Dlaczego jednym jest to dane, a innym nie.

Nasze codzienne życie dostarcza nam sytuacji, które często skłaniają nas do wewnętrznej refleksji nad sobą i światem. Tutaj piszemy o takich chwilach i naszych refleksjach na ich temat.
FREYA
Posty: 226
Rejestracja: ndz lut 03, 2008 7:49 pm

Dlaczego jednym jest to dane, a innym nie.

Post autor: FREYA » sob sie 23, 2008 6:35 pm

Witam
Jestem na etapie czytania"Rozmów z Bogiem" .Skończyłam trylogię , wziełam sie za "Pytania i odpowiedzi do Rozmów z Bogiem". Na pewno wielu z Was jest po tych lekturach.
Dziś natknęłam się na takie stwierdzenie Walscha:

"Starając sie pomóc nam uleczyć swoj żal i smutek,zakończyć okres żałoby,istota ukochanej zmarłej osoby nie cofnie się przed niczym.Wykorzysta każdy możliwy sposób ,zastosuje każdą metodę ,użyje każdego środka,aby przekazać nam wiadomość o nieustającej radości,jaką przeżywa w miejscu obecnego pobytu oraz prawdę o doskonałości życia i przechodzenia z jednego wymiaru w drugi".

To jest to o co mi chodzi ,i co usiłuję Wam wytłumaczyć od tylu miesięcy. Gdybym tylko dostała taki właśnie znak.
Dlaczego jednym jest to dane a innym nie?
Z tym własnie nie mogę się pogodzic.
Pozdrawiam, Freya.
"Można odejść na zawsze - by stale być blisko".
Ks. Twardowski

Roxanne
Administrator
Posty: 1086
Rejestracja: ndz lis 05, 2006 12:59 am

Post autor: Roxanne » sob sie 23, 2008 8:29 pm

Jolu, jeśli odczuwamy silny brak, lub potrzebę czegoś, czykolwiek by to nie było, wówczas niejako zamykamy się właśnie na tą rzecz. To jest swoisty paradoks, ale tak działają energie...
Oni ze wszystkich sił chcą nam to przekazać, ale ten przekaz jest nadawany na pewnej częstotliwości. Będąc w silnej traumie, lub odczuwając brak takiego kontaktu jesteśmy najzwyczajniej niedostępni, odbieramy na zupełnie innej częstotliwości.
Będać w takim stanie NIE WIDZIMY ZNAKÓW, KTÓRE SĄ.
Dlatego tak ważne jest nawet udawanie, wyobrażanie sobie, aż do takiego stopnia, że w to uwierzymy i wtedy tak się dzieje.
To jest uniwersalne prawo, dotyczy wszystkiego i tego nie przeskoczymy.
NIKT Z ZEWNĄTRZ TEGO ZA NAS NIE ZROBI. Nawet jeśli kontaktowałby się w naszym imieniu codziennie, może nam w niczym nie pomóc. To samo dotyczy bioterapii itp.
Nie istnieje bowiem żadna zewnętrzna przyczyna. Dociera do nas tylko to, z czym rezonujemy.
Matrix ma nad nami władzę jedynie na nasze życzenie. Tak długo, jak czynniki zewnętrzne będą dla nas rzeczywistościa, tak długo będą istnieć. I tylko tak długo.
Właśnie w chwili, gdy piszesz " dlaczego oni, a ja nie" nastawiasz swoją częstotliwośc na BRAK.
Brak akceptacji stanu obecnego powoduje, że twoja energia go jedynie wzmacnia.
Wiem, że to jest niałatwe, jednak zarazem bardzo proste. Zachęcam Cię gorąco, żebyś (tylko na próbę) zapomniała na chwilę o sobie i zsynchronizowała się z radością osób, którym się "TO" zdarza (czymkolwiek by to nie było), cieszyła się razem z nimi, wręcz błogosławiła ich i ich szczęście z powodu tego, że "TO" maja, że "TO" im się przytrafia.
Wyobraź sobie siebie samą, jakbyś była kimś innym, obserwatorem i tylko sobie wyobraź, że tej Joli, którą obserwujesz właśnie "TO" się przytrafia, zobacz jej radość, ciesz się razem z nią i jak już zobaczysz to wyraźnie znowu zacznij odczuwać ze swojej perspektywy. Poczuj wszystkimi zmysłami, że właśnie wydarzyło się to, czego chciałaś, że dostałaś ten ZNAK. Zapamiętaj ten stan, to wszytsko, czego potrzebujesz, żeby się na niego otworzyć.
Tylko spróbuj i zobacz co się wydarzy...
Zmienisz zupełnie częstotliwość odbioru.
Nie ma innego sposobu, to uniwersalne prawo, które dotyczy WSZYSTKIEGO.
Pozdrawiam Cię najserdeczniej i proszę SPRÓBUJ....tylko spróbuj
"Idź swoją drogą, a ludzie niech mówią, co chcą."
-- Alighieri Dante

