najprawdopodobniej też jest ofiarą zamknięcia na miłość i mentalno-cielesnych pobudek.

Najpiękniejsze jest to, że nie złamały Cię te doświadczenia i jak piszesz "jestem bardzo ciepłą, otwartą, wrażliwą, wesołą, dobrą i lubianą osobą".

Polecam książkę "Przebudzenie" Anthonego deMello

link do strony usunięty z powodu naruszenia regulaminu forum.
Piotrek
Oby wszystkie istoty osiągnęły szczęście i przyczyny szczęścia

Grey Owl

Post autor: Grey Owl » wt paź 14, 2008 11:03 am

Reniu, dwa pytania : na czyim komputerze piszesz ? jak Twoj maz zapatruje sie na Twoje uczestnictwo w tym forum ?

Duzo cieplych calusow i zloty odblask lisci sprzed mojego balkonu.

mazur.foto
Posty: 111
Rejestracja: śr cze 06, 2007 11:20 am

Post autor: mazur.foto » wt paź 14, 2008 7:32 pm

Reniu, troche nam wyjasniłaś genezę Twojego dramatycznego pytania dotyczącego uzdrowienia duszy.
Napisałaś : "...jestem bardzo ciepłą, otwartą, wrażliwą, wesołą, dobrą i lubianą osobą. Ciągle się rozwijam. Lgną do mnie ludzie i uczniowie, lubią ze mną rozmawiać, ciężko mi niekiedy popracować w pracy w samotności..., więc, to nie ty chyba masz problem z okazywaniem uczuć. Może to jest tak, jak napisała Conchi, że musiałaś zrozumieć czym jest brak miłości, żeby móc dawać ją innm (potrzebującym) w dwójnasób. Napisałaś pięknie o Twojej córeczce i doskonale Cię rozumiem, bo też tak mówię o moim synku (dla Niego m.in. zrezygnowałem z dotychczasowej pracy). Może właśnie ona potrzbuje teraz najbardziej Ciebie i Twojego uczucia, by rozwinąć w sobie wrażliwość na innych ludzi. Stąd te zawirowania wokół miłości od innych? :)

r-e-n-a-t-a
Posty: 57
Rejestracja: pn sie 25, 2008 9:26 pm

Post autor: r-e-n-a-t-a » wt paź 14, 2008 10:42 pm

Witam,

Jolu, piszę na komputerze w domu, z którego korzysta również mąż, jak i piszę też na komputerze w pracy.

Co do zapatrywania jego na to forum - to jest to stosunek obojętny. Tak mi się bynajmniej wydaje. Troszkę jakby się tego forum nawet obawiał, dla niego jest to coś jakby nie z tego świata, niepojęte, za trudne, nie do uwierzenia. :|

Nie podziela moich zainteresowań - dobrze, że nie uważa mnie za wariatkę. Czasami mnie pyta, dlaczego ja się tych duchów nie boję, że on by takiego spotkania chyba nie przeżył, ale ja podczas tych spotkań czułam tylko miłość i wszechogarniającą radość, taką całym ciałem, każdą częścią mojego ciała, takie ciepło rozlewające się od środka klatki piersiowej, płakałam z radości, tego się nie da opisać słowami.

Na pewno zmieniło to mój stosunek do świata i religii, ale to chyba normalne. Każdy kto to przeżył, chyba też zweryfikował swoje poglądy. No i muszę przyznać, że te niefizyczne doświadczenia bardzo, ale to bardzo mnie podbudowały i przewartościowały troszkę. Patrzę na świat, ludzi i otoczenie nieco inaczej niż wcześniej.

Mam też pożytek z tego w pracy, ponieważ uczniowie mówią na mnie szaman szkolny, a nie pedagog szkolny. Wiedzą, że mogą ze mną pogadac na każdy temat, od orientacji seksualnej począwszy na duchach skończywszy.
"najpierw uzdrowiona jest dusza, potem ciało"...

Grey Owl

Post autor: Grey Owl » sob paź 18, 2008 9:33 am

Kochana Reniu !

Twoja odpowiedz bardzo mnie ucieszyla. Wynika z niej, ze Twoj maz nie nalezy do tych, o ktorych pisalas, ze Twoje zainteresowania uwazaja za "wariactwo". Sa Mu niezrozumiale, ale akceptuje je. Nie sprawdza Cie tez w tym, choc ma mozliwosc. Darzy Cie wiec zaufaniem. To sa mocne punkty podparcia w kazdym zwiazku.

