Moje małe kroczki w świecie niefizycznym

Tutaj opisujemy różnego typu doświadczenia przebywania poza ciałem fizycznym takie jak klasyczne oobe, świadome śnienie, podróże astralne i wyższe oraz inne tego typu doświadczenia. Jest to również miejsce do dyskusji na te tematy (zadajemy pytania, opisujemy problemy itp.).
kropka
Posty: 105
Rejestracja: pn paź 19, 2009 6:40 pm

Moje małe kroczki w świecie niefizycznym

Post autor: kropka » czw lis 19, 2009 8:55 pm

Tytuł wątku trochę niefortunny :roll: jakby co mogę zrobić plebiscyt na inny i potem zmienimy. Chciałabym żeby tytuł był adekwatny do treści i nie wprowadzał w błąd szczególnie nowych forumowiczów.

Post Adama o OOBE i deja vu zainspirował mnie, żeby w końcu zabrać się za opisanie tego co mnie kilkakrotnie spotkało, i co niekoniecznie było doświadczeniem dla mnie miłym i chcianym.

Długo nie miałam pojęcia co to jest. Doszukiwałam sie m.in: opetania, kary bożej za nieprzykładne zycie, nawiedzenia,a nawet obłąkania.. albo bardzo prozaicznie tłumaczyłam sobie że to tylko moja wybujała wyobraxnia nasuneła mi az tak realny sen, ze to tylko sen, nic więcej (i to ostatnie wytłumaczenie najgłosniej huczy mi echem w głowie)

Pewnie mi napiszecie że to OOBE.. też teraz tak o tym myślę... chociaż wciaż mam wątpliwości :(
Jest to zupelnie spontaniczne i nieplanowane OOBE, spotkało mnie już 6 krotnie w ciagu ok 10lat. 2 pierwsze w 99r. przeraziły mnie totalnie, 3 przypadek miał miejsce w tym kwartale... ostatnie 3 aż jednej nocy i były najsilniejszym przeżyciem bo w kazym mialam odwiedziny....
Ale pokolei :)

Ani razu nie miałam odwagi żeby opuścic ciało, więc co to za OOBE :lol: Jednak ocknęlam się świadomiością w swoim sparaliżowanym ciele.

Pierwsze dwa przypadki nawet pominę. Byłam kompletnie nieprzygotowana teoretycznie, myslalam że umieram, że coś chce wejśc w moje ciało.. to było nieprzyjemne przezycie. Do tego slyszałam strasznie glosne wibrujące brzęczenie - i właśnie to wzięłam za inwazję ZŁEGO :?

Przypadek trzeci... chyba skończył się odzyskaniem. Kiedy modlitwy nie pomogły, a to cos co pakowało mi się do wyrka i napierało na mnie raz z jednej a raz z drugiej strony zupełnie mnie miało gdzieś, zaczęlam myśleć o odprowadzeniu..
Rzeczywistośc chyba mi się zmienila i z realnych odczuć przeobraziło mi sie to jakby w sen. Kazałam tej duszy szukać światła. Zapytałam kim jest - silą z mojego gardła wydobyłam charczacy głos (podejrzewam że w snie a nie w realu, spalam sama więc nikt mnie nie sprostuje :lol: ) Nie pamiętam szczeglów, ale wiem że odeszła kiedy zaczęłam jej mowić o świetle.
W tym doświadczeniu nie bylo juz tego przerazenia co 10lat temu, bo nabyłam już trochę inforamcji z ksiażek Monroe i Moena. Mialam więc okazję do obserwacji jak to wszytsko czuję i odbieram.
Otoczenie czuję i słyszę dokładnie tak jak w rzeczywistości. Mam otwarte oczy i widzę wszystko w półmroku (no bo jest przecież noc). Jestem zupełnie świadoma, czujna, wyspana, tyle tylko że nie mogę się ruszyć, albo nie mam jeszcze odwagi zeby się ruszyć :lol: Czuję to dokładnie tak jak czuje się wyspany człowiek który sie obudzi i jest w 100% czujny... tyle że dzieją się rzeczy które normalnie by sie nie zdarzają po obudznieu , bo nikomu z nikąd nie pojawia sie w otoczeniu ktos kto łazi, stuka, żyje.. no tyle że jest niefizyczny :o
Zmarłego nie widzę bo albo jest za moimi plecami, albo nie mam odwagi żeby spojrzeć kiedy zbliza się od przodu.. jednak w sumie z tych 4 przypadków to zawsze "włażą" na mnie od tyłu. Słuszę bardzo wyraźnie wszystkie dźwięki: szelest podnoszonej kołdry, kroki itp
Moment wejscia w tę fazę świadomości w śpiącym ciele jest bardzo specyficzny. Jest to dla mnie uczucie lekkiego zapadnięcia się w łożko, tak jakby lekko (na dosłownie 5-7cm ) ugiął sie podemna materac, albo jakbym się w nim na te kilka cm zatopiła ... zastanawiam sie czy to jest efekt rozszerzania się mojego energrtycznego ciała :? pomóżcie w interpretacji :?

pozostale 3 przypadki opiszę jutro, bo juz mi mega dlugaśny post wyszedł.

Nadmienię tylko że nigdy nie chciałam OOBE, zawsze się balam duchów, wyczuwalam częsro COŚ w swoim otoczeniu co jeszcze bardziej napędzało mi pietra. Teraz z perspektywy czasu stwierdzam że to moglo byc zamierzone.. strach blokował mnie przed tymi doświadczeniami i sanowil nie lada wyzwanie.. musialam (w zasadzie dalej musze) uczyć się pokonywać tę słabość w sobie :)
...skąpana w Zamieci, próbuję obudzić w duszy Wiosnę...