FREYA
Posty: 226
Rejestracja: ndz lut 03, 2008 7:49 pm

Post autor: FREYA » sob sie 23, 2008 11:15 pm

Roxanne , wydaje mi się ze to jakiś "zaklęty krąg": gdybym dostała znak -ucieszyłabym się ,ale muszę najpierw okazać radość żeby dostać znak.
No i w tym problem. Gdyby chodziło o cokolwiek innego , np. gdybym bardzo chciała być bogata, mogłabym na okrągło wyobrażać sobie tą forsę, co z nią zrobię , jak wykorzystam , mogłabym na okrągło wyobrażać sobie że już ją mam itp.Sama radość :D
Ale ja po prostu NIE MOGĘ, NIE POTRAFIĘ myśleć o Mamie w kategorii radości, nie potrafię przeslać Jej miłości bez bólu, żalu, rozpaczy.Kiedy tylko wyobrażam sobie kontakt z Nią, nasze spotkanie,to od razu pojawia się niesamowity ból i rozpacz.Rozmawiam z Nią właśnie w ten sposób i niestety jest to kontakt " w jedną stronę".


Kochana , ja doskonale rozumiem to o czym Ty piszesz. Oczywiście SPRÓBUJĘ, spróbuję wszystkiego cokolwiek mi podpowiecie, będę się starała osiagnąc ten stan o którym piszesz.Wielkie dzięki.
Gorąco pozdrawiam, Jola.
"Można odejść na zawsze - by stale być blisko".
Ks. Twardowski

mazur.foto
Posty: 111
Rejestracja: śr cze 06, 2007 11:20 am

Post autor: mazur.foto » ndz sie 24, 2008 3:45 pm

FREYA pisze: Ale ja po prostu NIE MOGĘ, NIE POTRAFIĘ myśleć o Mamie w kategorii radości, nie potrafię przeslać Jej miłości bez bólu, żalu, rozpaczy.Kiedy tylko wyobrażam sobie kontakt z Nią, nasze spotkanie,to od razu pojawia się niesamowity ból i rozpacz.
Jolu, wydaje mi się, że między innymi, to może być przczyną Twoich kłopotów z uzyskaniem jakichkolwiek wyników. We wszystkich ćwiczeniach, jakie praktykowaliśmy, koniecznym było wzbudzenie w sobie BEZWARUNKOWEJ miłości. Roxanne napisała ważną rzecz, więc może u Ciebie istnieją inne "kanały", dzięki którym możesz odbierać wiadomości od Twojej mamy, np. poprzez sen. Może ich nie zapamiętujesz.

Roxanne
Administrator
Posty: 1086
Rejestracja: ndz lis 05, 2006 12:59 am

Post autor: Roxanne » ndz sie 24, 2008 4:46 pm

Bardzo trafna uwaga, może warto Jolu, żebyś zwróciła uwagę na swoje sny?

Jedno małe sprostowanie, a propos konieczności odczuwanie Czystej Bezwarunkowej Miłości. Ujęłabym to trochę inaczej. Taki stan, jako warunek, wydaje się mało dostępny na zawołanie i może wiele osób zniechęcić.
Zacznijmy od tego, że nie jest to żaden wynalazek Bruce'a, ani Roberta Monroe. Jest to po prostu coś, co ma nam umożliwić podniesienie wibracji i tym samym, upraszczając, "przestrojenie odbiornika". Stan wyciszenia umysłu, oderwania od aktualnych problemów itp. Jeśli chodzi o warsztaty Bruce'a, na których przed ćwiczeniem przywołujemy po prostu uczucie Miłości (jeśli ktoś potrafi, może to być CBM - czysta bezwarunkowa miłość) zauważa on, że wiele osób ma problemy z odczuwaniem miłości wogóle, więc zwykle sama myśl o byciu kochanym, czy kochaniu kogoś powoduje ból, a co za tym idzie, wibracje się obniżają.
W takim wypadku Moen proponuje przywołać np. uczucie podziwu wobec piękna natury, itp...
Poczuć cokolwiek, co pozwoli nam poczuć się lepiej, lżej, radośniej i na trochę "wyskoczyć" z matrixa. To metoda stara jak świat i znana we wszystkich kulturach. Monroe stosuje np. "repository box" , skrzynię, do której wkładamy wszystkie swoje bolączki i problemy, szczelnie ja zamykamy i oddalamy od siebie na czas ćwiczenia. Relaksacja autogenna to też jedna z metod. Klasyczne szamańskie metody to np. wprowadzanie w trans za pomocą muzyki, tańca.
Swoją drogą bardzo polecam taniec. Można po prostu zatańczyć swój ból, rozpacz, dać im upust, zaakceptować, wyrazić. Emocje wyrażone w ten sposób przestają mieć nad nami władzę, one po prostu są. Jeśli w takim tańcu uda się nam zatracić, wbracje podnoszą się automatycznie i następuje owo "otwarcie", o które Ci Jolu chodzi.
Więc nie jest to jakiś niesamowity stan i wbrew pozorom bardzo łatwo go osiągnąć.
"Idź swoją drogą, a ludzie niech mówią, co chcą."
-- Alighieri Dante

