KONTAKT
-
- Administrator
- Posty: 1414
- Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:25 pm
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Czarna: Twój mąż nie wróci do Ciebie - on już żyje innym życiem, może Cię odwiedzić we śnie itp. ale sama wiesz, że już nigdy nie będzie tak jak wcześniej. Trzeba stawić temu czoła, nie da się inaczej. Nic nie możesz zmienić, nic nie mogłaś zrobić wtedy, by stało się inaczej, bo śmierć człowieka nie jest przypadkowa. Dusza człowieka wybiera moment śmierci. Jasnowidz Ossowiecki nad ludźmi, którzy mają umrzeć widział zmiany w aurze, jakieś rozjaśnianie i otwieranie się aury. Zwykle widział to nad chorymi, ale raz spotkał swojego znajomego w pełni sił i zobaczył to samo. Zdziwił się a kilka dni później dowiedział się, że ów znajomy zginął w jakimś nieszczęśliwym wypadku, bynajmniej nie z powodów naturalnych. Jest to jakiś dowód dla widzących, że dusza przygotowuje się do gwałtownej śmierci wcześniej.
Proszę, przestań więc wracać do przeszłości - nic nie mogłaś zmienić wtedy, teraz za to możesz zmienić swoje życie.
Spróbuj pozbierać się w jeden kawałek od nowa, to co z Ciebie ocalało. Bruce Moen poleca takim osobom jak Ty, żeby zajęły się czymś, co bardzo lubiły w przeszłości, przed poznaniem z osobą zmarłą. Może w młodości lubiłaś malować, czy chciałaś uczyć się języków obcych, a może podróżować czy robić swetry na drutach... Na pewno jest coś takiego, znajdź sobie przystań w takich zajęciach, które pozwolą Ci odbudować się psychicznie, byś mogła pogodzić się z nową sytuacją i spojrzeć w przyszłość...
Proszę, przestań więc wracać do przeszłości - nic nie mogłaś zmienić wtedy, teraz za to możesz zmienić swoje życie.
Spróbuj pozbierać się w jeden kawałek od nowa, to co z Ciebie ocalało. Bruce Moen poleca takim osobom jak Ty, żeby zajęły się czymś, co bardzo lubiły w przeszłości, przed poznaniem z osobą zmarłą. Może w młodości lubiłaś malować, czy chciałaś uczyć się języków obcych, a może podróżować czy robić swetry na drutach... Na pewno jest coś takiego, znajdź sobie przystań w takich zajęciach, które pozwolą Ci odbudować się psychicznie, byś mogła pogodzić się z nową sytuacją i spojrzeć w przyszłość...
Oby wszystkie istoty osiągnęły szczęście i przyczyny szczęścia
czarna... wiem jak ciezko jest jak wszystcy w okolo mowia, ze to czego wyczekujesz itak bardoz pragniesz jest niemozliwe. Po prostu nie chce sie tak zyc.
A kontakt z osoba ktora zmarla mozna miec calkiem dobry i niemal caly czas. Kazdy wybiera swoja "sciezke" i jesli taka tez jest wola twojego meza, bedzie przy tobie, a mysle ze niczego wiecej teraz nie pragnie, tylko zebysgo mogla "ZAUWAZYC".
To wymaga jedynie czasu, ale jest mozliwe, jak najbardziej.
A kontakt z osoba ktora zmarla mozna miec calkiem dobry i niemal caly czas. Kazdy wybiera swoja "sciezke" i jesli taka tez jest wola twojego meza, bedzie przy tobie, a mysle ze niczego wiecej teraz nie pragnie, tylko zebysgo mogla "ZAUWAZYC".
