krzyczałam "oddychaj" a ONA wtedy łapała oddech...

Jeśli straciłeś kogoś bliskiego, lub przeżywasz trudne chwile z innego powodu i potrzebujesz pocieszenia lub po prostu chciałbyś, aby ktoś Cię wysłuchał, możesz opowiedzieć swoją historię tutaj.
Moon
Posty: 3
Rejestracja: wt mar 24, 2009 2:04 am

krzyczałam "oddychaj" a ONA wtedy łapała oddech...

Post autor: Moon » wt mar 24, 2009 3:39 am

Byłam przy NIEJ gdy umierała, cały czas trzymałam JĄ za rękę i mimo informacji od lekarzy nie wierzyłam, żę umrze. Byłam przekonana, że wydobędę z NIEJ jeszcze trochę siły aby się obudziła i do mnie wróciła. Cały czas do niej mówiłam, że wszystko będzie dobrze, że jutro zabiore JĄ do domu (27 stycznia miała zostać wypisana ze szpitala), że nie mogę bez NIEJ żyć bo oprócz NIEJ nie mam rodziny.

W końcowym momencie JEJ życia krzyczałam "oddychaj", a ONA wtedy dramatycznie łapała powierze. Wyglądało to tak jakby mnie słyszała i wykonywała moje polecenia. To było niesamowite przeżycie (a może raczej naiwne) bo ja naprawdę wierzyłam, że ONA będzie żyć!!!Jaka ja byłam naiwna!!!
Niestety, zabrakło JEJ sił i odeszła........
Mamusia odeszła 26 stycznia, a ja zostałam z wielkim poczuciem winy, że przyjęłam do wiadomości słowa lekarzy, że w jakiś fizyczny sposób nie starałam się jej ratować.
Najgorsze jest to, że wtedy nie myślałam racjonalnie: byłam w szoku, nie umiałam logiznie myśleć. Myślałam, że moja miłość do Mamusi pomoże i że przezwyciężymy to wszystko.

Teraz jak wspominam wydarzenia z 26 stycznia mam sobie wiele do zarzucenia. Nie zadałam lekarzom wielu pytań, które powinna zadać bo wiecie, że różnie bywa z naszymi lekarzami....Mam żal do losu, że byłam w tym wszystkim sama....

Bardzo chciałabym nawiązać kontakt z Mamą, ale nie mam śmiałości o to prosić. Jestem ciekawa czy mi wybaczyła, że dałam jej odejść, że nie umiałam lepiej o nią walczyć. Tak bardzo pragnę z nią kontaktu, że aż nie umiem tego opisać słowami.
Od chwili śmierci Mamusia tylko raz mi się przyśniła, przed pogrzebem. Śniło mi się że wkładałam do jej trumny gołe nowonarodzone dziecko. To był straszny sen bo zastanawiam się czy to mogło być moje jeszcze nie narodzone dziecko. Nie wiem co o tym myśleć....

Marzę żeby cofnąć czas .....
Ciągle mi się wydaje, że mogłam zrobić wiecej i może wtedy by żyłą.
A ja teraz wegetuje, żyje z dnia na dzień i czekam na śmierc. Mam nadzieję, że szybko nadejdzie bo już nie mam siły....
Chcę dołączyć do Mamusi i być z NIĄ szcześliwa gdziekolwiek ONA teraz jest....

ewa.fortuna1
Posty: 1160
Rejestracja: wt lis 14, 2006 8:50 pm
Lokalizacja: Kraków

Post autor: ewa.fortuna1 » wt mar 24, 2009 10:50 am

Moon podaj mi imie,nazwisko mamy.Możesz podać na PW jeżeli nie chcesz tutaj.
Bardzo mi przykro,ale NIE nawiązuję już kontaktów ze zmarłymi :(

ewa.fortuna1
Posty: 1160
Rejestracja: wt lis 14, 2006 8:50 pm
Lokalizacja: Kraków

