Samotność matki...

Jeśli straciłeś kogoś bliskiego, lub przeżywasz trudne chwile z innego powodu i potrzebujesz pocieszenia lub po prostu chciałbyś, aby ktoś Cię wysłuchał, możesz opowiedzieć swoją historię tutaj.
Dothy
Posty: 72
Rejestracja: czw paź 14, 2010 1:16 pm

Samotność matki...

Post autor: Dothy » sob lip 14, 2012 4:45 pm

Witam wszystkich, którym nie jest obojętny ból drugiego człowieka. Co jakiś czas w procesie żałoby po stracie najbliższych , dociera do nas ze zwielokrotnioną siłą fakt nieodwracalności ich śmierci. Przeglądamy wówczas pozostałe po naszych ukochanych pamiątki, fotografie i czujemy wtedy zamiast chociażby chwilowej ulgi-ból, który poprzez swoją intensywność jest wręcz fizycznie namacalny. Łzy płyną cichutko, serce ściska niewysłowiony żal.Dzisiaj czuję się tak właśnie kiedy myślę o moim synu i córce, którzy zasnęli na zawsze... Wojciech Jerzy miał niespełna 19 lat, Ewa 23 lata. Ja mam lat 49 i wiem ile straciły moje dzieci, ile szans ,ile zachodów słońca, ile ciszy wieczornej i radosnych spotkań. Obiecywałam sobie ,że się nie zbuntuję,że będę pokorna-ale tak się nie da.Tęsknię tak bardzo,że chciałabym biec przed siebie -nawet do ostatecznego końca.. Dziękuję wszystkim, którzy mnie do tej pory wspierali, a przede wszystkim mojemu drugiemu, mądremu mężowi, który cierpi wraz ze mną. Dziękuję Twórcom tego forum, za to że widzieli potrzebę jego założenia. Tak-ta chwila jest trudna...
dorota

Rozalka
Posty: 13
Rejestracja: śr cze 20, 2012 9:01 pm

Post autor: Rozalka » sob lip 14, 2012 9:48 pm

Dothy,nie potrafilam Twoich slow pozostawic bez odpowiedzi.Ja tchorze przed zaloba bliskich, uciekam bo nie wiem co powiedziec, czy powiedziec, jak powiedziec. A przeciez czesto nie potrzeba duzo, wystarczy byc.Teraz jestem z Toba.
Mysle tez o sobie, po tym jak odejde nie chcialabym aby moi ukochani za mna rozpaczali. Bo przeciez jak sie kogos kocha , to bola jego lzy.
Przebacz kochana Twoim dzieciom to ,ze odeszly tak wczesnie, ze stracily tyle szans, wschodow i zachodow slonca, ze nie ma juz radosnych spotkan. Przebacz tez sobie, wszystko, bedzie ci lzej. Z calego serca zycze ci coraz wiecej i wiecej slonecznych dni. Pozdrawiam serdecznie

MadziaKK
Posty: 425
Rejestracja: pt lip 13, 2007 6:22 pm

Post autor: MadziaKK » ndz lip 15, 2012 4:53 pm

Dothy, ... wiem, jak ci ciezko, az czuje zal sciskajacy serce... na ukojenie twojego bolu, moze pomoze mysl, ze w nastepnym wcieleniu, to one beda twoimi rodizcami... byc moze.

pozdrawiam. Magdalena.
jakiś podpis :)

Dothy
Posty: 72
Rejestracja: czw paź 14, 2010 1:16 pm

Dobrze

Post autor: Dothy » ndz lip 15, 2012 8:23 pm

Jak to dobrze,że jestedcie obok... Dziekuję :)
dorota

ataner1957
Posty: 31
Rejestracja: wt sie 24, 2010 1:54 pm

Post autor: ataner1957 » czw lip 19, 2012 1:10 pm

Pani Doroto, słowa, brak słów... Nic nie jest w stanie ukoić duszy, dręczący nieustanny ból, tęsknota nie do wytrzymania i to najbardziej, gdy zanurzamy się we wspomnieniach. Proszę nie myśleć co by było gdyby..., to jeszcze bardziej rozbudza wyobraźnię i nasila smutek. Bardzo mocno Panią przytulam i życzę dużo siły. Dobrze, że ma Pani przy sobie jeszcze chociaż dobrego męża. Razem odrobinę lepiej. Pozdrawiam.

Dothy
Posty: 72
Rejestracja: czw paź 14, 2010 1:16 pm

Post autor: Dothy » pt lip 20, 2012 2:00 pm

Kiedy czytam tak ciepłe i mądre słowa jest mi lżej i czuję, że tak do końca nie mylę się...Dobro jest świadectwem na istnienie Aniołów. a ponoć "wszyscy jesteśmy aniołami z jednym skrzydłem, a możemy latać tylko obejmując drugiego człowieka"9 nie wiem kto jest autorem tych słów , ale zgadzam się z nimi na 100%. Dziekuję za ciepłe słowa i pozdrawiam .Dorota
dorota

ODPOWIEDZ

Wróć do „Rozmowy o trudnych chwilach”