KOMU PRZYDARZYŁ SIĘ CUD ?

Tutaj piszemy o sprawach mniej lub bardziej związanych z rozwojem duchowym jednocześnie nie mieszczących się w innych miejscach Forum.
pijawa
Posty: 1058
Rejestracja: pt sie 24, 2012 5:46 am

Post autor: pijawa » czw lut 21, 2013 12:42 pm

dzięki
cokolwiek dajemy, musimy wziąć,a cokolwiek bierzemy, musimy dać.

Katarzyna RM
Posty: 49
Rejestracja: wt sty 29, 2013 7:49 pm

Post autor: Katarzyna RM » czw lut 21, 2013 12:47 pm

Emotionka- to wypadek

pijawa
Posty: 1058
Rejestracja: pt sie 24, 2012 5:46 am

Post autor: pijawa » czw lut 21, 2013 1:46 pm

Kasia,wchodzisz w odpowiedz :

http://www.afterlife-knowledge.com.pl/f ... ply&t=2594

i po lewej masz emotki,klikasz na jednego i pojawia się w treści


wiecie co ? chciałabym wiedzieć co się teraz dzieje z moją teściową,gdzie jest po ok 14 godzinach od śmierci ( zakładając,że istnieje tamten świat)
cokolwiek dajemy, musimy wziąć,a cokolwiek bierzemy, musimy dać.

Willmaster
Posty: 498
Rejestracja: wt sty 24, 2012 11:46 pm

Post autor: Willmaster » czw lut 21, 2013 2:49 pm

Sama możesz wymyślić sobie odpowiedz, ale raczej trudniej będzie ci w nią uwierzyć niż w słowa "medium".
Człowiek bez boga jest jak ryba bez roweru.

Katarzyna RM
Posty: 49
Rejestracja: wt sty 29, 2013 7:49 pm

Post autor: Katarzyna RM » czw lut 21, 2013 2:52 pm

Pijawa,

dziękuję za linka. Mój ostatni wypadek z emotionką - to był właśnie "włam" do Sukcsu w temacie-emotionki/.../

W temacie-"Zycie po życiu" , oprócz informacji ze znanych publikacji, miałam w swoim najbliższm otoczeniu kilka "absurdalnie" nieziemskich zdarzeń z ... istotami z tamtej strony.Ponieważ są to zjawiska hiperśladowe, odbywające się w niezbadanych zakamarkach naszych podświadomości-można je traktować wyłącznie jako "jasnowidcze"/?/ ciekawostki.
Wspomniany przezemnie wcześniej prof.Szypow, porzez analogie do odkryyych!!! już cząstek wirtualnych/raz są w naszym wymiarze, potem znikają zupenie w innym, dla nas niedosępnym/ dowodził, że "tamten świat"/wymiar/ istnieje, a wszysko co się zdarza u nas- z automatu tam przechodzi jako- tamtejsze realne byty.
Zrozumienie tego na Dień Dobry jest trudne.Dla mnie , ładną metaforę na ten dylemat stworzyli dawni Hindusi. W tej metaforcznej wersji, nasz wymiar jest sadzawką , w której my jjesteśmy stadium larwalnym/I-sze wcielenie/ .Żyjemy sobie w naszej "sadzaweczce", żywimy się gnijącymi resztkami/wersja Hindusów, nie moja/, i nie jesteśmy w stanie nawet wyobrazić sobie tego innego wymiaru, który czeka na nas TAM-po przepoczwarczeniu się.
A TAM- pachnące powietrze, pyszne kwiatuchy ...

Kiedy spotykam zupełnie obcą osobę, która mi mówi- kto z moich bliskich umarł, co i jak mówi/superprywane"szyfry"/- to ja uczciwie się skłaniam ku wersji, że poza naszą "sadzawką"/wlęgarnią?/ zaczyna się prawdziwe życie.

Pozdrawiam,Katarzyna

pijawa
Posty: 1058
Rejestracja: pt sie 24, 2012 5:46 am

Post autor: pijawa » czw lut 21, 2013 2:59 pm

Oby było jak piszesz Kasia :) Mogłabyś opisać te spotkania z drugą stroną ? chętnie bym poczytała :)

Will,zgadza się,łatwiej by mi było przyjąć wersję medium,bo w swoją bym powątpiewała

( fajowy avatarek :D )
cokolwiek dajemy, musimy wziąć,a cokolwiek bierzemy, musimy dać.