mazur.foto
Posty: 111
Rejestracja: śr cze 06, 2007 11:20 am

Post autor: mazur.foto » ndz sie 24, 2008 5:35 pm

Roxanne pisze:Jedno małe sprostowanie, a propos konieczności odczuwanie Czystej Bezwarunkowej Miłości. Ujęłabym to trochę inaczej. Taki stan, jako warunek, wydaje się mało dostępny na zawołanie i może wiele osób zniechęcić. (...)
Poczuć cokolwiek, co pozwoli nam poczuć się lepiej, lżej, radośniej i na trochę "wyskoczyć" z matrixa. To metoda stara jak świat i znana we wszystkich kulturach. .
Masz rację Roxanne, trudno na zawołanie osiagnąć taki stan.
Troche o tym zapomniałem będąc tatusiem dwulatka i czerpiąc całymi garściami radość przebywania z tą przeuroczą istotą. Uczucie Czystej Bezwarunkowej Miłości jest mi zapewne dlatego osiągnąć dużo łatwiej. Gdyby nie było naszego Filipka, to nie byłoby dla mnie to takie proste, pomimo. że kocham przecież dużo innych, otaczających mnie osób. I wiem już, że pojawienie się Go w tym właśnie momencie mojego życia miało między innymi nauczyć mnie odczuwania CBM.

Może źle się wyraziłem, pisząc o KONIECZNOŚCI osiągnięcia CBM. Chodziło mi o to, że Jola powinna starać się wyzbyć się tego bólu, żalu i rozpaczy ze swojej miłości.
Jolu, a może chodzi w tym wszystkim właśnie o to, abyś nauczyła sie to robić?

FREYA
Posty: 226
Rejestracja: ndz lut 03, 2008 7:49 pm

Post autor: FREYA » pn sie 25, 2008 8:48 am

Witajcie :)

No właśnie w tym problem:Jak wyeliminowac ten żal i ból?Jak przeslać Mamie czystą, radosną miłośc i nie czuć się tak okropnie nieszczęśliwą?W końcu :Jak pogodzić się z Jej brakiem , tym ze juz Jej nie zobaczę , nie usłyszę, nie uścisnę. Jak zyć bez Niej ?
Do tego to wszystko się sprowadza.Dochodzi jeszcze niepewnosc "czy Ona żyje , czy jest bezpieczna?"
Piszecie o snach. Miałam ich bardzo duzo zwiazanych z Mamą. Najpierw przez pierwsze pół roku były to sny o Niej jako bardzo chorej, umierającej, o Jej pogrzebie. I to po kilka razy w tygodniu. Byłam nimi tak zdruzgotana, domyslałam się że coś jest nie w porządku ( czulam Ją cały czas przy sobie)i w końcu po prawie roku od Jej smierci dotarłam do kogoś kto z Nią nawiązał kontakt ( pozytywna weryfikacja) i Ją odzyskał, uzmysłowił Jej że nie żyje. Od tego momentu poczułam pierwszą ulgę.
I później ( w przeciagu kilku miesiecy)miałam 3 sny , świadome sny już "dobre". Ale w tych snach Mama mi nic nie przekazała, nie powiedziała. I tak jakoś podchodze do nich z rezerwą, wydaje mi się ze to może ja wywołałam te senne obrazy , bo przeciez na okrągło myslę o Niej .Nie podchodzę do tych snów jako do potwierdzenia znaku od Niej. Choć muszę przyznać że to były świadome sny, w których wiedziałam ze śnię i że Ona nie zyje. (Zwłaszcza ten ostatni był niesamowity, moge go opisac ,jestem ciekawa Waszej opinii).
Dlatego chciałabym uzyskać jeszcze przekaz z innego źródla, nawiazać swiadomy kontakt w którym mogłabym zadać Jej pytanie i uzyskać odpowiedź. Sny mi tego nie dały.
"Można odejść na zawsze - by stale być blisko".
Ks. Twardowski

