Witam z Łodzi - łodzi życia
Witam z Łodzi - łodzi życia
Witam wszystkich serdecznie a w szczególności Sarę, dzięki której bloogowi tutaj trafiłam.
Gdy po raz pierwszy tu zajrzałam pomyślałam jakim ukojeniem jest to forum dla osób, które właśnie kogoś straciły i pewnie błogosławieństwem dla dusz, które mają problem z powrotem do domu. Użyłam sformułowania "pewnie" bo ja w tych tematach jestem zielona.
Natomiast co do trudności z pogodzeniem się z odejściem bliskiej osoby to wiem jak to jest. Gdy miałam 16 lat, odszedł mój tato - którego bardzo kochałam, wtedy nie miałam nikogo kto pomógł by mi w tej rozpaczy. Była moja mama, osoba dobra i kochająca ale za to bardzo płaczliwa, płakała non stop, co jeszcze bardziej pogłębiało mój zły stan. Ja starałam się być dzielna i nie okazywać swego bólu na zewnątrz. Za to, tata śnił mi się każdej nocy i zawsze budziłam się z płaczem. I ku mojemu zdziwieniu właśnie to on mi pomógł, przyszedł do mnie i przytulił się gdy byłam w stanie między jawem a snem - tak to wtedy czułam, zrozumiałam wtedy, że gdy się uwolnił od ciała, może być ze mną zawsze kiedy o nim pomyślę. Teraz już nie śni mi się prawie wcale, sporadycznie, od tego czasu minęło już ponad osiemnaście lat.
Do Sary zwróciłam się o pomoc w sprawie mojego znajomego bo miałam wrażenie, że tego potrzebuje. Człowiek z którym nie miałam zbyt bliskich kontaktów ale mieliśmy chyba podobną wrażliwość. Ja go postrzegałam jako niezwykle czystą i pogodzoną z Bogiem energię, człowieka choć trochę zagubionego to wewnętrznie świadomego.
Ale może już wystarczy tych moich wywodów, a więc WITAM BARDZO, BARDZO SERDECZNIE I DZIĘKUJĘ, ZA TO, ŻE JESTEŚCIE!!!
Pozdrawiam gorąco błękitana
Gdy po raz pierwszy tu zajrzałam pomyślałam jakim ukojeniem jest to forum dla osób, które właśnie kogoś straciły i pewnie błogosławieństwem dla dusz, które mają problem z powrotem do domu. Użyłam sformułowania "pewnie" bo ja w tych tematach jestem zielona.
Natomiast co do trudności z pogodzeniem się z odejściem bliskiej osoby to wiem jak to jest. Gdy miałam 16 lat, odszedł mój tato - którego bardzo kochałam, wtedy nie miałam nikogo kto pomógł by mi w tej rozpaczy. Była moja mama, osoba dobra i kochająca ale za to bardzo płaczliwa, płakała non stop, co jeszcze bardziej pogłębiało mój zły stan. Ja starałam się być dzielna i nie okazywać swego bólu na zewnątrz. Za to, tata śnił mi się każdej nocy i zawsze budziłam się z płaczem. I ku mojemu zdziwieniu właśnie to on mi pomógł, przyszedł do mnie i przytulił się gdy byłam w stanie między jawem a snem - tak to wtedy czułam, zrozumiałam wtedy, że gdy się uwolnił od ciała, może być ze mną zawsze kiedy o nim pomyślę. Teraz już nie śni mi się prawie wcale, sporadycznie, od tego czasu minęło już ponad osiemnaście lat.
Do Sary zwróciłam się o pomoc w sprawie mojego znajomego bo miałam wrażenie, że tego potrzebuje. Człowiek z którym nie miałam zbyt bliskich kontaktów ale mieliśmy chyba podobną wrażliwość. Ja go postrzegałam jako niezwykle czystą i pogodzoną z Bogiem energię, człowieka choć trochę zagubionego to wewnętrznie świadomego.
Ale może już wystarczy tych moich wywodów, a więc WITAM BARDZO, BARDZO SERDECZNIE I DZIĘKUJĘ, ZA TO, ŻE JESTEŚCIE!!!
Pozdrawiam gorąco błękitana
-
- Posty: 1160
- Rejestracja: wt lis 14, 2006 8:50 pm
Re: Witam z Łodzi - łodzi życia
Witaj , błękitna Bogusiu
Myślę, że nie przypadkowo tutaj się zjawiłaś
ściskam serdecznie < przytul >
Myślę, że nie przypadkowo tutaj się zjawiłaś
ściskam serdecznie < przytul >
Dziękuje Wszystkim za miłe przywitanie!!!
