Mamusiu, gdzie jesteś, serce mi pęka...tęsknię za Tobą :(
Kochana jesteśmy na tym świecie tylko przez chwile. W ciałach materialnych. Każde zycie to plan. Smierc jest koncem tego etepu tu na ziemi .Twoja mama musiala isc dalej, musi sie rozwijac, przejsc kolejne etapy do oświecienia. nie możesz jej tego zabronc. Twoja rozpacz moze spowidowac jej zagubienie tam. Jak ty cierpisz ona też, a powinna miec spokój bo dalsza droga przed nia, możesz jej pomóc swoją modlitwą i rozumieniem tego co sie dzieje. Dzieci gdzy dorastaja odchodzą z domu, człowiek gdzy osiąga tu wszystko odchodzi do domu. taka jest kolej rzeczy. Ból i rozpacz to także normalny stan jak śmiech, czy zmeczenie. Może gdybyś zajrzała do ksiązek poswieconych drugirj stronie łatwiej by to wszystko było pojąc. choc na pweno osoby tu pomogą ci ja także bo posiadamy ta wiedze. Minęła jeszcze bardzo mało czasu byś nabrała rownowagi. Potrzeba go wiecej.
Magda
Radykalnie Wybaczyć to zmienić radykalnie swój sposób myślenia, zrozumieć że wszystko jest częścią Boskiego Planu nawet jeśli nie mamy pojęcia , co to za plan i jaki jest jego cel. RW neguje powszechne przekonanie ,że życie to seria bezcelowych zdarzeń .
Pamiętaj że jesteśmy duchowymi istotami gromadzącymi ludzkie doświadczenia, twoja mama miała przerobić pewne lekcje na tej ziemi w tym wcieleniu , pojawiła się na ziemi jako twoja mama pewnie nie bez znaczenia. Przerobiła swoją lekcję i wróciła do domu.
Zadajesz pytanie dlaczego odeszła, dlaczego Was zostawiła - właśnie dlatego że to co miała zrobić zrobiła-przerobiła swój plan, swoją lekcję. To czy jej się udało czy nie , to już tylko wie twoja mama.
Pamiętaj że jesteśmy duchowymi istotami gromadzącymi ludzkie doświadczenia, twoja mama miała przerobić pewne lekcje na tej ziemi w tym wcieleniu , pojawiła się na ziemi jako twoja mama pewnie nie bez znaczenia. Przerobiła swoją lekcję i wróciła do domu.
Zadajesz pytanie dlaczego odeszła, dlaczego Was zostawiła - właśnie dlatego że to co miała zrobić zrobiła-przerobiła swój plan, swoją lekcję. To czy jej się udało czy nie , to już tylko wie twoja mama.
-
- Posty: 16
- Rejestracja: pt sty 01, 2010 12:54 pm
megraf, Łakoma dziękuję Wam za Wasze wytłumaczenie...dzisiaj jest mi jakoś lepiej, pogadałam z moją mamą w duszy i odpowiedziała: -Nie rycz mała, nie rycz
i pogadałam sobie z nią tak jak zwykle to robiłam
. Nie wiem na ile to moja wyobraźnia, ale pomyślałam sobie ,że tak właśnie do mnie mówiłaby moja mama, gdyby była przy mnie...trochę pomaga
Z mojego punktu widzeniamoja mama przerobiła ten plan w 100% ... zawsze byłam i będę z niej dumna ...kocham ją...od zawsze...na zawsze !!!!



-
- Posty: 16
- Rejestracja: pt sty 01, 2010 12:54 pm
Sylwia. Nie moge ci napisac ,ze przestaniesz cierpiec, że mniej , że łatwiej, że wszystko bedzie dobrze. Nie nie będzie, nigdy juz nie bedzie tak jak było, i nie próbuj nawet starac sie Ceby było jak kiedys. wszystko sie zmieniło. Jednynym twoim przyjacielem jest teraz czas. Musi płynąc, bo każdego dnia bardziej przyzwyczajasz sie to nowego. Piszesz o Tacie on tez cierpi / tym bardziej jak widzi jak ty cierpsz/ musisz mu pomóc. Trzeba to wszystko zrozumieć. Na to potrzebny czas. Sa chwilki gdzy stoimy na nogach , próbujemy iść nawet i nagle ból zwala z nóg, znowu upadamy. I tak bedzie. to wszystko jest za swieże. Jak rana. Jeszcze sie paprze, poczekaj az pojawi sie stróp. Przecież wiesz, stróp odpadnie, zostanie ślad. Tylko slad, blizna. Az blizna. Daj sobie czas na płacz, na krzyk, na złość. Teraz one.