Grey Owl

Post autor: Grey Owl » czw lis 19, 2009 11:10 pm

W tych przypadkach, gdy czujesz jakby kogos z tylu i jednoczesnie czujesz jakbys sie troche zaglebiala w lozko, to moze byc Twoje wysuwajace sie cialo astralne.
Monroe opisywal, ze Jego pierwsze przypadki wychodzenia tak wlasnie wygladaly i myslal wtedy, ze Mu ktos siedzi na plecach. Nawet usilowal z tym kims walczyc, usunac...

Czekam z niecierpliwoscia na dalsza czesc :o

Milych snow ;)

kropka
Posty: 105
Rejestracja: pn paź 19, 2009 6:40 pm

Post autor: kropka » pt lis 20, 2009 6:49 am

Jolu to na pewno nie moje astralne ciało siedzi mi na plecach, bo ten ktoś ewidentnie żyje, myśli po swojemu i robi co chce ... i za każdym razem jest to ktoś inny :)
Opiszę co czułam dokładnie:
- osoba wykonywała napierające ruchy na mnie, od strony pleców
- kiedy odsuwała kołdrę, jednocześnie czułam prawdziwa kołdrę na sobie, a ta chyba była jakaś energetyczna
- osoba ta wstała z łóżka, czułam ruch materaca, tak jak się czuje kiedy ktoś kto ma ciało z niego wstaje
- mamy drewniane podłogi, słyszlam głuche kroki obok łóżka, kiedy ta osoba obchodziła łóżko
- kiedy wchodziła na łóżko, od strony moich nog, czułam dokładnie ruch materaca pod jej stopami
Balam się niemiłosiernie, tego co będzie dalej... wszystko było tak realne, tak przawdziwe. Ale jednak prawdziwe nie byo... bo nie było w domu nikogo kto mógłby do tego łóżka mi chcieć wejść :o
...skąpana w Zamieci, próbuję obudzić w duszy Wiosnę...

Conchita
Administrator
Posty: 1414
Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:25 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Conchita » pt lis 20, 2009 9:32 am

Kropko, nie wiem, czy to ktoś czy Twoje ciało, ale opowiem Ci kilka moich efektów z oobe...

1. Zmieniłam technikę na oobe na opisaną w książce i fazuję bardzo powoli: w pewnym momencie własnym oczom nie wierzę: wyrywa się z mojego ciała facet facet i mówi znudzonym głosem, że nie będzie tu siedział i ile ma jeszcze czekać. Po czym zwiał... Leżę w łożu osłupiała po czym ma miejsce oobe. Efekt powtórzył się dwa razy. W końcu wzięłam się za integrację mojego męskiego aspektu i skończyło się.

2. Przy początku mojej przygody z oobe: miałam LD po czym wróciłam do świadomości fizycznej i leżałam przefazowana w łóżku (jak Ty) normalnie widząc swoje otoczenie (prawie normalnie, bo oprócz normalnego widoku pokoju, za oknem widziałam kilka istot niefizycznych zaglądających z ciekawością do mojego pokoju). Postanowiłam lekko podnieść się i czuję, jak coś przy mnie z tyłu, nie będące moją świadomością łapie mnie jakby fizycznymi rękami i woła, żeby tego nie robić... Nornalnie czuję dotyk kobiecych rąk... Po chwili wahania rezygnuję (ale nie bałam się, raczej zdziwiłam) i łącząc się z ciałem moja świadomość przesuwa się i przez chwilę czuję, że to ja jestem tą osobą (a właściwie to moje niższe ciało) i czuje na tym poziomie obawę związaną z oobe i ogólnym zakazem takich praktyk przez kościół, rodziców itp.

3. W oobe mam doświadczenie jakby mistyczne i rozrywa mnie, mknę z ogromną prędkością do bieli, która jest jakąś połączoną świadomością wielu istot. Jednak przed samym połączeniem zostaję zawrócona. Latam sobie lekka a na dole chodzi facio (to przed opisaną wyżej integracją) - przyziemny maczo i ma świadomość mnie i patrzy na mnie jak na głupka, frajera z dezaprobatą... Sytuacja patowa latam nad nim, on siedzi i chciałby się wyszaleć i generalnie nie chcemy się nawzajem, ale potrzebujemy :). Wyglądał naprawdę jak jakiś obcy facet i do tego taki przyziemny brutal (a ona latała jak świętoszkowata klucha)... Pojawia się Opiekun i bierze białą energię otaczającą faceta i zawija mnie w nią. Spowodowało to jakieś połączenie i byliśmy w stanie znów się połączyć i wrócić do ciała...

4. Wychodzę z ciałą, jestem z eterycznym, które nie może oddalić się od fizycznego. Wysuwam się z drugiego ciała. Oglądam się - qrcze, zamiast dryfować czy nie wiem co, spać - ja - druga ja (kopia mnie) chodzę po pokoju z kiepską świadomością, ale jednak świadomością.

Było tych przypadków więcej, gdy ciała uzyskiwały świadomość i działały samodzielnie. Generalnie jednak nie jest to częste, dlatego nie wiem, czy to jest to (jak w przypadku 2), czy rzeczywiście ktoś zewnętrzny chodzi Ci po pokoju (w sumie czego miałby nie chodzić, dla nich ściany są niematerialne). Może zamiast obawiać się i unikać kontaktu - przyjrzyj się temu, zbadaj to, nie bój nic, nic Ci się nie stanie, nie może bo jesteś nieśmiertelną duszą :). Jeśli pojawia się strach Bruce Moena zaleca przywołanie uczucia miłości, bo dwa te uczucia nie mogą istnieć jednocześnie. Ja spotkałam się z jeszcze innym sposobem - zacznij się śmiać, śmiech wyzwala od tych wszystkich napięć i lęków (ktoś tak załatwił poza ciałem jakiś nieptrzyjemny byt, który chciał mu przeszkadzać, zaczął się śmiać pozbywając się wszelkich ograniczeń i byt już nie był ani straszny ani potężny i właściwie to nic nie miał do gadania, więc się zwinął)...
Oby wszystkie istoty osiągnęły szczęście i przyczyny szczęścia

kropka
Posty: 105
Rejestracja: pn paź 19, 2009 6:40 pm

Post autor: kropka » pt lis 20, 2009 8:05 pm

Ale mi teraz namieszałaś Conchi :| Teraz już wiem że nic nie wiem :lol:

