Wlodek pisze:Taka odpowiedz wcale nie jest dla mnie wygodna , bo wolał bym dostarczać tak zwanych dowodów ale za każdym razem odpowiedź jest podobna. (...) Na kursach Moena były weryfikacje ale w celu nauczenia się odprowadzania a nie same w sobie tylko do dostarczania dowodów.
Moen nie ma problemu z potwierdzeniami, w zasadzie zdobywa je samoistnie przez sam kontakt. Bynajmniej nie robi tego w celu uzyskania dowodu, ale by pomóc innym, a coś do weryfikacji pojawia się jako efekt kontaktu. Dowody są tak naprawdę tylko dla nas, żeby się upewnić, że trafiło się do właściwej osoby. Jeśli się robi coś z myślą, by pomóc innym, to wcześniej czy później jakieś weryfikacje się pojawią. Choćby energetyczne - czujesz Włodku przyczynę śmierci i taka się potwierdza, że rzeczywiście tak było (tak już miałeś tu na forum, więc nie mów, że nie miałeś żadnych weryfikacji bo nie są zgodne z "prawem Bożym")...
![:) :)](./images/smilies/smile.gif)
A swoją drogą wydaje mi się, że wynika to z samego sposobu Twojego postrzegania - energetycznego, patrząc od tej strony po prostu trudniej o dowody...
Wlodek pisze:Co do modlitw to prosty zdrowy rozsądek mówi wyraźnie że jeśli jakieś nie skutkują to warto spróbować innych , a nuż pomogą , ale można tez używać nie skutecznych , za słabych i nic nie zyskać.
I to jest właśnie myślenie magiczne, o którym mówi Shining...
"Do odprowadzenia duszy potrzeba dużo energii"
Z mojego punktu widzenia to świadomości. Energia jest wtórna wobec świadomości. Wydaje mi się jednak, że nikt tu nie podziela mojego zdania...
"Było tutaj wiele osób zajmujących się kontaktami i co się z nimi stało?"
Większość odeszła po dużym konflikcie. Nowi nie przyszli, bo od dawna nie było kursu Moena w Polsce. Ci, co uczą się z książki boją się tu odezwać, bo krytyka na forum jest druzgocząca.... Nie ma sprzyjającej atmosfery... Zupełnie inaczej jest na anglojęzycznej wersji forum Moena (zaglądałam tam kilka razy), gdzie próby podróży mentalnych przyjmuje się ciepło, jako próbę praktycznego wykorzystania metody, nie jak tu jako kontakt samozwańczego jasnowidza/ medium (nie ma więc ataków na osobę podejmującą się próby bo nie trafił czy "zawiódł nadzieje/ oszukał oczekujących pomocy"). Nie wiem, z czego to wynika, ale przestałam już z tym walczyć - stwierdzam po prostu, że nie ma korzystnej atmosfery dla początkujących, czy w ogóle dla próbujących swoich sił. Jest tu tak: albo wierzy się komuś albo uważa za oszusta, który obraża uczucia zwracających się o pomoc. Nie ma trzeciej opcji, że jest fajna metoda, którą można wykorzystać do różnych rzeczy, ale niestety wymaga treningu i można uzyskać wiele błędów interpretacyjnych, błędnych wizji, ale można i uzyskać prawdziwe wizje i poznać nowe rzeczy (czy to nie zadziwiające?) I jeszcze jedna sprawa - Metoda Moena nie została wymyślona wyłącznie do kontaktów ze zmarłymi, to bardzo wąskie jej zastosowanie (i to najbardziej kontrowersyjne), można badać w zasadzie wszystko i robić wspólne podróże porównując swoje relacje z relacjami partnera.
Wlodek pisze:Kilka razy poprosiłem Opiekua takiej osoby aby jej wyjaśnił w jakim jest położeniu ale mu nie uwierzyła bo tak głęboko była przekonana ze ten CZARNY jest prawdziwy i dalej wierzy że jest nie omylna.
Nie wiem o kim piszesz, ale co za różnica. Na zasadzie lustra widzę Włodku u Ciebie takie samo przekonanie o własnej nieomylności
![:) :)](./images/smilies/smile.gif)
i skłonność do podgryzania innych, którzy mają inne zdanie.
A zamieszanie będzie dopóki każdy nie będzie widział sam tego, co jest, tylko polegał na iluś tam sprzecznych źródłach.
Przy okazji szczerej wymiany zdań: nie wiem, skąd tu takie przywiązanie do tzw. Opiekunów, wpływów niefizycznych. Jest to potencjalnie niebezpieczne, gdy człowiek uzależnia się od takich wpływów. Jest cała masa obciążeń duchowych związanych z uzależnieniem swojego "rozwoju duchowego" od różnego typu bytów niefizycznych.
http://swiatducha.wordpress.com/obciaze ... krokodyle/
http://swiatducha.wordpress.com/obciaze ... e/wejscia/
Tak to jest, jak chcemy więcej niż sami możemy, a szczególnie pragnienie mocy niefizycznych (siddhi) i działania na planie niefizycznym przy pomocy protezy w postaci istot niefizycznych. Wykorzystywane jest do tego poczucie misji u osoby: także poczucie misji związanej z niesieniem pomocy.
Wszelkie protezy niefizyczne zniekształcają nam obraz siebie, utrudniają (samo)poznanie tego co jest: nie widzi się własnych problemów/ograniczeń, bo byt, który przebywa w niefizycznym środowisku nakłada nam swoje "okulary" własnego postrzegania i świadomości. Może wydawać się to korzystne, bo nasze zdolności rosną, ale nie pracujemy nad oczyszczeniem naszej drogi do Przebudzenia, tylko zamykamy się w obszarze świadomości tej istoty...