Flashe
Flashe
Zastanawiam się co to jest, skąd, i po co?
Od jakiegoś czasu przed zaśnięciem, a raczej usiłowaniem zaśnięcia, kiedy tylko zamknę oczy - widzę różne osoby, oczywiście jak taka osoba patrzy mi prosto w oczy, to ja je zaraz otwieram, na 100 % jest pewna, że to nie jest sen. Czasami również, jak sobie leżę, nie ma znaczenia pora dnia, i na chwilę przymrużę oczy, to widzę np. na szafie swojej joggina- tak go nazwałam:) ale nigdy się nie powtarzają. Jogin nie wyglądał jak stąd, miał dziwną głowę, turban........
Raz jak próbowałam zasnąć, zobaczyłam przy łóżku jak stoi bardzo wysoki facio, miał dziwną głowę, jakby szeroką u góry, wąską u dołu. Otworzyłam oczy.
Ale dzisiejsza noc - i moje próby zaśnięcia, po prostu mnie zaskoczyły....
Najpierw pojawił się niedźwiedź............ Patrzył mi głęboko w oczy, he he
Później zobaczyłam coś z serii ufo:) Duża głowa, małe oczy......... A później już pojawiały się twarze osób, których kompletnie nie znam.............
Czy to jest normalne, czy Wam się też coś takiego przydarza? Jestem laikiem w tych sprawach, do tej pory raczej interpretowałam sny, ale takie co się "śnią" i chcą coś przekazać, ale fleshe są ostatnio męczące. Zdaję sobie sprawę, że zupełnie czymś innym jest wychodzenie z ciała podczas snu, wychodzenie z ciała świadomie, ale te tzw. 'fleshe" czym są?
Od jakiegoś czasu przed zaśnięciem, a raczej usiłowaniem zaśnięcia, kiedy tylko zamknę oczy - widzę różne osoby, oczywiście jak taka osoba patrzy mi prosto w oczy, to ja je zaraz otwieram, na 100 % jest pewna, że to nie jest sen. Czasami również, jak sobie leżę, nie ma znaczenia pora dnia, i na chwilę przymrużę oczy, to widzę np. na szafie swojej joggina- tak go nazwałam:) ale nigdy się nie powtarzają. Jogin nie wyglądał jak stąd, miał dziwną głowę, turban........
Raz jak próbowałam zasnąć, zobaczyłam przy łóżku jak stoi bardzo wysoki facio, miał dziwną głowę, jakby szeroką u góry, wąską u dołu. Otworzyłam oczy.
Ale dzisiejsza noc - i moje próby zaśnięcia, po prostu mnie zaskoczyły....
Najpierw pojawił się niedźwiedź............ Patrzył mi głęboko w oczy, he he
Później zobaczyłam coś z serii ufo:) Duża głowa, małe oczy......... A później już pojawiały się twarze osób, których kompletnie nie znam.............
Czy to jest normalne, czy Wam się też coś takiego przydarza? Jestem laikiem w tych sprawach, do tej pory raczej interpretowałam sny, ale takie co się "śnią" i chcą coś przekazać, ale fleshe są ostatnio męczące. Zdaję sobie sprawę, że zupełnie czymś innym jest wychodzenie z ciała podczas snu, wychodzenie z ciała świadomie, ale te tzw. 'fleshe" czym są?
witam,
wiesz, mnie tez bombarduja niesamowite odwiedziny, uczucia wymieszane z zaciekawieniem sa przewaznie pozytywne.
wiec od siebie, moge napisac ze luzik.
tylko czasami ten luzik nie jest taki rozluzniajacy, bo oni poprostu stoja obok badz naprzeciwko i czekaja na reakcje. pozytywne Ist tak maja, ze pokazuja sie, ale czekaja na nasz ruch - chyba po to zebysmy sie za bardzo nie wystrachali.
czy Ufo?
nie, czasami te Ist z wyzszych wymiarow wygladaja zupelniei naczej jak je widzimy, a nasz umysl jest troszeczke ze tak powiem otepialy i bierzemy obraz taki na jaki mozemy sobie pozwolic.
co do szarych - tych mniej grzecznych i od doswiadczen.