Opiszę pozostałe 3 przypadki, razem ze snami, które wtedy miałam. Wszystko to mialo miejsce jednej nocy. Nocy której miałam już totalnie dosyć. Pojechałam na kurs do Poznania, wynajełam pokój w akademiku, studenci falami wracali z nocnych imprez, a mój pokój był akurat nad wejsciem - miałam więc systematyczne pobódki. Byłam niezadowolona, bo najbardziej chcialo mi się spać ze względu na kurs ktory zaczynał sie o 9 rano. Na dodatek o 23 obudzila mnie skrzynka pocztowa :diabel: a o 2 w nocy pomyłkowy sms mojego szwagra :diabel:
Nie musze chyba pisac że na następny dzien byłam totalnie śnięta :lol:

1. Leżałam plecami do pokoju (bo moze to wazne)
Kiedy w końcu zrobiło sie cicho na dworze z zadowoleniem zamknęłam oczy i poczułam miłe opadanie w sen.... a zaraz z tego opadania powiększanie i zatapianie sie w materac.. zrobiłam się rześka. Przejście następiło jakby w ułamku sekundy. Byłam pewna że jeszcze nie zasnęłam, a tu łup - ktos z impetem odkrywa moją kołdrę, z impetem wskakuje do łóżka i zaczyna mnie .... :| "posuwać" (sorry za okreslenie ale inaczej się nie da tego opisać :lol: ) Wykonywło rytmiczne ruchy w przód i w tyl jak przy seksie. Kołysało mnie i to tak konkretnie. Dla zainteresowanych od razu napisze, że nie uprawiałam seksu, tzn nie czułam nic oprócz tego konkretnego kolysania.
Cala sytuacja, taka nagła i niespodziwana, na początku mnie wystraszyla i staralam się siedzieć cichutko jak trusia. Ale po chwili stwierdziłam ze to pewnie jakaś biedna duszyczka mi sie tu przybłakala. Zaczęłam myśleć o milości. Na poczatku o milości do mojego dziecka, męża, zwierzaka które miałam. chcialam zgromadzić najwięcej tego uczucia w okolicy czakry serca. A potem wyobraziłam sobie że wysyłam tą miłośc w kierunku tego kogos kto tak mną energicznie buja.
:| Po chwili ten ktos zupełnie przestał, zamarł dosłownie. I to mnie bardzo zaskoczyło, ale i ucieszyło bo poczułam że to co robie działa :!: .
Skierowałam myśli do tej osoby
- szukaj światła. rozejrzyj sie, ono tutaj jest. - problemem bylo to czy ja wierzyłam że jest... ale zaufalam sobie a bardziej przewodnikowi...No i chciałam się intruza z łózka pozbyć i w końcu wyspać :lol:
- idź w strone tego swiatła, Tam jest milość, tam będziesz szcześliwy i bezpieczny.
i nic... ale twardo zaczełam sobie to swiatlo w pokoju wyobrażać, ze jest i ten ktoś go zobaczy.
I łup...- tojuż było niby oobe niby sen, cięzko mi to opisać bo dzialo się tak szybko że nie zapamiętalam szczegółów -nagle w ułamku sekundy na scianie, powyżej szafy zobaczylam blady i slabiutki punkt swietlny. Białawe, lekko tlące się kolo światla o średnicy nei większej niż 50cm.
Ucieszylam się niesamowicie :D
- idź do światła-
I wtedy poczułam że biegnie, a zobaczyłam go dopiero tuż przed tym swietlnym punktem , biegnącego w powietrzu małego człowieka, nei większego niż średnica tego punktu. Biegł tak szybko.. niesamowicie szybko... wbiegł w ten punkt...
KLIK ocknęłam się w ciele. Obudzona i ucieszona.... i nie moglam uwierzyć w to co się wlaśnei wydarzyło. I znów nie moglam zasnąć :lol:
Zastanawialam się wciaż czy to bylo prawdziwe... czy może tylko mi sie to przysniło, jako odpowiedz mojego mózgu na te wszystkie opowieści książkowe o oobe i o odzyskaniach.
Po dziś dzień nie mam tej pewnosci.
Co o tym myslicie?

P.S. chyba nie dam rady jednak całosci opisać, bo za dużo tego było. Reszta pożniej... bo co przypadek to lepszy :lol:
...skąpana w Zamieci, próbuję obudzić w duszy Wiosnę...

Daltar
Posty: 632
Rejestracja: czw mar 12, 2009 10:25 pm

Post autor: Daltar » pt lis 20, 2009 8:46 pm

Oj wspaniałe doświadczenia :) To klasyczne Monroowskie OOBE.
Jestem niezwykle ciekawy jakie były kolejne. W każdym razie miałaś znakomite reakcje na to co się działo. Pielęgnuj i rozwijaj to podejście. Cokolwiek by się nie działo, miłość wyciągnie Cię z każdych tarapatów, o czym już doskonale wiesz i widzisz jaka to potężna moc.

