
Jest niedziela, jeszcze przed 7:00, wiec pewnie smacznie sobie spicie, a ja tu caly dygoczac (siedze w pizamie, brak wlaczonego ogrzewania na noc), w pelni obudzony, chce sie z Wami podzielic swoim doswiadczniem sprzed kilku minut..
Polozylem sie o polnocy, a okolo 5:45 obudzilo mnie tuptanie psa po panelach. Chwile potem przyszedl - chcial siku, wiec zszedlem i wypuscilem go na dwor, po czym wrocilem natychmiast do lozka, brrr..
Nie bede opisywal wszystkiego daleko i blisko "przed", ani wnikal w tone drobiazgow.. Kusi mnie nieco, bo wlasnie zakonczylo sie cos, co trwalo dlugie 7 lat, a rozpoczelo cos nowego i ma to dla mnie ogromne znaczenie - jak marzenie, ktore wlasnie sie spelnilo, ale od razu przejde do meritum.. Moze nawet lepiej, bo jeszcze zamarzne

Polozylem sie i zwyczajnie zamknalem oczy. Po krotkim czasie uslyszalem, doslownie, glos w mojej glowie. Slowa byly znieksztalcone - wiedzialem, co mowia, ale to, co faktycznie slyszalem, bylo jakby ich zbitkiem w niegramatycznym zdaniu, majacym tylko oddac sens, a one same mialy miejscami poprzestawiane sylaby. To byl moj Przewodnik. Dialog byl krotki, dobitny. Mimo wszystko pozostawal niewerbalny, niasacy dodatkowe znaczenia poza stricte zawartymi w slowach. Ton mial bezemocjonalny, stanowczy, jakby celowo pretensjonalny.
Rozmowa wygladala mniej wiecej tak:
- No to chcesz w koncu, czy nie?
- Chce..
- Z jednej strony chcesz, a z drugiej ciagle myslisz, ze nie potrafisz.
(w tym momencie "sekunda" ciszy z mojej strony - zrozumialem, ze przeciez ja z nim rozmawiam, ze juz prawdziwiej byc nie moze, ze nie ma sensu watpic, ze ja juz tam jestem i zawsze bylem!)
- Podoba mi sie, ze do mnie mowisz...
Z tymi slowami poczulem jeszcze wieksza lekkosc, porzucilem kontrole, niejako poddalem sie temu, co ma byc.. Temu, ze 'potrafie', choc on/i zawsze mi w tym pomagal/i, jesli w ogole jest miedzy nami jakakolwiek roznica.
Na "kilka sekund" uslyszalem znajomy dzwiek hemi-sync. BARDZO wysokie, pulsujace czestotliwosci - dokladnie taki sam jest na jednym z presetow dla Brainwave Generator, z ktorego dawno temu korzystalem.
Zaczalem odczuwac przesuniecie swiadomosci, a chwile potem znajome mi i kontrolowane juz uczucie wytaczania sie z ciala. Dzialo sie to bez najmniejszych oporow.. Pozwalalem sobie na analityczne myslenie. W ogole w tym wszysktim w ciagu paru chwil uzmyslawialem sobie szereg roznych spraw jednoczesnie, jakby bylo kilku mnie myslacych, a ja sam obok - sluchajacy (bla bla bla interpretatora

Wtedy wiedzialem tylko, ze musze znalezc sie w odpowiednim stanie, ale zdawalem sobie tez sprawe, ze bardzo trudno go osiagnac. Nie przejmujac sie jednak, wyobrazilem sobie, jakby to bylo, jakiej uzylbym techniki. Pewnej nocy obudzilem sie w kompletnej czerni, zupelnie odciety od fizycznych zmyslow, a wewnetrzny glos powiedzial wyraznie: "teraz mozesz uzyc swojej techniki" - pamietam, jakby to bylo wczoraj. Zrobilem to, wyszlo ciut inaczej, niz wczesniej wyobrazni, ale voila!

Tym razem nie zdecydowalem sie jednak na podroz. Daleko wazniejszy od 'pelnego wyjscia' byl dla mnie sam proces 'przejscia', bo to z nim zawsze byl 'problem' - gdy juz bylem Tam, to czulem sie jak ryba w wodzie. Zdecydowalem sie odwrocic ten proces w kulminacyjnym momencie (przed 'odbiciem sie i otworzeniem oczu') i lagodnie splynalem z powrotem na nizsze czestotliwosci, prosto do ciala. Chwile zastanawialem sie, czy nie zrobilem glupio, zamiast "korzystac z okazji!", ale nie mialem najmniejszych wyrzutow sumienia - usmiechalem sie szeroko, wiedzac, ze.. juz potrafie

Dwa dni temu rowniez mialem kontrolowane wyjscie, wczesniej zdazaly sie podobne, wlasciwie to kazde takie bylo, ale zawsze najpierw byl sen, chocby krotki, a wiec fazowanie od tamtej strony - nie od tej, a to wlasnie zawsze staralem sie opanowac.. Polozyc sie i wyjsc..
7:24. Gdy koncze to pisac, rowno w tej minucie, zamyka sie trzeci cykl mojego zycia.. Nie moglem otrzymac lepszego prezentu.. To bedzie piekny dzien..