Leb jak mucha, duze czarne oczy, manipuluja od momentu podejscia przez telepatie, sa bardzo silne, unieruchamiaja. potrzeba niezlego zaparcia aby je pogonic, badz chociaz oderwac sie telepatycznie.
duzo ciepla
Ewka
wiesz, mnie tez bombarduja niesamowite odwiedziny, uczucia wymieszane z zaciekawieniem sa przewaznie pozytywne.
wiec od siebie, moge napisac ze luzik.
tylko czasami ten luzik nie jest taki rozluzniajacy, bo oni poprostu stoja obok badz naprzeciwko i czekaja na reakcje. pozytywne Ist tak maja, ze pokazuja sie, ale czekaja na nasz ruch - chyba po to zebysmy sie za bardzo nie wystrachali.
czy Ufo?
nie, czasami te Ist z wyzszych wymiarow wygladaja zupelniei naczej jak je widzimy, a nasz umysl jest troszeczke ze tak powiem otepialy i bierzemy obraz taki na jaki mozemy sobie pozwolic.
co do szarych - tych mniej grzecznych i od doswiadczen.
Leb jak mucha, duze czarne oczy, manipuluja od momentu podejscia przez telepatie, sa bardzo silne, unieruchamiaja. potrzeba niezlego zaparcia aby je pogonic, badz chociaz oderwac sie telepatycznie.
duzo ciepla
Ewka
A takie szare póki co te jeszcze się nie pokazały, ale odnoszę wrażenie, że jak tak patrzą to właśnie jakby chciały przeniknąć mnie na wskroś, ja się nie daję, dlatego od razu otwieram oczy.........Co do niedźwiedzia, to już raz miałam taki sen, to były czasy kiedy zakupiłam karty Lenormand. Tej nocy niedźwiedź położył się obok mnie, i myślałam, że mnie zeżre, a on położył swoja wielką łapę na moim brzuchu......... To był oczywiście sen. Czytałam później o zwierzętach mocy, opiekunach zwierzęcych....... Wielki miś, przeszywający wzrok. Często widzę zwierzęta, Lwy, parę razy czułam, jakby coś raczej zeskoczyło mi z kołdry niż na nią wskoczyło, nie wiem skojarzyło mi się wtedy z duszą jakiegoś małego zwierzątka, ale więcej się to nie powtórzyło.
Natomiast głaskania po głowie, dość często doświadczałam, czułam, że ktoś mnie głaszcze, jakby ciąga kosmki moich włosów........... Bywają też kule zimna......... Ale Sara mi już wytłumaczyła.
Natomiast głaskania po głowie, dość często doświadczałam, czułam, że ktoś mnie głaszcze, jakby ciąga kosmki moich włosów........... Bywają też kule zimna......... Ale Sara mi już wytłumaczyła.
witam,
ze zwierzakiem mocy mialam jedno, ale bardzo swiadome doswiadczenie. z pola wrazen jakie wtedy otrzymalam, bylo to tak rzeczywiste, ze nia mialam zadnych watpliwosci ze to wlasnie o to chodzi.
Zwierzaka mocy nalezy "tanczyc" czyli utrzymywac z nim kontakt, aby nie odszedl. sa bardzo pomocne, do poprawiania naszego nastroju psychicznego utraty energii, zdrowia. nalezy wskoczyc w Niego i odetchnac.
ziwerzak mocy jest naszym bezpiecznikiem, jezeli chodzi o uzdrawianie siebie. Nie chodzi tutaj o podlaczanie i zerowanie na Jego energii. Zwierzak Mocy jest naszym Opiekunem i bezwarunkowym przyjacielem i tak samo traktuje nas.
ze zwierzakami mocy pracuja Szamani, w gre wchodzi uzdrawianie innych, odzyskiwanie Dusz, wojowanie, osaczanie i podchodzenie, nawiazywanie kontaktow ze swiatem z ktorym laczy sie Zwierzak i odnajdywanie w tych swiatach siebie.
Zwierze zyjace pod ziemia - swiat dolny
Zwierze zyjace na ziemi - swiat rownolegly
Zwierze zyjace w powietrzu - swiat gorny
tyle wiem,
buziol
Ewka
ze zwierzakiem mocy mialam jedno, ale bardzo swiadome doswiadczenie. z pola wrazen jakie wtedy otrzymalam, bylo to tak rzeczywiste, ze nia mialam zadnych watpliwosci ze to wlasnie o to chodzi.
