: ndz kwie 29, 2012 8:59 pm
Obecnie mimo, iż ludzie formują się w grupy i działają razem zjednoczeni pod szyldem jakiejś idei, interesu lub polityki, nadal występują konflikty pomiędzy propagatorami przeciwnych programów. Zgrzyty dotyczą również wewnętrznych kręgów danej zbiorowości. Dzieje się tak, ponieważ system obowiązujący na Ziemi stwarza liczne zniekształcenia, które mają wpływ na relacje międzyludzkie. Przede wszystkim działa EGO. Jest to zbiór wszystkich wydarzeń ziemskich, które uwarunkowały postrzeganie ludzkiego JA i określenie jego roli oraz miejsca w obrębie rzeczywistości, w jakiej się znalazło. Innymi słowy są to wszystkie bodźce zewnętrzne i wynikające z nich przeżycia wewnętrzne w dotychczasowym życiu jednostki, które pozwoliły na określenie własnej osobowości i systemu poznawczego np. w postaci wierzeń lub idei filozoficznych. Każdy człowiek świadomie lub nieświadomie przez całe życie rozbudowuje swoją strukturę modelu psychoanalitycznego. Następnie w oparciu o ten model wchodzi w interakcję z rzeczywistością i innymi, funkcjonującymi w niej istotami. Stąd też rodzą się większe grupy skupiające osoby, których EGO ukształtowało się podobny sposób i chce działać w celu urzeczywistnienia konkretnej wizji. Na tej samej zasadzie powstają konflikty, kiedy jednostka lub zbiorowość napotka na inne typy EGO, które będą kolidowały ze strukturą pozostałych JA. W uproszczeniu można stwierdzić, że większość zniekształceń powstałych na naszej planecie wynika właśnie z takiego systemu działania ziemskich osobowości. Ciekawie przedstawia to zjawisko Buddyzm: mianowicie twierdzi, że ego jest przyczyną wszelkiego cierpienia, ponieważ istota ludzka w oparciu o swoje zmysły tworzy wyobrażenie własnego JA i lgnie do określonych schematów. W efekcie człowiek nie jest do końca wolny, ponieważ bardzo często ulega złudzeniu i dorzuca kolejną cegłę w procesie budowania osobowości. Dobrym przykładem jest utożsamianie się z określonym ruchem religijnym lub naukowo-filozoficznym i negowanie innych, głoszących odmienne poglądy.
Ktoś zatem zapyta co oznacza całkowite porzucenie EGO ? Destrukcja wyobrażenia własnego JA równa się ze znacznie szerszym wglądem w otaczającą rzeczywistość i wszelkie jej struktury. Poczucie doskonałej harmonii wewnętrznej i promieniowanie nią w środowisku zewnętrznym. Człowiek nie jest zespolony z żadnym ludzkim tworem (np. religią), ale szanuje je wszystkie i z każdego jest w stanie czerpać pożyteczną wiedzę. Negatywne emocje występują coraz rzadziej lub zanikają w zupełności, ponieważ jednostka postrzega wszystkie pozostałe istoty, jako współbraci uczestniczących w zabawie zwanej ziemskim istnieniem. Wykazuje głębokie zrozumienie dla pozostałych, uwikłanych w spektrum gier cywilizacyjno-psychologiczno-myślowych.
Nie jest to jednak łatwe do osiągnięcia. Najbardziej efektywną drogą jest głęboka medytacja lub naturalne aktywatory. Nie każdy jest też gotowy by od razu wyeliminować mentalne monolity ze swej głowy. Przy używaniu Ayahuasci lub Ibogainy człowiek przechodzi drastyczną przemianę osobowości i proces porzucania EGO występuje niemal zawsze. W przypadku Yage może on mieć zasięg długotrwały lub przejściowy. Ze wszystkich psychodelików marihuana jest najłagodniejszym środkiem umożliwiającym wgląd we własne JA i rozpoczęcie pracy auto-terapeutycznej w zakresie głębszego poznania Ua i Ue i występujących między nimi powiązań. Jeśli osoba badana ma zapewnione odpowiednie warunki, a prawdopodobieństwo wystąpienia anomalii jest bardzo niskie, jest w stanie stopniowo rewidować światopogląd dostosowując go do wewnętrznej, archetypicznej osobowości. Dlatego dla ludzi bardziej wrażliwych na większe przemiany świadomości THC wydaje się odpowiednim środkiem, by powoli i bezpiecznie przejść przez burzliwy etap porzucania iluzji generowanych przez matrycę 3-dymensji odbieranej przez nasze zmysły.
