Witajcie moi drodzy.
Można powiedzieć, że jestem tutaj nowy, choć czasami zaglądam.
Od kilku miesięcy, po przeczytaniu książki Darka Sugiera, i jego bloga,
bardzo napaliłem się na oobe. Próbowałem mnóstwo razy, paraliż łatwo osiągnąć, buczenie, ciagnięcie, ale nie potrafię pogłębić tego stanu.
Czasami ponad półtora godziny leżałem nieruchomo, pochłonięty paraliżem, nie wychodziło mi to i albo zasypiałem, albo było pod kołdrą za ciepło i sie paliłem, musiałem się ruszyć i odwrócić dupskiem w górę, tak jak zwykle sypiam, żeby było mi zimniej hehe
Wszystkie starania na marne..
Aż wreszcie, praktycznie zapomniałem o oobe,
przed snem, medytuję sobie, zasilam każdą z czakr,
nastawiam budzik na 6;00 rano, idę spać o 11-12 gdzieś, myślę czy czasem na 5 nie nastawić budzika, ale mówię, olać to.
Wstaję, otwieram oczy, już sen pamiętam.
Jest godzina 5 rano, bo budzika trochę czasu, fajnie się czuję, taki dosyć wyspany, nie ma żadnego muła jak to z rana bywa, rozglądam się zimno jakoś, zamykam okno, zapalam światła wężom żeby nie marzły,
biorę kryształy górskie i bursztyny, rozkładam je na każdą z czakr,
zaczynam medytować w pozycjii leżącej i zasilam każdą z czakr, film się urywa.
Patrzę, gdzie ja jestem..
leżę ale.. dziwnie tutaj, to nie mój pokój ! Rozglądam się, widzę jakąś ciemną firanę, ale na zewnątrz choćby ranek za oknem, na tej firanie takie wzorki w kształcie biedronek, z których prześwituje światło do środka, zmącone, jak mówię wyglądało choćby było rano. Patrzę, na przeciw mnie szafa z lustrem, w górnym lewym rogu tego lustra, widzę dużą biedronkę, która zamienia się w dużego robaka, no to ja szczęsliwy, nie możliwe, mam LD.
Ale.. leżę w łóżku, nie umiem się ruszyć..
Przypomniało mi się o OOBE, skupiam się na ciele eterycznym, na nogach, próbuję je unieść w górę, kilka skund, bum !
Wyszły moje nogi z ciała, jakie one cudowne ! Jasne nogi, taka jasna energia, lekkie jak piórko, wirujące na kształt nóg. Przechodzi do brzucha, cudowne uczucie. Proszę opiekuna aby mnie wyciągnął. Aby przyszedł do mnie, ta radość niesamowita.. Bum, brązowo przed oczami, nic nie czuję, dziwnie mi, jestem w ciele, nogi na swoim miejscu, choć nie mogę dalej nimi ruszyć. Próbuję ten stan wrócić, poleżałem trochę, próbowałem wyjść. Na marne.
Więc moim zdaniem, odpowiedzialne za wychodzenie będzie nie tylko chęć jak i nasze czakramy muszą mieć określone wibracje. Im wyżej, tym łatwiej będzie. Podczas LD najlepiej wychodzić, kiedy świadomość odpływa czekać grzecznie niech odpłynie, pewnie zorientujecie się że dalej leżycie ale już śnicie. Trzeba być uważnym. Tak na początek
trochę się rozpisałem.. hehe