Magda
-
- Posty: 16
- Rejestracja: pt sty 01, 2010 12:54 pm
Tak jak piszesz Łakoma , dzisiaj jest strasznie... bardzo świeża ta rana ....i właśnie ta świadomość ,że już nie będzie jak kiedyś... Powiem szczerze,że nawet myśli samobójcze przychodzą mi do głowy....ale nie nie zrobię sobie nic, jestem na to za słaba psychicznie
Nie robię nic ...wegetacja...nie mam siły...nie mam motywacji i zero chęci do życia, a myślałam,że jakoś z tego wyjdę
, jest coraz gorzej.......
ale dziękuję Wam bardzo za pomoc, wiem jak bardzo się staracie...niestety mi chyba nic już nie jest w stanie pomóc....umieram żywcem...


ale dziękuję Wam bardzo za pomoc, wiem jak bardzo się staracie...niestety mi chyba nic już nie jest w stanie pomóc....umieram żywcem...
nie jestes za słaba - jesteś za mądra.
Kochana rok temu pewnie mogłambym napisac dokładnie takie same słowa jak ty dzis. Mineło prawie półtora i juz tak nie moge napisac. Bo juz tak nie czuje. Zawsze bede cierpiała, zawsze będzie bolało ale saiet toczy sie dalej. zupełnie inaczej ale toczy sie. Takie cierpienie nas wiele uczy. Jest wiele osób które tak jak ty czuja. wiele dzieci które zostaly same / ty mnie / wiele matek które straciło dzieci.
Coś ci zacytuje - to wypowiedz ducha - duch jest bardzo czuły na pamiec i żal odczuwany przez osoby, które kochał. neustająca i nieracjonalna rozpacz bardzo je zasmuca, bowiem dostrzegaja w niej brak wiary i zaufania do boga, co stanowi przeszkode w rozwoju i uniemozliwia spotkanie w przyszłości - sylwia pomóż jej. Twój smutek ją hamuje.
Kochana rok temu pewnie mogłambym napisac dokładnie takie same słowa jak ty dzis. Mineło prawie półtora i juz tak nie moge napisac. Bo juz tak nie czuje. Zawsze bede cierpiała, zawsze będzie bolało ale saiet toczy sie dalej. zupełnie inaczej ale toczy sie. Takie cierpienie nas wiele uczy. Jest wiele osób które tak jak ty czuja. wiele dzieci które zostaly same / ty mnie / wiele matek które straciło dzieci.
Coś ci zacytuje - to wypowiedz ducha - duch jest bardzo czuły na pamiec i żal odczuwany przez osoby, które kochał. neustająca i nieracjonalna rozpacz bardzo je zasmuca, bowiem dostrzegaja w niej brak wiary i zaufania do boga, co stanowi przeszkode w rozwoju i uniemozliwia spotkanie w przyszłości - sylwia pomóż jej. Twój smutek ją hamuje.
Magda
-
- Posty: 16
- Rejestracja: pt sty 01, 2010 12:54 pm
Zapadam się w sobie, nic nie robię, o nic nie dbam
, jestem okropną egoistką. Czemu życie jest takie okrutne, jeszcze niedawno byłam najszczęśliwszą osobą na świecie. Życie dało mi poczuć co to pełnia szczęścia , bym boleśniej odczuła smak rozpaczy. Popadam w skrajności, rzeczy , które kojarzyły mi się jeszcze niedawno z czymś dobrym, są teraz najgorsze na świecie. Nienawidzę takiego życia....ono nie ma żadnego sensu .....




Mylisz sie ja tez do niedawna tak myślałam pomagały mi rozmowy z ludźmi tu na forum. We wrześniu straciłam kogoś bardzo mi bliskiego nie widziałam sensu życia bez niego nie jadłam nie wychodziłam nawet z łózka nie miałam ochoty na odwiedziny przyjaciół. Wszystko było takie szare i bezsensu. Później tak sobie pomyślałam Co Krzysiek sobie teraz o mnie myśli jak to wygląda trzeba się wziąć za siebie życie toczy sie dalej choć jest ciężkie ale idzie na przód. Oni nie chcą żebyśmy sie smucili, chcą żebyśmy byli szczęśliwi wiem ze to trudne. Ale musisz sie pozbierać
Szczęście...to Ulotna Chwila Która Skrapla Się I Spływa Po Policzku...
