BARTUŚ
-
- Posty: 1160
- Rejestracja: wt lis 14, 2006 8:50 pm
BARTUŚ
Parę tygodni temu został w bestialski sposób zamordowany mały chłopczyk Bartuś.
Dostawałam prośby o nawiązanie kontaktu,ale odmawiałam.
Napisała dziś do mnie bardzo wzruszajacy e-mail pewna kobieta o imieniu Ania i prosiła również o kontakt z Bartusiem.
Nie uległa bym prośbie,ale przeczytałam ze Bartuś nie był ochrzczony i z tego powodu zgodziłam się na odzyskanie.
Bardzo przepraszam WSZYSTKIE osoby którym odmówiłam,a teraz jednak zgodziłam się.
Myślę,że jest to sytuacja wyjątkowa,bo dotyczy małego nieochrzczonego dziecka.
Bałam się,czy on faktycznie nie błąka się gdzieś i nie może znaleść swojego miejsca
Tylko dla tego się zgodziłam.
Wklejam tylko fragmenty bardzo poruszającego maila Pani Ani.
"Droga Pani Ewo!
Nie wiem nawet jak zacząć ten mail, żeby zechciała Pani przeczytać go do końca........
Ale dzisiaj Pani Ewo dowiedziałam się czegoś co zburzyło cały mój wypracowany kruchy spokój, moją cienką jak bańka mydlana stabilizację względem tego tematu. Pani Ewuniu- BARTUĹ� NIE BYŁ OCHRZCZONY!!! Ta bestia nie ochrzciła go przez 3 i pół roku. Pani Ewo ja teraz chyba już nie wytrzymam! jeśli nie był ochrzczony to czy Bóg przyjmie go do siebie!!??? Czy on przez to nie utknął w tym focusie 23?............
P.S.2 niech mnie mnie Pani nawet obdarzy kompletną obojętnością ale nie całkowitą ignorancją, proszę... i proszę pamiętać o tym braku chrztu...
Będę czekała- Ania"
Witam ponownie.
Napisze szybciutko co widziałam,bez zbędnego rozpisywania sie,bo jestm dziś stasznie śpiąca cały dzień.
Bartusia zobaczyłam w snopie światła.
Wyglądało to tak, jak by ktoś w nocy zaświecił latarkę i w takim własnie świetle stał Bartuś. Weszłam do tego światła,podeszłam do niego i chciałam gdzieś z nim iść,ale on nie chciał. On chyba bał sie opuścić to światło. Wzięłam go za rączke i poszliśmy w stronę, skąd to światło wychodziło.
Weszliśmy do bardzo jasnej sali,ale nie było tam ścian. Było to na kształt pokoju ale bez ścian. Były tam inne dzieci i wszystkie zbliżone wiekiem do Bartusia. Wyglądało to jak przedszkole. Wszystkie te dzieci ubrane były tak samo i biła od nich ogromna jasność. Widziałam na ziemi zabawki które również świeciły i nie miały określonej barwy.
Chciałam na osobności z Bartusiem porozmawiać.
Oddaliliśmy się nieopodal na ławkę.Bartuś usiadł, a ja kucnęłam obok i..... i nie wiedziałam o czym mam z nim rozmawiać!
No bo o czym mogłam? Nie chciała mu przypominac o "rodzica" i o tym co przeszedł.Zapytałam sie go tylko czy mu tu jest dobrze,czy czegoś potrzebuje? Ale nie chciał niczego.
Zapytał o swoja mamę. Zapytał gdzie ona jest? Powiedziałam mu,że na razie musiała wyjechać,ale może niedługo do niego wróci.
On siedział w milczeniu,machał nóżkami tak jak to robią małe dzieci siedząc na wysokim krześle,ja milczałam i on milczał.Postanowiłam nie przedłużać tej chwili i zaprowadziłam go z powrotem do dzieci. Poprosiłam w myślach o przybycie opiekuna Bartusia.
Przybył starszy mężczyzna.
Powiedziałam mu,ze Bartuś nie był ochrzczony i co teraz będzie?
