xara.xara - co o tym sądzicie?
-
- Posty: 1160
- Rejestracja: wt lis 14, 2006 8:50 pm
Wiele razy stosowałam techniki Moena nie tylko przy kontaktach z duszami,ale wędrowałam sobie np do Centrum Uzdrowień,Centrum Planowania i takie tam jeszcze rózne inne podróże,gdy chciałam cos zmienić,coś naprawić,coś uzdrowić.... I NIGDY nie spotkałam żadnych złych istot.
Kto skonczył kurs Moena wie,że wszytko to co widzimy to sobie wyobrażamy,więc żeby zobaczyc coś zlego,strasznego musaiła bym sobie to wyobrazić.
Kurcze,nie wiem jak co niektórzy spotykaja jakieś straszne byty,postacie..hmmm moze ja coś robie zle?moze nie umie gdzieś tam sie przenieś...? w prawdzie nie jestem spragniona widoku jakiejś maszkary,ale bardzo mnie to zastanawia jak czytam o tych wszystkich zmorach,stworach....normalnie kosmos
Kto skonczył kurs Moena wie,że wszytko to co widzimy to sobie wyobrażamy,więc żeby zobaczyc coś zlego,strasznego musaiła bym sobie to wyobrazić.
Kurcze,nie wiem jak co niektórzy spotykaja jakieś straszne byty,postacie..hmmm moze ja coś robie zle?moze nie umie gdzieś tam sie przenieś...? w prawdzie nie jestem spragniona widoku jakiejś maszkary,ale bardzo mnie to zastanawia jak czytam o tych wszystkich zmorach,stworach....normalnie kosmos
Bardzo mi przykro,ale NIE nawiązuję już kontaktów ze zmarłymi
"Podobne przyciąga podobne" - żeby ściągnąć potwora, trzeba mieć w sobie choć jeden wzór energetyczny wspólny z owym potworem. Nie masz takich wzorów - nie spotkasz potworów, są dla ciebie przezroczyste, a ty dla nich.
Spotykasz potwory = masz robotę ze sobą - znaleźć i zneutralizować negatywne wzorce energetyczne.
Słowo kluczowe: ho'oponopono
Spotykasz potwory = masz robotę ze sobą - znaleźć i zneutralizować negatywne wzorce energetyczne.
Słowo kluczowe: ho'oponopono
ech Xsara , piszesz banialuki. Porozmawiajmy lepiej o sztuce, tam się dopiero dzieje, albo o pracy. jak kto robi kogo w balona. Przed laty miałem czasami 40% niewypłaconej pracy. Pracowalem jak wol albo wariat dla Grekow a onii robili mnie na szaro. Dawałem się nabierać na obiecanki. Jesl ci twoi uzywaja co drugie slowo malaka, to oni.
Xaro i nikt nie uwaza, ze to co masz jest zle, niedobre....
kiedys....
kiedys zamiast pisac bloga, usiadlam na jednym z forum ( focus) i wylalam wszystko na jego strony. nie interesowalo mnie wtedy czy ktos bedzie mnie ocenial, bo wtedy robilam tylko za przekaznik informujacy co sie dzieje u mnie, ze mna. bo jakos wiedzialam przez skore, ze jak nie napisze to nie wyjde z tego sama.
nie chialam wychodzic, ze swojego widzenia, slyszenia, odczuwania - traktowalam to najpierw jako solidne przeklenstwo mnie przez kogos, cos itd - ale musialam dowiedziec sie dla samej siebie, co robie zle, gdzie jest ten moment kiedy te wszystkie szkarady i Dusze ktorych wtedy nie rozumialam, weszly - przyszly do mnie, a ja dlaczego tak reaguje na nie wszystkie.
bylam obrazona na Boga - swiatlo.
na wszystko bylam obrazona, pomijajac siebie szerokim lukiem.
i zaczal sie wewnetrzny regresing, wtracanie do autohipnozy.
byl to bardzo ciezki okres dla mnie, ale kidy wyskakiwalam ze swoich kokonow, zawsze zjawial sie ktos, zawsze byli wokol ludzie, ktorzy nieraz pomimo rzeczy o ktorych nie chcialalam slyszec. dawali tyle ciapla i slonca, ze te moje wygniecione, zlachmanione skrzydla prostowaly sie.
oczywiscie pod reka mialam maly scyzoryk, dwa granaty, ze trzy baty i ofukana mine ( taki obrazek) co okazalo sie oczywiscie wielkim usmiechem na minach opiekujacych sie mna ludzi i wielkim przytuleniem.
wtedy te wszystkie moje granaciki, scyzoryk i co tam jeszcze mialam opadaly szybciej niz je wyciagalam do bronienia swojego jakze bujnego i wypasionego ego.
pozniej zaczelam prosic o przyslowiowe kubly z zimna woda i o wytracanie z iluzji, z wymyslonych ksztaltow, obrazow.
i przyszedl porod kleszczowy, dwa dni spedzone na wyjscie z kokonu, bo jak nie wyjde to przeciez nie uwierze o tym co oni wszyscy do mnie pisali, wyjdz z ciala i stan obok siebie wtedy zobaczysz. ale co zobacze? nie wiemy.
wyszlam, stanelam, ucalowalam ziemie na ktorej stalam i wrocilam. wstalam z lozka i poczulam inny swiat, inny powiew, inne zrozumienie, inna milosc bez pragnien, bez porzadan, bez posiadania i bez chcenia dalej isc niz moge.
rozlalam sie w sloncu, stalam sie szczesliwym czlowiekiem.
nie oczekuje od Ciebie, ze staniesz i krzykniesz. tak, tak. bo byloby to bardzo mylne.
chce zebys wiedziala, ze da sie wyjsc z najciemniejszej dziury swoich zakamarkow, pomimo ze ta dziura daje z siebie tyle znieksztalconego ciepla, pomimo ze dziura nawiazala tyle symbiozy z nami i glupa rznie, ze nie ma nic oprocz niej.
zycze Tobie z calego serducha twardosci tylka, cieplego serca, przejzystego oka i duzo, duzo sily.
buziole
za_mgla
Ps. banialuki, banialuki dla jednego sa, dla drugiego nie. banialuki, banialuki a te banialuki czasami potrafia niezle zrujnowac podstawe, bo dla kogos drugiego to tylko banialuki, banialuki.
kiedys....
kiedys zamiast pisac bloga, usiadlam na jednym z forum ( focus) i wylalam wszystko na jego strony. nie interesowalo mnie wtedy czy ktos bedzie mnie ocenial, bo wtedy robilam tylko za przekaznik informujacy co sie dzieje u mnie, ze mna. bo jakos wiedzialam przez skore, ze jak nie napisze to nie wyjde z tego sama.
nie chialam wychodzic, ze swojego widzenia, slyszenia, odczuwania - traktowalam to najpierw jako solidne przeklenstwo mnie przez kogos, cos itd - ale musialam dowiedziec sie dla samej siebie, co robie zle, gdzie jest ten moment kiedy te wszystkie szkarady i Dusze ktorych wtedy nie rozumialam, weszly - przyszly do mnie, a ja dlaczego tak reaguje na nie wszystkie.
bylam obrazona na Boga - swiatlo.
na wszystko bylam obrazona, pomijajac siebie szerokim lukiem.
i zaczal sie wewnetrzny regresing, wtracanie do autohipnozy.
