.....kiedys mialam sen, plody w sloikach....minelo pare lat i znowu plody w sloikach....zaczelam byc obok tego snu blisko, az w koncu udalo mi sie zapomniec....i znowu sen i plody w sloikach, wtedy juz zawarczalam, wstalam w srodku nocy, jedyne co mglam to isc do lazienki i umyc twarz zimna woda, potknelam sie o szklanke, bo dziecko zostawilo na podlodze, rumor szkla, halas, denko poturlalo sie jakies dwa metry, opadalo miarowo wybijajac rytm
` ale ja tak jeszcze malo potrafie
pomyslalam do siebie, usiadlam na wannie, odkrecony kran, jednostajny szum wody, po pol godzinie wyszlam z lazienki, nawet nie przemylam twarzy bo zapomnialam.....
moze ze trzy lata pozniej
....ten sam sen, te same sloiki
` ok, to juz teraz moge
sloje pod pache i dzida w bezpieczne miejsce.
przede mna basen czysta blekitna woda, zmieniajaca sie w delikatna soczysta zielen i tak na zmiane, fiolet zatopiony z rozu.
wskoczylam do wody, jestem pod woda, moge oddychac, jest mi dobrze
odkrecam sloje, jeden, drugi, trzeci itd maluchy unosza sie pod powierrzchnia
` prosze oddychajcie, przyjmijcie energie, niech was uzdrowi, kochane Duszyczki
jakos szybko to sie potoczylo, laczylo mnie z miejscem, ze wchodze, ze siegam po sloje i znowu basen i tak pol nocy

pamietam pozniej ze we snie ogarnal mnie totalny luz, polozylam sie na wodzie, zasnelam w swoim snie odpoczywajac.
delikatne szturchanie
duzo jasnego swiatla i uslyszalam tylko
- nie martw sie i odpocznij
i nastal;a blogosc
zerwalam sie rano, wypoczeta, szczesliwa, i oczywiscie glut do pasa, bo trzeba bylo sie wyplakac.
gdzies po srodku 2007 r