Sprawa do załatwienia

Działamy lub uczymy się działać niefizycznie, jednak jesteśmy Tu przede wszystkim po to, żeby nauczyć się żyć na Ziemii. Odzyskiwania siebie i innych, zbiegi okoliczności, wszystko dzieje się nie tylko niefizycznie. Nie musimy szukać Pomocników - gdy trzeba, po prostu sie materializują..
mariusz s
Posty: 93
Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:07 pm
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Sprawa do załatwienia

Post autor: mariusz s » pn sty 08, 2007 11:49 am

Witajcie !!!

Mam taką relację z pogranicza odzyskiwania aspektu, odzyskiwania osoby i działalności w C1.
Opiszę Wam historię, która rozpoczęla się na Warsztatach.
Podczas jednej z podróży, gdy odzyskiwaliśmy własne aspekty z poprzednich wcieleń, dostałem informację, że mam jeszcze parę aspektów do odzyskania z tego i z poprzednich wcieleń i muszę je systematycznie zbierać.
Najważniejsze jednak "parcie" miałem na uporządkowanie spraw z moją niedoszłą "miłością" sprzed 17 lat. Otrzymałem bowiem informację, że unieszczęśliwiam ją poprzez wysyłanie negatywnej energii pod jej adresem. Absolutnie nie zdawałem sobie sprawy z tego faktu. Ale po przeanalizowaniu swojej podświadomości, rzeczywiście stwierdziłem, że w jakiś sposób jestem zadowolony z tego, że jej się nie układa (strzępki informacji o jej życiu dostawałem od naszej wspólnej koleżanki). Takie myślenie - "jakbyś mnie chciała, byłabyś ze mną i byłoby Ci lepiej, kobieto!"
Zastanawiałem się o jaki aspekt tu chodzi - ja jako osoba źle życząca komuś? Czy o nieunieszczęśliwianie? Przecież to chyba nie aspekt.
Sprawa dość delikatna, bo to "była miłość", a tu dom, żona, dziecko.
Zadzwoniłem do "byłej" i się przeraziłem. Moja "była" już na Ziemi żyje w tak silnym systemie przekonań, że mówienie o tym, że grzech nie istnieje, albo, że szatan to wytwór ludzkich myśli, spowodowało, że "była" stwierdziła, że jestem z sekty. Na szczęście zgodziła się ze mną spotkać, chociaż sama nie wiedziała "po co?"
Od momentu telefonu jeszcze bardziej poczułem się zbity z tropu - o co tu chodzi?
Jednak, nie ma to jak niefizyczni przyjaciele. Poszedłem "Tam" na konsultację . Mój i jej przewodnik sie spotkali i oto co mi powiedzieli:
Spotkanie, które ma się odbyć nic nie zmieni w jej postrzeganiu świata. Podali mi dokładnie jak będzie ubrana, jakie będzie miała włosy, jakie pierścionki (to tak dla mojej pewności, że dobrze działam). A najważniejszą rzeczą, którą muszę jej przekazać jest poinformowanie jej o systemach przekonań - ona musi o tym wiedzieć.
Oczywiście wszystko się potwierdziło - ubranie, wygląd. Spotkanie też dokładnie przebiegło jak powiedzieli - ona gadała do "nawiedzonego" o szatanie, a ja jej na odwrót. Ale udało mi się zmusić ją do przyjęcia wiedzy na temat systemów przekonań. Poczułem, że wszczepiam w jej świadomość coś o czym, w pewnym momencie sobie przypomni i zadziała jak szczepionka, aby sama mogła się wyrwać stamtąd.
Rozstaliśmy się na szczęście w pokoju.
Teraz czuję, że Tu i Teraz na planie fizycznym udało mi się odzyskać kogoś, kto w 100% będzie siedział w którymś systemie przekonań. Czuję, że już teraz jest stamtąd wyrwana. Myślę, że ta wątpliwość, która w jej sercu kiedyś rozkwitnie, w odpowiednim momencie pomoże w jej ewolucji.
Myślę Prawie, Mówię Prawie, Czynię Prawie
Pozdrawiam z Miłością
Mariusz S