byl to bardzo ciezki okres dla mnie, ale kidy wyskakiwalam ze swoich kokonow, zawsze zjawial sie ktos, zawsze byli wokol ludzie, ktorzy nieraz pomimo rzeczy o ktorych nie chcialalam slyszec. dawali tyle ciapla i slonca, ze te moje wygniecione, zlachmanione skrzydla prostowaly sie.
oczywiscie pod reka mialam maly scyzoryk, dwa granaty, ze trzy baty i ofukana mine ( taki obrazek) co okazalo sie oczywiscie wielkim usmiechem na minach opiekujacych sie mna ludzi i wielkim przytuleniem.
wtedy te wszystkie moje granaciki, scyzoryk i co tam jeszcze mialam opadaly szybciej niz je wyciagalam do bronienia swojego jakze bujnego i wypasionego ego.
pozniej zaczelam prosic o przyslowiowe kubly z zimna woda i o wytracanie z iluzji, z wymyslonych ksztaltow, obrazow.
i przyszedl porod kleszczowy, dwa dni spedzone na wyjscie z kokonu, bo jak nie wyjde to przeciez nie uwierze o tym co oni wszyscy do mnie pisali, wyjdz z ciala i stan obok siebie wtedy zobaczysz. ale co zobacze? nie wiemy.
wyszlam, stanelam, ucalowalam ziemie na ktorej stalam i wrocilam. wstalam z lozka i poczulam inny swiat, inny powiew, inne zrozumienie, inna milosc bez pragnien, bez porzadan, bez posiadania i bez chcenia dalej isc niz moge.
rozlalam sie w sloncu, stalam sie szczesliwym czlowiekiem.
nie oczekuje od Ciebie, ze staniesz i krzykniesz. tak, tak. bo byloby to bardzo mylne.
chce zebys wiedziala, ze da sie wyjsc z najciemniejszej dziury swoich zakamarkow, pomimo ze ta dziura daje z siebie tyle znieksztalconego ciepla, pomimo ze dziura nawiazala tyle symbiozy z nami i glupa rznie, ze nie ma nic oprocz niej.
zycze Tobie z calego serducha twardosci tylka, cieplego serca, przejzystego oka i duzo, duzo sily.
buziole
za_mgla
Ps. banialuki, banialuki dla jednego sa, dla drugiego nie. banialuki, banialuki a te banialuki czasami potrafia niezle zrujnowac podstawe, bo dla kogos drugiego to tylko banialuki, banialuki.
Piku !
To samo twierdzenie zawarte jest w lekturach buddystycznych i w przekazach Istot uwazanych ogolnie za wysoko rozwiniete w ziemsko-pozytywnym sensie tego slowa. Zdanie takie spotkac tez mozna u Moena.
Ja w moich podrozach tez jak Ty, takich spotkan nie mam.
Jednak gdy zaczelam czytac na forach relacje z takich przezyc, zeczelam myslec, ze to byc moze moj defekt.
Nastapil czas, w ktorym chcialam nauczyc sie to widziec. Chcialam opanowac te umiejetnosc nabywana przez wiare.
Dalsze obserwacje zycia tu i Tam sklonily mnie jednak ostatecznie do przyjecia wykladni buddystycznych i podobnych.
Caly problem placze dodatkowo jeszcze fakt, ze swiatlo widac tez u osob rozwinietych w ziemsko-negatywnym sensie.
Gdy wtedy bedac miotanym rozterkami poprosi sie o przebadanie przez paru innych niezaleznych od siebie (ekspertow - wyraz biore teraz, godz.23.21 w nawias, gdyz uzylam go sama od siebie skrotowo ; oni sami trzymaja sie na uboczu) ludzi cieszacych sie od lat ogolnym zaufaniem ; i Ci stwierdza ze widza cos wrecz odwrotnego we mnie (od innych uwazanych za dobrych w tej dziedzinie ludzi), to laduje sie znow na lotnych piaskach.
Zakres wiedzy jaki posiadam na dzien dzisiejszy, doradza mi w tej sytuacji jedyne znane mi obecnie wyjscie : prace nad 6 cnotami serca oraz oddechem i pauza kwantowa, proponowanymi przez Wingmakers.
Wg Nich uwalnia sie w ten sposob od hipnotyzujacego dzialania Matrixa z Ery Ryb i poprzednich i rozwija w wymarzonym kierunku, bez uzalezniania od sprzecznych ziemskich ocen wystawianych nawet w najlepszej wierze.
To samo twierdzenie zawarte jest w lekturach buddystycznych i w przekazach Istot uwazanych ogolnie za wysoko rozwiniete w ziemsko-pozytywnym sensie tego slowa. Zdanie takie spotkac tez mozna u Moena.
Ja w moich podrozach tez jak Ty, takich spotkan nie mam.
Jednak gdy zaczelam czytac na forach relacje z takich przezyc, zeczelam myslec, ze to byc moze moj defekt.
Nastapil czas, w ktorym chcialam nauczyc sie to widziec. Chcialam opanowac te umiejetnosc nabywana przez wiare.
Dalsze obserwacje zycia tu i Tam sklonily mnie jednak ostatecznie do przyjecia wykladni buddystycznych i podobnych.
Caly problem placze dodatkowo jeszcze fakt, ze swiatlo widac tez u osob rozwinietych w ziemsko-negatywnym sensie.
Gdy wtedy bedac miotanym rozterkami poprosi sie o przebadanie przez paru innych niezaleznych od siebie (ekspertow - wyraz biore teraz, godz.23.21 w nawias, gdyz uzylam go sama od siebie skrotowo ; oni sami trzymaja sie na uboczu) ludzi cieszacych sie od lat ogolnym zaufaniem ; i Ci stwierdza ze widza cos wrecz odwrotnego we mnie (od innych uwazanych za dobrych w tej dziedzinie ludzi), to laduje sie znow na lotnych piaskach.
Zakres wiedzy jaki posiadam na dzien dzisiejszy, doradza mi w tej sytuacji jedyne znane mi obecnie wyjscie : prace nad 6 cnotami serca oraz oddechem i pauza kwantowa, proponowanymi przez Wingmakers.
Wg Nich uwalnia sie w ten sposob od hipnotyzujacego dzialania Matrixa z Ery Ryb i poprzednich i rozwija w wymarzonym kierunku, bez uzalezniania od sprzecznych ziemskich ocen wystawianych nawet w najlepszej wierze.
Ostatnio zmieniony wt lip 14, 2009 10:25 pm przez Grey Owl, łącznie zmieniany 1 raz.
Każdy człowiek jest cząstką Większej Części/Boga.Jolanta Niemczuk pisze:Piku !
Caly problem placze dodatkowo jeszcze fakt, ze swiatlo widac tez u osob rozwinietych w ziemsko-negatywnym sensie.
I ten co mówi: "piszesz bzdury" i ten co "wychwala pod niebiosa".
Albo zezwalamy na krzywdzenie się, albo nie. Nasza wola.
Hellinger pisze, że często krzywdzi się z ... brakiem świadomości krzywdzenia.
