Świadomy Sen - zasady bhp, instrukcje :)

Tutaj opisujemy różnego typu doświadczenia przebywania poza ciałem fizycznym takie jak klasyczne oobe, świadome śnienie, podróże astralne i wyższe oraz inne tego typu doświadczenia. Jest to również miejsce do dyskusji na te tematy (zadajemy pytania, opisujemy problemy itp.).
za_mgłą

Świadomy Sen - zasady bhp, instrukcje :)

Post autor: za_mgłą » czw maja 21, 2009 5:12 pm

Witam cieplo,

tutaj bedziemy opisywac swoje sny i nasze kroki dzialania w swiadomym snie. tutaj bedziemy DZIELIC SIE wlasnymi doswiadczeniami na temat swiadomego snu.
pozdrawiam i do milego snienia :)

za_mgłą

Post autor: za_mgłą » czw maja 21, 2009 10:04 pm

witam cieplo,

i jak zwykle z wlasnego doswiadczenia, przy pomocy kogos tam.

....swiadomie snic , to odkryc w nim samego siebie. zobaczyc swoje dlonie, skupic sie na nich na tyle, zeby nie przeszkadzal nam otaczajacy nas swiat snu. Zobaczyc swoje dlonie to zaistniec tam, zostawic tam kawalek siebie - swojej energii - swojej nitki, aby potrafic wrocic po niej - sznurówka? - ogladalam je ciagle, na poczatku byly jak za mgla :) nie widoczne, plytkie, posiadaly w sobie zbyt malo tresci, byly nijakie, niczyje i te ciagle rozpraszanie dzwiekami, dzwoneczkami, blyskiem swiatla - flesz, piski, rwanie, podrywanie. ktorejs nocy, powiedzialam stanowcze dosc, trzepnelam rekami w przestrzen i obudzilam sie. pozniej bylo juz latwiej, duzo latwiej upartosc barana, tesknota za snem pozwolila na spokojnie ogladac we snie dlonie.
po pracy z raczkami, kedy byly juz na tyle silne i wyrazne i na tyle rozwiniete ( pozyczalam sobie obrazy mudr dloni poznane w realu - mam, moge podrzucic mailem) . przyszedl czas na ogladanie calej siebie, znizalam glowe i ogladalam stopy, nogi, brzuch, ramiona, twarz, glowe, wlosy. chcialam sprawdzic czy mam na sobie ubranie, buty, nakrycie glowy. do tego potrzebne bylo mi lustro. pelna obaw przed sama soba, zazyczylam sobie je wkoncu.
Lustro.
energia stosowana przez prawie wszystkich, aby chronila, bronila, odbijala. tylko co mi z tego lustra, kiedy nie znalam go dobrze, balam sie zajrzec w siebie, ale najpierw zobaczyc jak wygladam. na poczatku ogladalam siebie z perspektywy ciekawosci, czy kiecka rowno przycieta, czy spodnie nie sa za dlugie. z czasem stanelam wyprostowana i zapragnelam zajrzec w siebie, glebiej, zatopic sie w sobie, poznac siebie od wewnatrz w swiecie snu.
i przyszlo pierwsze zdziwenie, kawal owalnego, bardzo jasnego czegos tam, zaslonilam oczy zeby zobaczyc, ukazala sie szarzyzna kawalka lachmanu dyndajacego miedzy kolanami. potargane wlosy na glowie i w ogole jakas taka po ladnym skopaniu na wlasne zyczenie. nie rozumialam dlaczego, ani po co.total zalamka. przez kolejne noce nic i nic, ciagle to samo, monotonie, zaczely wchodzic sny, postaci przechodzily, siedzialam na przystanku nie wiem po co czekalam na autobus. podeszla kobieta, powiedziala, ze zaprowadzi mnie do miejsca, tam ktos bedzie .....byla silna, ciepla, przebiegla, madra, duza. wprowadzila mnie w korytarz, przez metalowe kraty wpadaly promienie slonca, chwilami byl cien. poszlam dalej, male rece wyciagniete w moja strone, az tak kiepsko wygladam w tych szmatach, ze chca mnie zjesc - bo tak ruszali ustami - a ja wtedy ich jeszcze nie slyszalam - weszlam do duzej sali, szpitalne lozka , kroplowki, male dzieci i starcy. kobieta przewodnik rozplynela sie.
no to super, zaraz mnie zezra. i coz, okazalo sie, ze az tak wazna nie bylam bo nikt nie zwracal uwagi na mnie, chodzilam wokol lozek, podnosilam kubki do picia, odstawialam na stoliki, one znowu spadaly. podeszla do mnie postac w bialym kitlu i mowi zebym pomogla, dala mi dziecko na rece, takie male i slabe. co sie stalo. paleczki pajaka. zrobilam mine debila i poszlam dalej z dzieckiem. usiadlam na lozku, zaczelam je przytulac, pomiedzy deskami z ktorych zbudowana zostala sciana przebijalo sie swiatlo. a co tam jest? tam....tam nic nie ma. no jak to nie ma jak swieci. podeszlam deski spadly z hukiem. wszyscy chorzy wstali i zaczeli wychodzic w strone swiatla. obudzilam sie.
nastepne proby z lustrem, ktore jakims trafem udawalo mi sie ustawic przed soba we snie - chce miec swoje lustro - byly juz latwiejsze, nie przerazal mnie juz wlasny widok, a tylko rozgladalam sie za kims, kto moze isc, stac, przechodzic.....po jakims czasie wrocilam do dloni i wypuszczaniu przez nie ciepla. od tak w strone lustra....

