Witam cieplo,
ponad rok minal od daty napisania postu dot pediatry. kiedy pisalam go, ten swiat byl dla mnie prawie w ogole nie zrozumialy, nie wiedzialam ze niektore istoty w snach byly nauczycielami - ze ich tak nazwe, ze istoty byly np Duszami, ze w ogole te sny byly swiadome, ze bralam w nich czynny udzial przebudzona, z zamknietymi oczami dzialalam, ze uczucie naciskania na moja klatke piersiowa to nie bylo duszenie, a wylatywanie calej siebie z klatki piersiowej nie bylo umieraniem

.
nie wiedzialam, ze te Istoty ktore tak swiecily jak neony, pokazywaly mi co mam robic, mowily do mnie dziwnymi dzwiekami, mogly byc istotami wyzej rozwinietymi ode mnie.
z jednej strony wtedy bylo latwiej, bo mialam przedstawiony obraz jak fotografie, a po treningu ruszenia obrazu, postacie na niej zaczely sie poruszac/ zyc/ funkcjonowac. wystarczylo tylko wyslac mysl/ energie ruchu i wskoczyc do nich rzez dziwny otwor w scianie

. to bylo w snieniu, jedna wielka orka swiadomosci, ulorzenia swoich zmyslow, doznan pod snienie.
lezala kobieta, ciezko oddychala, dusila sie, jej cialo wywijalo sie, kladlo, zasypialo, byla brudna, sina i porwana. najtrudniej bylo wlorzyc swoje dlonie widzac je a przy okazji nie skupiajac sie na nich, bo wtedy "wykrzaczalo" z obrazu. rozstawilam jej nogi i mialaqm znalezc czakre podstawy, wiedzialam tylko ze jest tam blizko gdzie konczy sie kregoslup. posrod lachow, brudu i jakis dziwnych wtedy dla mnie ssawek znalazlam kosc ogonowa, ktora laczyla sie z dlugim jasnym pretem, biegnacym do gory w strone glowy, ale tak gdzies obok. dotknelam palcem kregoslupa, nastapil zgrzyt w glowie i strasznie silny kop pradu w dlon.
jasna istota jak neon w nocy stala obok i usmechala sie.
pomyslalam, ze ciemno tutaj i nic nie zdzialam i przydalo by sie troche wiecej swiatla i ze jestem gotowa na niespodzianki.
zrobilo sie jasno jak w dzien, kilka wielkich lamp zaczelo swiecic prosto w moje oczy, zrobilo mi sie cieplo. czakre podstawy znalazlam miedzy odbytem a " małą" co tez zaliczalo sie do wyczyszczenia. wsunelam dlonie do czakry podstawy, a pozniej znalazlam sie cala stojac obok w tej Duszy - widzialam przed nosem jej czakre, moglam jej dotykac i tez stalam obok Duszy widzialam kazdy swoj ruch, wiec kierowalam soba z pozycji obserwatora.
czakra miala byc rozwinieta w kierunku ziemi i miala wygladac jak lejek zwezona ku gorze rozwnieta na dole jak kwiat/ spodnica/ dzwon. miala nie posiadac brudu, ani zadnych zatorow. a wszelkie zanieczyszczenia wrzucalam do worka/ pojemnika ktory stal obok czegos co przypominalo stol.
gladzilam czakre z sekundy na sekunde widzac platki kwiatow, jak moja dlon z gory na dol prostuje je, gladzi, wyciaga, naciaga. ciagle slyszac gdzies za mna co mam robic, pozniej juz nie zwrocilam uwagi, ze sama to robie. lejek/ kwiat/ spodnica byl juz gotowy, ale bez barwy, zycia.
wtedy poczulam znajomy nacisk na klatke piersiowa/ czakre serca i pusclam ta energie ktora doslownie kotlowala sie we mnie w strone czakry podstawy, kotra nabrala czerwono pomaranczoej barwy, energia byla czysta soczysta, przepelniona energia sily. lezaca kobieta usiadla i rzucila mi sie na szyje. wtedy obraz stolu i lamp rozplynal sie, zostalam z nia gdzies zawieszona w przestrzeni......maly pisk, pozniej Anieli spiew, odlaczyla sie ode mnie i zniknela gdzies w swietle.
