w sumie to strasznie mi smutno :(
-
- Posty: 1160
- Rejestracja: wt lis 14, 2006 8:50 pm
Aniu, nie myśl w ten sposób...
Po pierwsze zupełnie nie czuję, że wiele umiem. Sadzę wręcz, że umiem niewiele i kompletnie brakuje mi doświadczenia, pozwalającego ocenić, dlaczego nie mogę dotrzeć do Ciebie w Tu i Teraz. Dlatego prosiłem o wypowiedzi innych osób bardziej zaawansowanych w eksploracjach. Liczę na wypowiedź Sary, Mgiełki, Zbyszka itd. Nieudany wgląd jednej osoby na progu nauki to żadna wykładnia czegokolwiek.
Skąd u Ciebie takie czarne spojrzenie na to wszystko? Wiesz, w zasadzie to ja powinienem napisać "jestem beznadziejny" bo nie mogę trafić, ale jednak tego nie napiszę. Nie znam bowiem przyczyny takiego stanu rzeczy i prawdopodobnie albo czegoś nie rozumiem, albo nie zauważam, albo mylnie odczytuję, albo dostęp do Ciebie jest dla mnie po prostu zablokowany. Być może nawet dla Twojego dobra, bo mógłbym na przykład nieopatrznie zrobić coś niewłaściwego z energią, lub spotkać się z sytuacją, na którą nie jestem gotowy.
Nie ma ludzi i przypadków beznadziejnych, jest tylko zbyt mała wiedza, za słaba energie lub za mało czasu, aby odnieść natychmiastowy sukces.
Pozdrawiam serdecznie i przytulam bardzo ciepło. Spróbuj otworzyć się bardziej na pomoc innych . Może to jakieś podświadome blokady pozakładane przez Ciebie samą?
Nigdy nie wiadomo...
Po pierwsze zupełnie nie czuję, że wiele umiem. Sadzę wręcz, że umiem niewiele i kompletnie brakuje mi doświadczenia, pozwalającego ocenić, dlaczego nie mogę dotrzeć do Ciebie w Tu i Teraz. Dlatego prosiłem o wypowiedzi innych osób bardziej zaawansowanych w eksploracjach. Liczę na wypowiedź Sary, Mgiełki, Zbyszka itd. Nieudany wgląd jednej osoby na progu nauki to żadna wykładnia czegokolwiek.
Skąd u Ciebie takie czarne spojrzenie na to wszystko? Wiesz, w zasadzie to ja powinienem napisać "jestem beznadziejny" bo nie mogę trafić, ale jednak tego nie napiszę. Nie znam bowiem przyczyny takiego stanu rzeczy i prawdopodobnie albo czegoś nie rozumiem, albo nie zauważam, albo mylnie odczytuję, albo dostęp do Ciebie jest dla mnie po prostu zablokowany. Być może nawet dla Twojego dobra, bo mógłbym na przykład nieopatrznie zrobić coś niewłaściwego z energią, lub spotkać się z sytuacją, na którą nie jestem gotowy.
Nie ma ludzi i przypadków beznadziejnych, jest tylko zbyt mała wiedza, za słaba energie lub za mało czasu, aby odnieść natychmiastowy sukces.
Pozdrawiam serdecznie i przytulam bardzo ciepło. Spróbuj otworzyć się bardziej na pomoc innych . Może to jakieś podświadome blokady pozakładane przez Ciebie samą?
Nigdy nie wiadomo...
Witam serdecznie Megraf,
chcialabym zebys sobie przypomniala, ze grawitacja nie istnieje dla Twojego ciala Duszy. Tylko przypomnij sobie, o nic wiecej nie prosze.
Wiesz czasami jest tak, ze pomimo wielkich checi, zdolnosci i mocy wchodzac w obszary czyjes Duszy i po podaniu wielkiej ilosci energii ktora sklada sie na kazda inna, powiazana scisle ze soba. ta energia wiecej widzi i odczuwa, i dopowiada nam, ze zostala dostarczona, przyjeta albo odrzucona, ze ilosc Dusz sasiadujacych np zostaly poinformowane o mozliwosci w dalszej wedrowce.
niektore z nich maja sile, aby wstac, opuscic osobe do ktorej sie przykleily bo jasniej swiecila niz wszystko wokol , i ruszyc dalej, nieraz jest tak, ze Dusze nie maja sily isc dalej, zostaly w jakis sposob przywiazane. a wtedy osoby pomagajace czy my, czy pomocnicy zaczynaja male zabiegi, badz duze w utwierdzaniu wiadomosci tym Duszom o swioch prawach rozwojowych, tocza sie rozmowy jedne trwaja sekundy, drugie godziny, trzecie dnie, a nieraz miesiace.
Wiec dlatego, patrzac, wiedzac i majac swiadomosc o ilosci Dusz, nie jest to dla nas zdziwieniem, ze spotkalismy Ich tyle, ktora kazda z tych tylu potrzebuje osobnej i odrebnej pomocy.
Wiec czytajac w Twoim temacie o tym, ze ktos znalazl kontakt z taka Dusza a taka, ze spotkal to i tamto, ze zostalao pokazane wejscie, badz przejscie.
A Ty sama osobiscie nie znasz tego miejsca, tej Duszy to nie swiadczy o tym, ze ktos ma tak ogromna wiedze i zdolnosci, a nie potrafil dotrzec do Ciebie.
nie na miejscu jest, tez oczekiwanie cudu od ogolu, kiedy samemu nie zacznie sie ukladac siebie - bo nikt tego za Ciebie nie zrobi.
Dusze. Oczywiscie, ale za jakis czas znowu beda przychodzic, znowu beda sie gromadzic, bo Ty jestes dla Nich Tym Swiacacym.
i dlatego dostalas materialy do poczytania i zrozumienia kilku spraw.
jak chcesz to wycicnaj, kopiuj i wklejaj tutaj rzeczy ktorych nie rozumiesz, a my / ja bedziemy z toba rozmawiac.
usiadz wez kartke i dlugopis i cofajac sie od wczoraj,a moze juz od dzis, napisz, wypisz te osoby ktore spotkalas a wywolaly w Tobie niskie energie, te ktore obrazily Ciebie, tych ktorych Ty obrazilas - do momentu od kiedy pamietasz.
i pracuj nad ta lista, wybaczaj, placz, smiej sie, wytycz swoje racje odczekaj chwile, aby "odsluchac' racji tej osoby.
po kazdym takim spotkaniu, kiedy juz sie wygadasz do tej kartki - bo tak bedziesz odbierac ja na samym poczatku, widzac we wspomnieniach ta osobe przytulaj i wybaczaj do momenty az odczujesz pelen luz, az nie beda wracac obrazy i wspomnienia.
zycze duzo sily, sazaparcia w dzialaniu, upartosci w pomocy dla samej siebie i dla tego dziecka ktore drzemie w Tobie, a jest Toba.
czekamy na odpowiedz
przytulam cieplo,
http://www.youtube.com/watch?v=7J3voLve ... feature=iv
chcialabym zebys sobie przypomniala, ze grawitacja nie istnieje dla Twojego ciala Duszy. Tylko przypomnij sobie, o nic wiecej nie prosze.