MadziaKK
Posty: 425
Rejestracja: pt lip 13, 2007 6:22 pm

Post autor: MadziaKK » pn sie 25, 2008 9:35 am

FREYA, jeśli nie chcesz już się czuć nieszęśliwa, wystarczy że zamiast wymyślać, jak się czuje twoja mama, albo co powinnaś dla niej zrobić, poczuj to co jest (teraz naprawdę). Rozluźnij się i spróbuj. Otwórz się na wszystko, a możesz doświadczyć czegoś niezwykłego.
Pozdrawiam.
jakiś podpis :)

Roxanne
Administrator
Posty: 1086
Rejestracja: ndz lis 05, 2006 12:59 am

Post autor: Roxanne » pn sie 25, 2008 10:32 am

Jola, dlaczego chcesz uwierzyć przekazowi z innego źródła?
Jaką będziesz miała gwarancję, że przekaz od innej osoby jest "prawdziwy"?
Czy skoro sama masz opór przed zaufaniem swojemu doświadczeniu, zaufasz komuś innemu.

Opisz swoje sny o mamie, z chęcią je przeczytamy. :-) Jednak proszę, nie przyjmuj za swoją prawdę niczego, co napiszemy w odpowiedzi, inaczej mówiąc : "nie wierz ani jednemu naszemu słowu".
Możesz z czymś zarezonować, możesz się z czymś zgodzić, ale ostateczna prawda, twoja prawda wypłynie tylko z Twojego wnętrza.
Od tysięcy lat jesteśmy ogłupiani dogmatami, prawdami...za które gineło miliony osób, tylko po to, żeby czyjeś ego i chęć władzy zostały usatysfakcjonowane. Ludzi, którzy wierzyli w bezpośrednie poznanie potępiano i niszczono. Teraz w końcu mamy szansę tego doświadczyć, na własną rękę, nie musimy nikogo słuchać. Tylko jest nam trudno z tego korzystać.
Piotr trafnie zauważył, że może może chodzi o to, żebyś się sama nauczyła...a właściwie jedyne co możesz zrobić, to sobie przypomnieć.
"Idź swoją drogą, a ludzie niech mówią, co chcą."
-- Alighieri Dante

FREYA
Posty: 226
Rejestracja: ndz lut 03, 2008 7:49 pm

Post autor: FREYA » pn sie 25, 2008 8:05 pm

Witaj Roxanne.
Pytasz dlaczego chcę uwierzyć przekazowi z innego źródła , a wątpię w "swoje przekazy". Nie mam pojęcia jak traktować te sny! Czy nie są one li tylko wytworem mojej wyobraźni, zrodzone w moim mózgu . Przecież na ogół śnimy o czymś niedorzecznym , o czymś np. o czym mysleliśmy w ciągu dnia( jakaś bzdura) . Nie mam wiary takiej 100 procentowej że sny są rzeczywiscie nawiazywaniem kontaktu z innym wymiarem.
Natomiast Wasze kontakty plus weryfikacja( zmarły przekazuje wiadomość która jest dowodem ze on to on) są dla mnie wiarygodne.

Opiszę ostatni sen ( z maja) który fakt -wywarł na mnie wrażenie bardzo mocne, choć dalej nie rozwiał moich wątpliwości gdyz Mama mi nic nie przekazała.