Widzisz. Nigdy do tej pory na forum nie reagowalam tak zdecydowanie na czyjas prosbe pomocy. W porownaniu z innymi prosbami w Twojej nie odebralam ani wymagania (co sie zdarza), ani nawet oczekiwania jak byloby np. w moim przypadku. Twoje "Prosze ! Prosze..." zaniepokoilo mnie w najwyzszym stopniu. Balam sie, ze jestes u kresu.
A jeszcze z wczesniejszych postow odebralam Cie jako osobe nadzwyczaj skryta, mimo ze widzialam Twa chec rozmowy i latwosc wypowiedzi.
Brak dostepu do PW przyczynil sie dodatkowo do tego, ze zdecydowalam sie na wypowiedzi co prawda haslowe, ale dobitniejsze niz zwykle. Chcialam jak najszybciej, juz, podbudowac Twoja samoocene, ktora odebralam jako niepokojaco niska. "Pojechalam" sposobem, jaki dopuszczalny jest tylko w sytuacji wyzszej koniecznosci.
Z naszych rozmow na PW wiem, ze jest juz tu duzo lepiej. Tak wiec najmocniejsze "hasla" usunelam.

To pierwsza rzecz. A druga, to wspierajaca Cie obecnosc Babci.

Bardzo zalezalo Ci na Jej opinii czy jest zadowolona z tego jak ulozylo sie Twoje obecne zycie. Ciesze sie, ze ostatnio przysnila Ci sie i udzielila Ci rady, o czym napisalas mi w PW. Sklaniam sie do przyjecia Jej sugestii. Babcia wie z pewnoscia z tamtej strony troche wiecej...

A co do Twojego pytania o wiodacy cel Twego obecnego zycia...
Uznajesz reinkarnacje za fakt jak wiekszosc z nas tutaj. Wiesz, ze Ziemia i my podlegamy okreslonym przemianom. Wiemy tez, ze Jezus szczegolna wage przykladal do naszych czynow wobec dzieci.
Conchita i Piotr podparli Cie w dzialaniach obdarzania miloscia, a szczegolnie tych, ktorzy jej najbardziej potrzebuja (procz osob w rodzinie).
Ja wiec tylko rozwine aspekt pracy zawodowej. Moze Twoja praca z dziecmi w szkole, ktore moga z Toba rozmawiac o WSZYSTKIM, sluzy przygotowywaniu ich do juz zachodzacych i do przyszlych zmian ?

Odpowiadam Reniu tym razem tutaj, by czesc naszej rozmowy, ta tu na forum, nie pozostala na nim w stanie zawieszenia w prozni informacyjnej.

Do zobaczenia i tu i tam, przytulam cieplutko szkolna Mame Zastepcza. Jola

r-e-n-a-t-a
Posty: 57
Rejestracja: pn sie 25, 2008 9:26 pm

Post autor: r-e-n-a-t-a » ndz paź 19, 2008 9:25 pm

Dzięki za cieplutkie słowa :o

Od kilku dni czuję się tak, jakby ktoś naładował mnie duużą porcją pozytywnej, szczęśliwej energii. :) :)

Cieszę się, że otrzymałam konkretną wskazówkę od babci, aczkolwiek nie za bardzo się z nią zgadzam. No ale chyba ona po tamtej stronie wie lepiej... i postanowiłam dać mężowi jeszcze jedną szansę.Przeprowadzam z nim rozmowy, ale jak to zawsze bywa, sobie pomóc jest najtrudniej, ponieważ ciężko zachować obiektywizm danej sytuacj. Na razie jest ok. Widocznie tak mi tu teraz pisane. Choć nie powiem, jest mi troszkę lżej na sercu.

Szkoda, że jak na razie, mimo podejmowanych przeze mnie prób, nie udało mi się jeszcze podróżować w astralu. Mogłabym choć trochę oderwać się od tego ŚF. Żeby to jakoś wspomóc, kupiłam Świadome podróże w .... oraz zamówiłam płyty hemi sync.

Pozdrawiam cieplutko ;)
"najpierw uzdrowiona jest dusza, potem ciało"...

ODPOWIEDZ

Wróć do „Rozmowy o trudnych chwilach”