1.sesja z Wlodkiem
1.sesja z Wlodkiem
07.01.09 umowilismy sie z Wlodkiem na podroz partnerska.
Cel : poznanie przyczyn przewleklej (i zdajacej sie byc nieuleczalna) choroby dziewczynki oraz wspomozenie wyczerpanej matki.
W. potrafi pracowac ze swoim Wiekszym Ja, pracowac nad aura i z energiami. Ja - widze i / lub slysze odwiedzane miejsca i Istoty oraz moge prowadzic swiadomie dialog. No, prowadzi slepy kulawego.
Kazdy z nas byl u siebie, w realu laczyl nas telefon.
Po 6 tyg. pracy 24-godzinnej jestem b.slaba energetycznie. W.doladowal mnie CBM i kolorami. Otwieral czakry. Pojawialy sie obrazy i znikaly. W. doladowywal mnie i wracaly.
Tyle wstepu, by opis kontaktu mial postac ciagla.
W : Widzisz dziecko ?
J : Nie widze, slysze gniewne pytanie > kto ty jestes ?<
W : Jestem znajomym twojej mamy. Zamartwia sie o ciebie, sama jest u kresu sil. Chce wam pomoc. Pomaga mi druga nasza kolezanka Jola , bo potrafi widziec i slyszec z daleka. A ja potrafie pomagac chorym i slabym. Czemu tak ciezko chorujesz ?
J : Slysze gniewne, zaciete > wszyscy sa zdrowi, wszystko potrafia, a ja nie. Nienawidze ich za to ! Nic nie zrobili a maja wszystko, sa normalni ! Ja tez nic nie zrobilam a jestem popaprana. Nienawidze was ! <
W : Nie tylko ty nienawidzisz. U mnie w rodzinie tez sa tacy co mnie nienawidza, bo jestem inny, znaczy nienormalny. Wszyscy jestesmy jakos inni. Chcialabys, by cie za to nienawidzili ?
> Ale ty jestes dobry. <
W : Wszyscy jestesmy troche dobrzy, troche zli. Ale nienawidziec jest zawsze niedobrze. Teraz oczyszcze twoje cialo, zebys sie poczula lepiej. Czuje jakas paskudna czarna obecnosc przy dziewczynce.
Po chwili W. zwraca sie do dziewczynki : Patrz, tu sa drzwi do mojego miejsca, ktore tworze specjalnie dla ciebie. Nikt obcy przez nie nie wejdzie. Na drzwiach twoje imie. Tu jest energia i pomoc. Zawsze mozemy sie tu spotkac. Jola, widzisz cos ?
J : Widze ciemnobrazowe drewniane drzwi i tabliczke.
W : Prosze pomoz twojej dobrej mamie, jest u kresu sil. Powiedz jak bardzo ja kochasz. Pokaz to. Wezmiemy mame do twojego pokoju, dobrze ? Jola, co widzisz ?
J : Widze teraz dwuskrzydlowe drzwi. Na kazdym skrzydle tabliczka. Dziewczyny sa juz za nimi. Obejmuja sie. Zaczynaja sie krecic. Zolta poswiata.
W : To swietnie, dolacz do nich. Udalo sie ?
J : Krece sie z nimi w gore.
W : W ktora strone ?
J : W lewo.
W : Zle. Zmien kierunek na pozytywny energetycznie.
J : Krecimy sie w zoltawej poswiacie w gore...a teraz robimy kolko i bierzemy cie do srodka. Ojciec Wirgiliusz. Widze cie.
W : Wspaniale, ale ja nie widze...po chwili : A teraz chodzmy nad moje jeziorko, pobawmy sie tam. Do jeziorka wpada wodospadem strumyk. W jeziorku delfiny. Mala plaza z prawie bialym piaskiem.
J : Widze to ! Wchodze w wode, ciepla. Delfiny sa niebieskie, ale heca ! Glos W. zaprasza do wody mame. Widze niewyrazne postaci. Ciesze sie widokiem, zanurzam w wodzie. Widze granice wody i powietrza. Smiechy.
W : Widzisz mnie gdzies ?
J : Na piasku przy brzegu jest rozebrana meska postac. Lokcie na kolanach. Patrzy na nas i smieje sie jak glupi. Dlugie te jego nogi i rece. Dlugie kosci. Ale ty dlugi jestes !
W : Mam 180 cm. Co robie teraz ?
J : Usilujesz stawiac babki z piasku. Podchodzi do ciebie mama i pokazuje jak robic.