Wiesz dobrze Xaro, że nic nie dzieje się przez przypadek. Starałem się nawet zbadać, jak głęboko sięga ta zasada, na jakim stopniu rozdrobnienia przestaje działać. I w sumie nie z dziwiłem się zbytnio, że to działa na najmniejszych drobinach ludzkiego życia. Na skrawkach drutu schowanych do kieszeni, pojedynczych krokach i ułamkach sekund. Rozważ zatem dlaczego tutaj trafiłaś, w jakim celu piszemy do Ciebie a Ty do nas. Większość aktywnych ludzi na tym forum ( i tu uwaga Kochani, mam nadzieję, że teraz ta większość, czyli właśnie WY się uśmiechniecie na wspomnienie tego i owego a nie skrzywicie ) to wg. społeczeństwa po prostu "odszczepieńcy". Pewnie podobnie jak i ja nie rozumiani przez rówieśników, gadający "banialuki", z poczuciem wiecznej tęsknoty i wyobcowania, zbyt wrażliwi, aby jakieś paskudztwa nie omieszkały się przyssać do łakomego kąska energetycznego.
Potrafisz "widzieć", zatem bez problemów prześwietlisz nasze intencje, które jakie są wiadomo. Czekamy na Twój ruch.
Pozdrawiam z matrixa obok.
Daltar
Potrafisz "widzieć", zatem bez problemów prześwietlisz nasze intencje, które jakie są wiadomo. Czekamy na Twój ruch.
Pozdrawiam z matrixa obok.
Daltar
Conchita
Odniosę się tylko do Twojego posta. Bardzo błedne przekonanie wyniosłaś. Bardzo błędne. Bóg jest dla mnie najważniejszy. A Jezus, no cóż, był, umarł i wrócił tam skad przyszedł. I po sprawie.
Na reszte nie odpowiem, gdyż nie mam zwyczaju się tłumaczyć. Napisałam tu tylko dlatego, że nie lubię, jak się o kimś pisze subiektywnie i za plecami.
Pozdrawiam wszystkich
Odniosę się tylko do Twojego posta. Bardzo błedne przekonanie wyniosłaś. Bardzo błędne. Bóg jest dla mnie najważniejszy. A Jezus, no cóż, był, umarł i wrócił tam skad przyszedł. I po sprawie.
Na reszte nie odpowiem, gdyż nie mam zwyczaju się tłumaczyć. Napisałam tu tylko dlatego, że nie lubię, jak się o kimś pisze subiektywnie i za plecami.
Pozdrawiam wszystkich
Xaro,
to pisanie, nie bylo skierowane przeciw Tobie i za plecami, a tylko bylo i jest poszukiwaniem tego co nas wszystkich razem laczy. i ciebie i mnie i wszystkich wokol tutaj znajdujacych sie i tych gdzies tam gleboko w sieci wirtualnej.
nikt z nas, nie podal linka do twojego bloga tylko i wylacznie po to, aby miec pozywke do zycia i funkcjonowania i aby sobie komentowac czyjes slowa, przezycia itd.
zajmujemy sie roznymi pierwiastkami, wiec tak jak i Ty sama szukamy, ogladamy, dotykamy, sluchamy.
a teraz poprostu, odezwal sie autor, wiec niech opowie, zaspiewa, pokaze. wszystko zalezy wylacznie tylko od Ciebie.
pozdrawiam i usmiecham sie
za_mgla
jezeli ekspert mowi ze jest ekspertem, jezeli ekspert cieszy sie i podskakuje kiedy slyszy ze jest ekspertem, to jest dupa, a nie ekspert. - to nie ode mnie, to od tej obok
to pisanie, nie bylo skierowane przeciw Tobie i za plecami, a tylko bylo i jest poszukiwaniem tego co nas wszystkich razem laczy. i ciebie i mnie i wszystkich wokol tutaj znajdujacych sie i tych gdzies tam gleboko w sieci wirtualnej.
nikt z nas, nie podal linka do twojego bloga tylko i wylacznie po to, aby miec pozywke do zycia i funkcjonowania i aby sobie komentowac czyjes slowa, przezycia itd.
zajmujemy sie roznymi pierwiastkami, wiec tak jak i Ty sama szukamy, ogladamy, dotykamy, sluchamy.
a teraz poprostu, odezwal sie autor, wiec niech opowie, zaspiewa, pokaze. wszystko zalezy wylacznie tylko od Ciebie.
pozdrawiam i usmiecham sie
za_mgla
jezeli ekspert mowi ze jest ekspertem, jezeli ekspert cieszy sie i podskakuje kiedy slyszy ze jest ekspertem, to jest dupa, a nie ekspert. - to nie ode mnie, to od tej obok
"Ku Przestrodze"
Witam,
Tematyką OOBE interesuję się od lat już, sporo wiem, sporo wiem o podstawach, sporo nie wiem. Nic nie poznałem osobiście, są ku temu powody. Skupię się na nich, wypadałoby, nieprawdarz?
Zacznijmy może od tego że mimo iż w rozmowach o astralu jest wiele spójności, to jest to horyzont tak szeroki, że niepojmowalny, każdy ma swoje trzy grosze, swoją wiedzę, swoją kolekcję doświadczeń i odzwierciedleń 'prawdy'. Każdy swoją, każdy inną. Każdy czerpie z innego źródła. A źródło to kwintesencja wiedzy.
Zagłębić się w horyzont tak szeroki, i nie pogubić się, odnaleźć się w czymś co jest tak szerokie że nie można tego objąć w całości? Pachnie iluzją, iluzją widzianą inaczej z każdego kąta.
Jako że jestem osobą stroniącą od ryzyka, historia Xary dała wiele do myślenia. W życiu, przetrwaniu liczy się najniższy punkt do którego można zejść, od tąd chyba trzeba zacząć poznanie, w pewnym sensie jest to podstawa, z której buduje się wyżej.
Kiedy czytam o istotach mieniących się szczęściem, radością, miłością, które okazują się nieprzejrzyste, wysyłąjące fale które nie odpowiadają konsekwentnie ich prawdziwemu nastawieniu, zdaję sobie sprawę - widzisz to co zostało Ci pokazane, czy mozesz mieć teraz pewność że to co widzisz jest godnym odzwierciedleniem? W horyzoncie tak szerokim, tak bardzo rozciągniętym i zindywidualizowanym, że będąc wspólnie w grupie mieniącej się pod tym samym sztandarem 'OOBE' niewiele jest zgodności, natomiast każdy stoi na drodze poszukiwania, istnieją tu tylko szeroko pojęte podstawy, od tamtego punktu każde doświadczenie rozchodzi się we wszystkie możliwe strony, wybieramy sobie, każdy swojego pioniera tych nauk, tylko że każdy pionier podążył inną ścieżką. Każdy tylko wyszedł po za ciało, a po za ciałem, każdy został odnaleziony przez co innego, poznałtylko ten skrawek, do którego przypisał sobie cały nieboskłon.
Nieiwele jest tutaj ogólnie przyjętych praw i zasad rządzących, powiedziałbym że są bardzo, bardzo mgliste i nieprzewidywalne.
Ja się iluzji boję, bo za nią kryje się prawda, której dostrzec nie można. Jeżeli za cel ostawiłem sobie poznać prawdę, to po opowieści Xary wiem, że w astralu, że poprzez OOBE jej nie znajdę. Każdy ma swoją prawdę, swoje okienko, swoją kolekcję doświadczeń i iluzji...