Wiesz czasami jest tak, ze pomimo wielkich checi, zdolnosci i mocy wchodzac w obszary czyjes Duszy i po podaniu wielkiej ilosci energii ktora sklada sie na kazda inna, powiazana scisle ze soba. ta energia wiecej widzi i odczuwa, i dopowiada nam, ze zostala dostarczona, przyjeta albo odrzucona, ze ilosc Dusz sasiadujacych np zostaly poinformowane o mozliwosci w dalszej wedrowce.
niektore z nich maja sile, aby wstac, opuscic osobe do ktorej sie przykleily bo jasniej swiecila niz wszystko wokol , i ruszyc dalej, nieraz jest tak, ze Dusze nie maja sily isc dalej, zostaly w jakis sposob przywiazane. a wtedy osoby pomagajace czy my, czy pomocnicy zaczynaja male zabiegi, badz duze w utwierdzaniu wiadomosci tym Duszom o swioch prawach rozwojowych, tocza sie rozmowy jedne trwaja sekundy, drugie godziny, trzecie dnie, a nieraz miesiace.
Wiec dlatego, patrzac, wiedzac i majac swiadomosc o ilosci Dusz, nie jest to dla nas zdziwieniem, ze spotkalismy Ich tyle, ktora kazda z tych tylu potrzebuje osobnej i odrebnej pomocy.
Wiec czytajac w Twoim temacie o tym, ze ktos znalazl kontakt z taka Dusza a taka, ze spotkal to i tamto, ze zostalao pokazane wejscie, badz przejscie.
A Ty sama osobiscie nie znasz tego miejsca, tej Duszy to nie swiadczy o tym, ze ktos ma tak ogromna wiedze i zdolnosci, a nie potrafil dotrzec do Ciebie.
nie na miejscu jest, tez oczekiwanie cudu od ogolu, kiedy samemu nie zacznie sie ukladac siebie - bo nikt tego za Ciebie nie zrobi.
Dusze. Oczywiscie, ale za jakis czas znowu beda przychodzic, znowu beda sie gromadzic, bo Ty jestes dla Nich Tym Swiacacym.
i dlatego dostalas materialy do poczytania i zrozumienia kilku spraw.
jak chcesz to wycicnaj, kopiuj i wklejaj tutaj rzeczy ktorych nie rozumiesz, a my / ja bedziemy z toba rozmawiac.
usiadz wez kartke i dlugopis i cofajac sie od wczoraj,a moze juz od dzis, napisz, wypisz te osoby ktore spotkalas a wywolaly w Tobie niskie energie, te ktore obrazily Ciebie, tych ktorych Ty obrazilas - do momentu od kiedy pamietasz.
i pracuj nad ta lista, wybaczaj, placz, smiej sie, wytycz swoje racje odczekaj chwile, aby "odsluchac' racji tej osoby.
po kazdym takim spotkaniu, kiedy juz sie wygadasz do tej kartki - bo tak bedziesz odbierac ja na samym poczatku, widzac we wspomnieniach ta osobe przytulaj i wybaczaj do momenty az odczujesz pelen luz, az nie beda wracac obrazy i wspomnienia.
zycze duzo sily, sazaparcia w dzialaniu, upartosci w pomocy dla samej siebie i dla tego dziecka ktore drzemie w Tobie, a jest Toba.
czekamy na odpowiedz
przytulam cieplo,
http://www.youtube.com/watch?v=7J3voLve ... feature=iv
Niewiele wiem o Tobie i tylko przeleciałam co pisali jak się kontaktowali inni nie zagłębiając się. Nie wiem kiedy Twój tato zmarł i jak sie nazywał. Powiedziałam tylko że chcę się spotkać ze zmarłym ojcem Ani, która na forum ma nick Megraf, aha przeczytałam ze miał zawał , że tęsknisz i masz koszmary senne.
Zobaczyłam zaledwie zarys mężczyzny z czarnymi włosami wysoko ostrzyżonymi, kilka razy pojawiła mi się na jego twarzy broda ale tylko przez chwilę. Zapytałam jak ma na imię powiedział Józef a wczesniej niż go zobaczyłam usłyszałam imię Ignacy. Zapytałam kiedy się urodził usłyszałam 18 lipca.Twarzy nie miał okrągłej ale nie była też szczupła taka prostokątna był w marynarce czarnej lub granatowej a pod nią zobaczyłam koszulę o ciepłym kolorze pomarańczowym, czerwonym może coś pośredniego na palcu miał pierścień złotą obrączkę albo sygnet, co jakiś czas przekrzywiał się na lewą stronę albo utykał albo bolało go biodro to tak niekiedy jak nie można wystać na jednej nodze to człowiek tak chce sobie ulżyć i się trochę przekrzywia. Od początku jak go zauważyłam to kręcił się koło niego piesek podobny do spaniela jasnobrązowy ale miał trochę krótsze uszy tak jakby go podgryzał po nogach albo tylko wąchał stopy, on delikatnie go odganiał ale piesek nie dawał za wygraną.Pokój w którym go zobaczyłam niewiele mi pokazał, dywan w kratę odcienie brązu, nie był z tych miękkich, żyrandol wyglądał jak drąg od którego odchodziły pręty i na nich były klosze wyglądał jak pająk.Zapytałam co w życiu lubiłeś robić to zobaczyłam duży klaser ze znaczkami. Zapytałam się co miłego masz w pamięci co dotyczy Ani pokazał mi się las grube duże drzewa, może byliście na grzybach albo tylko na spacerze po lesie ale to mi się pokazało. Zapytałam, czy tutaj są jeszcze jakieś osoby? w tym momencie do pokoju weszła staruszka o białych włosach, włosy miała ładnie ułożone jakby dopiero była po trwałej była ubrana w biały sweter i chyba miała broszkę ale nie potrafię jej określić. Bliżej siebie wyczułam kilka osób ale ich nie zobaczyłam tylko tą co stała mnie najbliżej odczuwałam jako wysokiego i dobrze zbudowanego mężczyznę mogę go określić na ciemnego blondyna.
