Odzyskanie Rownowagi / samokontrola

Tutaj mówimy o naszych doświadczeniach z pracą z własnymi aspektami, a także o uzdrowieniach, których dokonaliśmy na innych..
Conchita
Administrator
Posty: 1414
Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:25 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Odzyskanie Rownowagi / samokontrola

Post autor: Conchita » śr lip 08, 2009 12:46 pm

witam, musialam cos tam powycinac, esencje zostawiam.


Popatrzcie na ten mechanizm: przyjdzie ktoś i powie, że jesteście do bani, użyje nieładnego epitetu i już gniew w Was wrze, scyzoryk w kieszeni się otwiera. Przyjdzie inny i powie coś miłego i wywołuje w Was pozytywne doznania. TO KTO JEST W WAS SZEFEM? Każda przypadkowo spotkana osoba może zrobić Wam burdel w emocjach, wywindować w dół lub w górę, wywołać burzę z piorunami. Dziewczyny, obudźcie się, jesteście czymś większym, nieśmiertelną duszą, po co marnować się na emocjonalne przepychanki na poziomie ego. Ego jest właśnie tym fałszywym obrazem nas samych, którzy sobie tworzymy i usilnie go bronimy, gdy ktoś go zaatakuje. Ale to tylko obraz w umyśle, który stanowi pewnien filtr percepcji, jak swoiste okulary. Jak okularki trochę powycierać to się okaże, że gdy ktoś na nas pluje, to można się odsunąć i zrobić mu miejsce i w wersji hardcore można mu podziękować na lekcję cierpliwości, tolerancji itp. (ale to dla zaawansowanych), obecnie wystarczy zrobić mu miejsce (skoro jest żywą istotą stworzoną przez Boga, to widać nie bez powodu, tak jak my ma prawo żyć i gadać nawet głupoty - co nie znaczy, że admin jako istota w równych prawach nie może mu tych wypowiedzi wyciąć w ramach regulaminu) i można dalej robić swoje. Walcząc walczycie z samym sobą - bo to Wy nosicie w sobie skutki - gniew i urazę, która uwiera.
Myślę, że warto sobie w sobie zadać pytanie dlaczego tak naprawdę Was to tak denerwuje, jaka emocja, treść się za tym kryje, że np. zamiast zgłosić moderatorowi temat do usunięcia wrze w Was gniew...?

Sorki za rozległe i offtopowe dywagacje, ja też mam prawo do gadania, to gadam... ;)
Oby wszystkie istoty osiągnęły szczęście i przyczyny szczęścia

Ewa
Posty: 40
Rejestracja: sob cze 27, 2009 10:38 pm

Post autor: Ewa » śr lip 08, 2009 1:21 pm

Jak mnie wkurza jakiś mężczyzna idę sobie naprawiać dolną część kregosłupa piersiowego po stronie prawej. Jak mnie kiedyś wkurzyła ja to nazywam "fruwająca głupota" w wersji żenskiej w podskokach poleciałam do koleżanki po remont dolnej cz. piersiowego po stronie lewej. Chodzi o okolicę 5-10 cm wyżej od poziomu żołądka - na plecach. Spotykamy osoby, które "mówią" gdzie mamy kuku. A zatem mamy się doprowadzić do "miłujcie nieprzyjaciół naszych" :| .

ewa.fortuna1
Posty: 1160
Rejestracja: wt lis 14, 2006 8:50 pm
Lokalizacja: Kraków