agnieszka
Posty: 43
Rejestracja: czw lis 09, 2006 11:46 pm
Lokalizacja: Poznan

Post autor: agnieszka » pn sty 08, 2007 3:23 pm

Ciesze sie Mariusz ze poruszyles ten temat . Duzo wlasnie o takich relacjach mysle , a glownie o tym co zrobic zeby pozytywnie wplynac poprzez swoja wiedze ( w sensie odzyskan) na swiat fizyczny , na swoje relacje. Probowalam juz wczesniej , ten temat poruszyc ale czasami mam problem z klarownym opisem swoich mysli i spostrzezen. Caly czas sie ucze:)
W mojej opini mamy w glowie takie schematy ktorych czasami nie potrafimy sie pozbyc , patrzymy na swiat przez swoje "okulary" no i kicha , nic z tym nie zrobimy poki nie nadejdzie odpowiedni czas lub pomoc przewodnikow w naszym wlasnym odzyskaniu swoich aspektow. Tez mam takie przekonanie ze w skuteczny sposob poprzez odzyskiwanie aspektow mozna naprawiac tutaj fizyczny swiat . Znam tez przypadki , kiedy patrzac na jakiegos czlowieka czulam jego problem. Oddajac sprawy w rece przewodnikow, (samo moje przekonanie i naprawianie po swojemu sprawy byloby moja interpretacja i nakladka - manipulacja , a tego nie chce) odzyskiwalam aspekt tej osoby, czesto bylo to powiazane z moim jakims durnym przekonaniem . Potem sprawa jakos sama sie rozwiazywala w realu , w sposob lepszy niz moglabym sobie wyobrazic.
Pozdrawiam serdecznie

ewa.fortuna1
Posty: 1160
Rejestracja: wt lis 14, 2006 8:50 pm
Lokalizacja: Kraków

Post autor: ewa.fortuna1 » pn sty 08, 2007 5:46 pm

Podzielam całkowicie Wasze zdanie))
Po sesji Regresingu dostałam silnego bólu w splocie slonecznym.Były to systematyczne skurcze żołądka,trwajace prawie dwa tygodnie.Przez pierwsze trzy dni myślałam,że to wirus,ale Pś [podświadomośc] mówiła mi,że to ma powiązanie ze sesją,że cos nie do końca odreagowałam.Postanowiłam zapytac o radę pewnego znanego regresera i okazało się,ze potwierdził moje przypuszczenia.Sesja nie została dokończona.
Ból w splocie słonecznym sugeruje strach przed odrzuceniem,nerwice.
Kazał znaleś regresera,który pociagnie dalej sesje,ale tylko w tym temacie.
Postanowiłam jednak sama sobie pomóc,ale już nie autoregresingiem,ale metoda Bruce; znalesc i odzyskac odpowiedzialny za ten ból aspekt.
Zobaczyłam siebie w wieku 5 lat,skuloną, zapłakaną, wystraszoną,odrzuconą przez.....!
Przytuliłam siebie tak bardzo mocno.Poczułam do siebie ogromną miłośc,taką prawdziwą rodzicielską,taka jak czuje matka do córki.
Ból z dnia na dzień stawał się słabszy i ustąpił całkowicie. :lol: ))

Nie jestem pewna czy w tym dziale powinnam ten post umieścic,ale przypomniało mi sie to moje odzyskanie,po przeczytaniu postu Mariusza.
Bardzo mi przykro,ale NIE nawiązuję już kontaktów ze zmarłymi :(

BB
Posty: 182
Rejestracja: czw paź 26, 2006 9:18 pm

Post autor: BB » pn sty 08, 2007 6:11 pm

ewa.fortuna1 pisze:Nie jestem pewna czy w tym dziale powinnam ten post umieścic,ale przypomniało mi sie to moje odzyskanie,po przeczytaniu postu Mariusza.
Wazne jest tylko to, by sam temat zakladac tam, gdzie jego miejsce ;) A dalej po prostu toczy sie rozmowa, a wtedy naturalnie przychodza dygresje z nia zwiazane.. Wiec nie trzeba zadnej pewnosci, czy to dobrze - ba! - nawet trzeba nawijac swobodnie, bo nigdy nie wiadomo, co to moze wniesc dla kogos :) Jestesmy jacy jestesmy i okazujemy to slowem.. Czasem tylko rodza sie tematy w tematach i wtedy ew. trzeba je uciac lub je oddzielic..