-
- Posty: 16
- Rejestracja: pt sty 01, 2010 12:54 pm
Marzenko, dziękuję Ci za odpowiedź. Mam nadzieję,że za jakiś czas znajdę w sobie siłę, by zacząć żyć....na razie jest chwila, że się podnoszę, na moment, myślę, że mama nie chciałaby,żebym tak cierpiała, a za moment znowu upadam, gdy tylko sobie uświadomię, że już nigdy....nigdy, to nigdy jest najstraszniejsze. Czuję się jak liść zerwany z drzewa i rzucony wiatrem byle gdzie...nie mam mojej opoki...jestem całkowicie zagubiona ...i do tego nie wiem już,co w życiu jest najważniejsze. Skoro to co kochałam najmocniej na świecie zostało mi tak brutalnie odebrane... o co tutaj chodzi??? ....ja nic nie rozumiem 

-
- Posty: 9
- Rejestracja: czw lip 02, 2009 2:50 am
nie badz egoistka i pomysl,ze twoja mamusia jest teraz szczesliwa. tylko tak powinnas patrzec,ona jest szczesliwa i smuci sie,kiedy ty rozpaczasz..a nie chcesz tego,prawda? w swoim czasie spotkasz sie z mama i opowiecie sobie duzo rzeczy ale zanim jej opowiesz...musisz przezyc TO:) bez niej
wez sie w garsc,bo czekaja cie niesamowite chwile i twoja mama bedzie nieszczesliwa,jesli sie nie ogarniesz, no i pamietaj,.ze ona zawsze ci pomoze z wola Boga.
pzdr. ja tez stracilam mamusie i cie rozumiem:(
wez sie w garsc,bo czekaja cie niesamowite chwile i twoja mama bedzie nieszczesliwa,jesli sie nie ogarniesz, no i pamietaj,.ze ona zawsze ci pomoze z wola Boga.
pzdr. ja tez stracilam mamusie i cie rozumiem:(
-
- Posty: 16
- Rejestracja: pt sty 01, 2010 12:54 pm
-
- Posty: 2
- Rejestracja: pn kwie 26, 2010 8:54 pm
Sylwia współczuję Ci straty Mamy bardzo i niekóre Twoje uczucia rozpoznaję u siebie. Mnie też Mama się nie śniła, śniła się mojej żonie i przyjaciółce Mamy i prosiła żeby mi przekazały że jest szczęśliwa...ale ja dalej cierpię, tego nie da się powstrzymać. Kochaj Mamę miłością nie z tego świata a będziesz czuła że jesteś przy niej, dzwoń do niej nawet jeśli masz rozmawiać tylko z jej głosem nagranym na pocztę głsową, oglądaj jej zdjęcia i rozmawiaj łącz się z nią, nikt nie wyjaśni Ci dlaczego tak się stało i jak przez to przejść, nie ma takich słów któe dziecku wytłumacza powód odejścia ukochanej matki !
Mam takie pytanie do Was, ludzi któzy doradzacie Sylwii, jesteście bardzo mili i wspieracie się wzajemnie ale powiedzcie mi proszę skąd wiecie te wszystkie rzeczy, że oni tam na nas czekają, skąd wiecie że istnieją, skąd wiecie że jest im dobrze??? Czy to jest wiara czy macie taką pewność powiedzcie proszę czy macie punkt zaczepny Waszej wiary w to że Wasi ukochani "są" i że są szczęśliwi...
Mam takie pytanie do Was, ludzi któzy doradzacie Sylwii, jesteście bardzo mili i wspieracie się wzajemnie ale powiedzcie mi proszę skąd wiecie te wszystkie rzeczy, że oni tam na nas czekają, skąd wiecie że istnieją, skąd wiecie że jest im dobrze??? Czy to jest wiara czy macie taką pewność powiedzcie proszę czy macie punkt zaczepny Waszej wiary w to że Wasi ukochani "są" i że są szczęśliwi...
-
- Posty: 2
- Rejestracja: pn kwie 26, 2010 8:54 pm