Post autor: ewa.fortuna1 » śr lip 08, 2009 1:52 pm

Bardzo bym chciała,żeby Za_mgłą nie potraktowała mojego postu jako "następnej zadymy",a jezeli tak uzna to nich go wykasuje.
Dziewczyny [Conchita,Zamgła,Roxane] piszecie o rozwoju,piszecie,ze człowiek niczego nie powinien brać do siebie,a jezeli cos go drażni,denerwuje to powinien sie zastanowic dla czego....bla bla bla.
Nie wierze,że WY tak bez emocji podchodzicie gdy was ktoś zrani,niesprawiedliwie potraktuje,nie wierze,że zawsze wam miód z ust płynie,a ludziom sypiecie pałatki róż pod stopy. NIE WIERZE!!! MUSIAŁY BYŚCIE BYC ROBOTAMI!!
Ja juz nie pisze o Leolcio,o tamtym sporze,pisze teraz o naszych reakcjach,jak reagujemy na pewne sytuacje. Od paru lat staram sie unikać konfliktów. gdy taki powstanie,staram sie go rozłożyć na czynniki pierwsze,próbuje sobie uśwadomić co i czemu tak mnie dotknęło...tak jak pisze Conchita,ALE NIE ZAWSZE da sie przejść obok problemu,a szczególnie gdy człowiek poczuję,ze został NIESLUSZNIE opieprzony,niesprawiedliwie potraktowany. Gdy by do mnie ktos powiedzial,ale jestes beznadziejna,a jaka głupia i brzydka...! Tylko bym sie zaśmiała,ale nie mogę strawić gdy ktoś wmawia mi coś czego nie zrobiłam!!!
Kiedyś poszłam do szpitala na drobny zabieg. Przed zabiegiem nie wolno było palic papierosów. Z nowo poznanymi pacjentkami poszłam na papierosa,ale tylko jako osoba towarzysząca. Przyszła pielęgniarka,opieprzyła palące,one zaczęły pyskować,a TYLKO JA stałam cicho i nie powedziałam ani jednego słowa. Po chwili doszła do nas lekarka razem z ta rozdartą pielęgniarką, powiedziała co miała do powiedzenia,a pielegniarka patrząc na mnie powiedziała...- O TO TA CO SIE NAJWIECEJ DARLA!!!
Mnie opadła szczęka. Powiedziałam ze ja własnie nie odezwałam sie ani jednym słowem,no ale pielegniarka widziala lepiej i nie popuściła tylko wmawiałam mi ze ja byłam główną prowodyrką całego zajścia. Od tamtej pory minęło 30 lat,a ja dalej to pamietam bo zostałam niesprawiedliwie potraktowana.
Tu na forum sytuacja sie powtórzyła.
Dziewczyny nie da sie czasem przejść obojętnie jezeli ktoś po nas jeździ,a człowiek nie czuje sie winny.
Conchita jezeli umiesz sobie to wszytko wytłumaczyć,przegadać,to moze napisz nam jak mamy w takich sytuacjach sie zachować,jak pozostać obojętnym,bo ja tego nie wiem?
Czekam na mądre rady jak Ty i Zamgłą radzicie sobie w takich sytuacjach.

:)
Bardzo mi przykro,ale NIE nawiązuję już kontaktów ze zmarłymi :(

Conchita
Administrator
Posty: 1414
Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:25 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Conchita » śr lip 08, 2009 3:08 pm

Hehhe - nigdzie nie piszę, że podchodzę do wszystkiego bez emocji :D nie mówiąc o miodziku z płatkami róż :) . Mam tylko ustawione priorytety, kierunek wewnętrzny. Więc po każdej burzy kieruję się z powrotem w swoją stronę, staram się nie przedłużać negatywnych skutków, wpływów, tylko szukać przyczyny lub lekarstwa i wychodzić z tego. Po przejściu pierwszej fali emocji, gdy rozum już działa, staram się zrozumieć siebie i innych lub po prostu zapomnieć o sprawie, gdy już "przebrzmiała" a nie ma w tym nic takiego. Przez wiele lat siedziałam w ciężkich wzorcach emocjonalnych, od wczesnego dzieciństwa byłam wmanewrowana w silne obciążenia emocjonalne, potem przerabiałam je w medytacji z CBMem moich Opiekunów, z ich odmiennym spojrzeniem, to nie dziw się, że teraz mam takie a nie inne poglądy. Przeleciałam mniej więcej całe życie w medytacji, żeby pościągać z siebie ten ciężar. Największym sukcesem moim było, gdy w obepodobnym doświadczeniu mogłam się spotkać z moim wrogiem z dzieciństwa na przyjacielskiej stopie.

Cały czas przerabiam różne rzeczy, które mi się pojawiają, przerabiałam już poczucie słusznego myślenia (racji) i przekonywania do niej innych, więc mnie to już nie rusza. Nie musi mnie ktoś szanować, bym sama siebie szanowała.

Co do emocji - qurka, jak mnie trafi przysłowiowy szlag to albo wywalam to z siebie na agresora w sekundę, albo potem rozładowuję i puszczam, gdy wróci mi normalna świadomość niezdominowana przez emocje. Jak zostają jakieś zadry to pracuję z podświadomością i szukam w sobie tego, co mnie tak urządziło - czy to jakieś doświadczenie z przeszłości, ukryta potrzeba, czy ego.