Śni mi się Mama , jest w naszym poprzednim mieszkaniu ( tam gdzie się urodziłam i wychowałam, w ogóle sny z Nią zawsze są w tym mieszkaniu , a nie np. w moim , czy w Jej aktualnym gdzie mieszkała przed śmiercią).
Mama leży w pokoju na niskim posłaniu w pościeli. Siadam koło Niej i mówie zeby sobie odpoczęła, a ja posprzątam mieszkanie. Na to Ona odchylajac lekko kołdrę mowi " wiesz najpierw mi zmień pościel , bo się spociłam. "Mama wygląda na zdrową. I właśnie W TYM MOMENCIE uświadamiam sobie że ja śnie , a Ona nie żyje. I mam nagle natłok myśli że muszę jak najszybciej z Nią porozmawiać , bo za chwile sen się moze skończyc!
Najpierw bardzo mocno przytulam Ją i mówie że Ją bardzo ,bardzo kocham , w ten uścisk wkładam cała moją miłość do Niej. Uzyskuję odpowiedź coś w stylu" nawet mi się to podoba"(?)Przytulamy się.Potem patrzę na Nią i mówię " Mamo muszę Ci coś powiedzieć ,cos ważnego. "Zaczęła słuchac. W tym momencie nie może mi przejsć przez gardło że mam Jej powiedzieć że nie żyje, wymyślam wiec coś takiego:
" Mamo śniło mi się że umarłaś. ( czyli dopuszczam do jej swiadomości taką mozliwość). Chce Cię o coś prosic( Ona słucha): jeżeli rzeczywiście kiedykolwiek by się tak stało ( że umrzesz) musisz mi obiecać że dasz mi znak z Tamtej strony że jesteś bezpieczna, że żyjesz, bo ja będe bardzo rozpaczała i martwiła się o Ciebie"
Usłyszałam odpowiedź"dobrze" i wtym momencie Ona zaczęła znikać , a ja już wiedziałam że to koniec spotkania. Jeszcze na koniec snu zobaczyłam puste posłanie...
Obudziłam sie.
Pierwsze wrażenie było niesamowite.Zniknął ból , czułam się szcześliwa, to było tak jakbym tej nocy po prostu odwiedziła Ją w fizycznym świecie , jakbym była u Niej z wizytą, Ona była taka "namacalna", normalna, żywa. Pierwsza mysl była:mogę być blisko Niej jak za życia!Nic sie nie zmieniło.!
Sen był z soboty na niedzielę. Całą niedzielę czułam sie tak dziwnie, nie wiem jak to określić , jakbym w sercu nosiła jakąś świętosć. Jedyne co mi przychodzi na myśl to ze tak powinien się czuć ktoś bardzo wierzący, kto przyjał komunię świętą, tak powinni się czuć ludzie którzy przyjęli do serca komunię. Jedynie takie porównanie mi przychodzi(choć ja sie tak w życiu nie czułam po przyjęciu komunii, ale wtedy zrozumiałam że tak się powinnam czuć. Nie wiem czy mnie rozumiecie, mam nadzieje ze tak .
Jeszcze przez pare dni tak własnie sie czułam , choć pomału to uczucie bladło.


No i tyle. Pewnie stwierdzicie że to był kontakt. Tylko dlaczego Ona w tym snie nie była świadoma swej smierci, a powinna! Powinna mi cokolwiek powiedzieć , uspokoić. I to właśnie powoduje że nie bardzo wierzę w ten sen.Dlatego ta prawda ( jak piszesz Joasiu) nie wypływa z mego wnętrza.


Uściski , Jola.
"Można odejść na zawsze - by stale być blisko".
Ks. Twardowski

Roxanne
Administrator
Posty: 1086
Rejestracja: ndz lis 05, 2006 12:59 am

Post autor: Roxanne » pn sie 25, 2008 8:55 pm

Jola,
pierwsze, co mi sie nasuwa...
to tylko i wyłącznie moja interpretacja, ale może jest tak, że w tym śnie naprawdę spotkałaś mamę i że nie była ona świadoma, że odeszła z wymiaru fizycznego, czyli potrzebowała odzyskania. Możliwe, że ona poczuła Twoją miłość, którą odczuwałaś w czasie spotkania i właśnie TA MIŁOŚĆ pozwoliła jej wznieść się wyżej. Może własnie w tym momencie pomogłaś w jej "odzyskaniu" w przejściu?
To by wyjaśniało , dlaczego nie była świadoma swojej smierci i dlaczego w pewnej chwili zaczęła znikać...
Nasuwa mi się jeszcze coś: piszesz, że taki stan powinien czuć ktoś wierzący w chwili przyjmowania komunii...zobacz, to kolejne z przekonań, które nam wpojono, wgrano na nasze dyski twarde....
Nikt tak naprawdę nie ma pojęcia, czy Jezus wogóle o coś takiego miał na myśli. Takie przekonanie wpaja nam kościół, a przecież nawet dopuszczone publicznie ewangelie Nowego Testamentu są niepewnego pochodzenia, sprzeczne ze sobą i na dodatek zniekształcone (co łatwo sprawdzić porównując chociażby tłumaczenie poskie z geckim pierwowzorem, powszechnie dostępnym). Znowu przyjęliśmy na tacy czyjeś prawdy i na dodatek miliony istnien ludzkich zapłaciły za to życiem. Przez wieki mordowano heretyków, ktorzy głosili, że możliwe jest bezpośrednie poznanie, doświadczenie stanu, którego Ty doświadczyłaś. Kościół chcał być jedynym możliwym pośrednikiem...
Coś czuję, że Jezus chciał raczej, żeby TEN Stan był naszym chlebem powszednim, żebyśmy odczuwali TO patrząc na wschodzące słońce, patrząc w oczy innej osobie..gdzieś tutaj wg mnie tkwi klucz.
Może właśnie ten stan był ZNAKIEM?
Piszesz, że to nie wypływa z Twojego wnętrza... chyba wszyscy zgodzą się ze mną że to wspaniały opis czegoś, co było Twoim, wyjątkowym doświadczenim TEGO CZEGOŚ (jakkolwiek by tego nie nazwać: miłością, jednością, uniesieniem....powrotem do prawdziwego naturalnego stanu, na który wszyscy i bez wzgledu na wszystko zasługujemy).
Może to był dar od Twojej mamy? Transformacja żalu, tęsknoty w poczucie bliskości....
Skoro już raz tego doświadczyłaś, w każdej chwili możesz do tego wrocić. Możesz tego zażądać z głębi swojego wnętrza.

