Przeczytałam kiedyś wszystkie książki Castanedy ulegając urokowi stworzonego przez niego świata magii i szamanizmu. Wprawdzie brakowało mi tu świata duszy i w ogóle tego wszystkiego, czym tu się zajmujemy, jednak jego wizja rzeczywistości (w której nie pisze jednak nigdzie o miłości, wyższych wymiarach) wydała mi się wciągająca i atrakcyjna, chociaż niezupełnie moja .
Pod wpływem jego książki, szukając "orła" doświadczyłam wspaniałego oobe, w którym udało mi się przeskoczyć do wyższego ciała, które miało dużo lepszą świadomość od naszej i nie istniały tam takie zaciemnienia jak lęk, negatywne emocje, egocentryzm... To było rewolucyjne oobe w tamtym czasie, bo doświadczyłam innej wersji siebie, takiej siebie, jakiej nie znałam uważając się za istotką małą i słabą.
Jego "Sztuka śnienia" rozczarowała mnie, bo byłam po lekturze Monroe.
Teraz trafiłam na ten artykuł na zaprzyjaźnionym forum i nie czuję się zdziwiona... Warto przeczytać:
http://infra.org.pl/wiat-tajemnic/niezw ... -castenady
Carlos Castaneda i jego wizja szamanizmu
-
- Administrator
- Posty: 1414
- Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:25 pm
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Carlos Castaneda i jego wizja szamanizmu
Oby wszystkie istoty osiągnęły szczęście i przyczyny szczęścia
Czulam w Nim cos podobnego, co u Stachury.
Jakos tak : zle ustawianie i zalatwianie, wyjsciowo pozytywnie postawionych postulatow.
Troche to belkotliwe, ale bardzo trudno cos takiego nazwac...
Przeczytalam dwa Jego tytuly i juz nie ciagnelo mnie do nastepnych...wlasnie jak piszesz - zbyt wyprane z uczuc.
Przykro...szkoda...
Talent pisarski byl niewatpliwy.
Jakos tak : zle ustawianie i zalatwianie, wyjsciowo pozytywnie postawionych postulatow.
Troche to belkotliwe, ale bardzo trudno cos takiego nazwac...
Przeczytalam dwa Jego tytuly i juz nie ciagnelo mnie do nastepnych...wlasnie jak piszesz - zbyt wyprane z uczuc.
Przykro...szkoda...
Talent pisarski byl niewatpliwy.
-
- Posty: 1160
- Rejestracja: wt lis 14, 2006 8:50 pm
- Lokalizacja: Kraków
Nie czytałem nic Castanedy, więc nie wiem co pisze o szamaniźmie.
Natomiast ze swojej strony mogę polecić "Rio Anaconda" W. Cejrowskiego gdzie opisał swoje spotkanie z szamanem i czarownikiem - jednym z ostatnich żyjących - należącym do plemienia Carapana.
Fascynująca lektura - czyta się jednym tchem.
Ewo gwarantuję że nie dostaniesz furii
Natomiast ze swojej strony mogę polecić "Rio Anaconda" W. Cejrowskiego gdzie opisał swoje spotkanie z szamanem i czarownikiem - jednym z ostatnich żyjących - należącym do plemienia Carapana.
Fascynująca lektura - czyta się jednym tchem.
Ewo gwarantuję że nie dostaniesz furii
-
- Administrator
- Posty: 1414
- Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:25 pm
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Jolu: Stachura w moim odczuciu (przynajmniej jeden z jego aspektów) poszukiwał przeżyć ekstremalnych związanych z przejawami swej prawdziwej natury, która u niego jak i u mnie łączyła się z doznaniem piękna i jakiegoś wewnętrznego budzenia się w tu i teraz. To, że eksperymentował ile wlezie z tym, bez znajomości bhp, wchodząc w to totalnie od filozoficzno-egzystencjalnej strony, to załapał się na niebezpieczeństwa, załąpał się na bardo, być może opętanie, ale na pewno przefazował się w obszar wizji swojego umysłu gubiąc grunt pod nogami...