Zapytałam się Twojego Ojca gdzie teraz jesteś to nagle się rozpłakał i tak strasznie posmutniał opadł taki zrezygnowany na krzesło powiedział jestem sam, zawsze byłem sam ale nie chcę nikomu (wadzić, być przeszkoda, żeby ktoś miał przeze mnie problemy, odsuwam się, żeby nie być zawadą) to co w nawiasie odebrałam uczuciem i tylko tak potrafiłam opisać. Jeszcze raz zapytałam a gdzie teraz jesteś to nagle obraz mi się zmienił wszędzie było tak ciemno smutno ponuro, przede wszystkim smutno. Zapytałam się dlaczego jesteś smutny to usłyszałam... bo tu wszyscy są smutni, trochę dalej zobaczyłam zarys dwóch osób siedzących jakby na podłodze też smutnych (może znalazł się w miejscu takiego systemu przekonań). Zapytałam się co chciałbyś powiedzieć swojej córce, patrzył ze smutkiem.... że ją Kocham, powiedział to tak smutno ale z taką jasną tęsknotą jakby przypomniał sobie coś pięknego i na chwile się uśmiechnął. Myślę co by tu zrobić, powiedziałam, wiesz co będziemy tu tak siedzieć, mam dwa bilety na fajną komedię trochę się rozerwiemy a potem jak będziesz chciał to tu wrócimy popatrzył na mnie obrażony... a na co mi komedia, mnie tu dobrze. To wiesz co te bilety możemy zamienić bo widziałam tam, że też leci stary wojenny film ruski "Lecą żurawie" jest taki przejmujący, smutny aż chwyta za serce, zaczął się wahać ale jeszcze go nie przekonałam. Zaczęłam go oczyszczać energiami, podałam tonę miłości pojaśniał. Zapytałam co najlepiej wspominasz z życia to znów mi się pokazał klaser ale i album ze zdjęciami na oprawie ale teraz już nie wiem czy klasera czy albumu był wytłoczony prostokąt. Album się otwarł, były na tej stronie zdjęcia ale tylko jedno u góry zobaczyłam, było to małżeństwo z dzieckiem, z prawej czarny facet z lewej blondynka z włosami podniesionymi do góry jakby wielki kok , miedzy nimi było dziecko ubrane na biało takie zdjęcie z roczku. Popatrzyłam na to zdjęcie i powiedziałam co chcesz przekazać Ani.... jejku nie ten facet jakby jakiegoś olśnienia dostał...rozwarł ręce krzyknął Aaaniu z taka miłością.... ja chcę żebyś Ty była szczęśliwa!!!! i przez moment zobaczyłam jak obejmuje niską szczupłą blondynkę. Za chwile się mnie pyta taki zadowolony... to co robimy? Patrzę zdziwiona a co?? Idziemy?? Pytam się, do tego kina?? Uśmiechał się... tak, pytam się a na co na komedię? uśmiechnął się.. no tak i tak nogami zaczął przebierać w zniecierpliwieniu, poprosiłam o światło, zrobiła się brama i mu powiedziałam to choć tędy, pokazałam na jasność, szedł pierwszy a ja za nim ale mój Przewodnik mnie wyprzedził i wszedł przede mnie, uśmiechnęłam się i podziękowałam Przewodnikowi i wszystkim, otoczyłam miłością.
Aha muszę się zapytać czy Twój ojciec nazywał Ciebie Dziubkiem albo coś takiego , bo jak zapytałam jak ją nazywałeś w dzieciństwie to usłyszałam coś jak Dziubek.
Tyle co udało mi się dowiedzieć z tego spotkania, sama jestem ciekawa czy dobrze trafiłam.
Zobaczyłam zaledwie zarys mężczyzny z czarnymi włosami wysoko ostrzyżonymi, kilka razy pojawiła mi się na jego twarzy broda ale tylko przez chwilę. Zapytałam jak ma na imię powiedział Józef a wczesniej niż go zobaczyłam usłyszałam imię Ignacy. Zapytałam kiedy się urodził usłyszałam 18 lipca.Twarzy nie miał okrągłej ale nie była też szczupła taka prostokątna był w marynarce czarnej lub granatowej a pod nią zobaczyłam koszulę o ciepłym kolorze pomarańczowym, czerwonym może coś pośredniego na palcu miał pierścień złotą obrączkę albo sygnet, co jakiś czas przekrzywiał się na lewą stronę albo utykał albo bolało go biodro to tak niekiedy jak nie można wystać na jednej nodze to człowiek tak chce sobie ulżyć i się trochę przekrzywia. Od początku jak go zauważyłam to kręcił się koło niego piesek podobny do spaniela jasnobrązowy ale miał trochę krótsze uszy tak jakby go podgryzał po nogach albo tylko wąchał stopy, on delikatnie go odganiał ale piesek nie dawał za wygraną.Pokój w którym go zobaczyłam niewiele mi pokazał, dywan w kratę odcienie brązu, nie był z tych miękkich, żyrandol wyglądał jak drąg od którego odchodziły pręty i na nich były klosze wyglądał jak pająk.Zapytałam co w życiu lubiłeś robić to zobaczyłam duży klaser ze znaczkami. Zapytałam się co miłego masz w pamięci co dotyczy Ani pokazał mi się las grube duże drzewa, może byliście na grzybach albo tylko na spacerze po lesie ale to mi się pokazało. Zapytałam, czy tutaj są jeszcze jakieś osoby? w tym momencie do pokoju weszła staruszka o białych włosach, włosy miała ładnie ułożone jakby dopiero była po trwałej była ubrana w biały sweter i chyba miała broszkę ale nie potrafię jej określić. Bliżej siebie wyczułam kilka osób ale ich nie zobaczyłam tylko tą co stała mnie najbliżej odczuwałam jako wysokiego i dobrze zbudowanego mężczyznę mogę go określić na ciemnego blondyna.
Zapytałam się Twojego Ojca gdzie teraz jesteś to nagle się rozpłakał i tak strasznie posmutniał opadł taki zrezygnowany na krzesło powiedział jestem sam, zawsze byłem sam ale nie chcę nikomu (wadzić, być przeszkoda, żeby ktoś miał przeze mnie problemy, odsuwam się, żeby nie być zawadą) to co w nawiasie odebrałam uczuciem i tylko tak potrafiłam opisać. Jeszcze raz zapytałam a gdzie teraz jesteś to nagle obraz mi się zmienił wszędzie było tak ciemno smutno ponuro, przede wszystkim smutno. Zapytałam się dlaczego jesteś smutny to usłyszałam... bo tu wszyscy są smutni, trochę dalej zobaczyłam zarys dwóch osób siedzących jakby na podłodze też smutnych (może znalazł się w miejscu takiego systemu przekonań). Zapytałam się co chciałbyś powiedzieć swojej córce, patrzył ze smutkiem.... że ją Kocham, powiedział to tak smutno ale z taką jasną tęsknotą jakby przypomniał sobie coś pięknego i na chwile się uśmiechnął. Myślę co by tu zrobić, powiedziałam, wiesz co będziemy tu tak siedzieć, mam dwa bilety na fajną komedię trochę się rozerwiemy a potem jak będziesz chciał to tu wrócimy popatrzył na mnie obrażony... a na co mi komedia, mnie tu dobrze. To wiesz co te bilety możemy zamienić bo widziałam tam, że też leci stary wojenny film ruski "Lecą żurawie" jest taki przejmujący, smutny aż chwyta za serce, zaczął się wahać ale jeszcze go nie przekonałam. Zaczęłam go oczyszczać energiami, podałam tonę miłości pojaśniał. Zapytałam co najlepiej wspominasz z życia to znów mi się pokazał klaser ale i album ze zdjęciami na oprawie ale teraz już nie wiem czy klasera czy albumu był wytłoczony prostokąt. Album się otwarł, były na tej stronie zdjęcia ale tylko jedno u góry zobaczyłam, było to małżeństwo z dzieckiem, z prawej czarny facet z lewej blondynka z włosami podniesionymi do góry jakby wielki kok , miedzy nimi było dziecko ubrane na biało takie zdjęcie z roczku. Popatrzyłam na to zdjęcie i powiedziałam co chcesz przekazać Ani.... jejku nie ten facet jakby jakiegoś olśnienia dostał...rozwarł ręce krzyknął Aaaniu z taka miłością.... ja chcę żebyś Ty była szczęśliwa!!!! i przez moment zobaczyłam jak obejmuje niską szczupłą blondynkę. Za chwile się mnie pyta taki zadowolony... to co robimy? Patrzę zdziwiona a co?? Idziemy?? Pytam się, do tego kina?? Uśmiechał się... tak, pytam się a na co na komedię? uśmiechnął się.. no tak i tak nogami zaczął przebierać w zniecierpliwieniu, poprosiłam o światło, zrobiła się brama i mu powiedziałam to choć tędy, pokazałam na jasność, szedł pierwszy a ja za nim ale mój Przewodnik mnie wyprzedził i wszedł przede mnie, uśmiechnęłam się i podziękowałam Przewodnikowi i wszystkim, otoczyłam miłością.