To_masz_tu
Posty: 151
Rejestracja: czw lis 09, 2006 5:07 pm

Post autor: To_masz_tu » pn sty 08, 2007 10:35 pm

Witam Mariusz poruszyłeś bardzo ważny temat odzyskania ludzi tu i teraz. Uświadomienie im ich systemów przekonań. I wyrwanie ich z ich wewnetrznych swiatów. Jeżeli tutaj to zrobimy to bedzie mniej roboty po drugiej stronie. Dlatego warto to robić pomimo to że tam odzyskania wydaja sie łatwiejsze.
Tak na marginesie to czy z toba spotkałem sie któregoś razu w Łodzi w Horteksie?

mariusz s
Posty: 93
Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:07 pm
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Post autor: mariusz s » pn sty 08, 2007 11:58 pm

To masz tu

Odzyskiwanie ludzi na planie fizycznym jest łatwiejsze i zarazem niestety, zdaje mi się trudniejsze. W przypadku "mojej byłej" działałem pod dyktando przewodników. Gdyby nie ich przygotowanie, nie wiem jakby się to wszystko skończyło. Skończyło się dobrze, jestem tego pewien. Ale....
"Moja Była" jest w systemie przekonań mocno osadzona, tym niemniej potrafiła mnie wysłuchać, zadać parę pytań, a to już dużo.
Są jednak inne osoby (między innymi moja matka - głęboko wierząca w słowa księdza i koleżanek z kościoła, niestety). Parokrotnie już z nią rozmawiałem na ten temat. I nic !!! Groch o ścianę. Właściwie z rozmowy na rozmowę jest coraz gorzej. Nawet czuję, że się oddalamy coraz bardziej od siebie (byliśmy bliżej, gdy ja byłem kompletnie niewierzący).
Bez konsultacji z przewodnikami nie dam rady.
Także chyba działalność w C1, będzie u mnie prawdopodobnie ściśle powiązana z niefizycznymi pomocnikami. Nie wiem, jakoś pomimo całej mojej Miłości, Mocy, Wiary we Własną Boskość - czuję się bezsilny w tej kwestii i muszę prosić ich o pomoc. Oczywiście nie jest to żadną trudnością, czy wstydem, ale dlaczego samemu mi to nie wychodzi?

A'propos spotkania - masz na myśli coś przypadkowego?, bo ja żadnego innego takiego spotkania nie kojarzę. Wogóle bardzo rzadko bywam/bywałem w Hortex'ie.

Ale zawsze możemy się spotkać. Ostatnio piłem fajną zieloną herbatę - senchę z kaktusa. Jak masz ochotę to zapraszam !!!
Myślę Prawie, Mówię Prawie, Czynię Prawie
Pozdrawiam z Miłością
Mariusz S

To_masz_tu
Posty: 151
Rejestracja: czw lis 09, 2006 5:07 pm

Post autor: To_masz_tu » wt sty 09, 2007 10:17 am

Właśnie temat jest i łatwy i trudny zarazem, wszystko zależy od podejścia i bez pomocy pomocników i przewodników sie nie obejdzie. Myślę że powinniśmy to zrobić wszyscy razem i wspólnie. Chętnie sie spotkam i porozmawiamy. Mój mail tomasztu@op.pl

ewa.fortuna1
Posty: 1160
Rejestracja: wt lis 14, 2006 8:50 pm
Lokalizacja: Kraków

Post autor: ewa.fortuna1 » wt sty 09, 2007 4:07 pm

Mariusz,wydaje mi sie,że rozmowa z mama nie ma sensu.Szkoda Twoich i jej nerwów ;[
Ona jest odrebną jednostką, inna duszą i powinna życ własnym życiem
.Co jest dobre i właściwe dla Ciebie,nie musi byc również dobre dla niej.
Tak od pewnego czasu zaczęłam podchdzic do życia,do dzieci,męża,mamy[strasznie upierdliwej] i znajomych.
Zyje mi się znacznie łatwiej :lol:
Zawsze jest tak,ze z powodu "troski",udzielamy dobrych rad,tłumaczymy co jest dobre,a co złe,że matka, dziecko,kolezanka POWINNA tak,a tak zrobic. Dodajemy też utarty slogan; BO TO JEST DLA TWOJEGO DOBRA!
Może właśnie dla tego kogoś,to co my uznajemy za złe,jest własnie dobre?
Ja przestałam naprawiac Świat,ulepszac ludzi,przestałam byc upierdliwa,żoną i matką i zyje nam sie o niebo lepiej,))
Bardzo mi przykro,ale NIE nawiązuję już kontaktów ze zmarłymi :(

Roxanne
Administrator
Posty: 1086
Rejestracja: ndz lis 05, 2006 12:59 am

Post autor: Roxanne » wt sty 09, 2007 4:29 pm

Hej :-)

odzyskiwanie na poziomie fizycznym to dokonały pomysł i chyba poniekąd nasz obowiązek. Nie jest przecież dobrze podtrzymywać iluzji innych osób.