Co bym (być może) zrobiła w Twojej sytuacji w szpitalu? Być może wrzasnęłabym na pielęgniarkę ze słowami, że teraz to przynajmniej mnie może słusznie oskarżyć (potem bym się śmiała w duchu). A jakbym nie była taka cwana na czas to po fakcie, gdyby dalej po głównej fali emocji sprawa nie chciała odejść w zapomnienie, poszukałabym w sobie lekarstwa na tą ranę (np. ile razy sama kogoś przez nieuwagę fałszywie osądziłam - teraz wiem, jak się czuje coś takiego; albo spróbowałabym znaleźć pierwotną przyczynę - potrzebę, albo zarzuciłabym sobie fałszywą identyfikację, bo wewnętrzne ja zwykle nie bierze udziału w czymś takim, jakby nie pomogło - bo rana była mocna, emocje nie chciały puścić - pogadałabym z duszą tej osoby (WJ/Dyskiem), żeby poprzez wgląd umożliwiła mi zrozumienie tej sytuacji, spojrzenie na nią z innej perspektywy.

Pamiętam, jak na warsztatach Bruce'a, jeden uczestnik opowiadał, jak został kiedyś bardzo źle potraktowany w aptece. Wydarł się wtedy na gościa i poszedł. W czasie warsztatów przyszła do niego tamta sytuacja widziana oczyma aptekarza, widział jego trudne dzieciństwo, jego sytuację w pracy, siebie wrzeszczącego na niego - otworzyło mu się wtedy serce i płakał opowiadając to.
To był naprawdę niesamowity wgląd - ten drugi aktor naszej burzy też cierpi, wszyscy cierpią (mniej lub bardziej) bo są uzależnieni od różnych rzeczy, więc lepiej zamiast pogrążać się w tym, wciągać i ranić siebie nawzajem, można poszukać drogi wyjścia, zrozumienia, wolności, miłości...

Nie piszę, że nie mam emocji, że nie walę nieraz jak głupek śmieciem dookoła, ja tylko ukierunkowuję się na wolność i chciałabym przekazać to innym jako propozycję, jakąś alternatywę wobec pogrążania się w tym chaosie.
Oby wszystkie istoty osiągnęły szczęście i przyczyny szczęścia

za_mgłą

Post autor: za_mgłą » śr lip 08, 2009 9:31 pm

Witam serdecznie,
materialy zawarte w tym temacie beda pod stala kontrola administracji i moderatorow. nie ma w nim zezwolenia na przepychanki slowne, ocenianie i wydawanie lekarskich diagnoz.
Wszystkie posty obrazajace, osmieszajace i wybijajace osoby z jak bardzo wypracowanego przez siebie toru, beda ladowaly w koszu wraz z nadawca slow.
Prosze nie oceniac pod wzgledem siebie metod i staran innych, bo kazdy z nas posiada swoje wlasne, prywatne granice, ktore sa ruchome jak i w jedna tak i w druga strone.


Szanujmy siebie, kochajmy siebie i dbajmy o siebie nawzajem.



pozdrawiam i do cieplego
za_mgla

( stala kontrola administracji badz moderatorow nie oznacza wprowadzenia cenzury, dyktatury badz manipulacji, wszystkie prace zawarte w tym temacie sa emocjami - energia innych )

ewa.fortuna1
Posty: 1160
Rejestracja: wt lis 14, 2006 8:50 pm
Lokalizacja: Kraków

Post autor: ewa.fortuna1 » czw lip 09, 2009 8:43 am

Pare tygodni temu miałam problem z gardłem. Nie bolało mnie ,ale całty czas czułam kulkę w przełyku. Myślałam nawet,że cos sie dzieje z czakrą gardła wiec nie zaprzątałam sobie moimi odczuciami głowy,tym bardziej że miałam remont w domu.
Ja nadzorowałam wszytkie prace,jezdziłam po materiały,ciągle wychodziły jakieś nowe dodatkowe prace,wiec było ustalanie z robotnikami ceny za tą prace,ale najpierw musiałam dodatkowe ewentualne koszty skonsultować telefonicznie z mężem. Mąż wracał z pracy,robotników juz nie było i zaczynało sie: a to za drogo,a to zle,a czemu to a nie tamto.....i tak przez trzy tygodnie. Pewnego dnia nie wytrzymałam i tak strasznie wydarłam sie na męża,że jeszcze chyba mnie takiej nie widział,rozryczałam sie i......kulka w gardle zniknęła jak ręka odjął. :lol:
TLUMIONE EMOCJE,nie wypowiedziane, skumulowały sie w czakrze gardała,gdy je uwolniłam kulka zniknęła.
Bardzo częstą przyczyną hemoroidów,jest nie puszczanie,duszenie w sobie starych urazów.Nie zawsze ma to związek z tym wcieleniem,czasem problem zaistniał dużo dużo wcześniej. Wiele korzyści dają sesje regresingu,gdzie następuje uwalnianie tego wszytkiego co nam przeszkadza,co nie daje nam żyć.
Bardzo mi przykro,ale NIE nawiązuję już kontaktów ze zmarłymi :(