Zwierzaka mocy nalezy "tanczyc" czyli utrzymywac z nim kontakt, aby nie odszedl. sa bardzo pomocne, do poprawiania naszego nastroju psychicznego utraty energii, zdrowia. nalezy wskoczyc w Niego i odetchnac.
ziwerzak mocy jest naszym bezpiecznikiem, jezeli chodzi o uzdrawianie siebie. Nie chodzi tutaj o podlaczanie i zerowanie na Jego energii. Zwierzak Mocy jest naszym Opiekunem i bezwarunkowym przyjacielem i tak samo traktuje nas.
ze zwierzakami mocy pracuja Szamani, w gre wchodzi uzdrawianie innych, odzyskiwanie Dusz, wojowanie, osaczanie i podchodzenie, nawiazywanie kontaktow ze swiatem z ktorym laczy sie Zwierzak i odnajdywanie w tych swiatach siebie.
Zwierze zyjace pod ziemia - swiat dolny
Zwierze zyjace na ziemi - swiat rownolegly
Zwierze zyjace w powietrzu - swiat gorny
tyle wiem,
buziol
Ewka
Dzisiaj znowu zwierzaki:) we fleshach - jastrzębie i orły, a we śnie....... Jestem u znajomych na imprezie....
.. W pewnym momencie dostrzegam "innych" obserwują mnie........ Jest kobieta i mężczyzna. On jest wysoki, nie znam go, ale obserwuje mnie z daleka, ma szatę taką jak kiedyś noszono w świątyniach. Obserwuje mnie jak widzę płomień świecy, pytają się czy to ja jestem "Madzia xxxxxxxxxx" - ja mówię, że to chyba nie o mnie chodzi. Nagle widzę w płomieniu energie i duchy, i oni wtedy widzą, że chodzi o mnie. I nagle podchodzą do mnie obydwoje i mnie porywają w górę, unoszę się razem z nimi, jak z aniołami.
Później leżę na chodniku z moja sunią, śpimy sobie w najlepsze, wiem że jest nad ranem, całe miasto śpi, i widzę sforę istot, coś jak wielkie owczarko-wielblądy, idą ku nam..... Czuję lęk, ale one są przyjazne, tylko takie ogrooooooooooomne, podchodzą do mnie coraz bliżej, a ja na tym chodniku, i nagle całują mnie, czuję jak liżą moje dłonie, jakie są przyjazne. Żałuję, że więcej snu nie pamiętam, ale jak się obudziłam, to byłam taka szczęśliwa, i mówię do siebie- ale piękny sen.............
.. W pewnym momencie dostrzegam "innych" obserwują mnie........ Jest kobieta i mężczyzna. On jest wysoki, nie znam go, ale obserwuje mnie z daleka, ma szatę taką jak kiedyś noszono w świątyniach. Obserwuje mnie jak widzę płomień świecy, pytają się czy to ja jestem "Madzia xxxxxxxxxx" - ja mówię, że to chyba nie o mnie chodzi. Nagle widzę w płomieniu energie i duchy, i oni wtedy widzą, że chodzi o mnie. I nagle podchodzą do mnie obydwoje i mnie porywają w górę, unoszę się razem z nimi, jak z aniołami.
Później leżę na chodniku z moja sunią, śpimy sobie w najlepsze, wiem że jest nad ranem, całe miasto śpi, i widzę sforę istot, coś jak wielkie owczarko-wielblądy, idą ku nam..... Czuję lęk, ale one są przyjazne, tylko takie ogrooooooooooomne, podchodzą do mnie coraz bliżej, a ja na tym chodniku, i nagle całują mnie, czuję jak liżą moje dłonie, jakie są przyjazne. Żałuję, że więcej snu nie pamiętam, ale jak się obudziłam, to byłam taka szczęśliwa, i mówię do siebie- ale piękny sen.............