Marihuana w sposób znaczący wpływa na relacje międzyludzkie. Jest w stanie pogłębić nić porozumienia między jednostkami. Jeżeli badani mają skłonności do poszerzania granic własnych osobowości mogą osiągnąć wspólnie wyższy stopień znajomości. Charakteryzuje się on brakiem jakichkolwiek tajemnic, uprzedzeń, które na tej płaszczyźnie nie mają już żadnego znaczenia. Zwiększa się obopólne zrozumienie i przeżywanie każdej chwili w sposób wyjątkowy, unikalny. Relację taką można nazwać pełnoprawną przyjaźnią, a nawet czymś więcej. Każdy ma szansę uzyskać taką więź z drugim człowiekiem, ale zazwyczaj blokuje nas własne EGO, podejrzliwość i strach przed całkowitym otwarciem wnętrza przed kimś innym. Terapeuci pracujący z pacjentem powinni zapewnić całkowicie neutralne warunki terapii, a także sami etap porzucania iluzji osobowej winni mieć w stadium zaawansowanym. Wówczas osoba poddająca się badaniu / leczeniu po manifestacji osobistych poglądów, lęków lub fantazji nie otrzymuje w zamian negatywnie spolaryzowanej wojny na argumenty, pouczających lub kąśliwych uwag lub negacji danego modelu rzeczywistości. Pacjent otaczany jest bezwarunkowym zrozumieniem, dyskusja i wymiana poglądów nigdy nie jest agresywna, a raczej przechodzi w humorystyczne poznanie wszelkich aspektów życia w ziemskim systemie fizyczno-mentalnym. Powoli badany zdaje sobie sprawę, że w cokolwiek wierzy, powie, zrobi przy opiekunie spotka się z odzewem przyjaźni - nie skalowania wartości, które najczęściej jest domeną działającego na pełnych obrotach EGO. W końcu dochodzi do pogłębienia relacji pomiędzy pacjentem i terapeutą, gdzie swoboda wyrażania własnej osobowości wydaje się być nieograniczona. Z tego punktu dalsza praca jest już o wiele łatwiejsza.
Należy jednak wyraźnie zaznaczyć co rozumiem pod pojęciem - terapeuty. Obecnie psychologowie, którzy kończą uczelnie z wiedzą czysto akademicką nie są odpowiednio dostosowani do pracy z pacjentami na poziomie mentalnym. Mają podręcznikową wiedzę i często potrafią dotrzeć do osób za pomocą kompilacji słownych, ale z tej płaszczyzny ciężko wykroczyć poza sferę werbalną, nie dotykającą głębszych struktur osobowościowych pacjenta. Przede wszystkim konieczny jest częstszy kontakt, wspólne spędzanie czasu nie tylko w gabinetach, ale także w innych miejscach np. na łonie natury. Osoba poddawana terapii musi zostać otoczona prawdziwą przyjaźnią. W dzisiejszych czasach poprzez uboczne skutki machiny cywilizacyjnej (czyt. ciągły brak czasu, pośpiech, chciwość) terapeuci nie mają często ani ochoty, ani możliwości na taką zabawę. Dlatego w bardzo wielu przypadkach pomoc nie zdaje egzaminu lub działa przejściowo, a czasem również wydłuża się w sposób znaczny. Pod pojęciem terapeuty mam na myśli człowieka, który w pełni zintegrował (lub jest w trakcie integracji w stopniu zaawansowanym) swój model psychoanalityczny z uniwersalną, archetypiczną świadomością. Taka kolej rzeczy prowadzi do zrozumienia wszelkich iluzji implikujących się w codziennym życiu jednostki, a to z kolei umożliwia porzucenie mentalnych monolitów* i poszerzenie