To wymaga jedynie czasu, ale jest mozliwe, jak najbardziej.
jakiś podpis
Czarna, musisz rozpocząć od zmiany swojego myślenia. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, jak ciężkim przeżyciem jest utrata partnera życiowego. Musisz jednak wiedzieć, że pewnych, trudnych do zrozumienia z poziomu ziemskiego powodów, ten szok jest częścią Twej drogi życiowej. Czy w to wierzysz, czy nie, został zaplanowany przez Ciebie i Twego męża oraz jeszcze kilka innych istot, które możesz nazwać aniołami, opiekunami, czy przewodnikami. Istot o niezwykłej mądrości i dobroci, wiedzących, co jest dla nas najlepsze. Nam , tu bytującym na ziemi wydaje się, że nasze życie jest tak długie, ciężkie i najeżone przykrościami. Tym czasem to tylko mgnienie oka w stosunku do wieczności. Twój mąż zakończył swą obecną wędrówkę i jest u celu. Obecnie czeka na Ciebie za "wielkimi drzwiami" a jedyna rzecz, jaka jest jego troską, to Twój ogromny ból i cierpienie po jego "utracie". Nie rób mu tej przykrości i nie pogrążaj się w tej rozpaczy. Słowo "utrata" , jakim zwykle określa się ten stan odejścia bliskich to oczywiście kompletna bzdura. Oni odchodząc mówią nam jedynie "do zobaczenia". Ty masz jeszcze wiele do zrobienia, dlatego musisz teraz uważnie rozglądnąć się wokoło siebie. Zastanowić się, komu teraz jesteś najbardziej potrzebna. Obserwuj to, co obecnie dzieje się wokoło Ciebie. Zwróć swoją uwagę ku nie załatwionym sprawą, ku tym wszystkim, którzy liczą na twoją pomoc. Zastanów się, jakie nauki płyną z obecnej sytuacji. Czego się właśnie uczysz. Czego doświadczasz i jak to Cię wzmocni, jako duszę.
Kup sobie na początek książkę " Wędrówka dusz" Michaela Newtona. Pomoże Ci zrozumieć, jak dziwny i fascynujący jest mechanizm życia i śmierci. Zrób to od razu. Kiedy już przeczytasz z pewnością Twój ból zostanie złagodzony, poprzez zrozumienie.
Trzymaj się dzielnie! Jesteśmy z Tobą.
Kup sobie na początek książkę " Wędrówka dusz" Michaela Newtona. Pomoże Ci zrozumieć, jak dziwny i fascynujący jest mechanizm życia i śmierci. Zrób to od razu. Kiedy już przeczytasz z pewnością Twój ból zostanie złagodzony, poprzez zrozumienie.
Trzymaj się dzielnie! Jesteśmy z Tobą.
-
- Posty: 1160
- Rejestracja: wt lis 14, 2006 8:50 pm
kontakt
bardo ,bardzo wam wszystkim dziękuje za te słowa otuchy. to wszystko jest takie trudne, nie potrafię wziąć się w garść, nie myśleć jak kiedyś byłam szczęśliwa, jakie życie było kolorowe, po prostu nie potrafię, staram się , ale to wszystko jest ponad moje siły.
nie potrafię zająć się czymś innym , bo o czym bym nie pomyślała, to wszystko robiłam z moim mężem. znamy się od podstawówki, czyli prawie całe jego życie. byłam tam gdzie on, on był tam gdzie ja.
tak bardzo za nim tęsknię, wyobrażam sobie a nawet w to bardzo mocno wierzę ,że on gdzieś wyjechał, ( tylko niestety nie wraca), ale ja wciąż na niego czekam, wiem że on na pewno mnie samej nie zostawi( nie myślcie że to są jakieś urojenia, bo ja tak czuję, i bardzo w to wierzę)
byliśmy sobie przeznaczeni, i nie wiem jak on to zrobi , ale wróci......
wariuję, nie potrafię znowu zebrać myśli, płaczę...
nie potrafię zająć się czymś innym , bo o czym bym nie pomyślała, to wszystko robiłam z moim mężem. znamy się od podstawówki, czyli prawie całe jego życie. byłam tam gdzie on, on był tam gdzie ja.
tak bardzo za nim tęsknię, wyobrażam sobie a nawet w to bardzo mocno wierzę ,że on gdzieś wyjechał, ( tylko niestety nie wraca), ale ja wciąż na niego czekam, wiem że on na pewno mnie samej nie zostawi( nie myślcie że to są jakieś urojenia, bo ja tak czuję, i bardzo w to wierzę)
byliśmy sobie przeznaczeni, i nie wiem jak on to zrobi , ale wróci......
wariuję, nie potrafię znowu zebrać myśli, płaczę...