Sunię mam od paru dni, wzięłam ze schroniska. Nie odstępuje mnie na krok, jej dziadki (właściciele) odeszli, a sąsiedzi przywieźli do schroniska. Była strasznie smutna, 4 latka ma, w schronisku ok roku. Wiedziałam, że to ona. Wcześniej wybrałam innego psa, ale jak podeszłam do kojca, i sama do siebie powiedziałam "jak mogłaś jej wcześnie nie zauważyć" i jest już ze mną. Słodka psina, nazywa się Misia (dziadki nadali), myślę, że jest szczęśliwa ze mną, co pokazuje na każdym kroku. Boję się, że ją rozpieszczę maksymalnie:)
-
- Posty: 1160
- Rejestracja: wt lis 14, 2006 8:50 pm
-
- Administrator
- Posty: 1414
- Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:25 pm
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Ja wzięłam kotkę od sąsiada i po roku mam 4 koty (w tym oczywiście 3 kocie maluszki). Może ktoś chce kotka? Są śliczne, korzystają sprawnie z kuwety, jedzą głównie kocie jedzonko (z puszek i chrupki) i to co z naszego jedzenia nadaje się. Lubią spacery na świeżym powietrzu, ale zanim polubiły w ogóle nie chciały wychodzić, musiałam wypychać na podwórko, więc pewnie w bloku dałyby radę (chociaż podwórko lepsze). Mają ok. 2.5 miesiąca... Przynajmniej 1 lub 2 mogę odstąpić (Tygryska wolę zostawić, bo już się rozpieścił)...
Co to flashów - miewam różnego typu, twarze, obrazy, widoki, niby sny - podróże mentalne czy co (np. zmęczona siedząc w pracy zamknę oczy i zaraz jestem gdzieś bez planowania, samoistnie się produkuje), ale niestety nie widzę wzrokowo odwiedzających mnie istot...
Nie jestem Widząca ...
Co to flashów - miewam różnego typu, twarze, obrazy, widoki, niby sny - podróże mentalne czy co (np. zmęczona siedząc w pracy zamknę oczy i zaraz jestem gdzieś bez planowania, samoistnie się produkuje), ale niestety nie widzę wzrokowo odwiedzających mnie istot...
Nie jestem Widząca ...
Oby wszystkie istoty osiągnęły szczęście i przyczyny szczęścia
Jak już w temacie kotów.
Mam 2 koty. Latem często wychodzą do ogrodu i nie ma ich cały dzień. Czasami wychodzą wieczorem i wracają dopiero późno w nocy. Jeden z nich ( dorodny kanapowiec ) wczoraj wyparował już rano. Nie było go cały dzień, nie wrócił też na noc. Żona dosyć mocno zaniepokojona spała nerwowo a nad ranem cały czas myślała, czy mu się nic nie stało. Wiadomo jak to na wsi - psy puszczane luzem itd. Obudziłem się wcześnie rano i myślę, gdzie on może być. Zamykam oczy i czekam na obrazki. Widzę plątaninę cieniutkich korzeni z ziemią po chwili pochyłe płaszczyzny z desek, jakby drzwi od stodoły tyle, że w poziomie. Myślę, no to niedobrze..chyba nie porwany i zamknięty, albo co gorsza już pod ziemią gdzieś. Wychodzę do ogrodu. Chodzę tu i tam i szukam dziada z nadzieją, że się znajdzie. Przechodzę koło kompostownika, patrzę siedzi powsinoga. Kompostownik pełny wyplewionych chwastów, wiec badylki z korzeniami powyrywane z bryłkami ziemi. Do tego drewniane pokrywy zbite z desek, dokładnie pod tym kątem co w wizji .
Zatem właśnie dzisiaj odkryłem, że to działa u mnie nie tylko w stosunku do pochowanych w kopertach zdjęć, ale zwierząt i ludzi. Te wizje są fantastycznie czyste i wyraźne, ale oczywiście jest jedno ale. Obrazki przyszły doskonałe, tylko jak zawsze "analizator" się nie popisał
Mam 2 koty. Latem często wychodzą do ogrodu i nie ma ich cały dzień. Czasami wychodzą wieczorem i wracają dopiero późno w nocy. Jeden z nich ( dorodny kanapowiec ) wczoraj wyparował już rano. Nie było go cały dzień, nie wrócił też na noc. Żona dosyć mocno zaniepokojona spała nerwowo a nad ranem cały czas myślała, czy mu się nic nie stało. Wiadomo jak to na wsi - psy puszczane luzem itd. Obudziłem się wcześnie rano i myślę, gdzie on może być. Zamykam oczy i czekam na obrazki. Widzę plątaninę cieniutkich korzeni z ziemią po chwili pochyłe płaszczyzny z desek, jakby drzwi od stodoły tyle, że w poziomie. Myślę, no to niedobrze..chyba nie porwany i zamknięty, albo co gorsza już pod ziemią gdzieś. Wychodzę do ogrodu. Chodzę tu i tam i szukam dziada z nadzieją, że się znajdzie. Przechodzę koło kompostownika, patrzę siedzi powsinoga. Kompostownik pełny wyplewionych chwastów, wiec badylki z korzeniami powyrywane z bryłkami ziemi. Do tego drewniane pokrywy zbite z desek, dokładnie pod tym kątem co w wizji .