Czuję bardzo mocno, że stan ten zapoczątkował u Ciebie wspaniały proces i jakiekolwiek próby kontaku z Twoja mama np. z mojej strony byłyby w tej chwili tylko ingerencją z poziomu ego. Co wtedy? Byłabyś mi wdzięczna, że dzieki mnie dostałaś potwierdzenie? Skąd my pewność, że potwierdzenie nie byłoby jedynie odebrana przeze mnie, czy kogokolwiek informacją, choćby telepatyczną? Prawdopodobnie moje ego by w tym się pławiło
, ale to wciąz nie byłoby Twoje doświadczenie.

Ściskam mocno i cieszę sie, że napisałas o tym śnie :-)
"Idź swoją drogą, a ludzie niech mówią, co chcą."
-- Alighieri Dante

demios
Posty: 89
Rejestracja: ndz maja 06, 2007 3:08 pm

Post autor: demios » pn sie 25, 2008 9:43 pm

Roxanne pisze:Coś czuję, że Jezus chciał raczej, żeby TEN Stan był naszym chlebem powszednim, żebyśmy odczuwali TO patrząc na wschodzące słońce, patrząc w oczy innej osobie..gdzieś tutaj wg mnie tkwi klucz.
Może właśnie ten stan był ZNAKIEM?
Ach ta kobieca intuicja :) Właśnie na urlopie "przykatowałem się" troszkę, nie ukrywam, że nie łatwą w bezpośrednim odbiorze lekturą ewangelii apokryficznych (manuskrypty z Nag-Hammadi) - min. chyba najbardziej znana z nich Ewangelia Marii Magdaleny i ogólnie rzecz ujmując to .... Roxanne dobrze czujesz :)
Ech Jolu, jeżeli o Ciebie chodzi to nic mądrego wobec tego co napisali Ci inni, ja nie napiszę, ponieważ musiałbym dokładnie powtórzyć słowa Joasi i Piotra.
Ale spójrz jeszcze na jeden fakt. Twierdzisz, że nie otrzymałaś znaku od mamy. Wiesz też zapewne, że nic nie dzieje się przypadkiem. A może właśnie książki Walscha są takim znakiem od Twojej mamy, bo zgodzisz się ze mną, że niosą ogromną dawkę ciepła, miłości i optymizmu. W "Pytaniach i odpowiedziach do RzB" jest nawet rozdział "Śmierć i umieranie". Może mama właśnie w taki sposób "przemawia" do Ciebie:
- Na litość boską przestań się wreszcie córcia zamartwiać i zacznij żyć!!! :)
Amen

Roxanne
Administrator
Posty: 1086
Rejestracja: ndz lis 05, 2006 12:59 am

Post autor: Roxanne » pn sie 25, 2008 9:56 pm

Damian, to ciekawy zbieg okoliczności...
Słynna kobieca intuicja swoją drogą ;-)....ale pracuję własnie nad przygotowanie pewnego tekstu i właśnie całą wczorajszą noc spędziłam czytając między innymi manuskrypty z Nag-Hammadi stąd te analogie.
Wiem, że to nie na temat, ale przyszło mi do głowy, żeby skrzyknąć sie na mały niefizyczny wypad do miejsca, w którym wiadomo kto ukrył podobne teksty i archiwa.... kto wie, może bysmy na cos trafili? ;-)
"Idź swoją drogą, a ludzie niech mówią, co chcą."
-- Alighieri Dante