horyzontów. Charakterystyczną cechą rozwoju osobowości (wynikającą z koherentnego ogarnięcia iluzji) jest brak uprzedzeń (granic) moralnych w jakimkolwiek stopniu. Jest to podstawowa cecha pozwalająca na szeroką gamę manewrów podczas pracy terapeutycznej. Poprzez działanie konkretnych elementów EGO o podłożu religijnym, filozoficznym, moralnym i innych, ludzie kategoryzują zjawiska jako: dobre i złe. Zło pojawia się wszędzie, gdzie następuje kolizja z funkcjonującym właśnie elementem światopoglądowym. Taka postawa znacznie zawęża możliwości obiektywnego postrzegania rzeczywistości i -co bardziej istotne- subtelnych ścieżek, którymi można dotrzeć do pacjenta. Moralna wolność pozwala odwracać polaryzację zjawisk pozornie "złych" i wynosić z nich pożyteczne informacje bez subiektywnej interwencji naszych przyzwyczajeń. Dobrym przykładem (jednym z wielu) jest ekstremalna poezja składająca się z wielu niecenzuralnych lub też obrzydliwych fraz. Większość osób czytając takie limeryki dostrzega jedynie ich wulgarną, obrazoburczą stronę zakładając z góry, że nie może być w nich innej, wartościowej treści. Jednak terapeuta, o którym tutaj piszę jest w stanie z dystansem podejść do tych prac, wychwycić niuanse i zabawne gry słowne, postawić się na miejscu autorów i spojrzeć na całość pod zupełnie innym kątem. Ile zabawy mieli twórcy kiedy mieszali i włączali do utworów przeróżne, dziwaczne kompozycje słowne ? W pewnym momencie terapeuta może także odkryć, że pod płaszczykiem słów naginających moralne granice są ukryte zakodowane informacje dotyczące głębszych znaczeń odnoszących się do ludzkiej zbiorowości kulturowej: wyśmiewających subiektywne podejście, obnażających nasze lęki, uprzedzenia lub gloryfikujących wewnętrzną naturę człowieka. To tylko prosty przykład, ale jakże obrazowy. Znakomita większość nieporozumień dotyczy ciągłej kategoryzacji zjawisk na "dobre" i "złe". Porzucenie moralnych barier łączy się również z pewną znajomością mechaniki kwantowej, iluzji czaspoprzestrzennej i sub-atomowej matrycy tworzącej naszą rzeczywistość, ale o tym szerzej wspomnę w następnym punkcie artykułu. Zatem pacjent widząc, że może całkowicie otworzyć się przed terapeutą, ponieważ nie będzie oceniany ani atakowany, już w tym momencie nieświadomie rozpoczyna swoją auto-terapię. Swoboda ekspersji osobowości to klucz do skutecznej pracy z THC.
Ktoś zatem zapyta co oznacza całkowite porzucenie EGO ? Destrukcja wyobrażenia własnego JA równa się ze znacznie szerszym wglądem w otaczającą rzeczywistość i wszelkie jej struktury. Poczucie doskonałej harmonii wewnętrznej i promieniowanie nią w środowisku zewnętrznym. Człowiek nie jest zespolony z żadnym ludzkim tworem (np. religią), ale szanuje je wszystkie i z każdego jest w stanie czerpać pożyteczną wiedzę. Negatywne emocje występują coraz rzadziej lub zanikają w zupełności, ponieważ jednostka postrzega wszystkie pozostałe istoty, jako współbraci uczestniczących w zabawie zwanej ziemskim istnieniem. Wykazuje głębokie zrozumienie dla pozostałych, uwikłanych w spektrum gier cywilizacyjno-psychologiczno-myślowych.