-
- Posty: 1160
- Rejestracja: wt lis 14, 2006 8:50 pm
Czarna moze tu znajdziesz cos co Ci pomoże?
Jak otrząsnąć się po śmierci partnera?
http://www.papilot.pl/article/5049/Jak- ... tnera.html
Jak żyć po śmierci ukochanej osoby?
http://www.papilot.pl/article/3787/Jak- ... osoby.html
Jak otrząsnąć się po śmierci partnera?
http://www.papilot.pl/article/5049/Jak- ... tnera.html
Jak żyć po śmierci ukochanej osoby?
http://www.papilot.pl/article/3787/Jak- ... osoby.html
Bardzo mi przykro,ale NIE nawiązuję już kontaktów ze zmarłymi
kontakt
nie było mnie troche bo wyjechałam z moim synem na urlop. nie chciałam , bałam się (nie wiem czego), nafaszerowałam się jak zwyle tabletkami i pojechałam zrobiłam to tylko dla syna. bardzo mnie prosił zebysmy pojechałi na wakacje tam gdzie sobie planowaliśmy( z mężem bardzo lubiliśmy podróżować po europie)dlatego bardzo skrupulatnie mieliśmy wszystko wczśnie zaplanowane. syn prosił mnie żebyśmy się bawili tak jakby się nic nie stało. ale ja po prostu tak nie potrafiłam, ale pojechałam.
najgorszy był powrót do domu, pusty , wciąż czekający na ukochanego, jego ubrania czekają, jego wszystkie rzeczy czekają ,aż on wróci i zacznie je dotykac i używać tak jak dawniej.
mam holernie wielkie wyrzuty sumienia że ja gdzieś tam pojechałam , a on nie wiadomo gdzie jest , co się z nim dzieje.
jakie moje życie jest puste, bez żadnego uśmiechu, planów na przyszłośc, nie wiem co mam ze sobą zrobić.
co dzień pytam Boga dlaczego mi go zabrał?
jai miał w tym cel ,żeby pozbawić tak dobrego, wesołego , mądrego człowieka życia, dlaczego tak zrobił, i sprawił nam tyle bólu?
w jakim celu? co Bóg chciał zyskac ?
psychika mi powoli wysiada, ja wiecznie czekam , czekam,
odpowiedzcie mi czy może się coś stać takiego że mój mąż do mnie wróci?
ja go wciąż kocham , i chcę spędzić resztę mojego życia,
to wszystko nie miało tak być , mieliśmy się razem zestarzeć ,cieszyć się naszym synem , i sobą, trzymając się za ręce wspomijając wspaniałe życie razem.
los z nas tak zadrwił.
powoli nie mam już siły, czas leci a ja wciąż stoję w miejscu , nie potrafię zrobic kroku do przodu( nie ma wszystko sensu)
dosłownie co dziennie mąż mi się śni, w różnych sytuacjach, te sny są przeróżne, zawsze jest przy mnie (oprócz tego że płyniemy razem , a on nagle odpływa na inną wyspę na którą ja po mimo wszelkich starań nie mogę się dostać)
czasami te sny są tak realistyczne , normalne nasze codzienne życie, po prostu nie chcę się wtedy z tego snu obudzić i może dlatego wciąż bym tylko spała i była wtedy z moim mężem.
tak mi jest ciężko nie potrafię się w dalszym ciągu pozbierać ..........