dalej pozniej
dobranoc
cieplej nocy zycze

oz
Posty: 25
Rejestracja: śr kwie 01, 2009 3:38 pm

Post autor: oz » czw maja 21, 2009 11:22 pm

Po pierwszym "przebudzeniu" we śnie, minęło wiele czasu, nim ponownie udało mi się... a właściwie przydarzyło to ponownie.
Najpierw uczucie nieważkości, potem duszenie i walka... jakby śniło się, że tonę. Zaczynam się szarpać, aby się tylko obudzić i jestem: ale nie w swoim łóżku, tylko we śnie. Uff... spokój przychodzi sam, gdziekolwiek teraz jestem, mogę wszystko - pierwsze skojarzenie. Świadomość szybko jednak usypia i pozwala nieść się dalej poprzez kolejne plany, lekko przymrużając oczy, jakby czekała niepewna i zbyt oszołomiona sytuacją.
Nawet kiedy jestem n-ty raz w tym samym miejscu we śnie, wracając nie wiadomo (jeszcze) po co, nie sposób odtworzyć w głowie całego planu - zmienia się, jak ruchoma scena. Wszystko jest sterowane myślą.
Wdech i unoszę się. Lewitacja. Czasami robię to we śnie niemal bezwiednie, ot tak dla wygody. Z chodzeniem po ścianach też nie ma większych problemów.
Dopóki wszystko jest pod "kontrolą" łatwo stracić czujność i pozwolić świadomości odpłynąć, kontynuując tym samym "zwykły" sen, z którego może coś zapamiętam, ale raczej nie zrozumiem wiele.

Silny bodziec to jest to, co pozwala "utrzymać" świadomość w stanie czuwania, tak przynajmniej to widzę. Miałem swego czasu niepokojące sny na tle seksualnym, przerażające do tego stopnia, że nie raz chcąc się uwolnić, spontanicznie osiągałem oobe. Różnica między nimi, a fantazjami jako takimi, była taka, że ktoś (a konkretniej coś) bawiło się mną i to od dłuższego czasu. Nie miałem na to żadnego wpływu, aż za którymś razem, czując we śnie cholernie silne napięcie seksualne i nieuchronną konfrontację z sinoskórą, dziką istotą, przypominającą jedynie kobietę, przeszło mi przez myśl, aby tą energię przenieść na wyższe stopnie odczuwania i... zacząłem odzyskiwać kontrolę. Serce. Myślałem teraz o tym, aby całe napięcie przenieść tam... gdzie jego miejsce.
Istota (czy cokolwiek to było), która pożerała ze mnie energię w akcie seksualnym, zaczęła tracić grunt pod nogami.
Ostatnim razem (tydzień temu, po wybudzeniu z narkozy po operacji wycięcia wyrostka) pamiętam, jak po raz kolejny miałem z nią do czynienia i nagle ugryzła mnie w palec. Tak mocno, że się odkształcił, a ja zdałem sobie sprawę, że skoro nie czuję bólu, to jest to sen. W głowie słyszałem nie wolno ci o mnie zapomnieć, ale już nie słuchałem. Laska z purpurowymi oczętami była chwilę potem ledwie małą wiązką światła, ognikiem, aby po chwili zniknąć całkowicie.