Jesteście naprawdę wspaniali, że chcenie poświęcać swój czas i energię by pomagać innym.
Miło mi p. Lucyno, że mnie Pani rozpoznała a co do nieprzypadkowości mojego pojawienia się na tym forum to pewnie ma Pani rację. W moim życiu jest wiele takich dziwnych pseudo - przypadków, zdarzeń o których bym wcześniej nigdy nie pomyślała (zaczynając od mojego partnera, miejsca zamieszkania, uczelni itp. aż do moich bliźniaczek, gdzie nie ma medycznych podstaw bym miała bliźniaczki - "przypadek", czy choćby ta sprawa w której do Pani pisałam - nie wiem dlaczego właśnie ten człowiek stał się mi w pewien sposób bliski? Jeszcze raz wielkie dzięki Pani Lucyno!
A tak wracając do tematu, to mam nadzieję, że może dzięki temu forum , osobom życzliwym i uświadomionym dużo bardziej ode mnie, uda mi się znaleźć drogę do odpowiedzi - co mam do zrobienia w tym wcieleniu, jaką pracę domową do przerobienia?
Gdybym mogła wybierać wolałabym być w innym wymiarze, energią, bez ograniczeń cielesnych, bo przecież, ciało choć może dawać wiele przyjemności, jest również ograniczeniem. Życie na ziemi bywa piękne - ja czuję się tu dobrze i coraz więcej osób mnie tu trzyma ale traktuje je jak wycieczkę - drogę w powrocie do domu.
Całusy dla wszystkich - błękitna
Jesteście naprawdę wspaniali, że chcenie poświęcać swój czas i energię by pomagać innym.
Miło mi p. Lucyno, że mnie Pani rozpoznała a co do nieprzypadkowości mojego pojawienia się na tym forum to pewnie ma Pani rację. W moim życiu jest wiele takich dziwnych pseudo - przypadków, zdarzeń o których bym wcześniej nigdy nie pomyślała (zaczynając od mojego partnera, miejsca zamieszkania, uczelni itp. aż do moich bliźniaczek, gdzie nie ma medycznych podstaw bym miała bliźniaczki - "przypadek", czy choćby ta sprawa w której do Pani pisałam - nie wiem dlaczego właśnie ten człowiek stał się mi w pewien sposób bliski? Jeszcze raz wielkie dzięki Pani Lucyno!
A tak wracając do tematu, to mam nadzieję, że może dzięki temu forum , osobom życzliwym i uświadomionym dużo bardziej ode mnie, uda mi się znaleźć drogę do odpowiedzi - co mam do zrobienia w tym wcieleniu, jaką pracę domową do przerobienia?
Gdybym mogła wybierać wolałabym być w innym wymiarze, energią, bez ograniczeń cielesnych, bo przecież, ciało choć może dawać wiele przyjemności, jest również ograniczeniem. Życie na ziemi bywa piękne - ja czuję się tu dobrze i coraz więcej osób mnie tu trzyma ale traktuje je jak wycieczkę - drogę w powrocie do domu.
Całusy dla wszystkich - błękitna
...cuda dzieją się nie wbrew naturze, ale wbrew temu, co wiemy o naturze...
Prawdopodobnie każdy z Nas tutaj wolał by obecnie przebywać w innych poziomach energetycznych, ale czasami trzeba "wyjechać na delegację" i odpracować swoje . Pamiętam, że do czasu kiedy nie zacząłem poznawać tego, o czym wiem teraz często ( jako nastolatek ) powtarzałem moim kolegom " mam dosyć tego miejsca, następnym razem inkarnuję na innej planecie", tak bardzo mi się tu nie podobało. Patrzyli na mnie z kompletnym niezrozumieniem. W głowie mi się nie mieściło, jak można żyć w taki sposób, w jaki żyje się w 90% na ziemi. Zresztą bez przerwy mam to odczucie, jakbym chodził po przestrzeni wypełnionej paranoją, zacofaniem, nieładem.. Po prostu bezsilność na to wszystko. Gdzie by się nie rzuciło okiem, widział bym najchętniej jadące buldożery, równające wszystko do zera i to zarówno w sferach fizycznych jak i strukturach społecznych, zależnościach emocjonalnych itd. Kiedy idę ulicą czuję się jak uwięziony w wirtualnym programie. To wszystko wydaje się jedynie paskudną "teksturą" i czasami aż się wierzyć nie chce, że nie można po prostu przejść przez ścianę albo siłą woli zmienić jakiejś przestrzeni. ( Są tacy, którzy to potrafią, niestety ja mogę robić to jedynie fizycznie, choć być może coś się jednak ostatnio niewielkiego udało? ).