Katarzyna RM
Posty: 49
Rejestracja: wt sty 29, 2013 7:49 pm

Post autor: Katarzyna RM » czw lut 21, 2013 10:06 pm

Pijawo,

na Twoje życzenie, napomknę o kilku przypadkach, które dla mnie były i ciągle są-przejmująco wiarygodne:

1.Syn moich znajomych,jedynak, w wieku 18 lat zachorował na stwardnienie rozsiane, z całkowitym paraliżem nóg.Nasza znajoma, a jego matka ze zmartwienia była w stanie permanentnego transu.Którejś nocy o godz.3,00 nad ranem siedziała na swoim łóżku, będąc w stanie całkowitego wyłączenia z otaczającej rzeczywistości. W pewnym momencie, uniosła ją w nieznaną okolicę jej...nieżyjąca babka. Babka poszybowała z nią/odczucia całkowicie realisyczne/ wokół jakiejś budowli otoczonej szpalerem wysokich,gęsych drzew, i "odstawiła" spowrotem na krawędź łóżka.
Znajma , będąc zarazem zszokowana i zupełnie zdezoriętowana zadzwoniła o godzinie 3.oo rano do swojej matki. Jej matka, po usłyszeniu relacji z jej "wycieczki" z babką, bez względu na porę , naychmiast zaprosiła ją do siebie , z Sopotu do Gdańska. Kiedy ta dotarła do matki, matka bez żadnych wstępów pokazała jej jedno zdjęcie plenerrowe. Kolejny szok-na fotografii było miejsce jej" wycieczki" z jej nieżyjącą babką. Warto tu przypomnieć, że "wycieczka" nie była we śnie, tylko w stanie bycia w transie przez moją znajomą.
Do fotografii, jej matka dorzuciła tylko jedno słowo, -"Licheń"".
Dalej sprawy potoczyły się równie filmowo. Znajoma pojechała do Lichenia, z maksymalnym przejęciem,jak twiedz,i wykonała modłyy i wybrała się w stronę powrotną do Sopotu.
W tym momencie nastąpiła kulminacja całej "akcji".
Jak potem znajomi ustalili, w momencie, kiedy ona wsiadała do pociągu w Licheniu, jej syn...wstawał z wózka inwalidzkiego.Badania lekarskie wykazały całkowite wyleczenie syna, który do dziś tryska zdrowiem i robi spore biznesy.

2.Mjój osobisty mąż, ok. trzy lata temu, będąc w mieszkaniu, wpadł na chwiilę w stan "odrętwioneggo" transu, i zobaczył w pokoju twarz jakiegoś nieznanego sobie faceta, kótry robił do niego przymilne oblicze.
Kilkanaście sekund, i zostaliśmy w pokoju sami. Następnego dnia, listonosz przyniósł przsyłkę sądową , w sprawie zmarłego kilka lat wcześniej dalekiego, zuupełnie nieznanego mężowi krewnego, dotyczącą części spadku po tamtym nieznajomym krewniaku.

3.Moja bardzo bliska koleżanka zdawała bardzo ważny egzamin wstępny na wymażone studia. Sęk w tym, że z jednego z przedmiotów pobocznych, była "średnio" przygotowana. Dwadzieścia minut przed jej "godziną prawdy", będąc w "paraliżu transowym" zobaczyła swojego , nieżyjącego dziadka, kjtóry dał jej znak, żeby zza nim poszła. Dziadek zaprowadził ją do księgarni, mieszczącej się tuż obok uczelni . Za ladą w księgarni była lita ściana książek. Dziadek dotknął jednej z nich, a ona o nią poprosiła sprzedwaczynię. Książka sama/?/ otworzyła się, koleżanaka
wchłonęła zapis dwóch stron i szybko udała się na egzamin.
Wróciła na styk, wyciągnęła kartkę z pytaniami i...zawartość owych dwóch stron wystarczyła na piątkę,,,

Za powyższe PRZYSIĘGAM, kATARZYNA

P.S.
W kontekście takich przeżyć jak powyższe olbrzymie, pokrewne wrażenie zrobił na mnie przypadek , z jednego z Domów Spokojnej Starości w USA.
Wraz z podopiecznymi tego przybytku mieszkał kot. Kocik ten miał taką właściwość, że każdego pensjonariusza , którego Czas dobiegał ostatecznie kresu, "zawiadamiał" o tym fakcie absolutnie jednoznacznie/podobno w sposób bardzo wrażliwy, wręcz podniosły/. Kocik- nigdy się nie mylił , a pensjonariusz, którego Czas ostateczne dobiegał kresu , miał sygnał i zapas czasu, żeby się jaknajpiękniej przygotować do tego ważnego momenut.
Niestety, część staruszków była z "ciemnego ludu" i fenomen kota zinterpretowała czarowidzko. Ci ciemnogrodzianie, uważając że to wspaniałe stworzonko ich "zabija" ...brutalnie je zamordowali...

pijawa
Posty: 1058
Rejestracja: pt sie 24, 2012 5:46 am

Post autor: pijawa » pt lut 22, 2013 6:42 am

Faktycznie,mocne przeżycia ( czytając miałam dreszcze).Bardzo Ci dziękuję
cokolwiek dajemy, musimy wziąć,a cokolwiek bierzemy, musimy dać.