Walczę dalej, oczyszczam się i widzę coraz więcej, ale kontrolowanie samego siebie, określenie i dotarcie do istoty tego, czym jestem, po co i co mam robić jest trudne. Jaźń za bardzo zakotwiczyła się w "twardej" rzeczywistości, filtruje i odrzuca rzeczy, których nie zna, nie pamięta, nie umie przyporządkować.
Świadome śnienie, to trochę walka z samym sobą.
Przynajmniej na razie...

spokojnych życzę

za_mgłą

Post autor: za_mgłą » pt maja 22, 2009 11:31 am

witam,

tak na dobra sprawe swiadomy sen, zaczal sie kiedy odeszla moja Babcia. wychowywala mnie, opowiadala wtedy o dziwnych rzeczach dla mnie, moje koszmary senne, przewidywanie chorob, badz czyjes smierci traktowala jak to mowila, no musisz sie z tym uporac, ale pamietaj wszystko jest do zmiany, wlasnie we snie. patrzylam sie na nia przerazona i w ogole bez zadnego zrozumienia. dusilam sie w sobie i kotlowalam. wkurzaly mnie rece wyciagniete w moja strone.
w chwili gdy odeszla - zostalam sama. z moimi uczuciami, zalami, wzielam i obrazilam sie na boga, na wszystko co bylo dobre, mile, swiecilo i pachnialo fiolkami. wlazlam w dol samotnosci. okres zaloby spedzilam na poszukiwaniu Babci w moich snach, biegalam od istoty do istoty ze snu i pytalam o nia. nikt jej nie znal, nikt nie widzial. poszlam rodzic syna. jakos szybko doszlam do siebie po porodzie, wrocilam do domu, odwiedziny rodziny, znajomych, a ja siedzialam i wylam, ze Ona nie zobaczy swojego prawnuka. zaczelam nie snic, kiedy wchodzil jakis obraz snu, wytracalam sie z niego. ist pytaly, jakby goniac mnie w tym snie, dlaczego uciekam. bo to jest wszystko bujda!! krzyczalam i budzilam sie, ale w srodku Duszy tak mi jakos zal bylo moich nieswiadomo - swiadomych snow. zal mi bylo tych rak wyciagnietych w moja strone, zal mi bylo zamykania powiek i wyczekiwania malego grama zgrzytu. zaczelam tesknic jakos w ogole niewytlumaczalnie, tak jakby cos mnie odcielo od " jedzenia".
bylo lato, duchota na dworzu, w nocy nie dawalo sie normalnie spac, mlody spal, z drugiego pokoju sluchalam jak oddycha, oddech dziecka jak jakas mantra, stan medytacji, glebokie, wolne, wyrownane oddychanie. z nudow zaczelam nasladowac swoje 3 miesieczne dziecko w oddychaniu, zaufalam otoczeniu, tej ciszy. dol brzucha pieknie pracowal, przepona uginala sie, wydychane powietrze delikatnie rozchylalo usta, po pewnym czasie zapomnialam ze oddycham, odkleilam sie od ciala....zasnelam... poczulam ruch powietrza - o wieje, zaczelo wiac bedzie chlodniej. otworzylam oko bylo widno, to juz ranek? tak szybko? ale wypoczeta jestem. mlody tak dlugo spal? bez jedzenia? niemozliwe. wstalam jak niby nic, weszlam do pokoju, jasno, widno i cieplo, nachylilam sie nad nim, spal. no nic, niech spi. przygotuje ubrania, zaczelam chodzic, przeszlam obok swojego lozka stanelam i szok ja tam spalam
- o k......a , umarlam?
nachylilam sie nad soba, nic nie rozumialam. w tej chwili zaczal ktos przechodzic obok mnie, poszlam za nim. weszlam do pokoju dziecka, w kacie pokoju stala Babcia
- no wiesz co Babciu, az tak.
- chcialam ci powiedziec, ze widze swojego prawnuka i ciesze sie ze go mam.
- ale ty jestes tam a my tutaj, no jak? wez mi to wytlumacz.
- nie wiem czy zorumiesz, najlepiej bedzie jak pochodzisz ze mna przez jakis czas, poznasz wielu ktorzy beda ci pomagac, pokazywac, ja bede zawsze obok ciebie.
- ok, tylko wiesz jestem okropna, zero pokory w sobie, przekora zemnie
- tak wiem, spoko, poradza sobie z toba
zerwalam sie z lozka na rowne nogi, odtanczylam jakis dziwny taniec z wygibasami, pobieglam do pokoju mlodego, spal. usiadlam i stalam sie wtedy chociaz na chwile najszczesliwsza osoba na swiecie, chociaz przez moment.
spojrzalam w okno, byla noc....