***
Pozwolę sobie zacytować kilka wypowiedzi z tego wątku:
"patzrac no swoje cialo fizyczne, pozniej wskakujac w cialo astralne spotykam piewrsza najblizej umieszczona swiadomosc. pierwsza swiadomosc po zdjeciu blokad - strachu, smierci, braku powrotu do ciala fizycznego. przeniosla dalej ...i tutaj zaczyna sie cala opowiesc o rozwoju duchowym wszelkie upadki i podnoszenia, otzrepywania sie z blota itp z czasem liczyc sie odechciewa, bo to juz nie cieszy jak to pierwsze prawdziwe wypuszczenie siebie po za wszelkie granice przyzwoitosci i dogmatow ktore ciagle w malych procentach ale jeszcze siedza. "
-za_mgłą
O ile porzucenie dogmatów jest bardzo pozytywne (bo jest wolnością od narzuconego światopoglądu, popartego prawdą, bądź nie, jeśli nie to iluzją, sobie stworzoną (to co jest domatem popartym prawdą, nazwiemy chyba jak w fizyce, prawem, które jest niezaprzeczalne i jednoznaczne ) a dogmat poparty iluzją daleki jest od prawdy, i cóż, idąc w kierunku dalekim od rzeczywistości, idziemy w kierunku kłamstwa, takowe nie przekaże nam istoty rzeczywistości przecież, więc jaki w tym cel? Lub czyj, bo czy w pełni świadomie Twój? Nawet jeśli, to nie w pełni, bo cośco poznane przez iluzję, nie jest poznane, nie wybierasz więc tego co wybierasz, a to co myślisz że wybierasz... cóż... )) To porzucenie bariery strachu, strachu przed śmiercią, braku powrotu do ciała przecież jest czymś bardzo nienaturalnym, czymś z czym rodzi się każdy, i nie zostało ustawione po to by zostało porzucone, chba że ktoś ma pomysł dla czego strach przed śmiercią, wyjściem byłby iluzją, czemu jest tak bardzo zakorzeniony w każdym z nas? To przestroga, czy może iluzoryczna 'próba'? Wybaczcie moi drodzy, ale pokonanie strachu, pokonanie przestrogi nie jest naturalną drogą, a wymuszeniem.
"cała nasza egzystencja jest wielowymiarowa a fakt bycia i wychodzenia jest dla nas naturalny..."
-szaryprorok
Czyżby? Jest naturalny moze dla ludzi którym OOBE zdarza się spontanicznie, mających predyspozycje, dla ludzi którzy przez kurtynę strachu przejść mogą, albo mogą jej nie zauważyć nawet. Jak by nie było, poznają ten sam szeroki horyzont, co ci którzy zmusili się do zatopienia się w nim, dobrowolnie przebijając się przez kurtynę. Dobrowolne przebijanie się przez kurtynę strachu nie jest naturalne, naturalne jest odwrócenie się od wrót które wieją przerazą, a za namową otoczenia skłonni jesteśmy popełnić największe głupoty, oczywiście także i największe 'dobrodziejstwa; ale wybory, tudzież konsekwencje są tylko dwie. Co jest więc tak dobre i naturalne, bezwiedne wyjście z ciała czy przebijanie się przez przerazę? Świat za nimi przecierz taki sam, róznica drzwi, ogromna, nie nazwiemy naturalnymi dwu dróg, tej która jest naturalna, na tyle na ile tylko spontaniczna, i nienaturalna bo bymusza przekroczenie własnej natury, odrzucenie wszystkiego co w danym momencie stanowi jedyny słyszalny głos, odrzucenie rozsądku nigdy nie jest naturalne.
"wstalam z lozka i poczulam inny swiat, inny powiew, inne zrozumienie, inna milosc bez pragnien, bez porzadan, bez posiadania i bez chcenia dalej isc niz moge.
rozlalam sie w sloncu, stalam sie szczesliwym czlowiekiem. "
-za_mgłą
Można więc być kontent po odrzuceniu pragnień i porządań? Mam na ten temat zupełnie odmienne zdanie. Czy pustka moze gwarantować jakiekolwiek szczęście? Z pustki nie wyciągniesz nic, choć zależy jak zdefiniujesz pustkę, ale dla mnie wyzbycie się tak fundamentalnych odczućjak pragnienie jest czymś katastrofalnym i tylko ślepiec nazywa to oświeceniem, a w gonitwie za ślepcem tworzy się dogmat. Ocierając się o jego 'prawdę', tudzeż iluzję, dochodzi się do innych przeyśleń. Naturalnie, mówimy o dwu różnych rzeczach. Ty o 'miłości bezwarunkowej' (bo nie wyciągniesz warunku z braku pragnienia przecierz.), ja o pustce, chyba że to jedno i to samo, obydwa nie mają podstaw.
Kroczyłem drogą Wu-Wei, z przyczyn, moze i mi nie znanych wcześniej ,teraz jak najbardziej, i wiem że każda decyzja, nieważne jak mała, jak głupia, jak trywialna by się nie zdawała będzie brzemienna w skutkach, zwłaszcza kiedy powołujemy się na niezgłębioną iluzję. Oceńcie sami, ile w astralu jest iluzji, a ile prawdy, ja rozwojem nie nazywałbym na przykład sztucznych modyfikacji dokonywanych na sobie przez nieznane, iluzoryczne byty mieniące się opiekuńczością, w świecie o bezkresnym horyzoncie, nie widzianym przez oczy każdego tak samo, a każdego zupełnie inaczej, tak jak by oderwanego od swojej własnej substancji.
Dla tego, do serca biorę sobię bardzo historię Xary, mówi wiele, mówi najwięcej, mówi o rzeczach najważniejszych, o własnej Duszy, dla Ciebie to winno być najważniejsze, to jest to czym jesteś, ale nie poznasz tego poprzez iluzję przecież, a skoro nie wiesz co jest iluzją, a co prawdą, jeżeli zagrożenie czai się wszędzie, bo nie wiesz w który zakątek bezkresnego horyzontu trafisz, to czy szukasz poznania, czy przyjemnych obrazów? Najpiękniejszy obraz moze mieć najobrzydliwsze podłoże, i o tym pisała Xara, i z tym zgadza się tutaj chyba niemalze każdy (całkiem bezwiednie), można trafić na naprawdę wstrętny grunt, tylko nie każdy jest na tyle mądry by przejrzeć który piękny obraz jest pięknym, a który odrażającym gruntem, przyznając że dookoła są mądrzejsi od Was, dajecie się świadomie złapać w pułapkę, przyznając ze jesteście tylko o krok od pomyłki, bycia przechytrzonymi.
"No risk, no fun" - So good LUCK, my friends.
Z 'dołu' przepraszam za ten niebagatela, długi i zapewne nieskładny wywód, ale promieniejecie wyrozumiałością, więc nie wszystko jest stracone, nieprawdaz? Choć według wszystkiego co powiedziałem powżej, ryzykuję bardzo, bo nie wiadomo czy rzeczywiście... A to już sprawa bycia konsekwęntnym, ale przynajmniej nie musiałem "wyjść z siebie" żeby zaryzykować Jeśli mam rację, to nikt z nas nie zna siebie, iluzja jest więc wszechobecna, i nie odróżnisz jej, ale czy wiesz choć tyle? Spytaj sam siebie, jeżeli nie przebiłeś/łaś się na wylot przez cały swój rozsądek żeby dostać się tutaj, gdzie jesteś.
