Jarku, moze to co napisze zabrzmi jak herezja w kontekscie calego tego forum,
Myslalam o tym, co Ci napisac i SamTen wyjal mi to z ust

Po pierwsze pytanie: Czego szukam?
Kiedys wierzylam, ze widzenie istot z innych wymiarow prowadzi do prawdy. Teraz, po roznych doswiadczeniach, zastanawiam sie, czy aby przypadkiem nie tworzymy kolejnej zbiorowej iluzji, kolejnej warstewki owego Matrixa. Czy nie jest to forma ucieczki od Tu i Teraz, od rzeczywistosci, w ktorej mamy cos do zrobienia?
Co jest wazniejsze: weryfikacje niefizyczne, czy namacalne zmiany w rzeczywistosci? Kto powiedzial, ze nasza meterialna rzeczywistosc to cos przyziemnego, a inne wymiary, niefizyczne swiaty, to "duchowosc"?
Przeciez kazda najmniejsza rzecz ma dusze.
Kto powiedzial, ze "widzenie" jakichkolwiek rzeczy prowadzi do czegos?
Co z tego, ze jestes telepata, ze przeblyski przyszlych wydarzen pojawiaja sie raz za razem? Co z tego, ze spotykajac kolejne wazne osoby nagle "przypominasz sobie" spedzone razem z nimi wcielenia, chocby to bylo na odleglych planetach i miliony lat temu? Co z tego, ze mozesz niefizycznie klepnac kogos w tylek? Albo rozmawiac z istotami z innych wymiarow?
Co z tego, jesli nie zmiania to niczego w twojej rzeczywistosci?
Moze prowadzi do tego czucie?
Moze znaki, synchronie?
A co jesli synchronie sa kolejna iluzja, nasza projekcja, efektem hologramu?
Sama sobie zadaje to pytanie, wiec daleka jestem od wskazywania drogi komukolwiek.
Wiem, ze cos takiego jak "intencja" w moim osobistym swiecie bardzo zdewaulowalo.
Cytat z ksiazki Joe Vitale i Dr. Iheakeala "Zero limits" : "Jesli wypowiadasz intencje otrzymujesz ich rezultaty, jesli natomiast otwierasz sie na inspiracje, dzieja sie cuda."
Moze jesli zaakceptujesz wszystko to, co jest teraz, takie jakie jest, to uda Ci sie osiagnac rezultaty, jakiekolwiek by one nie byly?
Jeszcze inna mysl: jesli to wszystko to Matrix, to skad mamy pewnosc, ze wychodzac z ciala nie trafiamy do kolejnego?
Jak przebic sie przez Matrix? Marzylam o tym od dziecka

Moze sie po prostu otworzyc? Jak? Dzis wydaje mi sie, ze cala sztuka polega na tym, ze nie mozna pod tym wzgledem sluchac nikogo, tylko zaczac czuc samemu. Droga jest w Tobie, Twoja wlasna.
Nic wiecej Ci nie powiem, bo tak naprawde nic nie wiem.
Opowiem tylko historyjke (autentyczna!) o jeżu.
Kiedys mialam pewien cel i wierzylam, ze aby go osiagnac musze byc ostrozna, uwazna, nie popelnic bledu itp. itd. Szukalam drogowskazow, gdzie sie tylko da i je otrzymywalam, kazdy inny

Bylam totalnie zamotana.
Wyjechalismy z miasta. Mieszkalismy na parterze w pewnym penasonacie. Obok nas bylo jeszcze 15 pokoi, kazdy z malym ganeczkiem i krzeslem. Pewnej nocy (mialam wtedy w zwyczaju calonocne rozmowy na tematy "duchowe";-) przechadzalam sie po ogrodzie z telefonem przy uchu. Nagle w krzakach zauwazylam jeża. Pobieglam po aparat, wyobrazajac sobie jak dzieci uciesza sie ze zdjec, ktore im rano pokaze. Dobra godzine gonilam go przez krzaki i zarosla. W ciemnosci udalo mi sie sfotografowac najwyzej kawalek zadka przestraszonego zwierzaka. W koncu przegonil mnie straznik, ktory monitorowal osrodek (myslal, ze to zlodziej wszedl przez ogrodzenie). Zrezygnowana wrocilam do pokoju dokonczyc "uduchowiona" rozmowe i postanowilam zapalic sobie na dobranoc. Wyszlam na dwor, usiadlam na krzesle, pod ktorym cos zaszelescilo. To byl on, dziwnym trafem usadowil sie wlasnie na moim balkonie i wcale nie zniknal, kiedy wrocilam z aparatem.
Jeszcze cytat z tej samej ksiazki:
"Twoj swiadomy umysl odbiera zaledwie 15 bitow informacji, podczas gdy jestes bombardowany 15 milinami bitow informacji. Twoj swiadomy umysl nie ma zielonego pojecia o tym, co sie naprawde dzieje."
Nie wiem, wogole, czy to na temat i czy cokolwiek wyjasnia.
Pozdrawiam