FREYA
Posty: 226
Rejestracja: ndz lut 03, 2008 7:49 pm

Post autor: FREYA » pn sie 25, 2008 10:08 pm

Demios ja ksiązki o podobnej tematyce jak "Rozmowy z Bogiem" przerabiam od prawie 2 lat ( intensywnie , bo wcześniej sporadycznie) tj. od smierci Mamy. One właśnie pozwalały mi przeżyć najgorsze chwile . Zaczełam oczywiście od Bruca :) Oczywiscie ta trylogia jest wyjątkowa, a "Pytania.."zaczęlam od wspomnianego przez Ciebie rozdziału :)

W tej chwili mam w domu małą księgarnie ezoteryczną.

Roxanne, napisałam o komunii , bo nie wiedziałam jak Wam określić ten stan , a to porównanie wydało mi się najwłaściwsze , że wtedy mnie zrozumiecie.
Ten stan o którym wspomniałam , to uczucie wydobywało się właśnie z czakramu serca.
Piszesz że mogło to być odzyskanie. Ale pół roku wczesniej ktoś właśnie Ją przeprowadził ( nie znałam Was jeszcze :) ) i wierzę Mu bo skończyły sie wtedy te straszne sny zwiazane z Mamą i poczułam pierwszą ulge.
No chyba że przyjmiemy załozenie że czas nie istnieje i wszystko sie dzieje jednocześnie i w jakis sposób ja mogłam Ją też odzyskać., uświadomić Jej śmierć. Ale to już wchodzimy w wyższą filozofię.
Nie potrafie przywolać tego uczucia, ono było zwiazane z tym snem , ono było wynikiem tego snu, to wiem na pewno. Nigdy wczesniej w życiu nie czulam czegos takiego, i nie ma nawet słow żeby można je było opisać,( tylko nieudolne porównwnia).nie potrafię wrocić do tego stanu. To był na pewno dar .
Też się cieszę ze mogłam Wam opisać to przeżycie , moze to zainspiruje mnie do dalszych poszukiwań?
serdecznie pozdrawiam, FREYA.
"Można odejść na zawsze - by stale być blisko".
Ks. Twardowski

Roxanne
Administrator
Posty: 1086
Rejestracja: ndz lis 05, 2006 12:59 am

Post autor: Roxanne » pn sie 25, 2008 10:36 pm

Jolka, im wiecej razy stwierdzisz, że nie potrafisz, tym wiecej stanów "niepotrafienia" przyciągniesz. ;-)

"Czy uważasz, że możesz, czy też uważasz, że nie możesz, w obu wypadkach masz rację" Henry Ford

Zastanawiam się, czy nie wprowadzić nowego regulaminu na forum, np. za każde napisane przez nas "nie mogę, nie potrafię" będziemy płacić jakimiś fantami? Co Wy na to??? Albo robić zrzutkę na wakcje, założę się, że jeszcze tej zimy co bardziej aktywni forumowicze mogliby niezłą grupką mogliby się wybrać np. na Jamajkę i troche tam poeksplrować ;-)
Skończyłoby się teoretyzowanie, a zaczęłaby praktyka twórcza.

Ja też się bardzo cieszę, że o tym napisałaś...i co więcej jestem pewna, że opis Twojego snu będzie stanowił cenną inspirację dla tych, którzy go przeczytają...i dodam jeszcze, że jestem w 200% pewna, że jesteś na właściwej drodze :-)

pozdrawiam
"Idź swoją drogą, a ludzie niech mówią, co chcą."
-- Alighieri Dante

mazur.foto
Posty: 111
Rejestracja: śr cze 06, 2007 11:20 am

Post autor: mazur.foto » pn sie 25, 2008 11:34 pm

Jolu, tak pieknie opisałaś swój sen... Zobacz ile spokoju wnósł on do Twojego życia. Pielęgnuj to uczucie w sobie, a jestem pewien, że w końcu przyśni Ci się Twoja mama i usłyszysz od niej zapewnienie, że jest szczęśliwa, bo tak będzie.
Opisałaś już kilka snów i wydaje mi się, że za każdym następnym jesteś o kroczek dalej. Dowiadujesz się nieco więcej, ale przede wszystkim CZUJESZ za każdym razem więcej. Coraz bardziej jestem przekonany, że ten cały proces, którego doświadczasz jest po to, abys otworzyła się jeszcze bardziej.
Miałem nawet poprosić Cię na priv o imię i nazwisko Twojej mamy, aby spróbować się z Nią skontaktować. Po Twoim poście (z opisem snu) czuję, że byłoby to w tej chwili zniweczeniem wszystkiego, czego dokonałaś. Masz niesamowity potencjał, w który nie wierzysz, bądź zatem cierpliwa i nie walcz z prądem, tylko się mu poddawaj.
Dziel się z nami Twoimi snami o Mamie, są jak dla mnie niezwykłe, a na pewno bardzo pouczające. Szkoda tylko, że nie możemy czuć bezpośrednio tego, co Ty odczuwasz będąc Tam.