Kiedy zrozumiałem po co to wszystko, od razu zmienił się mój punkt widzenia. Ten cały paranoiczny melanż fizycznego życia nabrał zupełnie innego znaczenia. Kiedy dobrze się wczuć w przepływ czasu, to całe życie staje się jedynie mgnieniem oka. Z odpowiednią wiedzą noszoną w sobie nic nie jest już straszne a w miejsce rezygnacji pojawia się zrozumienie i sens istnienia TUTAJ. Z taką iskra świadomości można przejść przez każde śmietnisko życia, piekło wojny a nawet obóz zagłady. Pamiętaj, to tylko chwilowa delegacja do krainy dziwactw i paranoi i czarów. Są też zakątki nadziei , ale za nimi trzeba się sporo porozglądać
Kiedy zrozumiałem po co to wszystko, od razu zmienił się mój punkt widzenia. Ten cały paranoiczny melanż fizycznego życia nabrał zupełnie innego znaczenia. Kiedy dobrze się wczuć w przepływ czasu, to całe życie staje się jedynie mgnieniem oka. Z odpowiednią wiedzą noszoną w sobie nic nie jest już straszne a w miejsce rezygnacji pojawia się zrozumienie i sens istnienia TUTAJ. Z taką iskra świadomości można przejść przez każde śmietnisko życia, piekło wojny a nawet obóz zagłady. Pamiętaj, to tylko chwilowa delegacja do krainy dziwactw i paranoi i czarów. Są też zakątki nadziei , ale za nimi trzeba się sporo porozglądać
No właśnie, wiedza to podstawa a ja niestety jeszcze jej nie mam. Na razie działam intuicyjnie, wiem a przynajmniej tak czuję, że już przerabiałam te lekcje ale nie mogę ich sobie dokładnie przypomnieć. Jakiś czas temu uczestniczyłam w sesji regresingu i prowadzący warsztaty powiedział mi, że w przeszłym wcieleniu musiałam być gnostykiem, stąd te moje przekonanie do uwięzienia duszy w ciele. Może trafił, na drugie imię mam Atena a to chyba jej figurkę wykorzystywali gnostycy do przedstawienia mądrości, mój tata - Zenon, "Zenon - Zeus prawie to samo" ha, ha. Dużo nauki przede mną a czasu mało...
Pozdrawiam i dobrej nocki - błękita
Pozdrawiam i dobrej nocki - błękita
Kochana 'Ateno', 'Miła Bogu ' dziewczyno - mam propozycję : zwracaj się do mnie proszę per ' ty' ...
Bo choć nasze ciała ludzkie różnia się wiekiem ( he, he, he - moje jest tu chyba najstarsze ) , to jednak jako dusze mogłysmy sie 'urodzić' w tym samym czasie....a poza tym 'wiek,' nawet duszy , nie jest wazny , ważne jest poczucie jedności , poczucie, że jestesmy wszyscy tak naprawdę ..... blizniakami , dziecmi ( cząsteczkami ) tej samej Istoty ...
buzka
PS. A swoja droga to jestem ciekawa, jak to jest z Twoimi blizniakami...bo 'zasłyszałam', ze czasami jedna dusza potrafi podzielic tak swoją energię , by urodzic się w dwóch ciałach blizniat ...ciekawe doświadczenie ....,
Bo choć nasze ciała ludzkie różnia się wiekiem ( he, he, he - moje jest tu chyba najstarsze ) , to jednak jako dusze mogłysmy sie 'urodzić' w tym samym czasie....a poza tym 'wiek,' nawet duszy , nie jest wazny , ważne jest poczucie jedności , poczucie, że jestesmy wszyscy tak naprawdę ..... blizniakami , dziecmi ( cząsteczkami ) tej samej Istoty ...
buzka
PS. A swoja droga to jestem ciekawa, jak to jest z Twoimi blizniakami...bo 'zasłyszałam', ze czasami jedna dusza potrafi podzielic tak swoją energię , by urodzic się w dwóch ciałach blizniat ...ciekawe doświadczenie ....,
Ostatnio zmieniony pt lip 31, 2009 8:07 am przez Sara, łącznie zmieniany 1 raz.
