Ewo, wierze, ze nawiazalas kontakt. Nie podwazam tego.

Tylko myslalem, ze Kasia juz jest na wlasciwym miejscu, a w tym snie wygladalo na to, ze nie.
Moze opisze swoj sen. A znawcy ocenia czy to moglobyc rzeczywiscie swiadome snienie i odzyskanie.
Sen zaczal sie od tego, ze umowilem sie z dwoma znajomymi na niefizyczne spotkanie w jakims miejscu. Polozylismy sie, zamknelismy oczy. I nagle poczulem, ze jakies dwie rosle istoty zlapaly mnie pod ramiona i wyciagaja z ciala.
Tak ciagnely, ze moje nogi sie rozciagnely, jak z gumy. Krzyknalem, zeby juz dali spokoj i ze sam dam rade. Wstalem i spojrzalem na swoje rece. Obraz byl czarno-bialy. Pomyslalem, o kurcze, czyzbym wyszedl z ciala?
Skoro tak, wiec wystarczy pomyslec o Kasi i zaraz sie przy niej znajde. Odwrocilem sie i zobaczylem dlugi korytarz i na koncu okno z firana. Rozpedzilem sie i wyskoczylem z mysla, ze w snie mozna latac. Ale nagle zaczalem spadac z kilkudziesieciu metrow i rymsnalem o ziemie. Firana sie rozciagnela i oplotla mnie calego. Zaczalem sie zastanawiac dlaczego nie moge leciec. Probowalem podskoczyc, ale to byly zwykle podskoki. No nic, pomyslalem, wyjasnie to pozniej. Ide dalej.
Lecac na ziemie znalazlem sie w ogrodzie. Byla piekna gwiazdzista noc. Kolory byly normalne, a wszystko bardzo wyrazne i ostre. Gwiazdy tworzyly jakis wzor, ale nie potrafilem go rozpoznac.
Wiedzialem, ze za plotem w starym, drewnianym domu jest Kasia. Wiec wspialem sie na druciany plot gdy nagle zobaczylem, ze po drzewie skacze w moim kierunku gruby czarno-bialy kot. Zaczal skakac po moich rekach i cos do mnie mowic. Niestety nie slyszalem go. Powiedzialem mu, zeby mi dal teraz spokoj bo go nie slysze i widocznie moja swiadomosc nie pozwala na kontakt.
Podszedlem do domu. Wiedzialem, ze musze wspiac sie po rynnie, zeby nikt mnie nie zauwazyl, albo, zeby nikogo nie obudzic. Ale ktos wyjrzal z okna, usmiechnal sie i powiedzial: No, w koncu przyszedles.
Wspialem sie po rynnie na poddasze i tam przez okno zobaczylem dwie znajome. Pomachalem im, a one otworzyly okno. Wszedlem do srodka. Po prawej stronie spala na krzeslach, oparta o stol, para starszych ludzi. A na wprost, na koncu korytarza lezala na jakims pledzie, kocu, podparta poduszka, moja zona Kasia.
Podszedlem do niej i troszke sie zdziwilem, bo kolor jej skory byl ciemny, jak u Hindusow. Z tylu stala starsza kobieta, ktora byla wlasnie Hinduska.
Ukleknalem przy Kasi i zapytalem sie, czy wie kim jestem i czy mnie pamieta. Ale ona jakby byla pograzona w myslach i nie skomentowala mojego pytania. Powiedziala, ze jej chora piers nie chce jakos sie goic i "kijowo" jest tutaj z praca.
Powiedzialem: Kasiu, musze cos Ci waznego powiedziec. Umarlas i nie zyjesz.
Bardzo ja to zaskoczylo. Wygladala wtedy na taka, ktora nagle zaczyna kojarzyc fakty i cos sobie przypominac.
Ja wtedy zaczalem myslec intensywnie, ze w takiej sytuacji powiniem wezwac Pomocnikow. Wiec ich wezwalem.
Odwrocilem sie i zobaczylem, ze przez okno, ktoredy wszedlem, wchodzi 3 roslych mezczyzn, jeden z nich byl kilkunastoletnim chlopcem.
Pomogli mi wyprowadzic Kasie. Tylko, ze wtedy sceneria sie nagle zmienila.
Okno przez ktore wchodzilem stalo sie wyjsciem na taras. A przed nami ukazal sie przepiekny widok. Sloneczny dzien. Duzo zieleni, w oddali jakies duze budynki.
Skorzystalem z okazji i zapytalem jak to jest z tym lataniem. Dlaczego nie moglem poleciec.
Pomocnicy zaczeli sie smiac: Jak sie ma takie przekonania to sie nie lata.
I ten najmlodszy rozpedzil sie, podskoczyl do gory i spadl plackiem na ziemie.
I wszyscy sie smiali.
Szlismy sciezka w kierunku jakiegos budynku. Trzymajac Kasie pod pache probowalem poleciec. Udalo mi sie wykonac wysoki, kilkunastrometrowy skok. Lagodnie opadlem na ziemie. Kasi w tym momencie jakby zaczely przypominac sie fakty z ostatnich chwil jej zycia. Zaczela pytac co sie wydarzylo. Chcialem zaczac jej opowiadac, ale powiedzialem tylko, ze czuje, ze mam sygnal powrotu i musze zarac wracac. I wtedy otworzylem oczy, juz w normalnej rzeczywistosci. Pewnie wrocilem, bo reka mi troche scierpla i stracilem czucie.
Tak to wygladlo. Ewo, moze na wyrost napisalem, ze to bylo odprowadzenie do F27, ale takie mialem przekonanie. Byc moze sie myle.