Pozdrowienia ze Szwajcarii
Pozdrowienia ze Szwajcarii
Pozdrawiam wszystkich Forumowiczow. Ciesze sie, ze znalazlem to forum i z ciekawoscia czytam Wasze posty. Mieszkam od 12 latach poza Polska, w tym 10 w Alpach Szwajcarskich. Od dziecka interesuje sie druga strona zycia. Nietety wiekszosc roznych doswiadczen dziala sie poza moja kontrola i przyzwoleniem, co budzilo we mnie paniczny lek i probe wylaczenia "tego". Z czasem doszedlem jednak do wniosku, ze pozbawiam sie czegos cennego i postanowilem zajac sie tym na powaznie. Prosze o wyrozumialosc, gdy bede meczyl Was swoimi pytaniami
Np opuszczanie ciala w nocy, odczuwanie obecnosci w dzien i wyciaganie z ciala przez to obecnosc z ciala, "czucie" np, ze ktos umrze, co sie zawsze potwierdzalo, wizje w trzech wymiarach, komunikacja z obecnoscia. Raz pewna obecnosc obudzila mnie rano uderzeniem drewnianej laski w porecz lozka, pozniej jak probowalem jeszcze lezac i troche pomedytowac skupiajac sie na trzecim oku walnela mnie ta laska w czolo, bol byl silny, ale inny niz fizyczny. Zdarzylo sie po moim pobycie w Ashramie Babaji kolo Kolonii. Doswiadczylem dwukrotnie stanu no-mind, roznych sensacji energetycznych po medytacji nad czakrami w miejscach publicznych, lista jest bardzo dluga.
Ja mam jutro wolne:) Nie potrafie ocenic, czy jest to zla czy dobra energia i boje sie, ze zobacze cos czego nie chce zobaczyc, ze zobacze cos, co nie jest dla mnie dobre... Po prostu czuje ten lek i nie potrafie go opanowac. Ten lek jest tym bardziej paniczny im bardziej taka obecnosc probuje sie do mnie zblizyc. To nie jest zawsze ta sama obecnosc. Chociaz niektore obecnosci powoli rozrozniam. Jedna jest np przy mnie jak pracuje na komputerze, podchodzi i patrzy mi przez ramie co pisze. Na poczatku mnie to oburzalo, bo czy ja nie mam prawa do spokoju? Ale ta obecnosc jak widziala, ze pracuje nad jakims pytaniem, po prostu mi dawala odpowiedz. Mialem wrazenie, ze jakby stala z tylu i dmuchala mi we wlosy, ten "podmuch" zamienial sie w uczucie, ktore dawalo odpowiedz. Odpowiedzi byly po prostu genialne. Sam na to bym nigdy nie wpadl. Problem w tym, ze ja tej obecnosci o nic nie pytalem, ona sama z siebie mi pomagala. Sam z siebie nie potrafie zainicjowac takigo kontaktu. To przychodzi kiedy chce i odchodzi kiedy chce. Chociaz musze przyznac, ze czasami mnie tez pociesza, jak jestem smutny. Kiedys mialem okropnego dola, czulem sie tak koszmarnie samotny, ze juz prawie tego nie moglem wytrzymac. Poszedlem w nocy na spacer do parku, byla pelnia, prawie ze widno od ksiezyca, patrzylem na plywajace labedzie po jeziorku i prosilem Boga o jakis znak... Usiadlem na lawce, poczulem cos twardego, wzialem to do reki, a to byla plakietka z napisem DU BIST NICHT ALLEIN (Nie jestes sam).... Takich sytuacji mialem mnostwo.
Bardzo ciekawe masz doświadczenia. Z tym strachem to wydaje mi się że każdy go ma na początku jak otwiera się na tamten świat. Hmm ja już na szczęście większość tego strachu zwalczyłem bo jeszcze jakiś czas temu jak czułem coś niefajnego przy mnie to panikowałem . A teraz to się jako tako nie boję, bo czego się tu bać. Zauważyłem że odkąd przepaliłem większość tego strachu i odkąd nie skupiam się na niefajnych istotach to baaardzoo rzadko przychodzi do mnie coś złego.
Zauważyłem że odkąd przepaliłem większość tego strachu i odkąd nie skupiam się na niefajnych istotach to baaardzoo rzadko przychodzi do mnie coś złego.[/quote]
Zdradzisz w jakis sposob pozbyles sie strachu?
Zdradzisz w jakis sposob pozbyles sie strachu?
Ostatnio zmieniony śr cze 20, 2012 10:50 pm przez Peppino, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Administrator
- Posty: 1414
- Rejestracja: wt lis 07, 2006 7:25 pm
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
A tu też możesz zajrzeć:
http://www.afterlife-knowledge.com.pl/f ... php?t=2163
http://www.afterlife-knowledge.com.pl/f ... php?t=2163
Oby wszystkie istoty osiągnęły szczęście i przyczyny szczęścia
W moim przypadku z negatywnymi myslami to raczej nie ma zwiazku. Moge byc czyms pozytywnie mentalnie zajety i nagle przechodzi mnie dreszcz i niesamowite ciarki na czubku glowy i wtedy uswiadamiam sobie, ze ktos jest ze mna w pomieszczeniu, dokladnie czuje to miejsce w ktorym to jest. Zawsze z tylu mnie nigdy face to face, chyba, chyba ze leze w lozku. Kiedys pojawilo sie to wyjatkowo w ciagu dnia, wiec odwazylem sie zapytac, kto to jest. To zblizylo sie do mnie, normalnie czulem takie dziwne jakby szeleszczenie albo iskrzenie i przeszlo przeze mnie pytanie czy naprade chce wiedziec? To pytanie wprawilo mnie w totalne przerazenie. Dobrze, ze drzwi byly otwarte, bo bym znimi wpadl do drugiego pokoju. Zastanawialem sie jaki sens ma ten moj paniczny lek. Moze mnie przed czyms chroni? Jaki maja sens takie spotkania, kiedy komunikacja i tak nie ma miejsca i ja mam z tego wiecej stresu niz pozytku?