Dobry wieczór,
Mam na imię Anita i chciałam bardzo prosić o pomoc.
24.09.2014 zmarł mój tata Jerzy. Tata pod koniec choroby, był nieświadomy tego co mówił i nie było z nim kontaktu. Czy znalazł właściwą drogę do Nieba? Nie błądzi gdzieś? Bardzo się martwię o to, ponieważ tata mi się śnił, ale był taki jak w chorobie...nawet leżał w łóżku szpitalnym.
Druga sprawa jest taka, ze teraz od tygodnia moja mama leży w szpitalu. Jest diagnozowana w kierunku białaczki. Jak to możliwe- zdrowa kobieta? Mam 2 razy słyszała jak tata ją woła po imieniu. Czy tata chce ją zabrać ze sobą? Co mam zrobić w takiej sytuacji?
Modle się za tatę każdego dnia i proszę, żeby nie zabierał mi mamy...
Uprzejmie proszę o pomoc w skontaktowaniu się z tatą lub informacji czy jest w drodze do Nieba a choroba mamy to przypadek? czy błąka się po ziemi i chce mamę zabrać ze sobą?
Będę wdzięczna
Anita
Czy to możliwe? Proszę o pomoc
Cały czas mi się wydaje, ze za mało dałam informacji, wiec dopisuję:
Jerzy Rodziewicz, żył lat 68, tata był po przeszczepie nerki a zmarł na nowotwór mózgu - glejak. Nie było ratunku, walczyłam o niego, ale mi się nie udało. Trafia do szpitala 15.08 a umiera 24.09. Podczas jego choroby zdarzyło się coś co pragnę Wam napisać. Tata na moment odzyskał świadomość, spojrzał w okno i powiedział: Patrz Anisiu - widzę Anioła! Jego wzrok byl w tym momencie niedopisania: radość, łzy, niedowierzanie, wpatrzenie w 1 punkt na oknie.
Potem przyszła śmierć. Jest mi trudno, przykro, smutno, staram się nie płakać, aby w niczym tacie nie przeszkodzić, ale myśli moje krążą wokół niego. Czy już go nie boli? Czy doszedł tam gdzie trzeba? Dlaczego mam słyszy jak ją woła? O co chodzi?
Teraz mama w szpitalu i znów przerażenie zagościło w moim sercu Tak strasznie się boję.
Pomóżcie proszę i błagam. Niech ktoś skontaktuje się z moim tata.
Anita
PS bardzo przepraszam, ze tak wypisuje w 3 postach. Jakby jeszcze potrzebne były jakieś informacje to proszę o info. Czekam cierpliwie,może ktos się zlituje...
Jerzy Rodziewicz, żył lat 68, tata był po przeszczepie nerki a zmarł na nowotwór mózgu - glejak. Nie było ratunku, walczyłam o niego, ale mi się nie udało. Trafia do szpitala 15.08 a umiera 24.09. Podczas jego choroby zdarzyło się coś co pragnę Wam napisać. Tata na moment odzyskał świadomość, spojrzał w okno i powiedział: Patrz Anisiu - widzę Anioła! Jego wzrok byl w tym momencie niedopisania: radość, łzy, niedowierzanie, wpatrzenie w 1 punkt na oknie.
Potem przyszła śmierć. Jest mi trudno, przykro, smutno, staram się nie płakać, aby w niczym tacie nie przeszkodzić, ale myśli moje krążą wokół niego. Czy już go nie boli? Czy doszedł tam gdzie trzeba? Dlaczego mam słyszy jak ją woła? O co chodzi?
Teraz mama w szpitalu i znów przerażenie zagościło w moim sercu Tak strasznie się boję.
Pomóżcie proszę i błagam. Niech ktoś skontaktuje się z moim tata.
Anita
PS bardzo przepraszam, ze tak wypisuje w 3 postach. Jakby jeszcze potrzebne były jakieś informacje to proszę o info. Czekam cierpliwie,może ktos się zlituje...