Mężczyzna odpowiedział,że to nie ma znaczenia,że tu u nich wszystkie dzieci są aniołkami,że nie w każdej religii dzieci są chrzczone,a mimo tego po śmierci przychodzą do nich,czyli do Nieba.[ja przynajmniej tak to zrozumiałam]
Nie miałam o czym więcej rozmawić z opiekunem, wiec pożegnałam się z Bartusiem i odeszłam w stronę światła,żeby wrócić do rzeczywistości.
Gdy byłam w świetle i byłam juz spory kawałek od Bartusia, zobaczyłam,że po za światłem w cieniu stoi mała dziewczynka. Miała może 8-10 lat.Uczesana w warkoczyki i na nosku miała okularki.Zapytałam czemu tu stoi,a nie idzie do światła? Powiedziała,że nie może tam wejść.
Wzięłam ją za rękę i wprowadziłam do światła. Zapytałam ją co tu robi?
Odpowiedziała mi,ZE JEST SIOSTRĄ BARTUSIA!!!!???
Nie wiem czy Bartuś miał rodzeństwo i czy miał siostrzyczkę która zmarła,bo nie czytałam w gazecie artykułów. Widziałam jego zdjęcie,ale nie mogę czytać takich rzeczy,bo pod adresem oprawców lecą z moich ust strasznie niecenzuralne słowa,a nie chce na nikogo przeklinać.
Po prostu unikam czytania czegoś tak strasznego.
Wzięłam ta dziewczynkę za rączkę i zaprowadziłam do Bartusia. Padli sobie w objęcia,tak ja by sie znali od zawsze!!
Nie wiem skąd to wiem,ale jestem pewna,ze się nie mogli znać!!? Nie wiem skąd przyszła mi taka myśl do głowy.
Oczywiście nie wiem również na 100%,czy to była na prawde jego siostrzyczka?
Może był to wytwór mojej wyobrazni?
Oddałam ich pod opiekę temu starszemu mężczyznie,pożegnała się i odeszłam.
To tyle Pani Aniu. Mam nadzieję,że chociaż troszkę ulżyłam Pani cierpieniu.
Pozdrawiam serdecznie
Ewa Fortuna.
Bardzo mi przykro,ale NIE nawiązuję już kontaktów ze zmarłymi
-
- Posty: 1
- Rejestracja: sob maja 24, 2008 10:53 am
dziękuję
Dziękuje Pani Ewo. To chyba oznacza, że to dziecko już nie cierpi. Nie wiedziałam, że zrobiła Pani dla mnie wyjątek, może mój ból dotarł do Pani. Jest tak wielki, że miał szansę. Dziękuję.
-
- Posty: 1160
- Rejestracja: wt lis 14, 2006 8:50 pm
Napisała Pani......
"....Zastanawia mnie jedna rzecz. Jest mi potwornie ciężko uwierzyć, że nie słyszała Pani o siostrze Bartusia? Może obiło się to Pani gdzieś o uszy i później podświadomość zasugerowała?
Nie wiadomo czy siostra Bartusia żyje. Gdyby żyła miałaby teraz 11 lat. Wersje są dwie: Że została sprzedana do Niemiec i żyje, oraz że została zabita przez rodziców a raczej ówczesnego konkubenta matki i że nie żyje. Jest uznana za zaginioną."Matka" nigdy jej nie szukała Jeśli naprawdę nie słyszała Pani o tej sprawie to ma Pani zdolności jakich nie ma chyba nikt. Oznaczałoby to jedno: że Karinka nie żyje. Dlaczego stała poza światłem? Może to ją niechcący Pani " odzyskała". Dziwi mnie tylko to,że powinna ukazać się jako niemowlę, zaginęła kiedy miała 2 miesiące."
Na pewno o tym nie czytałam i o tym nie słyszałam,bo nie oglądam wiadomości w TV.