Zatem właśnie dzisiaj odkryłem, że to działa u mnie nie tylko w stosunku do pochowanych w kopertach zdjęć, ale zwierząt i ludzi. Te wizje są fantastycznie czyste i wyraźne, ale oczywiście jest jedno ale. Obrazki przyszły doskonałe, tylko jak zawsze "analizator" się nie popisał
-
- Posty: 1160
- Rejestracja: wt lis 14, 2006 8:50 pm
U mnie interpretator zawsze sie włącza i na pewno analizowała bym te deski,ale juz mniej niez rok temu. Oczywiscie myslała bym,ze to może wyobraznia ....
Zawsze tak mam. Dopiero weryfikacja mówi czy obraz byl prawdziwy czy fałszywy
Na dzień dzisiejszy prawie w 80% wyzbyłam sie tego i opisuje wszytko to co widze,bez zastanawiania sie czy sie to potwierdzi czy nie.
Zawsze tak mam. Dopiero weryfikacja mówi czy obraz byl prawdziwy czy fałszywy
Na dzień dzisiejszy prawie w 80% wyzbyłam sie tego i opisuje wszytko to co widze,bez zastanawiania sie czy sie to potwierdzi czy nie.
Bardzo mi przykro,ale NIE nawiązuję już kontaktów ze zmarłymi
oh te koty, Dusze wiercipiety, z tak silna osobowoscia, ze az szacun sam sie wylania. zasluguja na miano - dorodnego kanapowca - badz - Dziada- do ktorego wysylamy milosci garsc za garscia.
Jak ja dajemy, to kot jest, ale nie dlatego jak ciagnie sie za nim powiedzenie ze to zzeracze energii, koty sa bezwarunkowe jak psy, pszczolki, delfiny.sa poprostu starsze duchem .
kotow przewinelo sie mnostwo obok mnie, ale tylko jednego mialam swojego. na imie dostal Mosiek, byl czarny jak wegiel, z zielonymi oczami jak oliwka. otrzymal przydomek kot wiedzmy i tak juz zostalo. kocina kiedy go dostalam, zostal oderwany od matki zbyt wczesnie, wiec zamieszkal w kapturze bluzy w ktorej kazdy go nosil na zmiane, picie mleka, jedzenie szybko sie nauczyl.
W nagrode za milosc przynosil golebie sasiada, kladl je na schodki i spieeeeewal az ktos wyjdzie i zobaczy. niegdy nie zapomne widoku w srodku lata bialego podworka , badz wieczornych grilli, kiedy wszyscy goscie biesiadowali, a panicz wracal z polowania. Ale rozwalil mnie maksymalnie kiedy wracalam z pracy, wysiadalam z pociagu i niespodzianka, przy kasie biletowej na schodkach siedzial moj kot i moj pies. witalam Ich wtedy dlugo. Łajzy jedne.
Przyszedl dzien przeprowadzki ze wsi do miasta, pies swoj koszyk, kot tez, wszystko przygotowane. w myslach gadalam z kotem, ze pojedziemy, ze przyzwyczai sie. Przyjechala brygada RR pakuja kartony, pora wyjazdu a kota nie ma. chodzilismy i chodzilismy, wolalismy i nic. Poszlam do dziadka z info, ze kot uciekl, powiedzial ze zajmie sie nim jezeli sie pokaze.
noc. obudzilam sie, patrze a cos lazi mi po regale, wlaczylam swiatlo pusto nikogo nie ma. polozylam sie, zajrzalam co to bylo. zobaczylam Moska jak biegnie do straszej pani, a myszy uciekaja z jej domu. pozniej przeszedl obok lozka wypasiony, gruby kocur.
po kilku miesiacach dzwoni Dziadek
- wiem gdzie jest Wasz kot, u sasiadki, glodny nie chodzi bo taki lowny, ze zapisy juz sa na niego.
- jakie zapisy Dziadku?
- na golebie, myszy, szczury...
- a jak cos sie stanie ......