Hjk
Tematyką OOBE interesuję się od lat już, sporo wiem, sporo wiem o podstawach, sporo nie wiem. Nic nie poznałem osobiście, są ku temu powody. Skupię się na nich, wypadałoby, nieprawdarz?
Zacznijmy może od tego że mimo iż w rozmowach o astralu jest wiele spójności, to jest to horyzont tak szeroki, że niepojmowalny, każdy ma swoje trzy grosze, swoją wiedzę, swoją kolekcję doświadczeń i odzwierciedleń 'prawdy'. Każdy swoją, każdy inną. Każdy czerpie z innego źródła. A źródło to kwintesencja wiedzy.
Zagłębić się w horyzont tak szeroki, i nie pogubić się, odnaleźć się w czymś co jest tak szerokie że nie można tego objąć w całości? Pachnie iluzją, iluzją widzianą inaczej z każdego kąta.
Jako że jestem osobą stroniącą od ryzyka, historia Xary dała wiele do myślenia. W życiu, przetrwaniu liczy się najniższy punkt do którego można zejść, od tąd chyba trzeba zacząć poznanie, w pewnym sensie jest to podstawa, z której buduje się wyżej.
Kiedy czytam o istotach mieniących się szczęściem, radością, miłością, które okazują się nieprzejrzyste, wysyłąjące fale które nie odpowiadają konsekwentnie ich prawdziwemu nastawieniu, zdaję sobie sprawę - widzisz to co zostało Ci pokazane, czy mozesz mieć teraz pewność że to co widzisz jest godnym odzwierciedleniem? W horyzoncie tak szerokim, tak bardzo rozciągniętym i zindywidualizowanym, że będąc wspólnie w grupie mieniącej się pod tym samym sztandarem 'OOBE' niewiele jest zgodności, natomiast każdy stoi na drodze poszukiwania, istnieją tu tylko szeroko pojęte podstawy, od tamtego punktu każde doświadczenie rozchodzi się we wszystkie możliwe strony, wybieramy sobie, każdy swojego pioniera tych nauk, tylko że każdy pionier podążył inną ścieżką. Każdy tylko wyszedł po za ciało, a po za ciałem, każdy został odnaleziony przez co innego, poznałtylko ten skrawek, do którego przypisał sobie cały nieboskłon.
Nieiwele jest tutaj ogólnie przyjętych praw i zasad rządzących, powiedziałbym że są bardzo, bardzo mgliste i nieprzewidywalne.
Ja się iluzji boję, bo za nią kryje się prawda, której dostrzec nie można. Jeżeli za cel ostawiłem sobie poznać prawdę, to po opowieści Xary wiem, że w astralu, że poprzez OOBE jej nie znajdę. Każdy ma swoją prawdę, swoje okienko, swoją kolekcję doświadczeń i iluzji...
***
Pozwolę sobie zacytować kilka wypowiedzi z tego wątku:
"patzrac no swoje cialo fizyczne, pozniej wskakujac w cialo astralne spotykam piewrsza najblizej umieszczona swiadomosc. pierwsza swiadomosc po zdjeciu blokad - strachu, smierci, braku powrotu do ciala fizycznego. przeniosla dalej ...i tutaj zaczyna sie cala opowiesc o rozwoju duchowym wszelkie upadki i podnoszenia, otzrepywania sie z blota itp z czasem liczyc sie odechciewa, bo to juz nie cieszy jak to pierwsze prawdziwe wypuszczenie siebie po za wszelkie granice przyzwoitosci i dogmatow ktore ciagle w malych procentach ale jeszcze siedza. "
-za_mgłą
O ile porzucenie dogmatów jest bardzo pozytywne (bo jest wolnością od narzuconego światopoglądu, popartego prawdą, bądź nie, jeśli nie to iluzją, sobie stworzoną (to co jest domatem popartym prawdą, nazwiemy chyba jak w fizyce, prawem, które jest niezaprzeczalne i jednoznaczne ) a dogmat poparty iluzją daleki jest od prawdy, i cóż, idąc w kierunku dalekim od rzeczywistości, idziemy w kierunku kłamstwa, takowe nie przekaże nam istoty rzeczywistości przecież, więc jaki w tym cel? Lub czyj, bo czy w pełni świadomie Twój? Nawet jeśli, to nie w pełni, bo cośco poznane przez iluzję, nie jest poznane, nie wybierasz więc tego co wybierasz, a to co myślisz że wybierasz... cóż... )) To porzucenie bariery strachu, strachu przed śmiercią, braku powrotu do ciała przecież jest czymś bardzo nienaturalnym, czymś z czym rodzi się każdy, i nie zostało ustawione po to by zostało porzucone, chba że ktoś ma pomysł dla czego strach przed śmiercią, wyjściem byłby iluzją, czemu jest tak bardzo zakorzeniony w każdym z nas? To przestroga, czy może iluzoryczna 'próba'? Wybaczcie moi drodzy, ale pokonanie strachu, pokonanie przestrogi nie jest naturalną drogą, a wymuszeniem.
"cała nasza egzystencja jest wielowymiarowa a fakt bycia i wychodzenia jest dla nas naturalny..."
-szaryprorok
Czyżby? Jest naturalny moze dla ludzi którym OOBE zdarza się spontanicznie, mających predyspozycje, dla ludzi którzy przez kurtynę strachu przejść mogą, albo mogą jej nie zauważyć nawet. Jak by nie było, poznają ten sam szeroki horyzont, co ci którzy zmusili się do zatopienia się w nim, dobrowolnie przebijając się przez kurtynę. Dobrowolne przebijanie się przez kurtynę strachu nie jest naturalne, naturalne jest odwrócenie się od wrót które wieją przerazą, a za namową otoczenia skłonni jesteśmy popełnić największe głupoty, oczywiście także i największe 'dobrodziejstwa; ale wybory, tudzież konsekwencje są tylko dwie. Co jest więc tak dobre i naturalne, bezwiedne wyjście z ciała czy przebijanie się przez przerazę? Świat za nimi przecierz taki sam, róznica drzwi, ogromna, nie nazwiemy naturalnymi dwu dróg, tej która jest naturalna, na tyle na ile tylko spontaniczna, i nienaturalna bo bymusza przekroczenie własnej natury, odrzucenie wszystkiego co w danym momencie stanowi jedyny słyszalny głos, odrzucenie rozsądku nigdy nie jest naturalne.
"wstalam z lozka i poczulam inny swiat, inny powiew, inne zrozumienie, inna milosc bez pragnien, bez porzadan, bez posiadania i bez chcenia dalej isc niz moge.
rozlalam sie w sloncu, stalam sie szczesliwym czlowiekiem. "
-za_mgłą
Można więc być kontent po odrzuceniu pragnień i porządań? Mam na ten temat zupełnie odmienne zdanie. Czy pustka moze gwarantować jakiekolwiek szczęście? Z pustki nie wyciągniesz nic, choć zależy jak zdefiniujesz pustkę, ale dla mnie wyzbycie się tak fundamentalnych odczućjak pragnienie jest czymś katastrofalnym i tylko ślepiec nazywa to oświeceniem, a w gonitwie za ślepcem tworzy się dogmat. Ocierając się o jego 'prawdę', tudzeż iluzję, dochodzi się do innych przeyśleń. Naturalnie, mówimy o dwu różnych rzeczach. Ty o 'miłości bezwarunkowej' (bo nie wyciągniesz warunku z braku pragnienia przecierz.), ja o pustce, chyba że to jedno i to samo, obydwa nie mają podstaw.