Nie miałam pojęcia,że istnieje jakaś zaginiona siostra Wiek dziewczynki by się zgadzał,a czemu pokazała mi sie jako duza dziewczynka,a nie jako niemowlę? hmmm. tego nie wiem
Pani Aniu myślę,ze to jednak była zaginiona siostrzyczka Bartusia
PS. Za chwile odpowiem na resztę Pani pytań. Wyślę maila
Bardzo mi przykro,ale NIE nawiązuję już kontaktów ze zmarłymi
-
- Posty: 151
- Rejestracja: czw lis 09, 2006 5:07 pm
-
- Posty: 1160
- Rejestracja: wt lis 14, 2006 8:50 pm
Bardzo dziękuję
Pani Ewo,
bardzo dziękuję za te słowa o Bartusiu. Weszłam na forum, żeby nieśmiało poprosić nie tyle o kontakt z nim (wiem, że nie powinno się zadawać pytań o przeszłość, które bolą) ile o 'sprawdzenie' czy Bartuś jest już szczęśliwy. Dzięki Pani pomocy wiem ja i inne osoby, że Bartolinek już nie cierpi, dodatkowo odnalazł swoją siostrzyczkę i jest szczęśliwy
Bardzo, bardzo Pani dziękuję
bardzo dziękuję za te słowa o Bartusiu. Weszłam na forum, żeby nieśmiało poprosić nie tyle o kontakt z nim (wiem, że nie powinno się zadawać pytań o przeszłość, które bolą) ile o 'sprawdzenie' czy Bartuś jest już szczęśliwy. Dzięki Pani pomocy wiem ja i inne osoby, że Bartolinek już nie cierpi, dodatkowo odnalazł swoją siostrzyczkę i jest szczęśliwy
Bardzo, bardzo Pani dziękuję
-
- Posty: 1160
- Rejestracja: wt lis 14, 2006 8:50 pm
-
- Posty: 1160
- Rejestracja: wt lis 14, 2006 8:50 pm
Jednak siostrzyczka Bartusia nie żyje
Dopiero po latach wyjaśnią śmierć małej Kariny
http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,35768 ... ariny.html
Dopiero po latach wyjaśnią śmierć małej Kariny
http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,35768 ... ariny.html
Bardzo mi przykro,ale NIE nawiązuję już kontaktów ze zmarłymi
Pani Ewo jest Pani Anołem,szkoda tylko że nie chce Pani pomagać ludziom w cierpieniu.Proszę zwrócić uwagę na post basia 3311 ja jej poleciłam żeby zwróciła się z prośbą o kontakt.Trudno było ją namówić bo mąż ją wyśmiewa i mnie także.Basia jest w rozterce nie wie komu wierzyć.Jest bardzo samotna. Seniorka.
Jam Jest bogactwem Boga w działaniu, zamanifestowanym teraz w moim życiu i w moim świecie.
-
- Posty: 1160
- Rejestracja: wt lis 14, 2006 8:50 pm
Krysiu Tobie, Ani Kurowskiej i wszystkim innym dziękuję za tak miłe słowa,ale naprawdę nie zasługuje na miano Anioła.
Ania dzis do mnie napisała maila i podała mi ta przykrą wiadomość.
Wcale sie nie ciesze,że moja wizja się sprawdziła Wolała bym sie mylić i żeby siostrzyczka Bartusia odnalazła się żywa.
Pozdrawiam serdecznie.
Ania dzis do mnie napisała maila i podała mi ta przykrą wiadomość.
Wcale sie nie ciesze,że moja wizja się sprawdziła Wolała bym sie mylić i żeby siostrzyczka Bartusia odnalazła się żywa.
Pozdrawiam serdecznie.
Bardzo mi przykro,ale NIE nawiązuję już kontaktów ze zmarłymi
-
- Posty: 1160
- Rejestracja: wt lis 14, 2006 8:50 pm
Kochana Ewuniu,dziękuję za szybką odpowiedż.Jeżeli nie chcesz być aniołem,to dla mnie będziesz Kochana Ewka .Post basia 3311 jest trzecią pozycją w Kontaktach ze zmarłymi.Pozdrawiam serdecznie Seniorka Krystyna.