paul 023
Posty: 736
Rejestracja: śr maja 21, 2008 4:22 pm

Post autor: paul 023 » pt maja 22, 2009 2:36 pm

za_mgłą piękne to co opisałaś... a chodzi mi o te Twoje uczucie, kiedy zobaczyłaś własne ciało. :) Też bym tak chciał zobaczyć własne ciało jak sobie śpi i zobaczyć jakież to uczucie widząc swoje ciało... Tak będzie dotąd do póki sam tego nie doświadczę...

Mi dzisiaj się śniło tak:

Jestem w domu i siedziałem myśląc,aby przestała mnie głowa boleć.
Po chwili mój tata podchodzi i mówi, że wezwie pogotowie, a ja powiedziałem, że nie trzeba bo za chwilę mi przejdzie. Później nie wiem jakoś znalazłem się w łazience w wannie i kąpałem się. Siedziałem w tej wannie, a tu słyszę jak ktoś przyszedł przez szybę (w drzwiach od łazienki) nie wyraźnie widziałem, ale zobaczyłem mundur lekarski :) I wiedziałem, że to pogotowie,ale w momencie, kiedy byli czułem się świetnie nie bolała mnie głowa. Więc mama się już wcześniej wtrąciła, że nie potrzebnie dzwonił.
No i tak za niespełna chwilę zaglądam z pokoju i widzę, jak lekarz wychodzi z mieszkania mówiąc do widzenia i zamyka drzwi za sobą. Poszedłem do pokoju do okna zobaczyć jak odjeżdżają i zobaczyłem karetkę, ale wyglądu jaka jest w chyba w Niemczech. Następnie popatrzyłem na zegar była godzina 5:50. Zanim tata zadzwonił na pogotowie to się z nim kłóciłem. Kłótnia także została wznowiona jak powiedział, że już zadzwonił... :)

Po obudzeniu się popatrzyłem na zegarek i zobaczyłem godzinę 5:53.

Sam bardzo wyraźny :) To tak wyglądało jakby to było na prawdę.
Dodam, że we śnie było ciemno, a jak się obudziłem to oczywiście o tej godzinie było jasno.

FREYA
Posty: 226
Rejestracja: ndz lut 03, 2008 7:49 pm

Post autor: FREYA » sob maja 23, 2009 6:13 pm

Miałam kilka świadomych snów, które zaczeły się po odejściu Mamy. Wszystkie były związane z Nią. Było ich parę , ale 2 z nich najbardziej wyraźne, najbardziej świadome.
Charakteryzowały sie głownie tym , ze po kazdym z nich budziłam się i pamiętałam go ze wszystkimi detalami. Czasami tuż po przebudzeniu w pierwszych ułamkach sekundy jeszcze słyszałam głos ze snu. Część wyrazu zaczeła sie we śnie , a kończyła TUTAJ.Wszystkie raczej śniły mi sie nad samym ranem. W każdym z nich WIEDZIAŁAM , że snię i że Mama nie zyje, i starałam się jak najwięcej uzyskać czy przekazac informacji "póki się nie obudzę"- wiedziałam ze dany mi czas jest krótki, i może w każdej chwili sie skończyc.Po jednym takim kontakcie z Mamą czułam się bardzo dziwnie, jakbym była w jakimś specyficznym "stanie łaski". Trudno mi to odczucie sprecyzować(pisałam o tym snie na Forum już wczesniej). Trwało ono parę dni , poźniej minęło i już nigdy się nie powtórzyło.
Ostani taki sen miałam 8 mies. temu. W ubiegłym roku było ich dużo, w tym niestety - ani jeden....
"Można odejść na zawsze - by stale być blisko".
Ks. Twardowski