najgorszy był powrót do domu, pusty , wciąż czekający na ukochanego, jego ubrania czekają, jego wszystkie rzeczy czekają ,aż on wróci i zacznie je dotykac i używać tak jak dawniej.
mam holernie wielkie wyrzuty sumienia że ja gdzieś tam pojechałam , a on nie wiadomo gdzie jest , co się z nim dzieje.
jakie moje życie jest puste, bez żadnego uśmiechu, planów na przyszłośc, nie wiem co mam ze sobą zrobić.
co dzień pytam Boga dlaczego mi go zabrał?
jai miał w tym cel ,żeby pozbawić tak dobrego, wesołego , mądrego człowieka życia, dlaczego tak zrobił, i sprawił nam tyle bólu?
w jakim celu? co Bóg chciał zyskac ?
psychika mi powoli wysiada, ja wiecznie czekam , czekam,
odpowiedzcie mi czy może się coś stać takiego że mój mąż do mnie wróci?
ja go wciąż kocham , i chcę spędzić resztę mojego życia,
to wszystko nie miało tak być , mieliśmy się razem zestarzeć ,cieszyć się naszym synem , i sobą, trzymając się za ręce wspomijając wspaniałe życie razem.
los z nas tak zadrwił.
powoli nie mam już siły, czas leci a ja wciąż stoję w miejscu , nie potrafię zrobic kroku do przodu( nie ma wszystko sensu)
dosłownie co dziennie mąż mi się śni, w różnych sytuacjach, te sny są przeróżne, zawsze jest przy mnie (oprócz tego że płyniemy razem , a on nagle odpływa na inną wyspę na którą ja po mimo wszelkich starań nie mogę się dostać)
czasami te sny są tak realistyczne , normalne nasze codzienne życie, po prostu nie chcę się wtedy z tego snu obudzić i może dlatego wciąż bym tylko spała i była wtedy z moim mężem.
tak mi jest ciężko nie potrafię się w dalszym ciągu pozbierać ..........
-
- Posty: 54
- Rejestracja: czw cze 18, 2009 10:55 pm
-
- Posty: 1160
- Rejestracja: wt lis 14, 2006 8:50 pm
Czarna ja nie umie pocieszać,wiec nie bede,ale może pozbyła byś sie rzeczy po mężu?
Wszytko co po nim pozostało bardzo mocno negatywnie na Ciebie wpływa. Negatywnie w sensie ,że Ci przypomina Jego Każde ubranie,pozostały na nich jego zapach....
Wracasz do wspomnień i cierpisz.
Wszytko co po nim pozostało bardzo mocno negatywnie na Ciebie wpływa. Negatywnie w sensie ,że Ci przypomina Jego Każde ubranie,pozostały na nich jego zapach....
Wracasz do wspomnień i cierpisz.
Bardzo mi przykro,ale NIE nawiązuję już kontaktów ze zmarłymi
Czarna ! kochana spotkacie się kiedyś na pewno...niedawno zmarł mi tata i wiem co czujesz ale musisz wierzyć twój mąż jest przy tobie codziennie...przychodzi w snach...rozmawiaj z nim na codzień...opowiadaj bo on słyszy...przytulaj się w myślach i snach (mi to pomaga). Musisz żyć normalnie .....MUSISZ dla siebie i dla swojej rodziny....z chęcią popłakalabym z tobą wspólnie.....Trzymaj się a w razie potrzeby porozmawiania pisz na mój GG....Całuje ANIA
kontakt
ja nie potrafię spakowac jego rzeczy ,czułabym się z tym oropnie. uważam że w tym właśnie momencie kiedy usunę każdą jego rzecz z domu , to potraktuję go jak zwykłą niepotrzbna rzecz która mi przeszkadza i jest już nie potrzebna.(dokładnie nie umię tego opisac). po prostu nie chcę usuwać tych rzeczy a jak kiedyś wróci.....ja tak bardzo się o to modlę i wciąż mam taką nadzieję.