W : Nie czuje tego. To musi robic moje Wieksze Ja.
J : A teraz mama kleka, rece zlozone. Dziekuje tak za ulge i nadzieje - poprzez ciebie komus wyzej, bo patrzy w niebo.
W : Wspaniale. To pewnie moje Grono, czuje ze tu jest.
Ciekawe kiedy dusze dziewczyn zdolaja przekazac to doswiadczenie do ich swiadomosci, by przebilo sie do ziemskiej rzeczywistosci i ja zmienilo. Trzeba bedzie powtorzyc, zobaczyc.
J : Wlodku, wypadlam, wrocilam do siebie. Jestem zmeczona.
W : Dobra, konczymy. Doladuje cie teraz.
Cel : poznanie przyczyn przewleklej (i zdajacej sie byc nieuleczalna) choroby dziewczynki oraz wspomozenie wyczerpanej matki.
W. potrafi pracowac ze swoim Wiekszym Ja, pracowac nad aura i z energiami. Ja - widze i / lub slysze odwiedzane miejsca i Istoty oraz moge prowadzic swiadomie dialog. No, prowadzi slepy kulawego.
Kazdy z nas byl u siebie, w realu laczyl nas telefon.
Po 6 tyg. pracy 24-godzinnej jestem b.slaba energetycznie. W.doladowal mnie CBM i kolorami. Otwieral czakry. Pojawialy sie obrazy i znikaly. W. doladowywal mnie i wracaly.
Tyle wstepu, by opis kontaktu mial postac ciagla.
W : Widzisz dziecko ?
J : Nie widze, slysze gniewne pytanie > kto ty jestes ?<
W : Jestem znajomym twojej mamy. Zamartwia sie o ciebie, sama jest u kresu sil. Chce wam pomoc. Pomaga mi druga nasza kolezanka Jola , bo potrafi widziec i slyszec z daleka. A ja potrafie pomagac chorym i slabym. Czemu tak ciezko chorujesz ?
J : Slysze gniewne, zaciete > wszyscy sa zdrowi, wszystko potrafia, a ja nie. Nienawidze ich za to ! Nic nie zrobili a maja wszystko, sa normalni ! Ja tez nic nie zrobilam a jestem popaprana. Nienawidze was ! <
W : Nie tylko ty nienawidzisz. U mnie w rodzinie tez sa tacy co mnie nienawidza, bo jestem inny, znaczy nienormalny. Wszyscy jestesmy jakos inni. Chcialabys, by cie za to nienawidzili ?
> Ale ty jestes dobry. <
W : Wszyscy jestesmy troche dobrzy, troche zli. Ale nienawidziec jest zawsze niedobrze. Teraz oczyszcze twoje cialo, zebys sie poczula lepiej. Czuje jakas paskudna czarna obecnosc przy dziewczynce.
Po chwili W. zwraca sie do dziewczynki : Patrz, tu sa drzwi do mojego miejsca, ktore tworze specjalnie dla ciebie. Nikt obcy przez nie nie wejdzie. Na drzwiach twoje imie. Tu jest energia i pomoc. Zawsze mozemy sie tu spotkac. Jola, widzisz cos ?
J : Widze ciemnobrazowe drewniane drzwi i tabliczke.
W : Prosze pomoz twojej dobrej mamie, jest u kresu sil. Powiedz jak bardzo ja kochasz. Pokaz to. Wezmiemy mame do twojego pokoju, dobrze ? Jola, co widzisz ?
J : Widze teraz dwuskrzydlowe drzwi. Na kazdym skrzydle tabliczka. Dziewczyny sa juz za nimi. Obejmuja sie. Zaczynaja sie krecic. Zolta poswiata.
W : To swietnie, dolacz do nich. Udalo sie ?
J : Krece sie z nimi w gore.
W : W ktora strone ?
J : W lewo.
W : Zle. Zmien kierunek na pozytywny energetycznie.
J : Krecimy sie w zoltawej poswiacie w gore...a teraz robimy kolko i bierzemy cie do srodka. Ojciec Wirgiliusz. Widze cie.
W : Wspaniale, ale ja nie widze...po chwili : A teraz chodzmy nad moje jeziorko, pobawmy sie tam. Do jeziorka wpada wodospadem strumyk. W jeziorku delfiny. Mala plaza z prawie bialym piaskiem.
J : Widze to ! Wchodze w wode, ciepla. Delfiny sa niebieskie, ale heca ! Glos W. zaprasza do wody mame. Widze niewyrazne postaci. Ciesze sie widokiem, zanurzam w wodzie. Widze granice wody i powietrza. Smiechy.