Trzymam kciuki za Ciebie i czekam na więcej. :)

kropka
Posty: 105
Rejestracja: pn paź 19, 2009 6:40 pm

Post autor: kropka » sob lis 21, 2009 8:52 am

Daltarze, to generowanie miłosci bylo dosłownie łapaniem się brzytwy, kiedy się tonie. Pomogło, cieszy mnie to bardzo... ale przekonałam się później że nie zawsze pomaga (patrz przypadek 3 ktróry będzie wkrotce), tzn z pewnoscią by pomogło w przypadku 3 gdyby moje dzialanie było ... no właśnie: jakie ? :D

Przypadek 2:
Kiedy już ochłonęłam po przypadku nr 1, stwierdziłam, że w końcu trzeba spać. Wtuliłam się w poduszkę, poczułam jak miło się zapadam .... i KLIK znów się powiększyłam, zapadłam w materac i poczułam kompletnie rozbudzona. Pomyślałam: "Nieeee...."
I łup, znów mi cos włazi do łóżka.
"O matko! znowuuuuu. Ja chcę spać" - pomyślalam.
No, ale skoro za pierwszym razem poszło mi tak gładko, to za drugim tez załatwię to szybko i będę mogła się wyspać.
Ten ktos położył sie i leżał za moimi plecami. Czułam jego/jej ciało. Zaczęłam myśleć o miłości o wysyłać ją do niej/niego.
KLIK... przeniosło mnie do snu. Dalej byłam w tym samym pokoju i w tym samym łóżku. Leżala ze mna młoda dziewczyna ok. 20 lat.
Pamiętałam co mam robić.... najpierw generowanie milosci, wysłanie jej do światła.
Rozmawiałyśmy, tak normalnie, jak to we śnie, używając głosu, a nie telepatycznie.
Ona lezala na wznak, ja na boku, twarza do niej. W pokoju było jasno, jakby byl dzień.
- Czy będziesz moim chłopakiem? - spytała.
- Tak, będę - przeszło mi przez glowę, że to niedorzeczne, bo jestem kobietą. Miałam ją jednak przeprowadzić, więc mogę dla dobra sprawy być facetem :)
- Będziesz mnie kochać? Tak bardzo chciałabym, żeby mnie ktoś kochał. Nigdy nie miałam chłopaka - powiedziała ze smutkiem w głosie.
- Tak. Będę cię kochać. - pogładziłam jej twarz dłonią. Czułam do niej niesamowitą serdeczność.
- Ale zobacz... ja jestem brzydka, dlatego nikt mnie nie chciał.
Nie widziałam jej brzydoty, leżałam z normalną kobietą o normalnej urodzie. Nie była ani gwiazdą, ani brzydotą.
- Dla mnie jesteś ładna - powiedziałam.
- Ale zobacz. Przyjrzyj się, ja mam takie dziwne ucho, zniekształcone.
Odsunęla włosy, żeby mi pokazać swoje lewe ucho. Wziełam je w gloń, nie widząc nic brzydkiego... no trochę się zmienilo, było duże i takie wygładzone, pozbawione tych naturalnych zakrętów i zagłębień.
- To nic. Nie jest brzydkie, to nie ma znaczenia - nie tyle co chciałam ja uspokoić, ale faktycznie tak czułam/myślalam.

Nie wiem co bylo dalej, nie pamiętam... sen się urwal, poszedł w zapomnienie....albo celowo wywaliło moja swiadomość. Może i dobrze, bo jeśli atmosferka sie rozkręcała to jednak wolalabym nie pamiętać :lol:
Kiedy się obudziałam to czułam spokój i wewnętrzną radość. Wierzę, że jeśli była to potrzebująca dusza, to jej pomoglam powrócić tam gdzie powinna być :D
...skąpana w Zamieci, próbuję obudzić w duszy Wiosnę...

Daltar
Posty: 632
Rejestracja: czw mar 12, 2009 10:25 pm

Post autor: Daltar » sob lis 21, 2009 9:04 am

Kolejne piękne, pouczające doświadczenie, obrazujące jak rdzenne, wręcz pierwotne mogą być potrzeby duszy. Wcale nie jest na 100% pewne, że ta osoba nie żyła. Czasami bywają to odwiedziny dusz żyjących osób, których pragnienia są tak silne, że powodują migrację w kierunku potencjalnych źródeł spełnienia. Jakkolwiek by nie było znowu stanęłaś na wysokości zadania.

Wielkie gratulacje no i oczywiście niecierpliwie czekam na przypadek trzeci :)

kropka
Posty: 105
Rejestracja: pn paź 19, 2009 6:40 pm

Post autor: kropka » sob lis 21, 2009 9:20 am

Zanim będzie przypadek 3 - pozostawię go na koniec - opowiem moje 2 sny, którę wplotły się pomiędzy. Akcja snów odbywały sie dalej w tym akademiku, w pokoju który wynajmowałam. Czułam ich realność, ale nie miałam świadomości snu.

Sen 1:
Real - tytułem wstępu napiszę, że mialam pokój studio. 2 pokoje (jedynka i kilkuosobowy) połaczone wspólnym korytarzykiem, mające wspólną łazienkę. Obok mnie ktoś mieszkał. Nie wiedzialam kto, ale jakoś nie miałam ochoty na męskie towarzycho ze wzgledu na wspólna łazienkę 8)