ja wiem że jak czasem się uśmiechnę to nie znaczy że już o wszystkim zapomniałam, że nagle jest już wszystko O.K bo nigdy , dopóki mój kochany mąż do mnie nie wróci nie będzie O.K
tak bardzo potrzebuje się do niego przytulić, po prostu chcę żeby obiął mnie swoimi ramionami tak jak dawniej.
to moje życie jest takie okropne że czasami już brakuje mi siły i tylko czekam żeby mi się coś stało.i wtedy juz niczym bym się nie przejmowała (żygam na to swoje życie)
ja wiem że jak czasem się uśmiechnę to nie znaczy że już o wszystkim zapomniałam, że nagle jest już wszystko O.K bo nigdy , dopóki mój kochany mąż do mnie nie wróci nie będzie O.K
tak bardzo potrzebuje się do niego przytulić, po prostu chcę żeby obiął mnie swoimi ramionami tak jak dawniej.
to moje życie jest takie okropne że czasami już brakuje mi siły i tylko czekam żeby mi się coś stało.i wtedy juz niczym bym się nie przejmowała (żygam na to swoje życie)
-
- Posty: 1160
- Rejestracja: wt lis 14, 2006 8:50 pm
Czarna oczywiście jeżeli nie potrafisz to nic na siłe.
Czarna a jak Ty sobie wyobrażasz jego powrót? Kiedy,gdzie,jak? Czy nie obawiasz sie,że on nie moze przejść do Światła,bo tak strasznie go zatrzymujesz?
Jeżeli go tak bardzo kochasz,to czemu go nie puścisz?
Nie wiem,może on przeszedł? Może mu nic nie grozi,ale gdy by było inaczej,to skazujesz go na straszne cierpienie,bo on może na ziemi zostać juz na zawsze. Gdy umrzesz to sie nie spotkacie,bo on pozostanie zawieszony miedzy Niebem,a Ziemią
Czarna a jak Ty sobie wyobrażasz jego powrót? Kiedy,gdzie,jak? Czy nie obawiasz sie,że on nie moze przejść do Światła,bo tak strasznie go zatrzymujesz?
Jeżeli go tak bardzo kochasz,to czemu go nie puścisz?
Nie wiem,może on przeszedł? Może mu nic nie grozi,ale gdy by było inaczej,to skazujesz go na straszne cierpienie,bo on może na ziemi zostać juz na zawsze. Gdy umrzesz to sie nie spotkacie,bo on pozostanie zawieszony miedzy Niebem,a Ziemią
Bardzo mi przykro,ale NIE nawiązuję już kontaktów ze zmarłymi
Czarna czuć Twój wielki ból.....ogromnie Ci współczuję i jestem z Tobą....
myślę, że nawet jeśli przyjdzie taki dzień że spakujesz rzeczy, to zrozumiesz że fakt ten nie spowoduje że zapomnisz.....bo zarówno w Twoim sercu jak i sercu Waszego synka będzie On zawsze...
Widać Bóg miał inne plany związane z Twoim mężem,a inne ma co do Ciebie i synka....Skup się na tej cząstce życia której daliście razem życie...Przyjdzie czas że się połączycie , że gdy nadejdzie czas będzie czekał na Ciebie....
dla siebie i synka a także dla męża pozwól mu odejść ...wykorzystaj życie jakie Tobie zostało jak najlepiej , aby syn miał Twoje wsparcie a mąż tam z góry był z Ciebie dumny i wiedział że sobie dasz radę...
wydaje mi się że tłumisz w sobie tyle negatywnych emocji i bólu....spotkaj się z kimś bliskim, wyrzuć z siebie wszystko, wypłacz się, zastosuj metodę poduszkową, albo na jakimś odludziu wykrzycz się co Ci na sercu leży...to naprawdę pomaga .....
jestem z Tobą, trzymam kciuki, i jeśli tylko będzie Ci źle i będziesz chciała pogadać pisz do mnie.....pozdrawiam ciepło....
myślę, że nawet jeśli przyjdzie taki dzień że spakujesz rzeczy, to zrozumiesz że fakt ten nie spowoduje że zapomnisz.....bo zarówno w Twoim sercu jak i sercu Waszego synka będzie On zawsze...
