Miłość czy wolność a może wolność i miłość.
-
- Posty: 38
- Rejestracja: czw mar 15, 2012 7:56 am
-
- Posty: 38
- Rejestracja: czw mar 15, 2012 7:56 am
Odpowiedź jak najbardziej poprawna ale nie o poprawność odpowiedzi mi chodzi a o schemat zachowań.
Dorota ja zostałem wychowany w rodzinie gdzie nie było Boga, rodzice byli w PZPR i chowali mnie w tym stylu ale jak się PRL zawalił i partyjni zaczęli chodzić do kościoła to zapytałem ojca co o tym sądzi. W odpowiedzi usłyszałem - tylko krowa nie zmienia zdania. I ja je też zmieniłem, rodzice przestali być dla mnie autorytetami i nie tylko oni. Zacząłem szukać prawdy i znalazłem Boga(chociaż do dzisiaj nie znam jego definicji), znalazłem również tamten świat i śmierć bliskich już mnie nie boli.
Myślałem że znajdę opiekuna i wtedy wszystko będzie jasne, powie mi co i jak. Znalazłem kogoś takiego(tak mi się przynajmniej wydawało)bo życie mi pokazało że wpadłem na złośliwe dusze . Znowu mnie świat oszukał a właściwie następne moje wyobrażenie o nim poszło do kosza ale żeby nie było aż tak tragicznie to jest ktoś kto się mną opiekuje chociaż go nie znam.
Z Tobą jest podobnie, ten ból który jest w Twoich postach, to zderzenie twojej wyobraźni z rzeczywistością i tylko od Ciebie zależy jak długo będzie boleć.
Dorota ja zostałem wychowany w rodzinie gdzie nie było Boga, rodzice byli w PZPR i chowali mnie w tym stylu ale jak się PRL zawalił i partyjni zaczęli chodzić do kościoła to zapytałem ojca co o tym sądzi. W odpowiedzi usłyszałem - tylko krowa nie zmienia zdania. I ja je też zmieniłem, rodzice przestali być dla mnie autorytetami i nie tylko oni. Zacząłem szukać prawdy i znalazłem Boga(chociaż do dzisiaj nie znam jego definicji), znalazłem również tamten świat i śmierć bliskich już mnie nie boli.
Myślałem że znajdę opiekuna i wtedy wszystko będzie jasne, powie mi co i jak. Znalazłem kogoś takiego(tak mi się przynajmniej wydawało)bo życie mi pokazało że wpadłem na złośliwe dusze . Znowu mnie świat oszukał a właściwie następne moje wyobrażenie o nim poszło do kosza ale żeby nie było aż tak tragicznie to jest ktoś kto się mną opiekuje chociaż go nie znam.
Z Tobą jest podobnie, ten ból który jest w Twoich postach, to zderzenie twojej wyobraźni z rzeczywistością i tylko od Ciebie zależy jak długo będzie boleć.
-
- Posty: 31
- Rejestracja: wt sie 24, 2010 1:54 pm
-
- Posty: 38
- Rejestracja: czw mar 15, 2012 7:56 am
Karolu Gustawie , zapewne masz rację,iż Ktoś się mną opiekuje... Nie jestem jednak pewna czy to właściwy opiekun. ....Ty sam wydajesz się mi postacią mocno intrygującą i z lekka niepokojącą. Zastanawiam się skąd wzięło się Twoje zainteresowanie nie tyle moją osobą co moim przypadkiem... co do jednego muszę się z Tobą zgodzić -jestem schematyczna jak my wszyscy. Czy tego chcemy czy nie powielamy pewne wzorce zachowań. a co do bólu-ma boleć ponieważ na to zasługuję ( przynajmniej na to...)Pozdrawiam z chrześcijańską miłością. Dorota
dorota
-
- Posty: 38
- Rejestracja: czw mar 15, 2012 7:56 am
Co masz na myśli?Dothy pisze:Ty sam wydajesz się mi postacią mocno intrygującą i z lekka niepokojącą.
Dorota jak przychodzisz do znajomych czy do jakiejś innej grupy ludzi i mówisz , że cię coś boli to oni mówią:
- a niech cie boli
- czy pytają co cie boli i próbują Ci pomóc
Dorota ten kto Ci powiedział ze musisz cierpieć to jakiś sadysta, jeżeli chcesz go słuchać to twoja wola.
-
- Posty: 38
- Rejestracja: czw mar 15, 2012 7:56 am
Dorota ktoś zainspirował mnie do przeczytania twojego postu, potem 2-go, 3 -go, 5-go. Następnie powstał ten temat, ja Cie w nim nie wywołałem, sama przyszłaś. Jak myślisz, dlaczego. Pewnie też ktoś Cię zainspirował. Moim zdaniem gdzieś się pogubiłaś na tej swojej duchowej ścieżce i ktoś próbuje pokazać ci inną drogę.Dothy pisze: Zastanawiam się skąd wzięło się Twoje zainteresowanie nie tyle moją osobą co moim przypadkiem...
Do tego tekstu też mnie zainspirowano.
Karolu, ciesze się niezmiernie,iż zdaje mi się jesteś pozytywnie do mnie nastawiony. Nikt mi nie sugeruje abym zatracała się w boleści i nie zatracam się. Żyje pewnie podobnie jak inni : z trudem, problemami, ale też z momentami większej czy mniejszej radości bytu... Dziękuje za "pochylenie się" nad moimi przemyśleniami raz jeszcze.Co do zagubienia się na drodze duchowej -to masz zupełną rację. Nie wiem już doprawdy nic, ba nawet nie staram się już wiedzieć. Mam naturę analityka (jak większość kobiet)i gubię się już w procesie wnioskowania.Fajnie ,że się pojawiłeś -kimkolwiek jesteś i cokolwiek robisz( to stwierdzenie nie jest prośbą o ujawnienie tożsamości...)wiem ,jak czasami nie chce się czegokolwiek napisać z powodu zmęczenia czy własnie kryzysu więc tym bardziej cenię tych ,którzy pokonuję własne ograniczenia czasowo-przyczynowe i starają się pomagać innym-być może bardziej jeszcze zgubionym.Pozdrawiam uniżenie...Dot
dorota
-
- Posty: 38
- Rejestracja: czw mar 15, 2012 7:56 am