Aha muszę się zapytać czy Twój ojciec nazywał Ciebie Dziubkiem albo coś takiego , bo jak zapytałam jak ją nazywałeś w dzieciństwie to usłyszałam coś jak Dziubek.
Tyle co udało mi się dowiedzieć z tego spotkania, sama jestem ciekawa czy dobrze trafiłam.
Ewuniu nie mam dwójki dzieci lecz dwa psy, nie mam męża lecz narzeczonego.
Ima -to nie obraz mojego taty , to co napisałaś nie pasuje do niego
Daltar dlaczego nikt nie potrafi do mnie trafić ? Hm może mam sama to zrobić , może ja sama mam zrobić wszystko by spotkać się z tatą , z innymi duszami potrzebującymi pomocy...może to lekcja dla mnie .....
Ima -to nie obraz mojego taty , to co napisałaś nie pasuje do niego
Daltar dlaczego nikt nie potrafi do mnie trafić ? Hm może mam sama to zrobić , może ja sama mam zrobić wszystko by spotkać się z tatą , z innymi duszami potrzebującymi pomocy...może to lekcja dla mnie .....
Aniu, o ile dobrze pamiętam w moim natłoku spraw, moi Pomocnicy byli parę razy u Ciebie , i rozmawiali z Twoim tatą i innymi duszami .....pisałam Ci o tym już parę razy ....Nie opisywali mi tylko tych dusz, to i ja nie 'wymyslałam' na forum niczego dodatkowego, aby nie kłamać, bo i po co ...megraf pisze:Daltar dlaczego nikt nie potrafi do mnie trafić ? Hm może mam sama to zrobić , może ja sama mam zrobić wszystko by spotkać się z tatą , z innymi duszami potrzebującymi pomocy...może to lekcja dla mnie .....
Zarówno Ty, jak i tata i dwie pozostałe dusze macie coś tu do zrobienia , i nie można za bardzo tego przeskoczyc, aby ktos to zrobił za Was .
Natomiast w moim odczuciu dobrze odbierasz swoją sytuację , z powodu której do Ciebie samej nikt nie moze dotrzeć ; bo to Ty sama masz teraz cos do zrobienia , i nikt tego nie moze zrobic za Ciebie .
Kiedyś, kiedy byłam młodziutką dziewczyną, trenowałam siatkówkę, i patrzyłam, jak w ramach powiekszania siły skoczności w sąsiedniej męskiej grupie panowie zakładali sobie dookoła pasa opony napełnione piaskiem, i tak obciążeni ćwiczyli wyskoki..... Kiedy zdjeli juz te opony, skakali o ładnych kilka centów wyżej ....
Kiedys dziwiłam sie , dlaczego niektóre moje lekcje, a zwłaszcza lekcje podnoszenia sie z dołków, smutków, depresji, musiałam przechodzic na tak niskich stanach energetycznych ( porównywalnych z tymi oponami z paskiem ) .....kiedy juz nie miałam siły z powodu jednych trudnych spraw, jak z cudownego worka pojawiały sie następne, jeszcze gorsze ...... i trzeba było skądś
wykopać parę ziarenek energii, aby sie podnieść.....
Ale jak juz sobie nauczyłam radzic w sytuacjach, kiedy jedna trudna sprawa goniła następna, jakze mi było łatwo potem egzystować ...potem juz nie było dla mnie spraw nie do załatwienia , sytuacji, kóre by mnie 'kładły ', wprowadzały w depresję ... wiedziałam, że nie z takimi sobie juz radziłam ......
Według mnie masz własnie taką sytuację , Aniu - musisz się podnieść z dołka, w który wpadłaś , i to w wiekszosci swoimi siłami ( w wiekszosci, bo przecież cały czas posyłamy Ci energie wsparcia z forum ) ....i dlatego Daltar nie mógł Ci pomóc ....
O ile pamietam, masz do przerobienia porządną lekcję Radyklanego Wybaczania , która powinna dac w efekcie zmniejszenie lub zlikwidowanie zatorów w meridianach, i wiekszy przepływ energii ...to da Ci większy przepływ eneergii, i wiekszą siłę . Póki co, to w jednym z postów pisałam Ci o dorywczych sposobach stymulujących czakrę splotu słonecznego, które w Twojej sytaucji jest bardzo wazna - spróbuj zastosować kilka sposobów ...
Twój Tata ma taką samą lekcję do przerobienia, lekcję WYBACZANIA ( piszę Ci o tym od pierwszego tutaj postu )...no i czeka, aby Twoje sprawy sie uporzadkowały, abys stanęła na nogach , aby był o Ciebie spokojnieszy .... ...
czy dobrze robi ? czy to dobra decyzja ? nie mnie o tym decydowac, jest swiadomy, decyzje podejmuje swiadomie, i ma do tego prawo .....
Piszesz:
Nasi Opiekunowie i Wyzsze Jaznie cały czas podczas naszego zycia po tej stronie staraja się nam podpowiedziec , jakie mamy przed soba lekcje do przerobienia ....mowia nam o konieczności przystanięcia, refleksji, wybaczenia, zadbania o swoje zdrowie , czy to za pomoca tzw. poszeptów intuicji , czy ustami sąsiadów, kolegów z pracy, czy lekarzy ( w przypadku naszych kłopotów ze zdrowiem, wynikajacych z nie dbania o siebie ) .....poczucie winy...mam je ...