Sen - krzątałam sie po tym akademickim pokoju w swojej piżamce, szykując się już do spania. Światło zapalone, drzwi na wspólny korytarzyk otwarte (nie wiem po co :roll: ).
Obaj panowie wyszli ze swojego pokoju. Tylko w jeansach, z ręcznikami przewieszonymi przez ramiona. Obaj bardzo młodzi, ok. 20-25lat. Drzwi do łazienki są naprzeciwko wejscia do ich pokoju. Pierwszy z nich wszedł do łazienki, a drugi, idacy z tyłu, zobaczył mnie przez uchylone drzwi.
No i stwierdził że można sie zabawić z sąsiadką. Zachęcał kolegę, ale ten go zlał... zlał też całą sytuację, bo nie pokwapił się udzielić mi pomocy.
Doskoczylam błyskawicznie do drzwi, żeby je szybko zamknąć na klucz, ale nie zdąrzyłam, bo nachalny koleś zrobił klina swoim buciorem.
Całym ciałem napieralam na drzwi, żeby go nie wpuścić. Oczywiście on nalegał (spokojnie i frywolnym uśmieszkiem na twarzy) na to żebym mu otwarła, że nic mi nie zrobi, że będzie fajnie, zabawimy się i już. Mnie nie bylo do śmiechu ani do zabawy :roll: Nie mialam ochoty na to żeby jakis obcy facet przekroczył moje nietykalne granice... Nie miałam ochoty na gwałt....
I co jest smieszne? Miałam okres (w realu) i w śnie byłam świadoma tego faktu. Więc chyba ten okres blokował mnie przed tym chlopakiem. Ciekawe co bym zrobiła gdybym nie miała miesiączki :lol: Wpuścilabym go do srodka? :| :lol: może jeszcze kolegę bym poprosila o dołączenie :lol: :lol: :lol:
Ale do rzeczy. Sen byl taki poKLIKANY. Kilka razy powtórzyło się to zmaganie z drzwiami i próba niewpuszczenia go do srodka.
Myślę że to ma duże znaczenie.
Drzwi mają coś symbolizować. Tylko co? świat niewizyczny? Nie chcę dopuscić go do siebie? Chce mieć te drzwi wciąż bezpiecznie zamknięte? Nie chcę odwiedzin, nad ktorymi nie mam kontroli? - bo nie wiem kim są odwiedzający, nie wiem czy zrobią mi krzywdę, i nie mam do nich zaufania?
No w sumie - tak.....

Wracając do tego snu... Kolega pojawil sie w korytarzu i próbowal słownie odciągnąć kompana. Ale nie przykładał się, bo oprócz "stary, odpuśc, zostaw ją " nie zrobił nic...poszedł sobie i zostawił mnie barykadująca swoim ciałem drzwi.
koniec.

Rozmawiałam o tym z koleżanką która jest psychoterapeutką. Z racji tego że jest moją koleżanką to psychoanalizy nie może mi zrobić, ale przynajmniej mialam z kim pogadać...
Jej zdaniem, sen pokazał moją chęć kontrolowania sytuacji. To ja mam decydować co i kiedy. Jesli coś/ktoś pojawia sie z zewnątrz wtedy kiedy ja nie czuję sie gotowa, odrzucam to... bo nie jest na moich warunkach.
Hmmmm....

I co wy na to?
...skąpana w Zamieci, próbuję obudzić w duszy Wiosnę...

kropka
Posty: 105
Rejestracja: pn paź 19, 2009 6:40 pm

Post autor: kropka » sob lis 21, 2009 2:58 pm

Info- zrobiłam edit poprzedniego postu, dopisalam resztę snu.

Sen 2:
Wrażenie były bardzo silne i realne, więc nie wiem czy to było oobe czy sen - sklaniałabym sie jednak do tego, że to był sen.
Ocknęłam sie świadomością w łazience (dalej akademik). Była noc. Światlo zapalone. Spojrzałam do lustra... i zaczęłam cos widzieć :| nachylilam sie bliżej żeby to zaobserwować. Wow !!!!!!!!!!!!!!!!!! To moja aura!!! Widzę swoją aurę !!! Juhu!! tak bardzo chciałam ją zobaczyć.
Otaczała moją głowę, mieniła się jak bańka mydlana. Skupiłam się: " jakie to kolory, muszę zapamiętać i po powrocie do domu sprawdzić w książce, co oznaczają"
Były piękne :) ... zapatrzyłam się w nie (w lustrze) i chlonęlam radość z tego niespodziewanego doświadczenia.
2 kolory lagodnie mieszały się ze sobą, falowały, pulsowaly - zieleń z fioletem. Przepiękne wrażenie :D
Z ciekawościa obserwowałam aurę: " aaa to tak to wygląda. Taka byłam ciekawa jakie to jest"
Otaczała moją głowę jak bańkowy hełm i sięgała mi do wyspokości serca...
Zmartwilam sie że lusto jest takie małe, bo mając większe, mogłabym zobaczyć aurę w calości.
Oddalilam się od lustra... ponieżej aury nie było... miałam tylko ten "hełm"
Odróciłam się... dookoła mnie na ścianach byly wielkie lustra... Nie było ich wcześniej.. zaskoczyło mnie to bardzo.
"co się dzieje? matko znów mi coś tu wylezie, nie chcę tego" Czułam niepokój.
Te lusta mnie tak przeraziły. Widzialam w nich swoje odbicie z połyskujacym zielono-fioletowym "hełmem". W lustarach były setki moich odbić, poruszały się wraz ze mna - to ten efekt kiedy 2 lusta sa naprzeciw siebie, tak widzialam te odbicia.

Obudziłam się. Cieszyłam sie że zobaczyłam aurę (oczywiście przyjmując że to była ona :lol: )
Po powrocie sprawdziłam kolory :)
Zieleń - uzdrawianie. Jestem fizjoterapeutą, więc by sie zgadzało :D
Fiolet - rozwój duchowy. Czy bylabym tutaj z wami gdybym nie miała takich zainteresowań? :lol:
...skąpana w Zamieci, próbuję obudzić w duszy Wiosnę...

