szarpanie ciałem przy odzyskiwaniu - potrzebna pomoc
: pn lip 16, 2012 3:25 pm
1 kwietnia zmarł mój bardzo dobry znajomy Staszek, ciężko chorował na raka. Bardzo to przeżyłam i przeżywam. Zmarł w domu w niedzielę palmową pożegnawszy się z rodziną. Rodzina się z tym pogodziła, bynajmniej takie odniosłam
wrażenie, jak odwiedzałam jego żonę i dzieci. Jego żona to tez moja serdeczna przyjaciółka - z pracy. Jego żona bardzo przeżywa te jego odejście, mówiła mi, że w ogóle jej się ani razu nie przyśnił. Więc ja postanowiłam się z nim w nocy skontaktować.
Nie mówiłam o tym jego żonie. Próbowałam z nim nawiązać już kontakt wcześniej dwa razy, ale nie udało mi się, nie mogłam nawet pobrać potrzebnej energii - nie szła. Nigdy tak wcześniej nie miałam. Po prostu nic.Wczoraj wieczorem też próbowałam i też nic. A przecież kilka razy mi się udało, nawiązałam kontakt, odprowadzałam dusze.
Az w końcu budziłam się w nocy i spróbowałam jeszcze raz. Podobno dusza po śmierci jest jeszcze jakiś czas na ziemi i wtedy można z nią szybko nawiązać kontakt, więc próbowałam. Prosiłam przewodnika o pomoc w nawiązaniu kontaktu, prosiłam o wiadomość od Staszka dla Reginy, żeby jakoś ją pocieszyć, żeby dał znać że wszystko u niego w porządku, a jak nie odszedł do jasności to chciałam mu pomóc przejść do jasności. Przez dłuższy czas nie było nic.
I nagle poczułam jak coś mną trzęsie, wiruje, coś chciało mnie wyrwać z łóżka, miałam
otwarte oczy ale byłam cała jakby sparaliżowana, nie mogłam nawet krzyknąć, próbowałam krzyczeć do męża, który spał obok, żeby mnie ratował, strasznie się bałam, potem coś złapało mnie zimnymi rękami za ręce i powtórzyło się to jeszcze raz. Szarpanie ciałem, ale ciałem mentalnym, duszą, jakby coś chciało mnie wyrwać z ciała, wszystko mi wirowało przed oczami, kręciło mną, paraliż ciała fizycznego, mam w
nocy zapaloną lampkę, otworzyłam oczy i patrzyłam na pokój a wszystko mną kręciło, wirowało mi przed oczami, straszne to było.krzyczałam do męża w myślach, prosiłam żeby mnie ratował, strasznie się bałam. Już jak skończyłam pobierać energię, to zaczęłam odczuwać niepokój. Pytałam się, czy Staszek jesteś tutaj - to otrzymywałam znak że tak, dwukrotnie, ale nie widziałam go ani mentalnie, ani poprzez
wizualizację, czułam tylko strach. Potem jak poprosiłam o słowa otuchy, jakiś przekaz dla jego żony Reginy to było to szarpanie i ten dotyk zimnych rąk. Jak go ostatni raz widziałam w domu, to podczas ostatniego pożegnania zwrócił mi właśnie uwagę, że mam zimne ręce, że złapałam go za ręce zimnymi rękami. Strasznie się tego kontaktu wystraszyłam, nie wiem co to było. Na pewno Staszek był przy mnie, ale czy miał na mnie nerwy za ten kontakt, czy może chciał mnie zabrać ze sobą, czy może nie
odszedł do Boga i jest zły z tego powodu.
Proszę pomóżcie mi, bo ja nie mogłam wtedy zasnąć w nocy (dwa miesiące temu) , boli mnie z tego i na pewno przez dłuższy czas nie będę nawiązywać żadnych kontaktów. Rano jak się obudziłam, to strachu już nie czułam, za to mąż pytał mnie dlaczego się tak w nocy szarpałam i krzyczałam.
Pozdrawiam
wrażenie, jak odwiedzałam jego żonę i dzieci. Jego żona to tez moja serdeczna przyjaciółka - z pracy. Jego żona bardzo przeżywa te jego odejście, mówiła mi, że w ogóle jej się ani razu nie przyśnił. Więc ja postanowiłam się z nim w nocy skontaktować.
Nie mówiłam o tym jego żonie. Próbowałam z nim nawiązać już kontakt wcześniej dwa razy, ale nie udało mi się, nie mogłam nawet pobrać potrzebnej energii - nie szła. Nigdy tak wcześniej nie miałam. Po prostu nic.Wczoraj wieczorem też próbowałam i też nic. A przecież kilka razy mi się udało, nawiązałam kontakt, odprowadzałam dusze.
Az w końcu budziłam się w nocy i spróbowałam jeszcze raz. Podobno dusza po śmierci jest jeszcze jakiś czas na ziemi i wtedy można z nią szybko nawiązać kontakt, więc próbowałam. Prosiłam przewodnika o pomoc w nawiązaniu kontaktu, prosiłam o wiadomość od Staszka dla Reginy, żeby jakoś ją pocieszyć, żeby dał znać że wszystko u niego w porządku, a jak nie odszedł do jasności to chciałam mu pomóc przejść do jasności. Przez dłuższy czas nie było nic.
I nagle poczułam jak coś mną trzęsie, wiruje, coś chciało mnie wyrwać z łóżka, miałam
otwarte oczy ale byłam cała jakby sparaliżowana, nie mogłam nawet krzyknąć, próbowałam krzyczeć do męża, który spał obok, żeby mnie ratował, strasznie się bałam, potem coś złapało mnie zimnymi rękami za ręce i powtórzyło się to jeszcze raz. Szarpanie ciałem, ale ciałem mentalnym, duszą, jakby coś chciało mnie wyrwać z ciała, wszystko mi wirowało przed oczami, kręciło mną, paraliż ciała fizycznego, mam w
nocy zapaloną lampkę, otworzyłam oczy i patrzyłam na pokój a wszystko mną kręciło, wirowało mi przed oczami, straszne to było.krzyczałam do męża w myślach, prosiłam żeby mnie ratował, strasznie się bałam. Już jak skończyłam pobierać energię, to zaczęłam odczuwać niepokój. Pytałam się, czy Staszek jesteś tutaj - to otrzymywałam znak że tak, dwukrotnie, ale nie widziałam go ani mentalnie, ani poprzez
wizualizację, czułam tylko strach. Potem jak poprosiłam o słowa otuchy, jakiś przekaz dla jego żony Reginy to było to szarpanie i ten dotyk zimnych rąk. Jak go ostatni raz widziałam w domu, to podczas ostatniego pożegnania zwrócił mi właśnie uwagę, że mam zimne ręce, że złapałam go za ręce zimnymi rękami. Strasznie się tego kontaktu wystraszyłam, nie wiem co to było. Na pewno Staszek był przy mnie, ale czy miał na mnie nerwy za ten kontakt, czy może chciał mnie zabrać ze sobą, czy może nie
odszedł do Boga i jest zły z tego powodu.
Proszę pomóżcie mi, bo ja nie mogłam wtedy zasnąć w nocy (dwa miesiące temu) , boli mnie z tego i na pewno przez dłuższy czas nie będę nawiązywać żadnych kontaktów. Rano jak się obudziłam, to strachu już nie czułam, za to mąż pytał mnie dlaczego się tak w nocy szarpałam i krzyczałam.
Pozdrawiam