za_mgłą

Post autor: za_mgłą » czw lip 09, 2009 9:16 am

witam,

najtrudniej mi bylo przeskoczyc mojego tate. prywatny tyran psychiczny, ktory drazyl dziure w moim energetycznym swiecie.
wywolywal we mnie lęki, dziwne lęki, ktore otulaly mnie w najmniej oczekiwanym momencie i nawet wtedy kiedy siedzialam obok ojca i smielismy sie do rozpuku.
apogeum przyszlo, kiedy bylam juz panna z wiekiem 26 lat na karku, a jego nadopiekunczosc graniczyla juz z absurdem.
popsulam odkurzacz, bo myslalam zei nformujac mame, ze tez bede odkurzac ona tej wody z niego nie wyleje. jednak wylala.
sprzet sie zagotowal, rozpuscil itd.
wpadl tata wzial mnie za fraki i cisnal gdzies w dal.
nie wiem co mi sie wtedy stalo, wydarzylo, ale biala kula otaczajaca mnie byla wieksza ode mnie i silniejsza. wstalam, otrzepalam sie, podeszlam do niego i oddalam jemu :[ . zamknelam drzwi od pokoju, usiadlam i tak siedzialam w pustce chyba pare godzin.
na drugi dzien do pracy poszlam z plecakiem, po osmiu godzinach mieszkalam juz gdzie indziej.
mijaly lata przebaczenia tyranowi, ciagle wracalam do obrazow z dziecinstwa, przypominalam sobie, jak to bylo, co sie wtedy stalo, jak sytuacja zaistniala, ze on tak reagowal. na poczatku bylo trudno w tych swiadomych podrozach nie klucic sie z nim, a podchodzic i przytulac, mowic do jego Duszy ze kocham cie.
w trakcie calego oczyszczenia mojego umyslu widywalam sie z nim, rozmawiac moglam przez chwile, bo zaraz czulam 'pawia' w ustach. wtedy szybko wracalam do domu, siadalam i pytalam co jeszcze? gdzie? w ktorym momencie?
latanie po przeszlosci, przy okazji wyciagalo rozne sprawy, ktore nie dotyczyly prywatnego tyrana, a roznych ludzi dookola powiazanych z nami - z rodzina. i tak przytulalam, plakalam do poduszki, gluta mialam do pasa.
nawet nie zauwazylam, ze juz mnie ten moj stary nie denerwuje, ze go slucham co mowi, a on tez slucha co ja do niego mowie. potafilismy pojechac nad wode i lowic ryby, a wtedy naszym opowiastkom nie bylo konca.
ale bardzo milo wspominam jeden dzien, kiedy to on zadzwonil i zaprosil mnie na piwo. wystroilam sie w glany, makijaz z lysej gory i pojechalam zobaczyl mnie i rzal tak z pol godziny. wtedy uslyszalam od niego piekne slowa
- wiesz corciu, jestem dumny z ciebie, ze wtedy mi oddalas. bo co to za facet ktory rzuca kobietka na odleglosc.
wtedy cos we mnie peklo, poczulam ze to juz koniec mojej orki pod gore, ze spotkalam sie z nim na tej gorze.
makijaz sie rozmazal, chusteczki skonczyly
- wiesz, teraz to wygladasz w koncu jak prawdziwa wiedzma
- a ty mugolu, co mozesz o tym wiedziec?
- no, no uwazaj, myslisz ze ja tez nie gadam z duchami?
kopara mi opadla i wypilismy zdrowko.
a teraz ten nieznosny tata, ktorego nie bylo kiedy go potrzebowalam, jest najlepszym na swiecie dziadkiem i czasami potrafi wziac mnie na kolana i zalaskotac na smierc.

pomogla mi w tym rekapitulacja
mentalne cofanie sie w czasie.


duzo cieplego zycze

ODPOWIEDZ

Wróć do „Odzyskiwanie aspektów”