Kroczyłem drogą Wu-Wei, z przyczyn, moze i mi nie znanych wcześniej ,teraz jak najbardziej, i wiem że każda decyzja, nieważne jak mała, jak głupia, jak trywialna by się nie zdawała będzie brzemienna w skutkach, zwłaszcza kiedy powołujemy się na niezgłębioną iluzję. Oceńcie sami, ile w astralu jest iluzji, a ile prawdy, ja rozwojem nie nazywałbym na przykład sztucznych modyfikacji dokonywanych na sobie przez nieznane, iluzoryczne byty mieniące się opiekuńczością, w świecie o bezkresnym horyzoncie, nie widzianym przez oczy każdego tak samo, a każdego zupełnie inaczej, tak jak by oderwanego od swojej własnej substancji.
Dla tego, do serca biorę sobię bardzo historię Xary, mówi wiele, mówi najwięcej, mówi o rzeczach najważniejszych, o własnej Duszy, dla Ciebie to winno być najważniejsze, to jest to czym jesteś, ale nie poznasz tego poprzez iluzję przecież, a skoro nie wiesz co jest iluzją, a co prawdą, jeżeli zagrożenie czai się wszędzie, bo nie wiesz w który zakątek bezkresnego horyzontu trafisz, to czy szukasz poznania, czy przyjemnych obrazów? Najpiękniejszy obraz moze mieć najobrzydliwsze podłoże, i o tym pisała Xara, i z tym zgadza się tutaj chyba niemalze każdy (całkiem bezwiednie), można trafić na naprawdę wstrętny grunt, tylko nie każdy jest na tyle mądry by przejrzeć który piękny obraz jest pięknym, a który odrażającym gruntem, przyznając że dookoła są mądrzejsi od Was, dajecie się świadomie złapać w pułapkę, przyznając ze jesteście tylko o krok od pomyłki, bycia przechytrzonymi.
"No risk, no fun" - So good LUCK, my friends.
Z 'dołu' przepraszam za ten niebagatela, długi i zapewne nieskładny wywód, ale promieniejecie wyrozumiałością, więc nie wszystko jest stracone, nieprawdaz? Choć według wszystkiego co powiedziałem powżej, ryzykuję bardzo, bo nie wiadomo czy rzeczywiście... A to już sprawa bycia konsekwęntnym, ale przynajmniej nie musiałem "wyjść z siebie" żeby zaryzykować Jeśli mam rację, to nikt z nas nie zna siebie, iluzja jest więc wszechobecna, i nie odróżnisz jej, ale czy wiesz choć tyle? Spytaj sam siebie, jeżeli nie przebiłeś/łaś się na wylot przez cały swój rozsądek żeby dostać się tutaj, gdzie jesteś.
Hjk
Witaj HJK.....
i bardzo dobrze, ze przyszedles do nas. ciesze sie, ze jestes, ze mowisz, opowiadasz. jak juz wiesz, atral ma duzo galezi, w moim przypadku bylo tak, ze to galaz mnie odnalazla, o nic nie prosilam bo o co moze prosic 5latka o lalke, wozek o tak, ale nie o tych wszystkich ludzi, ktorych nikt nie widzial oprocz mnie, nie porosilam ani o boga, ani o oswiecenie, przebudzenie.
gdybym wtedy trafila, na osobe ktora pomoglaby mi, wytlumaczyla, moze troche nawet i pokazala na pewno dzisiaj nie musialabym wylizywac sie z ciegow jakie dostalam w sali do katechezy w ramach wypedzenia diabla, od opowiesci ze umre i bede sie smazyc itd itd.
wiec wiesz, wszystko do pewnego czasu bylo szukaniem, teraz to co znalazlam oczyszczam sama w sobie i z siebie. wszystko co znalazlam, przychodzilo i wyrywalo i nie pytalo czy chce, czy pragne. obserwowalam, gryzlam paznokcie, jakalam sie, zamykalam w sobie. a tam.....
i dalej,
osoba Xary jest mi bardzo bliska i wcale nie uwazam ze jest nizej ani wyzej, ze ciagle ma jakis problem. bo czytajac wypowiedzi, ciagle sa wlasnie tak odbierane.
a ja chce sobie tylko porozmawiac i tyle.
i dalej,
ja z kolei nie skonczylam nic, zadnych kursow itd, jestem samoukiem, i nauczycielem i uczniem dla samej siebie, znam swoje granice wytrzymalosci, wiem dokad moge wejsc, a kiedy wyjsc. czy pragne poznac co jest dalej, dotknac, posmakowac/ nie, nie pragne tego wystarczy to co mam.
wiesz, mialam jakis czas temu kontakt z ludzmi, ktorzy w pewnym momencie zaczeli krzyczec, ze maja universum. wtedy zapalilo sie ogromne czerwone swiatlo dla mnie.
stronie od ludzi, ktorzy mowia, pisza ze wiedza wszystko, dla mnie piekniejsze jest odnajdywanie, niz mowienie.
duzo ciepla zycze
Ewka
i bardzo dobrze, ze przyszedles do nas. ciesze sie, ze jestes, ze mowisz, opowiadasz. jak juz wiesz, atral ma duzo galezi, w moim przypadku bylo tak, ze to galaz mnie odnalazla, o nic nie prosilam bo o co moze prosic 5latka o lalke, wozek o tak, ale nie o tych wszystkich ludzi, ktorych nikt nie widzial oprocz mnie, nie porosilam ani o boga, ani o oswiecenie, przebudzenie.
gdybym wtedy trafila, na osobe ktora pomoglaby mi, wytlumaczyla, moze troche nawet i pokazala na pewno dzisiaj nie musialabym wylizywac sie z ciegow jakie dostalam w sali do katechezy w ramach wypedzenia diabla, od opowiesci ze umre i bede sie smazyc itd itd.
wiec wiesz, wszystko do pewnego czasu bylo szukaniem, teraz to co znalazlam oczyszczam sama w sobie i z siebie. wszystko co znalazlam, przychodzilo i wyrywalo i nie pytalo czy chce, czy pragne. obserwowalam, gryzlam paznokcie, jakalam sie, zamykalam w sobie. a tam.....
i dalej,
osoba Xary jest mi bardzo bliska i wcale nie uwazam ze jest nizej ani wyzej, ze ciagle ma jakis problem. bo czytajac wypowiedzi, ciagle sa wlasnie tak odbierane.
a ja chce sobie tylko porozmawiac i tyle.
i dalej,
ja z kolei nie skonczylam nic, zadnych kursow itd, jestem samoukiem, i nauczycielem i uczniem dla samej siebie, znam swoje granice wytrzymalosci, wiem dokad moge wejsc, a kiedy wyjsc. czy pragne poznac co jest dalej, dotknac, posmakowac/ nie, nie pragne tego wystarczy to co mam.
wiesz, mialam jakis czas temu kontakt z ludzmi, ktorzy w pewnym momencie zaczeli krzyczec, ze maja universum. wtedy zapalilo sie ogromne czerwone swiatlo dla mnie.
stronie od ludzi, ktorzy mowia, pisza ze wiedza wszystko, dla mnie piekniejsze jest odnajdywanie, niz mowienie.
duzo ciepla zycze
Ewka
-
- Administrator
- Posty: 1414
- Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:25 pm
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
W takim razie Xaro, przepraszam, jeśli źle Cię zrozumiałam w kwestii religii chrześcijańskiej. W sumie sama nie jestem entuzjastką żadnej religii, ale i też nie mam nic przeciwko (może jedynie mój niepokój budzą fundamentaliści muzułmańscy z dżihadem, ale podobno to tylko niewielki odłam muzułmanów).