Widać Bóg miał inne plany związane z Twoim mężem,a inne ma co do Ciebie i synka....Skup się na tej cząstce życia której daliście razem życie...Przyjdzie czas że się połączycie , że gdy nadejdzie czas będzie czekał na Ciebie....
dla siebie i synka a także dla męża pozwól mu odejść ...wykorzystaj życie jakie Tobie zostało jak najlepiej , aby syn miał Twoje wsparcie a mąż tam z góry był z Ciebie dumny i wiedział że sobie dasz radę...
wydaje mi się że tłumisz w sobie tyle negatywnych emocji i bólu....spotkaj się z kimś bliskim, wyrzuć z siebie wszystko, wypłacz się, zastosuj metodę poduszkową, albo na jakimś odludziu wykrzycz się co Ci na sercu leży...to naprawdę pomaga .....
jestem z Tobą, trzymam kciuki, i jeśli tylko będzie Ci źle i będziesz chciała pogadać pisz do mnie.....pozdrawiam ciepło....
Nic na świecie nie zdarza się przez przypadek.....
kontakt
ewuniu ja nie chcę żeby mu się stała jakaś krzywda, ale co ja mam zrobic jak ja nie potrafię bez niego żyć. to jak ja tak bardzo przeżywam jego odejście, skąd wiesz ze robię mu krzywdę, wytłumacz mi to
boże co ja mam zrobić tak bardzo się nie mogę pogodzić z jego odejściem, tak bardzo go potrzebuję, ale zarazem nie chcę go krzywdzić, .
a jego powrót jak ja sobie wyobrażam, normalnie tak po prostu , stanie w drzwiach i powie że już nigdy na tak długo mnie nie opuśći, ot tak po prostu .
asteraki bardzo bym chciał żeyś mi opowiedział co ciecie spotkało i jak sobie z tym poradziłaś, może być na PW.
moze uda mi się ocknąć z tego okropnego koszmaru?
Agnes spotykam się z terapeutką, mam wspaniałą mamę na którą mogę liczyć w każdej chwili, spotykam się tylko z jedną przyjaciółką od lat,jak tylko jest mi źle to rozmawiam i dzielę się z nimi tym co mnie boli i jak mi jest źle, ale to do końca nie pomaga,mam w pokoju u mojego synka wisi wielki worek treningowy( kupił go mój mąż z myślą że będą razem trenować)często w niego "wlę " i wyję bo gotuje się we mnie...
bardzo dziękuję ,że wszyscy jesteście ze mną...........
boże co ja mam zrobić tak bardzo się nie mogę pogodzić z jego odejściem, tak bardzo go potrzebuję, ale zarazem nie chcę go krzywdzić, .
a jego powrót jak ja sobie wyobrażam, normalnie tak po prostu , stanie w drzwiach i powie że już nigdy na tak długo mnie nie opuśći, ot tak po prostu .
asteraki bardzo bym chciał żeyś mi opowiedział co ciecie spotkało i jak sobie z tym poradziłaś, może być na PW.
moze uda mi się ocknąć z tego okropnego koszmaru?
Agnes spotykam się z terapeutką, mam wspaniałą mamę na którą mogę liczyć w każdej chwili, spotykam się tylko z jedną przyjaciółką od lat,jak tylko jest mi źle to rozmawiam i dzielę się z nimi tym co mnie boli i jak mi jest źle, ale to do końca nie pomaga,mam w pokoju u mojego synka wisi wielki worek treningowy( kupił go mój mąż z myślą że będą razem trenować)często w niego "wlę " i wyję bo gotuje się we mnie...
bardzo dziękuję ,że wszyscy jesteście ze mną...........