Katarzyna RM
Posty: 49
Rejestracja: wt sty 29, 2013 7:49 pm

Post autor: Katarzyna RM » pt lut 22, 2013 11:23 am

Pijawo,

oczywiście, takie wydarzenia możemy wyłącznie!!!! relacjonować, i przyjmować je do wiadomości, Racjonalizowanie ich, to najczęściej -ich psucie. Trzeba się nauczyć je "wchłaniać" na podobnych falach , na jakich one się wydarzały, czyli w bezmyślowej podświadomości, nazywanej potocznie transem.

Pozdrawiam,Kaarzyna

pijawa
Posty: 1058
Rejestracja: pt sie 24, 2012 5:46 am

Post autor: pijawa » pt lut 22, 2013 1:26 pm

Nurtuje mnie jedno,dlaczego niektórzy mają takie zdarzenia nawet kiedy ich nie chcą,a inni starają się,kształcą i nic. Mam koleżankę,która kawał czasu próbuje nawiązać taki kontakt,daremnie..
cokolwiek dajemy, musimy wziąć,a cokolwiek bierzemy, musimy dać.

Katarzyna RM
Posty: 49
Rejestracja: wt sty 29, 2013 7:49 pm

Post autor: Katarzyna RM » pt lut 22, 2013 4:56 pm

Pijawo,
W naszym, ziemskim wymiarze, wszysko co nas-ludzi dotyczy, realizuje się według bardzo podobnych zasad. Jednostki są uzdolnione w różnych dziedzinach, a sukcesy odnoszą tylko tam, gdzie owe talenty przypadkiem/?/ im się przytrafiły. Osoba, której na ucho "nadepnęło" jakieś ciężkie stworzenie, nawet gdyby miała tysiąc żyć-muzykiem nie będzie. Itd.itp.etc.
W kontaktach z innymi wymiaremi, oprócz wrodzonych predyspozycji , niezbędne jest pełne posiąście świadomości stanu psychiczno-emocjonalnego, prawdziwe poczucie- jaki charakter ma taki stan kontaktowy. Generalnie, jest to stan pełnego wyłączenia części mózgu, odpowiedzialnej za myślenie. Procesy myślowe, to instrumentarium przeznaczone do naszego , przyziemnego wegetowania.Prawdziwe odczucie takiego, wyższego/?/ stanu, jest warunkiem niezbędnym dla, wypracowania własnych, współgrających z naszymi indywidualnymi predyspozycjami- metod osiągania chwil otwarcia się na inne wymiary.
Odpowiednie medytacje, są metodami najbardziej uniwersalnymi w osiąganiu takich "kontaktowych" stanów naszych psychik.Oprócz metod medytacyjnych są też inne drogi, które wprowadzają nas w okolice "punktów kontakowych" z TAMTYM. Bywa, że do takiego stanu "resetuje" nasze "pokładowe instrumentarium" , zwykły, paraliżujący strach i pokrewne stany emocjonalne.
W moim przypadku, taka psycholoiczna przypadłość wyszkoliła się jako efekt uboczny mojej pracy zawodowej, jaką jest uprawianie sztuki.
Dążąc do osiągnięcia takich otwartych na... stanów psychiczno-emocjonalnych, warto pamiętać, że takie podwyższone uwrażliwienie swoich
podświadomości potrafi bywać wartością niezbędną i bezcenną/np.sztuka/ , ale osiągany wyłącznie dla zaspokojenia ciekawości , może być niszczący dla naszych wartości , które są naszym orężem w dobrym funkcjonowaniu w tym wymiarze. To nie jest coś w rodzaju gadżetu, to nowa pula właściwości, odstająca od reguł i wymogów tego!!! wymiaru.

Pozdrawiam,Katarzyna

pijawa
Posty: 1058
Rejestracja: pt sie 24, 2012 5:46 am

Post autor: pijawa » pt lut 22, 2013 5:39 pm

Fakt,zgadzam się Kasiu
cokolwiek dajemy, musimy wziąć,a cokolwiek bierzemy, musimy dać.