Gdybym była wówczas w domu, gdybym nie wyjechała, może by zadzwonił do mnie, reakcja byłaby wcześniejsza ..może by wtedy żył.
Ale kiedy widzą , że nic nie pomaga , i - i ze - w najbliższym czasie tez nic nie pomoze, pozwalają na działanie 'karmy', czyli zebrania własnych plonów, ktore 'zasialismy' ...śmierć ciała Twojego taty była takim plonem jego działan, i nie dało sie tego uniknąc...czy bys wyjechała, czy nie .....
Ale przeciez nic nie jest ' stracone ' , bo On dalej zyje ...i to dzieki smierci jego ciała dowiedzieliście sie wszyscy o tym, jak prawidłowo zyć , i to nie wazne, po której stronie .....
Tata , kiedy zdecyduje sie na przejscie dalej , bedzie miał takie same warunki do zycia, jak na Ziemi , o ile nie lepsze .. ( bo przeciez zycie w niebie na wielu poziomach jest tak zorganizowane, aby w niczym nie rózniło sie od zycia na Ziemi ) ..wiec o co ty sie martwisz ?
Zobaczysz sie z nim, kiedy przyjdzie na Ciebie pora za kiladziesiat lat, wczesniej możecie sobie posyłać wiadomosci za pomocą snów ...
czyli nic nie jest stracone na wieki,,,przechodzicie całkiem naturalne dla nas wszystkich koleje rzeczy .....
Teraz jest pora na Ciebie, na to, abys uporządkowała swoje zycie, a juz wiesz, że to my sami naszymi wzorcami sobie je stwarzamy ...
A wiec bierz się z nimi za bary, powoli, pisz je jeden za drugim , oglądaj z pomoca WJ i Opiekuna, zmieniaj jeden wzorzec na inny ... ...
( znowu bym Cię namawiała do ćwiczenia z Luizą Hay : Pokochaj siebie Ulecz swoje zycie CWICZENIA )
Aniu, naprawdę jestesmy z Toba < przytul mocno >
PS. namawiałabym Ci tez do pewnego działania : nasze mysli o drugiej osobie , którą znamy, natychmiast tworzą nici, które nas 'łączą ' ( każda mysl to jedna nić )
Kiedy znamy kogoś długo, i często o nim myślimy, ilośc nici zaczyna byc tak duża, że mozna juz mówic o sznurach, nie o niciach... Z kolorów, towarzyszącym tym niciom, mozna odczytać uczucia, jakie łaczą te osoby, nastrój osoby , która je wysyła ....
Nici te i towarzysząca im energia wpływa na osoby , które te nici łączą ....
W ostatnim czasie Twoje mysli sa pełne smutki, bezradności, tęsknoty za tatą, ...i takie tresci posyłasz tez tacie ......czy chce, czy nie chce, otrzymuje od Ciebie cały ładunek Twoich 'nieszczęść' , uczuc bezradności .....
czy tego naprawdę chcesz , aby czuł sie tak, jak Ty ?
Jeżeli nie, to proponowałabym, abys zaczęła kontrolowac swoje mysli - jeżelii tylko uswiadomisz sobie, ze myslisz z tęsknotą o tacie, z poczuciem winy, poproś WJ, aby te mysli wysłało nie do taty, ale do sztucznie utworzonego dużego balona energetycznego, który po jego napełnieniu zneutralizujecie ( zgromadzoną w nim energię mozna przetworzyć z powrotem na energię nie 'zapisaną,' czystą )
A do Taty staraj sie wysyłać mysli pełne wsparcia, nadzieji , miłości nie ograniczajacej jego decyzji .....
Kiedy dwie osoby nie radzą sobie z ładunkiem posyłanych nawzajem mysli, stosuje sie też dorywczo inny sposób : albo samemu, albo prosi sie WJ, aby przecięło wszystkie te nitki, łaczace dwie osoby, które są pełne rozpaczy, bezradności, smutku, apatiii .. to przecięcie pozwoli na z mniejszenie ładunku emocji , z ktorym dana osoba musiałaby sobie poradzic, aby być bardziej świadoma ' tu i teraz '.... bo im wiecej eneergii przetwarzamy w emocje, tym mniej jej dopływa do czakry splotu sloneczenego, umozliwiajacej myslenie , i znalezienie sposobów na wyjscie z danej sytaucji ....
Czyli im bardziej pograżysz sie w emocjach, tym trudniej Ci bedzie z nich wyjść ....
( nasze ciała energetyczne sa zbudowane jak normalne mechanizmy , zbudowane przez człowieka : dasz silnikowi za mało powietrza do spalania mieszanki, to sie bedzie dławił, i nie osiagnie pełnej mocy ......
Masz w tej chwili to samo : z powodu zbyt dużego przetwarzania energii w czakrze krzyzowej, połaczonej z ciałem emocjonalnym, za mało energii ma ciało mentalne , które umozliwia myslenie .... )
Jeżeli chcesz , to spróbuję ( jeżeli dostanę zgodę od Twojego WJ ) z Pomocnikami przeciąć te 'ciemne' nitki, łaczące Ciebie i Twojego tatę, abyście mogli oboje spokojniej odetchnąć, i spokojniej pomyslec o Waszej sytuacji ....
Ale najpierw sprobuj zrobic to sama : wyobraż sobie przestrzeń pomiedzy Toba i tata, i nozyce, którymi tniesz te nitki , które zawierają smutek, rozpacz , bezradnosc .....nie musisz tych nitek widziec - wystarczy wyrazenie Twojej intencji - aby WJ resztę zrobiło za Ciebie .
Taki zabieg powinno sie przeprowadzac od czasu do czasu, kiedy poczujemy taką potrzebę .
trzymam kciuki
Kiedy znamy kogoś długo, i często o nim myślimy, ilośc nici zaczyna byc tak duża, że mozna juz mówic o sznurach, nie o niciach... Z kolorów, towarzyszącym tym niciom, mozna odczytać uczucia, jakie łaczą te osoby, nastrój osoby , która je wysyła ....
Nici te i towarzysząca im energia wpływa na osoby , które te nici łączą ....
W ostatnim czasie Twoje mysli sa pełne smutki, bezradności, tęsknoty za tatą, ...i takie tresci posyłasz tez tacie ......czy chce, czy nie chce, otrzymuje od Ciebie cały ładunek Twoich 'nieszczęść' , uczuc bezradności .....
czy tego naprawdę chcesz , aby czuł sie tak, jak Ty ?
Jeżeli nie, to proponowałabym, abys zaczęła kontrolowac swoje mysli - jeżelii tylko uswiadomisz sobie, ze myslisz z tęsknotą o tacie, z poczuciem winy, poproś WJ, aby te mysli wysłało nie do taty, ale do sztucznie utworzonego dużego balona energetycznego, który po jego napełnieniu zneutralizujecie ( zgromadzoną w nim energię mozna przetworzyć z powrotem na energię nie 'zapisaną,' czystą )
A do Taty staraj sie wysyłać mysli pełne wsparcia, nadzieji , miłości nie ograniczajacej jego decyzji .....