- zwariowalas nie ma wiekszego powsinogi we wsi, ale wraca ciagle do starszej pani i bol kolana jej minal
i juz wiedzialam, ze to moj kot
pozdrawiam.
ps. a co do desek, to fakt, jeszcze bym sie polasila na liczenie słoi, przeszkadzacze cholerni
Jak ja dajemy, to kot jest, ale nie dlatego jak ciagnie sie za nim powiedzenie ze to zzeracze energii, koty sa bezwarunkowe jak psy, pszczolki, delfiny.sa poprostu starsze duchem .
kotow przewinelo sie mnostwo obok mnie, ale tylko jednego mialam swojego. na imie dostal Mosiek, byl czarny jak wegiel, z zielonymi oczami jak oliwka. otrzymal przydomek kot wiedzmy i tak juz zostalo. kocina kiedy go dostalam, zostal oderwany od matki zbyt wczesnie, wiec zamieszkal w kapturze bluzy w ktorej kazdy go nosil na zmiane, picie mleka, jedzenie szybko sie nauczyl.
W nagrode za milosc przynosil golebie sasiada, kladl je na schodki i spieeeeewal az ktos wyjdzie i zobaczy. niegdy nie zapomne widoku w srodku lata bialego podworka , badz wieczornych grilli, kiedy wszyscy goscie biesiadowali, a panicz wracal z polowania. Ale rozwalil mnie maksymalnie kiedy wracalam z pracy, wysiadalam z pociagu i niespodzianka, przy kasie biletowej na schodkach siedzial moj kot i moj pies. witalam Ich wtedy dlugo. Łajzy jedne.
Przyszedl dzien przeprowadzki ze wsi do miasta, pies swoj koszyk, kot tez, wszystko przygotowane. w myslach gadalam z kotem, ze pojedziemy, ze przyzwyczai sie. Przyjechala brygada RR pakuja kartony, pora wyjazdu a kota nie ma. chodzilismy i chodzilismy, wolalismy i nic. Poszlam do dziadka z info, ze kot uciekl, powiedzial ze zajmie sie nim jezeli sie pokaze.
noc. obudzilam sie, patrze a cos lazi mi po regale, wlaczylam swiatlo pusto nikogo nie ma. polozylam sie, zajrzalam co to bylo. zobaczylam Moska jak biegnie do straszej pani, a myszy uciekaja z jej domu. pozniej przeszedl obok lozka wypasiony, gruby kocur.
po kilku miesiacach dzwoni Dziadek
- wiem gdzie jest Wasz kot, u sasiadki, glodny nie chodzi bo taki lowny, ze zapisy juz sa na niego.
- jakie zapisy Dziadku?
- na golebie, myszy, szczury...
- a jak cos sie stanie ......
- zwariowalas nie ma wiekszego powsinogi we wsi, ale wraca ciagle do starszej pani i bol kolana jej minal
i juz wiedzialam, ze to moj kot
pozdrawiam.
ps. a co do desek, to fakt, jeszcze bym sie polasila na liczenie słoi, przeszkadzacze cholerni
Kota też mam, Puszwałd, biały jak śnieg, długa sierść, więc wszystkie ciuchy są w tej sierści. Generalnie straszna z niego płaksa. Ja zrobi kupke, płacze na cały dom, żeby przyjść obejrzeć i sprzątnąć, jak jest mu smutno też płacze, i czasami bez powodu. Ostatnio wystaje pod drzwiami i chce wyjść na dwór, ale to taki dzikusek, jak otwieram drzwi to się cofa, i dalej wystaje:) Postanowiłam kupić szelki i wychodzić również z nim....... Luzem go nie puszczę... Oczywiście wybredny jedzeniowo. Ale uwielbiam tego sierściucha. Moja Misia, jest na prawdę moja, nazywam ją moją córeczką, śpi ze mną, czeka aż wrócę, zdecydowanie wybrała mnie jako domownika głównego, z czego jestem dumna, bo zawsze psy wybierały moją mamę. Mama oczywiście jest zazdrosna:) ale pozytywnie.
Re: Flashe
Flashe miałam bardzo często w okresie nauki pozbywania się lęków , a pomagały w tym mojemu Opiekunowi mocno .....złosliwe duszyczki ...Asteraki pisze:Zastanawiam się co to jest, skąd, i po co?
