jedna dusza, wiele wcieleń
Bardzo ciekawie napisane. Dziękuje Rocker. Co zrozumiałem - czyli moje wnioski.
Przede wszystkim nie znałem pojęcia nadduszy, byłem przekonany, że jesteśmy na poziomie 5 D duszami energetycznymi, jak słyszałem pamiętającymi wszystkie swoje wcielenia i tym samym doświadczenia. Ponoć nawet jako dusza wybieramy sobie inkarnację, rodziców i drogę życia. Wydawało mi się,że jedna dusza może być w jednym człowieku (istocie materialnej), a nie jednoczesnie w wielu. Ten aspekt logiczny troche mnie determinuje. Z tego co napisałeś wynika,że dusza jest wszędzie i to jednocześnie.
Kwestia czym jest czas. Czas jest wymiarem w danej przestrzeni materialnej, gdzie wystepuje ruch. Miarą naszego czasu jest obrót ziemi, ale generalnie możemy liczyć czas od poczatku stworzenia tego wszechśwaita czyli od ok. 14 mld lat. Ruch to oddalanie sie galaktyk - forma zycia tego wszechświata. Pytanie czy czas jest tylko w tym wymiarze i jak wygląda życie ...bez czasu, no i w formie niematerialnej? Trochę smuci mnie brak indywidualności po śmierci fizycznej. Do tej pory byłem przekonany, że dusza jest jedna, niepodzielna i łączyw sobie dośwaidczenia wielu wcieleń aby stac się doskonałą - no ale co dalej?
Przede wszystkim nie znałem pojęcia nadduszy, byłem przekonany, że jesteśmy na poziomie 5 D duszami energetycznymi, jak słyszałem pamiętającymi wszystkie swoje wcielenia i tym samym doświadczenia. Ponoć nawet jako dusza wybieramy sobie inkarnację, rodziców i drogę życia. Wydawało mi się,że jedna dusza może być w jednym człowieku (istocie materialnej), a nie jednoczesnie w wielu. Ten aspekt logiczny troche mnie determinuje. Z tego co napisałeś wynika,że dusza jest wszędzie i to jednocześnie.
Kwestia czym jest czas. Czas jest wymiarem w danej przestrzeni materialnej, gdzie wystepuje ruch. Miarą naszego czasu jest obrót ziemi, ale generalnie możemy liczyć czas od poczatku stworzenia tego wszechśwaita czyli od ok. 14 mld lat. Ruch to oddalanie sie galaktyk - forma zycia tego wszechświata. Pytanie czy czas jest tylko w tym wymiarze i jak wygląda życie ...bez czasu, no i w formie niematerialnej? Trochę smuci mnie brak indywidualności po śmierci fizycznej. Do tej pory byłem przekonany, że dusza jest jedna, niepodzielna i łączyw sobie dośwaidczenia wielu wcieleń aby stac się doskonałą - no ale co dalej?
Szukam prawdy
Czytałam wędrówkę dusz i przeznaczenie dusz po pierwszym czytaniu byłam pełna nadzieji że moje dziecko tam jest że jest szczęśliwe ale kiedy kolejny raz przeczytałam te książki dużo rozmyslałam i wiecie co ?! Czy dusza nie jest egoistyczna?czy nie wykorzystuje naszych ciał do własnego rozwoju ?nie dba wcale o ludzi nie martwi się że cierpimy odbiera nam to co najcenniejsze porzuca ciało kiedy skończy swoją lekcje na ziemi myśli tylko o sobie i znów wybiera sobie inne ciało takie które jej pasuje a gdzie w tym jesteśmy MY? Jak jest taka wspaniała to dlaczego zabiera nam wspomnienia ? Powoduje amnezje ! Pytam się dla czyjego dobra to robi ?!napewno nie do naszego . W przeznaczeniu dusz na str 23 przyjaciel newtona mówi że duszom pacjentów wyprano mózgi by uwierzyli że sprawują kontrolę nad swoim przeznaczeniem i chyba coś w tym jest .jeśli dusza i ciało to jedno to dlaczego traktuje ciało jak narzędzie do własnych celów ?gdyby pozostawiła nam chodź trochę wspomnień nasze ludzkie życie byloby lżejsze . Jeśli kogoś uraziłam ta tyradą to przepraszam teraz tak myślę jak będzie później nie wiem . . Za parę dni minie rok bez mojego dziecka to nie jest życie to jest koszmar .
Tak ciało to narzędzie dla duszy, z tym że MY jesteśmy duszą, a Ty piszesz jakby dusza to było coś bardzo odległego odseparowanego od nas..
Dusze nie postępuje egoistycznie patrzysz z punktu widzenia w którym życie na Ziemi jest centrum tzw pępkiem świata. A tak wcale nie jest ten pępek świata jest dużo wyżej i z tego punktu widzenia to życie tutaj kończy się na pstryczka. Dusza mówi doświadczyłam to czego miała i wraca.
Nie możesz typowo człowieczo na to patrzeć życie tutaj to tylko okruszek istnienia, doświadczenia duszy. To nic wielkiego, tylko nam się to wydaje za coś arcyważnego bo żyjemy TU i patrzymy z tej małej wąskiej świadomości 
Dusze nie postępuje egoistycznie patrzysz z punktu widzenia w którym życie na Ziemi jest centrum tzw pępkiem świata. A tak wcale nie jest ten pępek świata jest dużo wyżej i z tego punktu widzenia to życie tutaj kończy się na pstryczka. Dusza mówi doświadczyłam to czego miała i wraca.


