Samonaprawianie się. Czakry. Aura.

Tutaj opisujemy inne niefizyczne przeżycia, które mogą być naszym udziałem (np. eksperymenty z Wahunką, Sny i inne trudne do zaklasyfikowania doświadczenia). To miejsce właśnie dla nich...
Ewa
Posty: 40
Rejestracja: sob cze 27, 2009 10:38 pm

Post autor: Ewa » ndz paź 25, 2009 9:30 pm

Żyję, dziś dzień śmierci mojego Teścia.
Napiszcie proszę o kolorach i uczuciach i mowie ciała w tym aspekcie (zdrowie-choroba). Bo nie mam gdzie pytać.

Grey Owl

Post autor: Grey Owl » pn paź 26, 2009 1:14 pm

Witam :)
Fajnie, ze wdepnelas ! :D

Z pewnoscia cos sie tu przygotuje dla Ciebie w tematach.
Ja moge zajac sie trzecim, czyli mowa ciala, bo przemawiala do mnie od smarkacza prawie bez pudla.

Serdecznie otulam smutki w Tobie...

Ewa
Posty: 40
Rejestracja: sob cze 27, 2009 10:38 pm

Post autor: Ewa » sob paź 31, 2009 2:21 am

Dziekuję...
Teść zmarł na nowotwór (prawe płuco; prawe płuco w punktu widzenia Medycyny Dalekiego Wschodu mówi o problemie w dawaniu mężczyźnie...), na treściach świadomych chciał żyć ... byle się nie zmieniać...
Jak widzicie nowotwory?
Ja to widzę tak. Mają problem z proszeniem, mają problem ze zmianą (wolą umrzeć niż się zmienić; dlatego np. warto zacząć pisać drugą ręką, chodzić drugą stroną drogi, na śniadanie zjeść coś innego niż zawsze...) = mają ewidentne zaburzenia w drugiej czakrze (pomarańczowy u nich ma kuku) + zaburzenie w kolorze/czakrze miejsca mowotworu (widzę to jak Ann Brennan). Z punktu widzenia odżywiania nowotwory rosną na cukrach i produktach cukrobennych. Jest takie badanie PET scan - pije się znakowaną glukozę Technetem i za pół godziny mamy tę znakowana Technetem glukozę w ogniskach przerzutowych. Od 40 lat wiadomo czym odżwiają się nowotwory...
Z punktu widzenia Luise Hay (potwierdzam) zwykle nie wierzą w wyleczenie "od wewnątrz", nie wierzą w cuda, nie wierzą w jakąś cudowną moc umysłu...
Zwykle więcej dali niż wzięli, zwykle mają poczucie krzywdy, że za dużo dali, za mało wzięli... i nie mówią o tym wprost...
Brak w nich radości, no w sumie nie rozumieją, że Dalajlama np. czeka na śmierć z "drżeniem radości oczekiwania". Dla osób nowotworowych - abstrakcja - nie rozumieją (zaburzenia w trzeciej czakrze).
Co jeszcze proponowalibyście dodać????
W sumie rozsiany rak to jedyna choroba którą trudno przemóc.

ewa.fortuna1
Posty: 1160
Rejestracja: wt lis 14, 2006 8:50 pm
Lokalizacja: Kraków

Post autor: ewa.fortuna1 » sob paź 31, 2009 9:58 am

A nowotwory i dzieci? Jak to widzisz? Bardzo często sie nad tym zastanawiam :?
Dorosła osoba swoje juz w zyciu przeszła,wiec moze mieć uraz,może jakas krzywda,ale dzieci,noworodki?
Luise Hay jest dla mnie niesamowita i gdy opserwuje siebie,moje zycie,moje bóle które czasem sie pojawiają zgadzam sie z nia w 90% TYLKO OD LAT TE DZIECI NIE DAJA MI SPOKOJU. moze one przywlekaja to z poprzedniej inkarnacji?
Bardzo mi przykro,ale NIE nawiązuję już kontaktów ze zmarłymi :(

Grey Owl

Post autor: Grey Owl » sob paź 31, 2009 11:40 am

Ja sformulowalabym to bardziej ogolnie :

gnebienie na rozne sposoby ludzkiej osobowosci (czemu odpowiadaja rozne rodzaje nowotworow) przez otoczenie, lub/ i samego siebie. W obecnym, lub przeszlym zyciu.