Masz prawo do żałoby, do wycia, do wykrzyczenia światu swoich emocji, dlaczego miałabyś tego nie zrobić, jest Ci paskudnie, zawsze jest paskudnie, kiedy tracimy bliską osobę, ale musisz mu pozwolić odejść. Tak to już jest, jego życie ziemskie się zakończyło, wierzę w to, że na pewno do tego dojrzejesz, i kiedyś się z nim spotkasz, ale jeszcze nie Twoja pora. Trzymam kciuki, jesteśmy z Tobą.
kontakt
witam wszystkich bardzo serdecznie
(nie odzywałam się bo miałam problemy z internetem)
pomóżcie mi za chwilę minie rok od momentu rozstania się z mężem , jak mam to przeżyć ? znowu wracają nie miłe chwile, koszmary związane z tym nieszczęśliwym dniem, co mam zrobić żeby aż tak tego mocno nie przeżywać?
tak bardzo go kocham i jeszcze mocniej chcę żeby był ze mną, przytulał mnie, rozmawiał ze mną jak za dawnych dobrych czsów.
tak bardzo chcę cofnąć czas , oddałabym wszystko, żeby tak się nie stało, tak bardzo go potrzebuję, tęsknię i tak bardzo go chcę mieć przy sobie.
wydawałoby się że dla mnie zatrzymał się czas, a tak naprawdę minął już prawie rok, w którym kompletnie nic się nie wydarzyło, każdy dzień przepłakany, w każdym dniu nafaszerowana tabletami które pomagają mi "jakoś" funkcjonować.
powiem Wam że to jest najdłuższa nasza rozłąka , niegdy się nie rozstawaliśmy, wszędzie razem,(i może dlatego jest mi aż tak bardzo ciężko?)
wciąż męczą mnie myśli , czy jest z nim wszystko w porządku, czy czasem nie robię mu jakieś krzywdy, tyko ja inaczej nie potrafię -wciąż wyobrażam sobie jak wraca do domu , czasami rozmawiam z nim tak jakby się nic nie stało(dostaję chyba do głowy)
czasami udaje mi się wyrwac z tego "letargu" i wtedy myślę sobie jaka się zrobiłam zgorzkniała, wydaje mi się jak nikim jestem bez męża, jego nie ma i nie ma całej naszej radości życia......
(nie odzywałam się bo miałam problemy z internetem)
pomóżcie mi za chwilę minie rok od momentu rozstania się z mężem , jak mam to przeżyć ? znowu wracają nie miłe chwile, koszmary związane z tym nieszczęśliwym dniem, co mam zrobić żeby aż tak tego mocno nie przeżywać?
tak bardzo go kocham i jeszcze mocniej chcę żeby był ze mną, przytulał mnie, rozmawiał ze mną jak za dawnych dobrych czsów.
tak bardzo chcę cofnąć czas , oddałabym wszystko, żeby tak się nie stało, tak bardzo go potrzebuję, tęsknię i tak bardzo go chcę mieć przy sobie.
wydawałoby się że dla mnie zatrzymał się czas, a tak naprawdę minął już prawie rok, w którym kompletnie nic się nie wydarzyło, każdy dzień przepłakany, w każdym dniu nafaszerowana tabletami które pomagają mi "jakoś" funkcjonować.
powiem Wam że to jest najdłuższa nasza rozłąka , niegdy się nie rozstawaliśmy, wszędzie razem,(i może dlatego jest mi aż tak bardzo ciężko?)
wciąż męczą mnie myśli , czy jest z nim wszystko w porządku, czy czasem nie robię mu jakieś krzywdy, tyko ja inaczej nie potrafię -wciąż wyobrażam sobie jak wraca do domu , czasami rozmawiam z nim tak jakby się nic nie stało(dostaję chyba do głowy)
czasami udaje mi się wyrwac z tego "letargu" i wtedy myślę sobie jaka się zrobiłam zgorzkniała, wydaje mi się jak nikim jestem bez męża, jego nie ma i nie ma całej naszej radości życia......