Daltar
Posty: 632
Rejestracja: czw mar 12, 2009 10:25 pm

Post autor: Daltar » sob lis 21, 2009 3:14 pm

Bardzo pięknie, nic dodać, nic ując. Zwróć uwagę, jak działa nasza świadomość po tamtej stronie. Jak silnie kreująca jest sama wola. Pomyślałaś o lustrach i od razu stworzyłaś je dookoła. Tak to właśnie działa. Kiedy myślimy w stanie fizycznym o czymś, również trwa skomplikowany proces kreacji niefizycznej. A Ludzie się dziwią, że rzeczywistość odpowiada na ich świadome lub podświadome myśli, pragnienia, dążenia. Jak ma nie odpowiadać, skoro wszystko ma swoje odbicie w rzeczywistości fizycznej. Te światy przenikają się bez przerwy na wielu płaszczyznach równocześnie.
Z niecierpliwością czekam na relację z trzeciego doznania. To naprawdę bardzo ciekawe :)

Grey Owl

Post autor: Grey Owl » sob lis 21, 2009 3:40 pm

Kropeczko !

Twoje posty, to chcialabym nawet zeby byly metrowe...;)

kropka
Posty: 105
Rejestracja: pn paź 19, 2009 6:40 pm

Post autor: kropka » sob lis 21, 2009 5:16 pm

Daltar pisze: Zwróć uwagę, jak działa nasza świadomość po tamtej stronie. Jak silnie kreująca jest sama wola. Pomyślałaś o lustrach i od razu stworzyłaś je dookoła. Tak to właśnie działa.
No właśnie. I tu mam dylemat. Jeśli tak szybko następuje kreacja... to czy ja nie kreuje rónież tych odwiedzin? Czy to nie moje nastawienie (czytaj: lęk, obawa) powoduje pojawienie sie gości w moim łózku po przejściu w OOBE? (zaznaczam że dalej mam watpliwośc czy to było oobe :?: )

Daltarze to o czym piszesz nie jest mi obce.
Moje zainetersowania zaczeły sie dawno temu, miały rozne fazy, postoje, przestoje, bloki.. ale wciąż wracałam na tę drogę.
2 lata temu (chyba nawet ponad 2 lata) zobaczyłam film "What the bleep do we know?". To był krok milowy.. zaczęłam to testować, z oporem bo z oporem, ale próbowałam.
Potem był film "Secret". Nawet kupiłam DVD na necie, bo mnie tak bardzo zafascynował. Obserwowałam prawo przyciągania w działaniu. Było cieżko je wprowadzać w życie, bo nawyki są STRASZNEEE do wykorzenienia !
Masa książek przeszla przez moje rece... nieraz czytałam 4-5 naraz :lol:
Skupiłam sie na prawie przyciagania. Nie raz mnie zaskoczylo.
Dzięki wizualizacji m.in. zdałam za pierwszym podejściem prawko, chociaz egzaminator mial z 2-3 powody żeby mi powiedzieć "Dziękuję, proszę wysiąść" :lol:
Potem znalazlam film "What the bleep: down to the rabbit whole" na potwierdzenie i rozwinięcie teorii. Jeśli ktoś nie oglądał tej serii, to powiem że jest dosyć ciężkawa. Wyjasnia teorię kwantową... dużo mi namieszała w głowie :D ale warto zobaczyć :)

Tempo kreacji w śnie doświadczylam podczas mojego pierwszego LD (dobrze nazwałam? czy tak się mówi na świadomy sen?) Trochę sie uśmialam, ale to kolejny temat na długiego posta, więc może innym razem :P jakbym zapomniala to mi przypomnijcie :)

P.S. (22.11.2009) haaa doczytałam znów forum. Widzę że tu już wszyscy znają "What the bleep.." :D a ja tu pisze jakbym hameryke odkryła :lol: :lol:
Ostatnio zmieniony ndz lis 22, 2009 9:39 am przez kropka, łącznie zmieniany 1 raz.
...skąpana w Zamieci, próbuję obudzić w duszy Wiosnę...

kropka
Posty: 105
Rejestracja: pn paź 19, 2009 6:40 pm

Post autor: kropka » sob lis 21, 2009 7:57 pm

Znów post pod postem :roll: ale chciałam dokończyc moją poznańską opowieść.
Daltar sie napalił na 3 opowieść i pewnie cudów oczekuje. A ona będzie krótka i bez puenty.

Przypadek 3:
Po 2 poprzednich przypadkach oraz po sśnie w którym widziałam kawalek pieknej aury nad swoją głową, miałam super nastawienie. Oczywiście lęki mnie zupełnie nie opuściły, ale poczułam się silniejsza.. zaczęłam wierzyć że sprawa pozbycia się gościa jest do zrobienia. Poczułam chyba nawet misję :lol: (tu już jestem cyniczna wobec siebie :) )

Umościłam się w podusi zadowolona z siebie... zapadam się ... KLIK ...powiększam, robię sie rzeźka - tak samo jak wcześniej.
Ktoś kładzie sie za moimi plecami.
Noooo luzik, nie? :D Miałam super nastrój. :D
Co robię? Walę prosto z mostu: "chcesz iść do światła?" radośnie zapytalam w myślach.
I co? I NIC!!!
Zaczęłam kumulować miłość i wysyłać ją do tego osobnika.
A on co?
On mnie zlał. I zaczal robić coś co już mi sie nie podobało.
Poczułam coś na karku. Wyraźne uczucie. Tak realne jak uszczypnięcie przedramienia w realu. To coś co poczułam na sobie nie było duże. Czułam to jak zakończenie czegoś. W pierwszym momencie pomyslałam o nosie.
Jakis "nos" dotknąl mojego karku i przesuwał się poziomo. Pomyslałam: co on robi? wącha mnie czy co?, bo takie bylo moje pierwsze skojarzenie.
Uczucie stawalo się coraz wyraźniejsze. Ten nos przstal byc już nosem.
Starałam się temu przyjrzec, a raczej odczuć to i poobserwować. Było ostro zakończone, maly przekrój. Odczucie silnego łaskotania na granicy bólu... ale to nie byl ból...taki ból jaki się ma kiedy nadszczypnie sie skórę biorąc mały fałdzik pomiędzy palce.. sczypiące, pieczące uczucie.
To ostre coś poruszało się tak jakby mnei skanowało (tak mi się skojarzyło). Po karku, najpierw poziomo, potem lekko w dół, potem znów poziomo itd. Schodziło coraz nizej i czym niżej, tym było coraz bardziej nieprzyjemne. Chciałam sie tego pozbyć.
Próbowałam wysylać mu milość... widocznie mało skutecznie, bo nic to nie dało. Widocznie strach, jaki to coś we mnie obudziło, był silniejszy.
Kiedy to coś doszlo do połowy kręgoslupa, mniej więcej pomiędzy kręgoslupem piersiowym a lędzwiowym, poczułam jak wyciaga mi cos z kręgoslupa. jakby wyciagalo mi dlugi, sięgający samego dołu kości krzyżwej, cienki szpikulec. Uczucie wyciągania było tak samo nieprzyjemne jak to "skanowanie" wczesniej. Wyciąganie trwało wolno, czułam przesuwająca siępowierzchnie szpikulca, na calej dolnej części kręgosłupa.. ale od wewnątrz.
Nie mialam juz siły. Powtarzałam w myślach: "chce się obudzić. Albo to zabierzcie ode mnie albo chcę się obudzić. Cokolwiek to jest, nie chcę tego czuć" Skierowalam te prośbę do przewodnika.
Obudziłam się przerażona.