Czuję jednak, że bardzo ważne jest, żebyśmy pamiętali, iż nie wolno nam niczego nikomu narzucać. Przekaz werbalny, jeśli towarzyszy mu nacisk i presja, może bardzo często spowolnić czyjś proces uwalniania sie od iluzji i przekonań.

Sama niedawno doświadczyłam kogos, kto miał patent na mnie i wiedział lepiej...co ja powinnam zrobić. Początkowo mnie to irytowało, jednak postanowiłam raz skoncentrować się tylko na sobie i ( w końcu!!! :-), coż za olśnienie ;-) Był tylko moim doskonałym odbiciem. Od razu przyszło mi, komu ja robiłam to samo. Irytacja ustapiła, ten ktos sobie dalej był, ale odpuścił, nie ma już przestrzeni, w której mógłby próbować zmieniać mnie ( hmm, pewnie niefizycznie jeszcze troszkę próbuje). Zabrał się za inne osoby.

O wiele skuteczniej działa zadawania odpowiednich pytań, a odpowiedzi powinien udzielać sobie sam obiekt odzyskiwań. Tylko wtedy będa one prawdziwe i nie będą stanowić projekcji naszych przekonań na te osoby.

Dlaczego kto śmiałby się zmienić po wysłuchaniu naszej opcji? :-)

Czy ktoś dał nam prawo uważać, że to My, a nie Oni mają rację? :-)

Myslę sobie i czuję zresztą również bardzo mocno, że prawdziwa zmiana nastepuje tylko poprzez doświadczenie. A osoby, które tak bardzo chcą naprawiać innych widzą w nich jedynie własne lusterka...

Dlatego uważam, że jeśli każdy z nas skoncentruje się na sobie, to efekty będa niewspółmierne. Czemu nie pozwolimy innym być takimi, jakimi są? Czemu nie kochamy ich właśnie takich?

Dlaczego po prostu nie chcemy radować się obecnością drugiego człowieka, tylko chcemy go naprawiać?Czy nie przeszkadza nam to w PRAWDZIWYM POZNANIU CZYJEJŚ ISTOTY?

I w końcu, dlaczego chcemy ich zmieniać, zamiast dawać im dobry przykład?

Co Wy na to? :-)
"Idź swoją drogą, a ludzie niech mówią, co chcą."
-- Alighieri Dante

mariusz s
Posty: 93
Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:07 pm
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Post autor: mariusz s » wt sty 09, 2007 5:00 pm

Roxanne, Ewa

I to jest pytanie - komu pomagać, komu nie?
Z jednej strony powinniśmy odzyskiwać, z drugiej odzyskanie może być odebrane jako ingerencja.
Czy siedzieć z założonymi rękami?
Rzeczywiście chyba bez konsultacji z Pomocnikami nie będziemy wiedzieć, czy mamy działać czy nie.

To masz tu i inni forumowicze !!!

Możemy spróbować zorganizować jakieś wspólne spotkanie Forumowiczów. Byłoby fajnie w jakąś niedzielę wyznaczyć i zbliżyć nasze fizyczności do siebie!
Co Wy na to Forumowicze Najdrożsi?
Myślę Prawie, Mówię Prawie, Czynię Prawie
Pozdrawiam z Miłością
Mariusz S

Roxanne
Administrator
Posty: 1086
Rejestracja: ndz lis 05, 2006 12:59 am

Post autor: Roxanne » wt sty 09, 2007 5:47 pm

Mariuszku,

tak mi przyszło, że pomagać fizycznie to w każdej chwili i nawet bez konultacji. Nawet takie drobnostki, jak zakupy dla chorej sąsiadki.

Takie niby nic, a może totalnie komuś zgruzować systemik przekonań, no. jeśli sąsiadka jest przekonana, że ludzie są be i nikt jej nigdy zakupów nie zrobi.

Może to wogle o to chodzi? I wtedy ci ONI będą się zmieniać pod wpływem swoich doświadczeń, a nie naszych widzimisiów?