MadziaKK
Posty: 425
Rejestracja: pt lip 13, 2007 6:22 pm

Post autor: MadziaKK » ndz maja 24, 2009 2:20 pm

Ja natomiast gdybym chciala zapisywac swiadome sny, to musialabym dziennik zalozyc, bo mam je prawie kazdje nocy. Jedne sa mniej swiadome, drugie bardziej, ale w wiekszosci jestem swiadoma ze to sen. Tematyka - najrozniejsza ;)
jakiś podpis :)

Conchita
Administrator
Posty: 1414
Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:25 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Conchita » ndz maja 24, 2009 7:50 pm

Madzia: nie zapomnij dodać, że jesteś w układzie symbiotycznym z istotką niefizyczną z jakiejś tam planety. :)

Może spiszmy te zasady bhp i instrukcje.

- Nic nie może ci się stać, jesteś nieśmiertelną duszą...

- Co noc śnisz, świadomy sen jest naturalny, nie jest żadną okultystyczną praktyką, tym różni się od zwykłego snu, że zachowujsz świadomość tego, że śnisz. Ryzyko "nieobudzenia się" czy niemożliwości powrotu jest takie samo jak w przypadku zwykłego snu.

- Miłość jest najpotężniejszą siłą we wszechświecie, znoszącą wszelkie inne wpływy, ograniczenia, obalającą mury (zewnętrzne i wewnętrzne), niwelującą negatywne wpływy żywych i niefizyczne, przenikającą wszystko jak światło znosi ciemność...

- jeśli masz w sobie lęk, negatywną emocję, prawdopodobnie zmaterializuje się w formie widzialnych myślokształtów. Wystarczy zmienić wewnętrzne nastwienie, by "demony" przestały deptać ci po piętach. Działa też w stronę pozytywną, pozytywne oczekiwania kończą się zobaczeniem zmaterializowanych energokształtów. Najfajniej iść w to bez większych oczekiwań :).

- świadomy sen nie jest niezbędny do osiągnięcia swoich celów, w tym wszelkich duchowych, niefizycznych (to wszystko masz tutaj, wszystko jest jednym), ale może być użytecznym narzędziem.
Ostatnio zmieniony czw maja 28, 2009 8:08 am przez Conchita, łącznie zmieniany 1 raz.
Oby wszystkie istoty osiągnęły szczęście i przyczyny szczęścia

xaomx209
Posty: 3
Rejestracja: ndz lut 22, 2009 11:36 am

Post autor: xaomx209 » pn maja 25, 2009 10:05 am

uklad symbiotyczny? dziwne, bo ja tez mam praktycznie codziennie swiadomy sen :) od ladnych kilku lat...hmmm na to bym nie wpadla:):)

Conchita
Administrator
Posty: 1414
Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:25 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Conchita » pn maja 25, 2009 11:04 am

A co, jesteś aspektem Madzi?

A może coś pomocnego napiszesz, skoro śnisz świadomie, jakieś wskazówki, porady, bhp, albo jak się zaczęło, do czego wykorzystujesz...?
Oby wszystkie istoty osiągnęły szczęście i przyczyny szczęścia

oz
Posty: 25
Rejestracja: śr kwie 01, 2009 3:38 pm

Post autor: oz » pn maja 25, 2009 11:08 am

Co do zasad jako takich, ciekawi mnie jeszcze jedna rzecz...

Na pewno co poniektórzy z Was doświadczyli przed snem wrażenia drętwienia, paraliżu, jakby nagle ciało, lub jego poszczególne części nagle znalazły się w pojemniku z prądem -- ostatnio taki stan naszedł mnie, gdy zasypiałem w jednym łóżku z dziewczyną i w pewnym momencie to uczucie sprawiło, że widziałem ją w swojej głowie. Głowa i kark zesztywniały mi, miałem wrażenie, że napieram czołem na jej czoło, choć spała jakby żadnej fizycznej "przemocy" wcale nie odczuwała... Zapadając w sen, widziałem jak razem wchodzimy gdzieś, ale potem wszytko się rozmyło

Jeszcze bardziej zdziwiło mnie, gdy rano powiedziała, że miała bardzo długi, rozbudowany i niezwykle plastyczny sen, że pamięta nawet, że robiłem jakieś głupoty i powinienem odpuścić sobie oglądanie filmów sf. Nigdy nie mówiła o takich rzeczach, w ogóle była głucha i ślepa na świat niefizyczny jako taki.
Czy możliwe jest, aby ta tzw. "symbioza" zachodziła także pomiędzy ludźmi i łączyła ich sny? Według tego co pamiętam, wszystko wskazuje na to, że tak, ale chciałbym się jedynie upewnić.