Czy to jest normalne, czy Wam się też coś takiego przydarza? Jestem laikiem w tych sprawach, do tej pory raczej interpretowałam sny, ale takie co się "śnią" i chcą coś przekazać, ale fleshe są ostatnio męczące. Zdaję sobie sprawę, że zupełnie czymś innym jest wychodzenie z ciała podczas snu, wychodzenie z ciała świadomie, ale te tzw. 'fleshe" czym są?
Wiedziały po odczytaniu info z mojego ciała mentalnego, czego sie boję , i od kiedy wiedziały, ze odczytuję posyłane mi wizje, od kiedy wiedziały, że odrózniam, które nie są moją ' produkcja ', zaczęły mi posyłac obrazy moich lęków : wielgachnych pająków, karaluchów , wizje ogroooomnych przepaści , w które 'ciagnęły' moją świadomośc ( a miałam jeszcze wtedy lęk wysokości ) ...
Trwało to dośc długo, az któregoś dnia 'wyszłam z nerw', i stworzyłam sama obraz istoty z załozenia 'przepotwornej ' , aby pokazac, że nie mam juz w sobie lęków przed odmiennymi ode mnie istotami ...nie pamietam juz dokładnie, ale miała ona elementry wszystkich istot, których zazwyczaj boją/brzydzą sie ludzie .. jakies ogromne czułki, ogromniaste oczy muchy, układ krwionośsny przenoszący ...kwas solny, no i co tylko mi wtedy wpadło do głowy ....
Pokazałam ten myslokształt straszącym mnie duszyczkom....i flashe ze 'strachami 'sie skonczyły ....
Stosowałam tez flashe /obrazy , ale jako cos w rodzaju języka komunikacji w pewnymi bliskimi mi duszami .... Komunikacja polegała na szybkim wysyłaniu sobie nawzajem serii obrazów , do ktorych dodaje się lub nie króciutko komentarz uczuciowy-mentalny ... ( ponoc ten język jest odmiana języka stosowanego na Atlantydzie )...
Wtedy czasami mógł sie przyplątac jakis 'flash ' przed snem, kiedy byłam juz bardzo spiąca, i nie miałam sił podejmować prób wyjasnienia, co oznaczał dla duszy go wysyłajacej ....
Flashe /obazy stosuję tez z moim WJ, kiedy czasami wieczorem, przed zaśnieciem , 'podsumowywujemy' dany dzień, i WJ pyta mnie o rozumienie przez mnie jakiegos jego szczegółu ... ...i pyta własnie przez posłanie mi obrazu - pytania .. i też czasami już nie doczeka sie mojej odpowiedzi .....
Tak sobie własnie uswiadomiłam, jak bardzo w moim sposobie postrzegania swiata dominuje 'wzrok ' ... nawet jako wynik działania trzeciego oka ... ....
Co do zwierząt, to tak, jak u wielu z Was, sa one nieodłącznymi bliskimi mojego zycia ...
Obecnie mam trzy koty wzięte z działki ( tak, jak Conchi - mam kotke z dwójka synów ) , i jak u wszelakich 'szeptuch ' przystało ( he, he, he ) , w wiekszosci sa czarne ( jeden jest czarno-biały ) ..
Znam je od pierwszego dnia zycia tutaj, i nie ma dnia, abym nie patrzyła z zachwytem ....wspaniałe, stare 'zwierzece' dusze ...
Do tego dochodzi sunia, wzieta ze schroniska ...jest ona tą samą duszyczka, która wcieliła sie do ciała mojego pierwszego w zyciu pieska , i co ciekawe, trafiła do nas w momencie, który był dokładna kontynuacją jej pierwszego ze mna wspólnego wcielenia .... tam jej ciałko umarło w wyniku zbyt pózo podjetej decyzji leczenia na nosówke, tutaj - po 2 godzinach od wzięcia ze schroniska okazało się, ze ma nosówkę .... tym razem udało sie nam ją uratowac ....