Post autor: ewa.fortuna1 » wt mar 24, 2009 12:21 pm

Kasiu nic w zasadzie sie nie dowiedziałam. Mama nic nie chciała mówić,wiec nawet nie wiem czy to była Twoja mama?
Przyszła do mnie kobieta między 40-45 lat,ciemne krótkie włosy,nie wysoka,troszkę zaokrąglona. Obok niej zobaczyłam szczupłą dziewczyne,lat 23-27[ trudno sie ocenia wiek]szczupła chyba długie włosy,szatynka. Znalazłyśmy sie w jakichś piwnicy,ale nie takiej domowej. Raczej to była jakaś restauracja,kawiarnia. Ściany wyłożone były kamieniem,stara cegłą,widziałam duże drewniane stoły,kamienna podłoga.Zejście do tej piwnicy było tez z kamieni. Wyszłyśmy a powierzchnie i znów pojawił mi sie duży drewniany stół,lawki,zrobione z surowych kawałków drewna,takie grilowe,ogrodowe cieżkie stoły.Opisuje to dokładnie,ponieważ tylko to widziałam. Nie wiem czy ten opis ci cos mówi? Gdy zapytałam jak umarła Twoja mama poczułam po lewej stronie głowy,szyi,ramienia,łopatki ból.
Przez chwile wydawało mi sie że twoja mama kulała,ale to zobaczyłam przez ułamek sekundy wiec mogło i sie to wydawać.
Odniosłam wrażenie,że Twoja mama nie przeszła na drugą strone,ponieważ trzyma ja tu Twój ból i rozpacz. Zobaczyłam też dwa razy kwiat słonecznika,nie wiem czy to ma jakieś znaczenie?
Przez ułamek sekundy odebrałam obraz czegos co było powiązane z prądem,elektrycznością,wilgocia,albo wodą. Były to sekundowe odczucia,wiec nie wiem na ile prawdziwe.
Zaprowadziłam te kobiete do światła,przyszli po nią przewodnicy i odeszła.
Tak jak pisałam wcześniej,bardzo trudne bylo to nawiązanie kontaktu,praktycznie nic nie widziałam więc nie jestem do konca przekonana kto to przyszedł. Sama musisz to ocenić.
Pozdrawiam.
Ta piwnica była do tej podobna
http://www.e-krakow.com/pictures/m.ratuszowa.jpg
i stoł podobny do tego.
http://adax.waw.pl/files/komplet2.jpg
Bardzo mi przykro,ale NIE nawiązuję już kontaktów ze zmarłymi :(

Moon
Posty: 3
Rejestracja: wt mar 24, 2009 2:04 am

Post autor: Moon » wt mar 24, 2009 1:57 pm

Witaj Ewo,
Bardzo dziękuję za poświęcony mi czas i uwagę. Mama była starsza jak umarła. Niestety nic mi nie pasuje w tym co napisałaś i nie umiem powiązać tych informacji z moją Mamą.
Nie umiem też skojarzyć obrazu piwnicy i tych stołów, do niczego mi nie pasują. Rownież te kwiaty słonecznika nic mi nie mówią.
Będę się jeszcze nad tym zastanawiać, ale na chwilę obecną jestem prawie pewna, że to nie była moja Mama. Może to była inna osoba, która potrzebowała pomocy?
Wielka szkoda, że się nie udało tak wielkie pokładałam nadzieje w tym kontakcie.....
Jeszcze raz bardzo dziękuję za pomoc.

ewa.fortuna1
Posty: 1160
Rejestracja: wt lis 14, 2006 8:50 pm
Lokalizacja: Kraków

Post autor: ewa.fortuna1 » wt mar 24, 2009 2:06 pm

:( Szkoda,że nie udało mi się Ci pomóc.
Rozmawiaj z mamą,tak jak by żyła,bo ona Cię słyszy. Nie miej wyrzutów,ze czegoś ie zrobiłaś,bo to nie z Twojego powodu mama zmarła. Wybrała sobie taki rodzaj śmierci,że nie byłas w stanie nic zrobić,nawet jeżeli wydaje Ci się,że mogłaś.
Gdy by mama była do uratowania,to bieg wydarzeń potoczył by sie inaczej.
Trzymaj sie jakoś.
Bardzo mi przykro,ale NIE nawiązuję już kontaktów ze zmarłymi :(

mariop1959
Posty: 31
Rejestracja: wt maja 06, 2008 7:06 pm

Post autor: mariop1959 » śr mar 25, 2009 7:57 pm

Witaj Kasiu....
Jeżeli chodzi o Twój sen to nie byl on taki makabryczny,ponieważ to nagie dziecko które wkładałaś do trumny to Ty sam,a raczej Twoja czysta(nagie)miłość jaką darzyłaś mamę.Ta miłość jest teraz cały czas z nią i ona o Tym wie,a Ty nie możesz teraz jej zadręczać swoim smutkiem,bo każde z was ma teraz coś do zrobienia-mama tam po drugiej stronie,a Ty tutaj.Musisz do końca wypełnić swoją ziemską misję.Mama to zrobiła i musiała odejść,ale ona tam na Ciebie będzie czekała i kiedy przyjdzie Twój czas to właśnie ta miłość,którą obdarowałaś mamę przed pogrzebem was połączy.A teraz myśl o niej z miłością,ale daj jej odejść tam gdzie jej miejsce,bo w świecie fizycznym wypełniła już swoje zadanie.Pozdrawiam Cię gorąco i życzę dużo pozytywnych myśli....
Wszystkich rzeczy miarą jest człowiek.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Rozmowy o trudnych chwilach”