Popatrzcie na ten mechanizm: przyjdzie ktoś i powie, że jesteście do bani, użyje nieładnego epitetu i już gniew w Was wrze, scyzoryk w kieszeni się otwiera. Przyjdzie inny i powie coś miłego i wywołuje w Was pozytywne doznania. TO KTO JEST W WAS SZEFEM? Każda przypadkowo spotkana osoba może zrobić Wam burdel w emocjach, wywindować w dół lub w górę, wywołać burzę z piorunami. Dziewczyny, obudźcie się, jesteście czymś większym, nieśmiertelną duszą, po co marnować się na emocjonalne przepychanki na poziomie ego. Ego jest właśnie tym fałszywym obrazem nas samych, którzy sobie tworzymy i usilnie go bronimy, gdy ktoś go zaatakuje. Ale to tylko obraz w umyśle, który stanowi pewnien filtr percepcji, jak swoiste okulary. Jak okularki trochę powycierać to się okaże, że gdy ktoś na nas pluje, to można się odsunąć i zrobić mu miejsce i w wersji hardcore można mu podziękować na lekcję cierpliwości, tolerancji itp. (ale to dla zaawansowanych), obecnie wystarczy zrobić mu miejsce (skoro jest żywą istotą stworzoną przez Boga, to widać nie bez powodu, tak jak my ma prawo żyć i gadać nawet głupoty - co nie znaczy, że admin jako istota w równych prawach nie może mu tych wypowiedzi wyciąć w ramach regulaminu) i można dalej robić swoje. Walcząc walczycie z samym sobą - bo to Wy nosicie w sobie skutki - gniew i urazę, która uwiera.
Myślę, że warto sobie w sobie zadać pytanie dlaczego tak naprawdę Was to tak denerwuje, jaka emocja, treść się za tym kryje, że np. zamiast zgłosić moderatorowi temat do usunięcia wrze w Was gniew...?
Sorki za rozległe i offtopowe dywagacje, ja też mam prawo do gadania, to gadam...