Równie dobrze można powiedzieć ze jest się szczęściem gdy jest się szczęśliwym lub złością gdy jest się pełnym tej emocji. To tylko pewna forma której doświadczamy przez jakiś czas,tak tworzymy jedność ciało umysł dusza, tylko to się potem rozpada, to połączenie jest nietrwałe
W każdym razie dusza jest nam bliższa niż ciało
Ale niestety w mentalność ludzka jest całkiem inna.


Moje ciało ma jedno życie a dusza wiele i dla mnie to tu i teraz jest najważniejsze i chciałabym to życie przeżyć w miarę normalnie wiadomo są radości i są smutki ale cierpienie takie jak strata dziecka nie powinno się zdarzyć nikomu bo po takim przeżyciu nie ma radości nie ma chęci do życia bo kolej rzeczy powinna być inna to dzieci powinny nas żegnać a nie my ich pytam się dlaczego mi odebrano to co najcenniejsze dlaczego mam żyć wspomnieniami i bólem okropnym bólem i tęsknotą przecież mam w tym ciele jedno życie ?!jedno życie a tak doświadczone nieszczęściem ...
A może Twoja dusza specjalnie chciała tego doświadczyć? Doświadczyć tego jak to jest stracić syna? Może Twoja i jego dusza się umówiły na to wcielenie? Dusza sobie nic z takiego cierpienia nie robi, bo dla niej najważniejsze jest doświadczenie nie ważne czy kolorowe czy nie czarno białe. Liczy się dla niej sam fakt doświadczenia czegoś, po to zresztą istnieje dusza, aby doświadczać 

Doświadczac i uczyć się tego chce dusza może i tak może się umówiliśmy na to ( ktoś mi powiedział to samo ) ale ją tego nie pamiętam i to jest ten problem nie sądzisz ? Czyżby nie było dla nas lepiej chociaż pamiętać odrobinę tyle żeby było lżej żyć żeby nasze ciało tak nie cierpiało tak nie tęskninło Życie nie było by tak okropnie ciężkie jak jest teraz . . .jutro mija rok ciężki dzień chciałoby się schować uciec wyjechać najlepiej zasnąć i się nie obudzić a trzeba wstać przyjąć rodzinę i to nie małą która się zapowiedziała i przyjaciół syna którzy byli dzisiaj i jutro też przyjdą . . .miłe jest to że pamiętają ale ja nie mam na to wszystko sił patrzę na nich i serce krwawi że nie ma wśród nich mojego chłopca płacze a oni mimo to przychodzą myślę że rozumieją mnie że płacze za moim dzieckiem a nie dlatego że ich widzę ..mój syn ma wspaniałych przyjaciół ,młodzi a tacy dojrzali Myślę że to co się stało zmieniło nie tylko nas rodzinę ale też tych młodych ludzi .