Po poście za_mgłą nie mam już nic do dodania w temacie .
Po poście za_mgłą nie mam już nic do dodania w temacie .
Oby wszystkie istoty osiągnęły szczęście i przyczyny szczęścia
Ja osobiście nie jestem taki religijny. Wiarę powinniśmy mieć w sobie,Conchita pisze:W takim razie Xaro, przepraszam, jeśli źle Cię zrozumiałam w kwestii religii chrześcijańskiej. W sumie sama nie jestem entuzjastką żadnej religii, ale i też nie mam nic przeciwko (może jedynie mój niepokój budzą fundamentaliści muzułmańscy z dżihadem, ale podobno to tylko niewielki odłam muzułmanów).
Po poście za_mgłą nie mam już nic do dodania w temacie .
a nie w religii.
Ja to sobie często mówię, że chrzest i komunie to mam na papierku,
a reszta mnie nie interesuje.
Nie krytykuję za bardzo kościoła, a to dlatego, że jest po jakiejś części trochę prawdy, a po następnej części jest nieprawda. A poza tym kościół katolicki i nie tylko mają swoje jak by to powiedzieć przepisy.
Za najbardziej niebezpieczną religie uznaje muzułmanów...
Dla mnie to jest niczym sekta....
Witaj HJK_V01,
jestem tu nowa, zatem nie przejmuj się moim drążeniem tematu.
"Ja się iluzji boję, bo za nią kryje się prawda, której dostrzec nie można. Jeżeli za cel ostawiłem sobie poznać prawdę, to po opowieści Xary wiem, że w astralu, że poprzez OOBE jej nie znajdę. Każdy ma swoją prawdę, swoje okienko, swoją kolekcję doświadczeń i iluzji... "
Co to jest iluzja. Wyobrażanie sobie. Myślenie. Czego zatem się bać? Myśli ludzkich. Czyichś? Czyjeś to jedynie projekcja Twoich/Moich. Wyolbrzymiona.
Każdy ma swoją prawdę= swoje myśli. Myśli tworzą rzeczywistość tą macalną i niemacalną. OObe to rzeczywistość niby-niwweryfikowalna.
"a dogmat poparty iluzją daleki jest od prawdy, i cóż, idąc w kierunku dalekim od rzeczywistości, idziemy w kierunku kłamstwa, takowe nie przekaże nam istoty rzeczywistości "
Coś boisz się na razie Swoich Wytworów Wyobraźni. Real = Witrual, w obie strony. Masa = Energia, o wobie strony. Energia bez masy = światło. Czy światło ma masę - nie wiem.
"To porzucenie bariery strachu, strachu przed śmiercią, braku powrotu do ciała przecież jest czymś bardzo nienaturalnym, czymś z czym rodzi się każdy, i nie zostało ustawione po to by zostało porzucone, chba że ktoś ma pomysł dla czego strach przed śmiercią, wyjściem byłby iluzją, czemu jest tak bardzo zakorzeniony w każdym z nas? To przestroga, czy może iluzoryczna 'próba'? Wybaczcie moi drodzy, ale pokonanie strachu, pokonanie przestrogi nie jest naturalną drogą, a wymuszeniem."
Piszą, że "zapłatą za grzech jest śmierć". Ja się z tym zgadzam, póki grzeszymy - ppóty umieramy. Kiedyś, mam nadzieję, że dożyję, nie będziemy chorować, ani umierać. Lęk ma zazadanie chronic nas przed czymś, przed czymś czego się boimy. Po co się bać? By się chronić. Przed czym? przed złem? Jeżeli w nas dobro przyciągamy tylko dobro.
"odrzucenie rozsądku nigdy nie jest naturalne".
Też tak uważam.
"Można więc być kontent po odrzuceniu pragnień i porządań?"
Cały buddyzm się na tym opiera. Nie pragniesz nie ma nieszczęścia.
Zazdrość to pragnienie/ocena On/Ona ma Drugie nie ma.
"Czy pustka moze gwarantować jakiekolwiek szczęście?"
może być wypełniona światłem
"Z pustki nie wyciągniesz nic, choć zależy jak zdefiniujesz pustkę"
dokładnie.
"ale dla mnie wyzbycie się tak fundamentalnych odczuć jak pragnienie jest czymś katastrofalnym i tylko ślepiec nazywa to oświeceniem, a w gonitwie za ślepcem tworzy się dogmat. "
Budda jak pierwszy ślepiec
Dogmaty. Próbujemy opisać rzeczywistość (=wirtual :-0)
"Oceńcie sami, ile w astralu jest iluzji, a ile prawdy"
Widzę kolorki przy ludziach, tzw. aurę i te kolorki dużo mówią.
"ja rozwojem nie nazywałbym na przykład sztucznych modyfikacji dokonywanych na sobie przez nieznane, iluzoryczne byty mieniące się opiekuńczością, w świecie o bezkresnym horyzoncie, nie widzianym przez oczy każdego tak samo, a każdego zupełnie inaczej, tak jak by oderwanego od swojej własnej substancji."
Kurczę, widzę to tak, im więcej wokół mnie światła tym jestem szczęśliwsza. Czymże złym jest pozostawanie w świetle (radość). W Biblii pisze "niech Światłość Pana będzie z Wami", "pozostawajcie w światłości". Widzieli podobnie, mieli podobne iluzje (prawdy).
"jeżeli zagrożenie czai się wszędzie, bo nie wiesz w który zakątek bezkresnego horyzontu trafisz, "
ściągasz lustra. Lustra mówią gdzie masz się uczyć. "Żdźbła w oczach innych łatwiej mi widzieć niż belki u siebie".
Łatwiej mi widzieć bleki w moich oczach na tym forum...
" przyznając że dookoła są mądrzejsi od Was, dajecie się świadomie złapać w pułapkę"
prawda i nieprawda zarazem
HJK_V01, jesteś taki sam logik jak ja.
Teraz ty mnie "weź do raportu"
Pozdrawiam.
Ewa
jestem tu nowa, zatem nie przejmuj się moim drążeniem tematu.
"Ja się iluzji boję, bo za nią kryje się prawda, której dostrzec nie można. Jeżeli za cel ostawiłem sobie poznać prawdę, to po opowieści Xary wiem, że w astralu, że poprzez OOBE jej nie znajdę. Każdy ma swoją prawdę, swoje okienko, swoją kolekcję doświadczeń i iluzji... "
Co to jest iluzja. Wyobrażanie sobie. Myślenie. Czego zatem się bać? Myśli ludzkich. Czyichś? Czyjeś to jedynie projekcja Twoich/Moich. Wyolbrzymiona.
Każdy ma swoją prawdę= swoje myśli. Myśli tworzą rzeczywistość tą macalną i niemacalną. OObe to rzeczywistość niby-niwweryfikowalna.