Z sunią łaczy sie pewna historia... ....Zawsze się wczesniej smiałam , ze opiekunowie zwierzat i ich podopieczni sa w pewien sposób podobni do siebie , i ja - wybierałam moje poprzednie psy zgodnie z taką podswiadomą wtedy dla mnie intencją ( 'blond' spaniel, przyjacielski, uwielbiajacy wode , 'blond ' bernardynka , o podobnych cechach charakteru )
Kiedy weszlysmy z córa do schronika, do kraty podbiegła jako jedna z pierwszych czarno- rudo - biało umaszczona sunia , potem okazało się jednak , ze jest trochę niesmiała, co jej minęło po wyjęciu z kojca i przytuleniu .... ....Pomyslałam sobie : ok, to nowy członek naszej rodziny , i fajnie, złamie steoretyp opiekuna podobnego do podopiecznego .... he, he, he.....od pierwszych chwil w domu sunia wybrała sobie moja ciemnowłosą , trochę nieśmiałą córke jako swoją opiekunkę , a ja do tej pory uważam to za jedno z wazniejszych wydarzeń w zyciu ich obu ....
Do kotów i psa dochodzi przejsciowo gołąb, dokarmiany na parapecie od urodzenia, którego moje kociaki w maju, w czasie mojej nieobecności mooocno ' nadjadły' ....
Pozeszywany w czterech wielkich miejscach , przezył ..jednak całe zdarzenie było dla niego tak duzym szokiiem , że mimo upływu juz trzech miesiecy , nadal nie ma w miejscu ran - piór , i nie wiem, czy nie spedzi z nami zimy ...i byłby nie pierwszym gołebiem, który tak z nami pomieszkiwał ....
Smieje sie teraz do siebie, bo operacja i chodzenie potem z gołebiem na zastrzyki było takim wielkim szokiem dla kolegi pracującego ze mna w tym samym pokoju, ze kiedys, kiedy wyławiałam pszczołę z mojej szklanki, i nie chciałam jej za jego namową potem zabic, kiedy uparcie wracała z powrotem, rzucił do mnie z przekąsem słowa : " to może pójdziesz z ta pszczołą do weterynarza ? " he, he, he .....
( kurcze , załuje, ze nie wpadło mi wtedy do głowy, aby powiedzieć , że po kontakcie z takimi ludzmi, jak on, musiałabym z nia iśc, ale do ...psychoterapeuty , he, he, he....ale od tego czasu on też juz się trochę zmienił na 'plus' ..... wyrzuca np. srodek z bułki za okno, pod drzewa, i mówi : zobacz, ja tez dokarmiam ptaszki , he, he, he ....)
Do bliskich mi zwierzaków zaliczam nastepne cztery koty z działki, jeza, który 'wypasa ' sie tam na kociej karmie, rodzinie srok, ktora ją tez lubi i podbiera, i stadku znajomych gołebi na podwórku i działce ....he, he, he....
Tak naprawde to nie wyobrażam sobie zycia bez tych naszych ' młodszych braci .'...
....tak samo, jak bez flashów , przesyłanych mi , jako element komunikacji .....
buzka dla wszystkich
Ostatnio zmieniony pn sie 17, 2009 7:28 am przez Sara, łącznie zmieniany 2 razy.
Nie wyobrażam sobie życia bez zwierzaków w domu, kiedyś miałam nawet 11 szczurków, akwarium z rybkami, jaszczurkę, i jeszcze wtedy moją Sabę wilczurzycę, i wszystko w moim pokoju:)
A foksterierka jest chyba do mnie podobna, tak sobie myślę, dobrałyśmy się temperamentem, nareszcie mam psa, z którym mogę pobiegać:) Wiem, że teraz mamy obie u siebie kredyt zaufania, ona po przejściach, ja po przejściach i tak pragnęłam ostatnio obdzielić kogoś emocjami, że z tego wszystkiego już sunia śpi ze mną, i nie mogę się jej nagłaskać, co ona oczywiście uwielbia. Dzisiaj po raz pierwszy na spacerze, puściłam ją wolno, zdjęłam smycz i biegała ta moja wariatka:) jak szalona....
Świetny wybór.
A foksterierka jest chyba do mnie podobna, tak sobie myślę, dobrałyśmy się temperamentem, nareszcie mam psa, z którym mogę pobiegać:) Wiem, że teraz mamy obie u siebie kredyt zaufania, ona po przejściach, ja po przejściach i tak pragnęłam ostatnio obdzielić kogoś emocjami, że z tego wszystkiego już sunia śpi ze mną, i nie mogę się jej nagłaskać, co ona oczywiście uwielbia. Dzisiaj po raz pierwszy na spacerze, puściłam ją wolno, zdjęłam smycz i biegała ta moja wariatka:) jak szalona....
Świetny wybór.