Spotkanie bardzo chętnie (tylko ustalmy jakieś granice tych zbliżeń;-), ale jeśli o mnie chodzi to dopiero pod koniec lutego prawdopodobnie mam wolny weekend :-)
"Idź swoją drogą, a ludzie niech mówią, co chcą."
-- Alighieri Dante

mariusz s
Posty: 93
Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:07 pm
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Post autor: mariusz s » wt sty 09, 2007 5:56 pm

Tak, Roxanne. Masz rację. Takie gesty góry poruszają. Muszę trochę zejść na Ziemię, bo chyba już jestem w innym świecie. :D

Spotkanie - może być koniec lutego. Dla mnie - im wcześniej będę wiedział, tym lepiej.
Myślę Prawie, Mówię Prawie, Czynię Prawie
Pozdrawiam z Miłością
Mariusz S

Conchita
Administrator
Posty: 1414
Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:25 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Conchita » śr sty 10, 2007 9:44 am

Zgadzam się z Raxanne i Ewą - nie można nikogo zbawiać na siłę (chyba że ma się taką instrukcję od Przewodnika). Oni mają swoje plany i je wykonują. Można za to dawać przykład sobą i jeśli ktoś sam się zainteresuje, zapyta to oczywiście wtedy jak najbardziej chętnie się podzielić, dostosowując przekazywane treści do potrzeb odbiorcy.

Czym innym jest zrobienie czegoś, reakcja niezgodna z oczekiwaniami naszego rozmówcy, która daje mu do myślenia "że można żyć inaczej", a czym innym pakowanie mu do głowy naszych przekonań i filozofii życia.

W to właśnie wpasowuje się zrobienie zakupów sąsiadce czy spojrzenie w oczy i uśmiech w trudnej chwili.
Oby wszystkie istoty osiągnęły szczęście i przyczyny szczęścia

agnieszka
Posty: 43
Rejestracja: czw lis 09, 2006 11:46 pm
Lokalizacja: Poznan

Post autor: agnieszka » śr sty 10, 2007 11:23 am

. Roxy
Piszesz ze powinnismy akceptowac innych , kochac ich takimi jakimi sa , przejawiac bezwarunkowa milosc w swoim postepowaniu . Zgadzam sie , tylko czasami to bywa dosc trudne. Gdzie jest granica pomiedzy moim widzimisie a zwyklym prawem do autonomii, wlasnych wyborow, decyzji. Cnota w mojej opinie jest czyms co sie ma , ale co nalezy w sobie odkryc, co sie zdobywa poprzez doswiadczenie , poprzez poznanie,poprzez wybor.Czy zrobic tak czy tak , czy wybrac to czy tamto. Mam chyba takie przekonanie ze tak naprawde te wszystkie rzeczy ktore nas draznia u innych , wszelkie konflikty to swego rodzaju drogowskazy dla wlasnego poznania
Mariusz
mam ten sam problem , co jest ingerencja a co pomoca. W swiecie niefizycznym zdaje sie na prowadzenie przewodnikow , w swiecie fizycznym ,hmmm czasami nie wiem co robic , skoro kazdy ma prawo do swoich wyborow ... jak inaczej mozna siebie doswiadczyc , chyba tylko przez nie ..Spotkanie z twoja byla bylo bardziej dla niej czy dla ciebie?

Wiecie co , tak mi sie czasami wydaje ze moje postepowanie, wybory,zycie to dyskurs z moimi wlasnymi odzyskanymi i jeszcze nieuswiadomionymi aspektami mnie samej
i ze tak naprawde kazdy tak ma.
Pozdrawiam serdecznie

To_masz_tu
Posty: 151
Rejestracja: czw lis 09, 2006 5:07 pm

Post autor: To_masz_tu » śr sty 10, 2007 5:12 pm

Witam wszystkich
To co zrobił Mariusz to klasyka odzyskania. Powiedział bym wzór-konspekt. Najpierw kontakt z przewodnikami. Omówienie sprawy i do roboty. Mariusz działa na planie fizycznym a oni na planie niefizycznym. Jeszcze raz moje gratulacje Mariusz. Tak trzymać. Nieraz trzeba uzmysłowić komuś na planie fizycznym jego sposób myślenia i zachowania. Po to aby zastanowił się nad tym i przemyślał to. Nieraz wystarczy to zrobić taktownie i kulturalnie a nieraz niestety bardziej stanowczo, jeżeli obiekt jest oporny. Jeżeli obiekt odzyskań ma w sobie potencjał do samopoznania i rozwoju to już dalej załatwiają to przewodnicy. Naszą rolą jest tylko pokazanie problemu. Gorzej jak nie ma tego potencjału i uważa ze wie najlepiej. Ale jeżeli masz „parcie na rozwiązanie czegoś” jak to określił Mariusz to nie jest to przypadkowe i warto to przemyśleć, tak jak on to zrobił. Jeszcze raz moje gratulacje.
To masz