Tak nawiasem mówiąc, to trochę zazdroszczę wszystkim, którzy miewają tak wyraziste sny, nie mówiąc już o tych, którzy śnią świadomie. Ja od kilku miesięcy zapamietuję nieco więcej z mioch "podróży", ale do świadomego śnienia daleko mi jeszcze. Opiszę tylko ten z dzisiejszej nocy, bo towarzyszyły mu intensywne fizyczne doznania, ale to już w innym dziale

FREYA
Posty: 226
Rejestracja: ndz lut 03, 2008 7:49 pm

Post autor: FREYA » śr sie 27, 2008 8:51 am

Witajcie.

Zrobiliście mi mętlik w głowie ;) i już sama nie wiem co o tym myśleć.
Ja sama nie wiem czy te sny mogą być potwierdzeniem kontaktu. Może sama sobie te obrazy wykreowałam?Dlaczego "nie odpuszczę" i nie zostawię za sobą tej załoby? Dlaczego dalej coś mnie gna do szukania? Dlaczego dalej tak "boli?"

Piotrze , czy możemy zawrzeć umowe?Podam Ci na PW dane Mamy , Ty spróbujesz nawiązać kontakt. Jeżeli uznasz ze masz mi coś do przekazania to zrobisz to, a jeśli nie to nie było tematu.

Co do świadomych snów, to pierwszy pojawił się u mnie po przeczytaniu ksiazki Bytofa "Jasność'. Ksiązeczka jest cieniutka, i chyba przerobiłam ją w jeden dzień. Skończyłam wieczorem ,a w nocy miałam świadomy sen.( z Mamą) Trochę mnie to zaskoczyło , ale uznałam to za zbieg okoliczności. Po paru miesiącach wróciłam do tej ksiązki chcąc sobie odświerzyć pewne rzeczy i bach-znowu świadomy sen.!!!
Nawet się zaczęłam zastanawiać czy nie iść w tym kierunku. Bytof podaje tam ćwiczenia które należy robić aby śnić świadomie , ale ja wykładam sie juz na początku. Trzeba zapisywać swoje sny, spać z notesem i latarką przy łóżku i za każdym razem w nocy gdy się obudzisz zapisywać sen. U mnie to odpada, ja mam mało czasu na sen ( taka praca) i wykorzystuję każdą minute , nie mogę sobie pozwolić w nocy na takie przerwy , rano byłabym nieprzytomna :) Ale może ktoś z Was spróbuje jego metody.Polecam tą książkę.
Piotrze masz rację opisywałam juz na forum wczesniejszy świadomy sen , kiedy Mama przysniła mi się dwa razy w ciągu nocy i w tym drugim snie opowiadałam Jej ten pierwszy. Wtedy Tomasz uznał że to było OBE.
Przeczytałam opis Twojego snu gdy się siłowałeś z jakąś Istotą nie pozwalając jej wtargnąć . Tak mi przyszło do głowy że przydałby się dział na Forum dot. snów. Opisywalibyśmy je , wspolnie interpretowali , dyskutowali. Co Ty na to Roxanne?
"Można odejść na zawsze - by stale być blisko".
Ks. Twardowski

mazur.foto
Posty: 111
Rejestracja: śr cze 06, 2007 11:20 am

Post autor: mazur.foto » śr sie 27, 2008 11:52 am

Jolu, jest juz na forum dział, do którego możemy wrzucać wszystkie posty dotyczace snów: Samodzielne Eksploracjie/Inne niefizyczne doświadczenia. Jest tam parę postów dotyczących snów. Myślę, że nie ma sensu rozbudowywanie forum, bo nasze ma i tak sporo działów i niektórzy się w nich mogą pogubić. Moze jakiś subforum, w dziale j.w. Zobaczymy co na to Roxanne i inni administratorzy
:)

(link do działu SamodzielneEksploracje/Inne niefizyczne doświadczenia:
http://www.afterlife-knowledge.com.pl/f ... um.php?f=8)

ODPOWIEDZ

Wróć do „Doświadczam!”