Saro, czytając twój post uświadomiłam sobie jak silne jest we mnie poczucie autorytetu, tak mi zostało z dzieciństwa. Rodzice zawsze powtarzali, że mam być grzeczna i okazywać szacunek nauczycielom i taka byłam "za grzeczna".
A teraz trochę to mi utrudnia życie - ale to inny temat. Stąd to per 'Pani' - jak do mentorki, nie miałam na myśli wieku fizycznego. Faktycznie ja czuję jak dziewczynka choć rocznik 74 ale to przez mój zawód - pasję - dar i przekleństwo. A co do bliźniaczek to nie wiem, są tak różne fizycznie i mentalnie. Jedna, ciemne włosy, oczy, duża i krzykliwa, druga jaśniutka, błękitne oczka, spokojna - taka Calineczka. Mam takie odczucia jakby właśnie ta druga duszyczka nie była wcześniej planowana ale uprosiła by się znaleźć w moim brzuszku - może ktoś bliski kto już odszedł chciał narodzić się w mojej rodzinie...
A teraz trochę to mi utrudnia życie - ale to inny temat. Stąd to per 'Pani' - jak do mentorki, nie miałam na myśli wieku fizycznego. Faktycznie ja czuję jak dziewczynka choć rocznik 74 ale to przez mój zawód - pasję - dar i przekleństwo. A co do bliźniaczek to nie wiem, są tak różne fizycznie i mentalnie. Jedna, ciemne włosy, oczy, duża i krzykliwa, druga jaśniutka, błękitne oczka, spokojna - taka Calineczka. Mam takie odczucia jakby właśnie ta druga duszyczka nie była wcześniej planowana ale uprosiła by się znaleźć w moim brzuszku - może ktoś bliski kto już odszedł chciał narodzić się w mojej rodzinie...
...cuda dzieją się nie wbrew naturze, ale wbrew temu, co wiemy o naturze...
Saro, czytając twój post uświadomiłam sobie jak silne jest we mnie poczucie autorytetu, tak mi zostało z dzieciństwa. Rodzice zawsze powtarzali, że mam być grzeczna i okazywać szacunek nauczycielom i taka byłam "za grzeczna".
A teraz trochę to mi utrudnia życie - ale to inny temat.
Rozumiem , Błekitna....z czasem pewnie jednak przepracujesz ten wzorzec, i będzie coraz łatwiej ....autorytety w rozwoju duchowym niezbyt wg mnie pomagają ...no chyba że to są takie osoby, ktore inspirują do sięgnięcia 'w siebie' , i zaglądnięcia, czy to, co slyszysz od kogoś, 'usłyszysz' także w glębi siebie . Bo to jest najważniejsze.
A po podaniu przez Ciebie wieku, Atenko, to mow mi, he, he, he, 'pani Matko '
( oczywisce zartuję ) <przytul>
No właśnie zaglądanie w głąb siebie i dokonywanie trafnych wyborów. Ale przede wszystkim odwaga do bycia sobą i do odważnych lotów, tak jak w tym opowiadaniu 'o orle wychowywanym przez kurę'. Czemu ta Atena czasem znika?
Chwilowo oddalam się, zmuszona koniecznością uregulowania przyziemnych zaległości...
"Jak radośnie tańczą i śpiewają na niebie,
jak bujnie rozkwitają górskie kwiaty
a drzewa pną się w górę i płożą po ziemi,
a ja zamknięta w złotej klatce, marnieję z rozpaczy,
o pozwól mi wrócić do lasu, wyśpiewać moje beztroskie trele" - cyt.
(no właśnie kto odgadnie z czego cytat...)
Pozdrawiam Cię Saro i wszystkich użytkowników tego forum, do usłyszenia za czas jakiś,
Błękitna
Chwilowo oddalam się, zmuszona koniecznością uregulowania przyziemnych zaległości...
"Jak radośnie tańczą i śpiewają na niebie,
jak bujnie rozkwitają górskie kwiaty
a drzewa pną się w górę i płożą po ziemi,
a ja zamknięta w złotej klatce, marnieję z rozpaczy,
o pozwól mi wrócić do lasu, wyśpiewać moje beztroskie trele" - cyt.
(no właśnie kto odgadnie z czego cytat...)
Pozdrawiam Cię Saro i wszystkich użytkowników tego forum, do usłyszenia za czas jakiś,
Błękitna