"a dogmat poparty iluzją daleki jest od prawdy, i cóż, idąc w kierunku dalekim od rzeczywistości, idziemy w kierunku kłamstwa, takowe nie przekaże nam istoty rzeczywistości "
Coś boisz się na razie Swoich Wytworów Wyobraźni. Real = Witrual, w obie strony. Masa = Energia, o wobie strony. Energia bez masy = światło. Czy światło ma masę - nie wiem.
"To porzucenie bariery strachu, strachu przed śmiercią, braku powrotu do ciała przecież jest czymś bardzo nienaturalnym, czymś z czym rodzi się każdy, i nie zostało ustawione po to by zostało porzucone, chba że ktoś ma pomysł dla czego strach przed śmiercią, wyjściem byłby iluzją, czemu jest tak bardzo zakorzeniony w każdym z nas? To przestroga, czy może iluzoryczna 'próba'? Wybaczcie moi drodzy, ale pokonanie strachu, pokonanie przestrogi nie jest naturalną drogą, a wymuszeniem."
Piszą, że "zapłatą za grzech jest śmierć". Ja się z tym zgadzam, póki grzeszymy - ppóty umieramy. Kiedyś, mam nadzieję, że dożyję, nie będziemy chorować, ani umierać. Lęk ma zazadanie chronic nas przed czymś, przed czymś czego się boimy. Po co się bać? By się chronić. Przed czym? przed złem? Jeżeli w nas dobro przyciągamy tylko dobro.
"odrzucenie rozsądku nigdy nie jest naturalne".
Też tak uważam.
"Można więc być kontent po odrzuceniu pragnień i porządań?"
Cały buddyzm się na tym opiera. Nie pragniesz nie ma nieszczęścia.
Zazdrość to pragnienie/ocena On/Ona ma Drugie nie ma.
"Czy pustka moze gwarantować jakiekolwiek szczęście?"
może być wypełniona światłem
"Z pustki nie wyciągniesz nic, choć zależy jak zdefiniujesz pustkę"
dokładnie.
"ale dla mnie wyzbycie się tak fundamentalnych odczuć jak pragnienie jest czymś katastrofalnym i tylko ślepiec nazywa to oświeceniem, a w gonitwie za ślepcem tworzy się dogmat. "
Budda jak pierwszy ślepiec
Dogmaty. Próbujemy opisać rzeczywistość (=wirtual :-0)
"Oceńcie sami, ile w astralu jest iluzji, a ile prawdy"
Widzę kolorki przy ludziach, tzw. aurę i te kolorki dużo mówią.
"ja rozwojem nie nazywałbym na przykład sztucznych modyfikacji dokonywanych na sobie przez nieznane, iluzoryczne byty mieniące się opiekuńczością, w świecie o bezkresnym horyzoncie, nie widzianym przez oczy każdego tak samo, a każdego zupełnie inaczej, tak jak by oderwanego od swojej własnej substancji."
Kurczę, widzę to tak, im więcej wokół mnie światła tym jestem szczęśliwsza. Czymże złym jest pozostawanie w świetle (radość). W Biblii pisze "niech Światłość Pana będzie z Wami", "pozostawajcie w światłości". Widzieli podobnie, mieli podobne iluzje (prawdy).
"jeżeli zagrożenie czai się wszędzie, bo nie wiesz w który zakątek bezkresnego horyzontu trafisz, "
ściągasz lustra. Lustra mówią gdzie masz się uczyć. "Żdźbła w oczach innych łatwiej mi widzieć niż belki u siebie".
Łatwiej mi widzieć bleki w moich oczach na tym forum...
" przyznając że dookoła są mądrzejsi od Was, dajecie się świadomie złapać w pułapkę"
prawda i nieprawda zarazem
HJK_V01, jesteś taki sam logik jak ja.
Teraz ty mnie "weź do raportu"
Pozdrawiam.
Ewa
-
- Posty: 171
- Rejestracja: wt sty 06, 2009 12:41 am
witaj HJK_V01
odpiszę króciutko bo lecę spać
pierwsza rzecz z jaką się rodzisz to życie, a życie jest miłością, w miłości masz odpowiedzi... więc chyba to niesie pewne logiczne wnioski apropo strachu
nawiasem mówiąc ten strach to jest u nas w Europie i USA ... taki krąg kulturowy i taki system...myślisz że np indianie się tego bali? to nie jest aksjomat: strach
i to daleka nadinterpretacja tworzyć konotacje : wola życia = strach przed śmiercią...to tylko nasz system tak nas tego nauczył...
jeśli natomiast wiesz że świadomość jest nieśmiertelna - przypomnisz sobie co było wcześniej to cała ta teza którą stworzyłeś w tej materii jest do zburzenia : jest to kwestia przypomnienia sobie. zakładając że najrealniejsze dla ciebie są doświadczenia empiryczne - jeśli nie to wszystko może być iluzją i w ogóle nie ma o czym gadać.
a co do usuwania pragnień... zaproponuję pewne ćwiczenie które może dać Tobie empiryczna odpowiedź dlaczego mgieła tak to widzi i jak być może rozumie to co pisze przez swoje słowa - które my odczytamy subiektywnie.
ćwiczenie:
połóż się i zrelaksuj, zamknij oczy, i następnie spróbuj niewerbalnie czyli za pomocą obrazów a najlepiej za pomocą energii przedstawić słowo: chcę i pragnę. co czujesz przy jednym i drugim? czy któreś przyciąga albo trzyma tylko na dystans ? w tym jest rozwiązanie...
ja też usuwam pragnienia...jak chcę to chcę a nie pragnę... poco zużywać energię na grzanie sobie procka...
ale wiesz....to tylko słowa... check it out !
odpiszę króciutko bo lecę spać
pierwsza rzecz z jaką się rodzisz to życie, a życie jest miłością, w miłości masz odpowiedzi... więc chyba to niesie pewne logiczne wnioski apropo strachu
nawiasem mówiąc ten strach to jest u nas w Europie i USA ... taki krąg kulturowy i taki system...myślisz że np indianie się tego bali? to nie jest aksjomat: strach
i to daleka nadinterpretacja tworzyć konotacje : wola życia = strach przed śmiercią...to tylko nasz system tak nas tego nauczył...
jeśli natomiast wiesz że świadomość jest nieśmiertelna - przypomnisz sobie co było wcześniej to cała ta teza którą stworzyłeś w tej materii jest do zburzenia : jest to kwestia przypomnienia sobie. zakładając że najrealniejsze dla ciebie są doświadczenia empiryczne - jeśli nie to wszystko może być iluzją i w ogóle nie ma o czym gadać.
a co do usuwania pragnień... zaproponuję pewne ćwiczenie które może dać Tobie empiryczna odpowiedź dlaczego mgieła tak to widzi i jak być może rozumie to co pisze przez swoje słowa - które my odczytamy subiektywnie.
ćwiczenie:
połóż się i zrelaksuj, zamknij oczy, i następnie spróbuj niewerbalnie czyli za pomocą obrazów a najlepiej za pomocą energii przedstawić słowo: chcę i pragnę. co czujesz przy jednym i drugim? czy któreś przyciąga albo trzyma tylko na dystans ? w tym jest rozwiązanie...
ja też usuwam pragnienia...jak chcę to chcę a nie pragnę... poco zużywać energię na grzanie sobie procka...
ale wiesz....to tylko słowa... check it out !
stajemy się coraz bardziej sobą..przyszłość rysuje się piękna