Matko, co to było :?: ???????? Jak mam sobie z tym radzić :?: ? nie potrafię się nie bać, kiedy nie wiem co to jest i co się ze mną robi.
:->: Pomóżcie mi, proszę :)


Resztę nocy przespalam trzymając w jednej ręce krysztal górski, a w drugiej różowy kwarc. Wierzyłam że mnie ochronią przed złymi energiami.
Zanim zasnęłam skierowałam gorącą prośbę: "Błagam dajcie mi sie wyspać. Jutro mam kurs, to naprawdę nie jest dobry moment. NIe ma sprawy, możemy to przerobić znowu, ale nie dzisiaj. Dziękuję za te wszytskie dzisiejsze doświadczenia, ale proszę juz o sen"

Spałam, ale się budzialam... z lękiem i ścisniętymi krysztalami w rekach :)
Następną noc przespałam jak suseł.. ale też wzięlam kamienie ze sobą do łożka :)
...skąpana w Zamieci, próbuję obudzić w duszy Wiosnę...

kropka
Posty: 105
Rejestracja: pn paź 19, 2009 6:40 pm

Post autor: kropka » ndz lis 22, 2009 9:30 am

To znowu ja :D

Wiem, że jest weekend, macie wolne, nie widać was na forum ... pozostawiam moje pytania z poprzedniego postu :->: otwarte. Bardzo się ucieszę kiedy ktoś z was wyrazi swoje zdanie, podpowie mi, gdzie mam szukać itp

Jest jeszcze jedno zdarzenie które chciałabym opisać. Miało miejsce zanim pojechałam do Poznania.
Buszowałam na forum, czytałam ciekawe posty.. i trafiłam na wątek ewy.fortuny o braku energii. No i złapałam silne lęki. Nie powiem,wątek był prze-ciekawy, ale trochę za dużo w nim przeczytałam co pobudziło moje leki.
Zaczęłam się bać że może ja też mam jakiegoś milutkiego w swoim otoczeniu :roll: bo skoro osobę tak doświadczoną jak Ewa to spotkało, to co tu mówić o takim laiku jak ja, który nigdy nie słyszał nic o żadnych zabezpieczeniach i tez nigdy ich nie stosował.

I teraz pytanie: czy któraś z was byla u mnie?

Bardzo się wtedy bałam... baaardzo. Zanim zasnęłam skierowalam mentalna prośbe do Daltara żeby mnie sprawdził. Nie miałam pewności czy wiadomośc dotrze, ale miała silny ładunek moich emocji. Padło na Daltara, bo akurat on dzialał z Ewą.
W trakcie snu, podczas obracania się na bok,odzyskałam na chwilę świadomość. Była przy mnie kobieta, nie wiem skąd, ale wiedziałam że to odpowiedź na moją prośbę, że to ktoś z forum. Prosiłam daltara, ale przyszedl ktoś inny.
Nie widziałam jej, ale czulam silnie i usłyszałam wyraźnie - była obok mnie. Powiedziała do mnie mniej więcej:
"Kropka, ja tu nic nie widzę. Działałś tu rózowym kwarcem, więc nic nie zauważam. Nie widze nic, jest czysto"
:| :|
To była chwila, krociutki moment... ale zostawił silny ślad w mojej pamięci.

Chciałam was już o to dawno zapytać, czy ktoś byl i kto? Ale miałam zbyt dużo wątpliwości, a potem były poznańskie przypadki, które mną konkretnie zakręciły :)
...skąpana w Zamieci, próbuję obudzić w duszy Wiosnę...

ewa.fortuna1
Posty: 1160
Rejestracja: wt lis 14, 2006 8:50 pm
Lokalizacja: Kraków

Post autor: ewa.fortuna1 » ndz lis 22, 2009 9:50 am

Kropka,ja bym była bardzo ostrożna w wzywaniu jakis osób,bo nigdy nie wiesz kto moze podszyć sie pod Daltara,czy inna osobę. Moim zdaniem lepiej prosić Anioła Stróża o pomoc,albo Opiekuna Duchowego. Pewnie ze i pod opiekuna może sie ktos podszyć,ale nie pójdzie mu tak łatwo jak z "normalnym" człowiekiem. :roll:
Bardzo mi przykro,ale NIE nawiązuję już kontaktów ze zmarłymi :(

kropka
Posty: 105
Rejestracja: pn paź 19, 2009 6:40 pm

Post autor: kropka » ndz lis 22, 2009 10:00 am

Dziękuję ci Ewo za tę cenną radę :) ... widzcie sami - o podstawach nie mam pojęcia.
...skąpana w Zamieci, próbuję obudzić w duszy Wiosnę...