Conchita
Administrator
Posty: 1414
Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:25 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Conchita » pn maja 25, 2009 11:37 am

Hehehe miałeś paraliż senny i wibracje - czyli wstęp do oobe:):). Wygląda na to, że wybraliście się gdzieś razem poza ciałem... :)

No wiesz, gdy leżycie obok siebie z dziewczyną, wasze energie się mieszają, jakoś udało się pociągnąć jej świadomość w świat niefizyczny na tyle, że pamiętała barwne przygody. Prawdopodobnie Twoje doznania wpłynęły na nią, jeśli normalnie nie ma takich doświadczeń. :)

Przy Madzi co innego miałam na myśli - gdy jakaś istota niefizyczna często przebywa w naszym otoczeniu, w zasięgu naszego pola energetycznego, kontaktuje się, oddziaływuje energetycznie, ingeruje w sny, to naturalnie przesuwa naszą świadomość do astrala, bo świadomość już tak ma, że przesuwa się tam, gdzie się coś dzieje.
Moja koleżanka też miała kiedyś astralnego "chłopaka" i praktycznie co noc przygody z jego udziałem. Po zakończeniu "związku" przestała śnić świadomie. On w ogóle był niezły kozak, bo podobno (trochę trudno mi w to uwierzyć) na krótki czas (godzinę czy jeszcze mniej) zmaterializował się fizycznie.
Oby wszystkie istoty osiągnęły szczęście i przyczyny szczęścia

oz
Posty: 25
Rejestracja: śr kwie 01, 2009 3:38 pm

Post autor: oz » pn maja 25, 2009 1:09 pm

:O

Niezła opcja z tym kolesiem Twojej koleżanki Conchi, chociaż nie wydaje mi się aby faktycznie się "zmaterializował". Bardziej prawdopodobne wydaje mi się, że to ona odbierała jego obecność tak silnie, że zaczynała widzieć i czuć go, bez potrzeby zapadania w sen.
Wydaje mi się to o tyle logiczne, że sam nieraz nie zasypiając, ani nie rozluźniając ciała, gdy na chwilę zamykałem oczy, widziałem już w umyśle kogoś bardzo prawdziwego, choć fizycznie (na szczęście) nie widziałem go , a jedynie czułem, w swoim pokoju...

Dyskomfort z tymi wibracjami jest taki, że są cholernie spontaniczne i potrafią przyjść zupełnie niespodziewanie, nawet za dnia, w porze wysokiej aktywności fizycznej i umysłowej. Kilka tygodni temu poczułem je w autobusie i gdy zamknąłem oczy, by na chwilę poobserwować oddech i uspokoić się, zobaczyłem jasny, niebieski, wirujący "tunel" i unoszące się w nim kształty... do dziś nie mam zielonego pojęcia co to mogło być :|

.

Conchita
Administrator
Posty: 1414
Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:25 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Conchita » pn maja 25, 2009 2:33 pm

Prawdopodobnie właśnie tak było z tym jej gościem... Mi się też raz w życiu trafiło zobaczyć na wpół zmaterializowanego (w sensie fizycznie widocznego) gościa. To było moje pierwsze doświadczenie z śnieniem. Wezwałam Stachurę (wtedy się w nim kochałam) i gdy się pojawił, to zaczął robić różne dziwne rzeczy, o których wtedy nie miałam pojęcia - połączył nasze energie na chwilę i nastąpił przepływ, po którym wszystko o mnie wiedział. Przestraszyłam się :) i budząc się, pomyślałam z ulgą, że to sen. Ale gdzie tam - otwieram oczy a tam w pokoju w ciemności on widoczny do pasa. Wtedy dopiero wymiękłam na całego.

Musisz chodzić trochę już przefazowany, albo to trzecie oko zapewnia Ci takie wycieczki... Twój podpis też dużo mówi o Tobie - Twoje ciała subtelne ciągną Cię w górę, to przejawy Twojej duszy dostrajają Cię do innych częstotliwości. Ja też lubię spontaniczne doświadczenia, bo dla mnie nie ma nic gorszego niż rutyna i zaplanowane mechaniczne ćwiczenia.
Oby wszystkie istoty osiągnęły szczęście i przyczyny szczęścia

oz
Posty: 25
Rejestracja: śr kwie 01, 2009 3:38 pm

Post autor: oz » pn maja 25, 2009 3:09 pm

Z tego co piszesz jeszcze mocniej utwierdzam się w przekonaniu, że to miłość jest pierwiastkiem, który pozwala nam uchwycić i poznać to, co wcześniej wydawało się zupełnie nieuchwytne i niezbadane.

