



Przypominam sobie afirmację Moena, z uwrazliwianiem zmysłów niefizycznych, i jakoś znów ta wibracja przenika, znów udaje się ją nakierować w górę i znów przepływa. Tak kilka razy się udało - nie muszę chyba pisać jakie to niesamowite i magiczne przezycie....
Wracam z górki do akademika, widze znajomego z którym w sumie raz rozmawiałam dosyc dawno temu- siedzi sam na ławce, wiec dosiadam sie i gadamy chwilkę.... Opowiada ze chce zrezygnowac ze studiów, jest w zawieszeniu i czeka na impuls z zewnatrz, chce jechac za granice do pracy, bo kasy brak! zaczyna sie fajna rozmowa

No i mam teraz kilka ksiazek pozyczonych na ten temat i podsumowuję wiedzę która gdzies tam we mnie tkwi, bo niczego nowego sie nie dowiaduję... choc czytam takie kompendia pierwszy raz.
Wieczorem tamtego dnia zdaję sobie sprawę, po tej rozmowie jak pięknie sie rozwinęłam i jak pięknie dzialam pod wpływem takiej wibracji. Ze to jedna z piekniejszych moich lekcji, jak wiele wiedzy mam w sobie i jak rzadko pozwalam sobie z niej korzystać... I sam przebieg rozmowy byl inny, rozmowa miala nową jakość. Swiadoma, lekka jakbym byla jakims kanałem dla płynacych informacji...
Taki flow utrzymywał sie przez kilka dni, energia wywołująca wibracje przechodzila przez moje ciało, wypychałam ja ku górze. Nie użytkowałam jej na zadne wizualizacje, jak zdarzało mi sie to wczesniej robić-byłaby to wówczas forma konsumpcji.... Pozwalałam jej przepływać. Płynęła dalej, przybierała zatem formę działania


A ilez widać z tamtej perspektywy!!!

Pozdrawiam cieplutko!