Mysle, ze moze lepiej tak to formulowac, zeby jednoznacznym stwierdzeniem nas nie pognebic. :( :)

Ewa
Posty: 40
Rejestracja: sob cze 27, 2009 10:38 pm

Post autor: Ewa » sob paź 31, 2009 12:47 pm

Nowotwory dzieci, noworodków zawsze przychodzą do nas jako szkoła = lekcja dla rodzica. Każdego rodzica uczy, że ma poprawić stan czakry 2 i kolejnej równoznacznej z miejscem wystapienia nowotworu. Zatem rak mózgu - służy naprawie 2 i 6/7. rak kości/białaczki - naprawie 2 i 1., rak oka prawego 2 i 7 rak oka lewego 2 i 6, nieuleczalne wady serca 2 i 4. Kontakt z z Teściem wierzącym tylko w medycynę "normalną" mnie przynajmniej uczy szacunku do Jego wyborów (nadal praca nad 2). Data śmierci jest naszym wyborem z tego co mi wiadomo. Wszystko to lekcje powrotu do Światła. Gnębienie przez siebie i otoczenie odbieram jako jedno. Ja i otoczenie to to samo. Siódemka to zrozumie. Osoba z brakiem w tym aspekcie będzie miała większy problem ze zrozumieniem tego. Zatem klucze są od 1-7 (tęcza), wg mojego zrozumienia tematu (potem 8,9 itd).

Grey Owl

Post autor: Grey Owl » sob paź 31, 2009 1:27 pm

Tez tak mysle, ze to to samo, bo jesli gnebienie z zewnatrz w nas wnika, to znaczy, ze na to pozwalamy.
Z braku umiejetnosci i wiedzy jak to dziala i co przedsiewziac, by to zmienic.

Ja wiem Ewus, ze cierpienia dzieci maja byc lekcja dla rodzicow, ja wiem, ze ich dorosle przeciez od wiekow dusze mogly sie tak umowic - ale i tak buntuje sie jak Ewa Fortuna...

Ewa
Posty: 40
Rejestracja: sob cze 27, 2009 10:38 pm

Post autor: Ewa » sob paź 31, 2009 7:03 pm

wiesz... wytrzymałam 3 dni bez jedzenia i 2,5 dnia bez wody. Okazuje się to jednak możliwe. Jak się coś takiego zrobi "przez przypadek" jest się bardziej... hm... ok. Potem jak się człowiek przyśmieci jedzeniem wracają demony. Jak dusza zdrowa - nie daje dostepu do złego. Chyba, że wybieramy też drogę Chrystusa (dostep do złego ponoć rozpoczął się od Ogrójca jak podaje Biblia Tysiaclecia), ale po co, ponoć odkupił nasze grzechy.

Ewa
Posty: 40
Rejestracja: sob cze 27, 2009 10:38 pm

Post autor: Ewa » ndz lut 01, 2015 6:34 pm

Pracuję, uczę się, udzielam się :-0
https://www.youtube.com/watch?v=rmvaXo8eA9w

Ewa
Posty: 40
Rejestracja: sob cze 27, 2009 10:38 pm

Post autor: Ewa » ndz lut 14, 2016 4:40 pm

Grey Owl pisze: Ja wiem Ewus, ze cierpienia dzieci maja byc lekcja dla rodzicow, ja wiem, ze ich dorosle przeciez od wiekow dusze mogly sie tak umowic - ale i tak buntuje sie jak Ewa Fortuna...
Dużo miłości trzeba by zmienić obszary o mniejszej ilości miłości.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Inne niefizyczne doświadczenia”