Podejrzewam, że to faktycznie 3cie oko za tym stoi, bo nieumyślnie rozbudziłem je kiedy już zupełnie się poddałem wszelkim "wpływom" jakie ogarniały mnie podczas snu. Wystarczyło przestać walczyć, szukać i cyk... pojawiła się jakaś jasna mozaika (późnej dowiedziałem się, że tak de facto wygląda światło na poziomie subatomowym), a potem już kształty i sylwetki różnych rzeczy i istot :)
Wystarczyło puścić tylko wszystko i oddychać...

"przefazowanie" to pewnie efekt budzenia się czakr, nawiasem mówiąc jest to i tak delikatne określenie, bo fizycznie ma to także widoczne i hardkorowe efekty. Poza tym im wyraźniejsze stają się te wycieczki dzięki oku, tym bardziej tęsknię za "zwykłym" snem przed pracą ;P
Za podpis odpowiedzialny jest nie kto inny, a Oscar Wilde, ale nie ukrywam, że jego intencja jest mi bliska :)

MadziaKK
Posty: 425
Rejestracja: pt lip 13, 2007 6:22 pm

Post autor: MadziaKK » pn maja 25, 2009 3:55 pm

Conchita, "układ symbiotyczny"... raczej bym sie przyrownala do twojej kolezanki, co miala niefizycznego przyjaciela.
jakiś podpis :)

Conchita
Administrator
Posty: 1414
Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:25 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Conchita » wt maja 26, 2009 3:23 pm

Przez to gadanie o świadomym śnie pół nocy dziś prześniłam świadomie ;)

Madziu, zwrot może trochę faktycznie zawrotny, ale chodzi mi o układ, który przynosi korzyści obu stronom. Jego korzyści nie muszą oznaczać straty dla Ciebie, dlatego nazywam to symbiozą, gdy obie strony są zadowolone.

Lepiej nie porównuj się do mojej kumpeli. W jej przypadku był problem z rozstaniem (gdy już miała ochotę na stałe opuścić tą ziemię, żeby być z nim, ale zdecydowała się na rozstanie z nim po rozmowie z pewnym egzorcystą), bo on nie miał ochoty jej odpuścić (a i mi się przy okazji dostało). W efekcie odrzuciła całą ezoterykę stając się żarliwą katoliczką, nawet o obe już nie mogę z nią pogadać :).

Przy Twoim wpisie, Madziu, włączył mi się program "społeczny", po wpisach innych osób, które starają się, uczą, próbują, napisałaś to w sposób, który wzbudził we mnie pewien sprzeciw, bez intencji pomocy czy wyjaśnienia czegokolwiek, dlatego się odezwałam, bo nic nigdy nie jest bez przyczyny.

xaomx209 zrobił/a zresztą to samo - pośmiać się, żeby pokazać, że jest ponadto, jak to mówią pojechała po bandzie (cokolwiek to znaczy) :) .

Sorki, ostatnio wpadam w nadmierne analizy, ale z drugiej strony mogę sobie pozwolić na szczerość, czemu nie?
Oby wszystkie istoty osiągnęły szczęście i przyczyny szczęścia

MadziaKK
Posty: 425
Rejestracja: pt lip 13, 2007 6:22 pm

Post autor: MadziaKK » wt maja 26, 2009 4:02 pm

Conchita, owszem uklad w ktorym jestem jest bardzo korzystny, jesli mozna to tak powiedziec, bo w rezultacie nie ma ukladow niekorzystnych, na jakie by nie wygladaluy ;)
A troche szkoda ze twoja kolezanka sie wycofala i z mentalnych podrozy. :(

A czy mi pomaga ta istota w swiadomym snieniu? Moze tylko to, ze mam wieksza chcec byc bardziej swaidoma co w nocy wyprawiam ;p
jakiś podpis :)

ODPOWIEDZ

Wróć do „ Poza ciałem (OOBE/LD)”