Kiedy dwie osoby nie radzą sobie z ładunkiem posyłanych nawzajem mysli, stosuje sie też dorywczo inny sposób : albo samemu, albo prosi sie WJ, aby przecięło wszystkie te nitki, łaczace dwie osoby, które są pełne rozpaczy, bezradności, smutku, apatiii .. to przecięcie pozwoli na z mniejszenie ładunku emocji , z ktorym dana osoba musiałaby sobie poradzic, aby być bardziej świadoma ' tu i teraz '.... bo im wiecej eneergii przetwarzamy w emocje, tym mniej jej dopływa do czakry splotu sloneczenego, umozliwiajacej myslenie , i znalezienie sposobów na wyjscie z danej sytaucji ....
Czyli im bardziej pograżysz sie w emocjach, tym trudniej Ci bedzie z nich wyjść ....
( nasze ciała energetyczne sa zbudowane jak normalne mechanizmy , zbudowane przez człowieka : dasz silnikowi za mało powietrza do spalania mieszanki, to sie bedzie dławił, i nie osiagnie pełnej mocy ......
Masz w tej chwili to samo : z powodu zbyt dużego przetwarzania energii w czakrze krzyzowej, połaczonej z ciałem emocjonalnym, za mało energii ma ciało mentalne , które umozliwia myslenie .... )
Jeżeli chcesz , to spróbuję ( jeżeli dostanę zgodę od Twojego WJ ) z Pomocnikami przeciąć te 'ciemne' nitki, łaczące Ciebie i Twojego tatę, abyście mogli oboje spokojniej odetchnąć, i spokojniej pomyslec o Waszej sytuacji ....
Ale najpierw sprobuj zrobic to sama : wyobraż sobie przestrzeń pomiedzy Toba i tata, i nozyce, którymi tniesz te nitki , które zawierają smutek, rozpacz , bezradnosc .....nie musisz tych nitek widziec - wystarczy wyrazenie Twojej intencji - aby WJ resztę zrobiło za Ciebie .
Taki zabieg powinno sie przeprowadzac od czasu do czasu, kiedy poczujemy taką potrzebę .
trzymam kciuki
Ostatnio zmieniony pn paź 05, 2009 8:20 am przez Sara, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Posty: 1160
- Rejestracja: wt lis 14, 2006 8:50 pm
To nie musisz byc Ty.moze to jest Twoja siostra,kuzynka,może brat z zona,kuzyn z zona,z dziecmi.megraf pisze:Ewuniu nie mam dwójki dzieci lecz dwa psy, nie mam męża lecz narzeczonego.
Ima -to nie obraz mojego taty , to co napisałaś nie pasuje do niego
Daltar dlaczego nikt nie potrafi do mnie trafić ? Hm może mam sama to zrobić , może ja sama mam zrobić wszystko by spotkać się z tatą , z innymi duszami potrzebującymi pomocy...może to lekcja dla mnie .....
Obrazy które widzimy czasem pochodzą od bliskich osoby z która chcemy sie skontaktować. Często osoba zmarła zaprowadza nie do swojego mieszkania,pokazuje nie swój dom,a czasem obrazy są wymieszane z różnych domów,z różnych okresów.
Może przeczytaj jeszcze raz te nasze opisy i spróbuj zastanowić sie czy faktycznie opisywane przez nas obrazy nic Ci nie mówią.Nie wiem ile masz lat,moze to co widziałam to przeszłość? Może pokazał mi sie ktos zupełnie inny z Tobą nie związany.
Ja nie próbowałam nawiazywać z Tobą kontaktu. Czytałam gazete i nagle w głowie przyszła mi myśl o tobie i zobaczyłam ten obraz.
Bardzo mi przykro,ale NIE nawiązuję już kontaktów ze zmarłymi
Dokladnie TAK !
Nie da sie uniknac pracy osobistej. Sama to przerabialam.
I nadal miewam okresy zaniedban, a wiec i zastojow.
Praca kogos drugiego nad nami pomaga przejsciowo.
Usuwa ciezkie dzialanie SKUTKOW, by moc sie zalapac na rozpoczecie pracy nad soba.
A tylko ona moze usunac PRZYCZYNY.
I jeszcze mala sugestia zmiany perspektywy w spojrzeniu na tzw. "smierc".
"Wrocil na lono Abrahama".
WROCIL.
Wiecej jak 99% naszego istnienia spedzamy w postaci niematerialnej.
To TU - to super krotka wycieczka. I nie to TU jest naszym zywiolem istnienia, lecz to TAM.
I juz calkiem na marginesie : gdy to kiedys pojelam - bardzo szybko obsmialam sobie bajeczke o grzechu pierworodnym, o grzechach ciezkich i o potepieniu na wieki.
Boz tylko podly glupiec wymyslilby dodatkowe kary z zewnatrz i wieczne potepienia za tak krotkie dzianie sie ziemskich grzechow.
Saro przytulam
Aniu utulam
Nie da sie uniknac pracy osobistej. Sama to przerabialam.
I nadal miewam okresy zaniedban, a wiec i zastojow.
Praca kogos drugiego nad nami pomaga przejsciowo.
Usuwa ciezkie dzialanie SKUTKOW, by moc sie zalapac na rozpoczecie pracy nad soba.
A tylko ona moze usunac PRZYCZYNY.
I jeszcze mala sugestia zmiany perspektywy w spojrzeniu na tzw. "smierc".
"Wrocil na lono Abrahama".
WROCIL.
Wiecej jak 99% naszego istnienia spedzamy w postaci niematerialnej.
To TU - to super krotka wycieczka. I nie to TU jest naszym zywiolem istnienia, lecz to TAM.
I juz calkiem na marginesie : gdy to kiedys pojelam - bardzo szybko obsmialam sobie bajeczke o grzechu pierworodnym, o grzechach ciezkich i o potepieniu na wieki.
Boz tylko podly glupiec wymyslilby dodatkowe kary z zewnatrz i wieczne potepienia za tak krotkie dzianie sie ziemskich grzechow.
Saro przytulam
Aniu utulam
czasami sobie mysle, ze zerwalam sie normlanie na zlosc sobie na jakis gigant, a teraz wracamJolanta Niemczuk pisze: To TU - to super krotka wycieczka.
sorrki za off top
no tak grzechy, kary, sady - stosowane w chrzescijanstwie.
szkoda, ze nie opowiadaja na zlotach koscielnych, w jaki sposob wprowadzali chrzescijanstwo na ziemie zamieszkale przez tubylcow ))
pozdrawiam
-
- Administrator
- Posty: 1414
- Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:25 pm
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Megraf, Aniu - może spróbuj uprościć zamiast komplikować.