tak bylo wtedy......
teraz jest podobnie, niektore przypadki chca aby je tylk oprzytulic bo sie boja, wiec tule i dalje poczucie milosci i bezpieczenstwa i sily. glaszcze je wtedy po glowie cos nuce - nie wiem co, ale zawsze jest to ta sama melodia.
nieraz Dusza wymaga oczyszczenia czakr tak jak wyzej, a nieraz oczyszczenia z bytu ktory sie podpial, wtedy przytulam ja do siebie, wysylam z czakry serca milosc i energie oczyszcenia, odrzucenia energii ktora ja blokuje i staram sie byc silniejsza od tej negatywnej energii, wciaz sprawdzajac jak sie ma duszyczka.
Dusze dzieci, te maluchy kiedy widze to wciaz kolana mi sie uginaja, dusze Dzieci i ich energia sa jeszcze bezwarunkowe. one naprawde potrafia jeszcze kochac bezwarunkowo, nie sa nasaczone pragnieniem posiadania. jedyne co maja w sobie negatywnego to to co je spotkalo w ostanich sekundach zycia. strach, niezrozumienie. jezeli byly chore to w przeciwnosci do Dusz osob doroslych chca szybko pozbyc sie balastu ktory przeszkadza bawic sie np w rzucanie kolorowych pilek, rysowanie, spiewanie i chociaz to latanie. wtedy tez daje im energie milosci, bezpieczenstwa, uswiadamiam ze sa juz zdrowe i pokazuje palcem gdzie moge bawic sie i latac caly czas.
Opiekunowie Dusz.
zadko ich widze, najczesciej kontaktuje sie pytajac, czekajac na " tak " lub " nie ". jezeli slysze ze moge to odrazu przytulam, jezeli slysze ze nie moge to pytam w jaki sposob moge to zmienic, aby pomoc danej Duszy.
We wszystkich przypadkach jakie spotkalam wsrod Dusz, zawsze na koncu, kiedy juz wiem ze zaraz sobie pojdzie mowie glosno i wyraznie ze ma sie dalej rozwijac, ze ma przyjmowac milosc i dawac ja wszystkiemu co sie porusza i czy to jest jasne czy ciemne nie ma roznicy, ma kochac i byc kochana. informuje ze nie ma spac tak jak nakazala jej religia, tylko ma dzialac, rozwijac sie i niesc milosc. jezeli widze ze jeszcze Dusza nie ma na to wewnetrznej sily, otaczam ja albo kulami energetycznymi z mieszanka wszystkich energii z moich czakr, piramidami, stozkami. wszytskie przypadki oddaje w rece Tego kto przyszedl po Dusze. oczywiscie po wymianie informacji kto, skad i jak swieci.
a co zrobilam zeby nie zglupiec, oszalec, nie zatracic sie, nie siedziec w kacie, a dalej funkcjonowac? przyjelam do siebie informacje, ze jestem tylko posrednikiem czegos wielkiego, niesamowitego, pieknego. nic nie biore dla siebie i do siebie to co robie jest wszystkich i dla wszystkich.
a kiedy spotykam sie z komentarzami, ze mnie poprostu juz pojebalo. wtedy staje sie obojetna w energii, macham reka i nie przyjmuje tego do siebie, a kiedy widze plecy nadawcy to sle tyle zrozumienia, tyle milosci i pozwalam odejsc.
Praca z Duszami jest latwa na tyle, ze przed nimi juz tylko chwila, zeby wejsc do swiatla, a tam juz tylko spokuj, bez pragnien, chcenia, czysta przyjemnosc istnienia i lekkosci.
Praca z ludzmi jest o wiele ciezsza i inna ale tez jest polaczona z wielkim pokladem bezwarunkowej milosci...........
a na nowym - starym miejscu jest mi ok, chociaz blizej wszedzie..........
odnosze wrazenie, ze widze Ciebie sekundami kiedy pomysle o Tobie i nawet nie czekajac na planowane podroze.
jakby co to pytajcie,
jak sie dowiem to odpisze

)
ciepla duzo
za_mgłą