W : Widzisz mnie gdzies ?
J : Na piasku przy brzegu jest rozebrana meska postac. Lokcie na kolanach. Patrzy na nas i smieje sie jak glupi. Dlugie te jego nogi i rece. Dlugie kosci. Ale ty dlugi jestes !
W : Mam 180 cm. Co robie teraz ?
J : Usilujesz stawiac babki z piasku. Podchodzi do ciebie mama i pokazuje jak robic.
W : Nie czuje tego. To musi robic moje Wieksze Ja.
J : A teraz mama kleka, rece zlozone. Dziekuje tak za ulge i nadzieje - poprzez ciebie komus wyzej, bo patrzy w niebo.
W : Wspaniale. To pewnie moje Grono, czuje ze tu jest.
Ciekawe kiedy dusze dziewczyn zdolaja przekazac to doswiadczenie do ich swiadomosci, by przebilo sie do ziemskiej rzeczywistosci i ja zmienilo. Trzeba bedzie powtorzyc, zobaczyc.
J : Wlodku, wypadlam, wrocilam do siebie. Jestem zmeczona.
W : Dobra, konczymy. Doladuje cie teraz.
ładna sesja
Gdy to czytałam prawie udało mi się zobaczyć ten wodospad i prawie białą plażę.
Dziękuję,że pracujecie razem
Dziękuję,że pracujecie razem
Czytam sobie, czytam, trochę z ciekawości, trochę dla odwrócenia uwagi od innych spraw... Aż tu trach! Takie mnie nagłe wzruszenie ogarnęło, że mało się nie rozpłakałem. Włodku(*), jak Ty to robisz? Nieważne. Ważne, że robisz.
Dziękuję. To było bardzo miłe.
(*) Skąd wiem że to Włodek? - Bo trafiło mnie przy "Patrz, tu sa drzwi do mojego miejsca"
Dziękuję. To było bardzo miłe.
(*) Skąd wiem że to Włodek? - Bo trafiło mnie przy "Patrz, tu sa drzwi do mojego miejsca"
Samten
Wszystko co wyliczylas bardzo lubie we wszelkich postaciach, takze do tego nalesniki i przerozne placuszki rowniez na slodko. To wszystko jest na bazie jajek.
Nie gardze tez marchewka, sliwkami wszystkich kolorow, brzoskwiniami, cytrusami, bananami...
Uzywam chetnie curry. Trzeba by wiec chyba od rana do nocy wsuwac ?
Jak myslisz ? Czy moze miec wplyw na to zjawisko fakt, ze moja praca polega na opiekowaniu sie umierajacymi Osobami ?
Dzis wlasnie dowiedzialam sie od zmienniczki, ze zdecydowala sie ostatecznie zaczac
odchodzic nasza Pani Marta. Jestesmy z Nia i cala Jej rodzina bardzo zwiazane.
Dzieki za typ, dobranoc
Nie gardze tez marchewka, sliwkami wszystkich kolorow, brzoskwiniami, cytrusami, bananami...
Uzywam chetnie curry. Trzeba by wiec chyba od rana do nocy wsuwac ?
Jak myslisz ? Czy moze miec wplyw na to zjawisko fakt, ze moja praca polega na opiekowaniu sie umierajacymi Osobami ?
Dzis wlasnie dowiedzialam sie od zmienniczki, ze zdecydowala sie ostatecznie zaczac
odchodzic nasza Pani Marta. Jestesmy z Nia i cala Jej rodzina bardzo zwiazane.
Dzieki za typ, dobranoc
Jeżeli chodzi o pracę przy/z umierajacymi osobami to jak z każda pracą... myślisz-masz. Jestem pod wrażeniem Twojej piątej czakry. Pierwszy mój wpis z linkiem i ... nie miałam świadomosci (nie tak doskonała-jeszcze-piątka;piątki postepują w prawie), że coś zrobiłam nie tędy (nieuwaga/pośpiech czyli jeszcze 6 do remontu).
Ostatnio zmieniony czw lip 23, 2009 11:21 am przez Ewa, łącznie zmieniany 1 raz.
1.sesja z Wlodkiem
Masz racje Agnes...az sie lezka w oku kreci i czlowiek by tak samo chcial pomagac.Ale co ciekawe, czytajac ten tekst, calą akcje zobaczylem u siebie na dzialce.Mam tam kawalek jeziora i jakos mi sie to tam wszystko przenioslo...