Jesteś dojrzałą duszą, więc sama jesteś w stanie stanąć, podnieść się z ciężkich emocji. To tylko emocje napędzane czarnymi myślami, nic więcej, jak wiatr, tylko zależny od Ciebie. To nie istnieje realnie. Ty istniejesz: zajrzyj do środka, do siebie, ale nie w ciągi myśli i emocji, to są Twoje zewnętrzne obszary, jak dymy i wiatry otaczające się, wciąż się zmieniają, zajrzyj głębiej i pozostań w ciszy swojego prawdziwego ja...
Zaakceptuj siebie i życie jakim jest, nie ma w nim nic stałego, wszyscy umieramy, Ty też umrzesz i ja, jeden ma tą datę wcześniej, drugi później, życie jest zmianą, nieustannie się zmienia, jak chcesz zatrzymać ten ruch to doświadczasz cierpienia, bo Twoje przywiązanie skazane jest na niepowodzenie.
Ktoś Cię może froterować energetycznie, ale nie o to przecież chodzi, nowa sukienka nie zmieni wiele, przydałoby Ci się troche więcej otwarcia na życie takie, jakie jest, puszczenie kilku przywiązań i generalnie więcej (samo)AKCEPTACJI. Akceptacja pozwala uczestniczyć, a poprzez brak akceptacji sami wykluczamy się z życia. To, jak długo będziesz sama zamykać się zależy tylko od Ciebie. To Twój wolny wybór i akceptuję to.
Tato Twój sam obecnie dokonuje swoich wyborów - też stoi przed całą nieskończonością możliwości, nie ma co mu żałować tej nieskończoności, że lepiej by mu było siedzieć w ograniczonym ciele ludzkim gdzieś w świecie fizycznym, skoro na poziomie duchowym przyszedł czas na zmianę...
Uśmiechnij się i do boju! Co jeszcze chciałabyś zrobić ciekawego?
Jesteś dojrzałą duszą, więc sama jesteś w stanie stanąć, podnieść się z ciężkich emocji. To tylko emocje napędzane czarnymi myślami, nic więcej, jak wiatr, tylko zależny od Ciebie. To nie istnieje realnie. Ty istniejesz: zajrzyj do środka, do siebie, ale nie w ciągi myśli i emocji, to są Twoje zewnętrzne obszary, jak dymy i wiatry otaczające się, wciąż się zmieniają, zajrzyj głębiej i pozostań w ciszy swojego prawdziwego ja...
Zaakceptuj siebie i życie jakim jest, nie ma w nim nic stałego, wszyscy umieramy, Ty też umrzesz i ja, jeden ma tą datę wcześniej, drugi później, życie jest zmianą, nieustannie się zmienia, jak chcesz zatrzymać ten ruch to doświadczasz cierpienia, bo Twoje przywiązanie skazane jest na niepowodzenie.
Ktoś Cię może froterować energetycznie, ale nie o to przecież chodzi, nowa sukienka nie zmieni wiele, przydałoby Ci się troche więcej otwarcia na życie takie, jakie jest, puszczenie kilku przywiązań i generalnie więcej (samo)AKCEPTACJI. Akceptacja pozwala uczestniczyć, a poprzez brak akceptacji sami wykluczamy się z życia. To, jak długo będziesz sama zamykać się zależy tylko od Ciebie. To Twój wolny wybór i akceptuję to.
Tato Twój sam obecnie dokonuje swoich wyborów - też stoi przed całą nieskończonością możliwości, nie ma co mu żałować tej nieskończoności, że lepiej by mu było siedzieć w ograniczonym ciele ludzkim gdzieś w świecie fizycznym, skoro na poziomie duchowym przyszedł czas na zmianę...
Uśmiechnij się i do boju! Co jeszcze chciałabyś zrobić ciekawego?
Oby wszystkie istoty osiągnęły szczęście i przyczyny szczęścia
Aniu, to że nie trafiłam do Twojego Ojca to trudno, wiem że mnie osobiście nie prosiłaś o to ale Daltar wspominał o pomocy i tak mnie ochrzani, że najpierw zrobiłam kontakt a potem o nim napisałam wcześniej nie deklarując tego :). Nie robiłam tego dla poklasku bo to zupełnie do mnie nie pasuje a z serca, chęci pomocy ale wiesz, cieszę się, że znów kolejna Dusza została odprowadzona i to dzięki Tobie. Może zapukałam do jakiegoś sąsiada , ja już tak mam, że Dusze są dla mnie najważniejsze bo żywi potrafią jeszcze sobie pomóc a Duszom już ciężej dlatego mają nas a im więcej nas będzie tym więcej Dusz uda nam się odprowadzić.
Czytam sobie wypowiedzi kolegów z forum i powiem, że z Ciebie szczęściara, tyle osób skupiło się na Tobie, zbudowali wokół Ciebie wielkie ognisko i wrzucają do niego w Twojej intencji swój czas, energię, serce, pomoc, rady, życzliwość, piszą z takim ciepłem, radą może czas abyś i Ty coś dorzuciła do tego ogniska chociaż kawałek swojego serca ja wiem, że gdyby to było możliwe to i za Ciebie by wybaczyli ale to nie jest możliwe bo to musisz zrobić Ty sama. Dostałaś wiele propozycji jak to zrobić, wiem co to jest wybaczanie bo sama to przeszłam płakałam i wybaczałam bez książek i kursów a wiesz od czego zaczęłam? Od wysyłania Miłości, na początku ogromnie to trudne aż mnie skręcało jak miałam posłać miłość osobom które mnie skrzywdziły a to z jakiej racji ktoś mnie krzywdzi a ja mam się z tego jeszcze cieszyć... idź odwal się. Z drugiej strony byłam tak zdesperowana, ze pomyślałam a może oni mają rację?? Zaczęłam posyłać Miłość, nawet jeszcze nie widziałam tej energii tylko mówiłam sobie posyłam Miłość do konkretnych osób wyobrażałam sobie moje serce i że z niego wychodzi różowy promień choć tego promienia jeszcze wtedy nie widziałam.. odpłacone dostałam pięknym za nadobne oczywiście w tym złym słowa znaczeniu, pomyślałam to i tak nie działa ale ziarenko zostało zasiane. Zaczęłam posyłać Miłość drzewom, ptakom, trawie, kamieniom, słonku, temu na czym akurat zawiesił się mój wzrok, przechodniom na ulicy, pijakom, ludziom co szukają po śmietnikach, posyłałam im przy tym dobre życzenia, żeby byli zdrowi, szczęśliwi, żeby kochali i byli kochani. Znów zaczęłam posyłać Miłość osobom które mnie skrzywdziły pomyślałam cóż nie ubędzie mi. Zaczęłam przecinać nożycami nitki, które mnie trzymały, oczyszczać się,szybko zaczęłam widzieć Energię Miłości potem i inne a miłe było dla mnie to jak ktoś mi kiedyś powiedział, że dla mnie wysyłanie Miłości to jest coś bardzo naturalnego jakbym się z tym urodziła, że to jest we mnie, że innych trzeba tego uczyć byłam tym bardzo zaskoczona bo nigdy się za kogoś takiego nie uważałam. Proces wybaczania był dla mnie długi i trudny ale też była inna tego specyfika. Jak już odblokowałam się trochę to potem mi było łatwiej, nie powiem, że dziś jest cacy ale ogromną pracę odwaliłam. Dziś nie dłużą mi się kolejki w sklepie bo uważam, że ci ludzie specjalnie stanęli przede mną bo potrzebują Miłości nadal rozsiewam Miłość wokół na co popadnie i to jest coś co Kocham, oczywiście są trudne a czasem bardzo ciężkie chwile do przerobienia jak u każdego ale bez tej energii nie wyobrażam sobie życia... i bez odprowadzania Dusz posyłania dobrych energii......... więc Aniu rozerwij na chwilkę swoja skorupkę i poślij mały promyczek choć tyci w stronę ogniska a zobaczysz jak to ognisko urośnie.
