Jak długo...?
Justynka więc tak miałam przyjaciela prawdziwego przyjaciela nie byliśmy razem ale to była prawdziwa przyjazń zginął wypadku jechał do pracy o 4 rano i zasnął za kierownicą i wjechał w ciężarówkę http://www.youtube.com/watch?v=Q57COMeTLag On dał mi nową siłę do działania do życia dzięki nie mu zaczęłam cieszyć się życiem a czego mi zwyczajnie tego mi teraz brak chęci do życia 14 czerwca próbuje do niego dzwonić telefon nie odpowiada zresztą on zawsze pierwszy dzwonił- pierwsza myśl telefon się mu rozładował nie Wojtek tego pilnował żeby być w kontakcie godzina 12 idę do jego dziewczyny pytam się czy miała kontakt z Wojtkiem nie dojechał do pracy myśl przecież był wypadek na Łagiewniki pózniej szok nie dowierzanie siedzenie przy stole i wpatrywanie się w okno i nadzieja że usłyszę cześć Edytka i te jego niebieskie oczy pełne dobroci jak by ktoś mi pół serca wyrwał i zabrał tam.Pytałam się dwóch osób które potrafią się skontaktować z zmarłymi i powiedziały że on właściwie nie wie co się stało ja tak naprawdę tego nie rozumie jak nie wie że nie żyje.Tęsknota tysiące fizycznych rzeczy które wpadają mi w ręce i przypominają mi jego i wcale nie chce o nim zapomnieć chciała bym jednak żeby przyszedł do mnie we śnie i żebym mogła mu powiedzieć to czego zwyczajnie nie zdążyłam i przeprosić dokładnie wie za co i wiedzieć że on jest tam szczęśliwy a nie że błąka się gdzieś i nie ma żadnej pomocy.
Ostatnio zmieniony wt sty 15, 2013 5:43 pm przez takainna, łącznie zmieniany 1 raz.
moja samotność gorsza niż więzienie