Daltar
Posty: 632
Rejestracja: czw mar 12, 2009 10:25 pm

Post autor: Daltar » ndz lis 22, 2009 12:24 pm

Kropciu Droga :)

Przepraszam, że nie odpisałem wcześniej, ale jak wiesz zmagam się obecnie z fizycznością naszego bytowania i pochłania to masę energii oraz zaangażowania. Są takie chwile w życiu człowieka, że nawet prosta czynność fizjologiczna staje się zadaniem godnym Herkulesa i trzeba jej stawić czoła z wielkim pietyzmem i poświęceniem :)
Dzisiejszej nocy szczęśliwie udało mi się przespać pełne osiem godzin i obudziłem się w dużo lepszym zdrowiu, niż kiedy kładłem się spać. Maiłem dosyć niezwykłe sny, przesycone ogromnymi ilościami kryształów. Duża część snu rozgrywała się w kopalniach ametystów i kamieni szlachetnych. No ale nie o tym chciałem pisać, dlatego już schodzę z tego offtopu :)

Zatem kreacja. Jak już wiesz każda nasza myśl kreuje dane działania energetyczne. Jeśli odwiedzają Cię różne ludzkie i nieludzkie istoty astralne, to przychodzą one do Ciebie, bo są ściągane jakimiś konkretnymi wzorcami energetycznymi, które generujesz w przestrzeń. Każdy wysłany sygnał nie pozostaje bez odpowiedzi, a ponieważ takie sygnały wysyłamy zarówno świadomie jak i z poziomu podświadomości to i różnych gości mamy. W końcu jesteśmy bardzo złożonymi, wielowymiarowymi istotami. Część tego naszego jestestwa podlega świadomej kontroli, część działa na zasadzie automatycznego pilota a część jest kierowana poprzez nasze Wyższe Ja. Myślę, że cały dowcip polega na tym, aby nauczyć się integrować coraz szersze pokłady naszego bytu i niejako scalać je do formy w pełni świadomej. Oczywiście proces ten jest długotrwały, trwa wiele wcieleń i jest okupiony ogromem pracy, no ale właśnie oto tutaj chodzi :)
Świat astralny jest przebogaty. Przesycony nieskończoną mnogością form istnienia, energii, wymiarów. Gdyby nie kilka prostych, uniwersalnych praw rządzących tym wszystkim z pewnością było by to nie do ogarnięcia. Na szczęście te Boskie Prawa istnieją, funkcjonują i wszystko im podlega. Kiedyś bardzo mocno zastanawiałem się nad tym zagadnieniem. Jak to wszystko ogarnąć i pojąć? Wtedy zrodziło się we mnie poczucie zrozumienia. Sam system energetyczny wszechświata jest niezwykle prosty w swej budowie. Prawdopodobnie określa go jedno fundamentalne równanie matematyczne. Tak niepojęcie genialne równanie, które strumień białego, jednorodnego światła rozszczepia na tęczę nieskończonej ilości kolorów. Kiedy idziesz do sklepu z farbami i kupisz pędzel, oraz 3 podstawowe tubki jesteś w stanie wykreować każdy dowolny obraz. Tak właśnie to działa. Nasze całe życie, wszystkie te nieskończenie liczne światy ze swoimi mieszkańcami są "wariacją na temat" niezwykłej prostoty istnienia. Dlatego właśnie nie musisz uczyć się milionów różnych zachowań w odpowiedzi na dane sytuacje jakie zastaną Cię w świecie astralnym. Kluczem będzie przyjęcie odpowiedniej, wewnętrznie znanej Ci bardzo dobrze, genialnie oczywistej, maksymalnie wysokiej wibracji. Jej podstawą jest jakikolwiek brak odczuwania strachu, bowiem to on stanowi największą przeszkodę w pełnym istnieniu.
Jak to jest możliwe, że nieśmiertelna, kochana prze Boga, potężna istota, jakimi Wszyscy bez najmniejszego wyjątku jesteśmy ma się bać czegokolwiek? A jednak tak się dzieje, że boimy się różnych rzeczy. Jest to spowodowane niezrozumieniem i zapomnieniem. Kiedy zaczniesz szukać tego Wielkiego Zrozumienia w sobie i odnajdziesz jego kolejne fragmenty, zaczniesz dostrzegać bezsensowność strachu.

To świadomość określa nasze położenie. Jeśli posiądziesz świadomość chusteczki higienicznej, to Twoim marzeniem i poczuciem celu istnienia będzie doznanie wycieranych w Ciebie smarków z nosa. To będzie twoje spełnienie. Jeśli twoja świadomość poszerzy się do świadomości chusty, jaką zakładają na głowę babcie, to wycierane w Ciebie smarki z wyczekiwanego, wymarzonego przejawu aktywności wszechświata, przejdą w coś zupełnie przeciwnego i niechcianego. Przykład może trochę dosadny ( taki mi przyszedł do głowy, bo obok łóżka leży właśnie paczka chusteczek ) ale obrazuje dobrze tą zależność.

Na razie to tyle co do debaty o zrozumieniu. :)

Co do wzywania różnych osób, to Ewa ma rację, zwracając uwagę na to, że bez pewnego obycia w świecie astralnym nie będziesz w stanie się zorientować z kim masz na prawdę do czynienia. Dlatego takie rzeczy zawsze warto sobie od razu weryfikować z nami na bieżąco :)
Z czasem nauczysz się rozpoznawać wibracje danej osoby i wtedy nikt i nic nie będzie Ci już w stanie "wcisnąć kitu". Po prostu będziesz wiedziała.:)

Pozdrawiam serdecznie :)

ODPOWIEDZ

Wróć do „ Poza ciałem (OOBE/LD)”