Mirek1
Posty: 706
Rejestracja: wt lut 08, 2011 12:43 pm

Post autor: Mirek1 » pt lut 22, 2013 5:40 pm

No to Kasiu spróbuj wyłączyć myślenie. Jak Ci się to uda to zobaczysz dopiero swoje talenty.
Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy z posiadania talentów dltego przyjeło się mówić wybitne jednostki. W szystko zależy od "gruntu" na jaki padnie ów talent.
Talent to zaledwie 10% sukcesu. 90% to praca nad szlifowaniem tego talentu.
Nie mielibyśmy Mozarta gdyby jego ojcieć już kiedy się Amadeusz urodził nie postanowił, że też tak jak on zostanie muzykiem. Ćwiczył od najmłodszych lat swojego syna, cały czas mówiąc mu, że ma wielki talent. On poprostu w to uwierzył i stało się co się stało.
Najpierw wiara, później dowód.

Katarzyna RM
Posty: 49
Rejestracja: wt sty 29, 2013 7:49 pm

Post autor: Katarzyna RM » sob lut 23, 2013 11:44 am

Pijawa,

też mi miło.

Pozdrawiam,Katarzyna :) :o
Ostatnio zmieniony sob lut 23, 2013 12:58 pm przez Katarzyna RM, łącznie zmieniany 1 raz.

Katarzyna RM
Posty: 49
Rejestracja: wt sty 29, 2013 7:49 pm

Post autor: Katarzyna RM » sob lut 23, 2013 12:22 pm

Mirek 1,

jeśli chodzi o merium Twojego wpisu, czyli sama istota talentów i ich funkcjonowanie pomiędzy nami-ludzkim,i jednostkami będącymi w stadzie, czyli tworzącymi społeczeństwa- to pełna zgoda.
Troszkę akademicko zabrzmiało natomiast "dobarwienie" tych Twoich myśli, o standardowe rozważania procentowe dla relacji talent-praca.
W tym aspekcie sporo zależy od wielkości otrzymanego/?/ talentu , oraz od rodzaju uprawianej dziedziny sztukii. Po dopuszczeniu takich kryteriów, sprawa staje się trudnouchwytna.
W dziedzinach sztuki , gdzie niezbędna jest absolutna sprawność i perfekcja
manualna, np. muzyka- pracy nigdy dość. W innych dziedzinach szutki, np. w malarstwie- "pracusiowstwo" najczęściej bywa degradującą tworzone dzieła , obciachową wadą itd.itp.
Swego czasu czytałam jakąś książkę o hipertalenach z różnych dziedzin, będących skutkiem różnych anomalii umysłowych , zwłaszcza autyzmu.
Zapamięałam boski nieomal talent matemayczny , bodaj dziewiętnastowiecznego matematyka Gaussa, który siadał i... "z gwinta" tworzył całe obszary tej dziedziny, które stały się olbrzymim wkładem w powstawaniu dzisiejszej , wyższej matematki. Ten facet, po jednorazowym przeczytaniu jakiejkolwiek książki, zapamiętywał dokładnie wszystko co, na której stronie i w jakim miejscu tej strony -było napisane.
Innym hipertalentem , też matematycznym, był pewien młodzitki Hindus- analfabeta, który "sam z siebie", jako oczywistą oczywisość- posiadł w swoim umyśle całą wyższą matemaykę, którą posługiwał się tak biegle, jak oddychaniem.Potem załapał się nawet na jeden z uniwersytetów w USA, ale zawistni, nowi "przyjaciele" zastopowali skutecznie jego pełne zaistnienie ...

Pozdrawiam,Katarzyna

P.S.
Pzypomniałam sobie, że Gaussa porwał carski wywiad, a jego spuściznę , przez kilkadziesiąt lat, rozpracowywa zespół kilkudziesięciu matematykw-akademików.

szeptu
Posty: 1017
Rejestracja: ndz maja 20, 2012 8:51 pm

Post autor: szeptu » sob lut 23, 2013 1:11 pm

mysle ze to nie był talent tylko autyzm...ludzie autystyczni czesto wykazują takie "zdolności"
Uwaga: informuję iż nawiązuję kontakty z homo sapiens.

Katarzyna RM
Posty: 49
Rejestracja: wt sty 29, 2013 7:49 pm

Post autor: Katarzyna RM » sob lut 23, 2013 3:05 pm

Szeptu,

określ więc,proszę- "zdrowe" składniki talentu, jeśli bycie geniuszem z powodu autyzmu to lipa.

Pozdrawiam,Katarzyna

ODPOWIEDZ

Wróć do „HydePark”