Nie jest to jednak łatwe do osiągnięcia. Najbardziej efektywną drogą jest głęboka medytacja lub naturalne aktywatory. Nie każdy jest też gotowy by od razu wyeliminować mentalne monolity ze swej głowy. Przy używaniu Ayahuasci lub Ibogainy człowiek przechodzi drastyczną przemianę osobowości i proces porzucania EGO występuje niemal zawsze. W przypadku Yage może on mieć zasięg długotrwały lub przejściowy. Ze wszystkich psychodelików marihuana jest najłagodniejszym środkiem umożliwiającym wgląd we własne JA i rozpoczęcie pracy auto-terapeutycznej w zakresie głębszego poznania Ua i Ue i występujących między nimi powiązań. Jeśli osoba badana ma zapewnione odpowiednie warunki, a prawdopodobieństwo wystąpienia anomalii jest bardzo niskie, jest w stanie stopniowo rewidować światopogląd dostosowując go do wewnętrznej, archetypicznej osobowości. Dlatego dla ludzi bardziej wrażliwych na większe przemiany świadomości THC wydaje się odpowiednim środkiem, by powoli i bezpiecznie przejść przez burzliwy etap porzucania iluzji generowanych przez matrycę 3-dymensji odbieranej przez nasze zmysły.
Marihuana w sposób znaczący wpływa na relacje międzyludzkie. Jest w stanie pogłębić nić porozumienia między jednostkami. Jeżeli badani mają skłonności do poszerzania granic własnych osobowości mogą osiągnąć wspólnie wyższy stopień znajomości. Charakteryzuje się on brakiem jakichkolwiek tajemnic, uprzedzeń, które na tej płaszczyźnie nie mają już żadnego znaczenia. Zwiększa się obopólne zrozumienie i przeżywanie każdej chwili w sposób wyjątkowy, unikalny. Relację taką można nazwać pełnoprawną przyjaźnią, a nawet czymś więcej. Każdy ma szansę uzyskać taką więź z drugim człowiekiem, ale zazwyczaj blokuje nas własne EGO, podejrzliwość i strach przed całkowitym otwarciem wnętrza przed kimś innym. Terapeuci pracujący z pacjentem powinni zapewnić całkowicie neutralne warunki terapii, a także sami etap porzucania iluzji osobowej winni mieć w stadium zaawansowanym. Wówczas osoba poddająca się badaniu / leczeniu po manifestacji osobistych poglądów, lęków lub fantazji nie otrzymuje w zamian negatywnie spolaryzowanej wojny na argumenty, pouczających lub kąśliwych uwag lub negacji danego modelu rzeczywistości. Pacjent otaczany jest bezwarunkowym zrozumieniem, dyskusja i wymiana poglądów nigdy nie jest agresywna, a raczej przechodzi w humorystyczne poznanie wszelkich aspektów życia w ziemskim systemie fizyczno-mentalnym. Powoli badany zdaje sobie sprawę, że w cokolwiek wierzy, powie, zrobi przy opiekunie spotka się z odzewem przyjaźni - nie skalowania wartości, które najczęściej jest domeną działającego na pełnych obrotach EGO. W końcu dochodzi do pogłębienia relacji pomiędzy pacjentem i terapeutą, gdzie swoboda wyrażania własnej osobowości wydaje się być nieograniczona. Z tego punktu dalsza praca jest już o wiele łatwiejsza.