Co ciekawe, znów pojawił mi się w oobe Sted niedawno (mimo, że praktycznie o nim zapomniałam) - a właściwie głos i dźwięki gitary z wyższych wibracji, więc nie mogłam go zobaczyć. To naprawdę niesamowite usłyszeć znienacka jego głos... Już kiedyś słyszałam śpiewaną jego głosem piosenkę, która nigdy nie została nagrana przez niego (być może śpiewał ją w życiu, nie wiem, znam tylko tekst z książki)... ***
Cejrowskiego jeszcze nie czytałąm, ale gdy będę mieć okazję to na prewno sięgnę...
Co ciekawe, znów pojawił mi się w oobe Sted niedawno (mimo, że praktycznie o nim zapomniałam) - a właściwie głos i dźwięki gitary z wyższych wibracji, więc nie mogłam go zobaczyć. To naprawdę niesamowite usłyszeć znienacka jego głos... Już kiedyś słyszałam śpiewaną jego głosem piosenkę, która nigdy nie została nagrana przez niego (być może śpiewał ją w życiu, nie wiem, znam tylko tekst z książki)... ***
Cejrowskiego jeszcze nie czytałąm, ale gdy będę mieć okazję to na prewno sięgnę...
Oby wszystkie istoty osiągnęły szczęście i przyczyny szczęścia
Tak Conchi, nie poruszylam roznic miedzy nimi.
Stachura zabladzil w poszukiwaniu uczuc.
Castaneda poszukiwal TECHNIK zmian otoczenia.
Moglo zabrzmiec Ci przykro postawienie Ich kolo siebie...
Porownalam tylko, ze poszli za daleko...
Spotkanie...lacznosc nie przez zdjecie, nazwisko, tylko przez stworzone dzielo...
Mnie sie zdarzylo kiedys cos takiego z Norwidem.
Nagrywalam wtedy "list gadany" do starszego syna, ktory mialam dolozyc do paczki dla Niego. Bylo tam pare pieknych a niedostepnych utworow muzycznych, poprzeplatanych moim tekstem-listem.
Dolaczylam tez wlasna recytacje paru wierszy Norwida (Pawel przerabial wtedy romantyzm), w tym jeden poswiecony jego zyciu na emigracji (zapomnialam tytulu, prosze o pomoc ). Weszlam tak gleboko szczegolnie w ten wiersz, ze noca mialam z Nim spotkanie...
A Syn i Tato mowili mi potem w ich "liscie gadanym", ze wiersz i interpretacja zrobily na nich niesamowite wrazenie. Jakby Norwid mowil do Nich.
Cejrowskiego nie zdolalam jeszcze kupic. Ale pasjami lubimy ogladac Jego reportaze, bo jest bardzo gleboko w tym, co nam przekazuje. Dzieki temu korzysta sie z tego wyjatkowo. Jak u Kapuscinskiego.
Stachura zabladzil w poszukiwaniu uczuc.
Castaneda poszukiwal TECHNIK zmian otoczenia.
Moglo zabrzmiec Ci przykro postawienie Ich kolo siebie...
Porownalam tylko, ze poszli za daleko...
Spotkanie...lacznosc nie przez zdjecie, nazwisko, tylko przez stworzone dzielo...
Mnie sie zdarzylo kiedys cos takiego z Norwidem.
Nagrywalam wtedy "list gadany" do starszego syna, ktory mialam dolozyc do paczki dla Niego. Bylo tam pare pieknych a niedostepnych utworow muzycznych, poprzeplatanych moim tekstem-listem.
Dolaczylam tez wlasna recytacje paru wierszy Norwida (Pawel przerabial wtedy romantyzm), w tym jeden poswiecony jego zyciu na emigracji (zapomnialam tytulu, prosze o pomoc ). Weszlam tak gleboko szczegolnie w ten wiersz, ze noca mialam z Nim spotkanie...
A Syn i Tato mowili mi potem w ich "liscie gadanym", ze wiersz i interpretacja zrobily na nich niesamowite wrazenie. Jakby Norwid mowil do Nich.
Cejrowskiego nie zdolalam jeszcze kupic. Ale pasjami lubimy ogladac Jego reportaze, bo jest bardzo gleboko w tym, co nam przekazuje. Dzieki temu korzysta sie z tego wyjatkowo. Jak u Kapuscinskiego.