Jam Jest bogactwem Boga w działaniu, zamanifestowanym teraz w moim życiu i w moim świecie.
Zupełnie nowa
Od jakiegoś czasu gdy usłyszałam o tej strasznej tragedii nie mogę żyć normalnie. Nigdy nie wierzyłam w duchy a raczej nie mialam zdania na ich temat. Jednak teraz pierwszy raz w życiu myślę, że taka mała, biedna duszyczka nie mogła tak po prstu zniknąć.
Bartuś był niewiele straszy od mojego synka, dlatego tym bardziej nie mogę pojąć ogromu cierpienia tej małej istotki w jego ostatnich dniach. To co gnębi mnie najbardziej to przerażenie i ból tego malucha w ostatnich godzinach życia, to jak rozpaczliwie musiał się bać i cierpieć. Ja wiem, że nie powinniśmy rozdrapywać tych ran, pragnę jedynie wiedzieć, że dla tego maluszka ta straszna historia to już dalekie wspomnienie, e teraz mu dobrze, że zaznaje miłości.
Czy jest możliwość, że Bartuś mnie odwiedzi np. we śnie? Myśli o nim non stop ale nigdy mi się nie śni, a tak bardzo chciałabym go spotkać. Jestem w ciąży dlatego także z troski o ta moją ciąże, której towarzyszy olbrzymi smutek z powodu tragedii Bartusia, chciałabym choć trochę się uspokoić, poczuć, że Bartuś jest już spokojny.
Jeszcze jedno, w czasie gdy działa się tragedia, nie słyszałam o niej. Chorował wtedy i umierał mój kot dlatego żyłam tylko tym i o Bartusiu nie usłyszałam. Dlatego ja tą tragedię przezywam teraz, czy ja go tym krzywdzę tym, że ciągle przypominam sobie ostatnie dni jego życia? Analizuję, wraca ta myśl do mnie jak bumerang. To, że nikt mu nie pomógł, że się tak bał, że nie miał siły płakać z bólu...
Bartuś był niewiele straszy od mojego synka, dlatego tym bardziej nie mogę pojąć ogromu cierpienia tej małej istotki w jego ostatnich dniach. To co gnębi mnie najbardziej to przerażenie i ból tego malucha w ostatnich godzinach życia, to jak rozpaczliwie musiał się bać i cierpieć. Ja wiem, że nie powinniśmy rozdrapywać tych ran, pragnę jedynie wiedzieć, że dla tego maluszka ta straszna historia to już dalekie wspomnienie, e teraz mu dobrze, że zaznaje miłości.
Czy jest możliwość, że Bartuś mnie odwiedzi np. we śnie? Myśli o nim non stop ale nigdy mi się nie śni, a tak bardzo chciałabym go spotkać. Jestem w ciąży dlatego także z troski o ta moją ciąże, której towarzyszy olbrzymi smutek z powodu tragedii Bartusia, chciałabym choć trochę się uspokoić, poczuć, że Bartuś jest już spokojny.
Jeszcze jedno, w czasie gdy działa się tragedia, nie słyszałam o niej. Chorował wtedy i umierał mój kot dlatego żyłam tylko tym i o Bartusiu nie usłyszałam. Dlatego ja tą tragedię przezywam teraz, czy ja go tym krzywdzę tym, że ciągle przypominam sobie ostatnie dni jego życia? Analizuję, wraca ta myśl do mnie jak bumerang. To, że nikt mu nie pomógł, że się tak bał, że nie miał siły płakać z bólu...
-
- Posty: 1160
- Rejestracja: wt lis 14, 2006 8:50 pm
mia zerknij do tego tematu. Tam jest opisane odzyskanie innego dziecka i wyjaśniłam również dla czego nie można męczyć zmarłych ciągłymi pytaniami i ciągłym ich odwiedzaniem.
http://www.afterlife-knowledge.com.pl/f ... .php?t=491
http://www.afterlife-knowledge.com.pl/f ... .php?t=491
Bardzo mi przykro,ale NIE nawiązuję już kontaktów ze zmarłymi