pozdrawiam cieplutko
Czytam sobie wypowiedzi kolegów z forum i powiem, że z Ciebie szczęściara, tyle osób skupiło się na Tobie, zbudowali wokół Ciebie wielkie ognisko i wrzucają do niego w Twojej intencji swój czas, energię, serce, pomoc, rady, życzliwość, piszą z takim ciepłem, radą może czas abyś i Ty coś dorzuciła do tego ogniska chociaż kawałek swojego serca ja wiem, że gdyby to było możliwe to i za Ciebie by wybaczyli ale to nie jest możliwe bo to musisz zrobić Ty sama. Dostałaś wiele propozycji jak to zrobić, wiem co to jest wybaczanie bo sama to przeszłam płakałam i wybaczałam bez książek i kursów a wiesz od czego zaczęłam? Od wysyłania Miłości, na początku ogromnie to trudne aż mnie skręcało jak miałam posłać miłość osobom które mnie skrzywdziły a to z jakiej racji ktoś mnie krzywdzi a ja mam się z tego jeszcze cieszyć... idź odwal się. Z drugiej strony byłam tak zdesperowana, ze pomyślałam a może oni mają rację?? Zaczęłam posyłać Miłość, nawet jeszcze nie widziałam tej energii tylko mówiłam sobie posyłam Miłość do konkretnych osób wyobrażałam sobie moje serce i że z niego wychodzi różowy promień choć tego promienia jeszcze wtedy nie widziałam.. odpłacone dostałam pięknym za nadobne oczywiście w tym złym słowa znaczeniu, pomyślałam to i tak nie działa ale ziarenko zostało zasiane. Zaczęłam posyłać Miłość drzewom, ptakom, trawie, kamieniom, słonku, temu na czym akurat zawiesił się mój wzrok, przechodniom na ulicy, pijakom, ludziom co szukają po śmietnikach, posyłałam im przy tym dobre życzenia, żeby byli zdrowi, szczęśliwi, żeby kochali i byli kochani. Znów zaczęłam posyłać Miłość osobom które mnie skrzywdziły pomyślałam cóż nie ubędzie mi. Zaczęłam przecinać nożycami nitki, które mnie trzymały, oczyszczać się,szybko zaczęłam widzieć Energię Miłości potem i inne a miłe było dla mnie to jak ktoś mi kiedyś powiedział, że dla mnie wysyłanie Miłości to jest coś bardzo naturalnego jakbym się z tym urodziła, że to jest we mnie, że innych trzeba tego uczyć byłam tym bardzo zaskoczona bo nigdy się za kogoś takiego nie uważałam. Proces wybaczania był dla mnie długi i trudny ale też była inna tego specyfika. Jak już odblokowałam się trochę to potem mi było łatwiej, nie powiem, że dziś jest cacy ale ogromną pracę odwaliłam. Dziś nie dłużą mi się kolejki w sklepie bo uważam, że ci ludzie specjalnie stanęli przede mną bo potrzebują Miłości nadal rozsiewam Miłość wokół na co popadnie i to jest coś co Kocham, oczywiście są trudne a czasem bardzo ciężkie chwile do przerobienia jak u każdego ale bez tej energii nie wyobrażam sobie życia... i bez odprowadzania Dusz posyłania dobrych energii......... więc Aniu rozerwij na chwilkę swoja skorupkę i poślij mały promyczek choć tyci w stronę ogniska a zobaczysz jak to ognisko urośnie.
pozdrawiam cieplutko
Strasznie dużo szczęścia mam gdyż poznałam Was , otoczyliście mnie wsparciem i miłością, wiem że poświęcacie mi wiele czasu zajmując się mną , oczyszczając a macie przecież pełne ręce pracy i wiele osób Was potrzebuje pewnie bardziej niż ja.
Za każdym razem kiedy dopadnie mnie totalna niemoc i brak sił –czuję jak mi pomagacie bo zazwyczaj dzień , dwa i staję na nogi chociaż na jakiś czas.
Ima ma rację –powinnam bardziej się postarać pracować nad sobą a nie użalać się nad losem i życiem. Nie mogę wegetować jako człowiek, bo chyba jako dusza też cierpię i też jestem zawieszona. Tak trudno kochać ludzi którzy okazali mi wyjątkową podłość w stosunku do mnie a poznałam takie dusze w swoim obecnym życiu i trudno podsyłać im miłość ale OK. Trudno wybaczyć sobie swój błąd jak myślę jeśli chodzi o tatę i jego pracę w Warszawie. Ściągnełam go tutaj i nie otoczyłam opieką. Nie zauważyłam że jest chory, nic nie mówił .....
KONIEC z tym! Od dzisiaj zmieniam schemat myślenia , będę z uśmiechem wysyłać wszystkim co widzę miłość.
Muszę zakochać się w życiu.
Za każdym razem kiedy dopadnie mnie totalna niemoc i brak sił –czuję jak mi pomagacie bo zazwyczaj dzień , dwa i staję na nogi chociaż na jakiś czas.
Ima ma rację –powinnam bardziej się postarać pracować nad sobą a nie użalać się nad losem i życiem. Nie mogę wegetować jako człowiek, bo chyba jako dusza też cierpię i też jestem zawieszona. Tak trudno kochać ludzi którzy okazali mi wyjątkową podłość w stosunku do mnie a poznałam takie dusze w swoim obecnym życiu i trudno podsyłać im miłość ale OK. Trudno wybaczyć sobie swój błąd jak myślę jeśli chodzi o tatę i jego pracę w Warszawie. Ściągnełam go tutaj i nie otoczyłam opieką. Nie zauważyłam że jest chory, nic nie mówił .....
KONIEC z tym! Od dzisiaj zmieniam schemat myślenia , będę z uśmiechem wysyłać wszystkim co widzę miłość.
Muszę zakochać się w życiu.