Należy jednak wyraźnie zaznaczyć co rozumiem pod pojęciem - terapeuty. Obecnie psychologowie, którzy kończą uczelnie z wiedzą czysto akademicką nie są odpowiednio dostosowani do pracy z pacjentami na poziomie mentalnym. Mają podręcznikową wiedzę i często potrafią dotrzeć do osób za pomocą kompilacji słownych, ale z tej płaszczyzny ciężko wykroczyć poza sferę werbalną, nie dotykającą głębszych struktur osobowościowych pacjenta. Przede wszystkim konieczny jest częstszy kontakt, wspólne spędzanie czasu nie tylko w gabinetach, ale także w innych miejscach np. na łonie natury. Osoba poddawana terapii musi zostać otoczona prawdziwą przyjaźnią. W dzisiejszych czasach poprzez uboczne skutki machiny cywilizacyjnej (czyt. ciągły brak czasu, pośpiech, chciwość) terapeuci nie mają często ani ochoty, ani możliwości na taką zabawę. Dlatego w bardzo wielu przypadkach pomoc nie zdaje egzaminu lub działa przejściowo, a czasem również wydłuża się w sposób znaczny. Pod pojęciem terapeuty mam na myśli człowieka, który w pełni zintegrował (lub jest w trakcie integracji w stopniu zaawansowanym) swój model psychoanalityczny z uniwersalną, archetypiczną świadomością. Taka kolej rzeczy prowadzi do zrozumienia wszelkich iluzji implikujących się w codziennym życiu jednostki, a to z kolei umożliwia porzucenie mentalnych monolitów* i poszerzenie horyzontów. Charakterystyczną cechą rozwoju osobowości (wynikającą z koherentnego ogarnięcia iluzji) jest brak uprzedzeń (granic) moralnych w jakimkolwiek stopniu. Jest to podstawowa cecha pozwalająca na szeroką gamę manewrów podczas pracy terapeutycznej. Poprzez działanie konkretnych elementów EGO o podłożu religijnym, filozoficznym, moralnym i innych, ludzie kategoryzują zjawiska jako: dobre i złe. Zło pojawia się wszędzie, gdzie następuje kolizja z funkcjonującym właśnie elementem światopoglądowym. Taka postawa znacznie zawęża możliwości obiektywnego postrzegania rzeczywistości i -co bardziej istotne- subtelnych ścieżek, którymi można dotrzeć do pacjenta. Moralna wolność pozwala odwracać polaryzację zjawisk pozornie "złych" i wynosić z nich pożyteczne informacje bez subiektywnej interwencji naszych przyzwyczajeń. Dobrym przykładem (jednym z wielu) jest ekstremalna poezja składająca się z wielu niecenzuralnych lub też obrzydliwych fraz. Większość osób czytając takie limeryki dostrzega jedynie ich wulgarną, obrazoburczą stronę zakładając z góry, że nie może być w nich innej, wartościowej treści. Jednak terapeuta, o którym tutaj piszę jest w stanie z dystansem podejść do tych prac, wychwycić niuanse i zabawne gry słowne, postawić się na miejscu autorów i spojrzeć na całość pod zupełnie innym kątem. Ile zabawy mieli twórcy kiedy mieszali i włączali do utworów przeróżne, dziwaczne kompozycje słowne ? W pewnym momencie terapeuta może także odkryć, że pod płaszczykiem słów naginających moralne granice są ukryte zakodowane informacje dotyczące głębszych znaczeń odnoszących się do ludzkiej zbiorowości kulturowej: wyśmiewających subiektywne podejście, obnażających nasze lęki, uprzedzenia lub gloryfikujących wewnętrzną naturę człowieka. To tylko prosty przykład, ale jakże obrazowy. Znakomita większość nieporozumień dotyczy ciągłej kategoryzacji zjawisk na "dobre" i "złe". Porzucenie moralnych barier łączy się również z pewną znajomością mechaniki kwantowej, iluzji czaspoprzestrzennej i sub-atomowej matrycy tworzącej naszą rzeczywistość, ale o tym szerzej wspomnę w następnym punkcie artykułu. Zatem pacjent widząc, że może całkowicie otworzyć się przed terapeutą, ponieważ nie będzie oceniany ani atakowany, już w tym momencie nieświadomie rozpoczyna swoją auto-terapię. Swoboda ekspersji osobowości to klucz do skutecznej pracy z THC.