Roxanne
Administrator
Posty: 1086
Rejestracja: ndz lis 05, 2006 12:59 am

Post autor: Roxanne » śr sty 10, 2007 7:27 pm

To_masz_tu pisze:Witam wszystkich
Tak trzymać. Nieraz trzeba uzmysłowić komuś na planie fizycznym jego sposób myślenia i zachowania. Po to aby zastanowił się nad tym i przemyślał to. Nieraz wystarczy to zrobić taktownie i kulturalnie a nieraz niestety bardziej stanowczo, jeżeli obiekt jest oporny. Jeżeli obiekt odzyskań ma w sobie potencjał do samopoznania i rozwoju to już dalej załatwiają to przewodnicy. Naszą rolą jest tylko pokazanie problemu. Gorzej jak nie ma tego potencjału i uważa ze wie najlepiej. To masz
hmm, te słowa dają duuużo do myślenia. To_maszu_tu czy TY jesteś na 100 % pewien, że wiesz lepiej od kogoś? :-)
Czy jesteś pewien, że Twoja opcja Twoich przekonań jest jedynie słuszna?
Jeśli tak, to kto dał Ci prawo narzuciania ich innym?
Sorry, ale to, co przeczytałam, to raczej opis narzucania innym swoich przekonań. Raczej uwsteczniajacy, niz rozwojowy, wg mnie. Wpychanie się w cudze życie i karmę.

Czy przeczytałeś gdzieś, żeby cos takiego robił np. Jezus?

CZY NIE LEPIEJ ZROBIĆ TO TAK, JAK W PRZYKŁADZIE Z SĄSIADKĄ?

I NIC NIE GADAĆ? NIE ROBIC Z SIEBIE MISTRZA? :-)

CZY CZCZE GADANIE COŚ KIEDYŚ ZMIENIŁO?

Co wy na to?
"Idź swoją drogą, a ludzie niech mówią, co chcą."
-- Alighieri Dante

BB
Posty: 182
Rejestracja: czw paź 26, 2006 9:18 pm

Post autor: BB » śr sty 10, 2007 7:40 pm

"Nauczamy tego, co sami musimy opanowac" - to prawda, ale jesli cos jest ewidentnie sluszne, to dlaczego mamy sie powstrzymywac? Jesli nie jest, na pewno sie spazymy. Ale dlaczego mama nie pozwala dziecku na dotykanie goracego piecyka? Lub - dlaczego odzyskujemy kogokolwiek z terytoriow systemu przekonan? Moze lepiej dla nich, by tam byli? Dobrze wiemy, ze nie. Mysle, ze czasem tak to wlasnie wyglada.. Nie mozna w kazdej sytuacji uwazac, ze 'moze nie mam racji' - to oznaka zwatpienia w siebie i wlasne mozliwosci - nie wszystko, co uwazamy za sluszne wydaje mi sie byc tylko przekonaniem. Przekonania sie zalamuja, sa to wierzenia - uznajemy je za prawdziwe, dopoki nie okaze sie inaczej, ale sa pewne rzeczy, ktore sie juz po prostu wie, nawet jesli wszystko wskazuje na cos innego. Dlatego zgadzam sie w pelni ze slowami Tomasza, w tym kontekscie :)

Roxanne
Administrator
Posty: 1086
Rejestracja: ndz lis 05, 2006 12:59 am

Post autor: Roxanne » śr sty 10, 2007 8:30 pm

Ja swoim skromnym zdaniem nadal, uważam, że poznacie ich po czynach, nie słowach.

Poza tym, przeczytajcie sobie oboje rozdział Bruce'a o przekonaniach i Pomocnikach. Żaden dobry Pomocnik nic nikomu nie narzuca, nie przekonuje. W ten bowiem sposób, ograniczamy czyjeś doświadczenie.

Dlaczego nie pozwolić komuś innemu iść swoja własną ścieżką?
Kto daje Wam prawo uważać, że wiecie co jest dla kogoś dobre, a co złe?

Jasne, trzeba wierzyć w siebie i w to, co sie czuje... ale po co czepiać się innych?

Czy Wy naprawdę nie widzicie ile TU jest do zrobienia?

Czemu tak bardzo chcecie naprawiać innych?

Może by tak zacząć od siebie?
"Idź swoją drogą, a ludzie niech mówią, co chcą."
-- Alighieri Dante

ODPOWIEDZ

Wróć do „Relacje z C1”